Czy mam szanse go odzyskac?

Witam. Pisze tu z nadzieja na pomoc, gdyz nie wiem juz sama co zrobic. Niedawno poznalam wspanialego mezczyzne. Mamy te same poglady, rozumiemy sie bez slow. Spotkalismy sie i bylo cudownie. W swoim zyciu mialam juz wielu facetow ale On jest inny. Taki czuly opiekunczy... Na tym spotkaniu czulam sie jak w jakims filmie romantycznym. To byla bajka. On jest taki kulturalny, szanuje kobiety... Widac to po jego zachowaniu. Na tym spotkaniu czulo sie miedzy nami tzw. "chemie" i pod koniec spotkania pocalowal mnie i tak mocno tulil... Byl zupelnie inny niz moi poprzedni faceci. Przez caly tydzien gdy mielismy tylko kontakt telefoniczny mowil mi jaka to cudowna jestem, ze chba cos do mnie poczul... Ujmowal te slowa tak jakby pisal wiersze o mnie. W niedziele znow sie spotkalismy. Niestety przez klopoty rodzinne mialam dosyc parszywy humor. On to wyczul i zaczal pocieszac. Gdy spojrzalam sie mu w oczy i przyznam sie pomyslalam ze moze znow mnie pocaluje i chyba to bylo po mnie widac bo On zwiesil glowe i zaczal sie tlumaczyc ze to chyba za szybko sie dzieje, ze poczekajmy z tym wszystkim... Zrobil sie taki zimny... oczywiscie przytulil mnie jak zawsze lecz to nie bylo to. Od niedzieli On zachowuje sie dziwnie... inaczej. Ma taki dystans. Pytalam sie co sie stalo a On mowi ze nic tylko czuje sie odpowiedzialny za to ze zrobil mi nadzieje a teraz nie jest pewien tego co czuje. Mowi ze chce byc tego stu procentowo pewny. Nie naciskam na niego, ale czuje sie podle. Nie wiem, zakochalam sie? Chyba tak... Wiem powiecie zapewne ze to tylko zauroczenie, ze mi przejdzie. Mozliwe, ale niestety czuje sie okropnie... Strasznie za nim tesknie. Za tym cieplem ktore od niego bije. Za naszymi calonocnymi rozmowami... Czy jest jeszcze szansa na to aby znow byla miedzy nami ta "chemia"? Czy sa szanse na to aby jednak cos z tego bylo? Prosze doradzcie mi bo ja juz nie wiem co robic... :(