Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ola1111

Mieszkanie z chłopakiem przed ślubem

Polecane posty

Gość dawno dawno temu
Predzej czy pozniej to sie zmieni. Wymusi to brak powolan po prostu. Przy obecnym spadku ksiezy w Europie zabraknie (o ile dobrze pamietam) za maksymalnie 300lat. Nawet uwzgledniajac transfer duchownych z Afryki i spadek liczby wiernych. Wielu mlodych mezczyzn mowi otwarcie, ze mogac miec rodzine rozawzyliby serio droge duszpasterska. I to sie bedzie musialo stac, jesli KK ma miec w ogole kaplanow. A wtedy to dopiero beda zmiany w KKK. I nagle bardzo wiele rzeczy przestanie byc grzechem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam gadanie
a co to znaczy- a jeśli ktoś ma ślub to już nie może poznac kogoś innego albo nie może się komuś odwidzieć? Moim zdaniem jeśli para zamieszkuje razem w planach mając ślub to, oczywiście jesli oboje nie podejmą decyzji o rozstaniu, bo się "poznali", nie jest w porządku rezygnacja ze ślubu jednego z partnerów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ek
Oczywiście, że mieszkać. Ślub to poważna decyzja, dla katolików podejmowana raz w życiu. Śmieszą mnie jakies argumenty o braku etyki. Co ma etyka do tego? Moim zdaniem im lepiej dopasowana para tym większe szanse na stworzenie rodziny- a przeciez to własnie rodzina jest dla kościoła święta. Sama mieszkałam na studiach z chłopakiem i rozstalismy się, bo w życiu codziennym kompletnie się nie sprawdził. A byliśmy razem 3lata, rok razem mieszkaliśmy. Gdybym wyszła za niego za mąż bez tego "testowania" już pewnie byłabym po rozwodzie. A jestem katoliczką i staram się żyć w zgodzie z nauką kościoła. Do ślubu szłam jako dziewica, nie poświęcałam się specjalnie, trafiłam na człowieka, który akceptował moja decyzję, chociaż nie powiem było ciężko :P Mieszkaliśmy razem pół roku przed ślubem, przytulaliśmy się, całowali- było super. A jak już się pobraliśmy odkryliśmy tą sferę wspólnego życia i jest genialnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co to znaczy
"Moim zdaniem jeśli para zamieszkuje razem w planach mając ślub to, oczywiście jesli oboje nie podejmą decyzji o rozstaniu, bo się "poznali", nie jest w porządku rezygnacja ze ślubu jednego z partnerów." czyli sie rozumiemy. Ale też często w praktyce to wygląda tak że powiedzmy facet (bo częściej to jest facet) odwleka decyzje o slubie czy sam ślub z tych przyczyn że coś mu nie pasuje, ale jest w związku do póki nie znajdzie kogos lepszego a jak znajdzie to bierze ślub w pół roku i to bez żadnego mieszkania czy innych takich. Albo po kilku latach bierze slub z ta osoba bo jest naciskany przez coś. Co do tego poznania kogoś innego. A co jeśli sie pozna, jak sie żyje już z kimś razem i się decyduje na dalsze życie w tym związku w którym sie już jest, mieszka sie razem i się zamykasz na ta nowo poznaną osobę i związek jaki mogłoby sie z nia utworzyć. Można gdybac i gdybać. Gdybym ja na przykład zakładała że kiedyś kogoś poznam to bym nie brała slubu, bo co by było gdyby ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szafirek...
Z wlasnego doswiadczenia moge powiedziec, ze jak ludzie sa NAPRAWDE siebie pewni i pewni milosci to wcale nie odwlekaja decyzji o slubie. Z poprzednim facetem bylam ponad 5 lat, mieszkalismy razem ale ja ani przez sekunde naszego zwiazku nie pomyslalam o slubie, w ogole nie chcialam o tym slyszec nawet. Czyli moja podswiadomosc mi mowila, ze to nie facet dla mnie. Jak spotkalam mojego obecnego narzeczonego to od razu wiedzialam, ze to ten. Zostawilam swojego eksa i zamieszkalam z moim N i po niecalych 2 latach on mi sie oswiadczyl, bez zadnych naciskow ani namow. Jestesmy pewni ze to to i chcemy razem stworzyc rodzine. Wiec reasumujac moje mieszkanie przed slubem wyszlo mi na dobre i uniknelam rozwodu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co to znaczy
Warto też wspomnieć o tym że miłość to nie to samo co uczucie, a wiele osób myli uczucie z miłością. Wiadomo że początek każdego związku jest ekscytujący a potem robi się już tak przewidywalnie. Zawsze jak pozna sie kogoś nowego kto cię zauroczy to będzie jakieś uczucie, przy którym stary znajomy partner wydaje sie być nudny, serce mocniej zabije. Kiedyś przez cos co myślałam że jest szaleńczą i niespotykaną miłością mało nie zrobiłam paru głupot. Teraz uważam na uczucia, nawet z moim mężem uważałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam gadanie
a co to znaczy- nie rozumiem za bardzo. Przecież wiadomo, że jak z kimś jesteś, tworzysz związek to nie jest łatwo Cię zauroczyć. I nieważne, czy masz ślub czy nie- po prostu podstawowe zasady wymagają od nas wierności i tyle. Jak już pisałam ja ślubu nie mam na razie w planach, nie chce mi się, nie jest to dla mnie ważne. Od lat jesteśmy z partnerem zaręczeni, od lat rodziny naciskają na ślub a jednak "trwamy" razem w takim układzie jak jest i jest super. Więc naprawdę nie rozumiem, jak piszesz, że ktoś nie chce się żenić bo czeka na coś lepszego albo po latach, naciskany bierze ten ślub- przeciez takie rzeczy się czuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co to znaczy
takie tam gadanie chyba nieświadomie poruszyłaś ważną kwestię "po prostu podstawowe zasady wymagają od nas wierności i tyle" O jakich zasadach mówisz. te zasady które wymagają od nas wierności to dekalog. W innych religiach są inne zasady, można mieć kilka zon wg Islamu, Kriszna ponoć nauczał jak uwodzić samotne kobiety a jak mężatki i w takich zasadach wychowywano wiernych. Nas wychowywano wg dekalogu. Zasada która nakazuje dochować wierności to zasada "nie cudzołóż". Nie cudzołożyć czyli nie dzielić łoża z cudzym mężem czy żoną, tak na prawdę do dnia kiedy zakładasz przysięgę nie wiesz czy osoba z którą dzielisz łoże będzie twoim mężem czy "cudzym". I tu się nasuwa jeszcze jedna kwestia, czy łamanie częściowo jednej zasady nie pociągnie za sobą tego że tej osobie będzie łatwiej złamać inna zasadę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam gadanie
ja mówię o własnych zasadach, niezwiązanych z żadną religią. Podstawowa zasada to nie krzywdzić ludzi- nie bedąc wiernym partnerowi krzywdzimy go. I ślub nie ma tu nic do rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak pisałam wcześniej, mieszkaliśmy ze sobą w weekendy, wyjeżdżaliśmy tez na wyjazdy wakacyjne. A do ślubu szliśmy jako "dziewice", jakoś się zatem da :P Jeżeli Pani Hela z piątego piętra widząc moje weekendowe przyjazdy dostawała nieuzasadnionych kosmatych myśli (w co wątpię, bo w bloku praktycznie nikt się nikim nie interesuje i rzadko kiedy zna nawet swoich sąsiadów, jeśli nie mieszka w nim na stałe) to jest jej problem i - co więcej - to ona z tych myśli powinna się wyspowiadać. Wyrzeczenie się rzeczy, której tak czy inaczej nie mamy ochoty albo okazji zakosztować, jest wyrzeczeniem czysto teoretycznym. Co do tego artykułu który się otwiera - większość uwag została już napisana. Może jeszcze taka, że wytykanie wspólnego mieszkania jako bodźca dla faceta, aby się masturbował - jeżeli zdrowy, normalny 20 czy 20kilku latek nie uprawia seksu, ma 2 wyjścia - masturbację, albo zmazę nocną. Tak to po prostu działa - nie da się bez końca napełniać zbiorniczka o określonej wielkości :P Rozumiem, że autor osobiście wolałby zmieniać pościel 3 razy w tygodniu, ale należy jednak założyć, że przeciętny, zdrowy, nie współżyjący mężczyzna (było nie było) mniej kłopotliwą w sytuacji mieszkania ze współlokatorami opcję masturbacji niż opcję numer 2. Mieszkanie z dziewczyną nie ma tu nic do rzeczy. Ale zgodzę się z jednym - myślę (zresztą, to akurat można sobie przeczytać) , że długotrwałe i nieustanne wystawianie się na świadomą frustrację poprzez deprywację bodźca z gamy jakby nie było pierwotnych potrzeb może prowadzić do późniejszych zaburzeń na tym tle. Choć uważam że podnoszenie akurat tego argumentu przez KK byłoby jednak szczytem hipokryzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwacha
Mieszkalam ze swoim pierwszym facetem przed slubem i cale szczescie do tego nie doszlo. Okazalo sie, ze moj luby ma pociag do alkoholu oraz nie panuje nad nerwami. Oswiadczal mi sie dwa razy ale uparlam sie na pomieszkanie przed slubem - to jeszcze obraza boska byla, ze chce go "testowac". Po trzech miesiacach czmychnelam z domu ukradkiem, spakowalam walizki i wyjechalam na drugi koniec Polski zostawiajac wiadomosc jedynie rodzicom. Po prostu nie dalo sie z gosciem wytrzymac a wydawalo mi sie, ze po trzech latach chodzenia go znam. guzik, nie znalalam wcale bo na randkach kilka razy w tygodniu nie mozna sie dobrze poznac. Znam byla juz pare, ktora pol roku przed slubem gdy wszystko bylo ustalone i zalatwione pojechala na pierwsze wspolne wakacje. Wrocili oddzielnie bo gosc okazal sie totalnie nieprzystosowany do zycia. W namiocie sa komary i pajaki, nie bedzie szedl po chleb dwa kilometry, nie rozpali ogniska i dlaczego jego narzeczona nie spakowala mu odpowiedniej ilosci gaci i skarpetek i do tego dlaczego ich nie pierze w rzece (byli na splywie kajakowym).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"wykladnia KK byla taka, ze kobiecy orgazm jako zbedny dla poczecia dziecka a potencjalnie prowadzacy do grzechu rozpusty" Bzdura na resorach. Nigdzie też w dokumentach Kościoła nie jest napisane, w jaki sposób mają współżyć małżonkowie. Pokrzykującym indyczkom radzę posprawdzać, a nie gdakac jedna przez drugą, bo kazda coś tak "słyszała". Zresztą, osobiście w nosie mam czy kto mieszka czy nei mieszka, czy współżyje przed ślubem czy też nie/. Ale totalnym dziwactwem, ciemnotą i ignoranctwem jest fakt przyznawania się do wiary katolickiej, brania ślubu w tejże wierze (często podług motywacji: bo co babcia Halinka powie) i ignorowania zasad wiary rzymsko-katolickiej. W żadnej innej wierze jakoś nikogo nie oburza fakt przestrzegania jej zasad. Jak komu nie pasuje - to w niej nie uczestniczy i tyle. A w katolickiej (sic!) Polsce jak na kafeterii. Powiesz parę słów prawdy i oburzenie jkakbyś była co najmniej zwyrodnialcem lub obiektem muzealnym prosto z Iksinowa Dolnego powiat Kozia Wólka. Nie kwestionujcie tego co napisałam ,bo przedstawiam Wam stanowisko Kościoła. Przecież, na Boga - ja nie jestem w stanie go zmienić, więc napadanie na mnie nic Wam nie da. Pretensje do Papieża i Pana Boga. A jak się Wam nie podoba, to jazda, ślub humanistyczny albo cywilny. Ale nie, będą łamać zasady wiary, obłudnie przystępować do Sakramentu Pojednania (brak żalu za grzechy i brak postanowienia poprawy unieważnia spowiedź), a potem pomaszerują dumnie przez Kościół w białej sukni na 5 kołach. bolesne. BTW radzę dokładnie sprawdzić "pewniaki", jakimi tu rzucacie. Kościół wypowiada się o orgazmie kobiety jako o darze Boga. Miłość fizyczną uznaje za niezbędny czynnik budujący małżeństwo. Sex wg Kościoła służy właśnie temu, nie tylko prokreacji. A pointeresować się trochę, poczytać. Nie, a skąd, lepiej zapodawać wiadomości rodem z forum, albo ze źródeł typu "siódma woda po kisielu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nowomova, ale o co Ty się tak detalicznie wściekasz? :) "Pretensje do Papieża i Pana Boga" - skoro już jesteś, to bardzo Cię proszę, daj odesłanie do Papieża (encyklika czy coś?) albo Pana Boga w kwestii grzeszności mieszkania razem przed ślubem bez uprawiania seksu. Zaciekawiłaś mnie, serio. Tyle lat żyję i nie słyszałam żeby grzechem mogło być coś "potencjalnego". Lub żeby człowiekowi szło na konto grzechu to, że ktoś - mierząc najwyraźniej wszystkich swoją miarą - wyobrazi sobie coś, czego wyobrażać sobie nie powinien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oppoo
zabulina - jak papież powiedział „Nie żyje się, nie kocha, nie umiera na próbę co w tym złego, że ktoś nie chce mieszkać przed ślubem? że ktoś chce czekać z seksem do ślubu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic w tym złego. My czekaliśmy :) ale zastanawiam się co może być złego w tym, że np. dziewczyna ucieka z domu alkoholików i mieszka z narzeczonym 3 mies przed ślubem. Czy raczej - co w tym "grzesznego". A Novomova prosi o konkrety, a nie "że się coś słyszało" więc zgaduję, że sama też potrafi wskazać równie konkretne odesłanie. Gdzie czarno na białym będzie pisało (i to na najwyższym szczeblu, żadne prasowe artykuły tutaj nie byłyby wystarczającym "uzasadnieniem", bo nawet ja bez trudu potrafiłabym wskazać analogiczne artykuły prasowe które twierdziłyby, że np. seks oralny to grzech wg KK) :" mieszkanie poza ślubem bez seksu to grzech, bo..". Jestem po prostu bardzo ciekawa. Mnie to już raczej nie ma szansy dotknąć, ale jak dotąd uważałam, że generalnie wytyczne KK są uzasadnialne, a tutaj nie widzę takiego uzasadnienia. "Potencjalność" nie jest uzasadnieniem, no chyba, że ktoś gustuje w sprawiedliwość w stylu "Raportu mniejszości" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Tyle lat żyję i nie słyszałam żeby grzechem mogło być coś "potencjalnego". Lub żeby człowiekowi szło na konto grzechu to, że ktoś - mierząc najwyraźniej wszystkich swoją miarą - wyobrazi sobie coś, czego wyobrażać sobie nie powinien." A jednak:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Konkretnie proszę. Inaczej będę musiała stanąć przed perspektywą, aby "....zapodawać wiadomości rodem z forum, albo ze źródeł typu "siódma woda po kisielu"." ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co znaczy
ja znam coś takiego z modlitewnika http://krzysztoffiryn.republika.pl/przyrzeczenia.htm Może tekst nie pierwsza klasa ale trzeci werset na czerwono. Zaraz pewnie ktoś się przyczepi że tekst nie jest z Biblii i nie podałam oryginalnego rękopisu z wiarygodnym tłumaczeniem w 15 językach, ale zapewne tłumaczyli to ludzie mądrzejsi ode mnie i bardziej rozeznani w temacie, żeby można było coś podważać. Ja często się spotykam z tym że seks w KK powinno się uprawiać tylko w jednej pozycji i tylko w celach rozpłodowych, ale zazwyczaj słysze to od ludzi którzy właśnie mają coś do kościoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest odpowiedź na moje pytanie do Novomovy :) i ma się nijak do tematu, ponieważ wspólne mieszkanie nie prowadzi z automatu do zła, tak jak np. alkohol nie prowadzi z automatu do zła. Owszem, jeśli trafi na niedojrzałą osobę o słabej woli - może prowadzić. Jedzenie może prowadzić do grzechu obżarstwa, alkohol - do grzechu pijaństwa, wspólne mieszkanie - do cudzołóstwa. Ale to zależy od człowieka. Dlatego nawet sam Pan Jezus zapewniał alkohol tam, gdzie była i potrzeba, i - przypuszczalnie - umiar ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty zabulina
zabulina - tak, pewnie jesteś nie wierząca albo wymyślasz jakieś własne tezy religijne ale co to kogo obchodzi? pierwszy raz słyszysz, że mieszkanie na "kocią łapę" to grzech?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mieszkam z moim Skarbem i nie narzekam. I nie jest to testowanie tylko odległość nam troche utrudniala zycie, teraz mamy siebie tuz obok :) Wydaje mi się, że własnie przez to wspolne mieszkanie lepiej sie poznajemy i wiem jaki jest w syt codziennych ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam gadanie
Ale Ty Novomowa jestes zenujaca- typowa wyznawczyni kosciola. Dalam Ci linka do katechizmu kosciola katolickiego- podalas go jako zrodlej swojej tezy. I co? Pokazalas, gdzie jest napisane, ze mieszkanie ze soba przed slubem to grzech ciezki?? Sorry ale to walsnie Ty jestes przykladem dziwactwa, ciemnoty i ignoranctwa- nie przedstawiasz stanowiska kosciola a juz na pewno nie Boga. Zapodajesz jakies tezy z niewiadomych zrodel i jeszcze rzucasz sie jak wesz na grzebieniu bo ktos osmielil sie zapytac skad takie informacje. Wyobraz sobie, ze nie wszyscy katolicy jak tepole sluchaja ksiedza przyjmujac to jako dogmat. Niektorzy mysla, analizuja i wyciagaja wnioski. Ty tego nie potrafisz ale nie zabraniaj innym, bo nie kazdemu pasuje bycie niemyslaca masa katolikow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie życzę sobie niegrzecznych uwag. To po pierwsze. "Wyobraz sobie, ze nie wszyscy katolicy jak tepole sluchaja ksiedza przyjmujac to jako dogmat. Niektorzy mysla, analizuja i wyciagaja wnioski. Ty tego nie potrafisz ale nie zabraniaj innym, bo nie kazdemu pasuje bycie niemyslaca masa katolikow!" Otóż wyobraź sobie, że Kościół Rzymsko -= Katolicki jest hierarchiczny i taki pozostanie. Stąd nasze włąsne widzimisię, analizy i inne filozofowanie na własną rękę nie ma racji bytu. Jeśli nazywasz się katolikiem, to przyjmujesz za pewnik wszytko co Kościół w osobach swoich hierarchów uznaje za słuszne. Wszystko, CO DOTYCZNY KWESTII WIARY nie podlega dyskusji. We wszystkim CO DOTYCZY KWESTII PRAWD WIARY KOściół jest nieomylny. (Drukiem, żeby zaraz ktoś nie wyjechał z krucjatami, paleniem czarownic i księżmi pedofilami). Więc Twoje analizowanie w tej kwestii jest nieprzydatne. Krótka piłka. ALbo przyjmujesz za penik co Kościół mówi, albo się z nim nie utożsamiaj. Zresztą, ludzie kochani, to samo Wam powie pierszy lepszy ksiądz czy teolog. Żadnych rewolucyjnych poglądów nie głoszę. Każdy kto chodził na katechezę powinien o tym wiedziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Novomova pierdzielisz jak potluczona kobieto jest cos takiego jak wiara i religia wiara jest to ze ktos wierzy w bog szatana zycie po smierci grzech itd a religia to system filozoficzny i prawa nakladane na wyznawcow przez orgazn stworzony z ludzi i tu mamy na mysli kosciol wybacz kosciol nie ma nic wspolnego z wiara a teolog czy ksiadz musi tak anie inaczej mowic bo zje z tego ze owieczki robia to co im sie karze kosciol to polityka wladza wplywy a nie wiara mylisz dziecinko i zapaietaj to ze jestes katoliczka wyplywa ze sredniowiecznej polityki i ze zwyciestwa Karola Wielkiego inaczej bylabys dzisiaj muzulmanka i podlegelabys innym religijnym zasadom i jeszcze jedno mysl kobieto a nie podazaj za masa i nie dawaj sie wodzic za nos jakby kosciol kazal wszystkim kobietom usunac piersi jako zrodlo grzechu bylabys tak glupia ze byc to zorbila skoro jestes wierzaca??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Novomova, to, co podajesz, nie jest ani katechizmem, ani encykliką, a internetowym portalem... wiesz, ile zjajdzie się analogicznych "kontrportali"..? Ale dobrze, jeśli to dla Ciebie wykładnia Boga to nawet tylko te teksty przeczytasz uważnie, to zauważysz (ostatni link): "W trzeciej sytuacji (3. wspólne mieszkanie przy zachowaniu czystości przedmałżeńskiej przyp. moje) choć przyznajmy, że zdarza się ona raczej rzadko nie ma powodów, aby odmawiać rozgrzeszenia. Samo mieszkanie razem nie jest grzechem." Nie rozumiem, po co to wkleiłaś. Masz nadzieję, że nikt tego nie przeczyta..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Odnosząc się do do Twojego przypadku, rozumiem, ze mieszkacie razem, ale zachowujecie jednoczesnie przedmalzenska czystosc. W takiej sytuacji ksiadz nie mial prawa nie udzielić rozgrzeszenia i cala sytuacja w konfesjonale z jego winy jest godna pożalowania. Powtarzam: samo mieszkanie razem grzechem nie jest i w ogóle nie musiałaś mówić o tym na spowiedzi. Radzę Ci po prostu raz jeszcze pójść do spowiedzi. " Z linku Novomovy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic mnie nie wkurza jak
ignorancja buhahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×