Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie daję już rady...

dosłownie umieram z miłości :/

Polecane posty

Gość nie daję już rady...

Witam, wiem, że to głupi temat bo takie problemy przerabia chyba każdy w życiu i to nie raz, lub wręcz przeciwnie-może się to innym wydawać śmieszne... Ale ja już nie wiem co mam zrobić-pół roku temu poznałam pewnego faceta, w którym zakochałam się do granic możliwości.. Nie wiem czy to miłość czy wielkie zauroczenie, bo tego nigdy nie da się wyczuć, w każdym razie pomału zaczynam wariować.. Nie będę opisywać szczegółów bo uważam, że to nieistotne, w każdym bądź razie jest to "nieszczęśliwa" miłość a ja kompletnie nie umiem sobie z nią radzić.. Nie umiem się wyleczyć z tego faceta! Mam niezłą depresję, zapisałam się już nawet do psychologa, bo widzę, że totalnie wali mnie w dekiel.. Nigdzie nie wychodzę, a jeśli już to zdecydowanie rzadziej niż zawsze, nie jeżdżę na żadne imprezy, a kiedyś potrafiłam być nawet 3 razy w tygodniu.. Nie śpię po nocach, gdy już mi się uda zasnąć śnią mi się takie koszmary z jego udziałem że budzę się zaryczana i czuję jak wysiada mi psycha.. zawaliłam studia, które dobrze mi szły.. po prostu widzę, jak marnuję każdego dnia swoje życie i jak ucieka mi ono przez palce.. Nie mam myśli samobójczych jak co niektórzy, ale zdecydowanie nie chce mi się żyć. Nie wiem już kompletnie co robić, moje życie totalnie straciło sens, do tego ten ból każdego dnia mnie wykańcza.. powiedzie mi CO MAM ZROBIĆ???! ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie daję już rady...
Nawet masowanie cipki nie daje mi już przyjemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie daję już rady...
nie prawda bo daje, ale tylko chwilowo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sohjfkjshf
czas goi rany, to chyba jedyne rozwiązanie takich sytuacji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkjnkj
na miłość najlepsza nowa, inna miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie daję już rady...
to fakt, już to przerabiałam ale pierwszy raz zakochałam się do tego stopnia, że nie mogę nawet patrzeć na innych facetów.. gdy zaczepia mnie w pracy lub na mieście jakiś przystojniak ja nawet nie zwracam na to uwagi, wręcz mnie to denerwuje :/ jezu jak sobie pomyślę jak mi się dobrze żyło zanim poznałam tego faceta to aż mnie skręca :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh ja sie do tej pory nie wyleczyłam z takiego jednego chociaz mineły juz 2 lata i miałam po nim innych ale jak by teraz chciał sie spotkac to nawet bym sie nie zastanawiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwefijewpognverp
hej, mam nadzieje że tu jeszcze jesteście- jestem zakochana od 5 lat ! Żyję w cierpieniu od 5 lat.. Jak to czytam to sama sie dziwię jak ja jeszcze żyje.. Może ratowało mnie do tej pory to, że bywało dobrze momentami- odzywał się, czasami poświęcał mi czas. Od pół roku zaczelismy sie intensywniej spotykać było dobrze, byłam szczęśliwa- czasami nawet myślałam że mi przechodzi. Teraz wszystko się rozwaliło- potwierdził to co wiedziałam wcześniej, że mnie nie kochał i nie kocha. Zerwałam z nim kontakt z własnej woli i inicjatywy. Od dwóch tygodni się praktycznie kontaktujemy- na początku chciał rozmawiać ale pisał takie bzdury że sie poddałam i kazałam mu spadać. A teraz czuje jakbym umierała i boli mnie tak, że chyba zwariuje. Myślałam juz żeby się powiesić ale nie zdecydowałam. Jak widze jego zdjęcie to czuje jak przeszywają mnie jakieś jebane prądy w środku. Czuje się oszukana przez świat i przez Boga. Po co spadła na mnie taka miłość, jeśli nie jest wbrew tej drugiej osobie? Co ja mam z nią zrobić? Nie mam już siły, poddaję się. Przetrwałam 5 lat walcząc i podobnie jak Ty zawalilam wiele w swoim życiu przez ten czas. Nie wiem co dalej- mam studia które musze skończyć, chcę o siebie dbać ale trudno mi cokolwiek robić. Nie wiem po co to wszystko, nie boje się piekła bo nie ma nic gorszego od tego co przechodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwefijewpognverp
zrobiłam błędy w wypowiedzi - jest wbrew drugiej osobie i od dwóch tygodni praktycznie się nie kontaktujemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andia
Czy ktoś z nieszczęśliwie zakochanych i nieumiejących zapomnieć jest tu jeszcze? Minęły 2-3 lata. Czy jest możliwe zapomnienie, nowa miłość? Odrobinę nadziei poproszę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przejdzie, zawsze przechodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladyinred56
mam to samo:(tyle ze u mnie wiem ze facet mnie kocha ale jest jakis taki durnowaty i niezdecydowany,,,strasznie duzo bólu i cierpienia mi zafundowal:(chodze jak naćpana 6 rok,rowniez rzadko wychodze z domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona nie z tego świata
nie przejdzie ,nie ma sie co łudzić jesli to jest milosc a nie fascynacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spoko, ja 4 lata tak mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kto nie umarł z miłości nie potrafi żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cierpiąca innaczej
przypominają mi się słowa piosenki " Miłość to nie rózowy film, ani kwiaty , to tylko diabeł rogaty..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PrincessPR
Nie wiem jak zaczac, nie wiem jak opisac moje cierpienie. Zakochalam sie z w kims z kim nigdy bym nie mogla miec zwiazku.Nie bede opisywac szczegolow. On pochodzi z innego panstwa i z innej kultury, tradycji i religii. On tez mnie kocha i wiem to bo to czuje, czulam to nawet gdy mi tego nie powiedzial. Znalam go rok przed tym gdy mi sie przyznal ze mnie kocha od pierwszego wejrzenia. Z uplywem czasu i naszymi spotkaniami moje serce zaczelo tylko dla niego bic. Dzisiaj wyjechal do swojego kraju i zabral moje serce ze soba. Gdy patrzylam sie jak odchodzil czulam jakby czastka (wielka czastka) mnie odchodzila z nim. Nasze swiaty sa inne, ja nie zmienilabym sie i mojich pogladow zyciowych, kulturalnych czy religijnych. Z jego strony my tez ze soba bysmy nie mogli byc, za duzo komplikacji, rodzina, tradycja. Milosc nie zna granic, choc wiedzielismy jak to bedzie wygladac nie zastanawialismy sie nad cierpieniem gdy dzielic nas beda tysiace kilometrow. Kiedy wroci a wiem ze sie bedzie staral wrocic nawet na tydzien czy dwa wiem ze na chwile znowu zapomnimy o bolu. Pozniej on znowu wyjedzie przynajmniej na 6 miesiecy i jak bede czekac, plakac, ubolewac, umierac. Moje zycie znowu zacznie byc szczesliwym gdy pozniej wroci na rok na studia. Taki mamy plan. Po studiach on znowu wyjedzie, a wtedy bedziemy sie tylko widywac gdy mamy urlop. Spotkamy sie gdzies w Europie, gdziekolwiec byle byc tylko z nim. Nie wiem jak zniose rozlake tak dlugo, bo wydywac kogos kogo sie kocha kilka razy do roku nie jest fair i napewno nikt takiego zwiazku by nie chcial. Wczoraj po naszym pieknym dniu w swoich ramionach gdy zostalam sama zaczelam plakac jak nigdy wczesniej... Brakowalo mi powietrza,bo wiedzialam ze dzis go zobacze tylko na chwile... I odlecial... Moje serce peknie z milosci bo wiem ze nasza milosc nie ma szans na zwiazek jakibysmy chcieli. Komplikacje sa z obu stron, ale rowniez oba serca naleza do siebie. Kocham go szalenie, kocham wszystko czym jest i jakim jest czlowiekiem chociaz wiem ze byloby latwiej gdyby pochodzil z mojego swiata a on pochodzi z calkiem innej planety. Tak kocham Araba. Jest moim jedynym. Jeszcze nigdy tak nikogo nie kochalam, namietnosci takiej nie czulam, szczesliwa nigdy z nikim tak nie bylam i przez zadna milosc nigdy tak nie cierpialam. Milosc jest pieknym uczuciem, lecz bardzo niebezpiecznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja moze juz nie umieram, ale jestem w niezlej d***e. mam narzeczonego, ktorego bardzo kocham, ale jest jeszcze ktos kogos rowniez chyba dalej kocham. minelo wczoraj dokladnie 4 lata jak nie jestesmy razem, facet niezle mi poryl banie, zanizyl totalnie samoocene, a ja i tak mam do niego slabosc. kontaktu zero, to on zerwal. przegraam zycie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eee tam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PrincessPR - nie lubie Arabow;p ale mam nadzieje ze bedziesz szczesliwa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Módl się i zwróć się do Boga o wsparcie i uzdrowienie, módl się o dobrego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam jeszcze gorzej, jestem totalnie i nieszczesliwie zakochany we wlasnej zonie... to mi nigdy nie przejdzie . Jestesmy w separacji ale mieszkamy razem... to ryje beret niezle. Co wiecej ona tez jest zakochana ale w kims innym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kocham go odkąd pierwszy raz go zobaczyłam, już 14 lat. Kolega, teraz już tylko znajomy. Kiedyś i on się we mnie kochał a teraz....on ma żonę, z którą ożenił się (to był zakład, o tym mów, wszystkim próćz niej), teraz maja dziecko. I nasz kontakt jest b.sporadyczny,ale nawet jak go nie widzę,nie myślę, to śni mi się po nocach, potem mam depresję. Jestem kimś kogo niby kocham,ale to nie to. M to uzależnienie, choroba psychiczna,ktora mnie zżera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie można kochać parę razy, nawet dwóch, ja parę razy "kochałam" a tutaj....to niewytłumaczalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia

Jestem zakochana od 5 lat. Nasze drogi schodzą się i rozchodzą. Nigdy nie byliśmy razem. Nie wiem kim dla niego jestem. Teraz jestem w innym związku z rozsądku. Postapilam tak po jego 3 i pol miesiecznym milczeniu. Później się spotkalismy . Nawet mi MÓWIŁ że chce być ze mną ale do tego nie doszło. Brak jego inicjatywy na spotkanie i moje oczekiwanie na jego inicjatywę. Od stycznia brak kontaktu. każdego dnia myślę i tęsknię za nim.  Sni mi sie po nocach, mysle w kazdej minucie o nim. Od srodka czuje bol i ucisk na mysl ze nie ma go przy mnie. Umieram każdego dnia z miłość do niego. I co ja mam zrobic?? Nie wiem jak to wytrzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×