Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zonazieczystymsumieniem

zdradzilam meza i cholernie tego zaluje

Polecane posty

Gość facet z rogami II
I znów widać, że wiesz o czym mówisz. Szukając w necie jak sobie ludzie radzą, zatrzymałem się tylko przy tobie. Tylko pozazdrościć twojej kobiecie takiego faceta. Jestem pewien, że teraz cię docenia, szkoda, że za taką cenę. Wydaje mi się, że takich facetów kobiety szukają na mężów, a inne zazdroszczą. Poraziła mnie trafność spostrzerzeń i to, że prawdziwie kochasz, choć pewnie do tej pory zastanawiasz się czym właściwie jest miłość. Już niestety nie jest magią, nie jest taka wyjątkowa jak się kiedyś wydawało, nie jesteśmy jednością, a to rzutuje na wiele sfer życia. Zaczyna dochodzić do głosu JA i nie wiem czy można mówić o bezgranicnym oddaniu. Powstaje nowa jakość związku. Czy wciąż będziemy tęsknić za poprzednią ? Wątków, które bym poruszył są tysiące. Może by się to komuś przydało, ale nie mam na to czasu, bo każdej godziny wciąż walczę sam ze sobą, odzielam ziarno od plew i robię wszystko, aby emocje mną nie rządziły. Staram się katować tylko w samotności, łzy wtedy same lecą. Poza tym dystans, dystans i jeszcze raz dystans i ucieczka od JA. Mało tego muszę myśleć jeszcze za tą zdrajczynię i podsuwać jej rozwiązania, bo inaczej w ogóle byśmy nie funkcjonowali i straty były by dużo większe. Zdrajczyni cierpi o wiele mniej, głównie mną. Choć też nie potrafi sobie wytłumaczyć podstawowych rzeczy, jakoś nie jest to dla niej zabijjące. Główny jej problem, to moje cierpienie i co będzie dalej. Wygląda jak potłuczony, oszołomiony kociak, którego wyciągnąłem z betoniarki !!!!!!!!! Zapomniała, że gdy jedna strona cierpi, druga, gdy kocha od tego nie ucieknie. Na początku tak, teraz dowalanie jej rzeczywistością nie przynosi mi ulgi. Ja już trochę wiem, ona przez lata będzie się dowiadywać, co zmieniła. Spustoszenie jest ogromne w każdej dziedzinie życia, aż robi się słabo. Jeszcze wszystkiego nie ogarnąłem, wciąż coś wyskakuje i pewnie długo tak będzie. Zbyt dużo pytań bez odpowiedzi, zbyt dużo sprzeczności, których nigdy nie da się wytłumaczyć. Zdrajczynie chyba zrozumiałem, twoją też, tylko, że to chyba jeszcze bardziej dobija i wprowadza niepewność, co będzie dalej? Przeszłość boli, przyszłość niepewna, zostaje dzisiaj, już to odkryłeś, ja też, ale co to za życie. Bez zaufania i tkwiąc w ciągłej niepewności nie będzie widać przyszłości. W przypadku tych, które rozpierdalają sobie szczęśliwe i poukładane życie, ja to widzę tak: Wszystkie przypadki świadczą o tym jaki ten nasz gatunek jest jeszcze prymitywny i pewnie długo będzie. Widać to po większości wypowiedzi i reakcji zdradzających i zdradzanych na coś co wywołuje negatywne emocje np. zdradę. Mało kto wykształcił i pracuje świadomie nad swoją kontrolą nad emocjami. Kobiety przeważnie są bardziej rozsądne od facetów, póki nie właczą się emocje. Potem mózg i logika się zupełnie wyłącza i nie dają rady. Świadomość jest upośledzona. Każda ma inaczej ustawione progi na różne emocje. Moja miała dość wysoko, ale w tym wypadku powtarzające się kilkumiesięczne bodźce (uwodzenia przez gościa) i brak świadomości zagrożenia zrobiły swoje. Prawie zawsze ktoś najpierw zdobywa jakoś zaufanie, przyzwyczaja lub potrafi wzbudzić pożądanie. Kontrola wtedy jest minimalna. Mało która widzi w tym zwierzęce odruchy i szybko dorabia ideologie uczuć i miłości, może żeby się jakoś usprawiedliwić ? Z tych rządzy kobietom jest się bardzo ciężko wycofać, bo choć nie chcą idą na całość, bo inaczej nie potrafią. Liczy się dla nich tu i teraz, zew natury, ruja. Wartość potomstwa czy poprzedniego samca maleje prawie do zera, istnieje tylko czysty egoizm i pęd do nadstawiania tyłka. W przebłyskach świadomości wraca do realu by znów zatopić się w swojej bajce. To co czują jest dla nich najważniejsze, nie to co myślą. Mówią, że idą za głosem serca, nie wiedząc, że to tylko macica. Potem przebudzenie, to koszmar, ale o tym też nie myślą. w ogóle nie wiele myślą, inaczej nie dały by się bzykać. Prawda jest taka, że jesteśmy samcami, a one samicami. Wszyscy o tym zapominają, delektując się i karmiąc tym, że jesteśmy na najwyższym stopniu rozwoju, wpajając bzdury o kontroli umysłu nad niższymi zwierzęcymi odruchami, kształtowanymi prez tysiące lat. Potem jest wielki szok, cierpienie, rozbite małżeństwa, dzieci chowane bez miłości itd. Też dałem się nabrać na te górnolotne poetyckie totalne bzdury bez pokrycia. Też zostałem nakarmiony nadrzędną wartością miłości. Teraz pogubiłem się w jej definicjach. Teraz widzę jaki kit głupi ludzie wciskają ludziom, a oni wierzą w tą nierealną, upośledzoną wizję miłości mężczyny z kobietą. O wiele bezpieczniej byłoby od razu chodzić po ziemi, ale niestety jesteśmy ufni. Wybaczyć czy nie? oto jest dobre pytanie. Dla faceta njlepiej jest zostać przy starym światopoglądzie, rozstać się i żale utopić w innych tyłkach, rżnąc do bólu, pogardzając nimi. Upajać się ich kurestwem i głupotą. Zeszmacać, wykorzystując tą głupotę, wiedząc, że każda podświadomie chce być tylko pokrytą samicą. I gucio powinno obchodzić, jak to sobie tłumaczą, czy się zakochują, przeżywają miłość ich życia, ważne że dają dupy i dobrze obciągją. Szkoda tylko ich drugich połówek, bo na ogół nie wiedzą z kim żyją. Aby zostać i próbować wybaczyć, trzeba być cholernie silnym, naprawdę kochać, walczyć z sobą, aby nie przestać kochać, przebudować samego siebie, swoje wartości. Trzeba robić to rozsądnie, bez szkody dla siebie. Trzeba mieć świadomość złożenia ogromnej ofiary dla tej drugiej osoby, która nawet jej wagi nie zrozumie. Runął wyidealizowany obraz z którym było dobrze, teraz widać wszystkie wady. Trzeba budować ten obraz od nowa, inny, realny, który wcale nie musi być już tak fajny. Trzeba starać się o utrzymanie związku, relacji, troski, mimo, że argumentów do tego praktycznie nie ma. Trzeba robić wszystko, aby nie zacząć żyć obok siebie, bo to naturalna obronna reakcja. Nie mam pojęcia jak blisko można znów podejść do takiej osoby. Napewno nie tak blisko jak było. Zostanie dystans i życie dniem dzisiejszym. Zostanie poczucie, że za jakiś czas znów samica będzie chciała się rozmnażać i nas poświęci. Tym razem możemy o tym się niedowiedzieć. Trzeba mieć świadomość że intymność i wyjątkowość runęła, że nie ma już takiej wartości. Każda teraz może wydać się wartościowsza, bo nie kojarzy się z bólem. trzeba mieć tego świadomość, aby samemu wszystkiego nie pogrzebać. np nie przejść w luźny związek. Trzeba jakoś przestać o tym myśleć. Każdy sam musi ocenić czy warto i oby się kiedyś nie okazało, że każdy dzień z tą osobą, to był dzień stracony. Każde danie dupy na boku zmienia zdradzającego, zdradzanego, ich relacje, osłabia więzi na różnych płaszczyznach. Zdradzający myślą, że mogą wrócić do tego samego. Nawet jak się nie wyda to i tak już wprowadzili zmiany, które się odezwą za jakiś czas. Wszystko ma swoją cenę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dud
Niezwłocznie powiedz mężowi o zdradzie , sprawisz mu tym nie wysłowiną radość ..Wybaczy Ci pogłaszcze po główce , przytuli i pocieszy .... Będziesz szczęśliwa żoną ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×