Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

rozdartanapol

Zdradziłam całkowicie nieświedomie

Polecane posty

Witam, Mam 24 lata. Byłam z chłopakiem przez ponad 2 i pół roku, od ponad roku mieszkaliśmy razem, prawie co weekend jeździliśmy do rodziców, moich lub jego. Było cudownie, kochaliśmy się z całych sił. Stworzyliśmy rodzinę, chociaż nie byliśmy małżeństwem. Bywały między nami ostre kłótnie, które bardzo wywierały wpływ na to, że często myśleliśmy, aby się rozstać. Myśleliśmy, ale nigdy się nie rozstaliśmy bo oboje się kochamy, a te kłótnie były tylko chwilowe. Zawsze, gdy chłopak gdzieś wychodził sam, ja przeważnie siedziałam smutna. Nie chciałam, żeby za często mnie zostawiał, ale z drugiej strony wiem, że nie można ze sobą siedzieć 24 h/dobę. Prawie dwa miesiące temu pojechał na imprezę z kolegami, dokładniej mówiąc popijawa. Ja w tym dniu nie czułam smutku i go to zdziwiło (chociaż nie musiało, bo widocznie miałam lepszy humor niż zwykle i nic poza tym). Miałam jechać sama do rodziców, ale postanowiłam, że też spędzę miło czas i razem z moim facetem pojedziemy do nich na drugi dzień. I tak też się stało: Poszłam na imprezę ze znajomymi z uczelni i było fajnie, aczkolwiek cały czas myślałam o tym, że szkoda że nie ma ze mną mojego faceta. Dużo wypiłam, nie wiem nawet jak dużo bo straciłam rachubę i płakałam że jestem sama, podszedł do mnie jakiś chłopak i dał mi jakąś tabletkę, coś tylko usłyszałam, że to na poprawę humoru bo taka ładna dziewczyna nie może być smutna. No i wzięłam (byłam tak pijana, że nie doszedł do mnie ten fakt, co robię). Od tamtej pory miałam jakieś halucynacje i zwidy. Jeden ze znajomych z którymi byłam zauważył to i zaprowadził mnie do domu. Ja byłam w takim stanie, że z jednej strony umiałam się jakoś "normalnie zachować" ale nie byłam sobą. Ten kolega to wykorzystał. Wykorzystał mnie, chociaż jest (a raczej był) kolegą mojego Chłopaka. Na drugi dzień strasznie się czułam, nie dość że miałam kaca po piciu, kaca po tym świństwie co wzięłam (chociaż nigdy w życiu nic nie brałam i nie wzięłabym), to jeszcze na dodatek pamiętałam to co się stało. Miałam przez to huśtawki nastroju, chodziłam zła, miałam ochotę coś rozwalić za to że jestem taka naiwna i głupia i że skrzywdziłam kogoś kogo naprawdę kocham. Zbierałam się aby powiedzieć to swojemu chłopakowi, wiedziałam, że może na to zareagować bardzo kiepsko, ale z drugiej miałam nadzieję, że nie będzie mnie postrzegał jako ździrę i oszustkę. Do wieczora zbierałam się, ale było już za późno. Okazało się że on dowiedział się przede mną. Zaczął się wyprowadzać. Wyzwał mnie od @@@ i nie dał nawet słowa powiedzieć. Plułam sobie w twarz, że mu wcześniej nie powiedziałam, ale minęło zaledwie kilka godzin bo dopiero popołudniu się zobaczyliśmy. Dzwoniłam, Pisałam, przepraszałam, ale nie odezwał się. Po 3 dniach dopiero zadzwonił. Zapytał "dlaczego". Wszystko jak było mu wyjaśniłam. Uwierzył, ale już powiedział wszystko swojej rodzinie, i mówił, że gdybyśmy teraz do siebie wrócili to nie miałoby to sensu przed całą jego rodziną, że to będzie źle wyglądać. Bez wahania pojechałam do jego rodziców z kwiatami i na kolanach błagałam o wybaczenie, wyjaśniłam jak to wszystko było. Uwierzyli. Powiedzieli, że chłopak zrobi co z tym zechce. Oni nie będą jego decyzji kwestionować. To wszystko było tak trudne, że nikt sobie chyba z tego nie zdaje sprawy. Spotkać się z rodzicami i błagać o przebaczenie. Po tym wszystkich, po moich zapewnieniach, że nigdy nie dopuszczę się do takiego stanu, że nie wiedzieć co się dzieję na świecie, po milionach przeprosin i błagań dał mi szansę. Byliśmy ze sobą cały miesiąc. Często mnie odwiedzał (nie chciał mieszkać ze mną póki co). Mówił, że teraz jest lepiej niż było, bo wcześniej zbyt dużo kłótni było. I nagle po miesiącu zadzwonił do mnie i powiedział, że już nie przyjedzie. Że nigdy nie przyjedzie. Ja płacząc spytałam czy może chociaż przyjechać, i nie żegnać się przez telefon. Gdy przyjechał, powiedział, że nie potrafi żyć z tym co się stało. Wierzy mi i wszystko wybacza, ale razem nie możemy być. Możemy być przyjaciółmi bo szanuje mnie jako człowieka i wie, że nie jestem taką osobą. Ale ja go nadal kocham, zapewniam mu że z tym się da żyć, tylko potrzeba trochę czasu, że przez taką sytuację (to nie była typowa zdrada po pijaku) nie trzeba przekreślać całego związku. Że tworzyliśmy dobrą parę, nic się nigdy tak złego nie wydarzyło. Mi nawet przez myśl nie przeszło, żebym mogła go zdradzić ( i nadal pluję sobie w twarz, że to zrobiłam bo doprowadziłam się do stanu w którym nie byłam sobą). Dla niego nie ma znaczenia czy byłam "naćpana", czy byłam pijana, czy chciałam czy nie, dla niego ma tylko znaczenie to że to zrobiłam. Rozumiem go, ale wierzę że ten związek ma sens, bo gdyby nie miał to nie bylibyśmy ze sobą tyle czasu. Wiem, że jakby ten związek nie miał przyszłości, to byśmy ze sobą nie byli, bo jesteśmy takimi ludźmi którzy wiedzą czego chcą. Ja w tej chwili jestem rozdarta, nie potrafię się z tym pogodzić. On mówi, że nie potrafi żyć z tym co się stało, to czemu jak mam potrafić żyć z tym co zrobiłam. Nie jestem zimnym człowiekiem bez uczuć. W tej chwili bardziej czuję się zraniona niż on (bo on sobie radzi a ja całymi dniami płaczę i nic więcej). Rozmawiamy ze sobą, ale ja tak bardzo chciałabym z nim być, żeby zrozumiał, że czasem nie wszystko co złego się wydarzyło miało podłoże ze złośliwości, nieuczciwości, że żałuję i nigdy sobie nie wybaczę sama jeśli on nie wybaczy mi na tyle żeby mi dać chociaż szansę na poprawę. On mi powiedział, że był ze mną przez ten miesiąc bo kierował się emocjami, bo kochał mnie i bał się rozstania. A teraz po miesiącu mówi że nie będzie umiał z tym żyć, i koniec. Po jakimś czasie moich błagań i dobrego zachowania z mojej strony, mówi że może kiedyś spróbujemy (wielkie MOŻE). Nie obiecuje, ale też nie przekreśla. Nie wiem co o tym myśleć. Czekam cierpliwie, bo wiem że jestem jedynym człowiekiem na całe moje życie, nie znajdę i nie pokocham już nigdy nikogo. To będzie moja kara za to co uczyniłam, a nie chciałam uczynić. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Minęły dwa tygodnie od samego rozstania, a ja ciągle płaczę i nie potrafię przestać :(( Nie wiem co mam robić. Straciłam apetyt, nie potrafię nic jeść, z niczego się cieszyć. Nic już nie jest dla mnie budujące, nawet gdy spotykam się z przyjaciółmi to nie ma chwili, żebym zapomniała. Niby się mówi, że najlepszym lekarstwem jest robienie czegoś co się lubi, spotykanie się i zapomnienie. Ale nie potrafię. Nawet jak robię coś z tych rzeczy to już mnie to nie cieszy. :( co myślicie o tej historii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
przebrnelam przez dluga historie ufff. Smutna i malo optymistycznie rokujaca. Wydaje mi sie, ze nie mozna wiecej zrobic ponad to co zrobilas. Wyczerpalas jak dla mnie wszystkie mozliwosci wyjasnienia, prosby o szanse na nowo. Daj chlopakowi poukladac sobie samemu w glowie i sercu. Moze czas , kiedy bedzie sam pokaze mu jak wazna jestes dla niego. Moze milosc bedzie wieksza niz uczucie rozczarowania czy zlosci. Daj czas jemu i sobie. Sprobuj zyc tak jakbys zyla solo. Kazdego dnia ciesz sie choc malutka rzecza. Nie rob zadnych planow, zyj dniem dzisiejszym. Praca, sprzataniem, kapiela , spacerem, czytaniem ksiazki. Nie zabiegaj o kontakty z nim.On wie, ze Ci zalezy i czekasz, az moze minie cale zlo. Nie takie rzeczy sie wybacza. Moze uda sie i Wam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oklahoma
wiesz co...Ja Ci powiem jako facet...że też bym nie umiał czegoś takiego wybaczyć...To, że piłaś i wzięłaś jakaś tabletkę świadczy tylko o Twojej naiwności...W nim siedzi to, że kochałaś się z kimś innym. Chłopak widocznie nie może sobie dać z tym rady i wcale mu się nie dziwię. Raczej wątpie, aby zmienił zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze powiem, że nie jest to budujące to co napisałeś. Ja przez tą całą zaistniałą sytuację mam myśli samobójcze. Nie potrafię sobie wybaczyć tak samo jak on nie potrafi mi wybaczyć. Jestem wściekła z całego serca na siebie, że rozwaliłam nasze wspólne życie, plany, marzenia. Że to wszystko moja wina. Żałuję i do końca życia żałować będę. To jak Ty tak piszesz, że nic z tego nie będzie to może po prosto powinnam skończyć ze sobą. Może taka kara by mnie pokazała w świetle takim, że naprawdę żałuję. Skoro już nie ma dla mnie nadziei...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjhjkhhkjk
no niestety. sama sobie winna jesteś. żadne usprawiedliwienia nie zmienią postaci rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze dodam tylko, że mówi się, że gdy nie chce się czegoś robić to się tego nie zrobi, i że żaden alkohol i używki nie są usprawiedliwieniem tylko powodują odwagę podjąć decyzję których można potem żałować bądź nie (w zależności jaki kto jest). W taki razie jak wytłumaczyć to, że chłopak z którym to "zrobiłam" nie podoba mi się ani fizycznie ani psychicznie, ani wcale. Nie tylko nie jest w moim typie ale też po prostu dla mnie jest "brzydki". Jako wolny człowiek, nie mający żadnych ograniczeń, nie dopuściłabym do siebie myśli, żeby coś z nim robić. Ja nie czułam wtedy nic, nic nie kojarzę. Czułam się jakbym była zgwałcona. A mimo wszystko mój związek się rozpadł. Chciałabym cofnąć czas, nie wypić tyle, i nie brać nic podejrzanego. Po prostu. Już nie raz bywałam pijana do takiego stopnia, że mogłabym coś złego zrobić i się rzekomo usprawiedliwiać. Ale nigdy nie pomyślałam nawet po alkoholu żeby zdradzić Go. I choćby znalazł się ktoś kto mi się podoba, to nie zrobiłabym tego. Tamto co zrobiłam wtedy było całkowicie nieświadomie, naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
strasznie się rozpisałąś, ale udało mi się coś niecoś zrozumieć. ktoiś utaj napisał, że być może, gdy jego :miłość" do ciebie będzie silniejsza od żalu i urażonej dumy- i da wam szansę. otóż tu nie o urażoną dumę chodzi. facet po prostu zdał sobie już sprawę z tego, że nie jesteś osobą godną zaufania. bo pierwszą rzeczą którą robisz gdy on wyjdzie-upijasz się w jakimś dziwnym towarzystwie. Ja osobiście w przedbiegach niegdyś dyskwalifikowałam facetów kórzy przejawiali takie skłonności. Przykre jes to co piszesz, ale właśnie tego typu porażki uczą nas, i pokazują nam z kim chcemy być, a z kim nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana. nawet nie myśl o samobójstwie! :( Nie powiem Ci że czas leczy rany ,albo że spotkasz niedłuo kooś kogo pokochasz jeszcze bardziej. Nie moę Ci tego obiecać bo nikt nie wie co się wydarzy. Słyszałam o przypadkach w których czas nie uleczył ran i o takich w których zakończenie historii było wspaniałe jak z bajki, chociaż jeszcze jakiś czas wcześniej bohaterki tych historii myślały, że ich życie legło w gruzach i nidy już nie zdołąją o odbudować. Zrobilaś wszystko co moglaś - teraz daj mu czas, aby miał szansę za Tobą zatęsknić, zdać sobie sprawę, że Cię kocha bezwarunkowo (nie za to jaka wcześniej byłaś dobra, ale POMIMO tego co zrobiłaś) i zrozumieć że nie może bez Ciebie żyć. Była taka piosenka "miłość Ci wszystko wybaczy" - mam nadzieję, że te słowa sprawdzą się w Twoim przypadku. Dopóki żyjesz jest nadzieja. Jestem z Tobą i trzymam kciuki, żeby się ułożyło. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Angela*.
Jeżeli zrobiłaś to nieświadomie i on uwierzył, to z pewnością byłby przy Tobie nadal jeśli by Cię kochał. Nie wierzę w takie tłumaczenia, że "kocham ale nie umiem z tym żyć". Człowiek, który kocha, kocha do końca. Twojemu facetowi minęło zauroczenie bo urażona została jego męska duma. Zobacz ile razy kobiety wybaczają facetom i jakoś mogą z tym żyć. A faceci jakoś tego niepotrafią... Dziwna ta ich 'miłość'. Być może wpadasz w depresję i radziłabym Ci pójść do psychologa z tą sytuacją. Sama zadręczysz się myślami... Trzymaj się, powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bzdura :) ja kochałam- po podobnym wybryku ( mojego ex męża ) nasąpił koniec. miłośc- to minie. ważniejsze jest dla mnie poczucie bezpieczeńswa u boku ukochanej osoby. co mi po miłości do osoby która przejawia takie "zdolności"? jakie zycie mnie czeka z takim osobnikiem? - zapewne nie ciekawe.. w ten sposób być może też myśli jej chłopak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do miłości "pomimo wszystko " - to własnie tak powstaja patologie. przykład- facet chleje ( albo kobietta ) w domu bieda, zapłakane dzieci, a małżonka siedzi dalej z nim i płacze . użala się do całego świata, bo przecież jest taka biedna. ale przecież "kocha" :):) na szczęście nie wszyscy wyznają tego ypu śmieszne i z bajki wzięte teorie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja już teraz wiem, że nie wypiję ani grama alkoholu. Nie piłam od tamtego czasu. Może jedno czy dwa piwa ale w towarzystwie przyjaciółki. To jest jedyne co mogę zrobić żeby mi uwierzył, że nigdy nie zrobię nic podobnego. Ja zawsze byłam przeciwna zdradzie, wiedziałam, że jak to się stanie (zrobi to on albo ja) to będzie znaczyło koniec. Że zdrada to coś najgorszego. Ale w tej sytuacji to nie potrafię się z tym pogodzić. Nie potrafię bo go kocham, zawsze kochałam ( ktoś powie: jakbyś go kochała to byś go nie zdradziła, racja, po prostu zostałam wykorzystana i oszukana przez ludzi których myślałam że znam na tyle dobrze. Jak wcześniej mówiłam mój chłopak też tych ludzi znał i nie był to przejaw pójścia z kimkolwiek, gdziekolwiek. Nie mam takich skłonności akurat. Wiem że w przyszłości już nawet jak mi się będzie wydawać że kogoś znam to będę czujna. Więc proszę nie piszcie tutaj, że jak się raz do czegoś takiego posunęłam to tak będzie zawsze. Cóż, chyba ludzie mogą się zmieniać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekka zenada
Dokladnie to chcialem napisac co Dinusik, az dziw bierze, ze to napisala kobieta, brawo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Angela*.
Wtedy należy męża wysłać na terapię AA, a jeśli się nie zgodzi to zabrać dzieci i wyprowadzić się, bo one w tej chwili są najważniejsze. Tu są inne priorytety. Przedstawiłaś nieadekwatną sytuację do tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
twoim błędem było wypicie zbyt dużej ilości alkoholu ale jeśli ktoś podał ci tabletkę to cię po prostu zgwałcił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viggg
zgadzam się z ike. Zostałaś znarkotyzowana i zgwałcona. Jeśli Twój były(?) facet tego nie chce zrozumieć, to znaczy, że wcale mu aż tak na waszym związku nie zależało. Gdyby cię naprawdę kochał, nie porzuciłby cię jak psa po tym, co się stało, wykazałby zrozumienie. Jego urażone ego jest dla niego wazniejsze niż ty. Te teksty, ze jak to będzie wyglądać przed rodziną, skoro już zerwał.... to niedojrzały gość. Jest słaby, liczy się z tym, co ludzie powiedzą. Lepiej Ci będzie bez niego.... Po co ci ktoś, kto nie umie wybaczyć? Zrozumieć? Nie zrobiłaś tego świadomie, byłaś pijana, naćpana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wykorzystał mnie, chociaż jest (a raczej był) kolegą mojego Chłopaka. Powinien jemu mordę obić za to co Ci zrobił a nie jak pizda mówić rodzinie (wtf?) o tym, że zdradziłaś -jaka zdrada? ty dziewczyno zostałaś wykorzystana i jeszcze masz wyrzuty-w dupie bym miała takiego faceta który zamiast być po Twojej stronie to podkula ogon bo mu tak wygodniej...ja wiem, że kochasz, ale to jest dowód na to, że żyłaś z egoistą i tchórzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajajajaha
mój mnie kocha, byłby smutny zniechęcony troche do mnie, ale wiem ze by mi wybaczył.... wybaczył??? to nie twoja wina ze go zdradzilas, to nie było umyślne, psychicznie nic złego nie zrobilas. jedyna wina w tym ze sie napilaś, ale chyba juz odpokutowalaś swoje.... staralas sie, błagałaś przepraszalaś,,, itd. powinien tylko temu kolesiowi wpie*dolić. jakby Cie naprawde szczerze kochał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to raczej brzmi nie jak
" Zdradziłam całkowicie nieświedomie" tylko jak "on mnie zgwałcił a ja się nie chcę przyznać nawet przed sobą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rumburaczyca
co to za kretyński tekst - "zdradziłam całkowicie nieświadomie"?????? a co - przespałaś sie z gościem który zrobił sobie operację plastyczną żeby wyglądać jak Twój facet i w dodatku nauczył się naśladować jego głos???? jesteś zwykłą zdzirą - nic Cię nie tłumaczy i wcale się nie dziwię Twojemu eks facetowi że nie może z Tobą być... ja się dziwię własciwie że w ogóle podjął próbę powrotu? że się nie brzydził dotknąć takiej szmaty :O masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szmatą bym była gdybym miała świadomość tego co się stało albo się puszczała na lewo i prawo. Ja miałam w życiu tylko dwóch partnerów w tej sferze. Pierwszy był tylko dlatego, że z nim byłam 4 lata ale mnie zostawił bo poszedł do seminarium. Nic mu nie zrobiłam, po prostu czuł powołanie. No ale to jest nie ważna już historia. Wtedy mimo że straciłam kogoś po tak długim stażu to nie czułam się tak źle jak teraz.... Ale chodzi mi o to że się nigdy nie "dawałam" i nadal nie mam zamiaru. Nie będę pić skoro ludziom nie można ufać. Chyba, że pokażą że można. Szmata nie żałuje swoich czynów, Szmata robi to bez wyrzutów. Przesadziłeś ostro....:( podaj sam lasce od swojego kumpla narkotyk i ją przeleć. Ciekawe czy Twój kumpel powie, że ona jest szmatą czy że ty ostatnim ch****. Przepraszam za słownictwo, ale nie mam pytań....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ramzes II z Kąkolewskiej Stree
Streść to w podpunktach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rumburaczyca
pojechałam po Tobie jako kobieta - i właśnie jako kobieta nie mogę zrozumieć jak mogłaś dopuścić do takiej sytuacji, jak mogłaś się tak najebać żeby stracić kontrolę nad tym co robisz... no sory ale dla mnie jest to niewybaczalne zachowanie... i na końcu Ci powiem że normalna kobieta nawet jeśli chce się najebać do nieprzytomności to zawsze, ale to zawsze robi to w towarzystwie osób najwyższego zaufania a nie przy byle kim (chyba nie powiedz mi że facet - kumpel Twojego chłopa - w takiej sytuacji jest osobą wysokiego zaufania :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swoją drogą chyba zły temat wybrałam do sytuacji która się stała. Ja go nie zdradziłam tylko zostałam wykorzystana. Ale on nie chce na razie z tym żyć. Nie ważne jak to wyglądało, co ja czułam itp. Dlatego że mi bardzo na nim zależy, nie chce go obarczać żadną winą...:( może to i głupie wg niektórych, ale nie wiem co mam zrobić, żeby wziął pod uwagę, że to co się stało już samo w sobie było dla mnie krzywdzące (nawet jakbym sama była), nie mówiąc już o konsekwencjach. Jeśli chodzi o tego chłopaka to dostał po mordzie, dobrze mu tak. Szkoda, że ja też muszę cierpieć z tego powodu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojej ale biedactwo
wiesz co, wcale ci nie współczuje, nic a nic, albo jestes dorosła, albo zachowujesz sie jak idiotka . Facet musiałby byc kretynem ,zeby z toba byc. po co mu dziewczyna , ktorej nie mozna samej niegdzie puscic . bo jest skonczona kretynka i łyka pigułki gwałtu jak pelikan. Pomine juz zupełnie fakt, ze moim zdaniem mocno koloryzujesz i wybielasz sie w tej historii, bo po pigułce gwałtu, w ogóle byś nie pamietała co sie stało i z kim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rumburaczyca
no wybacz, ale cierpisz przez własną głupotę i brak wyobraźni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nie byłam tylko z nim, było też kilka zaufanych osób, różnych płci. No widocznie miałam zły dzień, bo nie zauważyłam kiedy mnie ścięło. Ja generalnie chciałam sobie stamtąd iść po prostu. Ale nie zdążyłam. Nie rozumiem dlaczego tak po mnie jedziesz. Ja zawsze chodziłam się napić ze znajomymi, mój facet o tym wie, ufał mi i nie miał powodów żeby mi nie ufać bo jak wcześniej pisałam "nie daje się na lewo i na prawo" miałam tylko dwóch facetów w życiu. A poza tym nie będę więcej pić. Nie miałam nigdy takiej sytuacji, więc nie pomyślałam, że mnie coś takiego spotka przy znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×