Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

.:: Fine ::.

Kobiety W albo PO toksycznych związkach

Polecane posty

Hej kobietki:) Ja moge napisac jestem PO. Moja historia jest dluga... Nie wiem czy komus bedzie sie chcialo czytac... Moj zwiazek trwal tylko 2lata ale przezylam pieklo i wykonczyl mnie psychicznie, do dzis biore leki.... Chorobliwie zazdrosny, dzien w dzien trzepanie tel, spisywanie licznika rozmow czy abym nic nie usunela, kasjer sie na mnie spojrzal to od razu znasz go itd Rekoczyny pojawily sie po roku wyzwiska tez... Od najgorszych, pozniej przepraszal, obiecywal nie bedzie... Potrafil zabrac mi tel, pieniadze, zamnkac na ogrodzie, wyrzucac moje rzeczy z domu przez okno, czy tez wywalic na podjazd moje ciuchy... Przy czym to on znalzl sobie jakas wywloke... ja mu plakalam prosilam bo go tak kochalam a on mi obiecywal nigdy wiecej sie z nia nie spotka itd a dalej do niej lazil nawet w moje urodziny do niej musial jechac.... Zaszlam w ciaze, cieszyl sie, myslalam ze sie zmieni... Gdy wyladowalam w szpitalu on sie bawil na baletach napialam mu ze jestem w szpitalu odp taaaa moze jakis facet cie zatrzymal na noc nie wracaj do domu nei masz po co... Kolo 5 miesiaca w klotni spakowal sie, powiedzial ze sie wyprowadza ja bylam juz zmeczona tymi awanturami, jego wychodzeniem z domu itd nie zatrzymywalam go. zmienilam zamki a on podobno chcial wrocic. 3 miesiace mieszkalismy osobno blagal prosil znow obiecywal jakis czas bylo dobrze ale znowu sie zaczelo... Slow nigdy nie zapomne zebys kurwo zdechla po porodzie.... Maly urodzil sie z nerwica dzieki tatusiowi... Pierwsze dni byly wspaniale, pozniej znow sie zaczelo, dziecko spalo w kojcu a on zaczal mi wyrywac dziecko bo on idzie spac na gore i dziecko tez. Wystraszyl malego, zaczal plakac a on sie darl na mnie jaka to ja matka jestem, ze on mnie nie chce, ze mam wypierdlac z jego zycia, ze z nami koniec liczy sie tylko maly. Wiec jak go nie bylo, ucieklam z dzieckiem. Starsznie to przezylam... Ale teraz mam cudowne zycie bez klotn, spokoj, maly jest spokojny nie wie co to krzyk w domu a ja zapomnialam co to nerwy takie jak kiedys mialam. Trzeslam sie cala nie moglam spac jesc... Minal rok. Zmienilam wszystko on pisze na nk do mnie prosi blaga ale ja nie odp i nie odp. Dziecka nie pozwole mu widywac, bo nie chce tego skur... na oczy widziec. Za moja milosc odplacil mi takim zyciem. Ale juz nie mysle o nim, nie wrocilabym do niego za zadne skarby, jestem szczesliwa i to jest wspaniale uczucie:) Oby Wam tez sie udalo wyjsc z tego bagna. Dodam, ze znalam go wczesniej i wydawal sie byc fantastycznym facetem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu taka jedna1979
Związek nr1. Poznaliśmy się w liceum. Mieliśmy po 16 lat, miłość wielka, spacery, spotkania. Przez całe liceum moi rodzice źle patrzyli na nasz związek ojciec zabraniał, przeszłam tyle że głowa mała. On chodził do zawodówki ja do liceum. PO zakończeniu edukacji on nie mógł znaleźć pracy ja pomagałam jak mogłam.Miał bardzo trudny charakter, był małomówny, słowo trzeba było kupić od niego, obrażał się a ja biegała za nim po mieście z płaczem a on uciekał. Tak trwało kilka lat jakieś dorywcze prace, ja za stypendium naukowe utrzymywałam jego. Mówił, że rodzice nie dają mu jeść itp. Potem pojechał do Hiszpanii do pracy, ja oczywiście sfinansowałam mu ten wyjazd. PO 3 miesiącach wrócił mówiąc, że to mu nie odpowiadało i.... znowu bezrobocie. Ja w tym czasie przytyłam z nerwów, dostałam lęków. PO jakimś czasie nareszcie znalazł pracę. Pobraliśmy się w tym czasie urósł w piórka. Zmienił się diametralnie bo miał jakąś kasę,był nieustępliwy, uparty. PO czym znowu stracił pracę, wspierałam jak mogłam, nadal studiowałam drugi kierunek z malutkim dzieckiem. Wyjechaliśmy do Anglii mógł dobrą pracę ale nie mógł skoro ja pracowałam to stać nas było na wszystko. Kupiliśmy dom, samochód, wszystko urządziliśmy komfortowo. Ale mąż cały czas traktował mnie oschle, nie przytulał, nie mówił że kocha wręcz odpychał. Jak zobaczył, że ma wszystko to okazało się, że ma kochankę a ja byłam tą znerwicowaną żoną, która go tłamsi, męczy. Rozstaliśmy się, po szarpaninach, z wieloma siniakami uciekłam do Polski zostawiłam wszystko. Nawet nie mam sił walczyć o to co zostało. Jakoś się podleczyłam a potem pojawił się ten kolejny ..... niestety. Związek nr 2??? właściwie nie związek. Poznaliśmy się w pracy ja po moim małżeństwie poraniona. On trochę młodszy z pokręconym dzieciństwem. Mama popełniła samobójstwo, choroba psychiczna potem ojciec zmarł. Właściwie wychowywał się sam. Pił, imprezował, spowodował wypadek po pijanemu zabrali prawo jazdy. Długo przekonywał do siebie, że tylko ze mną mógłby być szczęśliwy bo jestem życiową kobietą, która wie co i jak i potrafi go zrozumieć. Dziecko nie stanowi problemu. Mnóstwo smsów, telefonów. PO czym on dostał depresji jakiejś nie odzywał się przez kilka dni. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał po prostu mnie olał. Jak pisałam, że chcę to skończyć bo już nie mam siły. To sms żebym tak nie myślała, ani nie mówiła bo on tęskni, chciałaby mnie mieć przy sobie. Nabierałam się. Ostatnio rozmawialiśmy i mów, że przeprasza ale nie przemyślał tego do końca, że zawrócił mi w głowie. Jego wujkowie wybijają mnie mu z głowy, bo ja rozwódka, wesela,ślubu kościelnego nie będzie itp a on takie chce mieć, najważniejsze to to wesele, normalnie śmiech pusty. A on nie wiedział, ze tak ciężko z tą rodziną będzie. Smsy, jak mu źle, niedobrze bo jestem w jego głowie i wielka niewiadoma, bo co rodzina pomyśli. Musi to przemyśleć. A w nocy sms miłych snów, całusy. Kurcze rewelacja. A ja głupia dałam się omotać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdybym nie odeszła zabiłby mni
on wojskowy,emeryt wiek 42 lata,dwukrotnie zonaty,wielokrotnie po rozwodach związany z kobietami, alkoholik i psychopata,moge smialo powiedziec że to facet nie do zycia, ja równiez po rozwodzie ale nie szukałam przygód,poznalismy sie na koncercie w naszym miescie, nie będę za duzo rozpisywac bo nikt nie będzie tego czytał,razem bylismy 3 lata,długie trzy lata udręki,mogłabym na palcacvh policzyc miłe dni,pełna kontrola,czasu (równiez w pracy),telefonu,nie mogłam odwiedzać rodziców w odległym miescie,nigdzie wychodzic,nie miałam koleżanek,zero funkcjonowania, koledzy z pracy byli potencjalnymi rywalami a na spacerze nie mogłam podnieśc wzroku a juz broń boże jak jakis facet spojrzał na mnie, ja...wykształcona,ładana,niezalezna nagle poczułam się nikim,wyzywal mnie,dręczył psychicznie i bił,bil coraz mocniej aż doszło do tego że nie mogłam pójść do pracy,siniaki ponad dwa tygodnie,pewnego razu poprostu mnie zgwałcil bo nie chciałam ulec, dzisiaj się zastanawiam dlaczego pozwoliłam na to, odchodziłam i wracałam,komletnie seszmacona,obdarta z poczucia godności powiedziałam dość, długo jeszcze mnie męczył telefonami,grozil że zabije, dziaij mijapółtora roku,jeszcze sie nie pozbierałam,i jeszcze mam go głęboko w sercu,mimo zalu,udręki i świadomości że skończyłoby się na tym że wkońcu by mnie zabił, potrafił całymi dniami wydzwaniac na tel słuzbowy jak nie odbierałam komórki, w pewnym momencie naprawdę zaczęłam się bac o własne zycie, a najgorsze jest to,że nikt mi nie wierzy,na zewnątrz człowiek kulturalny,spokojny i zawsze przemiły a w domu kat,nawet jego matka nie wierzyła że aż tak mnie tłucze mimo że widziała sińce na sińcu,usłyszałam : no...on jest biedny po przejściach, nerwowy,on potrzebuje kobiety a jak nie ty to będzie inna głupia,dosłownie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezu dziewczyny... pisze to do Was trzech które opisały swoje historie nademną. Wszystkie przeczytałam... odebrało mi mowę, najważniejsze że jesteście po... uraz zawsze zostaje, u mnie też i w moim ptrzypadku oraz w przypadku jednej z dziewczyn zostaja leki :( jedna z nWas napisała , ostatnia chyba, że sama nie wi co sprawiało że sie tak poniżała, odchodziła, wracała, wybaczała itp... dokładnie wczoraj siedziałam z moim chłopakiem i rozmawialiśmy na ten temat, on o wszystkim wie. i zadałam mu pyt dlaczego ja kiedy mój były mówił "albo zostajesz w domu albo wypierdalaj i koniec z nami" - zostawałam?? teraz trzasnęłabym drzwiami i powiedziała zeby sam spierdalał...i nie wrociłabym nigdy.... tak wiele błędów za Nami :( 3majcie się dziwczyny!! jest nas wiecej niestety :( ale za to możemy sie wspierać. mój chlopak opowiedział mi wczoraj o naszej wspólnej znajomej ktora jest po takim TOXIC związku. wyszła z niego i od razu zaczęła drugi , teraz po ok 10 mies okazuje sie że ten jest taki sam albo gorszy... :( i nie ucieka z tego...tłumaczy sie, płacze... ale tkwi... nie iwem jak można dwa razy wpakować się w to samo... ja juz jestem o tyle madrzejsza ze bym tego nie powtorzyła a Wy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja historia taka podobna...
Mam podobną historię co ona ta wariatka i załamana ;( zazdrosny, zaborczy, ciągle cos mu nie pasuje, olewa mnie, okłamuje na wszystkie kierunki , nie wierzy w moje uczucia i ciągle je testuje i sprawdza jak jakiś szaleniec. Doszło do tego, że zwyzywał mnie jebniętych ;( Wybaczyłam i wróciłam ;( po dwóch tygodniach przeżył ogromną tragedię, byłam przy nim w każdej chwili, trzymałam za rękę, nawet mówiliśmy o wspólnej przyszłości. Wiecie, co gadaliśmy o planach, ja mu opowiedziałam, że na razie zwolnili mnie z pracy, ale po nowym roku będę szukać nowej i że mam zamiar wyjechać do innego miasta i tam być może pójdę na studia. On niedawno rozpoczął studia od tego roku. Rozmawialiśmy długo o tym , ze już chcemy być razem na stałe i na poważnie, najlepszemu koledze się tym chwalił. Dwa dni potem odjebał mi akcję, że nie chce mi się pisać... Byłam przy nim, starałam się, jeździłam do niego gdy mu było źle i pokazałam jak bardzo mi na nim zależy i go kocham, a on z niczego napisał mi, że nie chce być ze mną, i nie ma czasu pisać, żebym mu głowy nie zawracała, tak się wściekłam, że nie szanuje moich uczuć i w taki sposób, mnie traktuje, że wyzwałam go i kazałam, żeby dał mi spokój raz na zawsze, doszło do awantury ;( oczywiście przez smsy ;\ w nich wygarnął wszystko przeciwko mnie ! Posunął się stwierdzenia, że jestem gorsza od niego, bo on studiuje, a ja powinnam się ogarnąć, bo on jest kimś, a ja nie dość, że nie pracuje, bo jak stwierdził, wyrzucili mnie, bo zrozumieli, że nadaje się tylko na kuchtę ;( ... to na studia bym poszła, bo nie dorastam do jego poziomu ! Na koniec podkreślił, że to cała prawda na mój temat ... Brak mi słów, podsumował to w ten sposób, że tą wiadomością o końcu naszego związku, chciał sprawdzić moją reakcję i moje uczucia , bo tak mu doradził PSYCHOLOG !!! Rozumiecie to ??? Napisał, że nie panuje nad swoimi emocjami i nie potrafię kochać, dlatego, że zareagowałam nerwami, a jak miałam zareagować, na takie perfidne zabawianie się moimi uczuciami !!! Dziękuję Bogu w sumie za tą kłótnie, bo wyszło szydło z worka i teraz wiem, za kogo on mnie ma . Mimo wszystko od kilku dni płaczę, trzęsę się i nie mogę dojść do siebie, po tych wszystkich przykrych rzeczach, który mi na mój temat napisał ;( Przepraszam za obszerność treści, mam nadzieję, że podniesiecie mnie na duchu i doradzicie, co ja mam w tej sytuacji począć ;(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś w tym jest z tą milością której nie znamy tak na prawdę i same siebie oszukujemy.... To są jednak jakby nie patrzeć cenne doświadczenia, nawet jeśli są tak przykre, bo wlaśnie dzięki nim będziemy mądrzejsze na przyszlość, pewnie same tak nie postąpimy z nikim, bo wiemy jaki ogromny może to sprawić ból. Myślę, że po takich związkach kiedy już znajdziemy drugą polówkę będziemy szczęśliwe i spokojne, będziemy rozsądnie patrzeć na wszystko, będziemy rozmawiać. Być może albo lepiej napiszę - napewno potrzebujemy na to czasu jedne więcej drugie mniej jednak trzeba żyć tym co będzie jutro. Trzeba uwierzyć w to, że na świecie istnieje jeszcze milość i że da się żyć normalnie u boku ukochanej osoby, bez strachu i smutku, bez zdrad i zazdrości. Bo partnerstwo to bycie dla siebie przyjaciólmi, równymi sobie dzielącymi się swoimi uczuciami, z otwartymi sercami, bycie gotowym na wszystko byle by uszczęśliwić drugą osobę. Musimy wierzyć, że nie tylko my jesteśmy odpowiedzialne za uczucia, za klótnie bo w związku są zawsze DWIE osoby i najważniejsze podstawy w nim to wzajemny szacunek i zaufanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłopotana9990000
najgorsze jest gdy pojawi sie dziecko. Wtedy nie cierpimy już tylko MY, ale takze owoc naszej miłości... Powinniśmy wszystkie wziąć się w garść. Ja jestem na zakręcie. Ale jestem na tyle głupia, że nie umiem powiedzieć wprost że to koniec, że odchodzę. Te kłótnie o byle co wymęczają mnie. Jak długo wszystko mozna to wszystko znosić? i jak ktoś napisal wyzej - poznej jest żal, ból, żał i jeszcze raz ból, a potem znów nadchodza dobre chwile i tak w kółko. a tak chyba nie wygląda prawdziwa miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie tak ciesze że z mojego ziązku nie byłodzieci... boże byłabym z nim związana do końca życia...!! zresztą on nigdy nie zasługiwał na dziecko i zawsze mówił ze to największa katastrofa... :( najgorsze że tak jak MOJA HISTORIA TAKA PODOBNA wszystkie pozniej płaczemy, cierpimy i ochorowujemy swoje tak naprawde za co i za czym??:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety leki biore nadal, zaliczylam nawet szpital... Starsznie to wspominam a ile jeszcze leki musze brac nie wiem... Ale juz nie mam takich stanow jak wczeniej, ze sie trzeslam, bole brzucha, biegunka, bezsennosc. Doszlam psychicznie do siebie, jestem prawa jak dawniej... I wiem, ze juz nigdy nie pozwole sie tak traktowac i nie bede dawala szans w nieskonczonosc... Teraz gdy tyklo cos mi nie bedzie pasowalo to do widzenia panu juz podziekujemy. Nie zamierzam wchodzic w takie bagno jak kiedys. Ze ktos bedzie mnie kurwil, dusil i wypierdzielal z domu bez zadnego powodu... Dziecko jest i w sumie bardzo mnie to zmotywowalo aby maly nie mial takiego zycia, by nie patrzyl jak ojciec bedzie mnie bil, bo zly odbiad zrobilam itd Dziewczyny zbierzcie sie, wiem ze jest ciezko i trudno ale zostawcie ich, bo to nie zycie ztakimi ludzmi. To nie jest milosc! Jest mi o niebo lepiej bez niego! Nie boje sie jutra co bedzie itd Wierze ze i Wam sie uda🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakłopotana9990000
Moja historia taka podobna... - powinnaś zacisnąć zęby i się nie poddawać. Najlepiej otoczyć się ukochanymi ludźmi i przeczekać te ciężkie momenty. Na pewno dojdziesz szybciej do siebie bez niego niż z nim. Wierze w Ciebie i jestem z Tobą. Na pewno dasz rade, musisz być silniejsza od nas lub tak samo silna jak te które tą walke wygrały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eh... kobietki a ja myślałam, że to tylko ja miałam taki chory związek... Mój były facet Michał. W ogóle uważam, że każdy typ z tym imieniem to sku*wiel , ale to już swoją drogą. Byłam gówniarą miałam 16 lat on 19, dostałam komputer i założyłam skype, dzwoniłam do kogo popadło i on sie odezwał. Od tego czasu rozmawialiśmy prawie co dziennie. W końcu wysyłka zdjęć. Zakochałam sie od razu. Co sie okazało, miał dziewczyne. Spotkaliśmy się. Obiecał, że zostawi ją dla mnie. I tak latka leciały... w miedzy czasie, zdradzał mnie z nia, umawiał się z innymi kobietami, ale zawsze wracał. Nie wiedziałam o tym. Mieszkaliśmy 300km od siebie. Widywaliśmy sie tylko w weekendy. Prócz tego kłutnie na każdym kroku. W końcu zdałam mature wyprowadziłam się do jego miasta, pod pretekstem studiów. Myślałam, że coś się zmieni. Że od teraz zaczniemy być ze soba już tak na prawdę. Nie zmieniło się nic. Ciągle go sprawdzałam, maile, gg, nawet konto w banku. Ciągle mnie oszukiwał. Mówił, że nie ma kasy. Nigdy od niego nic nie dostałam nawet w urodziny. Zawsze to ja za wszystko płaciłam. Po czym on wyjeżdzal SAM na wczasy za granice. Dzwoniłam, prosilam o spotkania, kupowałam prezenty. Wyczyniałam takie rzeczy dla niego w seksie, ze aż wstyd mi tutaj o tym pisać. Rok drugi trzeci. A ja czekałam aż jaśnie król przyjedzie na bzykanie i pojedzie jak do jakieś darmowej dziwki. Nigdy nie byłam i nie poznałam jego rodziców. Myslę, że nawet nie wiedzieli o moim istnieniu. Cóż... zaczęło się trudno na uczelni, sesja jedna druga i nie dawałam rady już sama. Miałam chyba jakąś depresję. Zaczęłam wychodzić z koleżankami. Nic nie dawało, wracałam do domu i płakałam, że jego nie ma. Wygarnełam mu to prosto w twarz. Przyjechał, przepraszał obiecywał mi że się zmieni. Nic się nie zmieniło. Poznałam takiego Adama, byl miły uczuły i zależało mu na mnie. Zostawiłam Michała. Chociaż potem jeszcze dzwoniłam parę razy i prosiłam żeby wrócił. Wiem, że teraz jest z kobietą starszą od siebie o jakieś 7 lat. Teraz ona jest jego sponsorką. I dobrze. Mam nadzieje, że będzie mu jak najgorzej!!!! Wydaje mi się, że nigdy nie przestane go kochać. Ale teraz przynajmniej przejrzałam na oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malwa1979
Mnie zmotywował właśnie fakt, że mam dziecko. Cudowną 4,5- letnią córkę. Pomyślałam, że nie mogę pozwolić na to, żeby wychowywała się w takiej popieprzonej rodzinie jak ja, w której niewiele jest na miejscu. Gdyby nie to pewnie upłynęłoby jeszcze kilka lat.. Dziewczyny, zgadzam się z Fine, że całe życie jeszcze przed nami, w którym możemy być szczęśliwe. "Lepsza prawdziwa nienawiść niż fałszywa miłość". Bo ludzie, którzy się kochają, po prostu nie krzywdzą się i tyle. Ja wreszcie mogę wyjść do ludzi - na imprezę, do kina, mogę odetchnąć, a gdy płaczę, to wiem, że obok w pokoju nie ma nikogo i nikt nie musi udawać, że tego nie słyszy. Zresztą, mam piękne, zdrowe i mądre dziecko, które wynagradza mi całe zło tego świata. I wreszcie mogę flirtować z mężczyznami... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ji233
....up ..up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IntoTheWild
gdy bylam mlodsza,mialam 20 lata bylam w pewnym chlopakiem. mimo ze minely 2 lata od konca tych wydarzen nadal czuje skutki tego strasznego zwiazku. nigdy nikomu o tym nie mowilam.trafilam na ten topik i postanowilam sie podzielic swoja historia, moze uchroni to inne dziewczyny przed popelnianiem bledow.ja sama nie rozumiem i przeraza mnie jak kiedys moglam sie tak nie szanowac i upokarzac. Facet byl 4 lata starszy ode mnie, zostawil mnie po roku ,wrocil do bylej,zlamal mi serce,a po paru miesiacach na kolanach wrocil.czesto sie klocilismy,byl zazdrosny,zaborczy. chwilami bylo pieknie. albo jedynie pieknie mowil.zostawil mnie znow po miesiacu, zwiazal sie ze swiezo poznana przyjaciolka.myslalam ze nie podolam,mialam przez to problemy ze zdrowiem,wazylam 40 kg,znow po paru tyg chcial wrocic, bronilam sie przed tym,pojawial sie wszedzie tam gdzie ja bylam, nazywal ksiezniczka,kajal sie ze popelnil blad,a ja glupia wysluchiwalam go.czasem sie z nim widywalam,on mi opowiadal o wspolnych planach,przytulal, plakal bo ponoc nie wyobrazal sobie jak musialo mnie to wszystko bolec,nazywal siebie potworem,mowil ze ja zasluguje na wszystko co najlepsze. bylo mi ciezko z nim rozmawiac bo bylam polamana.a on ciagle dzwonil,obiecywal ze sie zmieni,ze bardzo mnie kocha,ze wynagrodzi mi wszystko..a ja czulam ze i tak go kocham.nagle przestal sie odzywac.po kilku dniach byl z inna,i zero wyjasnienia,nic..rozpadlam sie na milion kawalkow,po raz kolejny.nigdy w zyciu nie wybacze sobie ze dalam sie wciagac w takie gierki,ze tak mna manipulowal gdy powinnam byla odejsc po pierwszej jego zdradzie i nigdy sie nie odzywac,nie dac sie przepraszac,zerwac kontakt.dzis mam zszargane nerwy, nie umialam byc z nikim. dzis mam 24 lata, koncze studia ale jestem tak wypalona ze nie chce mi sie zyc,a podswiadomie marze o milosci. to chore. opisalam to i tak w wielkim skrocie.ten czlowiek byl strasznie toksyczny,chyba nigdy nikogo nie kochal.z premedytacja ranil mnie,nie dbajac o to ze juz tyle bolu mi zafundowal. nie chcialabym go juz nigdy spotkac na swojej drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu taka jedna1979
Najgorsza ta premedytacja. Tak jak i w ostatnim moim przypadku dwa miesiące mi tłukł do głowy, że jest dojrzałym mężczyzną, że to iż jestem po rozwodzie i mam dziecko nie stanowi problemu. A potem nóż w serce, bo rodzina mu pranie mózgu zrobiła. Że mnie nie oszukiwał, nie kłamał, ani się mną bawił tylko nie miał pojęcia, że tak ciężko będzie z tym wszystkim. Musi wybierać między mną a rodziną. To nawet nie są jego rodzice, tylko wujostwo. Zabolała nawet nie wiedziałam, że tak będzie bardzo mnie to ranić. Tyle obiecywań, nie złamię ci serca, będziesz płakała tylko ze szczęścia. I lipa straszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IntoTheWild
tak, mi tez obiecywal ze nigdy juz nie bede smutna, ze nieba by mi przychylil. najsmieszniejsze jest to uwazal sie za dojrzalszego niz wiekszosc facetow w jego wieku,czesto to podkreslal jaki jest odpowiedzialny i potrafi sie o kogos troszczyc, ZE NIE RZUCA SLOW NA WIATR.i te jego "dla ciebie wszystko,dla mnie nic'.. pamietam jakby to bylo wczoraj.do dzis czuje sie jak smiec. Dlaczego nie potrafil dac mi spokoju kiedy skladalam sie do kupy? nagle sie zjawial bo mu z jakas inna nie wyszlo. wyszlam z tego strasznie poraniona..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu taka jedna1979
To już plaga naszych czasów. Cyba niedługo dojdzie do tego, że 90%małżeństw się będzie rozpadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a myślałam że tylko ja
tak miałam.bo ja też już PO.postaram sie krótko-był tzw ciepłe kluchy facet do rany przyłóż wyszłam ża niego za mąż i nie byłam dzieckiem bo miałam już 25 lat.pracował po kilka miesięcy i albo się sam zwalniał albo go wywalali -konfliktowy nigdy mu nic nie pasowało.po roku starań o dziecko poszliśmy się przebadać i okazało się że nigdy nie będzie miał dzieci że jest bezpłodny.od tego czasu wymyślił sobie że znajde sobie kochanka -zaczęła się kontrola telefonu kompa pieniędzy pracy itp.coraz bardziej agresywny-wyzwiska od najgorszych popychanie szarpanie wymuszanie seksu,przyczepianie się do drobiazgów-on nie pracował ja zasuwałam na 2 etaty a on w nocy z łóżka potrafił mnie wyciągnąć bo 3 krople wody na kafelkach w łazience były nie wytarte.mieszkaliśmy z jego matką i ona powiedziała mi że każdy musi dzwigać swój krzyż i żebym nie była taka harda to może by mnie nie uderzył.i przyszedł moment że już nie mogłam tak dalej.byliśmy na zakupach przed gwiazdką i nie wjechałam wózkiem w markecie w ten regał w który on chciał,wyzwał mnie od debilek odwrócił się i zostawił i pojechał do domu.wracałam z zakupami sama autobusem nie mogłam donieść zakupów do domu takie były ciężkie.i postanowiłam że wytrwam do noego roku nikomu nie będę psuć świąt.i wysprzątałam na święta mieszkanie jak nigdy w 1-szy dzień swiąt była nasza rocznica ślubu którą wyprawiłam!!!w drugie święto zrobił kolejną awanturę i już nie wytrzymałam,wyszłam z domu tak jak stałam,biegł za mną szarpał mnie wyzywała uciekłam wróciłam do rodziców złożyłam pozew-wydzwaniał straszył przychodził do pracy itpwytrzymałam:)potem poznałam cudownego faceta długo byłam nieufna ale w końcu się przełamałam i dopiero kiedy zamieszkaliśmy razem dotarło do mnie co tamten mi zrobił.trzęsły mi się ręce za wszystko przepraszałam na wszystko potrzbowałam pozwolenia nie umiałąm sama o niczym zdecydować i tylko dzieki jego cierpliwości miłości i szacunku zaczęłam się zmieniać.bardzo mnie w tym wspierał i teraz jest ze mnie dumny.jest moją opoką i może to że jest dużo starszy bo 13 lat sprawiło że przy nim czuję się bezpiecznie,czekamy na naszą córeczkę w marcu przyjdzie na świat.mój ex kiedy dowiedzia się od kogoś że jestem w ciąży napisał na nk.zeby ten bachor się nigdy nie urodził żebym zdechła razem z nim i że życzy mi wszystkiego najgorszego.dziecko jest zdrowe,badałm się i skasowałam konto na nk.i żadne jego słowo już mnie nie boli.żal mi go bo wierzę że wyrządzone zło wraca do krzywdzącego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczesniej nie zdawalam sobie sprawy, ze takich facetow jest az tyle... Ja dziekuje tylko, ze jeden w moim zyciu taki sie poajwil. Na innych nie mialam co narzekac, wrecz uwazam, ze to zloci facetci byli w porownaniu do tego dupka. A mi cos w nich nie pasowalo, ehhh glupia bylam zostawiajac tamtych. Ja jak i Wy nie potrafie sobie wyjasnic, czemu to tolerowalam, znosilam. Przy pierwszych oznakach trzeba bylo powiedziec stop a nie ciagnac to dalej... No ale teraz juz to wiem, wtedy sama chyba chcialam wierzyc, ze sie zmieni i bedzie jak na poczatku. Ja nie mam dla niego takich uczuc jak zal, nie obchodzi mnie co sie z nim stanie. Nie wzruszaja mnie jego wywody jak on to za nami teskni, jak kocha i blaganie o chocby zdjecia malego. Mam to wszystko gdzies, tak jak on mila gdy ja cieprialam. Wczoraj maly skonczyl roczek a kochany tatus slowa nie napisal, samo mowi za siebie. A najzabawniejsze jest to jak oni potrafia klamac i motac, teraz to mnie to bawi. Jak np. ja sie wyprowadzialam a on w ten sam dzien jakas lafirynde do domu przyprowadzil jak sie pozniej tlumaczyl, zrobil to zebym sie dowiedziala i wrocila:D Myslal, chyba, ze wpadne i wytargam ja za wlosy wyrzucajac ja z domu i taki to bedzie moj powrot. Chyba na serio mnie nie znal, bo nigdy bym sie tak nie ponizyla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam od poczatku ten topik. I to co w nim piszecie jest naprawde przykre i wzruszajace. Gdy czyta sie te posty to w glowie ukladaja sie mysli :''ja bym nigdy tak sie nie dala ponizyc'' ale gdy takie sytuacje w zyciu nam sie przytrafiaja wtedy pozostaje nadzieja, nadzieja ze ten czlowiek ktorego tak mocno dazymy uczuciem sie zmieni. Gdy pokazuje sie iskierka nadzieji kazdy to ''łyka''. Nie wiem co mogla bym doradzic, bo sama wiem jak ciezko jest zrezygnowac z osoby ktora jest dla nas calym swiatem. Zawsze bylam zdania ze trzeba walczyc do samego konca, ale jak widac sa tego granice. Tym bardziej jak w takim toxic pojawia sie dziecko, ktore jest niczemu winne. Moge tylko zyczyc kazdej z nas zeby spotkala milosc taka na jaka zaslyguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Princess Ja tez tak zawsze myslalam, ze nigdy nie pozwolilabym na takie zachowanie. Zadny z moich bylych nigdy mnie nie uderzyl, to bylo nie do pomyslenia, owszem bywaly sprzeczki ale bez darcia sie na caly dom, i zaden nie ublizal mi nawet w klotni nie zdarzalo sie by powiedzial, ze glupia jestem przy czym ten operowal samymi epitetami jaka to ja pojebana jestem, szmata itd Ta osoba potrafi tak sobie okrecic druga osobe, ze ona poddaje sie bezwiednie i znosi wszystko sama nie wiedzac czemu. Co do tego ze boimi sie odchodzic. Moj mi obiecywal, ze mi zeby wybije wlosy ogoli jak go zostawie albo nasle na mnie swoich kolegow itd Pamietam bylam juz wysoko w ciazy i po raz kolejny uwierzylam mu, wsiadlam z nim do auta mielismy jechac na kolacje. A po niej dostalam smsa gdy odmowilam pokazania tel wpadl w szal... Darl sie ze rozbije sie i nas zabije, takiego horroru nie przezylam nigdy, gdy chcialam wysiasc nie pozwolil mi mialam nogi za drzwami a on ruszyl i jechal jak ja mialam drzwi otwarte:O Szarpal mnie, podarl torebke gdy udalo mi sie uciec z samochodu on biegl za mna ze lzami w oczach, zebym go nie zostawiala bo on mnie tak kocha i ze to przez to wszystko, ze tak sie zachowuje. NIE WARTO wierzyc, ze taka osoba sie zmieni. ONI SIE NIE ZMIENIAJA. Postawilam mu warunek, jesli maly sie urodzi jedna akcja i odchodze, nie wierzyl. A ja obiecalam sobie, ze moje dziecko nie bedzie mialo takiego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mimozaa podziwiam Cię, że bylaś konsekwentna i udalo Ci się odejść. Dzisiaj jestem wlaśnie "w trakcie" a tak bardzo chcialabym być po :( Dziewczyny.. nawet nie wiecie jak bardzo pragnę szczęścia. Móc się do kogoś przytulić, móc porozmawiać spokojnie, być dla siebie przyjaciólmi. Móc być sobą - tą wrażliwą. Nie bać się okazywać tego co czuję w obawie, że zaraz mnie skrytykuje, że jestem dziecko i że takie jest życie, że się do niczego nie nadaję. Szczerze mówiąc to bardzo w to wątpię, że kogoś znajdę kto będzie mnie szanowal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malwa1979
Fine --- > Trzymaj się i uwierz, że wszystko w życiu ma sens, że będzie Ci cholernie ciężko przez jakiś czas, ale przyjdzie ten dzień, w którym podziękujesz za to, że tak właśnie się stało.. Będę trzymać kciuki.. To co bolało mnie najbardziej w tym związku to obojętność. Ja się naprawdę starała, żebyśmy mieli dom i rodzinę, a on to miał w głębokim poważaniu. Praca, nauka, dziecko, pranie, sprzątanie, gotowanie, a on - przez pół roku nie mogłam się doprosić żeby głupi uchwyt do mebli przykręcił. A płakać to sobie mogłam godzinami, nawet nie przyszedł zapytać, co mi jest, nie mówiąc już o tym, jak zachorowałam (miałam OB 87) i naprawdę myślałam, że mam po prostu raka... I wieczne kłótnie o pierdoły, bo zupa była za słona. Najgorsze było jednak to, że przed swoimi rodzicami i znajomymi strasznie obrabiał mi tyłek i całą winę zwalał na mnie, a on - święty. Żona go nie rozumie, żona mu nie pozwala, żona nie sprząta, żona to, żona tamto. Najważniejsze to wyrzucić z siebie cały jad i żyć dalej. Taki mam właśnie zamiar..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IntoTheWild
dziewczyny,odchodzcie,uciekajcie jak najpredzej,dla wlasnego dobra,spokoju, przyszlego szczescia ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja powiem
do a myślałam ,że tylko ja pozdrawiam Cię ,ja mam podobnego psychola ,ale juz niedługo bo tez uciekłam i też złożyłam pozew,naprawdę mogłabym się podpisać pod tym co napisalaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fine odchodzilam pare razy ale brakowalo mi konsekwencji i wracalam. Moze dlatego, ze moje odchodzenie nie bylo calkowite, zylismy w tym samym miescie wiec nachodzil mnie, prosil, nie zmienialam tel itd A tym razem zmienilam nr, bo wiem ze nie dalby mi spokoju potrafil dzwonic godzinami i pisac miliony smsow nawet gdy nie odp. Zablokowalam go na nk i fc, ale wciaz zaklada nowe ale poki co dawno nie pisal wiec jest nadzieja, ze dal sobie spokoj:D Najlepiej odciac sie calkiem, zeby nie korcilo. Ja przenioslam sie do innego miasta, on nie wie gdzie i nigdy sie nie dowie, bo nie mam ochoty na cyrki i znow wstyd przed sasiadami policja itd:O Bedziesz jeszcze szczesliwa, jednak wierze, ze sa jeszcze faceci co nie bija nie wyzywaja a kochaja i szanuja. Co do plakania moj zawsze mowil, zebym nie plakal bo go to wkurwia i bede sama sobie winna, bo nie reczy za siebie... Nawet w ciazy mnie nie oszczedzal a wrecz przeciwnie robil wszystko by mnie doprowadzic do granic wytrzymalosci. Dziewczyny wierze, ze jednak da sie odejsc i zyc normalnie. Wiadomo poczatki najgorsze ale trzeba to przetrzymac a pozniej tylko mozna zalowac, ze nie zrobilo to sie dawno temu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja historia taka podobna...
Wiem kobietki o czym mowa ;( kiedyś byłam wspaniała dziewczyna, lubianą przez wszystkich, z powodzeniem u chłopaków, byłam znana ze swojego ciętego języka, stanow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja historia taka podobna...
Wiem kobietki o czym mowa ;( kiedyś byłam wspaniała dziewczyna, lubianą przez wszystkich, z powodzeniem u chłopaków, byłam znana ze swojego ciętego języka, stanowczości i konsekwencji ,żaden gagatek mi nie podskoczył, a każdego faceta umiałam spławić i potrząsnąć nim. Kiedyś, dopóki nie spotkałam jego ;( zakochałam się niesamowicie, ale co w tym wszystkim było najgorsze zmieniłam się o 360 stopni z konsekwentnej dziewczyny zmieniłam się w uległą i naiwną . Teraz rozumiem co on ze mną robił, a jak ślepa, zaślepiona na każde zawołanie biegłam i posłusznie mu usługiwałam, i w niczym nie sprzeciwiałam. Nie dość, że odizolował mnie od ludzi, to w dodatku coraz bardziej olewał, aż w końcu podporządkował mnie sobie kompletnie ;( Dziewczyny, to nie wasza wina, za to co się wam przydarzyło. Takie psychodeliczne manipulanty potrafią tam w głowę wejść i tak omotać, że same nawet nie będziecie wiedziały kiedy staniecie się marionetkami ;( przykra prawda. Po tym jak mnie zwyzywał i poniżył, to był pierwszy raz, ale postanowiłam, że nie podaruje i nie popuszcze już nigdy więcej, choćbym miała w poduszkę płakać dniami i nocami. Bo kobiety ! Od tego się zaczyna, kiedy czujecie, że wasz umysł powoli się uzależnia od NIEGO, a wy brniecie w to dalej , potem są takiego typu wyzwiska czy krytyka. To są dobre złego początki. Potem jest tylko piekło.... Ktoś taki musicie pamiętać, jest świetnym graczem i ucieka się do najgorszych sposobów, ażeby wami zawładnąć, a potem już robi co chce, przeważnie jest to znęcanie, coraz gorsze i gorsze. Dla tych, które przez to przeszły, nie poddawajcie się i nie dajcie sobie wmówić, że sobie na to zasłużyłyście. Wy, które widzicie już na samym początku, chociaż najmniejsze oznaki ostrzegawcze, że coś jest nie tak, nie oglądajcie się za siebie i wiejcie. W przeciwnym razie, niech Bóg ma was w swojej opiece... Dziękuję za uwagę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×