Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wiecznie_steskniona

chłopak mnie rzucił :(

Polecane posty

Ja bym chyba juz dawno zbzikowała gdyby nie to,że moge wszytkie moje dziwne stany, mysli, watpliwosci przelac tutaj... Nie zwierzam sie nikomu, tak jak i Wy nie mialabym chyba komu. Bo wlasciwie co moglabym uslyszec oprocz slow " nie przejmuj sie bedzie lepiej"? Ja wiem ze bedzie lepiej ale czasem potrzebuje kopa w d..., zeby wziac sie w garsc, albo zwyczajnie tego zeby tylko moc sie rozpisac, opowiedziec wszystko i nawet jesli to pozostanie bez komentarza, to pomaga. Samo wyżycie sie, wyrzucenie z siebie tego co czasem trudno opowiedziec slowami bardzo pomaga. A u mnie stagnacja, bleee jak ja nie lubie takiego stanu. Niby jest okej ale wszytko stoi w miejscu. Mialam sie spotkac z NIM, ale nie wypalilo. Ale wieczorem napisal bardzo fajnego i milego smsa. Ja staram sie zachowac daleko idącą ostroznosc, to znaczy zeby nie nakrecac sie za bardzo na ta znajomosc. Po prostu nie chce sie rozczarowac i po pewnym czasie stwierdzic ze gesty ktore wykonywal w stosunku do mnie sa takie zwyczajne i przyjacielskie... Choc z drugiej strony nie wiem czy w stosunku do kazdej dziewczyny jest taki. Nie wydaje mi sie. Ale i tak na tyle na ile mi sie to udaje staram trzymac emocje na wodzy. Choc chcialabym sie z nim spotkac, przytulic, albo choc pogadac, popatrzec w oczka ktore ma taaakie sliczne:) Poza tym zdaje sobie sprawe z tego, ze jestem podatna na nowe zakochanie sie, ale to nie dotyczy kazdgo faceta, tylko tego jednego , konkretnego... I wlasnie tego sie boje, ze wpadne jak sliwka w kompot i juz nie bedzie odwrotu tylko kolejne rozczarowanie. Ale tak sobie mysle, ze jesli on juz od dluzszego czasu "przejawial" mna zainteresowanie to chyba nie po to by sie zblizyc a pozniej ot tak po prostu przestac sie odzywac. Bo chyba mu zalezy choc troche. Juz mi sie samej z siebie chce smiac;) naprawde, no taka stara a w uczuciach jak nastolatka;) I nikt mi nie powie ze uczucia to błahy problem. Wystarczy spojrzec na nas. Ile roznych historii, ile roznych watpliwosci, kazda z nas inna, wiele roznych spojrzen na ten sam problem... w_s, u Ciebie to taka troche sytuacja patowa,tzn.jesli Ty sie nie odezwiesz to on tez nie wykazuje inicjatywy i co robic? Wlasciwie nie wiem co tu pomoze, moze zadanie pytania i co dalej, zmusilo by go do jakiejs refleksji, bo taka sytuacja nie moze trwac wiecznie przeciez. A to męczy jak cholera, zreszta czekanie na niewiadomo co. Ja bylam w troche innej sytuacji ale w moim przypadku podzialao postawienie sprawy jasno, oczywiscie wczesniej nie bylam konsekwentna. Ale jak juz troche poukladalam sobie cala sytuacje to wyszlo mi roznanie - nie jestesmy razem=koniec seksu= Ty decydujesz co dalej. Uproscilam sporo. A moj byly? Zaluje, pyta czemu nie pisze, teskni za tym ze kiedys czesciej sie spotykalismy. Moze i okazalabym sie na tyle litosciwa ze staralabym sie go jakos pocieszac ( nie wiem jak), albo ulegac presji i spotykac sie czesciej, ale to chyba nie mialoby sensu, bo wiem ze meczylaby mnie taka sytuacja. Zreszta jak teraz widza ta jego cierpiętniczą minę, ehh...zla jestem po prostu ze na wlasne zyczenie ma co chcial. A ja nie wrócę, nawet jesli mialabym zostac teraz sama, nawet gdyby z nowym kims tez nic nie wyszlo, to nie wroce. Wiem ze to nie bylby dobry pomysl. Prze ten czas od rozstania duzo sie nauczylam o samej sobie i na nasz zwiazek spojrzalam z innej strony. Wiem ze czesto szlam na kompromis, ze nasze charaktery mimo ze oboje jestesmy spokojni i ugodowi, to jednak bardzo sie roznia, ze plany na przyszlosc tez nie byly zbiezne. Fakt ze bylam z nim szczesliwa i nie zaluje niczego, zadnego momentu, dawal mi poczucie bezpieczenstwa, moze brakowalo mi stabilizacji, ale wydawalo mi sie ze to za wczesnie jeszcze, ale wiem teraz ze nasza znajomosc nie powroci juz do dawnej postaci. Po pierwsze za pozno,a po drugie ja juz nie chce. Na nowo uczyc sie siebie, od nowa zaufac sobie i pozbyc sie strachu ze za kilka miesiecy mu sie nie odmieni... nie wyobrazam sobie tego w tym momencie. Kurde, ale sie rozpisałam, epopeja;) Nie miejcie za złe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja lubię wasze posty czytać i zawsze czytam od początku do końca, więc nie ma za co przepraszać. nie zawsze się odnoszę, ale jak napisałaś - samo napisanie pomaga :) mój się nie stara :P trochę mi przykro, że nie napisał, ale ja zrobiłam sama przekręt sobie i pojechałam do domu :P siedzę i gadam z mamą :) a gdyby nawet napisał to jestem zmuszona odmówić ;) ciekawe. dzisiaj jeszcze doszłam do wniosku, że wszelki wcześniejszy kontakt z mojej strony to był naprawdę BŁĄD. pomyślałam (może i niesłusznie, ale cóż), ze gdybym siedziała cicho to MOŻE teraz by się starał? ech. ja muszę odpuścić, bo się doprowadzę do ruiny psychicznej. najgorsze, że ciągle mam nadzieję. że się odezwie, że mu zależy, że będziemy razem. inna sprawa, że ja za tydzień mam urlop i nie będzie mnie przez tydzień, wyjeżdzam ze znajomymi. i on o tym wie. ciekawe czy bęzdie chciał mnie zobaczyć jeszcze przed wyjazdem. jeśli nie o będzie mi bardzo smutno, ale jakoś to będę musiała przeżyć.. tylko z nauki trochę nici, może się wieczorkiem jakimś cudem zabiorę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w_s > a co my walkujemy przez 40 stron? ;) "nie odzywac sie"! ;) dobrze ze pojechalas do domu, mniej Cie bedzie korcic :) i mama sie pewnie ucieszyla ;) moj jak na razie najdluzej nie napisal jeden dzien. wczoraj znowu wyslal linka. zeby chociaz cos ciekawego :/ nic nie odpisuje. odpisze jak napisze (o ile napisze) cos konkretnego. a nie takie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem włąśnie, że wałkujemy, ale wtedy nie odzywałam się miesiąc i nic, więc się przypomniałam. a jak widać, też nic to nie dało. zobaczymy co będzie teraz. najgorsze, że naprawdę za nim tęsknię. i naprawdę chciałabym go mieć przy sobie. i spędzić z nim resztę życia. ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roza, moj byly tez ostatnio przechodzi sam siebie. Nigdy nie pisal mi takich dlugich i tresciwych smsow jak teraz;p Oczywiscie linki na gadu, propozycje wyjscia, spotkania sie itd. Tyle ze my w troche innych relacjach jestesmy bo po rozstaniu postanowilismy kontynuowac znajomosc ale na innej stopie. A on to robi bo mu brakuje kontaktu, teskni pewnie, ale coz jak pisalam wyzej jestem nieugieta. Choc ta smutna mina jaka ma kiedy sie widzimy czasem robi na mnie wrazenie, ale nie daje po sobie poznac ze mi go szkoda. Sam sobie tego piwa nawarzyl. Doceniaja troche za pozno to co mieli;) w_s odpoczynek u mamy sie przyda:) Ja jakis czas temu zrobilam sobie taka wycieczke zeby sie oderwac i naprawde pomoglo:) Przynajmniej czas jest czyms zajety i nie mysli sie o glupotach;) A ja weekend spedzam w pracy. A po pracy kolacja i spac, bo jutro tez dlugi dzien,a noc krótsza o godzine dzisiaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio sie nie odezwalam, to dzis rano rozpisal sie na 10 linijek :P polecil mi film i napisal mi o nim conieco. glupio juz bylo nie odpisac wiec teraz mu napisalam ze ogladalam i tez mi sie podobal a on od razu odpisal i przegadalismy godzine :/ nawet nie wiem kiedy to zlecialo. mila, fajna, kolezenska rozmowa. juz sie pozegnalismy a potem napisal jeszcze i znowu 20 minut rozmowy. znowu takie mieszane uczucia-no bo przeciez nie chce poki co takich kontaktow z nim miec, no ale co w takiej sytuacji. napisac "nie chce z toba rozmawiac " albo "sorry, jestem zajeta, nie mam czasu na pogaduszki"? no moze moglam. nie wiem za bardzo jak sie zachowywac. nie chce zeby wyszlo ze mam zal i nie chce go znac, ale nie chce tez zblizac sie do roli jego kolezanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio się rozpisałam i zeżarło mi całego posta, grrr :O w_s, nie lepiej po prostu wyłożyć "kawę na ławę". jedno spotkanie, bez żadnych kontaktów fizycznych, usiąść naprzeciwko siebie i wyjaśnić, czego oczekujecie, jakie macie plany, w razie czego postawić ultimatum - albo związek, albo totalny koniec. to może go odstraszyć, ale czy nie lepiej tak, niż ciągle czekać na ruch, który nie następuje i nic jego nie zapowiada? cierpisz w ten sposób dwa razy bardziej i dwa razy dłużej będziesz go odchorowywać, jeśli jednak nie będzie chciał wrócić. czy warto się tak poświęcać dla kilku chwil spędzonych razem i dłuuugich okresach milczenia między nimi? kochamzyciemimo - chyba właśnie na to czeka każda porzucona osoba - na żal drugiej strony i wątpliwości, czy dobrze się zrobiło decydując się na rozstanie :) jeśli nie masz zamiaru wrócić, to w pewnym sensie Twój triumf ;) roza - czytając Twoje posty ciągle mam wrażenie, że jest szansa, żeby wszystko u was naprawić, czy raczej zacząć od nowa. nie chciałabyś tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajter > czy bym chciala? z jednej strony przychodza czasem takie mysli, uwazam ze pasowalismy do siebie, tylko nie dalismy sobie szansy zeby wytworzylo sie cos glebokiego, moze gdybysmy mieszkali blizej, spotykali sie czesto byloby inaczej. ale tak jak pisalam wczesniej-nawet gdybysmy oboje chcieli (chociaz watpie ze on chce) to musialoby byc rzeczywiscie "od nowa". zmiana o 180st. zmienic realia, najlepiej zamieszkac razem, do dzis mam jego smsy w ktorych pisal, ze szkoda ze nie mieszkamy razem, ze chcialby tak po pracy sie do mnie przytulic, obejrzec film pod kolderka. brakowalo w naszym zwiazku wlasnie takich pozornie zwyklych czynnosci, ktore umacniaja zwiazek, zblizaja, tworza ta wiez. powiem szczerze ze na dzien dzisiejszy jest mi dobrze tak jak jest i nie chcialo by mi sie pakowac w nowy zwiazek, a co dopiero pracowac nad starym-nowym. moze nasze drogi jeszcze sie kiedys zejda, moze nie, kto wie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stety albo niestety u mnie bez zmian;/ Moze to i lepiej ze nie ma żadnych zawirowań ale tyle tego było ostatnimi czasy,ze z taka sytuacją jak teraz czuję sie zwyczajnie nieswojo;) Na szczescie mam sie czym zająć zeby nie mysleć o zadnych glupotach;) Wielbiciel też zapracowany i nie ma czasu na spotkanie, a ja nawet o to nie pytam, nie wspominam, bo myslę ze nastepny krok powinien nalezec do niego jesli te nasze poczatki znajmosci traktuje w miare powaznie. Byly odzywa sie ajakże;) Ale nie mam z tego powodu rozterek ze moze to szansa na zejscie sie... Nie, ja juz zakonczylam ten etap. I jest mi dobrze tak jak jest teraz:) Najbardziej to sie ciesze z pogody:) Jest cieplutko, swieci slonce, siedze przy otwartym balkonie, popijam kawę i jest dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny co prawda jakis czas sie nie odzywałam ale czytam nadal wasze wypowiedzi i jestem ciekawa jak u was sie to skończy, choć jestem zdania że juz sie skończyło a Tylko sobie robicie nadzieje W skrócie u mnie jest dobrze a nawet bardzo dobrze Mam mnóstwo zajęć i ciągle na nic nie mam czasu Praca studia znajomi i pisanie pracy wypełniaja mi czas O ex nie myślę , mogę powiedzieć że wcale Po upływie tych 3 msc od rozstania jestem całkowicie inna Nie budze sie już wczesniej przed budzikiem z pierwsza myślą o ex, nie mam strachu że będe sama , nie jestem zrozpaczona Wręcz odwrotnie....Jestem już sobą, pewną siebie, ciągle usmiechniętą i zadowolona dziewczyną I wam wszystki radzę to samo Nie ma powrotów i nie róbcie sobie durnych nadziei Bo napisał coś tam, bo podesłał link, podesłał buźke na gg...Kurde nie dajcie siebie zwodzić Jeżeli nastąpił koniec związku to koniec!!! Zróbcie milion innych rzeczy żeby przestac myśleć o ex!!! To pomaga Ja osobiscie nie mam czasu na zbytnie myślenie i do potrwa do obrony czyli do lipca i ciesze sie z tego bardzo Bo jak już bede miala czas to nie bedzie juz kogo wspominac ... czas leczy rany.. do w_s sory za szczerość ale po prostu jestes głupia! Powinnas dac sobie spokoj z nim Rozumiem że przywiązanie że ble ble ble A długo tak chcesz znosić jego fanaberie??? Na pewno tęskni bo fajnie mieć kogoś Ale skończ z tym już Może nawet jak i wrócicie (jeżeli to się wogóle stanie) to na poczatku będzie pewnie sie starał i dbał aż do momentu jak spotka inną Dziewczyny koniec marudzenia, rozpamiętywania i takich tam zmartwień.. Po każdym związku jest swego rodzaju żałoba Ale potem trzeba żyć dalej a nie zastanawiać sie nad powrotami... "To wszystko co mogę zrobić, bo to co mogłabym jeszcze zrobić, już dawno zrobiłam" And Just Enjoy The Show ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
fajter ma racje w-s najlepsze wyjscie dla Ciebie- kawa na ławe po prostu- albo dajecie sobie szanse albo koniec... przez takie podchody cierpisz podwójnie i to jest prawda... ja jestem wdzieczna mojemu exowi ze chociaz gdy zerwal to zerwal bez zadnych smsow czy zaczepek... no oprocz zyczen jakichs tam... i dla mnie bylo jasne...a ty teraz nie wiesz czy on Cie chce czy nie.... on sam jest jakis niezdecydowany, moze nie chce zwiazku ale mimo to teskni ?? nie wiem kazda na swoj sposob przezywala rozstanie, widze ze Ty bardzo tesknisz, widac ze jestes wartosciowa dziewczyna i powiem Ci od serca ze mozesz pozniej zalowac ze tyle czasu stracilas na rozpamietywanie i tesknote za nim, ile to jeszcze potrwa ?? pare miesiecy , rok?? bedziesz tak siedziala i myslala o nim, tu ze sie odezwal tu ze nie, i tak bedziesz sie głowila. nie ma sensu, musicie szczerze porozmawiac, to najlepsze wyjscie dla Ciebie... niech on zdecyduje wreszcie i kurde wkurza mnie on ze tak ci mąci w glowie, czy on nie ma wyrzytow sumienia??? ja teraz wiem ze swiat nie konczy sie na jednym chlopaku, tez tesknilam... bardzo tesknilam, raz nienawidzialam, raz twierdzilam ze kocham... o i tak sie stalo ze poznalam kogos i teraz wiem ze i tak ten zwiazek trwal za dlugo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny :) tydzień nie pisałam, dużo, ale byłam strasznie zajęta, codziennie przychodziłam bardzo późno. ech, w ogóle ostatnio to byłam przed okresem i przeżywałam potrójnie wszystko. trochę się wydarzyło przez ten tydzień. rozmawialiśmy, później on zaprosił mnie na randkę, było cudownie, jak na normalnej pierwszej rande. kawa, spacer, na pożegnanie pocałunek. później druga, też bardzo miło. w ogóle bardzo się interesował kiedy jadę (bo w przyszłym tygodniu mnie nie ma w kraju) - chciał przyjść do mnie w nocy o godz. 4 żeby odprowadzić na dworzec,pytał się kiedy wracam i w ogóle widziałam w jego oczach wciąż to uczucie, jak na mnie patrzy ukradkiem albo wpatruje jak nie patrzę, wiecie o co chodzi. na pożegnanie spytał czy w piątek gdzieś wyjdziemy. ja że ok. i przyszedł dzisiaj i od razu widziałam że coś nie tak. nie chce mi się wszystkiego opisywać, na początku było fajnie. ale później zaczęliśmy rozmawiać i w sumie w skończyło się bardzo emocjonalnie i ta rozmowa przekonała mnie że już naprawdę powinnam odpuścić. znowu usłyszałam, że jestem niby idealna,ale "nie ma tego czegoś". i że on się boi że to by nie wypaliło, blablabla. powiedział niby też, że nawet nie wiem ile dla niego znaczę (no i co z tego, dla mnie wszystko mniej niż "kocham" jest niewystarczające). skończyło się na tym, że powiedziałam że skoro uważa że mu beze mnie lepiej to proszę bardzo, żeby nie przychodził mnie odprowazać, sama sobie dam radę. i się rozeszliśmy. jest mi przykro, ale w tej chwili jestem też zła. i nie ogarniam jego zachowania. dla mnie to proste: ktoś jest idealny to jest idealny, jak się chce to związek wypala. koniec kropka. koniec ostateczny to pewnie jeszcze nie będzie, bo się będziemy widzieć na pewno kiedyś, ale koniec związku niestety tak. chociaż ja dalej kocham :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w_s > a poczatkowo juz myslalam ze wszystko dazy do happy endu. chyba uswiadomilas sobie juz ze to nie ma sensu, moze bedzie Ci latwiej sie z tym pogodzic i uporac, tak juz ostatecznie, bez nadziei na powrot. bo jednak caly czas ta mysl gdzies tam siedziala. wczesniej myslalam ze z nia jest latwiej, ale wcale tak nie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakręcona87
w_s no i znowu się czujesz jakby rzucił ciebie drugi raz Wiem że to jest ciężkie ale po prostu nadszedł czas żeby sobie odpuścić.... zobacz cały czas sie zastanawiasz, myslisz czy wróci czy nie, czy uświadomi sobie coś, ciągle niepewność.. A on już podjął decyzję Fakt czasami zapewne czuje sie samotny i tęskni ale to jest chwilowe Nie pozwól już soba manipulować Najlepiej będzie dle Ciebie jak spróbować życ bez niego Nie masz innnego wyjscia Do konca semestru zostały tylko 3 msc a potem wakacje więc nawet nie będziecie mieć okazji na widzenie się Pozwól sobie i jemu zacząc coś od nowa Bo jak do tej pory po prostu się "szarpiecie" Nie ulega wątpliwości że jeszcze będzie szukał kontaktu...dla swojego dobra unikaj tego..Zajmij sie soba swoimi obowiązkami, praca studiami \Wszytskim co tylko może odciągnąc myśli...Zobaczysz po jakims czasie będzie Ci lżej.... Wiem to po sobie, zero kontaktu i czas leczą rany..Do konca nie przechodzi oczywiscie ale przechodzi na tyle żeby normalnie funkcjonować i cieszyc się życiem i z tego co sie posiada......A nowa miłośc ??.......przyjdzie sama , tak bez pośpiechu, jak będziesz na nią gotowa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie nie czuję się akby mnie znowu rzucił, owszem, jest mi przykro i smutno i boli, ale wiem, że zrobiłam co mogłam zrobić i starałam się, a przede wszystkim CHCIAŁAM żeby to jakoś wypaliło, przez ten tydzień myślałam, że będzie już dobrze, że sobie porandkujemy i do przodu. nie rozumiem jego zachowania, bo widzę jak na niego działam, jak na mnie patrzy i uważam, że z takim potencjałem, taką chemią jaką my mieliśmy, można coś fajnego zbudować. no ale cóż, jeśli ma te swoje wątpliwości to się nie uda. do tańca trzeba dwojga. masz rację różo, że teraz będzie mi chyba łatwiej. na pewno będą gorsze chwile, ale te najgorsze myślę, że już za mną. wczoraj byłam w agencji ubezpieczeniowej i obsługiwał mnie strasznie przystojny chłopak. i jak mi się robi smutno to zaczynam o nim myśleć, bo na samą myśl o takim ładnym facecie się uśmiecham :) więc teraz do przodu. tym bardziej, że przyszły tydzień mnie nie ma tutaj, wyjeżdzam w babskim gronie i myślę, że odpocznę i nabiorę już mnóstwa sił :) a później, tak jak mówiła zakręcona, zajmują się sobą. a mam co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry w_s ale ten Twój ex to kompletna ciota :] Gówniarz pieprzony i łazja :] I lepiej będzie jak to szybko zrozumiesz ... Wcześniej jeszcze myślałam,że może się chłopaczyna zagubił i potrzebuje czasu by wrócić na dobry tor ale widzę,że to cipka nie facet :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malijka ona
Dziewcyzny czytam czyta wasze posty, jestem z wami ale na dluzszy komentarz dopiero znajde czas na tygodniu...no i musze wam sie pochwalic jestem zauroczona pewnym przystojnym panem. A bylego spotkalam calkiem niedawno na uczelni, i co udal ze sie nei znamy...a jak glupia tak go idealizowalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny! w_s Twoj były kieruje sie przyzwyczajeniem. Tylko i wylacznie. Bylo mu dobrze z Toba przez kilka lat, wygodnie. Teraz tez przezyliscie troche milych chwil ktore Tobie mogly dawac nadzieje na cos wiecej. On zaspokoil swoja tesknote za Toba ale znow doszedl do wnisoku ze to nie to. Bledne koło,daj sobie sposkoj teraz zanim ta sytuacja zabrnie dalej on zacznie Cie na tyle wkurzac ze stracisz ochote na jakikolwiek kontakt z nim. Ja tak kiedys mialam i teraz nawet nie potrafie rozmawiac z tym chlopakiem, irytuje mnie kazdy najmniejszy kontakt z nim, a po kazdej rozmowei jestem zwyczajnie chora, jakby wysysal ze mnie cale powietrze. A u mnie... dziwnie sie porobilo. Chyba sama tego narobilam troche. Chcac byc uczciwa powiedzialam bylemu ze sie z kims spotykam. uznalam ze tak bedzie lepiej, bo nie jestesmy po rozstaniu skłoceni tylko nasze relacje pozostaly kolezenskie. Mysle ze sie tego nie spodziewal. Zreszta nie wiem dlaczego mu to powiedzialam, ale chyba wczesniej czy pozniej musialabym. Nie wiem jak dlugo moglabym to ukrywac. Moze za wczesnie wyskoczylam z ta informacja, nie wiem. Zle sie z tym wszytkim czuje.Ale to chyba nie ja narozrabialam tylko on, bo to on zadecydowalal o rozstaniu i chyba powinien liczyc sie z tym ze moge kogos poznac. Nie wiem, to jest fajny chlopak i jescze teraz jak go widze to wymiekam, bo lubie z nim spedzac czas, rozmawiac naweet jesli wiem ze nic z tego by juz nie bylo. Powiedzial mi jedna rzecz ktora mnie lekko sciela z nog, ze on bral od momentu rozstania pod uwage ewentualnosc powrotu do siebie. No coż, teraz to chyba nie ma znaczenia. To ze sie z kims spotykam to tez troche stwierdzenie na wyrost. Tzn. nie wiem jak to wszystko ujac i poskladac. Wczesniej pisalam ze strasznie mnie ta stagnacja meczy. Nic sie nie dzieje, kontakt jakby przycichl, nie wiem czy sie juz znudzil czy zrezygowal. Ale koncowka zeszlego tyg.troche zmienila...spotkalismy sie na fajnej kolacji, spedzilismy razem pol nocy, bardzo milo...pocalunki, przytulanie... Nie rozmawialismy o tym co sie dzieje między nami, wiem tylko ze on bardzo ostroznie i powoli podchodzi do znajomosci z kobietami, do nowych znajmosci. Na drugi dzien wybralismy sie na spacer, ot tak połazic troche po miescie. Fajnie, miło i mam nadzieję,że z nadzieja na jakis dalszy rozwój wypadków. Tylko wrogiem w naszym przypadku jest brak czasu;/ Oboje pracujemy w taki spsob ze mamy zwyczajnie problem z wykrojeniem dla siebie w tym samym czasie kilku godzin zeby sie spotkac. Ale mam nadzieje ze mimo to nie poddamy sie tak łatwo. Mam wrazenie ze opowiadam o tym wszytkim tak sucho bezosobowo, ale ostatnio straciłam zapał wlasciwie do wszystkiego. Wkurza mnie praca, wkurza mnie brak perspektywy na jakąkolwiek zmianę,jakies dziwne rozdraznienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochamciezyciemimo > jesli Ty nie bralas pod uwage powrotu do siebie to raczej bez roznicy. na pewno go troche przybila ta informacja, ale przeciez zdawal sobie sprawe ze masz prawo ulozyc sobie zycie na nowo. tylko pewnie nie myslal ze stanie sie to tak szybko. zawsze to szpila w serce gdy ktos kto byl nasz teraz jest szczesliwy przy kims innym. na poczatku sobie pomyslalam ze ja bym nic nie mowila, tzn nie powiedziala specjalnie tylko gdyby wyszedl taki temat. ale z drugiej strony gdybym utrzymywala kontakt z ex to wolalabym wiedziec ze z kims sie spotyka, wiec raczej dobrze zrobilas. i sio z tym dolkiem :) chociaz mnie tez ostatnio zlapal bo koncze studia i uswiadomilam sobie ze musze sie wziac za siebie, usamodzielnic sie, boje sie ze nie znajde dobrej pracy i takie tam. a ex zaczal mnie denerwowac tymi prawie ze codziennymi zaczepkami, chociaz nie robil mi tym nadziei to jednak zaczelam lapac sie na tym ze po wlaczeniu kompa pierwsze co, to odpalam gg zeby zobaczyc czy i co napisal. po prostu mnie przyzwyczail ze zawsze jest cos od niego. w koncu sie wkurzylam to i pomyslalam stop! co to w ogole ma byc, nie jestesmy razem zebys do mnie codziennie pisal! napisal raz-nie odpisalam, napisal drugi-nie odpisalam, napisal trzeci-nie odpisalam. gdyby napisal cos konkretnego, raz na jakis czas to ok, ale tak to bez przesady. no wiec dzien czy dwa przerwy i napisal. na maila. ze jesli postanowilam przestac sie kontaktowac to ok i napisal w pewnej sprawie w ktorej tylko ja moge mu pomoc. to odpisalam mu ze ok (to jest taka sprawa ze moge to zrobic nawet za pol roku czy rok i niekoniecznie musze sie z nim spotykac). i napisalam mu szczerze ze lepiej bedzie gdy nie bedziemy pisac, ze nie zamierzam udawac ze wszystko jest ok i ze moze kiedys. tak to ze mnie wyplynelo jakos. a on ze "jakos mu brakuje czasem wiec cos napisze" i ze "jakos tak dziwnie no" i ze myslal ze kogos mam dlatego nie chcialam zeby pisal i na koncu podziekowal mi za tamta sprawe i "juz nie przeszkadzam...". no i tak bedzie lepiej. i powiem szczerze ze nie moge sie doczekac az bedziemy na kolezenskiej stopie. tylko jak sie pozbyc tej cholernej zazdrosci o niego. do zadnego bylego jej nie czuje. chociaz zawsze to ja konczylam zwiazek wiec troche inna sytuacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roza-> oj przybiła go ta informacja wyraznie... Od chwili jak mu powiedzialam to wlasciwie nie gadalismy osobiscie tylko na gadu i widze ze go to niezle ruszylo. Niby zyczy mi szczescia, ale znam go i wiem ze czuje ze zwyczajnie mnie traci. Tzn. w takim sensie ze juz nie bede chciała go widywac, ze przestaniemy sie spotykac jako kumple itd. A ja nawet o tym nie pomyslalam. Bo chce zeby te relacje byly normalne. Nie zamierzam zapominac o znajomych dlatego ze mogę z kims byc. On na przyklad ma wrazenie ze mi sie narzuca i ciezko go przekonac ze jest inaczej. Ale jutro bede miala okazje z nim pogadac w cztery oczy i mam nadzieje ze ta rozmowa wiele wyjasni. Prawda jest taka ze mam doniego niezwykly sentyment. Byl moim pierwszym chlopakiem na powaznie, jesli tak to mozna nazwac. Jak bylismy razem to czasem myslalam ze jestesmy rodzina, mamy dzieci....wiec ciezko tak pozbyc sie o nim cieplejszych mysli. A Twój były szaleje:) niby sami zrywaja ale po pewnym czasie łamią się. Jesli chodzi o ta zazdrosc to chyba kazda z nas ma albo miala os takiego. Ja tez nie umialabym sobie wyobrazic mojego bylego zjakas dziewczyna. Teraz kiedy ta sytuacja troche sie pozmieniala to bym nawet wolala zeby kogos mial. Dziwnie czuje si z tym ze ja moge byc szczesliwa a on siedzi w tym swoim pokoju sam. Nie umiem byc zla na niego. Jak tak patrze z perspektywy czasu to moze nawet ma jakis sens..ze nic nie dzialo sie bez przyczyny. teraz jest okej, wszytko sie rozwija powoli, bez pospiechu. Troche niecierpliwa jestem, ale ciesze sie kazda chwila gdy mogę się z NIM spotkac. Mam nadzieje,że to bedzie mialo ciąg dalszy i ze on tez tego chce:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roza_pustyni hihihi wiem co czujesz kończąc studia tez jestem w tej samej sytuacji Juz w czerwcu jak wszystko pojdzie dobrze bede miala obrone mgr I rzeczywiscie jest swego rodzaju strach Jak to będzie Skończy sie mieszkanie w akademiku i zacznie się praca Teraz równiez pracuje ale po prostu zacznie sie nowe zycie Obecnie jestem na etapie szukania mieszkania z koleżankami i pisaniem pracy mgr no i plus studia i praca Także głowe mam całkowicie zajęta I juz mysle o jakis studiach podyplomowych Więc zaczyna się nowy etap ale nie ma co martfic się na zapas bo i tak to nic nie da różo dobrze zrobiłaś że z czasem nie odpisywalas Wiem cos o tych zaczepkach.. Od miesiąca pisał do mnie mój poprzedni ex dla którego jeszcze rok temu mogłabym zrobic wszystko A teraz to on pierwszy napisał zagadał podsyłał jakies linki Ale też juz mialam dosć bo to do niczego nie prowadzi Owszem fajnie by było sie kumplować Ale ten mój ex chciałby sie poprzytulac, wyjśc gdzieś po prostu spędzisz ze mna miło czas ale nie jako z dziewczyną tylko z koleżanką Bo bardzo dobrze się dogadujemy No a taki układ mi nie odpowiada.. dlatego kiedy emocje moje juz opadły inaczej do tego podchodze i wole sobie darować :takie przyjaźnie" bo wiem że w głębki duszy będe chciala wiecej z czasem W takim układzie kumpelskim predzej czy pozniej ktos poczuje wiecej... a odnośnie konczenia studiów Mam kilka koleżanek które są strasznie zdesperowane i uważaja że jak na studiach nie znalazły kandydata na męża to juz będą starymi pannami I wkurza mnie ich podejscie i to strasznie Rzuciły by sie na pierwszego lepszego i dlatego też faceci omijaja im szerokim łukiem Tez jestem po swieżym rozstaniu no ale co człowiek może poradzić ?? Błagac exa o powrót ?? bez sesnu Na siłe też nie ma co.. dziewczyny głowy do góry po prostu na wszystko musi przyjsc czas ... a o ex prawie wcale nie myślę No nie bede ukrywać że czasami jest mi smutno że nie mam takiego swojego Miśka bo fajnie miec kogos..No ale trzeba zyc dalej i wierzyc ze wszystko ułoży sie po naszej myśłi..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj dziewczyny jak ja wam zazdrosze:) Sama dwa lata temu prawie skonczyłam studia, eh fajny czas:) A teraz? Praca, mnóstwo problemów ze znalezieniem innej. Jak patrze na moje kolezanki jeszcze z liceum czy ze studiów to niketore juz dawno pohajtane, z dziecmi inne juz po rozwodzie...Ehh, a ja? Czasem mam wrazenie ze cos mnie omineło, ze jakos zle ten czas wykorzystalam, ale z drugioej strony nie zamienilabym tego co mam na nic innego :) Ale fajnie jest miec po studiach jakis plan dzialania, nawet jesli cos nie wyjdzie to rzynajmniej nie ma pozniej poczucia takiej pustki, ze sie czegos nie zrobilo, nie probowalo. Strasznie brzydka pogoda dzisiaj;/ Sennei, a niestety trzeba pracowac. W taki dzien jak dla mnie to tylko koc, fajny film, gorąca herbata i łożko:) Miłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Sama dwa lata temu prawie skonczyłam studia"-wyszło,że prawie skonczyłam studia;p a ja je skonczyłam tylko,ze juz prawie dwa lata temu. To tak w woli wyjasnienia tego braku logiki w zdaniu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sporo moich rowiesniczek tez juz po slubie, z dzieckiem. brr nie chcialabym byc na ich miejscu, uwazam ze na to jeszcze bedzie czas. zazdroszcze za to ludziom ktorzy wylamali sie ze schematu edukacyjnego i po maturze wyjechali gdzies. np. kolezanka 3 lata starsza przez kilka lat podrozowala po calym swiecie, jechala w jakies miejsce, pracowala tam zeby sie utrzymac, mieszkala u miejscowych, poznawala ludzi, kulture a potem jechala w nastepne miejsce. na studia mozna pojsc zawsze a to co przezyla to jej, wspomnienia na cale zycie. a wiekszosc ludzi odklada to na potem a potem to praca, rodzina, dzieci i mozna co najwyzej pojechac na 2 tygodniowe wakacje w cywilizowanych hotelowych warunkach. z exem nam sie tak marzylo by podrozowac po swiecie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
różo rzeczywiscie takie podróże i poznawanie świata jest na pewno bardzo ciekawe Ja osobiscie nie żałuję że poszłam taka droga jaka poszłam Kończe teraz studia na WAT geodezja i kartografię, przez te lata mieszkałam w akademiku I niczego nie żałujęW między czasie poznałam wielu fantastycznych ludzi bo jednak atmosfera panująca w akademiku zliża Wyszalałam się wybawiłam W między czasie wyjezdzałam ze znajomymi na wakacje, jakies dłuższe weekedny do znajomych przebywających na erazmusie Zwiedziałam troche świata Poznałam swoich byłych już eksów no i po studiach pozostanie mi wielu znajomych na których wiem że będe mogła liczyć bo jestem bardzo towarzyską i udzielająca sie osobą To zależy od nas samych jak cenimy drogę którą wybrałyśmy Podjęłysmy te decyzje a nie inne Widocznie tak miało być Zauważyłam ostatnio że często zazdrościmy ludziom a jednoczesnie nie doceniamy tego co my sami posiadamy Człowiek uważa zawsze że inni mają więcej Po prostu trzeba sie cieszyć z tego co sie ma ;) A tak wogóle to nie pisałąm o swoim życiu uczuciowym CO prawda ex juz poszedł w ciemny kąt i nie powróci do moich myśli A tym czasem od ponad miesiąca Pisze, dzwoni i spotykamy się z moim kolegą Znam go od początku studiów i wlasnie poznałam w akademiku na jednej z imprez intergracyjnych Ale zawsze był dla mnie kolegą do pogadania i od tak No jak wspołnie paczka wyszlismy na walentynli na kręgle i jak wtedy dowiedział się że rozstałam sięze swoim zaczeło się CHyba po prostu czekał na okazje Co prawda zawsze widzielismy sie na imprezach ale traktowalam go jako kumpla, ale z boku to tak nie wyglądało NAwet koleżanki osttanio powiedziały mi że od zawsze jego do mnie ciągnęło Może to widziałam ale nie brałam do siebie bo przecież kogos miałam No i od tamtej pory pisze do mnie codziennie Na pcozatku podchodziłam do niego sceptycznie Jak do kupla..Ale po czasie stwierdzam że jest na prawde spoko Od miesiąca do mnie wypisuje Spotykamy się co jakis czas Ja do tego podchodze bardzo spokojnie Ale jednak Po jakims czasie nie da się panować nad dystansem Wczoraj znów umówilismy się na piwo BYło bardzo miło Pogadalismy posmialismy się tak jak powinno być On sam nie może w to uwierzyć że chcę się z nim widywać No i musze przyznać że od wczoraj czuję No takie motylki ;) Jak pomyśle o nim to chumor mi sie poprawia i wogle jest fajnie i uśmiech na twarzy Pisze do mnie codziennie czy rano sms na pobudkę czy cokolwiek w ciągu dnia Planuje już wspólne wycieczki rowerowe, jakies wypady na majówkę, kursy tańca i wogle... Ciesze sie z tego i wogóle bo czuję że zaczyna się początek nowego związku Ale cholernie sie boję ;(((( Tak samo było z moim ex Na poczatku on zabiegał i jemu bardziej zależało Okazywałam uczucia ale nie chciałam poczuć czegos więcej nie chciałam nawet się zbytnio przyzyczaić No ale z czasem człowiek nad tym nie panuje I w momencie jak wiem że może być fajnie on powiedział sorki Ale to nie to..................... Teraz jest tak samo Że bardziej jemu zależy i on się stara Ja oczywiscie odwzajemniam wszystko Ale podchodze do tego z opanowaniem Tylko nie mogę poddać się wrażeniu że może skończyć się tak samo jak ostatnio Po prostu boję się tego... no i nie chcę tez nie wykorzystywac tej szansy co sama do mnie przychodzi....I własnie ten obecny to na prawde fajny facet ma 26 lat, samodzielny, inteligenty, ma poczucie humoru jest maklerem i wogóle jest na prawde wporządku Tylko mój ex teżtaki był.....Nie chcę znowu cierpieć i sie smucic no ale jeżeli nie będe próbowac to z tego nic nie będe miała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×