Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wiecznie_steskniona

chłopak mnie rzucił :(

Polecane posty

wydaje mi się, że on nie wróci tak naprawdę, dopóki sama jego nie zostawisz. jak straci swoje "koło ratunkowe", to dopiero zrozumie, co to znaczy żyć bez Ciebie i czy na pewno tego chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w_s ... piszesz,że kiedy On się Tobą interesuje i zabiega Ty jakby się dystansujesz i 'masz to gdzieś' ...nie, to nie tak ... po prostu wtedy masz złudne poczucie,że wszystko jest w porządku i jest dobrze...nie ma w Tobie uczucia pustki, beznadziei i bezsilności...nie myl tego z obojętnością... My wszystkie naprawdę wiemy jak to jest zostać porzuconą przez kogoś i jak trudno się z tym pogodzić, zrozumieć to i 'odzwyczaić się' od tego kogoś... Wiem to doskonale....przypominam,że byłam z kimś 7 lat. Również przez jakiś czas byłam w takiej matni jak Ty ... uwolniłam się od tego uczucia i od Niego dopiero wtedy, kiedy przestaliśmy się kontaktować, granica była jasna: nie jesteśmy parą- nie ma spotkań, nie ma sms'ów, nie ma telefonów, nie ma seksu! Na tym właśnie polega rozstanie i teraz wiem i doceniam,że mój ex tak właśnie się zachował....nie dawał mi złudnych nadziei i nie wykorzystywał mojej słabości do Niego w celu zaspokojenia swojej potrzeby fajnego spędzenia czasu czy też seksu :] Koniec to koniec. Niestety ...On Cię wykorzystuje (tak, Ty też korzystasz... bo masz z tego przyjemność ale tracisz więcej...tracisz możliwość poznania kogoś nowego- tak, wiem, nie zamykasz się na nowe kontakty ale tak naprawdę dopóki nie rozstaniecie się definitywnie nikogo nie poznasz bo nie dajesz sobie takowej szansy ... mimo,że może Ci się wydawać inaczej... ) I zakręcona ma racje...ciągle tłumaczysz siebie, swoje zachowania i Jego ... Chyba przed samą sobą też to robisz... Czy naprawdę odpowiada Ci fucking friends?;] Przedłużasz tylko coś, co i tak jest nieuchronne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość superbitch
LOL, dokladnie. jestescie klasycznymi fucking friends. a moze liczysz ze go na dziecko zlapiesz co? :o cale sedno w tym, ze ty nie chcesz wiedziec czy on cie kocha czy nie. zadowalasz sie chwilową bliskoscią i odpowiada ci przeciaganie tego. ale tak naprawde dajesz mu tylko wiecej powodow by sam powiedzial ktoregos dnia "dziekuje, juz nie bedziemy sie widywac". zaliczyl cie juz wiec tym latwiej wkrotce zerwie kontakty. bo ty ewidentnie nie chcesz tego zrobic. piszesz o spotkaniach i seksie ale powaznych rozmow to wy chyba unikacie jak ognia. bo te kilka miesiecy zlecialo i nadal - ty nic nowego nie wiesz i on tez nic nie wie. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no zdecydowanie Szoszo ma najwięcej racji. w sumie całkowitą racjję, nawet nie mam jak skomentować bo to co bym pewnie napisała to już sobie ponawiasowała ;D ale kilka rzeczy: dziecko?? no już bez jaj, tutaj to wręcz przeciwnie, ja się bardzo boję zajść w ciążę, w nieuprawianiu seksu widzę właśnie jeden wielki plus - nie ma szans na ciążę :] druga rzecz to to, że piszecie, że on sobie pokorzysta i zerwie całkowicie kontakt. może. nie wykluczam. chociaż to do niego nie pasuje. i serio się zaczął starać, dzisiaj dostałam kwiatki które sam na łące zrywał.. a czy mi fucking friends odpowiada? na razie tak. jak długo to będzize mi odpowiadać? raczej niezbyt długo,w ogóle za miesiąc moje życie się bardzo zmieni. koniec studiów, nowe mieszkanie, z ludźmi których uwielbiam, praca na pełny etat, mam też kilka innych planów. a póki co wręcz chcę sama sobie z nim poużwać, bo nie rozumiecie własnie jednego - że ja od tak dawna chciałam się z nim kochać.i było to dla mnie upokarzające, że mam chłopaka tyle czasu a on nie chce. czułam się z tym źle. teraz on przyznaje mi rację, że za późno zaczęliśmy (i przeprosił za to!) i w końcu poznaję smak seksu. co innego gdyby ten seks wcześniej był. pewnie bym się nei zdecydowała. a wcześniej mi się zawsze wydawało, że coś fajnego tracę. i żałowałabym, że z nim nie spróbowałam. i wiem, że to trzeba będzie skończyć. serio to wiem. coraz mniej też widzę jego jako męża, a jescze niedawno wydawał mi się idealny... marzyłam, żeby mi się oświadczył. ale to chyba było złudne bardzo, bo teraz mam ochotę na imprezy, na poznawanie nowych ludzi, nie widzę siebie mówiącej "tak". chociaż może to też złudne? zgubiłam się, przyznaję. dlatego też nie chcę zaczynać tej rozmowy, bo muszę sama sobie kilka rzeczy przemyśleć. a na koniec powiem jescze, że cieszę się, że zerwaliśmy. bo ja sporo zrozumiałam o sobie a i widzę, że on trochę dorósł. teraz kwestia czy ja chcę z nim być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POMYLIŁAŚ
to raczej kwestia czy on chce być z Tobą:) życze powodzenia!fajnie sie ciebie czyta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość superbitch
autorka ma tendecje do przeklamywania rzeczywistosci tak aby jej bylo wygodniej. tak jak napisal ktos powyzej - to kwestia czy on chce byc z toba. bo gdyby powiedzial "zdalem sobie sprawe ze kocham cie i chce spedzic z toba zycie" to bylabys w siodmym niebie. on ma nad toba wladze i dobrze o tym wie - teraz dodatkowo sobie korzysta z ciebie. a odpowiedzi na podstawowe pytania jak nie bylo, tak nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z doświadczenia wiem,że takie przekłamywanie rzeczywistości i oszukiwanie samego siebie w takiej sytuacji jest szalenie wygodne... ale złudne. My to wszystkie wiemy i pewnie Nam też to ktoś starał się wytłumaczyć kiedy zachowywałyśmy się po rozstaniu podobnie jak w_s (chwała silnym kobietom, które potrafiły inaczej :] ) ...ale w_s sama musi do tego dojść...możemy jej to wklepywać po stokroć do głowy ale to zapewne i tak nic nie da :] Kiedyś w_s napiszesz,że miałyśmy rację ;) Musisz się z tym uporać sama i jak najszybciej! :] Bo to jeden wielki shit, w którym tkwisz... 3mam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"wydaje mi się, że on nie wróci tak naprawdę, dopóki sama jego nie zostawisz. jak straci swoje "koło ratunkowe", to dopiero zrozumie, co to znaczy żyć bez Ciebie i czy na pewno tego chce." w 100% sie zgadzam. a Ty w_s chyba tego od poczatku nie pojmujesz. piszesz ze jak on zabiega, pisze to jest Ci to obojetne, a jak przestaje to szalejesz i Ci zle. to normalne, a my od poczatku tego tematu to walkujemy. powinnas postawic jasna granice, zakonczyc ta dziwna sytuacje, ograniczyc kontakt, sprawic zeby to on szalal, zeby dalo mu to do myslenia. w takiej sytuacji jak teraz w koncu moze wam to obrzydnac i moze dojdziecie nawet do momentu w ktorym z ulga urwiecie kontakt i zostanie zal. piszesz tez ze rownouprawnienie, ze kobieta tez ma potrzeby itp. ale zapytaj swoich kolegow co mysla o dziewczynie z ktora zerwal facet a ona z nim chodzi do lozka i ogolnie ma kontakt fizyczny, chociaz on jej nie chce. troche to upokarzajace jest chociaz Ty to widzisz inaczej bo myslisz ze skoro cos was laczylo, skoro macie wspolna przeszlosc, skoro Ci nie zalezy to masz kontrole nad tym i jestes gora. ale gora jest on

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co, sama siebie zaskoczyłam.wczoraj miałam dosyć intensywne kontemplacje i doszłam chyba do ładu z moim umysłem. i fakt, macie rację, nie pasuje mi taki układ. nie wiem czy mi pasował, czy mi się wydawało, że mi pasował, ale w tym momencie to nieważne. nie żałuję niczego, co zobiłam, ale pora na kilka zmian. porozmawiam z nim. nie wiem kiedy się okazja nadarzy, co prawda dzisiaj się będziemy widzieć, ale nie bardzo czas i miejsce, pewnie weekend będzie najlepszy, a przez te kilka dni jeszcze pozbieram sobie wszystko do kupy żeby wiedzieć co dokładnie powiedzieć. nie można mieć ciasteczka i zjeść ciasteczka, a to teraz tak wygląda. i wiecie, dobrze mi z tą decyzją. teraz tylko wcielić w życie ;) chyba że on sam coś do weekendu zrobi, ale wątpię. wydaje mi się,że on nigdy się nie zdecyduje. a już na pewno nie zacznie pierwszy rozmowy. jakikolwiek poważniejsze rozmowy mieliśmy w ciągu tych kilku lat, zawsze wychodziły ode mnie. i dzięki wszystkim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ABCbielizny.pl
Poczekaj na Wasze spotkanie i powiedz mu o tym dopiero wtedy. Inaczej wygląda rozmowa na żywo a inaczej przez telefon. W każdym razie podjęłaś dobrą decyzję i tego się trzymaj. Nikt nie chciałby być kołem zapasowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedź dzisiaj - będziesz miała z głowy a tak do weekendu nie będziesz potrafiłą się na niczym skupić:) i zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w_s Ty masz juz to chyba na tyle poukladane w głowie ze mogłabys mu to powiedzieć w kazdym momencie. Bardziej może liczysz na to ze jakas inicjatywa wyjdzie od niego. Ale chyba wystarczająco długo czekałas, a on miał wystarczająco dużo czasu i okazji by przejawić jakies działanie, a nie zrobił tego. Przeciąganie i czekanie na lepszy moment niczego nie ułatwi, ani raczej nie zmieni. Im dłużej tym bardziej zacznie Ci uwierać taki układ, bo mozna sie spotykac bezinteresownie ale chyba w głebi zawsze liczy sie na jakieś zaangazowanie? Rozwiązanie tej sytuacji powinno przyniesc Ci ulgę, przynajmniej taką psychiczną swiadomosc ze ten etap jest zakonczony, a Ty zrobiłas wszystko co było możliwe do zrobienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w_s a mi się wydaje że znów troche sie oszukujesz PO raz kolejny piszesz , już wiem juz przemyslałam i takie tam inne mądrości Tylko masz jeden problem nie umiesz realizować swoich założeń PIszesz że juz koniec z tym wszystkim i niby jestes zadowolona z podjetej decyzji a z drugiej strony piszesz : chyba że on sam coś do weekendu zrobi NIe jesteś konsekwentna i stanowcza No musze przyznać że jestes jednak troche naiwna Wybacz ale on miał juz kilka miesięcy na zastanowienie i podjał decyzje wiec nie daj sie wykorzystywać !!! skończ ta znajomość i nie bądż koleżanką do dymania!!!!! Bo tak teraz wygląda wasz układ I rzeczywiście tak jak roza_pustyni napisała zapytaj jakiegokolwiek faceta co sądzą o takiej dziewczynie , która po zerwaniu utrzymuje nadal kontakt ale bardziej na tle seksualnym bo twierdzi że łączy ich dużo wspomnień i przeszłość.. Lepiej żeby tym razem Twoje decyzje były konsekwentne a nie za chwile znów polecisz do niego za zawołanie I pamiętaj o tym gdy dajesz się tam wykorzystywać on coraz mniej ma do Ciebie szacunku...I nie pisze tego żeby zrobić Ci przykrość ale taka jest prawda.. Zreszta jak widze powyżej każda z dziewczyn sie pod tym podspisuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jeszcze moim zdaniem nie powinnaś przeprowadzać żadnych rozmów Znów pierwsza zaproponujesz rozmowe??? Jak dla mnie to juz dawno on postanowił i powiedział czego oczekuje a czego nie A Ty po prostu nie możesz tego przyjąć do wiadomości...W końcu zerwij z nim kontakt bo to już nie ma szans...i nie licz na jakis cud że po miesciącu albo paru on znów zacznie szaleć do Ciebie, zapewne by tak zrobił ale tylko z poczucia samotności.... Jak dla mnie to nawet wypadało by przestać utrzymywać ta znajomośc bez żadnych wytłumaczeń i rozmów i nie tłumacz po raz kolejny że macie jakies ważne sprawy do załatwienie razem Na mój gust wasza sytuacja jest już chora, nienormalna i patologiczna i choćby ze względu na szacunek i honor swój powinnaś się odciąć od tego człowieka bez wyjaśnień Tyle moich przemyśleń i przepraszam za szczerość ale tak to widzę pzdr a jeśli chodzi o mnie to zdarza mi się myśleć o byłym Nawet złożył mi niedawno życzenia na urodziny ale nic nie odp bo po co?? Nie jestem masohistką i wiem że jakbym z nim na nowo nawiązała kontakt to by powróciło A nie chce być koleżanką do pieprzenia...I jestem teraz w nowym związku i coraz bardziej przywiązuje się i utwierdzam w przekonaniu że trzeba przeczekać z a czasem znajdie się ktos kto Ciebie bedzie szanował!!! a nie żyć nadzieją i koloryzować że były powróći.. Jakby zależało i jakby kochał to by nie porzucił i w_s skończ wreszcie tą patologiczną scieżkę i przestań go usprawiedliwiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem,że już wiele razy ucinałaś z Nim kontakt, czasem nawet na dość długi okres czasu ale wystarczyło,że On chciał się spotkać, bądź byliście w miejscu, w którym do owego spotkania miało dojść i znów było to samo... Zerwij ten kontakt z Nim i nawet kiedy On będzie chciał się spotkać, będzie o to zabiegał nie pozwól mu! O to w tym wszystkim chodzi ...Niech spada dupek :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I dokładnie....nie można mieć ciastko i zjeść ciastko ...a On to właśnie ma ...teoretycznie jest wolny, może robić co chce, nie musi się starać i może organizować sobie wolny czas jak tylko chce oraz spotykać się z kim chce ...ale kiedy mu zabraknie bliskości drugiego człowieka (ktoś, kto był w długim związku ma takie potrzeby i zwyczajnie mu tego brakuje bo jest przyzwyczajony....nie mylić z miłością) albo ma chcice czy po prostu się nudzi zawsze może wpaść do Ciebie... Wygodne :] Baaaaardzo :) Sama w czymś takim kiedyś byłam i powiem Ci w_s, że dopóki nie poczułam się niepewnie.... tzn. zobaczyłam,że mu co raz bardziej takowy układ się nie podoba, unika mnie i już mu tak nie zależy na takim układzie (bo związkiem tego nazwać nie mozna) ja zaczynałam szaleć....To wynika ze zwykłej próżności i wygody....nie z uczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakrecona, my 5 lat razem studiowaliśmy, byliśmy razem prawie 4 lata. nie porównuj bez przerwy swojej sytuacji do mojej, bo mimo wszystko 4 miesiące i 4 lata to nie to samo. od Twojego rozstania minęło więcej czasu niż trwał związek. jestem przekonana, że za 5 lat też będę mogła się tak mądrzyć. a sprawy będziemy mieć wspólne, bo do cholery mamy DOBRYCH wspólnych znajomych! jesteśmy w jednej paczce i zarówno ja, jak i on nie mamy aż tak wielu znajomych poza naszą paczką. a i tych oczywiście znam i ja i on. odnosnie wspólnych spraw to kilka innych rzeczy było po drodze do załatwienia, ale już chyba nic nie zostało, przecież nie będę opisywać dokładnie wszystkiego na forum, po takim czasie często zostają sprawy do załatwienia. i owszem, może trochę mam nadzieję, że on coś do weekendu zrobi. bo mówicie co chcecie, ale jemu w jakiś sposób na mnie zależy. i to nie jest typ wyzyskwiacza, owszem, wygodnie mu, ale na takiej zasadzie jak i mi. a druga sprawa, na taką rozmowę trzeba mieć czas :] ja go nie mam na co dzień. i ciekawe jaki jest sposób na pozbycie się nadziei, hę? on jak jest tak jest. i tym trudniej mi jest, bo się wspaniale w jego towarzystwie czuję. ale decyzję już podjęłam. i będę się jej trzymać. i powiem mu szczerze co o wszystkim sądzę. wyrzucę też żale, które mam do niego. i powiem, że albo mnie kocha albo jesteśmy w relacjach czysto koleżeńskich, żadnych spotkań sam na sam. powiem, żeby nie myślał że się obrażam czy coś, tylko nie chcę tracić niepotrzebnie czasu i mimo, że chwilowo mi tak dobrze to muszę myśleć o swojej przyszłości. coś w tym guście. wiem, że będzie mi BARDZO trudno. bo łatwo mi o tym tutaj i teraz pisać. jak go zobaczę, ten jego wzrok, on napawdę wciąż patrzy na mnie z jakimśtam uczuciem, to mi nogi się z waty zrobią. ale jest to coś, co muszę zrobić. i po raz pierwszy od tych 5 miesięcy, chcę. a że ja naiwna jestem to wiem. zawsze byłam, zawsze ufałam zbyt łatwo. po prostu sama zazwyczaj jestem uczciwa, nie kłamię, nie oszukuję (chyba że siebie) i ciężko wtedy przyjąć do wiadomości, że inni kłamią i oszukują. nikt nie jest idealny. a poza tym to jestem wkurzona na maxa, bo mi się okres zbliża :/ i wszystko na mnie działa poczwórnie. to kolejny powód żeby jednak do tego weekendu poczekać, bo na tą chwilę ja się po minucie poryczę. teraz mi się chce płakać tylko i wyłącznie dlatego, że jestem zmęczona :/ po prostu gratulacje dla Stworzyciela za menstruacje i PMS. gratulacje. swoją drogą ciekawe co u Karpatki, tej tu nie byłoooooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w_s...i bardzo dobrze, powiedz mu to wszystko, co napisałaś.... ale nie pozwól by powiedział 'nie wiem czego chcę'....to jest równoznaczne z 'nie' ....3mam za Ciebie kciuki i wiem,że nie jest łatwo ... :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w_s wcale nie porównuje mojej sytuacji do twojej Bo każda jest inna I wyobraz sobie że tez miałam dłuższy związek 3 letni i wiem jak to jest nie móc zapomnieć i tez mieliśmy wspólnych znajomych i cięzko sie było odciąć I wcale nie pisze tego wszystkiego żeby zrobić Ci przykrość tylko po prostu wydawało by sie że z początku sa jeszcze szanse żeby wasz związek zadziałał ale to już nierealne A widze że jak napisałam kilka ostrych słów które sa prawda wyładowywujesz się i piszesz z wyrzutem. Twoje życie Twoja wola I skoro załozyłaś ten topik żeby dowiedzieć się jak ta cała sytuacja wygląda dla osób trzecich to poźniej nie niej pretensji o taka czy inna opinie Bo szukasz tu pocieszenia że wszystko będzie dobrze czy takich szczerych prawdziwych opinii ??? a jak zauważyłaś u wszystkich niemalże dziewczyn z tego tematu chodzi o jedno : JEMU NIE ZALEŻY JUŻ ale i tak znajdziesz zaraz milion powodów do usprawiedliwienia jego zachowania Pozostaje mi juz teraz życzyc Ci żebys jak najszybciej dorosła do poważnych decyzji bo daleko masz do tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam...
ZAKRĘCONA coś cię boli związane z tematem czy co?przesadzasz,czytam i widze że w_s umie przyjąć słowa krytyki a ty dorabiasz jakieś durne teorie.Odpisała ci co uważa i tyle wyluzuj laska...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam...
a w_s ma prawo też nie zgadzać się z czyjąś opinią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myślę, że jemu w jakiś sposób zależy, jeśli byłoby inaczej nie chciałby uprawiać sexu tak jak to było wtedy kiedy byli razem. Po tym jak go opisywała można sądzić, że na pewno nie przespałby się z pierwszą lepszą, wyraźnie widac, ze on nie zachowuje się jak typowy samiec. A może źle czuł się w związku bo wiedział, że chcesz się z nim kochać a on nie jest na to gotowy i dlatego odszedł? Myslałaś o tym, w_s ? I moim zdaniem to nie jest tak, ze on w_s wykorzystuje, sama napisała ze to nie jest typ wyzyskiwacza, szuka kontaktu bo coś do niej czuje ale sam nie wiem czy byłoby między Wami tak jak dawniej po tym co Ci zrobił, tak czesto Cię przeprasza więc ma wyrzuty sumienia, takie jest moje zdanie i mimo wszystko trzymam kciuki za Was w_s bo po tym jak pięknie o nim pisałaś wiem, że była/będzie z Was dobrana para :). Konieczna jest naorawdę poważna, szczera rozmowa której nie powinnaś odkładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też uważam
że ZAKRĘCONA ma jakiś problem?Wiecznie_Stęskniona pisz dalej co tam u Ciebie,fajnie się Ciebie czyta(masz dobre podejście) i zycze powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny wyluzujcie też czytam ten topik ale myslę że zakręcona ma sporo racji Jest konkretna Jej wypowiedzi dosadne ale prawdziwe Mój ex zerwał ze mną pół roku temu. Między nami było trochę niedomówień i sprzeczek, ale reszta była całkowicie udana. Tylko że... on mnie nie kochał. Płakał nawet z tego powodu, mimo iż nie jest już małym chłopcem. No właśnie. Przez ten czas od zerwania nadal się spotykaliśmy, a ja próbowałam być silna. Nadal był seks, czułość, pocałunki, tyle że już bez związku. Postanowiłam coś zmienić, bo nie mogło to trwać w nieskończoność. On powiedział, że do związku nie chce wracać, ale nie chce żebym zniknęła z jego życia. I tak jak jedna z poprzedniczek napisała że w_s ma tendencję do usprawiedliwiania i zakłamania i przedłużania tego, co i tak jest nieuchronne.. Jego zachowanie wynika ze zwykłej próżności i wygody i pewności tego że w-s nadal chce związku....nie z uczuć. dziewczyny nie czepiajcie sie zakreconej bo każy ma swoje zdanie A widzę że większość z was czeka na happy end z filmu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
wrócilam.... a wiecie co sie stalo??? rzucił mnie kolejny facet.... tyle w temacie tak po prostu było jak w bajce, zreszta pisalam wam, on sprawil ze ex stal sie przeszłością w 100 %... bylam szczesliwa, widzialam ze on tez jest szczesliwy... byl zazdrosny, opiekunczy, dzwonil, pisal... byl wpatrzony we mnie jak w obrazek... jeszcze mowil ze boi sie ze go zranie i zostawie dla exa ... bylo na prawde zajebiscie..... kazdy widzial jaka jestem szczesliwa.... przedstawil mnie swoim rodzicom, pamietam jaki byl radosny i dumny jak mnie przedstawial ... gdy mialam na 14 do 22 zmiane w pracy, potrafil przyjezdzac przed 14 i po 22 i mnie odwiezc do domu... nagle stopniowo zaczal sie mniej odzywac. pamietam nie odzywał sie któregoś razu 3 dni, ja zadzwoniłam zapytałam co jest grane. on powiedział ze ma dużo pracy, pytam się ' jeśli nie chcesz mnie widywać to mi to powiedz bo czuję olewkę'. on powiedzial że chcę sie spotykac tylko teraz ma dużo pracy...po tym wszystko było ok jak dawniej... jeszcze 3 tygodnie temu powiedział mojej przyjaciółce jak to mnie uwielbia... no i ostatnio nie odzywal sie 4 dni, dzwonie pytam czemu sie nie odzywasz co sie stalo...on mówi ze jutro sie spotkamy to pogadamy... nastepnego dnia sie nie odzywał. napisałam '' móglbys sie okreslic czy sie widzimy czy nie bo nie wiem co mam robic'' odpisał ze jakoś nie ma ochoty i ze przeprasza... następnego dnia w nocy mi napisał smsa ze długo o tym myslał, nie wiedzial jak mi to powiedziec... wie ze jestem dobra ale nie pasujemy do siebie... i ze przeprasza... odpisalam ze nigdy juz nikomu nie zaufam i ze nie zrozumiem bawienia sie ludzkimi uczuciami... i na tym smsie kontakt sie skonczyl...juz 6 dzień... jestem załamana 100 razy bardziej niż po pierwszym chłopaku... czułam ze to jest wlasnie to i ze pasujemy do siebie... znajomi i przyjaciele nie mogą patrzec na mnie jak ja wyglądam... wyciagaja mnie ciagle gdzies zebym nie siedziala sama ... ciesze sie ze ich mam ... bo inaczej to nie wiem co by bylo... mam nadzieję ze sie odezwię, ze zrozumie swój błąd, przyjaciółki mówią ze przestrasyzl sie powaznego związku i uciekł... bo nigdy przedtem nie byl z kims na powaznie... to jak sie czuje tego nie da sie opisac, zreszta Wy doskonale wiecie jak to jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
a odnosnie mojego pierwszego exa, ostatnio z nim rozmawialam i powiedział ze popełnił błąd i wie ze to wszystko było z jego winy... lecz on mnie nie interesuje... co jest ze mną nie tak ?? czemu on mi to zrobilł?? tydzien przed tym rozstaniem dzwonil do mnie i mówil ze mu poprawiam samopoczucie tym ze jestem... ostatnio kolezanka go spotkała, mówi ze był z kolegami, podszedł do niej i zapytał gdzie ja jestem...ona mówi '' to chyba ty powinienes wiedziec'' a on na to'' rozstalismy sie'' wiecie co? ja chyba nigdy juz nikomu nie zaufam... tak mam serce zmiażdżone że cieżko mi żyć... nawet nie miał odwagi mi tego powiedzieć w oczy tylko napisał sms..czasem mam ochote mu cos napisac... ale wiem ze to by tylko pogorszylo sytuację... może jak kontakt calkowicie zaniknie to on zatęskni... tak tak jestem glupia zyje tylko nadzieją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karpatkaaaa.... przykro mi naprawdę!! zadne słowa pocieszania itd.nie mają tu własciwie sensu, bo wiadomo jak to działa. Ale pod tym wzgledem nigdy nie zrozumiem facetów...jest pieknie, wszystko sie układa a tu pewnego dnia bach!, to nie to, nie pasujemy do siebie, musze to przemyslec i takie tam bzdety, ktore wlasciwei nie wiadomo skąd sie biora... a za jakiś czas potrafią wrócc z podkulonym ogonem. Moze u tego chłopaka to faktycznie taki sam strach jak u mojego byłego. Mój były tez sie wystraszył stałego zwiazku i jak mi sam poeidział potzebował czasu zeby poukladac sobie wszystko i zrozumiec czy jest mu ze mna dobrze bo mnie kocha czy to po prostu tylko i wylacznie ucieczka od samotnosci. Takie myslenie zajelo mu kilka miesiecy, a ja przez ten czas okazałam sie na tyle wredna ze zaczełam sie spotykać z kims innym wiec na powroty itd było już za poźno... Oni rozumieją to ale dopiero po czsie i szkoda bo czasem naprawde fajne zwiazki sie rozpadają. moj były przez ostatni czas był naprawde nie dozniesienia. własciwie miałam wrazenie ze otworze lodówke i spotkam go i tam... propozycje spotkań, niby tylko kolezenskich, rozmowy w kółko na temat nas i rozstania... Nśzczescie od jakis dwoch, tzrech tygodni wszytko sie uspokolilo. Fakt ze ja mialam i mam nadal mnóstwo problemów z praca, bo szukam nowej, biegam na rozmowy, rozwazam rozne oferty i to mi zajmuje sporo czasu, ale i tak zauwazam rozniece w jego zachowaniu. Chyba powoli zaczyna rozumiec ze kazde z nas to juz oddzielna bajka, chociaz czasem np.zarzuca mi zazdrosc kiedy pytam go o jakąs kolezanke, albo sam stwarza takie sytuacje aby wyczuc czy jestem zazdrosna. Tak jakby mnie sprawdzał. Ale to zrywanie przez sms...ehh, przynajmniej tu powinien miec odwage na to by zdobyc sie na rozmowe w cztery oczy i szczerze powiedziec o tym co mysli itd. Ale nie mnie to oceniac. Trzymaj sie, moze jeszcze uda sie poskladac do kupy te klocki i cała sytuacja jakoś sie wyjasni i wyprostuje. A ze dugi raz taki cios boli o wiele bardziej to naprawde potrafie zrozumiec. Glowa do gory, musi sie ułozyc, innego wyjscia nie ma po prostu :) Ja jescze dodam cos z mojej historii bo własciwie od czasu kiedy jakis czas temu sie tu zaliłam na stan stagnacji i wlasciwie nie wiadomo czego, to niewiele sie zmienilo. takie zawieszenie miedzy jestesmy razem a wlasciwie to nie wiem co .... doszlam do wnisoku ze to typ faceta ktory nie potrzebuje niczeg określac. To znaczy jest mu dobrze z taka sytuacja jaka jest. Spotykamy sie, jest faaaajnie, bardzo chemicznie powiedzmy, ale jeszce do niczego oprocz całowania itp. miedzy nami nie doszlo. Widujemy sie rzadko, mniej wiecej jak wczesniej bo teraz mam ta niesczesna skomplikowana sytuacje z pracą, ale ostatnio sam zaproponował zebym wpadla do niego, w planach kiedys tam kolejne spotkanie... Pisze, pyta, a mi ciagle mało, bo ja chce wreszcie uslyszec ze to nie tylko takie spacerki za raczke ( chco nawet tego nie było), tylko jakiś zaczątek związu... Ja juz nie wiem czy on ma jakies zle doswiadczenia czy o co chodzi...bo widze ze mu zalezy, ze sie stara ale tak jakby albo sie bał, albo zwyczajnie dla niego sytuaja jest jasna i nie potzrebuje mnie o tym upewniac. W czerwu bedzie pewna okazja ktora powinan wiele wyjasnic i wlasciwe czekam na to choc nie wiem czy sie doczekam. jesli pojdzie po mojej mysli to bedzie to dla mnie pewien znak, ze mysli o nas, jesli mozna to tak nazwac powaznie. Narazie czekam, choc czasem mam wrazenie ze strasznie wyolbzymiam, bo wlasciwie oprocz słow ktore nie padly wszytko jest tak jakbysmy byli razem juz od cnajmniej dwoch miesiecy,....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karpatkaaaa
no własnie... czasem rozpadaja sie na prawde fajne związki... tak po prostu... jak to nie pasujemy do siebie jak bylo tak fajnie... ja czulam ze to jest wlasnie ten facet! mowilam mu na poczatku ze niedawno rozstalam sie z chlopakiem po 4 latach i nie chce zeby mnie ktos znow zranil... a on na to ze on chce na powaznie sie ze mna spotykac... co za bezsens... przestraszyl sie ze jego zycie sie zmienia, ze rzeczywiscie rodzi sie cos powaznego??? nie mam pojecia... wiem tylko ze nigdy nie mial nikogo dluzej niz 3 msc... i ze mna rowniez trwalo to 3 miesiace.... na prawde chcialabym zeby sie odezwal zeby wszystko bylo jak dawniej, tak mi na nim zalezalo, i zaczelam do niego czuć cos silnego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde, życie jest niesrwiedliwe! tak mi przykro, karpatka, no słów nie mam.. to ile czasu minęło od tego neiszczęsnego smsa? ja naprawdę wierzyłam, że znalazłaś kogoś dla siebie, coś poważniejszego, że to taka trochę nagroda za tamten związek.. kochamciezycie chyba napisała wszystko.. trzymaj się i PISZ! kochamciezycie, ja Ci życzę żeby wszystko się doprecyzpwało, Ty tym bardziej potrzebujesz doprecyzowania, bo z pracą stoisz trochę niepewnie na razie i wiadomo, że człowiek w takich sytuacjach chce mieć coś pewnego ;) w ogóle znalazlas coś co chciałabyś robić? jak Ci te rozmowy idą? a jeśli chodzi o mnie, no nowe wiadomości są. w ogóle z góry przepraszam za ewentualne nieskładne zdania, ale jestem przemęczona. koniec tygodnia był też męczący, byłam na jednym piwie ze znajomymi (ale bez eksa - akurat tych ludzi nie zna) i było przyjemnie, poza tym to w piatek pobiłam rekord siedzenia w pracy. sobota nauka, a dzisiaj byłam u naszych znajomych wspólnych, no i on był. w sumie nie planowałam z nim rozmawiać, bo myślałam, że nie będzie sposobności. a później w trakcie imprezy stwierdziłam, że wręcz nawet jakby taka się trafiła to nie dam rady.. wracaliśmy razem, bo ten sam kierunek. wszedł ze mną bo potrzebował płyty, którą mu kiedyś zabrałam jak się okazało i nawet nie pamiętałam. gadaliśmy pierdołach, później była jedna sytuacja, taka głupia, no nieważne co, ale ważne, że wszystko do mnie wróciło i widać po mnie było, że coś nie tak. on się nade mną tak ładnie pochylił i z uśmiechem jeszcze spytał o co chodzi, a ja już nie mogłam w sobie dusić tego wszsytkiego. zaczęłam od słów, że nie traktuje mnie poważnie. no i generalnie ja miałam w domu współlaktorkę ijej gości więc wyszliśmy na klatkę. zaczęłam mówić to, co ostatnio pisałam wam. on na początku milczał, chyba raz powidział "rozumiem". później (już w tej chwili nie pamiętam jak to się stało) zaczęliśmy rozmawiać i on powiedział coś niemiłego, ja też mu swoje żale wyrzuciłam, m.in. że powiedział sporo słów, które mnie bardzo bolały i szczeze mówiąc na tym etapie to myśałam, że się po prostu pokłócimy.. to chwilę trwało, nie było krzyku czy coś, było trochę milczenia (gdzieśtam po drodze jeszcze jak spytałam czy widzi nas razem jeszcze powiedział "tak") ale nie chciałam się z nim kłócić.. no i on w przypływienerwów powiedział coś, że idzie, bo mnie nie cierpi. ja zrobiłam oczy jak pięciozłotówki (chociaż wiedziałam dobrze, że naprawdę tak nie myśli, kiedyś nawet czytałam, że faceci nie potrafią odróżnić uczuć takich stałych od chwilowych - coś jak dziecko, które mówi do mamy, która mu zabrała zabawkę, że ją nienawidzi, chociaż tak naprawdę tak nie jest) i mówię cośw stylu że właśnie o to mi chodzi i powiedziałam "usłyszałeś kiedyś coś takiego od osoby na której ci zależy?? wiesz jak to strasznie boli??". no i wstałam i zaczęłam iść bo co będę dyskutować. on mnie oczywiście zatrzymał, tak zagrodził ręką drogą, przysunął i oparł głowę na moim ramieniu. staliśmy tak z minutę, ale ja byłąm już zmęczona i w ogóle mi zaczęło być wszystko obojętne no i rozmowa: ja: co? już mnie nie niecierpisz? on: przesadziłem ja: przesadziłes? czyli tylko nie lubisz? on: nie, wręcz przeciwnie ja: to co, może mnie kochasz? on: tak no to ja znowu oczy, tylko tym razem piłki golfowe. to mnie strasznie zaskoczyło, bo przecież byłam tak masakrycznie pzyzwyczajona że on nie wie czy mnie kocha że musiałam to pwotórzyć ja: kochasz mnie?? on: TAK ja: kochasz mnie? (z powątpiewaniem) on: tak. ja: od kiedy? on: od zawsze. znaczy się, od trzech lat. ale jak się okazuje, to niewiele zmienia. no ja od tego momentu byłam już w szoku, złość jakakolwiek była mi przeszła, zagubiłam się totalnie, bo nigdy mi nie przeszło przez myśl, że on może powiedzieć że mnie kocha (chcoiaż tyle razy mówiłam, że kocha). no i patrzę na niego jak głupia i coś wybąkują że co to znaczy że czy on chce być ze mna czy nie chce, że nie rozumiem, blabla. on enralnie milaczał, jakoś poweidział, zebym chwilę poczekała, bo on musi sobie wszystko poskładać do kupy. i milczał chyba z 15 minut, ja już prawie zasypiałam, bo zmęczona. pózniej mie wziął za rękę, dotykał włosów, przykładał swoje czoło do mojego, pzytulił mocno, ale nic nie mówił. ja generalnie torchę jak we śnie, bo najchętniej położyłabym się spać, a jeszcze takie nowości. w końcu wybąknęłm czy coś w końcu powie. on "a co mam powiedzieć? " ja:"no nie wiem, chciałeś coś powiedzieć" on: "chciałem powiedzieć żebyśmy się definitywnie rozstali, ale nie potrafię" ja: "nie rozumie, to kochasz mnie czy nie? w czym teraz problem? zawsze problem był że nie wiesz czy kochasz, a teraz kochasz, tak? nie czaję, zgubiłam się" no bo jak się można nie zgubić? a on coś mówi, że są różne rodzaje miłości, że on mnie pożada i chce dla mnie jak najlepiej, "ale". ja się pytam co "ale". to już nie potrafił dokończyć. no to ja, z naprawdę ciężkim sercem, powiedziałam, że widzę, że on się waha, więc w sumie nie mamy o czym rozmawiać. no i go jeszcze na pożegnalnie pocałowałam, w sumie ciężko mi było oderwać się od niego, bo mnie trzymał mocno i mocno się we mnie wbił ustami.. ale musiałam, bo jeśli to był nasze ostatnie spotkanie to chciałam żeby się pocałunkiem zakończyło. już za nim tęsknię, kocham go. naprawdę kocham. ale nie ufam... i mimo, że srece mi teraz pęka to wiem, że dobrze zrobiłam, cieszę się że znalazłam w sobie na tyle siły żeby mu wszystko powiedzieć. chociaż jeszcze bardziej nie rozumiem o co mu teraz chodzi. myślę, że to strach przed zaangażowaniem. co ci faceci się tak tego boją????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×