Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kjdhjawd

STRACH PRZED STAROSCIA I SMIERCIA u mlodej dziewczyny

Polecane posty

Gość kjdhjawd

skonczylam w grudniu 18 lat, w dzien urodzin chcialo mi sie tylko plakac. nie chce miec 20, 30... 70. ciagle o tym mysle, czesto obsesyjnie. boje sie smierci, wyobrazam ja sobie jako czarna pustke, w ktorej mozemy jedynie myslec. boje sie byc sama, ze rodzina umrze, ze bede musiala widziec ich starzenie sie. to okropnie glupie, ale przez to mam mysli samobojcze. o nerwicy juz nic nie mowie, bo uprzykrza mi zycie od 3 lat. nie chce isc do psychologa. jak sobie z tym poradzic? chlopak mnie nie rozumie (nie dziwie sie) mowi, ze jestem mloda, piekna, powinnam sie cieszyc. ale nei ciesze, zazdroszcze tym nowym rocznikom przychodzacym do szkoly, zazdroszcze malym dzieciom mijanym na ulicy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjdhjawd
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to bardzo pozytywne
Na pewno dzięki temu bardziej o siebie dbasz, nie palisz papierosów, nie jesz śmieciowego jedzenia. Cóż poradzić? Może przeczytaj sobie historię filozofii i wybierz coś dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś za młoda na takie myśli. Idź do lekarza. W tym wieku wszystko powinno wydawać ci się piękne, pełne barw... Może masz depresję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poraDda
moja rada....nikt ci nie pomoże ...nawet lekarz dopóki sama sobie nie będziesz chciała pomóc. widzę, że zdajesz sobie sprawę ze swojego stanu....szukasz pomocy....zatem musisz poszukać w sobie siły i zacząć walczyć. miałam to samo co ty...chodziłam po lekarzach, którzy kazali robic mi badania albo przepisywali leki....nic nie pomogło. dopiero wtedy dotarło do mnie że jestem zbyt młoda by marnowac zycie na swoje lęki ....w zasadzie na depresję i nerwicę. zaczęłam pracować ze sobą tj. autosugestia. powiedziałam sobie też, że nie poddam się i nie pozwolę by choroba przyćmiła mi zycie. w zasadzie po kilku latach....myslę że mam pozostałości choroby, ale mam nadzieję, że nigdy się nie poddam i nie wrócę do tego co było. tobie też tego życzę...całkowitego wyleczenia:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjdhjawd
No z tym jedzeniem różnie bywa. I mimo, że nie pale, nie pije wygladam jakbym codziennie niezle cpala. Mam bardzo slabe zdrowie, wyniki beznadziejne - wszystko przez nerwice. Cera szara z niedoskonalosciami, wlosy cienkie, neiblyszczace. Niestety stres mnie wykancza. I chyba odkad zaczelam obserwowac swoj stan zdrowia - zaczelam myslec o smierci. A moze i sie myle. Chociaz o filozofiach nie chce czytac, bo wystarczy, ze na polskim nasluchalam sie o memento moris etc. Wtedy tez zaczelam myslec o tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjdhjawd
Mysle, ze to moze byc wina dziecinstwa - moj ojciec pil, potem rozwod i chociaz nigdy nie bylam bita, zawsze stresowaly mnie klotnie rodzicow. Potem mialam chorego psa - mial padaczke. Widok atakow sprawial, ze moje serce pekalo. Az w koncu widzialam jego smierc - nie moglam sie pozbierac przez tydzien. A to niby 'tylko' pies. Jestem tez przewrazliwiona... Szczegolnei jesli chodzi o cierpienie zwierzat. Placze z byle powodu, ale tak, zeby nikt nei widzial. Nie wstydze sie tych lez tylko przy chlopaku. Czesto mysle o samobojstwie, ale boje sie smierci, wiec jedno wyklucza drugie... Czasami mam lepsze tygodnie - jest okej, ciesze sie normalnym zyciem. A potem jeden wieczor, przeczytam o czyms przykrym, uslysze o czyjejs smierci, pokloce sie z kims bliskim i sie zaczyna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjdhjawd
moze ktos jeszcze napsize...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poraDda napisala dobrze. Ja osobięcie też mało wierzę w pomoc lekarza i też borykam się z podobnymi problemami do Twoich, ale nie w takim natężeniu i jestem sporo starsza. Wtacając do tego co napisała poraDda o autosugestii. Nasz umysł to potęga. Niezbadany jeszcze do końca, niepoznany. Musisz się nauczyć z tego korzystać, Pracować nad sobą. Obserwować. Nauczyć się wlasnej psychiki poniekąd. Już po tym, co piszesz widac, że uważnie się obserwujesz i wiele możesz o swoich stanach powiedzieć. Spróbuj może uczepić się czegoś, co ten stan poprawia. I podążać za tym. Uczepić się tego i małymi kroczkami pracować nad sobą. Innej rady nie potrafię dać Napisałam ci o pójściu do lekarza wyże, ale szczerze mówiąc... też nie bardzo w nich wierzę. i w te ich leki... Natomiast w pracy nad sobą tkwi jakis potencjał, tylko pewnie trzeba bardzo chcieć... powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjdhjawd
No wlasnie, lekarz... Gdybym chociaz znala choc 1 osobe, ktorej pomogl psycholog czy psychiatra moze bym inaczej na to patrzyla. Teraz skupilam sie na zrobieniu prawa jazdy, wiadomo - to dodatkowy stres, ale mam mniej czasu na myslenie ;) A kiedy sie poprawia? Wlasnie, kiedy o tym nie mysle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×