Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mam być silna

Moja babcia ma raka jak jej powiedzieć????

Polecane posty

Gość natalianaaaa
"mam byc silna"-->Bradzo ci wspolczuje, mnie mam opuscila jak mialalam okolo 14 lat. wszystko co mam zawdzieczam swojej kochanej babci. rok temu trafila do szpitala, miala wrzoda zoladka a jakies 20 lat temu wstawiany rozrusznik. babcia byla bardzo wrazliwa osoba. w szpitalu obok w sali umieral czlowek, wszystko szlyszla, dostal zawalu serca. wtedy jeszcze nie wiedzielismy ale zostal jej rok zycia. to byla ciagla walka: z lekarzami, z terminami. nie bylo nam szkoda kasy. kazdy grosz bysmy wydali byleby byla. i tak walczylismy ale babcia umarla w tym roku w 1 dzien swiat bozego narodzenia. nic nie jest w stanie okreslic mojego bolu. tej tesknoty ktorą za nia czuje. z terazniejszego punktu widzenia wiem ze tesknie za nia bardziej niz za matka ktora odeszla i nie mam z jia zadnego kontaktu. czuje sie tak jakby mi ktos wyrwal kawal serca. rozumiem twoj bol. nie ma dnia bym nie myslala o babci. lacze sie z toba kochana w bolu. mam nadzieje ze lekarze okaza troche serca twojej babci i pozwola wam dluzej ciezyc sie soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemusisztegorobić
nam udało się ukryc przed moim ś.p.tatą.To było trudne,bo obecnie lekarz ma obowiązek powiedziec pacjentowi,że ma raka.My dosłownie'cudowałyśmy',żeby sie nie dowiedział.prosiłyśmy lekarzy,żeby ukrywali itp.Było to trudne,jednak możliwe.Chwilami domyślał się,innym razem przez chęć do życia i nasze wielkie kłamanie i udawanie myślał,że będzie dobrze.Do końca był dzielny,do końca reagował na moje słowa,kłamstwa. Bądz dzielna i jeśli się uda,to nie powiedz jej prawdy tak do końca.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podawaj codziennie mala aspiryne 100 mg bo hamuje COX juz w tak malym stezeniu. spowalnia podzialy komorkowe, hamuje szlaki zapalne, powstawanie prostaglandyn. One sprzyjaja migracji komorek, przyspieszaja mitozy. Udowodniono ze aspiryna spowalnia progresje choroby. Poza tym wszystko co sprzyja zapaleniu jest zle, najlepiej przyhamowac calkowicie procesy zapalne. W tym celu zalkowicie wyeliminuj podaz omega 6 (calkowicie) a zastap go omega 3 (np olej lniany albo tran). podawaj melatonine 5-100 mg na noc, wysokie dawki magnezu (ok 1000 mg/dobe), cynk 50-100 mg itp. Obniz poziom insuliny, nie musze chyba tlumaczyc jak to zrobic. Insulina zwieksza ruchliwosc i inwazyjnosc komorek nowotworowych poprzez swoja anaboliczna nature, aktywuje szereg kinaz. a wogole to babcia bez laski powinna dostac porzadna chemie paliatywna,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam być silna
Dziekuję wszystkim za wsparcie i rady. Babcie boli, ale na razie ketonal wystarcza. Mam też tramal w zapasie,ale na razie jej nie dawałam. Jest osłabiona, smutna. Wie,ze jak nie pójdzie do szpitala to umrze, wczoraj mi płakała że siedzi w domu. Dziś od rana sami goście, wszystkim mówię by nie dali po sobie poznać i nie mówili nic poza chorą trzustką. Jutro mam dwa miejsca do odwiedzenia w Warszawie jak sie nie dodzwonie. Próbuje ją zapisać na prywatną wizyte do onkologa by na ursynów nie czekać. Może jakiś lekarz po prywatnej wizycie ją weźmie do szpitala w którym pracuje. Tylko to na razie przychodzi mi do głowy. Wiem jedno, do szpitala musi isc i to jak najszybciej by miec nadzieję na wyzdrowienie. Wzięłam urlop w pracy więc mam więcej czasu na poszukiwania i opiekę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszczemisieprzypomnialo
dowiedz sie czy nie masz prawa do zasilku opiekunczego 60dni w roku na czlonka rodziny. Tylko uwazaj, zeby nie za duzo wolnego brac, zeby sie pracodawcaz nie wkurzyl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orzech twarrdy
hej , tu Ci znalazlam http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9137329,Jeden_lekarz_i_pielegniarka_na_50_000_mieszkancow_.html niewesola informacja o opiece swiatecznej i nocnej, ale moze warto byc przygotowanym :( 3maj sie :) dobrze, ze lek dziala i ze masz te przeciwbolowe 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orzech twarrdy
mama ma skierowanie do hematologa :( Na zapisy czeka sie miesiac ponad....😠 Moze uda mi sie wczesniej cos znalezc... Autorko zyjesz? Jak zyjesz? 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orzech twarrdy
hej trzymasz sie jakos? U mnie panie w rejestracji zwodza i raz mowia, ze mozna sie zapisac przez tel. a raz, ze trzeba osobiscie przyjechac ze skierowaniem :(:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czorciq
Witajcie, prześledziłam ten wątek, chociaż jest dość stary.. dawno nikt tu nic nie pisał, ale ja chciałam się gdzieś wypowiedzieć.. moja babcia również ma raka. Trzustki... niestety jest już w 4 stadium choroby. zdiagnozowano ją we czwartek. Dziś jest niedziela a ja nadal nie wiem czy jej powiedzieć, a jeśli tak to JAK? Moja babci ma 82 lata, lekarz na starcie powiedział, że nawet gdyby ten rak był operacyjny to z racji wieku by się nie podjęli operacji. Że na koszty szpital narażał się nie będzie. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że ten rak operacyjny nie jest. Za późno wykryty. Poza tym RAK TRZUSTKI-w chwili wykrycia po objawach jest równoznaczny z wyrokiem śmierci. Odwiedzam codziennie babcię w szpitalu i mimo iż ja znam diagnozę to udaję, że nie wiadomo jeszcze nic, że to coś z trzustką ale nie wiem co bo jeszcze nie wszystkie badania są opisane. wykręcam się jak tylko mogę. Jednak czuję, że babcia wie że to coś poważnego. Kiedy tak siedzę przy niej i najdzie ją chwila refleksji to mówi do mnie: "Ja już długo nie pociągnę. Słabo się czuję, ciągle mnie mdli." serce mi wtedy pęka, ale żeby nie zabić w niej iskierki nadziei robię dobrą minę do złej gry. Przytulam ją i mówię- cokolwiek by nie było, przejdziemy przez to razem. wiem, że to marne pocieszenie, ale chcę by wiedziała, że nie jest sama. Że jestem obok niej i pomogę. Sama się boję przyszłości. Czytałam już na forum "Nowotwory- damy radę!" ze strony gazeta.pl o tych cierpieniach jakie znosili bliscy osób wypowiadających się tam. Jestem tym kompletnie przybita. Chciałabym aby babci Bóg oszczędził tej męki.. Ale zawsze chciałam i modliłam się o zdrowie dla babci.. Nie zostałam wysłuchana i się obawiam, ze teraz też nie zostanę. Zawsze myślałam i wyobrażałam sobie, że babcia umrze we śnie. po prostu zaśnie i już nie wstanie. a tu życie taką drogę jej wyznaczyło.. Nie mogę się pogodzić z tą niesprawiedliwością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasik23
czorciq, jakie objawy ma twoja babcia ? jak się zorientowaliście że coś się niedobrego dzieje ? zaczeła chudnąć ? miała kłopoty z brakiem apetytem, osłabienie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czorciq
Hej, no moja babcia schudła i to było widać gołym okiem kiedy przyjechałam do niej w odwiedziny. Apetyt również spadł - przyczyna schudnięcia w zasadzie. Poza tym zauważyłam, że babcia unikała jedzenia razem z nami przy stole. Zastanawiałam się "CO JEST? NIGDY TEGO NIE BYŁO" ale dziś już wiem CO było tego przyczyną... Po praktycznie każdym jedzeniu miała mdłości, bóle brzucha czasem zdarzały się wymioty. Do tego wszystkiego moja babcia miała (nazwę to po swojemu bo zapomniałam jak to jest w żargonie medycznym) rzut bólów reumatycznych na stawy nadgarstków i palców. Wyczytałam w literaturze fachowej że jest to jeden z BAAAAARDZOOOO rzadko występujących objawów nowotworu trzustki i zwykle przy osobach w wieku mojej babci jest sprowadzany TYLKO do choroby reumatycznej. No i też na reumatyzm moja babcia dłuugo się leczyła. Kiedy trafiła do szpitala miała wręcz jadłowstręt. Nawet nie patrzyła na jedzenie. Jadła kilka łyżek zupy, kawałeczek kanapki.. A i to tylko dlatego, że ktoś stał nad głową i jej "truł" że musi jeść. Do szpitala dała się przekonać dopiero po tym jak ją strasznie zaczął boleć dół brzucha. Ale jak wiadomo- już było za późno.. Teraz babcia jest w domu. Dostaje TYLKO leki przeciwbólowe. Póki ma siłę stara się żyć jak wcześniej. Najbardziej lubi opiekować się swoimi kurkami. Nie powiedzieliśmy jej że to najprawdopodobniej nowotwór. Wie tylko, że ma chorą trzustkę i ma dietę. Wujek (z którym babcia mieszka) nie zdecydował się na pobieranie próbek pod kątem histopatologicznym bo po rodzinnej naradzie stwierdziliśmy, że nie potrzeba babci jeszcze na dodatkowe stresy związane z zabiegiem narażać. No i babcia ma 82 lata, osłabła strasznie ostatnio i sam lekarz powiedział, że może nie przeżyć najprostszej operacji. Tak więc cieszymy się ostatnimi chwilami wspólnymi. Choć babcia i tak przeczuwa, że niewiele czasu jej zostało. Mówi (co ściska mi serce), że do świąt nie dożyje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lela***
czorciq wiem, co czujesz... 4 lata temu odeszła moja babcia, a ja cały czas czuję ból i brak mi jest ogromnie. Nie ma dni bym o niej nie myślała. Babcia zawsze był aktywna, zawsze w ruchu, rodzina i wnuki były dla niej najważniejsze. Po prostu zaczęła się źle czuć, zrobiła się słaba, dostała żółtaczkę. Dostała skierowanie do szpitala, tam zrobili badania i okoazło się, że to rak trzustki z przerzutami do żołądka, watroby. Lekarze powiedzieli, że nie ma co ratować bo tak w środku jest już "błoto" a organy niedługo przestaną działać. Zostały tylko narkotyki uśmierzające ból, potem śpiączka wątrobowa i śmierć. Babcia żyła 3 tygodnie. Nie będę Ci opisywać, co my czuliśmi bo to był koszmar, patrzeć na jej mękę i powolne umieranie, patrzeć jak walczy z obezwładniającym bólem i usiłuje być dzielna, by nas nie martwić. Naszej babci też nikt nie powiedział, że to rak, sama się domyśliła i nas pocieszała, byśmy po niej nie rozpaczali. Szykowała się na śmierć, pożegnała się z bilskimi. W tej chorobie szybka śmierć jest wybawieniem od niewyobrażalnego bólu, którego czasem morfina nie uśmierzy:( Brak mi jej na każdym kroku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja nie lubię tylko
Powiedz jej prawdę ona i tak się domyśli, po Twoich reakcjach, po szeptach, po spojrzeniach. Ma prawo odpowiednio przygotować się do śmierci i odpowiednio wszystko zaplanować i ma prawo się świadomie leczyć. Jest też nadzieja, którą buduje się w umierającym, pamiętając że nadzieja jest zawsze. Jeśli nie na wyzdrowienie, to na przedłużenie życia, nawet na godne umieranie, na umieranie bez bólu itp. Proponowałabym też pomyśleć o opiece paliatywnej, jeśli babcia jest osobą wrażliwą przydałby się ktoś kto się zna na ludzkim podejciu do sprawy. Chory lubi wiedziec co będzie, trzeba mu dokładnie o wszystkim mówić. Jak powiedzieć - do 2rzędna sprawa. Nie używać żargonu medycznego ani słowa RAK - poczytaj, bo wszędzie piszą o tym jak przekazywać choremu takie informacje, jest również pełno literatury na ten temat, m.in. polecam "CORE". Mów, że wykryto u niej nieprawidłowe komórki itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja nie lubię tylko
Moja babcia też umierała w Wigilię, ale żyje - zdarzył się cud. Mało tego ma się dobrze mimo ogromu schorzeń i zniszczenia w organizmie. W Wigilię miała pęknięcie przewodu pokarmowego i prawie wykrwawiła się na śmierć. Była nieprzytomna 2 noce i rzęziła. Ciągle płakałam, mówiłam do niej, błagałam żeby mnie nie zostawiała, całowałam ją po rękach, czekałam 2 noce na korytarzu bez snu i jedzenia. W koncu otworzyła oczy, to było piękne...to najwspanialsze uczucie jakiego doznałam w życiu. Kiedy bliski umiera, nie pomagają żadne książki, bo tam nie ma nic o tym jak radzić sobie z bólem emocjami, wszystko jest schematyczne jakby opracowane, ale istnieja pewne zasady postępowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czorciq
lela*** Właśnie najbardziej w świecie bym chciała zaoszczędzić jej tego bólu.. Widziałam już jak umierała na raka moja ciocia (byłam z nią bardzo blisko). było to 5 lat temu. Miała raka nerek z przerzutami na mózg, kości, płuca, po prostu na wszystko. Kiedy umarła miała 52 lata. I powiem Ci, że poczułam (wiem, ze to zabrzmi strasznie) ulgę. Widziałam jak się męczy, co ta choroba z nią robiła, jak cierpiała. Cieszyłam się, ze umarła- skończyły się jej cierpienia. Ale też czułam pustkę po niej. Bolała mnie jej nieobecność. Długo nie mogłam chodzić do mieszkania w którym żyła tyle lat. Do dziś mi brakuje jej pozytywnego nastawienia, jej siły i woli walki. I do dziś stawiam sobie ją za wzór jeśli chodzi o nastawienie do życia. Zastanawiające jest to, że moja babcia również wydaje mi się być pogodzona z jej przyszłością. Nie rozmawiałam jeszcze z wujkiem nt uświadomienia jej. Jakoś nie umiem jej spojrzeć w oczy i widzieć w nich że ona wie. Pewnie sama się domyśla co jest grane, ale przynajmniej ja łudzę się tym, że ona nie wie i jest mi łatwiej wspierać ją, pomagać jej. U mojej babci istnieje prawdopodobieństwo, że przestanie jej pracować układ pokarmowy. Przeraża mnie wizja karmienia pozajelitowego.. Ale wiem, że muszę się na wszystko przygotować. Ona jest w trudniejszej sytuacji.. To ona jest chora... przepraszam, jak o tym myślę, to mi łzy lecą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czorciq
Ja nie lubię tylko --> cudów nie ma. Przynajmniej mój limit się wyczerpał. A ja przy niej zachowuje się normalnie. nic nie szepcze, nie denerwuje się. Po moim zachowaniu raczej nie zorientuje się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znalazłam wspaniały film z historiami osób chorych na raka, którzy stosowali hipertermię onkologiczną i którym hipertermia bardzo pomogła. Warto obejrzeć, naprawdę bardzo wzruszające: https://www.BialaOnkologia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×