Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość spokojnie...to tylko awaria

Zaręczyny, ślub... on chyba nie chce, nie wiem :/

Polecane posty

Gość emila27
My z mężem chodziliśmy ze sobą 2 lata zanim zaręczyliśmy się wcześniej też znaliśmy się też ale tak nie za bardzo. Wiedziałam jaki ma charakter, czy się dobrze dogadujemy i w końcu zdecydowaliśmy się na ślub po 4 latach. Nie mieszkaliśmy razem. Mamy znajomych którzy 5 lat mieszkali ze sobą 6 lat chodzą i w zeszłym roku jak się poważnie pokłócili okazało się że nigdy nie mieli za sobą poważnej rozmowy, ona nie widziała że on nie jest zbyt odpowiedzialny mimo ze wszyscy w koło to widzieli, on nie wiedział że ona też miała swoje humory ale zawsze przy nim tiu tiu. Okazało się że unikali poważnych rozmów i kłótni aż się wszystko nagromadziło. Nie wyobrażałam sobie żeby mieszkając ze sobą można było się nie dowiedzieć takich rzeczy. Uważam że jednym wystarcza pół roku na to żeby się poznać wystarczająco a innym nie wystarczy nawet 10 lat. Może po prostu niektórzy nie są dla siebie stworzeni tylko dużo czasu im zajmuje pogodzenie się z tym. Jak zbyt długo się jest w związku w którym jest dobrze tylko jednej osobie, gdzie jedna oczekuje czegoś więcej a drugiej się nie spieszy z kolejnym krokiem to potem ciężko jest żeby w takim związku było wszystko ok. Zawsze pozostaje świadomość że ta druga osoba miała wątpliwości, być może została przymuszona w jakiś sposób. A jeśli jeszcze do tego ludzie ze sobą nie rozmawiają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirrka
a mnie się wydaje, że w sytuacji autorki problem polega na innym podejściu partnerów. Ona chce już ślubu, rodziny a On woli jeszcze poczekac. Nie da sie tego pogodzic. Trudno jest zmuszac gościa do ślubu, tym bardziej, że ona jest tradycjonalistką i od niego oczekuje pierwszego kroku. Pozostaje więc tylko czekac, dac sobie jakiś "deadline"- i jeśli nic się nie zmieni porozmawiać, ustalić coś. Kurcze, skoro jest się gościa pewną to nie powinien być problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość labelllla
A ja proponuję spojrzenie z trochę innej, jak dla mnie - kluczowej strony i przyjrzenie się temu jakie wartości wyznajecie. Dlaczego ślub jest dla Ciebie ważny? Czy On ma takie samo zrozumienie znaczenia i wartości ślubu jak Ty? Jakie kwestie mogą sprawiać, że do tego nie dąży? Wreszcie - bardzo intymnie i wymagające uczciwej odpowiedzi pytanie - co dzięki ślubowi spodziewałabyś się uzyskać w sferze emocjonalnej i materialnej? Sądzę, że warto zacząć od przeanalizowania własnych motywów a następnie rozpocząć rozmowę z partnerem. Presja społeczna na zawieranie ślubów jest bardzo silna i w moim przekonaniu zdecydowana większość mężczyzn wstępuje w związek małżeński "dla świętego spokoju". Myślę, że warto pamiętać, że ślub sam w sobie nie jest gwarancją ani dowodem niczego, choć kobiety często zdają się tak uważać. Do małżeństwa obie strony wnoszą potem zupełnie inne oczekiwania i wzorce zachowania - czy dyskutowaliście o takich kwestiach jak na przykład finanse? Szczera rozmowa na ten jeden temat pozwala dotknąć bardzo wielu motywacji i, przy dobrej wierze, dokonać pewnych ustaleń i wypracować kompromisy. W naszym społeczeństwie często unika się tego typu ustaleń, traktując je jako zbyt przyziemne czy wręcz małostkowe, co prowadzi potem do wielu nieporozumień. Jest wiele podobnych istotnych kwestii - np relacje z rodziną, podział obowiązków domowych, opieka nad dziećmi. Z dużym prawdopodobieństwem w którymś z tych obszarów Twój partner może mieć inne wyobrażenia/oczekiwania - może warto zacząć od tego? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja powiem tak- my żyjemy razem bez ślubu, mamy dziecko. Często słysze pytania: dlaczego sie nie pobierzecie? Po co żyjecie na kocią łapę, skoro razem mieszkacie, macie dziecko? I tak się nawet ostatnio zastanowiłam- w sumie dlaczego? Jesteśmy zaręczeni już pare lat, wszyscy spodziewali się szybkiego ślubu a tu kicha:) I wyszło mi, że tak naprawdę po prostu nam sie nie chce w to "bawić". Załatwiać papiery, zaproszenia, wydawać kasę. A w naszym społeczeństwie jest ogromny nacisk, żeby ludzie żyli "jak należy"- czyli zaręczyny, ślub, dziecko. Więc ja na Twoim miejscu autorko, zastanowiłabym się dlaczego, tak naprawdę, czujesz taką wielką potrzebę zostania żoną. Bo może się okazac, że tylko i wyłącznie dlatego, że "tak należy". Jeśli jesteś szczęśliwa, jest Ci z chłopakiem dobrze to czy ślub coś zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssoaxossxoas
ja uważam że głupie są kobiety, które żyją na kocią łapę... Jednak to jakaś umowa między ludżmi, z której nikt nie wyjdzie poszkodowany... moja kuzynka wychodziła z tego samego założenia, po co slub, po co bawienie się w formalności, bla bla bla, są szczęśliwi i takie tam. Ale jak po dwóch porodach facet ją zostawił dla innej, bezdzietnej, młodszej i szczuplejszej, to inaczej mówiła. Musiała się wyprowadzić z mieszkania, bo jego :], mebli nie, bo on kupował, zarabial na nie, a ona siedziała w domu i zajmowała się domem i dziećmi. Kariery nie zrobiła, straciła wszystko.. teraz mieszka kątem u matki z 2 dzieci, a jej kochany mieszka już z inną. Też bez ślubu, a co :] Ślub to nie tylko miłość, to zabezpieczenie dla kobiety, że gdy bedzie się poświęcać, to pewnego dnia nie zostanie z niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nanannaaiii
to czy ślub coś zmieni? - to nie do mnie ale odpowiem :D zmieni, 1. nie będziesz dla faceta laską od chodzenia a żoną 2. idealny przykład nasuwa mi się , zawzięta FRANKAZWARSZAWY z kafe, z facetem, z dzieckiem i po co jej ślub itd. Przyszło do załatwiania papierów z ZUSem i ślub musieli brać bo wystąpiły jakieś problemy :D także choćby dla względów czysto ekonomicznych warto się zastanowić nad ślubem 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choćby dlatego
21:29 FRANKAZWARSZAWY ja miałam różowa sukienkę i zero spędu ja w ogóle nie chciałam za mąż wychodzić ale życie mnie zmusiło a w zasadzie brak zusu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ssoaxossxoas
no ale jakoś twojej kuzynki ślub jednak nie zabezpieczył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szafirek...
Dla mnie slub oprocz poczucia bezpieczenstwa w zwiazku i jakies takiej silniejszej wiezi z partnerem to takze wlasnie pewne prawne zabezpieczenie. Oboje pracujemy na wszystkie nasze materialne dobra, chcemy kupic mieszkanie i wole zrobic to po slubie. Bo wtedy wszystko jest jasne i nikt nie wyjdzie ogolocony. Oczywiscie nie zakladam rozwodu bo jestem mega szczesliwa, ale prawda jest taka, ze rozne rzeczy sie zdarzaja, wiec wole sie zabezpieczyc niz potem wyrywac sobie z rak tv czy kanape.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to po siedziała w domu? No sorry, ale ja mówię o "normalnych" kobietach, czyli takich, które pracują, rozwijaja się, są w pewnym sensie niezalezne. Jeśli babka siedzi w domu "przy dzieciach" to dla głupiego ZUS-u warto wziąć ślub. Patrz: przykład Franki:) Ja normalnie pracuję, mam więc ZUS, zdrowotne i inne bzdety. Mieszkanie mamy jako współwłasność, inne rzeczy również. A co do argumentu "laska od chodzenia"- zabawny:) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kumpelkaa//
magda śmiej się śmiej, zobaczysz potem jak to w świetle prawa wyglądają takie związki na kocią łapę ;) ciężko będzie choćby gówniane papiery urzędowe załatwiać jak przyjdzie taka potrzeba ale zapewne dowiesz się o tym w przyszłości. Znam niejedną osobę, która tak się wykruszyła bo ślub nagle musieli wziąć z przyczyn N tych. Choćby właśnie dla bezproblemowych załatwiania spraw papierkowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iksxikscx
Dla mnie upokarzające było chodzenie po urzędach z moim chłopakiem, gdy urodziłam dziecko... najpierw przyznanie się do ojcostwa, potem wyrażenie mojej zgody na nie... gdziekolwiek bym nie szła, dziecko ma inne nazwisko ,w dowodzie go nie mam, nosić ze sobą akt urodzenia... W przedszkolu czy gdzieś, mówią do mnie nazwiskiem dziecka a muszę coś podpisac - to swoim panieńskim.. Ostatnio na studiach wykładowczyni pyta się mnie o nazwisko - przedstawiłam się, a ona do mnie, że zna moje panienskie (zna rodzinę), ale myslała, że ja dawno mężatka, bo dziecko mam, mężczyznę.. pokiwała na mnie głową jakby chciała powiedziec, że jestem naiwną debilką. Taka jest prawda, że faceci są wygodni, nie chcą się zobowiązywac ślubem, bo po co, nie będą ryzykować utratą majątku, gdy sobie kogoś poznają. A baba siedzi jak głupia z dzieckiem w domu, dba o wszystko, gotuje, sprząta, nie ma jak isc do pracy...a potem zostaje z reką w nocniku.. Trzeba popatrzeć też na kwestię ślubu w ten właśnie sposób. Bo kobieta swowjego mężczyzny będzie zawsze traktowana jak pierwsza lepsza z ulicy, której zrobił dziecko, a nie jak żona, wybranka życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jakie gówniane papiery urzędowe? Dopytuję, bo jak na razie nie mam żadnego, naprawdę żadnego problemu z takowymi. Nawet już na poczcie babka daje moją pocztę partnerowi:) Ślub pewnie kiedyś będzie, jak już znajdziemy trochę czasu i będzie się nam chciało za to zabrać. Alke naprawdę na dzień dzisiejszy nie widze żadnych niedogodności związanych z brakiem ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iksxikscx
wogóle to faza i śmiech na sali, gdy 30latkowie mówią o swoim związku "chodzenie", albo dorosła ,dojrzała kobieta mówi o swoim "mój chłopak..." . Faza -dorośli ludzie, a bawią się w liceum. Dlatego nie powinni z sobą mieszkać młodzi, dopóki się nie zaręczą przynajmniej. Bo mieszkanie ze sobą zobowiązuje. A jak kobieta leci z jęzorem, bo facet zaproponował jej wspólne mieszkanie - to jest z góry skazana na przechodzony związek= rozstanie, poświęcenie wielu lat, by powrócić do pozycji startowej-panienstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale przeciez nie musisz zmieniac swojego nazwiska po łsubie- wtedy też będziesz tłumaczyć wszystkim "ciekawskim", że Ty z tych "lepszych" tylko zostawiłaś sobie nazwisko? Nie wiem co jest upokarzającego w rejestracji dziecka w urzędzie, serio. Normalna procedura. Ale skoro masz z tym problem powinnaś po prostu wyjść za swojego faceta. Ja w sumie mam ten komfort, że my oboje zdecydowaliśmy, że ślub weźmiemy- kiedyś :) I u nas to bardziej mój facet naciska niż ja. Może to kwestia podejscia? Pewnie też by mi było przykro gdyby mi powiedział, że jest przeciwny śłubowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iksxikscx
no widzisz, może mieszkasz w jakims zadupiu, gdzie was znają, albo na swojej dzielnicy znają was... ale j miałam zawsze problem. A masz dziecko ? Bo wtedy się biega po urzędach. W szpitalu też ci nie udzielą informacji o twoim facecie, jak cię nie znają, bo jesteś potencjalnie obcą osobą. Ja właśnie myslę o tym, by zmienić mojemu dziecku nazwisko..na omje panieńskie. Jego ojciec nie mógl sie zdecydowac na śłub, a ja marzę o stabilizacji, więc nie będę z nim na pewno. Dziecka też nie chcę z innym nazwiskiem. Liczyłam na to, że kiedyś będę miała takie samo nazwisko co mój mężczyzna i moje dziecko, teraz wiem , że to nierealne. Dość lat poświęciłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iksxikscx
mi w urzedzie kazali przyjść z "domniemanym ojcem dziecka", zeby podpisał zgodę na ojcostwo. Dla mnie to było straszne. Potem musiałam ja podpisać zgodę, że się zgadzam ... czułam się źle.. i rzeczywiście, powiedział mi że nie chce slubu...poczułam się jak gorsza, jakby nie wiązał ze mną przyszłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ślub potrzebny
choćby dla takich przypadków jak pisze iksxikscx - całkowicie się z nią zgodzę. Ja nie wyobrażam sobie tak mieć dzieci, nie mieć ślubu itd. I wcale nie prę na ślub bo uważam, że wszystko w swoim czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No zadupiem bym mojego miasta nie nazwała :) Dość spore, jeszcze niedawno wojewódzkie. Oczywiście, że mamy dziecko- stąd wiem jak wygląda rejestracja w USC. Powiem Ci, że jakos mnie to nie upokorzyło. Przyszła babka z pytaniem- czy ojciec uznaje dziecko, pouczyła o jego prawach i obowiązkach. Podpisaliśmy co trzeba i po temacie. Zresztą potem jeszcze z nami pogadała, namawiała na ślub u nich:) Powiedziała też, że coraz więcej jest takich par. Normalnie razem rodzilismy- nie było pytań, czy to mąż czy partner. Raz był w szpitalu i uzyskałam normalnie informacje. Powiedziałam po prostu, że jestem żoną- przeciez nikt w szpitalach nie sprawdza aktu ślubu. Wydaje mi się, że w Twoim przypadku jest niestety inaczej.Twój facet nie może się zdecydowac na ślub, a Ty chciałabyś. My jesteśmy już zaręczeni parę lat i oboje wiemy, że jka trzeba będzie to ślub nie jest problemem. Życzę Ci aby Ci się wszystko ułożyło. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kumpelkaa//
Powiedziała też, że coraz więcej jest takich par. oczywiście, nie ma to jak stawiać na wygodę. By w czasie pierwszej lepszej kłótni kopnąć się za przeproszeniem w dupę i papa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w dupę kopnąć się możesz nawet jak masz ślub:) Mając dziecko i wspólne zobowiązania na pewno nie rozstaniesz się przy "pierwszej lepszej" kłótni. Weź no pomyśl co piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szafirek...
Szczerze to nie rozumiem takich par co z jednej strony nie boja sie brac razem kredytow i robic sobie dziecka, ale boja sie panicznie stanac przed urzednikiem USC/ksiedzem. Magda skoro sama sie przyznajesz do klamstwa w szpitalu i nazwaniu swojego partnera mezem znaczy, ze jednak ten papierek jednak na cos by sie wam przydal. Dla mnie slub to rozwiazanie wlasnie tego typu problemow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynkip
Dziewczyny, uwierzcie, że ślub bynajmniej nie gwarantuje niewyrywania sobie pilota czy kanapy, bynajmniej.. Jak facet chce, to zrobi z siebie żebraka, niedojdę, niepełnosprawnego - i będzie się śmiał w twarz, nie płacąc alimentów (zresztą, jak ślubu nie było, to też musi płacić) a z majątkiem - udowadniał, że wszystko dostał od rozdziców a przez całe małżeństwo, gdy on ciężko pracował, wy "bawiłyście się" w dom... Btw - gdy kobieta jest aktywna zawodowo to ślub najczęściej nie jest dla niej żadnym "zabezpieczeniem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szafirek- ale ja się nie boję stanąć przed urzędnikiem, czy księdzem. Nie chce mi się, nie mam na to czasu- tak po prostu. Nie jest to dla mnie istotne. A co do szpitala- to gdzie tutaj widzisz problem? Własnie problemu nie ma, bo całe szczęście społeczeństwo już nam "dojrzewa" i ludzie akceptują fakt, że czasem najbliższa pacjentowi osoba nie jest prawnie z nim związana. Nikt w szpitalach nie sprawdza aktów śłubu. Zreszta wokół mnie i tak wszyscy mówią o moim facecie "mąż" więc wielkie kłamstwo to nie było :P I zgadzam się z dziewczynkip- jeśli babka ma swoje "zaplecze" ślub i tak nic nie zmienia. W razie rozstania nie zostaje "na lodzie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szafirek...
No to po co mowilas, ze to twoj maz, skoro ludzie i tak teraz do tego podchodza inaczej? ;) W Polsce konkubinat niestety nie ma zadnych praw. My np. mieszkamy za granica i tutaj jestesmy zarejstrowani w urzedzie jako para i mamy w sumie chyba takie same prawa jak malzenstwo w roznych kwestiach. W Pl niestety nie istenieje cos takiego, wiec duzo latwiej wziac slub. My mieszkanie bedziemy kupowac po slubie, wiec nie bedzie zadnych problemow z ustaleniem do kogo ile nalezy. Poza tym dla mnie slub to kolejny etap zwiazku. Oboje bedziemy mieli wieksze poczucie stabilnosci. No i fajnie bedzie powiedziec do swojego faceta, mezu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wcale nie mówiłam, że to mój mąz:):) Lekarz zapytał" A Pani jest żoną?" więc odpowiedziałam twierdząco :P:P My kupiliśmy już parę rzeczy razem- i mamy po prostu współwłasność. Dla mnie ślub nie jest kolejnym etapem związku. Jest tylko sformalizowaniem tego co i tak już istnieje. Pewnie dlatego się za to nie bierzemy. Zreszta powiem szczerze, że ja lubię byc "narzeczoną" :) Więc jeszcze sobie nią pobęde, żeby kiedyś tam stać się "stateczną żoną" :) Ale powiem jedno- najważniejsze, żeby osoby w związku chciały tego samego. Najgorzej jeśłi ludzie mają całkiem inne oczekiwania i nie mogą się dogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kumpelkaa//
magda240777 w d**ę kopnąć się możesz nawet jak masz ślub hehe w dupę siebie nie kopnę ani tym bardziej męża bo nie widzę takiej potrzeby :D nie wiem co chcesz teraz pokazać, że jesteś cool bo żyjecie nowocześnie czy co ale cóż. "wcale nie mówiłam, że to mój mąz Lekarz zapytał" A Pani jest żoną?" więc odpowiedziałam twierdząco " czyli jednak przytaknęłaś i bałaś się " a nuż lepiej przytaknąć niż miałyby być problemy" ;) nie zaprzeczaj sama sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojnie...to tylko awaria
dziękuję dziewczyny, za przedstawienie mi Waszego punktu widzenia.. dużo to dla mnie znaczy. Wczoraj wieczorem zapytałam mojego ukochanego, czy widzi w naszym związku coś, co powinniśmy jeszcze doszlifować, nad czym trzeba popracować.. powiedział, że nad moimi kotletami z piersi kurczaka.. :) Spoko :) powiedziałam, ze cieszę się, że nie tylko ja uważam, że jesteśmy dla siebie stworzeni i powinniśmy być ze sobą aż po grób, bo drugich takich nie znajdziemy :) Wydaje mi się, że powoli powinnam go oswajać z myslą o wspólnym życiu, niedalekim slubie planach... często mówię, np.jaką bym chciała wymarzoną suknię, albo czym pojechać do slubu, albo co to dla mnie znaczy :) on jednak milczy gdy napominam "mimochodem" o tym :o Nie rozumiem, jak ktoś moze mówić, ze chce ze mną dziecko, ale nie wie do końca czy chce ślubu (w sensie "za szybko" na zobowiązania)... tego nie potrafię pojąć, tego toku myślenia. Przecież wspólne dziecko, to jeszcze większe zobowiązanie, bo chodzi o czyjeś istnienie...to nie zabawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ci co nie chcą ślubu
boją się zobowiązań i niech teraz nie piszą, że jest inaczej. Ceremonia cywilnego trwa raptem 20 minut max z podpisaniem papierków i co to taka zgroza? Nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojnie...to tylko awaria
mi nie chodzi nawet o ten papierek z USC... tylko o przysięgę, przed sobą ,przed Bogiem... bardzo mi na tym zależy, to jest dla mnie ważne. Nie jestem może wyjątkowo religijna, bo nie chodze do kościoła, mimo to wierzę w Boga, w przysięgę :) Poza tym w małżeństwie śtara się pokonywac problemy, stawiać im czoło... a w związku partnerskim już mniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×