Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niegotowa29

Czy Wam też dzieci się kojarzą z więzieniem?

Polecane posty

Gość mi sie kojarzą
Zuzanna Amelia-mnie pytasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zauwazyłam pracując
w szpitalu, żeby dzieci tak bardzo zajmowały się rodzicami, a szczególnie tymi bardzo schorowanymi. Jeszcze jak rodzic chodzi to ok, ale jak lezy z pampersem to krótka wizyta i do widzenia. Ogólnie tez jest tendencja, że dzieci nawet schorowanych rodziców do siebie nie zabierają a jakby mieli darmowy dom starców to już dawmo ich tam by oddali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
mi - Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzanno zazwyczaj nie ma dokąd pójść :) Zazwyczaj nie ma za co żyć... Jednak na tym polega dojrzałość że podejmuje się trudne decyzje i pomimo tego że nie ma za co to się walczy o siebie i swoją wolność. Jeśli ktoś dorosły daje sobą sterować bo nie ma odwagi wziąć odpowiedzialności za swoje życie w swoje ręce i się postawić.... To może osoby sterujące nim maja rację że to robią? A może jest mu tak wygodniej i podejmuje taką decyzję z lenistwa? "Dziecko to nie zabawka. To zywy czlowiek" To materiał na człowieka ;) "Moze gdyby ludzie bardziej mysleli albo inaczej mysleli zanim zrobia sobie dzieci to na swiecie byloby mniej nieszczesliwych ludzi. " Wiele szczęśliwych dzieci jest nieszczęśliwymi dorosłymi i na odwrót... Nie ma czegoś takiego jak wiedza czy si będzie dobrym rodzicem. I nie ma reguł... Nieraz szczyle potrafią byś świetnymi rodzicami a dojrzali i poważni tragicznie nieudolnymi.... Na dziecko nie można być gotowym... W końcu nigdy nie wiadomo czy wylezie diabełek czy aniołek.... Takie uroki rodzicielstwa :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi sie kojarzą
nie wiem.Na razie leze drugi dzien plackiem po pracy.Staram sie szukac kolejnej pracy, ktora pozwolilaby mi samodzielnie funcjonowac i nie pracowac jedynie dla zaspokojenia oczekiwan przelozonych. Mam kolejna prace, ktora nie daje mi mozliwosci zaplanowania czegokolwiek...(niespodziewane nadgodziny traktowane w najlepszym razie jako premia uznaniowa i zarobki narzuconw odgornie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gimgówno pisze że się dziwi
że ludzie nie zajmuje się swoimi schorowanymi starymi (nie zmieniają pieluch, nie smarują odlezyn, itp.) a jak im przyjdzie to robić to też pójda w pizdu byle od nich dalej. Starość jest okrutna. W zaawansowanych chorobach nasi starzy jużnie są tymi którymi byli, myslą inaczej, są zgryzliwi, psioczą, czasem nie doceniają pomocy. Tylko ten kto przezył opiekę nad rodzicem, ten wie o czym piszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi się kojarzą
Nie wiem, w którą stronę poszedł topik, ale ja mam podobnie jak autorka pierwszego wpisu - prawie 30 lat, mąż, udane małżeństwo, dobra sytuacja materialna, fajne życie... I tylko na dziecko jakoś nie ma w tym miejsca. Co do opieki na starość - doszliśmy z mężem do wniosku, że za te pieniądze, które się wykłada przez całe życie dziecka na jego utrzymanie, wychowanie, wykształcenie i przygotowanie do życia na przyzwoitym poziomie można sobie na starość zafundować luksusowy dom spokojnej starości z prywatną pielęgniarką, lekarzem i super ubezpieczeniem zdrowotnym... Więc tekst o podaniu szklanki wody na starość do mnie nie przemawia, bo też się napatrzyłam na starych schorowanych ludzi, leżących i umierających w samotności na szpitalnym korytarzu (!!!), bo dzieci nie miały czasu ani ochoty się nimi zająć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracownik ZOL
gówno wiecie, więc perdolicie od rzeczy matoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
Mysliciel - dzialac trzeba z glowa inaczej tylko sobie guza nabijesz albo kregoslup zlamiesz. To nie romantyczne histryjki , to zycie. Osobiscie uwazam , ze jak ktos nie czuje sie w takim temacie to lepiej zeby sobie dzieci nie robil. Lepiej dla obu stron. Czyms sie podobno roznimy od zwierzat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzanna czytaj uważnie... Nie wiesz jak będziesz "czuła się w temacie" Nieraz zaplanowane i oczekiwane dzieci są znienawidzoną kulą u nogi a te które rodzice postrzegali jako koniec życia są najlepszym co ludzi spotyka. Oczywiście że nie zawsze ale często... Problem w tym że ludzie nie potrafią mówić prawdy o swoich uczuciach do dzieci. Jak ja mówię że dziecko to wredny przebiegły terrorysta to podnosi się straszliwe larum że jestem zły niedobry i dzieci nie powinienem mieć. A to że podnoszą to larum ludzie którzy rzygają dziećmi i mają do nich żal który kipi im uszami to drobiazg... Bo oni wszystkim opowiadają jak to bardzo kochają dzieci i jakie to pociechy :D Z dzieckiem to taka ciekawostka że można go nie chcieć i przeklinać dzień w którym się pojawiło ale jak spotka go coś złego to zostaje wyrwa... Taki brutalny żart natury ;) Brutalnym jest też to że ci rodzice którzy dzieci nie chcieli potrafią lepiej kochać... Ale do tego musielibyście zrozumieć pojęcie miłości rodzicielskiej... Jest to specyficzna miłość która nieraz nakazuje robić coś co z boku na miłość nie wygląda.... Jest to twarda i brutalna miłość która zmusza do wyrzucenia z gniazda nie bacząc czy spadnie i się zabije czy poleci... Zuzanno nabijanie sobie guzów jest naturalnym procesem dorastania. Bez tego trudno dorosnąć a może nawet to nie możliwe. "Co do opieki na starość - doszliśmy z mężem do wniosku, że za te pieniądze, które się wykłada przez całe życie dziecka na jego utrzymanie, wychowanie, wykształcenie i przygotowanie do życia na przyzwoitym poziomie można sobie na starość zafundować luksusowy dom spokojnej starości z prywatną pielęgniarką, lekarzem i super ubezpieczeniem zdrowotnym... " Cóż nie chce być chamski... Ale to jest utopia... Ale na przykładzie wam to wytłuszczę... Mój wujek mając przeszło 90 lat stracił żonę i został sam w mieszkaniu. Sprawny umysłowo i fizycznie ale jednak zagubiony postanowił znaleźć sobie dom opieki. Mieszka poza Polską i nie ma tam żadnej rodziny a dzieci nie mieli. Jak się okazało to w wysoko rozwiniętym kraju "luksusowe domy opieki" nakładały kaganiec na pensjonariuszy i przypominały umieralnię... Znalazł jeden słownie jeden który nie wyrywał by go z miejsca zamieszkania z korzeniami i który dawał by mu choć odrobinę samostanowienia. A co do potrzeby rodziny... No cóż... kilka razy do niego jeździliśmy w tym okresie żeby mu pomóc... I by z nim być. Nie kupi się rodziny za żadne pieniądze więc założenie że będzie was stać jest bardzo ryzykowne... A jaka ta rodzina będzie... no tu niestety trzeba sobie mocno napracować, ja pochodzę z rodziny w której się o siebie dba. Ale to nie jest tak że na taką rodzinę trzeba pracować i to pokoleniami i nie ma gwarancji. @gimgówno pisze że się A kto używa takich sformułowań? Wielce dojrzałe gówno? Niestety z szpitalami miałem trochę do czynienia i widziałem wielokrotnie rodziny opiekujące się swoimi bliskimi... A że nie wszystkimi? Że nie wszyscy... Nie wyobrażam sobie nie pomóc rodzicom jednak jak pomyśle o teściowej to zupełnie jasno widzę że należało by zostawić w własnym gównie... A czemu... Bo cały czas pierdoli że będziemy się nią musieli opiekować i dupę podcierać... jak będzie stara i niedołężna. Sorry nie trawie ludzi którzy starają się stać się ciężarem żeby sprawdzić czy ktoś się nimi będzie opiekował i zakładają że im się coś należy bo są rodzicami. I moja teściowa jeszcze w sile wieku jest żeby była jasność, A już kupuje sobie prześcieradła gumowe żebyśmy mieli jej co podkładać :D I może się przeliczyć... "Staram sie szukac kolejnej pracy, ktora pozwolilaby mi samodzielnie funcjonowac i nie pracowac jedynie dla zaspokojenia oczekiwan przelozonych." @mi sie kojarzą Pracuje się po to by zaspokoić oczekiwania klientów... I to ma być główny cel ;) Jeśli firma bardziej patrzy na oczekiwania przełożonych niż klientów należy zmienić firmę jeśli ty bardziej patrzysz na oczekiwania swoje niż klientów należy zmienić siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
Mysliciel - caly problem polega na tym ze wielu rzeczy nie sposob przewidziec i Ty tez nie masz recept na to jak zyc. Moze byc tak jak piszesz a moze byc calkiem inaczej. Dlatego polecalabym Ci wiecej skromnosci. Tego tez zycie doskonale uczy, prawda? Nabic guza moze i mozna i bedzie to ksztalcace ale skrecenie sobie karku nie jest ksztalcace tylko okaleczajace. To duza roznica. Poza tym jaki sens ma tylko nabijanie sobie guzow? Sztuka dla sztuki? Swoiste pojecie masochizmu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzanna a czym jest siedzenie z rodzicami którzy próbują sterować naszym już dorosłym życiem jak nie próbą skręcenia sobie karku? :D Więc ja wole wyjść w świat i zaryzykować kilka guzów niż ciągłe przykręcanie karku... Ale jak pisałem są ludzie którzy mają odwagę zaryzykować a są tacy co się wiecznie boją i wybierają konformizm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
Kazdy ma swoje wlasne sposoby na zycie. Piszesz ze dobrze zrobiles ze zaryzykowales i poszedles. Bo Ci sie udalo. Gdybys zaryzykowal i jednak skrecil kark to moze inaczej bys teraz pisal. Fajnie , ze Ci sie udalo. Moje gratulacje ale to nie znaczy ze kazdemu sie uda. Dlatego kazdy musi podejmowac ryzyko na wlasna odpowiedzialnosc, bo kazdy sam poniesie konsekwencje tego ryzyka.Nie mozesz oceniac ludzi w ich wyborach bo Ty za nich zyc nie bedziesz i nie wezmiesz na siebie konsekwencji tego ze komus sie nie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi sie kojarzą
no tak, tyle, ze zaspokajanie potrzeb klientow polega w moim prztypadku na tym, ze ja je zaspokajam za 30-60%wynagrodzenia osoby, ktora zastepuje w danej firmie. Zwyczajnie tryb zycia, jaki na mnie wymusili rodzice zaowocowal tym, ze pracodawcy mieli kolejnego jelenia do wyboru i dojenia. Ja byc moze nie dojde do tego, do czego doszly 5-7lat temu osoby mlodsze ode mnie, ktore mialy normalne rodziny ...smutne, ale taka prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
Przyzwyczajenie to druga natura czlowieka. Te nawyki o ktorych piszesz bardzo trudno jest zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi sie kojarzą
w tej chwili sytuacja wyglada tak, ze ew.urlop wychowawczy lub utrata pracy z powodu ciazy spowodowalaby, ze moglabym nie wypracowac sobie lat do emerytury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
mi - dla mnie sprawa jest jasna. Nie chcesz - nie robisz tego. Rzadko kiedy jest tak ze czlowiek dobrze sie czuje jesli robi cos co nie jest w zgodzie z nim samym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"no tak, tyle, ze zaspokajanie potrzeb klientow polega w moim prztypadku na tym, ze ja je zaspokajam za 30-60%wynagrodzenia osoby, ktora zastepuje w danej firmie." Wybacz ale to jest pieprzenie... Po prostu nie umiesz znaleźć dość dobrego miejsca na rynku pracy... Może i masz mało szczęścia ale jak długo można rodziców obwiniać o swoje niepowodzenia? Wybacz ale jak dorosła osoba robi wbrew sobie doktorat bo tata.... Nie róbmy sobie jaj z pogrzebu. Mi zdecydowanie też nie wszystko wyszło w życiu i teraz widzę że jak by rodzice... Tylko momencik ja byłem człowiekiem z własnym rozumkiem i to że rodzice mi czegoś nie zapewnili albo mnie w coś pchali nie znaczy ze nie mogłem sobie sam zapewnić/wywalczyć albo nie oprzeć się ich presji. Nie mogłaś rodzicom powiedzieć "Kocham was bardzo i doceniam waszą troskę ale mam własne pragnienia i dążenia i choć cenię waszą opinie to mam w dupie to czego wy chcecie bo to moja przyszłość.." A to że się godzisz na głodową pensję to też wina twoich rodziców? Wiesz może czegoś nie rozumiem ale to naprawdę trochę dziwne zjawisko. A i tak na marginesie to urlop wychowawczy wlicza się do stażu pracy ;) A nie przyznawanie się do studiów w CV.... Wiesz rozumiem że mogłaś mieć nienormalnego ojca ale z tego powodu odrzucanie przeszłości jest irracjonalne. Twojego ojca to na pewno nie zaboli a ciebie jak najbardziej. @mi sie kojarzą ile masz lat że tak dramatyzujesz? i ile wypracowanych? No i ile studiowałaś bo to też do stażu się liczy. Zuzanno nie czytasz dość uważnie ;) Za dużo pomijasz i za dużo sobie dopisujesz sama. A co do tego że mi się udało i dla tego tak a nie inaczej pisze... nie ma to żadnego znaczenia czy mi się udało... Chodzi o to że każdy wybór może spowodować skręcenie karku. ale jak coś nas trzyma za ten kark to lepiej iść w inną stronę ;) Przypadek o którym tu piszemy pokazuje osobę której bierność doprowadziła do tego że jej tatuś skręcił kark, ja uważam że lepiej sobie samemu skręcić przynajmniej się będzie miało żal do siebie samego a nie do wszystkich dookoła. Nie ma nic gorszego niż obwinianie o swoje niepowodzenia innych nawet jeśli się do nich przyczynili bo to paraliżuje w sposób niespotykany. Jest to wygodna metoda na tłumaczenie strachu przed działaniem. Nawet jak się pod mostem wyląduje to można się odbić ale trzeba nie patrzeć co kto nam zrobił a co możemy zrobić żeby z gówna się wydostać. I wracając do dzieci zauważ że ja nie pisze że dzieci to bar od Boga... Raczej porządny kop w dupę ;) I też nie piszę że każdy powinien je mieć za wszelką cenę :) Ale jak piszemy to też nie przesadzajmy w drugą stronę są upierdliwe ale można mieć z nimi dobrze poukładane życie. Nie jedna i nie dwie kobiety poradziły sobie z dzieckiem karierom i się dorobiły a były bez męża. A jak jest pełna NORMALNA rodzina to tym łatwiej wszystko poukładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzanna zauważ też że @mi sie kojarzą nie pisze że nie chce ;) Tylko nie wie czy jej doświadczenia są dobrą bazą... Ja sądzę że jak najbardziej jeśli nie będzie taka jak tatuś I boi się że nie wypracuje lat do emerytury... Czyli nic nowego bo ona całe życie się bała (przynajmniej taki wydźwięk ma jej każdy post). Tak jak by ta emerytura do której zarabia była jakaś sensowna :( no chyba ze już jest jej blisko... Może właśnie dziecko było by dla niej impulsem? Sporo kobiet sukcesu to samotne matki które nie miały wyjścia ;) Choć i na odwrót też się zdarza :D Jak pisałem życie potrafi być wrednie przewrotne i często to czego najbardziej się boimy może być najlepszym "motywatorem" do działania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi sie kojarzą
myslicielu ja nie obwiniam za wszystkie niepowodzenia, tylko mam swiadomosc zamrnowanego czasu do 30ego ktoregos roku zyciai tego, ze dla wlasnych rpdzicw bylam narzedziem do realizacji ich ambicji.Roznica jest taka, ze ja nie jestem takim silnym bydlątkiem, ale nikt tego nie zauwazyl. A lepsze miejsca sa na rynku pracy zajete i nawet na zastepstwo pracuje sie za czesc stawki osoby, ktora poszla rodzic. Zbyt dobrze zdaje sobie sprawe ze swoich ograniczen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh... teraz macie po 30 lat i może nie macie takiej potrzeby, ale nigdy nie wiadomo czy taka myśl nie pojawi się w wieku lat 40 czy 50 kiedy będzie już za późno... życie egoisty na dłuższą metę na prawdę się nudzi i zaczyna męczyć... Na co najlepszym przykładem jest posłanka Senyszyn! Niby wielka, silna i stanowcza propagatorka aborcji i wszelkich innych dziwnych feministycznych pomysłów... gdy spytano ją w wywiadzie dlaczego nie ma dziecka i czy by nie chciała mieć teraz, rozryczała się jak bóbr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi sie kojarzą
no tak, tylko, ze moje lęki wydają mi się racjonalne: przeszłość na rynku pracy mam kiepską :o, nie mam z kim mieć tego dziecka, boję się o kasę i nie wyobrażam sobie zamknięcia w domu na ileś lat i kolejnej zależności od kogoś. A na wychowawczy to mozna pójsc jak sie ma umowe dluższą, a nie obiecaną roczną w najlepszym przypadku, która się rozwiązała po 3ech miesiącach, bo dla zmyły była podpisana na rok ("bo musielismy tak zrobic, zeby pracownik byl do konca dyspozycyjny i nie zaczal zbyt wczesnie szukac nowej pracy"),

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna 200
phi zastanow sie nad jednym ze jakby to bylo takie wiezienie to Twoja matka by Cie na swiat nie wydala. Pomysl jaki musiala trud z wychowaniem Ciebie przejsc. I napewno zdecydowany gorszy niz w dzisiejszych czasach. Kiedys bylo o wiele trudniej. Kilkanascioro dzieci robota w polu itd. A dzis? Ulatwione. Zawsze jest opiekunka. Zlobek. Przedszkole. I jak juz Twoja matka mogla mowic wiezienie. Ale bylas owocem milosci i poswieceniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie tylko kojarzą ale są
więzieniem. Na jakieś 25 lat (dopóki dziecko nie skończy studiów i nie znajdzie pracy, która pozwala samodzielnie się utrzymać, jest na twojej głowie). Wraz z urodzeniem dziecka kończy się twoje życie, a zaczyna życie dziecka. Wszystko jest już podporządkowane tylko temu. I zaczyna się też ogromny strach: czy podołam? czy starczy pieniędzy? czy damy radę? czy skończy szkołę? czy się nie stoczy? itp. itd. Nie, dziękuję. Moi znajomi mają dzieci i widzę jak usilnie chcieliby, żebysmy my też mieli. Sądzę, że z przyjemnością wpakowaliby mnie w ten sam "miód", który sami mają. A ja powtarzam właśnie: nie, dziękuję, postoję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tunning**
taka jedna 200 ma chyba jakas chorobe psychiczna ze pertoli od rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Ameliiia
Mysliciel - zgadzam sie ze obwinianie innych to latwa furtka w bok aby oslonic wlasna wygode, nieudacznictwo i co jeszcze chcesz. Niemniej w kazdej sytuacji mamy przed soba okreslony wybor i ten wybor bedzie pozniej kierowal dalszym dzialaniem. Na pewno ryzyko skrecenia karku jest zawsze. Jednak moze ono byc wieksze lub mniejsze. Zgoda, statystyki to nie wszystko ale jednak jesli decydujesz sie na cos co z gory jest skazane na niepowodzenie to raczej nie osiagniesz celu do jakiego zmierzasz. Zgadzasz sie ze mna? I sprawa podstawowa - jesli ktos nie chce miec dzieci to dlaczego koniecznie "musi" je miec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A lepsze miejsca sa na rynku pracy zajete" ;(;(;(;(;(;(;(;(;( Chcesz być zawsze biedną dziewczynką do bicia? Bawi cię to? Czy po prostu to jest bezpieczna przystań? Z podejściem że nie masz szans bo inni już tam są nigdzie nigdy nie zajdziesz no bo po co skoro inni już zajęli wszystkie stołki... Przecież to totalna bzdura!!! Tak samo jak muzyk by powiedział że on nie będzie trwożył bo ktoś na pewno już coś takiego stworzył, filmowiec nie będzie kręcił bo już wszystko nakręcili, architekt wymyślał nowych kształtów bo na pewno ktoś już to wymyślił.... I każdy by nic nie robił bo na pewno jest ktoś lepszy od nas... Tak na 100% ktoś jest lepszy od nas a jak go nie ma teraz to masz gwarancje że się już urodził albo urodzi się za chwile... Gdyby wszyscy mieli takie podejście to jeszcze byśmy w jaskiniach siedzieli!! Ty masz problem z samooceną i powinnaś zdecydowanie znaleźć dobrego psychologa... Masz możliwości jak każdy i nie ma znaczenia że straciłaś tyle a tyle czasu. Ludzie potrafią w wieku 40 lat iść na studia które nijak nie mają się do tego co robili całe życie i potem spełnić się zawodowo w nowej pracy. Chcesz cale życie wmawiać sobie że dla ciebie to tylko ochłapy? Tylko po co? W twoim wypadku problem dziecka nie istnieje ;) wcięłaś się w temat bo ty masz problem z tym że wierzysz szczerze w to że ty nie możesz osiągnąć sukcesu bo inni cię wyprzedzili a ty masz straty nie do odrobienia. To nie wyścig na 100m to życie ludzie sukcesu wykorzystują ułamek swoich możliwości i naprawdę jak się zorganizujesz to możesz ich dogonić i przegonić. "nawet na zastepstwo pracuje sie za czesc stawki osoby, ktora poszla rodzic." No proszę one urodziły dziecko a to ty jesteś traktowana per noga.... Ciekawe? :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi sie kojarzą
myslicielu piszesz to, czego ja sie domyslam, tylko, ze widzisz ja dopiero odzyskalam wzgledna rownowage, staram sie utrzymac prace i szukac w miedzyczasie lepsza. Niestety mialam niedawno prace, ktora dorpowadzila mnie na skraj zalamania, ale balam sie odejsc i znalezc nowa a niedawno zdalam sobie sprawe, ze jednym z powodow bylo to, ze balam sie, ze matka mi nie da zyc jak sama odejde. Ona nawet nie zajmujac stanowiska w jakiejs sprawie(ja nie pytam zreszta)niestety zle na mnie wplywa. Nie umiem tego wyjasnic, ale ja dostawalam wprost komunikaty"nawet ten doktorat zaprzepascilas" - jakby nie bylo istotne to, ze ja nie chcialam zadnego doktoratu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iupupu
.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×