Podzielmy sie swoja wiedzą i doświadczeniem

Emmi, w takim razie źle doczytała :) przepraszam za błąd :) ja juz wszystko poprałam, czwartek i piatek, a teraz to tylko na bierząco :) mąż mi kończy parapety i futryny w nowych oknach, to jak zrobi wstawię zdjęcie :) jak ja uwielbiam sosnę :) Quan, widzisz? udało się pozbyc tego adresu :)

Emmi, a mi jeszcze została tylko kapa z łóżka ale jak ja nie lubię jej prać!! ledwo się mieści w pralce, ale sie mieści jak się ładnie złoży, ale potem to rozwieszanie i pilnowanie cały dzień żeby psy nie chodziły koło materaca...

też mam pranie do rozwieszenia, ale to chyba jak mikołaj zaśnie...

Ręczniki już fruwają. Adres też się (chyba? ) bujać poszedł. :D Fajnie, że mi podpowiadacie. Bo ja komputerowy naturszczyk. Za moich szkolnych czasów russkij jazyk królował, a nie informatyka. :D

CZeść Kochane moje :) Ja właśnie wyprawiłam Męża na zawody, a sama mam chwilę, bo Dzieci zahipnotyzowane jakąś bajką :) Dzisiaj 3 dzień - trzymam się trzymam, a jakże :) Dzisiaj do kawy była grzanka - ależ to było pyszne! Chyba muszę sobie fundnąć toster :) Na razie 1,5 - 2kg za mną, do celu jeszcze ze 2-3 i sumie "było by" :) Dzisiaj się ważyłam i było 56kg, ale nie mogę powiedzieć, że to po ciąży, bo po ciąży był już okres, że ważyłam 52-53 kg - także da się :) Niestety wczoraj musiałam sobie "senesu" na noc zaparzyć, bo miałam małe problemy z zaparciem :( ale już jest dobrze :) Pranie mówicie?... no właśnie, pranie! Przecież trzeba koszule od nowa prać bo w sobotę wesele :( Męża wysłałam ze swoją sukienką do pralni - więc chociaż tyle! :) tylko gdzie to wieszać?? Podeślijcie mi trochę tego słońca... :( choćby na to pranie :(

Atrami, słońca potrzebujesz? A, to bardzo proszę. Słońce i wiaterek. Dobrze będzie schło... http://www.youtube.com/user/BonVoyagePL?v=qhjB9PPvSy4&feature=pyv&ad=8452514916&kw=jamajka

haha - dzięki Qantuś :) Ty to zawsze człowieka poratujesz :)

Pranie wstawione i nawet nasiona zebrałam :) Co by nie zapeszyć ale pogoda cudna. annorl//:) No przecie widzę, że Ci się moje dni pomiąchały ostro :D A sosnę to i ja bardzo lubię, kładę z niej podłogi... tak, wiem!!! słaba jest na podłogi ale... ale... no lubimy ją z mężem, mąż w dodatku wychowany na niej, więc jeśli ona jego bujne dzieciństwo przetrwała w stanie dobrym to nie jest aż taka słaba ;)

Widzę, że my mamy dzisiaj zbiorowe pranie :)

tak Emmi - tylko gdzie mi to będzie schło tak się zasnanawiam :( Marguś chciałam zrobić Twoją babkę marmurkową, ale nie mam mąki ziemniaczanej :(((

Sosna. :) Podobno ten nasz kuchenny stół i krzesła z sosny są. Ja już nie pamiętałam z czego, bo tyle lat u nas stoją. Ale jak przyszedł pan, u którego nowe szafki zamawialiśmy, to podniósł obrus i stwierdził: sosna, a więc boki szafek z sosnowej okleiny powinny być. I tak jest.

Pierzemy zbiorowo. :) To tak jak dawniej. Kobiety umawiały się na wspólne prania i nad brzegiem stawu kijankami stuk, puk... A potem na łęgach wyprane rzeczy rozkładały i schło... i pięknie trawą pachniało... I nie potrzebowały chemicznego, zapachowego wspomagania... Tak było...

Atramko, gdzie? Mam pomysł - na Dominikanie! :D Sama widziałaś jak tam słonecznie i wietrznie. I ja zabieram się tam z Tobą. Pomogę Ci w rozwieszaniu, i nie będę zbytnio marudziła! :D

tak było... A teraz rzucamy do pralki, pierze się właściwie samo i jeszcze marudzimy, że tyle mamy tyyyle prania! :D

:)) tylko ta podróż kosztowałaby mnie chyba więcej niż wymiana całej naszej garderoby Qantuś :P :D

Nooo... :D :D

mąż właśnie maluje lakierem gotowe parapety i futryny w pokoju, jak ja lubię ten zapach :) nie jestem barbiturantką :) emii, my podłogi prawdziwej nie kładliśmy bo psy, goście a to jest przyszły salon :) kiedys w sypialniach będa sosnowe :) już męża namawiam jak skończy z tymi futrynami na szafeczkę i półeczki sosnowe do przedpokoju :) trzeba pomału tą chałupe kończyc :) a co do prania to i ja mam 2 na dzisiaj, ale pogody nie ma :( białe już się pierze :)

Ann, to ja też lecę białe nastawić. I niech się pieru, pieru...

dziewczynki, a co wy dzisiaj na obad gotujecie? bo nie mam pomysłu dla męża na obiad, myśłam o krokietach, ale to później , chyba żeby jakąś zupę na szybko a potem krokiety?

Atramciu - "chitra" jestem ale odstąpię troszkę mojego słoneczka:) miałam dziś z gołąbkami akcje rozpocząć,ale rodzina orzekła ,że bigosu jej się chce,(zwanego dawniej przez mojego syna BIDOSEM),więc zmiana planów nastąpi:D i będzie bidos!

Ann, to właśnie siedzę tu i dumam, co na obiad...? Sobie chciałam delikatny krupnik, ale kasza "wyszła" i zanim pójdę do sklepu, zanim wrócę, zanim nastawię i zanim się ugotuje... nie to za długo, ja o 13 powinnam jeść. Takie dokładne rozpiski mam z poradni w której mojego metabolizmu pilnują, obiad: 13 - 13:30. No wiec czas płynie, a ja dalej nie wiem co... :P Mężowi dzisiaj cosik z zamrażarki wyjmę (jakieś mięso w sosie) i do tego ziemniaki z wody i mizerię. A on sam postawi sobie do tego szklanicę chłodnego piwka. Bo my oboje uwielbiamy!! Tylko, że mnie ostatnio onkolodzy zakazali. :( Przykre. Ale natychmiast pogodziłam się z tym faktem. Koniec piwnego szaleństwa. I już.

u Was krokiedy, "bidos" a ja może moim Maluchom "placuchy" (czyt. racuchy...) usmażę :)

Margo, :D no to mój mąż chyba z Twoimi panami ostatnio się widział! :D Bo mi mówił, bigosu dawno nie było... Serio, tak mówił... :D

atramka, placuchy? tez je znam, u nas tak brat mówił :) margolciu, ja też poproszę o trochę słoneczka... quantuś, ja mam zamrażarke pełna gotowego jedzenia, ale lubie gotować i mam ochotę dzisiaj cos zrobić...

ja też kocham sosenkę :) cały dom mamy sosną umeblowany! i kilka drzewk wkopaliśmy niedawno, oby się przyjęły i pięknie rosły :) pranie rozwieszone, następne się kręci :) jeszcze 3 razy włączę i też będę na bieżąco :p gorzej, że "zabki" mi się skończyły...

oj, jak ja wam zazdroszczę tych panów którzy maja na coś ochotę, mój mąż to zawsze mówi "co zrobisz to zjem" tylko że jak czasem brak mi pomysłów to chciała bym usłyszeć "kochanie zrób proszę to czy to"

misiu, wpadnij do mnei ja mam całe wiaderko 5-litrowe klamerek które leżą a reszta na sznurkach :)

Ann, to ja Ci nie pomogę, bo ostatnimi czasy głównie na tych moich mrożonkach opieram się. No i decyzja zapadła. Dla męża żeberka w sosie, ziemniaki, mizeria. Dla mnie kalafior na parze. Misiu, ja też klamerek mam nadmiar. Chętnie się podzielę. :)

Quan, juz wymyśliła, kluski z podsmażonym boczkiem i cebulką, mój mąż to uwielbia i naprawdę jest smaczne :) no i szybko się robi, a potem zrobie krokiety

Noo poszaleli....! Znowu szczekająca agitacja po osiedlu jeździ. Tym razem inna partia swoje programy wykrzykuje. Nad śpiącymi dziećmi i chorymi ludźmi litości nie mają.