Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Stary Satyr

Cywilizacyjne zmiany podejścia do seksu?

Polecane posty

Gość moim skrooomnym zdaniem
jeszcze nie... ale w trakcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca niewiasta
Uuuuu, to niedobrze. Rozwod to jest wielka porazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim skrooomnym zdaniem
Porażką to był slub :( gdzie ja mialam oczy?? No byłam zakochana ale to za mało do zbudowania trwalego związku. A rozwód... załuje, że wczesniej tego nie zrobiłam, choc checi miałam ogromne od kilku lat z przerwami na "jakos sie przemęczę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca niewiasta
Rozwod to jest porazka, to jest konsekwencja zlego wyboru. Nie rozumiem jak mozna swietowac rozwod. To jest zyciowa kleska, porazka, przyznanie sie do zlego wyboru. Rozwod nie jest sukcesem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim skrooomnym zdaniem
A czy ja powiedziałam, że to sukces? To tylko wielka ulga, jakby sie zdjeło za ciasne buty. Z całą pewnościa bede świętować kiedy z tych butów całkiem wyskoczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca niewiasta
Wlasnie, masz zamiat swietowac kleske..... Jak mozna swietowac kleske?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porażką jest tkwienie w nieudanym związku. Oczywiście, ze jest co świętować - podjęcie tym razem słusznej decyzji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim skrooomnym zdaniem
Mozna świetować... bo szczęście składa się z wszystkich nieszczęść, które nas omineły. A mnie ominie 20-30-40 lat mordęgi w wygaslym i toksycznym związku. Hmmm, nie zycze Ci abys kiedys doszła do takich wniosków, ale zeby pewne rzeczy zrozumieć trzeba je przeżyć. Mysle, że nie ma co dlużej debatowac czy to sukces czy porazka, bo to wykracza poza topic ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca niewiasta
Ale wy jestescie nierozumne! Porazka to jest efekt zlej decyzji! Tu nie ma czego swietowac! To tak jakby swietowac aborcje, po tym jak sie wpadlo! To jest kleska, porazka a nie sukcesc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca niewiasta
Porażką jest tkwienie w nieudanym związku. Oczywiście, ze jest co świętować - podjęcie tym razem słusznej decyzj To tak jakbys swietowala to ze po tym jak walilas 5 razy glowa w mur przestalas walic i to bys swietowala. Widzisz glupote?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psychopatia
Jeju tekst o feministkach mi wpadl w oko! pare stron temu! Alez dziwny zlepek pogladow! Dzieki bogu za feministki bo przed nimi nikt sie nie troszczyl o seksualnosc kobiety, tzn nikt nie uwazal ze kobieta powinna odczuwac rozkosz lub satysfakcje podczas zblizenia. Co tam femionistki one zeczely przed wojnami a tymczasem jeszcze w latach 60 w stanach zj. a. naturalnym, uznanym przez spoleczenstwo bylo ze mezczyzna ma prawo zazadac seksu od kobiety a ona POWINNA sie zgodzic. oraz powinna dac mu do zrozumienia ze jej sie podobalo juz po fakcie! ludzie kochani! liczac w stecz od lat 60 a moze i siedemdziesiatych wstecz przez wieki cale seksualnosc kobiety byla dla ogolu spoleczenstwa czyms takim mniej wiecej jak tajemnica fatimska albo Area 51 i rozbicie statku obcych w Rosslyn albo bardziej nawet Kot Shroedingera. Po pierwsze normalni ludzie o tym nie mowia a po drugie to i tak jest zbyt trudne do pojecia i zbyt dziwne a wiec musi znaczyc ze nie iestneieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psychopatia
w tym powyzej - mezczyzna zazada seksu od kobiety - mam na mysli malzenstwo oczywiscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psychopatia
Polecam film o tytule "Kinsey" z liamem Nisomem jako doktor Kinsey we wlasnej osobie. Tenze doktor byl wlasciwie chyba pierwszym seksuologiem z prawdziwego zdazenia. I to co zrobil dla kobiet dzeki swoim raportom powinno automatycznie nominowac go do pokojowej nagrody Nobla :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psychopatia
Do Starego Satyra - jako ze to Ty rozpoczales ten watek, niezwykle ciekawy prowokujacy zaskakujace reakcje wielu wspoluczestnikow! ... ale o tym moze kiedy indziej Natomiast zafrapowalo mnie pytanie o pieszczoty piersi. Powiem Ci moje prywatne zdanie, (choc o nie nie pytales - to sa uroki forum!) Perfekcyjny poczatek: Cala dlonia, lekko sciskajac i rozluzniajac niekoniecznie miarowo tzn troche miarowo czasem a troche nie. Troche jakby masaz ale delikatniej. Wazne zeby sie nie spieszyc, kobiety zwykle "rozgrzewaja sie" troche wolniej niz mezczyzni, i stresuje ich to ze mezczyzni sa juz w piatym niebie a one jeszcze nawet nie wystartowaly. Taka pieszczota wraz z pocalunkami to jest wspaniale uczucie samo w sobie, ale takze moze to byc wspanialy start do roznych innych pieszczotek ku zdrowiu szczesciu i radosci. Gdyz jest bardzo jakby tu rzec - rozgrzewajaca? ps I pomyslec ze w mlodosci w zyciu bym tego nikomu nie powiedziala!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim skrooomnym zdaniem
pytajaca niewiasta To tak jakbys swietowala to ze po tym jak walilas 5 razy glowa w mur przestalas walic i to bys swietowala. Widzisz glupote? A cos sie tak uwzieła? To Twój rozwód czy mój? Mam prawo swietowac co mi sie podoba. Poza tym, błądzic jest rzecza ludzka a prawdziwą głupotą jest w nim tkwić i rujnowac sobie resztę życia. Podam Ci przykład prawdziwej porażki. Sąsiadka mojej mamy powiesiła się przez męża. Dlaczego? Bo uważała, że rozwód to luksus dla niej niedostepny, nie wierzyla, że da sobie rade bez niego, nie miała własnego źródła utrzymania, mieszkanie wspólne... a to, że przepijal pieniadze, uderzyl to czyj to do cholery błąd... jej? Siłą mu wódki do gadrdla nie wlewała. A teraz nie zyje, była jeszcze dość młoda, zdrowa, mogła zacząc nowe zycie ale miała za mało wiary w siebie widocznie. TO JEST PORAŻKA. Na szczęście teraz kobiety maja wiecej mozliwości, potrafia same sie utrzymac i nie muszą tkwic w toksycznym związku. A Ty błędów nie popełniasz? Jak cos źle zrobisz to ryczysz tygodniami w poduchę i pogłębiasz swoja porazkę? Ja mam inna metodę, nie łamie sie jak wpadne w tarapaty, szukam rozwiązania a jak sie uda to ciesze sie, bo dałam rade wyjśc z goowna. I uczę sie na tych wtopach, drugi raz w związek małżeński nie wstąpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca niewiasta
"I uczę sie na tych wtopach, drugi raz w związek małżeński nie wstąpię." Wlasnie, to jest wtopa a Ty swietujesz wtope? Gdzie tu logika? Irytuje mnie glupota kobiet ktore swietuja rozwod! Rozwod to jest jak kapitulacja w wojne, przyznanie sie ze to byl mega blad(malzenstwo), tu nie ma co swietowac. Ja takze popelniam bledy, ale wyciagam z nich wnioski a nie je swietuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A skąd pomysł, ze to małżeństwo, to był "mega błąd"? Ludzie się zmieniają, zmieniają się priorytety. Rozwód, szczególnie ten "przyjacielski" można świętować. I jak najbardziej gratuluję tym, którzy dojrzeli do takiej decyzji zanim partner stał się wrogiem życiowym nr 1. Bo to jest dopiero porażka - dopuścić do sytuacji, kiedy osobę, którą się kiedyś kochało, pewnego dnia zaczyna się nienawidzić .... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca niewiasta
Rozwód, szczególnie ten "przyjacielski" można świętować. Jak mozna tak glupim? Nie rozumiem. Idziesz do slubu, skladasz przysiege wiernosci do konca zycia, potem bierzesz rozwod ktory jest zlamaniem, przyznaniem sie do porazki! Slubi nie bierzesz na rok czy dwa, tylko na cale zycie. Taka jest istota slubu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak można być tak zacietrzewionym w swoich poglądach, żeby ludzi wyzywać? Skoro druga strona mnie zwalnia z tej przysięgi, to w czym problem? Ja nie potrzebuję przysięgi wierności do końca życia. Niech mi będzie wierny, póki mnie kocha - później to i tak mija się z celem :] Świętujmy więc zatem! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca niewiasta
Ale tu nie ma co swietowac! Czy Ty tego nie rozumiesz? Kleski sie nie swietuje! Swietowac to mozna 25 rocznice slubu, ale nie rozwod!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zmieniają , ale tylko z wiekiem. Reszta pozostaje bez zmian, jak na zachodzie. :P - nei Trzeba zaraz palić za sobą mosty. I nie wmawiaj ludziom, że partner życiowy to zaraz wróg...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak w ogóle, to kto powiedział, ze małżeństwo POWINNO trwać całe życie? Bo kto tak twierdzi? A jeżeli ktoś nie czuje takiej potrzeby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca niewiasta
Jesli nie powinno to nie bierz slubu. Slub sie bierze z zalozenia na cale zycie! To jest istota slubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie brałam. Jestem z założenia przeciwniczka wszelkich przysiąg i deklaracji "na całe życie". Bo na prawdę nie widzę w nich sensu. Fajnie jest wiedzieć, ze ktoś kocha i gotów jest spędzić z nami życie... ale wymuszać na nim to podpisem w urzędzie? :D To już bardziej zrozumiała jest intercyza :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy Wy
Niech świętuje sobie co chce. Lepiej, aby trwała w tym toksycznym związku? Nie wiem, czy moim skrooomnym zdaniem masz dzieci, ale pomyślcie, co byłoby, gdyby takie pojawiły się na świecie? Moja przyjaciółka wychowała się w domu, w którym rodzice się nie rozwiedli, ale żyli jak rozwiedzeni pod jednym dachem. Nie jestem w stanie policzyć przepłakanych godzin i rozmów, które ona ze mną odbyła - że jest jej ciężko, że zazdrości mi rodziny, że nie czuje się w domu komfortowo. A jej matka jest tchórzem - nie chce się rozwieźć, bo boi się, że sama sobie nie poradzi. Oczywiście - każdy rozwód to wielka tragedia i żal, że dokonało się kiedyś wyboru, który nie okazał się dobry. Ale każdy powinien przeżyć swoje życie jak chce, bo nikt za nas nie umrze. Swoją drogą - jesteśmy na forum, w którym ludzie mówią o ruchaniu, dupczeniu, zdradach, fuck friends, analach i innych obrzydlistwach, a jak dziewczyna postanawia świętować wyjście z toksycznego związku to jak Akcja Katolicka się zachowuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nowy w mieście Zmieniają , ale tylko z wiekiem. Reszta pozostaje bez zmian, jak na zachodzie. - nei Trzeba zaraz palić za sobą mosty. I nie wmawiaj ludziom, że partner życiowy to zaraz wróg... Nowy... chyba masz trudności z czytaniem ze zrozumieniem... Moim zdaniem napisałam wystarczająco wyraźnie, ze powinno się brać rozwód ZANIM partner stanie się wrogiem nr. 1. Ale specjalnie dla Ciebie napisze to wielkimi literami: ZANIM :) A ludzie się zmieniają - naprawdę bywa tak, ze mając lat 40 jesteśmy inni niż mając lat 20 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psychopatia
pytajaca niewiasto a wez ty porozmawiaj ze soba! Odpierwiastkowalabys sie i poszla szukac powodow do klutni gdzies indziej. Ja tu czekam na rozwoj dyskusji o zmianach cywilizacyjnych w zyciu erotycznym jak sam tytul wskazuje a ty jazgoczesz i jazgoczesz o logice porazkach i sukcesach jakby ktokolwiek byl ciekawy twoich klutliwych zaczepek. Idz stad i wroc gdy ci sie okres skonczy. Chyba ze to menopalza a w takim razie wroc za pare lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sader
Zmiany cwylizacyjne w zyciu seksualnym: kobiety coraz częściej i szybciej idą z mężczyznami do łóżka, dostając coraz mniej w zamian - dowodzi znany amerykański socjolog Mark Regnerus Mężczyźni zarabiają coraz mniej (wartość zarobków amerykańskich mężczyzn pomiędzy 25. a 34. rokiem życia spadła aż o 20 proc. od 1971 roku), rzadziej niż kobiety idą na studia (panowie stanowią dziś mniejszość na uczelniach), a nawet przestali garnąć się do pracy (w zeszłym roku kobiety stanowiły większość siły roboczej w USA). Jednak mimo braku pracy, pieniędzy i wykształcenia radzą sobie coraz lepiej w... sypialni - przekonuje na łamach "Slate Magazine" prof. Mark Regnerus z University of Texas w Austin (USA). Jeśli kobiety mają pieniądze i wykształcenie, teoretycznie to one powinny dyktować warunki w związku. To oznaczałoby większe starania mężczyzn o zdobycie partnerki, dłuższe związki i wzrost liczby zawieranych małżeństw - na tym bowiem, statystycznie, bardziej zależy kobietom. Oczywiście panie też czerpią przyjemność z seksu, jednak są o wiele bardziej ostrożne w wyborze partnera. W ramach przeprowadzonego na Uniwersytecie Stanowym Florydy klasycznego już badania z zakresu psychologii społecznej eksperymentatorzy zadawali nieznajomym studentom przeciwnej płci pytanie: "Czy pójdziesz dziś ze mną do łóżka?" - zgodziło się aż 75 proc. mężczyzn, ale żadna kobieta. Tymczasem współczesne kobiety, zamiast rządzić mężczyznami, coraz częściej godzą się na seks wbrew sobie - chodzą do łóżka częściej i szybciej, niż miałyby na to ochotę, wykonują niesprawiające im przyjemności praktyki seksualne i częściej akceptują odtwarzanie scen z filmów porno. Na bezrybiu i rak ryba Zdaniem Marka Regnerusa odpowiedzi można szukać w... mechanizmach rynkowych. Obecnie jednocześnie wzrasta popyt na wykształconych mężczyzn mających pracę (bo kobiety szukają partnera odpowiadającego im wiedzą i zarobkami) i spada ich podaż (bo coraz mniej mężczyzn garnie się na studia i do pracy). Z drugiej strony - to, czego jest w nadmiarze, szybko traci na wartości. Analiza demograficzna przeprowadzona w 117 krajach pokazała, iż w populacjach, gdzie więcej jest mężczyzn niż kobiet, panowie muszą się starać o partnerkę, częściej zawierają związki małżeńskie, a poza małżeństwem rodzi się mniej dzieci. Natomiast w populacjach, gdzie więcej jest kobiet, panie częściej i łatwiej godzą się na seks. Taką tezę potwierdzają też dane zebrane wśród amerykańskich studentów - w kampusach, gdzie dominują panie, szanse na randkę, stały związek czy choćby utrzymanie kontaktu po seksie są znacznie mniejsze niż w środowisku zdominowanym przez panów. Ta demograficzna dysproporcja w krajach Zachodu jest bardzo osobliwa - w USA i Europie Zachodniej dziewczynek rodzi się tylko nieznacznie więcej niż chłopców, mężczyźni nie giną też masowo na wojnach. Jednak w miejscach, w których kobiety chciałyby znaleźć partnera - na uczelni, w klubie lub teatrze - mężczyzn jest już zdecydowanie mniej. I to panowie zaczynają dyktować warunki. Koniec miłości? Jak twierdzi Catherine Hakim z London School of Economics, "erotyczny kapitał" kobiet błyskawicznie traci na wartości. O ile zasoby takie, jak: "uwaga", "czułość" czy "chłopak" stają się dobrem luksusowym, o tyle seks stał się wręcz pospolity. Wyniki badań wśród młodych amerykańskich mężczyzn pokazały, że aż 30 proc. partnerek udało się zaciągnąć do łóżka bez choćby jednej randki, 36 proc. po niecałych dwóch tygodniach randkowania, a 13 proc. - po niecałym miesiącu. Ponadto, jeśli partnerka wyda się mężczyźnie zbyt "problematyczna", bo np. domaga się związku i uwagi lub odmawia poddania się określonym czynnościom seksualnym, można ją stosunkowo niskim kosztem zmienić na inną. Być może sytuacja uległaby zmianie, gdyby coraz więcej mężczyzn zaczęło inwestować w naukę i karierę. Jednak zdaniem psychologów główną męską motywacją do nauki i pracy jest... chęć zdobycia partnerki seksualnej. Gdy mają już u boku posłuszną kochankę, nie muszą się dalej starać i rozwój zawodowy schodzi na dalszy plan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sader
nei_nei, ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×