Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość messy

maz i On..

Polecane posty

Gość sherry ann
taka sama :) ... tak, oczywiscie, to co napisałas to wszystko prawda, bo ja tez wiele razy o tym myslalam... czy moj ksiaze, w koncu znaleziony, tyle wyczekiwany, moje ukojenie w tej calej obojetnosci nie okaze sie taki zwyczajny i w przyszlosci byc moze rownie obojetny jak moj maz..? tego nie wiemy, i nigdy sie nie dowiemy dopoki sie nie odwazymy sprobowac innego zycia, zycia z kim innym.... ja nie odeszlam od meza, nawet nie zamierzam juz teraz poniewaz jestem zwyczajnym tchorzem i boje sie zaczynac nowe zycie, ale wiem cos na temat ich ( mezow) zmian ... sa na chwile... ja postanowilam zyc jak teraz i bardziej zajac sie soba, skupic na swoich pragnieniach niekoniecznie zwiazanych z mezczyzna, przeciez swiat nie kreci sie tylko wokol nich ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazieńka965
Witam w prawdzie nie wypowiadałam się jeszcze na tym wątku ale bardzo mnie zaciekawił chociaż tak naprawdę nie ma innego faceta wokół mnie poza mężem, jednakże jaki mój mąż jest podobny do waszych mężów. Mój mąż nie pije nie bije jednak to typ strasznego mruka, zresztą zawsze taki był ale teraz czasem robi się to nie do zniesienia. Nasze rozmowy kończą się na omawianiu spraw codziennych choć i tak są inicjowane prze zemnie, w zasadzie nie spędzamy razem wspólnie czasu, nie mamy wspólnych zainteresowań itd. Bierze mnie panika jak pomyśle sobie że mam spędzić z tym człowiekiem dalsze swoje życie i tak będzie ono wyglądać do ostatnich moich dni. Kiedyś postawiłam całą rodzinę na nogi żądając rozwodu ale wszyscy byli przeciwko mnie bo przecież to taki dobry mąż, tylko ten mąż tłamsi latami moje poczucie wartości w zasadzie utwierdził w przekonaniu moich rodziców w tym co ja mogłabym osiągnąć gdybym tylko chciała ale to tylko puste gadanie bo jak przychodzi co do czego nie wyciągnie w moją stronę najmniejszego palca u ręki żeby mi pomóc albo żeby mnie do czegoś zmotywować. Mam dość bo tak okręcił moich rodziców że oni mi powiedzieli że bez jego kasy nie dam sobie rady i będę mnikim. Ja po woli budzę się z letargu po wielu tatach nie chcę ciągle iść tylko na kompromisy żeby cała rodzina była zadowolona a tak naprawkę mnie nie ma, ja nie żyje tylko wegetuję będąc jego służką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherry ann
czyzbys opisywala moje malzenstwo... ? :) ja tez poruszylam temat rozwodu na forum rodzinnym to mnie prawie zlinczowali :) a tak naprawde - dziewczyny :) zacznijmy zyc swoim zyciem ! jak juz nie mozemy zyc szczesliwe z nimi to badzmy przy nich - bez ich :) trzeba sobie znalezc jakis substytut... nie wiem, kino z kolezanka, spacer z kolezanka, moze nasi panowie sie obudza za niedlugo... ale coz - z reka w nocniku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
witam wszystkie ''stare'' i nowe Panie, ciesze sie,ze moja smutna historia w jakis sposob mogla pomoc osobom ktore sa w podobnej sytuacji. Codalej, doskonale rozumiem jak sie czujesz,ja mam tak do tej pory, z jednej strony szczesliwa jak jestem z z X a z drugiej strony drecza mnie wyrzuty sumienia, boje sie zaczynania wszystkiego od nowa,niewiadomego, zostania sama jakby cos nie wyszlo. Zawsze bylam ja i on (w sensie maz) i to ze juz koniec, ze nas nie ma przeraza mnie.. Od ciebie jednak tylko zalezy decyzja z kim chcesz byc i jakiego zycia sprobowac. Ja wierze,ze w naszych zyciach ci ''drudzy'' pojawili sie po cos. Gdybysmy dostawaly czego potrzebowaly w zwiazkach to nigdy nic takiego by sie nie przytrafilo.. I absolutnie nie ideazlizuje ich tutaj bo maja swoje wady jak i nas mezowie i jak wszsycy inni ludzie ale moze te ich wady sa dla nas mniej wazne i latwiejsze do zaakceptowania niz wady mezow?.. i ich zalety rekompensuja niedociagniecia? Moze. ..kto to wie..nikyt dopoki sie nie przekona sam.. wczoraj wyszlismy ze znajomymi, przyszedl maz, gadalismy w grupie wszyscy, bylo ok, sam na sam nie. Ale wiecie, jak patrzylam na niego to nie czulam tego czegos..tego ciepla na sercu..nie wiem..przeszlo mi? napisze wieczorem pare rzeczy jeszcze bo wychodze wlassnie. kilka przemyslen z ostatnich dni. du uslyszenia wiec. pozdrawiam cieplo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
no i nie udalo mi sie napisac wszystkiego co chcialam. tak to jest na wakacjach w Polsce, rodzina,znajomi, nie ma czasu na internet. jak wroce to tez w pracy bedzie sporo do nadgonienia wiec moge nie miec za duzo czasu na pisanie ale piszcie co sie dzieje u was i w waszych zciach i zwiazkach. Szkoda,ze Szczesliwa juz sie nie pojawia. Mam nadzieje,ze wynika to z przedslubnej goraczki i nadmiaru przyjemnych obozwiazkow :) co do mnie to tesknie za X i juz sie nie moge doczekac az go zobacze. Maz sie od wczoraj nie odezwal, mielismy dzis na chwile sie spotkac ale tak sobie mysle po co?.. potem bede tylko rozdara, zaplakana, nie bede mogla miejsca sobie znalezc... jak nie widze to latwiej mi jakos..Rozmawialam wczoraj duzo z naszymi przyjacioli wspolnymi i jest mi duzo latwiej po tej rozmowie bo wiem ze cokolweik sie nie stanie oni zwsze beda moimi przyjaciolmi, czy bede sama, czy z nim czy z kimkolwiek innym. dzis ostatni caly dzien moch wakacji, spedze go z rodzicami i siostr. pojde na ostatnie zakupy, spakuje sie. przez ostatnie lata plakac mi sie chcialo jak wylatywalam i zawsze jak mnie zostawiali na otnisku to lzy byly. Ale wracalam do brzydkiego, smutnego, niebezpiecznego , paskudnego miasta ktorego ninawidzialam i do cichego, smutnego domu.. Zastanawiam sie jak bedzie teraz kiedy mieszkam w fajnym miejscu, mam tam rodzinke, przyjaciol i ozywiscie X. czuje ze nie bedzie lez. Juz mi sie wczoraj chcialo wracac. Zaczac to zycie tak naprawde na nowo. Zajac sie soba i pomyslec o tym czego ja w zyciu chce. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej moje drogie :) przepraszam, ze tak dlugo sie nie odzywalam, ale tyle mialam na glowie. Poza tym piszac to wszystko siedze wlasnie wygodnie w wielkiej kanapie - w Wielkiej Brytanii u mnie i męża w domu :) jak to ładnie i fajnie brzmi..... ah..... :) Zaczne moze od tego, ze narazie nie mam internetu tutaj i wszystko zapisuje sobie na laptopie by pozniej odrazu to wkleic dla was... Wiec do rzeczy :) Sama zreszta nawet nie wiem na czym skonczylam piszac z wami bo nie moge sobie nawet teraz przeczytac, ale jak tylko bede miala dostep do internetu to odrazu bede na bieząco... A wiec pamietam tylko, ze mowilam, ze zle sie potoczyla moja sprawa w sadzie i ze ją przegralam, pamietam tez ze messy mialas jechac do Polski, ale nie wiem jak potoczylo sie spotkanie z tamtejszą rzeczywistoscia i nie wiem co czujesz. Zapewne dowiem sie gdy przeczytam wszystko od a do z co pisalas. A co u mnie? no coz, sama nawet nie wiem od czego zaczac. 20-ego lipca przyjechal do Polski, do mnie i do corki moj mąż. Spedzilismy ogolnie ze soba cudownie prawie 2 tygodnie, jak zwykle bylo bajecznie. Pierwszego dnia zrobilam kolacje dla znajomych i dla nas aby oni poznali mojego przyszlego męża. Bylo fajnie, popilismy, porozmawialismy, posmialismy sie, wspominalismy, byly tez docinki typu : "oj Paula i co teraz bedzie. Ty - dusza towarzystwa, zawsze w centrum uwagi, lubilas wypic i sie pobawic, a teraz? za mąż wychodzisz i celibat ;p " hehehe. Odrazu mi sie przypomnial film "kogiel-mogiel" , "oj córciu, córciu, Ty juz panienką długo nie będziesz" :D:D:D Owszem to prawda, ale malzenstwo z mezem nie czyni mnie osoba ktora teraz schowa glowe w piasek i bedzie miala na wszystko zabraniane, oj nie, jak poznalam mojego meza powiedzielismy sobie, ze jesli sie kochamy to sobie bedziemy ufac i tak tez zostało. Zawsze moge sobie wyjsc na impreze, ale za czesto ;p wypic, pobawic sie, wszystko to z głową - wiadomo... On tak samo. W końcu Kazdy czlowiek ma swoj rozum... Przyznam sie bez bicia, chociaz to dziwne, że ciezko mi czasem zaufac mężowi jak widze jaki jest przystojny, jak ma powodzenie u kobiet, ale jego zainteresowanie mną sprawia, ze szybko uciekają mi te zle mysli z glowy, ze mogłby cos zrobic złego. Widze to jak mnie kocha, ale po wszystkich moich zwiazkach, a szczegolnie po ostatnim mam czasem wrazenie jakby nie byla wszystkim dla mojego partnera. Tak mi juz w glowce zostalo, odbilo mi sie to strasznie na mojej psychice i sama sobie z tym nie poradze. Pomaga mi teraz w tym mąż, który wciąż traktuje mnie jak ksiezniczke, ale nie jak swoją wlasność... Jes taki kochany, taki czuly, nie powiem zdarzaja sie miedzy nami czasem jakies male spiecia, zaczyna sie ;p ale to nie sa powody dla ktorych musielibysmy sie rozstac albo sie wyzywac, nie szanowac, oj napewno nie. Jest dobrze, nie narzekam, mąż jest strasznie odpowiedzialny, troche zakrecony i roztrzepany, ale ma glowe na karku i to mi sie podoba :) No i tak wlasnie wracajac do tematu, po kolacji ze znajomymi byla nastepna kolacja i tak w kolko az do slubu. Nigdy nie spedzilam z tymi znajomymi az tyle czasu gdy bylam tutaj bez męża, dziwne ;p moze dlatego ze nie chcialam im wszystkim przeszkadzac, bo są parą, a ja nie chcialam sie mieszac i zawracac im glowy, no ale moge powiedziec ze bylo fajnie.... :) Przyszla w koncu sobota, tak bardzo nie moglismy z mężem sie doczekac. To nasz dzien 30 lipca 2011 roku na zawsze bede miala w swojej pamieci, bylo poprostu fajowo, jak to moja córcia mowi :D bylo schludnie, troche nerwow, ze ledwo co zalozylam obraczke meżowi na palec, bylo smiesznie, bylo procentowo - alkoholowo i wir w glowie :) imprezka sie udala, rodzina zadowolona, wszyscy mowili, ze pieknie wygladamy ze soba i widzieli jak bardzo sie kochamy, pierwszy taniec byl nasz, wszystkie glowy gosci zwrocone w naszą strone, czulam sie dziwnie, ale po chwili sie przyzwyczailam, pozniej jakos trzeba bylo rozruszac towarzystwo wiec kieliszek za kieliszkiem, smiechy hihy i rodzina sama sie rozbawila ;p wieksza czesc imprezy spedzilam ze znajomymi, ktorzy usiedli obok mnie, męża i naszych swiadkow, rowniez kolo rodzicow... Usmialam sie po pachy, a w dodatku jak juz wspominalam mialam miesiaczke, bo dostalam dzien wczesniej, ale i to nie popsulo mi humoru, na szczescie sytuacje opanowalam do samego konca, a z nocy poslubnej nici hehehehe ;p Córka moja byla na slubie, pojadla, poszalala chwilke, pozniej drzemka i na wieczor pojechala do taty. Tak do tego zgreda, ktory nie wyrazil absolutnej zgody na jej wyjazd. Na paszport sie zgodzil wielmozny ksiaze, ale na wyjazd nie, bo stwierdzil ze nawet miesiac czasu to dla niego za duza rozłąka z dzieckiem. Stalam w sadzie jak wryta, lzy lecialy mi jak chcialy, nawet nie probowalam ich zatrzymac, bo po co... Powiedzialam sobie - bądź cierpliwa, wszystko sie ulozy... Temat byl zakonczony, po sprawie pojechalam z ojcem dziecka wyrobic odrazu paszport bo sie zgodzil i tyle. Nie chcialam do tego wracac, jedyne co to rodzinie musialam opowiedziec co sie wydarzylo. Kazdy wkurzony, ale niestety, tak widocznie musialo byc. Ja uwazam, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny i ze to nie byl czysty przypadek. Ojciec dziecka placi regularnie alimenty, zabiera dziecko do siebie, fakt nie odwiedza jej w tygodniu, ale juz w dupie z tym, niebawem porusze byc moze ten temat w sadzie znowu, opiekuje sie dzieckiem i przede wszystkim nie ma ograniczonych praw rodzicielskich bo nie mam podstaw jak narazie by mu je ograniczyc wiec jesli wysoki sąd wyrazil by zgode na moj wyjazd z małą, a ojciec dziecka bylby temu przeciwny to sąd złamałby przepisy, nie moze mnie od tak puscic. Umowa byla umową, on ją złamal w pewnym stopniu, ona miala moc prawna i ogolnie moc sądową od uprawomocnienia sie orzeczenia, o pieniadze, ktore z mezem wlozylismy w to wszystko ponoc nie moge sie starac, bo poszlismy tak jakby na pewne ryzyko i tyle. Moze zloze sprawe do sadu, ale jak narazie sie zastanawiam, bo..... No wlasnie jest bo.... Opisalam to co bylo w sadzie 30 czerwca, ale juz sie zmienilo troszke na dobre. Jak sprawa juz ucichla, jak juz ex wiedzial, ze ja wylatuje do meza, a dziecko ma u niego wakacje tak jak powinno miec to pojechalam odwiedzic i zabrac małą na jeden dzien bo nastepnego juz wyjezdzalismy z męzem do niego. Gdy ją odwiozlam juz wieczorkiem po spotkaniu porozmawialam z nim. Poprosilam by zgodzil sie abym zabrala ze soba do mężą nasze dziecko na wakacje, ktorych nie miala z mojej strony zapewnionych, na 3 tygodnie, a w zamian za to mała zostanie u niego do konca sierpnia. Zgodzil sie bez wahania.... Powiedzial, ze nie ma sprawy, ze nie chce sie ze mna szarpac po sądach i gdybym ja nie robila wczesniej tych ceregieli to bysmy sie dogadali z tymi dwoma miesiacami co byly w umowie, ale nie wierze w to oczywiscie, teraz tak mowi, a w sadzie nie mogl? heheh a to dobre, no ale chwali mu sie. Zgodzil sie, bylam mu wdzieczna, podziekowalam jak na dobrego czlowieka przystalo, ale pozniej pomyslalam sobie, ze to nie fer, bo mala jest u niego wprawdzie od 31 lipca, a ze mna bedzie tylko na 3 tygodnie. Musialam to zmienic. W dzien gdy wyjezdzalismy z mezem, na wieczor, napisalam sms-a bylemu ze sprawiedliwie byloby gdyby Julia rowniez ze mna na miesiac poleciala do Ł. bo z nim bedzie ponad miesiac gdyz ja wracam do kraju 3 wrzesnia najprawdopodobniej... Nie odpisywal, a mial dac znac. Na nastepny dzien jak juz dojechalismy, zadzwonilam... Powiedzial, ze mi odpisal, ale ja nie dostalam zadnej odpowiedzi. Zapytalam wiec o jego zdanie - powiedzial, ze sie zgadza. Juhuuuuuuuu :D:D:D:D Bylam szczesliwa w tym momencie, znowu podziekowalam :) ale do tej pory zastanawia mnie to wszystko. Czy powoli zaczyna rozumiec, ze ja mam swoja rodzine? nie wiem... dlaczego w sadzie nie chcial sie zgodzic na te 2 miesiace, dlaczego teraz sie zgadza? bez wahania? nie mam pojecia. Poza tym wyciagnelam od niego wszystko. Wiem, ze zmienil prace i pracuje w toruniu, ze pracowal tam nielegalnie, ze chce sie starac do pracy w wojsku, ze wujek ma mu to zalatwic, bo pracuje sie tam 15 lat i idzie sie na emeryture, poza tym teraz od wrzesnia mowil ze idzie na 4 miesiace do szkolki wojskowej, ale ze co tydzien bedzie wracal, ale wątpie w to, ze tak bedzie odwiedzal nasze dziecko... Czekam tylko na jego potkniecie, narazie nie bede zadnej sprawy wnosila do sądu, bo jeszcze zmieni zdanie z wylotem dziecka, a chce ja zabrac tutaj w polowie listopada i na swieta wrocic z mezem do domu.... A jak bedzie w przyszlym roku? nie mam pojecia.... Wszystko pokaze czas... No wiec to tyle, znowu rozpiska moja na 3 kartki ;p Mam nadzieje tylko, ze nie zapomnialyscie o mnie laski, uwierzcie mi, ze smutno mi bylo jak nie moglam wam nic pisac, taka zabiegana bylam, chcialam spedzic czas z mężem, tak bardzo nie moglam sie go doczekac, wiec wybaczcie.... :) Messy napisz mi co u Ciebie no chyba, ze przeczytam wszystko od momentu kiedy zniknelam stad na chwile. Wierze w to, ze jestes teraz juz troszke bardziej szczesliwa.... Ze mąż nie robi Ci problemow i ze z Panem X jest smacznie :) Ciekawa jestem jak nie wiem co.... Mąż postara sie cos zrobic z tym netem, bo mielismy miec w sobote, ale jak widac nie wyszlo. POdrawiam was laski :* i to mocno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
szczesliwa22 - ciekawe czy ktoś to przeczytał hahaha:P Mi się niestety nie chciało, może później doczytam. Teraz idę na spotkanie, zgadnijcie z którym:) Pozdrawiam kafeterianki! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
bede wdzoeczna ktokolwiek napisal wpis powyzej zeby sie pode mnie nie podszywal. przykre,ze tacy idioci tez zagladaja na fora. Szcesliwa- wlasnie weszlam do pracy i czytam co napisalas :) jesli przeczytalas wczesniejsze moje wyopowiedzi to wiesz co u mnie. Napisze wiecej jak przeczytam twoje. Smutno mi jakos, nie wiem sama czemu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
tak na bardzo szybko--wszsytkiego co najlepsze na nowej drodze zycia, aby kazde wasze wspolne chwile byly piekne, wyjatkowe i pelne milosci. Ciesze sie,ze wszsytko sie udalo Szczesliwa, zaluzylas sobie. Usciski dla ciebie i twojej rodziny :) xx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej messy :) tak mi sie jakos glupio i dziwnie zrobilo jak odpisalas ze nie chcialo Ci sie tego czytac co napisalam, ale jak sprostowalas ze to nie Ty to jakas taka ulge poczulam, bo w koncu nic zlego nie zrobilam tak sobie mowie, tylko napisalam co u mnie i tyle, ale ludzie sa na tyle bezczelni, ze sie podszywają z nudów... Poza tym z tym internetem to jakos slabo, mielismy lapac sygnal od sasiadow i owszem lapiemy ale jest bardzo wolny i czasm nas odlączają, w najblizszym czasie poprosze meza by wlasny zalozyl bo to bez sensu wiec czasem tu jestem a czasem niestety nie... Teraz sie wykapalam, posprzatalam mieszkanie, podmalowalam dla męża ;p i czekam bo skonczy prace za godzinke. Jako przykladna żona powinnam niby czekam w domku na niego z obiadkiem heheh ale u nas jest odwrotnie, on przychodzi z pracy i gotuje jesli sa skladniki i odpowiednie akcesoria w domu, a jak ich nie ma tak jak dzisiaj to szybko na miasto do centrum po zakupy. Fajnie bo centrum maja 5 minut od domu :) sklepy z damską odziezą tez ;p wiec dzisiaj rowniez wybiore sie na zakupy, nie wiem moze jakies buty i cieply sweterek na poprawe humoru? ;p Pogoda tutaj niezaciekawa, robi sie coraz zimniej, chociaz teraz na chwilke slonko wyszlo, ale pewnie nie na dlugo. Siostra szykuje sie do pracy a ja odpoczywam....... :D:D:D Cos sie glodna zrobilam wiec bez zbednej roboty moze gorący kubek? hmmmm ;p Ogolnie nie widząc męża od rana tesknie jak cholera... Juz moglby wrocic.... A Ty Messy za kim tesknisz? za czym? dlaczego jest Ci smutno i przykro? Przeciez wszystko juz jest tylko przed Tobą, teraz wystarczy sie cieszyc kazdym dniem.... Gdybym byla na Twoim miejscu nie ogladalabym sie za siebie, Twoja przeszlosc jest przeszloscia i to trzeba zaakceptowac i zmierzać przed siebie... Zabralas rzeczy z Polski, wybyczylas sie tam z rodzina i przyjaciolmi i trzeba zyc dalej. Teraz to bedzie tylko dobrze, musi byc przeciez :) wiesz o tym... Ja tez mam czasem zle dni, nawet u boku męża. Nie wiem dlaczego, moze przez to, ze chce by miedzy nami bylo tylko dobrze i robie za dobrze zeby bylo wspaniale? nie mam pojecia. Czasem sie sprzeczamy, ale nie klocimy bo odrazu dochodzimy do porozumienia, ale martwia mnie takie rzeczy, ze pragne by mnie przytulil, a on w ty momencie przymyka oczy przed tv i niby zasypia... Nie czyta jeszcze zbyt dobrze w moich myslach, ale mam nadzieje, ze takie chore "jazdy" mi miną. Przeciez to nic wielkiego, to tylko moja uraza ze zwiazkow poprzednich, ale wierze ze z mezem zawsze bedzie ok. Cieszy mnie ten fakt, ze on jest jak przyjaciel, bo kumpel to za mało. Ostatnio duzo rozmawiamy, na wiele tematow, np o mojej siostrze która nie jest calkiem fer, bo zaczyna kombinowac z mieszkaniem i jak namniej wydac zostawiajac mojego meza troszke w ciezszej sytuacji, no ale mąż jest taki, ze nie potrafi komus zwrocic uwagi i czasem jest zabardzo wyrozumialy, ma dobre serce i to jest jego złota cecha charakteru... Byl ostatnio dzien kiedy wlasnie o tym rozmawialismy, usiedlismy w jadalni przy stole, zrobilismy sobie kolacje i wypilismy wodkę :) super nam sie rozmawialo, nigdy ze swoim facetem tak nie gadalam jak z nim, jak go slucham to cieszy mnie fakt, ze w koncu trafilam na kogos tak odpowiedzialnego i doroslego na swoj wiek. Kogos kto jest lekko roztrzepany ale twardo stapa po ziemii. Tego mi wlasnie brakowalo i tego bede sie trzymac rekoma i nogami, bo jest mi z nim cudownie... A Ty Messy? jak z Panem X? czy powoli jestescie ze sobą? czy to nadal taki "luźny" związek. Przepraszam za wyrazenie, ale nie wiem jak to okreslic... Powiedz tez jak w pracy, jestem ciekawa jak sobie dajesz rade... Mam nadzieje, ze jest wporzadku i bedzie tak zawsze, a rozchwiania emocjonalne zdarzaja sie u kazdego, nawet u mnie sama wiesz :) buziaczki, pozdrawiam i sciskam mocno wirtualnie :) papapa Wszystko to pisalam wczesniej, ale nas znowu odlaczylo od neta... pa :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
witaj Szczesliwa Strasznie sie ciesze ,ze piszesz. brakowalo mi twoich postow. szkoda,ze teraz wszsytkie inne panie zninely.. mam nadzieje,ze glupie podszywanie sie skonczylo, smutne to. ciesze sie,ze jestes zadowolna i zycie ci sie dobrze uklada, cieszy mnie to bardzo. lubie takie przyklady bo daja nadzieje na lepsze jutro. co do mojego smutku to sama nie wiem.. jakos mi tak dziwnie ze maz z tego kraju za 2 tyg wyjedzie i zostane sama.. mimo,ze jest X i jest fajnie razem to jakas czesc mnie teskni za mezem.. mimo,ze jak go widzialam to nie bylo fajerwerkow ale jak widze jak on cierpi to widze,ze mnie kocha.. moja mama mowi,ze milosc to nie wszystko, ze jeszcze jest szacunek, rozmowa i wszsytkie inne rzeczy ktore tworza szczesliwy zwiazek. i czasem to ze sie kocha nie znaczy,ze dwoje ludzi beda razem szczesliwi. boje sie zostac tu sama, nie wiem co przyniesie jutro...X powiedzial,ze jak sie rozwiode to on chcialby zebysmy po jakims czasie zrobili sie publiczni, w sensie powiedziec ludziom w pracy i ja moim przyjaciolom w Polsce co znaczy ze mysli o mnie bardzo powaznie i to mnie chyba wystraszylo troche. sama nie wiem czemu bo wiem,ze przeciez nie spotykamy sie dla zabawy bo nie jestesmy gowniarzami juz ale doroslymi ludzmi i po to sie z kims spotyka ze moze to prowadzic do normalnego zwiazku. dziwna jakas jestem. sama nie wiem czego chce. z jednej strony chce X, z drugiej brak mi tej stabilizacji i przewidywalnosci jaka mialam z mezem. mam nadzieje,ze ot przejdzie kiedys. wszyscy dookola mi mowia,ze juz tak daleko zaszlam i teraz nie ma odwrotu, zeby nie wchodzic dwa razy do tej samej rzeki itp.. penie maja racje. szkoda,zen ie mozna tylko wylaczyc uczuc.. popracuje teraz troche :) o 1 idziemy z moim teamem na lunch a po pracy jade do X na weeknd. nie widzielismy sie 2 tyg, stesknilam sie, mam nadzieje,ze bedzie milo. czekam na awasze posty. pozdrawiam cieplo w ten deszczowy poranek. x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj droga Messy :) ciezko mi sie czyta jak piszesz, ze jestes strasznie rozchwiana emocjonalnie, ze tego Ci brak i za tym "tesknisz" (mowie o męzu) a z drugiej strony Pan X, ktory nic zlego nie robi bys mogla go teraz skrzywdzic... Przykro mi, ze znowu w pewnym stponiu sie cofasz zamiast isc faktycznie do przodu. Nie gniewaj sie ze to pisze, ale musialam bys wiedziala jak duzo juz zrobilas postepow, z ktory nie fer byloby sie teraz wycofac nawet wobec samej siebie nie fer... Twoja mama ma racje mowiac, ze na zwiazek udany i szczesliwy sklada sie rowniez szacunek, rozmowa, zrozumienie, zaufanie. Ponoc do tej samej rzeki sie dwa razy nie wchodzi, ja kiedys weszlam z moja pierwsza miloscia, bylo super na poczatku, spedzilismy ze soba prawie 3 miesiace wspanialych chwil, on rowniez byl za granica, a ja w Polsce, ale na wakacje tylko wyjechalam do niego do pracy. Pozniej sie wszystko popsulo, za rzadko sie do mnie odzywal, jakos tak olewal az w koncu mnie zostawil, dlaczego? nie mialam pojecia, pozniej wyszlo szydlo z worka, znalazl sobie inna (kolezanke ze szkoly sredniej) ktora byla w innym miescie, ale mieli ze soba dobry kontakt zawsze, a ja poszlam w odstawke. Nie bylo wyzwisk, rozstalismy sie kulturalnie, ale w przypadku kazdego czlowieka moze byc inaczej. Uwazam, ze gdybys dala męzowi szanse na ponowne bycie razem - nie wyszloby... Takie mam przeczucie. To juz nie byloby to samo. Co innego gdybys wyjechala do Polski tak jak niedawno, spotkala sie z nim i na nowo zakochala, ale sama mowisz, ze spotkanie z nim to tak jak sylwester bez fajerwerkow... Nic szczegolnego, bylo bo bylo... Nie daj sie zwieźć zlym myslom, ktore byc moze kieruja Cie w strone mężą, bo pozniej bedziesz zalowala, ze znowu sprobowalas. Wiem, ze juz po takim czasie nie jestes sobie w stanie az tak przypomniec jak bylo zle miedzy Toba, a nim. Teraz masz w glowie to, ze a moze sie zmieni. Owszem, moze..... ale nie na dlugo. Nie chce moja kochana zebys znowu plakala, mowie to bo sama nie raztak plakalam i wiem jak wtedy serce sie sciska. To boli - w przenosci i w dokladnym sensie znaczeniu tego słowa... To przykre i dołujące. Co by bylo gdybys pozwolila wam byc jeszcze raz z soba? gdyby nie wyszlo? uwazasz ze bylabys bardziej szczesliwa? Nie messy, wtedy to zalowalabys tego dwa razy mocniej ze jednak dalas sie nabrac. Co za tym idzie? oszukanie samej siebie, łez o dwa razy wiecej podejrzewam i co najwazniejsze - strata Pana X, ktory zawsze podtrzymuje Cie na duchu, ktory byl i jest blisko Ciebie gdy potrzebowalas przytulenia... Zobaczysz, jeszcze wszystko sie ulozy, jeszcze nie raz sie bedziesz z tego smiala, ale narazie zostaw wszystko w tyle i zobaczysz co Ci los przyniesie... Nie zamartwiaj sie na zapas. Zyj kazdym dniem, zamartwiaj sie tylko pracą i sobą sie zacznij przejmowac. Zrob cos dla siebie, nie wciaz dla innych.... Trzymam kciuki bardzo :) i ciesze sie, ze za mna troszke tesknilas. Jestes wspaniala kumpelą z ktorą bardzo lubie rozmawiac... Przynajmniej mam sie komu wygadac... A u mnie jest calkiem wporzadku, z mezem raz tak, a raz tak. Ogolnie nie narzekam... Spedzamy czas ze soba po jego pracy, raz wyjscie na miasto na zakupy, a raz siedzimy w domu przed tv, bo co tu innego robic... Zostaje u niego do 4 wrzesnia wiec jeszcze sie soba troszke nacieszymy. Pozniej zobaczymy sie w listopadzie i do konca grudnia juz z córcią u niego, takze sie ciesze :) Dzisiaj zlapalam na chwile internet, nie wiem jak bedzie po poludniu, pewnie wieczorem zajrze... Tak wiec Messy nie przejmuj sie niczym, to tylko tymczasowe rozchwiania emocjonalne, przejda napewno jak zostawisz to wszystko w rekach Najwyzszego.... Pozdrawiam i do poczytania. :) Faktycznie - smutny dzisiejszy dzien, taki deszczowy i bez wyrazu... jak to Anglia... buziaczki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
witaj moja droga Szczesliwa, podniosla mnie na duchu twoja wypowiedz troche.. zdajesobie sprawe z tego,ze zaczynam sie emocjonalnie cofac teraz a powiennam zostawic to wszystko w tyle i ruszyc do przodu i zobaczyc co mi przyszlosc przyniesie... skupic sie na sobie i swoich potrzebach, zobaczyc jak mi bedzie bez meza i poprostu cieszyc sie kazdym dniem i patrzyc pozytywnie w przyszlosc. Tylko ja taka glupia troche jestem bo strasznie emocjonalnie podchodze do wielu spraw i dla mnie tak zapomniec poprostu sie nie da.. wiem,ze nie bylaby to dobra decyzja wrocic do siebie teraz i to by pewnie poprostu nie wyszlo.. tylko tak strasznie i ze go krzywdze i sprawiam bol.. nienawidze sie za to czasem..powinnam przestac odpisywac na esy i odbierac telefony bo to tylko rozgrzebuje rany... jade za 1.5 h do X i zamierzam spedzic z nim mily weeken, moze chwile razem pomoga mi pozostawic reszte w przeszlosci gdzie jej miejsce.. skad piszesz teraz? ja jestem w manchesterze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Corby - to miasto gdzie mieszka moj mąż... zostaje tu do 4 września wiec moze sie spotkamy? hehehhee ;p ale bylby spontan ;p z tym, ze ja angielskiego nie znam wiec sama bym nigdzie do Ciebie nie dojechala, taki mi pomysl naszedl ;p nie no zartuje oczywiscie, chociaz? ;p Messy musisz sobie cos w koncu postanowic. Widze, ze jestes taka jak ja, na wszystko reagujesz bardzo emocjonalnie, do wszystkiego podchodzisz bardzo uczuciowo i trzezwo rozwazasz wszystkie poglady i sprawy... Ale to czasem czlowiekowi nie wystarcza, czasem trzeba sobie powiedziec DOŚĆ i ruszyc z kopyta do przodu, by udowodnic innym, ze nie chowamy glowy w piasek jak kiedys, ze jestesmy silni i nic nas nie powstrzyma. Sprobuj podążyc za tym co jest i bedzie dla Ciebie najlepsze. Mowisz, ze nie potrafisz od tak zapomniec, wiec zapewne nie zpaomnialas jak mąż Cie traktowal, jak nie szanowal,ze mialas tego po dziurki w nosie... Kazdy czasem sprawia ból, jedni mniej drudzy bardziej, ale Ty nie zrobisz nic zlego swoim odejsciem od męża, to on wyrzadzil Tobie wieksza krzywde, Ty teraz dalas mu popalic i tyle. Nie przejmuj sie tym. Ale dobre w Tobie jest to, ze Ty krzywdzac go w pewnym sensie masz chociaz wyrzuty sumienia i cos lezy Ci na sercu, a on od tak poprostu traktowal Cie jak mu sie podobalo i jakos zadnych wyrzutow nie mial, książe jeden. Dopiero teraz kiedy widzi, ze ta osoba od niego odchodzi, bo przyszlosc emocjonalna z nim zadna to teraz sie bierze w "garsc" i sprawia wrazenie pokrzywdzonego baranka... Zlituj sie Panie, ale nie nad nim tylko nad jego glupotą, ze taka kochana osoba jak Ty tak zaniedbal. I nie ma wytlumaczenia teraz, ze widzisz ze on taki biedny, nie messy, bo my zawsze tak na tych skulonych facetow po szkodzie patrzymy, a czy oni tak nami by sie zainteresowali znów? pewnie nie.... nie dawaj szansy temu co nie przetrwa, tak przeciez czuje Twoje serce... Ok lece na obiadek, bo mąż znowu gotuje :D pa :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
Szczesliwa, szybko przeczytalam ale juz wychodze z pracy wiec napisze w poniedzialek, chyba ze znajde chwile przez weekend. pewnie nie powinnam dawac kolejnej szansey i tyle razy powiedziala sobie ze nie dam ale to moje serce takie glupie.. mam nadzieje,ze bede miala udany weekend z X ktory mnie utwoerdzi w przekonaniu (weekend a nie X) ze podjelam wlasciwa decyzje.. udanego tobie i wam wszystkim xx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wionetta45li
Przeczytałam ten temat od początku do końca, mam podobnego mężna, no może nie do końca ale z pewnością takiego co nie okazuje mi szacunku podobnie jak mąż autorki tego topiku. Mój mąż chciał żebym była szczęśliwa zgodnie ze scenariuszem jaki on mi wymyślił na życie, nie skończyłam studiów bo poco mi one, nie musiałam pracować bo on zarabia jednym słowem mogłam życic jak królewna jednak tylko i wyłącznie w schemacie tylko i wyłącznie takim jaki mu odpowiada. U mnie było tak że przez wiele lat wmawiał mi że do niczego się nie nadaję, jestem głupia :np prawo jazdy nie zrobię jestem za głupia, czegoś tam nie zrobię bo jestem głupia itd.Zostawiał mi jakieś marne grosze na zakupy o które i tak wcześniej musiałam prosić ale ogólnie moja rodzina żyła ze świadomością tego że pieniądze są wspólne(większe robił sam). Nie o pieniądze mi tu chodzi ale o całokształt, brak szacunku.Wiem wiele rzeczy to moja wina wiem, mogłam z nim rozmawiać, mogłam się buntować nie robiłam tylko żyłam w poczuciu że nie do końca jestem szczęśliwa, że jestem jakby osobą wykluczoną społecznie(nie miałam przyjaciół, koleżanek, rzadko wychodziłam z domu .) Nie wytrzymałam tego kiedyś tupnęłam nogą uciekłam do Londynu, zostawiłam z nim syna , wiem jestem potworną matką żyje w ogromnym poczuciu winy ale tamto życie doprowadziło by mnie do do samobójstwa prawdopodobnie . Podobnie jak u ciebie mój mąż błaga mnie o powrót, płacze, prosi o litość, straszy samobójstwem, w dalszym ciągu wykańcza mnie to. Jednak tutaj powoli dochodzę do siebie, każdego dnia udowadniam sobie że jestem wartościowym człowiekiem, robie kolejne kursy awansuje, nawet nie wiecie jaka byłam dumna że sama potrafiłam wyciągnąć pieniądze z bankomatu, coś załatwić w banku bez niego że świat nie kończy się na min a ja jestem w stanie funkcjonować jako samodzielna jednostka. Pod wpływam płaczów w słuchawce telefonu, obietnic ze on się zmieni już na zawsze, na lepsze mam ochotę tylko i wyłącznie z litości wrócić do niego, wrócić bo potwornie kocham syna. Jednak jak ja mam żyć z człowiekiem do którego czuję tylko litość.Czasami sobie tłumaczę że zostanę tutaj bo mam tu stabilny byt i że mimo wszystko nie stracę syna że on to wszystko kiedyś zrozumie bo jest prawie dorosły, że być możne kiedyś przyjedzie tutaj, a może to wszystko moje mrzonki? Boję się tego że jednak to tylko taka jego gadka, nie wiem co robić? Nie mam tu nikogo w sensie jakiegoś partnera może wtedy by mi było łatwiej nie wiem, może trudniej, niestety nienawidzę facetów, brzydzę się ich mimo że nigdy mąż mnie nie bił, i nie pił . Messy jeżeli mogę ci coś doradzić to zamknij ten rozdział z mężem, ty nie masz dziecka więc na pewno będzie ci łatwiej się odciąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherry ann
Witajcie drogie dziewczyny. Nie pisalam tyle czasu bo zwyczajnie padl mi komputer a w pracy jak to w pracy-sa inne obowiazki i nie zawsze moge wejsc na net. Ale za to sobie chociaz poczytalam wiele ciekawych waszych zapiskow :) Messy - ciesze sie, ze spedzasz teraz uroczy zapewne weekend z Twoim X., szczesliwa22 - z twojego powodu rowniez sie bardzo ciesze - jak to wspaniale czytac ze ktos jest szczesliwy w malzenstwie :) Naprawde to piekny widok jak dwoje doroslych ludzi okazuje sobie milosc :) Wionetta, kolejna pani z Anglii ? :) wiecie co ? Pomoglyscie mi nieco, bo okazuje sie ze moj maz nie jest takim tyranem za jakiego go mialam... nie pasuje az tak do tych historii o ponizaniu, chamstwie czy okrucienstwie, i sama nie wiem czy dobrze bym zrobila odchodzac od niego... Okazuje sie ze moj wypracowany sposob na niego - czyli wychodzenie z przyjaciolkami, zakupki babskie czy jakies inne rozrywki, doskonale mi pomagaja w tych trudnych chwilach gdy on zapomina o okazywaniu uczuc... Jego ostatnia poprawa trwa i to juz dosc dlugo ;) hahah :) zauwazylam tez ze chyba za duzo wymagalam od faceta :) Oni sa tylko mezczyznami ... Dziewczyny piszcie co u was, naprawde uwielbiam was czytac a te podszywy, coz- niektorzy musza sobie ulzyc ;) Pozdrawiam Was wszystkie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie moge wprost
uwierzyc!Bardzo sie ciesze ze znalazlam ten topik,przeczytalam od poczatku bez oddechu:)kiedys bylam w takiej samej sytuacji,a Wionetta opisala prawie kropka w kropke moje zycie.Dziewczyny jestem z wami,z calego serca zycze wam szczescia.Jesli pozwolicie to bede tu zagladac. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burza w szklance wody
Tak, tak. Na początku jest zauroczenie, zaczynają się motyle w brzuchu. Cały świat wiruje, w głowie mętlik. Ach jak mi z nim cudownie. Mąż to chyba pomyłka........ Nie wiem co mam zrobić ten "X" nie chce stałego związku, ale mi z nim tak cudownie. Nie, męża nie mogę zranić.---- "ale już go zraniłam, zdradzając go z "X". Nagła decyzja. ODCHODZĘ...... Po latach..... Ten "X" to jednak pomyłka. Ja chciałam...... Ale on dawał mi tylko sex. Dlaczego tak się nim zauroczyłam. Straciłam męża, dom, rodzinę, no i te parę lat. Nic z tego już nie odzyskam........ Taki los czeka cię. Euforia minie, nastanie zwykła szara codzienność. I tak w ogóle to wszystko będzie do dupy. Pomyśl, TO TY OSZUKUJESZ, ZDRADZASZ, JESTEŚ ZŁA. A gdyby zrobił to TWÓJ MĄŻ to byłby zwykła kanalią i trzeba by go kopnąć w tylną część ciała. No bo przecież mąż jakby zdradził....... Popatrz na to właśnie tak. Powiedz mężowi, odejdź i układaj sobie życie na nowe. A tak jak to jest teraz to jest tylko przygodą (ale tylko dla ciebie) Dla męża pomimo wszystko jest i będzie dramatem. ŻONA OKAZAŁA SIĘ SUKĄ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherry ann
....dlatego wlasnie nie kazdy odwazy sie na taki krok jakim jest odejscie ... bo istnieje obawa ze nasz wymarzony okaze sie podobny do tego, ktorego zostawimy... poza tym niektore z nas sa zwyczajnie leniwe lub tchorzliwe - oczywiscie pisze to poslugujac sie swoim przykladem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
burza w szklance - nie znasz mnie i nie masz prawa mnie oceniac. Pomine forme towjej wypowiedzi i totalny brak kultury. Idz wyladuj swoje frustracje gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
przeczytala jeszcze raz twoja wypowiedz i pozwole sobie sprostowac pewne kwestie. to nie jest zauroczenie i tylko sex jak piszesz. Bylismy przyjaciolmi na dlugo zanim cokolwiek miedzy nami sie zdarzylo i zdazylam go poznac jako czlowieka z jego wadami i zaletami wiec nie chodzi tu tylko o sex bo na tym nie buduje sie zwiazku. Gdybys przeczytala topik to bys wiedziala,ze z mezem nie ukladalo nam sie duzo wczesniej zanim jeszcze X poznalam. Decyzja nie byla nagla tylko dojrzewalam do niej przez dlugi czas. Po latach.... moze bedzie szara rzeczywistosc ale fajna i szczesliwa. pomiedzy dwojgiem ludzi ktorzy sie szanuja i kochaja. I moze wcale nie bedzie wszsytko do d*** jak sugerujesz (a moze nie, nikt nie wie) I uwazam,ze piszesz tak dlatego bo jestes bardzo nieszczesliwa i smutna osoba, nie ulozylo ci sie zycie i to wlasnie twoje jest do d*** i jedyne co teraz potrafisz to dawac innym zlote rady i oceniac, wyzywac itp bo czujesz sie wtedy lepiej. I powiem ci jedno na koniec, maz mnie kiedys prawdopodobnie zdrdzil, dowodow nie mam ale slyszalam pewne rzeczy, ale poniewaz go kochalam to nie chcialam tego drazyc i wolalam nie wiedziec. mam nadzieje,ze juz wiecej nie napiszesz na tym topiku i pojdziesz sobie ulzyc gdzie indziej. Nie pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Messy nie przejmuj sie wypowiedziami niektorych stad ludzi, dla mnie to prostactwo i żenada jak ktos zaczyna Ci wytykac bledy, ktorych eweidentnie Ty nie popelnilas moim zdaniem tylko Twoj mąż. Nikt nie zna siebie tak naprawde tutaj, ale z tego co czytam tu i nie tylko mozna wiele wywnioskowac. Nie lubie rowniez ludzi, ktorzy nie znaja, a oceniają. Dla mnie to brak kultury i szacunku w ogole do drugiego czlowieka. Juz dawno temu powiedzialam sobie, ze mam gdzies ludzi, ktorzy nie wiedza nic na moj temat, a poprzez wyglad badz rozne plotki oceniaja mnie z zewnatrz i z wewnatrz. To chamstwo i byc moze pewna zazdrosc przemawia przez takie osoby. Glowa do gory bedzie ok :) nie przejmuj sie zawiscia i podłościa takich buraków... ;p A jak w ogole dzionek mija? jak po weekendzie kochana :) zadowolona? usmiech na twarzy jest? mam nadzieje, ze tak... Ja wstalam juz o 9-ej i wzielam sie za zupke, bo mąż wroci niebawem z pracy, a ja zaproponowalam mu na obiadek rosołek i kurczaka :) U nas pogoda calkiem calkiem, sloneczko wyszlo juz od samego rana, ale nie wiem czy jest cieplo, bo sama na swierze powietrze nie wychodze do ludzi ;p jestem nietutejsza, cetrum troszke juz znam pamieciowo, ale z jezykiem mam problem wiec mam blokade i dlatego siedze w domu, ewentualnie z siostra albo z mezem czasem wyjde... Wczoraj bylam na zakupach, poprawilam sobie troszke humor, choc on i tak nie byl zły, ale nowy ciuch lub buty zawsze sprawiaja wieksza radosc ;p napisz messy jak u Ciebie, jestem ciekawa jak weekend z Panem X minąl :) pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
biedne idiotki - bylam z jednym facetem odkad mialam 17 lat wiec nie wiem o jakim skakaniu z kwiatka na kwiatek mowisz. szczesliwa - mysle,ze moze lepiej pisac prywatnie na maila bo zaczyna sie tu robic niefajnie. Typowe polski zasciankowe zachowania i ograniczenia umyslowe (u niektorych oczywiscie) polaczone z opluwaniem sie i nienawiscia do innych. szkoda bo lubilam tu zagladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burza w szklance wody
"messy" Nie napisałem nic obraźliwego, ani chamskiego. Jeżeli tak postrzegasz wypowiedzi swojego męża jak posty osób trzecich, to zastanów się nad samą sobą. Wyznajesz zasadę "kto nie ze mną ten przeciwko mnie" A wcale tak nie jest. Patrzę z boku obiektywnie i nie osądzam. Czytam wypowiedź tylko jednej strony i jej punkt widzenia. Czytam też posty "KLAKIERÓW", choć szanuję zdanie innych. Bo każdy widzi wszystko przez swój pryzmat. Tak samo i ja patrzę na to po swojemu. Facet jak facet, po ślubie ma stabilizację i ani mu w głowie, że żona chciałaby noszenia na rękach od czasu do czasu. Trochę czułości i pieszczot "PO" a nie odwracania się tyłkiem i zasypiania z chrapaniem. Może i kocha tak po swojemu, ale okres "gwarancji" już upłynął. Nie bronię męża, bo to tak wypada. Ale sama z opisów w tym topiku podałaś jak na tacy.:: " Nie porozmawiałaś z mężem wtedy gdy dostrzegłaś rysy w związku. Wybrałaś spowiedź u "PRZYJACIELA" który jak każdy facet wykorzystał okazję i Cię "POCIESZYŁ". We wszystkim złym co powstało w Twoim małżeństwie masz taki sam udział jak Twój mąż. Zaraz napiszesz, że jestem szowinistą :) Może. Ale swoją żonę kocham i nie zamieniłbym jej na żadną inną. A daje mi czasem popalić. A ja sam też do świętych nie należę. Tylko my rozmawiamy ze sobą, a nie zamiatamy swoich problemów małżeńskich pod dywan. Masz problem porozmawiaj z mężem. Ale teraz skoro to trwa tyle lat........ Może nie jest za późno na szczerą rozmowę, nawet gdy się nie uda. Sama Twoja podświadomość ( A NIE LITOŚĆ JAK PISZĄ TU PONIEKTÓRE ) podpowiada Ci wróć do męża. !!!! Może nie warto przekreślać tego co kiedyś dawało Ci szczęście i motylki w brzuchu. Pan "X" to na razie zauroczenie. Namiastka, surogat zastępczy z braku laku. Tak naprawdę to ten men od obrączki to jeszcze formalny i prawny facet który ma jeszcze do Ciebie prawo powiedzieć ŻONO i KOCHANIE. Ta reszta to tylko reszta świata. Jeżeli mąż robi Ci sceny zazdrości i wymówki to nie to że Cię nie szanuje. On po prostu Cię kocha i nie chce stracić. To nie są stare buty czy rękawiczki. To tylko człowiek. Taki sam jak i Ty. Człowiek który czasem popełnia błędy jak i Ty. Człowiek, który ma prawo się mylić. I który ma prawo dostać jeszcze jedną szansę. Ty też kiedyś będziesz jej potrzebować. A jeżeli jesteś taka czysta , niepokalana i bez winy - ZABIJ GO. Wyrzuć na śmietnik. Amen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
burza... napisales,ze jestem suka co ja postrzegam jako obrazliwe i chamskie. Wcale nie wyznaje zasady ''kto nie ze mna ten przeciwko'' , wyznaje zasady szacunku do drugiej osoby i kultury wypowiedzi, ktorej u ciebie moim zdaniem zabraklo. widze,ze nie przeczytales tego watku bo jakbys przeczytal to bys wiedzial,ze przez prawie 8 lat probowalam rozmawiac, prosilam, mowilam co jest nie tak. PRZYJACIEL byl przyjacielem, i nigdy nie podjuszal ani nie popychal do niczego. Poprostu byl kiedy potrebowalam wsparcia. I to on mi mowie;, zebym jesszcze sprobowala i ze moze cos sie da uratowac. Wiec nie osadzaj i jego tak latwo jak mnie. masz racje, maz popelnial bledy ktore sie przyczynily do tego co sie stalo. ja tez popelnialam pewnie bledy. ale staralam sie i walczylam o ten zwiazek. Do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burza w szklance wody
Cenię ludzi wytrwałych, konsekwentnych w działaniu. Nie umiem pozytywnie oceniać "WYGODNICKICH" Nie będę walczyć - wystarczy, że spróbowałem. Dziś wiem jedno. Moja żona jest tą JEDNĄ I JEDYNĄ. Na niej mogę polegać, ona wspiera mnie w chwilach ciężkich, cieszy się z moich sukcesów. Kocham Ją za to że jest obok mnie, kocham ją kiedy zasypia, kocham ją kiedy jesteśmy od siebie oddaleni. Bo ona pomimo wszystko i na przekór wszystkiemu wierzy we mnie. Wierzy w to zauroczenie, które nami owładnęło i zrobiło z nas małżeństwo. Pomimo burz, nieporozumień i kłótni, to właśnie ONA nie poddała się chwili słabości i walczyła o swoje młodzieńcze marzenia. Bo ta miłość była marzeniem. A Ty przekreślasz wszystko. Z męża robisz wroga (pomimo, że to nie on zdradził !!) Z przydupasa robisz "przyjaciela i powiernika najskrytszych myśli" Jak można Cię osądzać obiektywnie !!!!!! Sama pisząc to co piszesz przedstawiasz się w takim a nie innym świetle. I jesteś w błędzie. Przeczytałem cały topik od dechy do dechy. Nie jeden raz. Ale trzy. Mogę z pamięci cytować Twoje wypowiedzi. Dlaczego moja ocena Cię rani ? Dostrzegasz w niej ziarno prawdy o sobie. Szczerze. Gdybyś odeszła jak Dama z honorem od męża, pochwaliłbym Cię i napisał "DZIELNA DZIEWCZYNKA" Ale Ty ZDRADZIŁAŚ Męża, oplułaś własne małżeństwo... A od suk nie wyzywałem..:) Odczytałaś to pomiędzy wierszami, czy sama tak się oceniasz ? Zresztą sam tytuł topiku. mąż i On. Mąż z małej litery. Przydupas z dużej. sorry śmiech pusty ogarnia czytając sam nagłówek. Nie potrafisz oceniać wartości innych ludzi. Cenisz słodkie słowa wychwalające Ciebie pod niebiosa. To prawie jak faryzeuszka. FAŁSZYWA I OBŁUDNA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość burza w szklance wody
"ŻONA OKAZAŁA SIĘ SUKĄ." to cytat z innego topiku gdzie żona ta pokrzywdzona okazała się inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messy
nie ma sensu wchodzic z toba w dyskusje bo wiesz sam lepiej jakie bylo moje malzenstwo i czy probowalam czy nie wiec obojetnie co napisze to nic zmieni bo ty i ta wiesz lepiej. naglowek moze tak wyszedl ale nie byl zamierzony absolutnie ale to tez bez znaczenia bo ty wiesz lepiej. moze kiedys jak ciebie twoja ukochana zona kopnie jak mnie kopnieto to pogadamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×