Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

danusiadana

Rzuciłam toksycznego choleryka ....dziewczyny nie bójcie się odejść...

Polecane posty

Mój choleryk mnie zdradził. Bałam się strasznie na początku myślałam, że świat mi się zawali, nie dość że ciężko było z nim żyć to jeszcze babka na boku. A przed ślubem był taki cudowny. Schudłam 10 kg, nie wiem jak to się stało że mnie z pracy nie wywalili bo jak cień się snułam. Pomogła mi to przejść psycholog ze świetlicy do której moja siostrzenica chodziła- Sienkiewicz Urszula świetna kobieta. Nie ma się co poddawać. Ja sobie teraz na nowo życie układam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laaaaaaaaaaaaaalkaaa
Ja boje sie odejść.... chyba jestem psychicznie uzalezniona od niego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guziczek@
jestem w takiej samej sytuacji jak opisujecie:( nie wiem co mam z tym zrobic, bardzo go kocham i nie potrafie odejsc:( chociaz wiem ze nigdy nie bede z nim szczesliwa. Nawet nie wiadomo jak bym sie starała to i tak zawsze robie zle, nie moge mu niczego powiedzec bo on wszystko wie najlepiej, wmawia mi rzeczy ktorych nie ma a ja zawsze do swietego spokoju zgadzam sie z nim :/ bardzo szybko sie denerwuje raz uderzył mnie w twarz podczas kłótni tłumaczat pozniej ze był tak zdenerwowany ze nie wiedział co robi a ja głupia wybaczyłam i tak jest za kazdym razem ciagle tylko go usprawiedliwiam... nie wiem juz co mam robic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guziczek@
dziewczyny co o tym myslicie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guziczek@
chciałabym, żeby to było takie proste jak piszecie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dereded
a ja odeszłam od takiego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dereded
i jestem spokojna, życie odzyskało barwy.ale najpierw musiałam osiagnac szczyty upokorznia i bólu, zeby sobie uswiadomic ze tak dalej byc nie moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guziczek@
"dereded" jak o nim zapomniałaś? przecież nie jest łatwo uwolnic się od kogoś, kogo mimo wszystko kochasz:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnnnaaaaa33
czas musi wyleczyc rany,rozum wygrac z sercem...sama sobie to w kolko jak mantre powtarzam,i wiem ze pewnego dnia bedzie dobrze...ile razy sie dalam zlamac,wracalam....a potem mialam ochote lbem walic w sciane,nienawidzilam sie za swoja slabosc,za to ze robie jeden krok do przodu,i po chwili 3 kroki w tyl,bo po kazdym takim ,,zejsciu,, do nastepnego rozejscia zdazyl mi zniszczyc jakas rzecz,samochod lub wyludzil odemnie pieniadze,i tak za kazdym razem bogatsza o kolejne przykre doswiadczenia i ubozsza ,,na koncie,, sie rozchodzilam...... Tym razem przetrzymalam jego prosby,juz nie wroci,juz sobie kogos znalazl,wiec jestem tylko statysta w tym filmie i o to mi chodzilo,zeby doprowadzic do momentu gdy on juz nie bedzie prosil...teraz moge lapac doly,dostawac schiz,wyc do ksiezyca i tak bedzie przebiegal detox,az minie mi kompletnie,i odzyskam moje dawne wesole zycie,w ktorym nikt mna nie pomiatal,mialam mnostwo znajomych,i swiety spokoj:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guziczek@
też chciałabym wrócic do czasów w ktorych nie miałam takich problemów, żyłam normalnie i byłam sobą... ale nie potrafię w to uwierzyc, jestem pewna, że już zawsze to cierpienie będzie we mnie :( powtarzam sobie cały czas, że nawet jeśli będę kiedyś z innym mężczyzną to i tak "on" bedzie gdzieś daleko w moich myślach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnnaaaaa33
guziczek...mysle ze to jest identyczne jak w przypadku jakiegos traumatycznego przezycia....ja kilka lat temu pochowalam moja malenka coreczke,to byl czas i bol nie do opisania,bylam chodzacym trupem,otepialym z bolu,pytalam sie lekarza czy tak juz na zawsze pozostanie,wrecz nie wierzylam ze nadejdzie dzien w ktorym bede potrafila sie smiac,beztrosko,ze kiedys to wszystko minie,myslalam ze juz do smierci zostane smutna,zalamana i cierpiaca...z miesiaca na miesiac bylo lepiej,dzis juz od dawna moge o tym mowic,nie placzac,nigdy nie zapomne,ale nie jest to natretnie bolesna mysl ktora bezustannie drazy moj umysl.Tak jest,tak sie stalo,to bylo smutne...TO BYLO. Dlatego jestem pewna ze warto przerwac to bledne kolo rozchodzenia sie i powrotow,bo to nic nie da,i tak w koncu bedziesz musiala podjac ostateczna decyzje,a ile lat zycia stracisz ,tego nikt ci pozniej nie zwroci,nie zrekompensuje,im szybciej tym lepiej,kazdy bol ma swoja granice,i czas go musi wyleczc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guziczek@
Nie wiem co mam na to odpisac, jestem zła na siebie... ludzie przeżywaja na prawde tragedie a ja płacze przez jakiegoś dupka, mam nadzieję , ze minie mi to szybko:( ze w koncu zaczne myślec realnie :( wiem, że potrzebuję czasu żeby zapomniec... dobija mnie tylko ten smutek to, że tak mnie to boli:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Takaonablueyes
guziczek... musisz byc silna .. jest Co ciężko ale minie ...pomysl jakie skopane zycie miałabys... tacy ludzie nie sa do życia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bez zludzen lepiej
PRZEMOC PSYCHICZNA JEST CZESTO GORSZA OD PRZEMOCY FIZYCZNEJ !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annnnnaaaaa33 Boże,jak Ty to przeżyłaś? ja sobie nie wyobrażam tego nawet...... Dla Ciebie ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minimikaaaaa
Dziewczyny obserwujcie swoich facetów!!!!!!!!!!!!!!!!!! nikt od razu nie wychodzi za mąż a symptomy zawsze sa przed slubem dziecmi..nie usprawiedliwiajcie, nie łudźcie sie ze po slubie sie zmieni!!!! ile tragedii mozna uniknąć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dala od domu
dobrze... przeczytałam tylko pierwszy post, bo nie mam czsu, ale napiszę wam, jak wygląda rodzina typa choleryka... opowieść z pierwszej ręki... mój tata jest cholerykiem, "panem i władcą" i tylko on ma rację, tylko jego zdanie się liczy, mama ma piekło w domu, ja i moje rodzeństwo też... o matkę był całe życie zazdrosny... do tej pory robi wszystko, żeby ona miała jak najmniej czasu dla siebie, na szczęście pracuje w domu, także, kiedy nie ma ojca, ma chociaż czas, żeby posiedzieć w internecie... taaak, tego też ojciec matce zabrania i non stop dokucza jej, że ma wirtualnego kochanka... moje dzieciństwo... jedna wielka kontrola, kiedy mieliśmy wakacja codziennie wieczorem dawał nam zadanie na następny dzień, które musiało być wykonane... stara się zapewnić byt rodzinie na wysokim poziomie, żeby.... później móc to wypomnieć, to, że mamy wszystko i to, że jesteśmy tac niewdzięczni... nie mieszkam już w domu, z bratem studiuję w innym mieście, jakieś 70 km od domu, chce, żebyśmy przyjeżdżali do domu w każdy weekend bo jak nie to zaczyna się wypominanie, albo podejrzewanie i oskarżanie "chodzicie na imprezy, chlejecie, pewnie bierzecie narkotyki bla, bla, bla"... nie wspomnę już o tym, jakie miałam przeprawy, żeby być z moim narzeczonym, ojciec nigdy go nie lubił, zawsze miał coś przeciw niemu.... nie pozwalał mi wychodzić, dopiero po 18 mogłam w sobotę wyjść, ale nie z chłopakie i musiałam wrócić o 22, po maturze mogłam wracać o północy teraz w zasadzie mnie nie kontroluje, co nie oznacza, że nie słusze komentarzy, jak wracam w nocy.... i tak kontroluje całą rodzinę... wspomnę jeszcze otym, jak potrafi wrzeszczeć, jak się wkurzy, jak ma zły humor wystarczy nawet źle ugotowany obiad... taaak, oprócz tego typa jest jeszcze dobry tatuś... potrafi być tak dobry, że czasem zapominam, co czułam jak byłam młodsza i myślę sobie, że on po prostu był surowy, że chciał dla nas jak najlepiej, że tak na prawdę wiele mu zawdzięczam, ale potem znów nadchodzą dni choleryka... i tak w kółko... nie wiążcie się z takimi ludźmi... bo wasza rodzina będzie tak wyglądać, nie wierzcie, że oni się zmienią, moja mama też wierzyła... spójrzcie na ich ojców... oni będą podobni... z obawami patrzę na czas wakacji, kiedy mieszkam w domu i płakać mi się chce, jak mama dzwoni z rana i opowiada co działo się w domu dzień wcześniej... gdyby nie to że mam taką wspaniałą matkę, która potrafi okazywać uczucia i takie cudowne rodzeństwo, z którym nieraz się kłócę (normalka) to pewnie poddałabym się już dawno... ja się wyprowadzę z tego domu, ale moja mama tam zostanie, a ja czasem życzę ojcu najgorszego, żeby wreszcie moja mama była wolna, mogła pojechać sobie do kina, a zakupy robić bez obaw, że po powrocie do domu dostani opieprz, że łazi niewiadomo gdzie, a w domu nic nie robi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytajac z dala od domu Twoja historie jestem tylko twierdzona w tym ze dobrze zrobiłam rzucajac tego choleryka , psychopate w jednym... bo wlasnie nie myslałam tylko o sobie ale o dzieciach ewenualnych jakie one mialyby zycie los...dziewczyny jak widzicie niepokojace symptomy słuchajcie rozumu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z dala od domu 🌼 Twoja matka chciała/chce się uwolnić od ojca? Próbowała kiedyś o tym z Tobą rozmawiać lub Ty z nią ? Co to za życie z prześladowcą pod jednym dachem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nati

Hej Dziewczyny,

Z gory przepraszam za brak polskich znakow.. 

Nie wiem czy ktoras tu jeszcze jest.. Jestem kolejna dziewczyna w takiej sytuacji jak Wy... Jestem/bylam z moim facetem 8 lat.. 2 lata tem sie zareczylismy.. Scenariusz taki sam.. Byl idealny, ale po 2 latach zwiazku zaczelo mu odbijac.. Czuje jakbym byla z dwoma innymi osobami w zwiazku.. Jednym dupkiem a drugim - kochanym narzeczonym. 4 lata temu zerwalam bo juz nie moglam zniesc klotni o przyslowiowego kotleta co drugi dzien.. nie bylismy razem przez 4 miesiace az zaczal przychodzic do mojej pracy, przepraszac, obiecywac ze sie zmienil, ze nie chce zyc beze mnie.. Wrocilam w skowronkach z mysla - wreszcie zrozumial! Po roku wszystko weszlo na normalne tory.. Zareczynami bylo mi glupio sie nawet chwalic bo wszyscy go nie lubia.. Tydzien temu wyprowadzilam sie bo bylo juz tego za duzo.. Oczywiscie placz, lamet, obietnica poprawy.. Slyszalam to juz milion razy.. Ale tym razem jest inaczej.. Sam z siebie poszedl do psychologa ( mial juz 3 spotkania) i powiedzial ze chce pracowac nad soba bo ma dosc tego gniewu, ktory w nim jest. Swoim zachowaniem nie tylko stracil mnie ale wielu przyjaciol/znajomych.. Aktualnie naprawia wszystkie stracone relacje w tym moja..

Mam 30 lat i chce zaczac myslec o rodzinie ale z nim nie moge jej miec bo bede sie bala ze dziecko tez wyrosnie na socjopate ( zarcik przez lzy).. On tez chce miec ze mna dzieci i nie wyobraza sobie miec ich z kims innym.. 

Nie wiem co mam robic.. Czy moge liczyc na to ze tym razem to juz bedzie ok? Nie chce Go skreslac bo Go kocham i spedzilam z nim tyle czasu i znamy sie jak lyse konie.. 

Ludze sie ze tym razem jest inaczej.. Ze dorosl.. 

Czy ktorejs z Was udalo sie wygonic ta zlosc z Niego i teraz zyjecie jak gdyby nigdy nic?

Dziekuje za kazda odpowiedz! 😘

Nati

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×