Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mn76ghh

nie rozumiem w co się pakuje.. POMOCY

Polecane posty

Gość kaloszka
autorko co slychac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
witajcie. pytacie co u mnie,. jak wyglądają sprawy. Nie chcę sie za wczasu cieszyc, ale wydarzenia ostatniego tygodnia sprawiły ze jestem optymistycznie nastawiona:) ale nadal niepewna. Więc w poprz tygodniu codziennie gadalismy przez gg, a do spotkania doszło w czwartek, sobotę i niedzielę. Oczywiscie wszystkie z jego inicjatywy. Jesli chodzi o seks, to do niczego nie doszło. Podczas tych 3 spotkan tylko raz zblizylismy sie do siebie tak fizycznie. Normalnie to spedzalismy czas gadając, robiąc wspolnie zakupy, gotując, jedząc, nawwet widzielismy sie z jego znajomymi. Oprocz tego codziennie rozmawialismy przez gg. Po spotkaniu nawet on zagaduje jak juz sie rozdzielimy. Więc sama nie wiem co z tego będzie. To jest trudna sytuacja i postanowilam podejsc do tego z dystansem. ale wewnetrznie bardzo to przezywam :) jesli chodzi o seks, to raz niewiele brakowalo, ale do niczego mnie nie przekonywal, ani nie namawiał. nie wiem gdyby chyba chodzilo mu tylko o seks to nie nalegal by tak czesto na spotkania, wiadomo ze o seks tez chodzi bo to normalne, ale kwestia czy zalezy mu na mnie czy na seksie. Sama nie wiem ciesze sie z tego co jest i mam nadzieje ze bedzie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phikus
/gdyby chyba chodzilo mu tylko o seks to nie nalegal by tak czesto na spotkania/ braaaahahahahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
no ale trzeba zaryzykować. Tak sobie powiedziałam że musze miec nad tym kontrolę i pozwolic rzeczom dziać się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
ponawiam mój temat, Moze ktos znowu sie wypowie. Znowu zaczelam analizowac sytuacje i dochodze do roznych sprzecznych mozliwosci. W efekcie nie wiem na czym stoję i mu to coraz bardziej przeszkadza. Moze ktos sie jeszcze wypowie? z gory dziekuje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phikus
jestes upierdliwa analizujesz to samo po milion razy innym nie chce sie tak jak tobie w kółko to samo pisać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
sluchaj ja juz od tygodnia nie pisalam o tej sprawie, ale sami sie dopytujecie co sie wydarzylo i jak sprawy wyglądają? A to jest forum dyskusyjne i kazdy ma prawo do napisania tego co mysli. Jak komus brak kontaktu z ludzmi to stara sie porozmawiac za pomoca internetu i wymienic opinie np tu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelot_em
Tylko serdecznie można współczuć Twojemu dziecku, że ma taką matkę. Nie dość, że całe weekendy spędza z facetem, gada pózniej z nim godzinami na GG analizując każda spędzoną z nim chwilę po kilka razy, to jeszcze opisuje to bez zażenowania na forum. :(, domagając się uwagi innych osób. Może zajmij się bardziej rozwojem swojego dziecka,nie podrzucaj go na tak długo dziadkom, ono potrzebuje Ciebie - matki. Obyś kiedyś nie obudziła się i nie spostrzegła, że w pogoni za facetem nie przegapiłaś coś bardzo ważnego, coś czego już później nie da rady nadrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelot_em
mialo być ... czegoś bardzo ważnego..:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
witaj przelo_tem! Bardzo sie ciesze ze napisales swooje zdanie i mam nadzieje ze uda mi sie troche siebie obronić. MAsz racje. ale widzisz kazda racja ma swoją drugą stronę. Ja przez ponad 3 lata poswiecalam sie w pelni wychowywaniu dziecka i zajmowalam sie domem. Staralam sie byc dobra zona i matka. Nie podjelam pracy zawodowej i wiem teraz ze taki wybor byl bledem. Poswiecilma sie dziecku i prowadzeniu domu, a teraz po rozstaniu z mezem zostalam kobieta w trudnej sytuacji - bez pracy, bez faceta. I sama jestem sobie winna. Wtedy glownym powodem mojego postepowania byla chec spedzenia z dzieckiem jak najwiekszej ilosci czasu. Uwazalam ze niektore chwile sie juz nie powtórzą, że mały mnie potrzebuje, ze chce sie realizowac jako matka przede wszystkim. I tak staralam sie i spedzalam z malym kazdy dzien. Rodzice mi w tym pomagali. Jednak widzisz wszystko sie zmienilo od miesiaca od kiedy poznalam tego faceta. Glupio mi przyznac sie do tego ale jakoś usiadł mi instynkt macierzyński, brak mi cerpliwosci do dziecka, zaczelo mnie drażnić, Wiem ze zasluguje na potepienie. Nagle przewartosciowalam wszystko, zmienily mi sie priorytety. Zalezy mi teraz na tym zeby podjac prace, i panikuje ze jej nie mam, To wszystko zostalo spowodowane poznaniem tego faceta. Wiem ze jestem zbyt slaba psychicznie na to zeby umiec pogodzic te role, gubie sie w tym, za bardzo analizuje, zbyt sie angazuje w tą relacje. Ale wiadomo że m MOJ SYN JEST NAJWAZNIEJSZY, ZE DLA NIEGO WSZYSTKO. WSZYTSKO CO ROBIE BOBIE TAK NAPRAWDE DLA NIEGO, BO CHCE ZWIAZAC SIE Z KIMS KTO GO ZAAKCEPTUJE I PROBOWAC STWORZYC NORMALNA RODZINE. CZy zycie takie jakie mialam do tej pory bylo normalne?Nie było. CZy dziecko funkcjonujac w takiej rodzinie niepelnej z dziadkami i mamą. Czy nie zasluguje na cos innego. Ja tylko chce kochac, stworzyc cos dobrego, ale bardzo niepewnie czuje sie na ta chwile, jestem o krok od rozwodu, ale boje sie tez jak mąż zachowa sie na rozprawie, brak pracy i bezskuteczne jej poszukiwanie, nowa znajomosc ktora mnie tak pochłania. Nie wiem czy ktos mnie rozumie co chce tu wytlumaczyc. Ale chyba poprostu potrzebuje wygadac sie, bo jesli chodzi o przyjaciol, znajomych to niestety u mnie z tym ciężko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelot_em
Bardzo 'dojrzale" postępujesz, nie ma co. Jeszcze nie "wypakowałaś" się z jednego zwiazku zwanego małżeństwem a już chcesz wchodzić w jakis nowy z facetem, który też jeszcze nie ochłonął po rozwodzie. Może najpierw zastanowiłabyś się dlaczego Twoje małżeństwo trwało tak krótko i z hukiem się rozpadło. Czy nie pomyślałaś, że i Ty byłaś winna jego rozpadowi? Zwykle odpowiadają za to obydwie strony. Nie masz pracy, mieszkasz u rodziców i jak sobie wyobrażasz dalsze życie? Uwiesić się na kolejnym facecie? Jak Ty to widzisz? Czy nie powinnaś najpierw stąć na własnych nogach, zdobyć pewność siebie, samodzielność ekonomiczną, własne poczucie wartości a nie liczyć na to, że kolejny zwiazek [ ?] załatwi to za Ciebie? A poza tym co u diabła znaczy, że Ci " usiadł instynkt macierzyński" ? Decydując się na dziecko wiedziałaś , że dziecko ma się na całe życie a nie na 3 lata. A teraz tym bardziej, bo postanowiłaś wychowywać je bez ojca, powinnaś być na tyle dojrzała i odpowiedzialna by sprostać zadaniu a nie usprawiedliwiać się, że już poświęciłaś dziecku 3 lata. Zresztą słowo " poświęciła" jest tu wysoce nie na miejscu. Dziecko się na świat nie prosiło a Ty masz w pierwszej kolejności mysleć o nim, a nie jeszcze przed zamknięciem swoich spraw z mężem, pakować się w nowe kłopoty. Bo, że się ładujesz w jakieś problemy to widać gołym okiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
jasne dzieki za takie przedstawienie sprawy. Po pierwsze zanim poznalam tego faceta moje malzenstwo bylo skonczone. W ktoryms poscie opisalam jak ono wygladalo. Co do tego nie mam zadnych watpliwosci. Fakt ZA WCZESNIE. ale ja tego nie planowalam. To sie juz stalo. i nie umiem sie juz z tego wycofac, Oczywiscie ze tak sprawa nie wyglada. Ze chce sie uwiesic kolejnemu facetowi na szyi. Jakbys uwaznie czytala moje posty nie wpadla bys na taki pomysl. Przeciez to jasne ze chce najpierw znalezc praca, stanac na nogi. Oczywiscie rozwod jest tylko formalnością. Ale zawsze jest ryzyko ze sprawy nie pojdą gładko. To mnie przerasta. Ta presja ktora na siebie nalozylam. Gubie sie w tym . Nie wiem czy ktos mnie rozumie. Nigdy w zyciu tyle w moim zyciu sie nie zmienilo. Posiwecilam dziecku duzo. I mam zamiar dalej poswiecac. Przeciez to oczywiste. jednak odnosnie tego faceta nie wiem na czym stoję. I pytanie - czy sie nie czepiam? czy jest dobrze, a moze nie ma nic? i to tylko moje zludzenie ze sprawy sie dobrze rozwijają.. bardzo mi jest ciezko chocby dzisiaj. czuje ze zaczyna mnie dopadac cos na ksztalt depresji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoje malzenstwo nie jest
skonczone dopoki nie masz rozwodu. jestes mezatka co sie spotyka z innym facetem i kalkulujesz kiedy bedzie ci sie najbardziej oplacalo dac mu dupy. Nie mieszaj w to swojego syna. Dla syna jnajlepiej by bylo miec wlasnego ojca a nie jakiegos obcego faceta co nawet nie pisnal, ze chce go miec. Wiec nie wycieraj sobie geby synem zeby dopasowac sobie nowego fagasa. Tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
Ja Ci mowie jak ja to widze przynajmniej w teorii. Potrzebna mi jest teraz przede wszystkim praca. i to troche źle wszystko wyszlo, ja naprawde kompletnie nie planowalam nikogo w tej chwili nie poznawać, zajmowac sie dzieckiem, szukac powoli pracy. Tak mi leciały dzien za dniem. Wyszlo inaczej. Przypadek sprawil sie poznalismy. I moze obudziły sie we mnie jakies uczucia (ze zdwojoną siłą bo DAWNO nie kochałam) I co zrobic z tym jesli to juz sie stalo:( Ja wiem jak ja to widze, co ja czuje i czego chcę. Tylko teraz pozostaje kwestia jak on to widzi. I jak sie zachowywać, jak kierowac ta znajomością, czy robic sobie nadzieje,, itp sprawy ktore mnie nękają a o ktorych juz tu pisałam ... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
twoje malzenstwo nie jest - wiesz naprawde widac ze niewiele rozumiesz. Tylko widzisz biale czarne. Ja za koniec mojego malzenstwa uwazam moment w ktorym moj maż sie wyprowadzil, a wlasciwie zostal wyrzucony z naszego domu przez policje, po tym jak po nocnej ekapadzie i grasowaniu w domu moich rodzicow grozil im smiercią będąc a stanie upojenia alkoholowego i jak sie okazuje prawdopodobnie pod wplywem dopalaczy i narokotykow. Musialam z wlasnym dzieckiem uciekac z wlasnego mieszkania w srodku nocy Wiec nie tlumacz mi ze wiesz co jest dla mnie dobre i ze napewno tym kims jest moj mąż. Bo wiem ze tak nie jest i dawno podjelam te decyzje ze to koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
poprostu to jest tzw zbieg okolicznosci, przypadek - ze w momencie moejgo zycia zarowno dla mnie i mojej rodziny - Trudnym - pojawia sie ten facet i ja zaczynam sie z nim spotykac majac nadzieje na cos wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoje malzenstwo nie jest
ale to nie ma znaczenia co ty tam sobie uwazasz. Od tego jest prawo. jak by tak kazdy sobie uwazal co chcial to nie potrzeba by bylo formalnych rozwodow. po prostu facet znalazlby sobie inna i koniec. nie byloby spraw rozwodowych czy sparaw o alimenty. wiec to so sobie uwazasz mozesz sobie pieknie w tylek wsadzic. /przepraszam za wyrazenie/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoje malzenstwo nie jest
i zadnej decyzji nie podjelas skoro jestes mezatka. na razie tylko skutecznie przygruchalas nastepnego wycierajac sobie gebe dzieckiem. to niby dziecko chce obcego faceta co cie bedzie bzykac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
wiesz co - przyszlas sie tu wymądrzac i prawic mi morały, a cokolwiek powiesz i sie stanie ja wiem że rozwod jets rzecza pewną. Jak dwa plus dwa. To jest wlasnie najbardziej pewna rzecz w tej calej sytuacji. I fakt znowu przyznaje za wczesnie go poznalam, za duzo problemow, nie planowalam tego. I co mam teraz zrobic? Zakonczyc te znajomość? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
juz wiecej nie odpowiadam na twoje zaczepki, jestes w stanie tyle pomóc co kot napłakał. Przyszedłeś sie tu wytrzasac na moim topiku (bo zaloze sie ze tego nie pisze kobieta!) bo coś ci nie wyszło, nie udalo sie i tu sie odgrywasz na mnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
jestem męzatka bojak chyba nie wiesz na rozwod sie troche czeka, nikt nie dostaje go od reki,. A tez nikt nie sklada pozwu nast dnia po odejsciu partnera. musi minac czas. w naszym wypadku bedzie pol roku od totalnego rozkladu pozycia - na 1 sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelot_em
Dziewczyno, zrozum jedno. Nie wszyscy chcą Ci tutaj dokopać, na pewno nie ja. Musisz zrozumieć, że nic nie dzieje się przypadkiem, wszystko ma swój ciąg przyczynowo-skutkowy. Po pierwsze już raz dokonałaś złego wyboru wychodząc za mąż. Bo chyba nie chcesz wmówić nikomu, że nagle mąż po ślubie zaczął pić , narkotyzować się i nagle objawił się jego zły charakter, a przed ślubem był cud, malina i orzeszki. Po drugie ten drugi facet też nie wyskoczył Ci z kompa w trakcie przeglądania niewinnych stron o gotowaniu czy wychowywaniu dzieci, czy co tam jeszcze przeglądasz. Musiałaś uczynić jakieś świadome czynności aby go poznać, umówić się, kontynuować znajomość itd. Nie wmawiaj sobie i nam, że on się "pojawił", bo oszukujesz samą siebie. Chciałaś tego i już. Teraz jesteś w trudnej sytuacji bo czeka Cię jak piszesz, przeprawa z mężem, nie wiadomo jak długo to potrwa i czym się zakończy. Moim zdaniem powinnaś teraz skupic się na dziecku, załatwić sprawy rozwodowe, alimentacyjne, terminy widzenia się dziecka z ojcem a na nowo poznanego faceta patrzec z dystansem a nie jak jakaś desperatka, która uważa, że już nikogo w życiu nie spotka i nie pokocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
przelo_tem Dzieki:) Tylko sama wiesz ze trudno jest sie zdystansować będąc zaangażowanym. Jak pojawiają się uczucia nic nie jest prste. mozna oszukiwac siebie, i udawac że nic cie to nie obchodzi, ale to sie sprawdza do czasu az cos sie zmienia np on prpopnuje spotkanie, a pozniej sprawy toczą sie tak ze mam wrazenie ze to sie jakos rozwija. Nie wiem czy mnie rozumiesz, ale, mysle ze tak. A jak wydaje Ci sie z tego co tu przeczytalas, mam jakies szasne na rozwój tej znajomości. Myslisz ze jak zajme sie swoimi sprawami, i temu sie bez reszty oddam, a on bedzie gdzies tam w tle, czyli wiadomo zajmowanie sie dzieckiem, w koncu podjecie pracy, pozalatwiane sprawy rozwodowe - czyli pozwolic rzeczom dziać się samym, bez planowania, decyzji, analizowania - spróbuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
możemy porozmawiac jeszcze na ten temat, czy juz mozna go uwazac za wyczerpany. Wczoraj zapytalam go czy przyjmujemy zasade wiernosci w naszej relacji - i od razu wypowiedzialam sie ze ja nie biore innej opcji pod uwagę - twierdzi ze podobne zdanie. Ale byl zaskoczony moim pytaniem, ale chyba pozytywnie zaskoczony. On uwaza ze niczego nie planuje i pozwala zeby rzeczy same sie dzialy, nie zaklada ze cos z tego bedzie, ale nie wyklucza tego. Uwaza ze jak cos bedzia mialo wyjsc to wyjdzie, porzeba czasu. Co o tym sadzic? Bo ja chyba jestem pozytywnie nastawiona. a jakie jest wasze zdanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaloszka
co slychac autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
witajcie:) fajnie że ktoś podniósł mój temat. Więc u mnie sprawy trochę ruszyły naprzód. Oczywiście nadal się z nim spotykam. Spotkania są coraz dłuższe. Dość duża częstotliwość tych spotkań. Poznał mnie ze swoimi nowymi znajomymi, nadal jest fajnie, czas spędzamy oglądając film, przytulamy się, potrafi trzymać mnie za rękę godzinę czasu. Doszło do zbliżeń (mam na myśli seks) Nie żałuję. On też chyba jest z tego zadowolony. A wcześniej zanim do czegoś doszło, powiedziałam ze nie widze naszego spotykania inaczej niż będąc sobie wiernym (czyli już nie bez zobowiązań) Powiedział że się ze mną zgadza. Parę razy proponował żebym przyjechała do niego z synem. Najlepiej od razu na cały dzień, bo powiedział że 5 godzin na spotkanie szybko zlatuje. Zaczął jakoś dzwonić do mnie od czasu do czasu wieczorem, zapytuje co robiłam, gadamy parę minut, pojawiły się smsy, jakkolwiek nie ma tam żadnych wyznań. Interesuje się moimi sprawami, ale bez przesady zeby jakoś pokazywał że mu na mnie zależy, chyba że poprzez to co robi. Właśnie nie wiem co o tym sądzić. O tej znajomości. Nie nastawiam się że na pewno jest dobrze, ale cieszę się z tego co mam. Na pewo ja mu okazuje że mi na nim zależy. Nie wydaje się na to obojętny, pewnie w jakiś sposób to odwzajemnia. A może nie. Nie wiem sama. I nie wiem czy chciałabym wiedzieć, boję się tej znajomości, ze stracę to nagle... Co powinnam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
witajcie. Zalozylam kiedys ten topik, Chce powiedziec ze moja znajomosc z tym czlowiekiem nadal jest kontynuowana, Ostatnio odszukalam topik i przeczytalam wszystko od poczatku. 3 miesiace temu ostrzegaliscie mnie, teraz minelo juz tyle czasu a ja nadal nie wiem na czym stoję. Przypuszczam ze zostalam wmanewrowana w cos w rodzaju układu. Szukanie dziury w całym - Twoje wypowiedzi szczegolnie przypadły mi do gustu, mysle ze miales duzo racji. Gdybys zechcial sie tu teraz wypowiedziec bylabym wdzieczna. Streszcze wiec po krotce jak sie mają sprawy. Spotykam sie znim od 3 miesiecy. Poczatkowo, tak jak pisalam byl czesty kontakt, czeste rozmowy na gg przed i po spotkaniu, czeste spotkania. Doszlo do czegos fizycznego, po czym zblizylismy sie do siebie jeszcze bardziej przez pewien czas nasza relacja przypominala nawet cos na ksztalt związku (ale to byl niestety krotki okres czasu jakies 10 dni) On zaczal do mnie dzwonic, zapytywal co u mnie, interesowal sie moimi sprawami, oczywiscie nadal spotkania, aż tu nagle - i to sie zbiegło w czasie z tym że kiedys w luznej rozmowie na gg powiedziałam że mam nadzieję że się mną nie bawi. Zaprzeczył, ale od tego dnia ewidentnie się zdystansował. Przestalismy praktycznie pisac ze soba na gg. To nie jest tak ze nie mamy juz kontaktu, choc przyznam ze jest rzadszy niz wczesniej, Od jakiegos czasu spotkanie raz w tygodniu, po czym nie odzywamy sie do siebie z 4 dni pozniej on dzwoni raz w tygodniu prowadzimy luzna rozmowe jak para znajomych, w ktorej ani slowa o spotkaniu. Zawsze (ostatnio juz nawet dopiero) tego samego dnia dzwoni i proponuje spotkanie w tym samym dniu (nigdy nie działa z wyprzedzeniem chocby jedno dniowym) Ja sie zgadzam i wtedy spedzamy razem milo te pare godzin,. Po czym znowu pare dni ciszy i znowu sie odzywa w tygodniu.Ja sama tez się zdystansowałam, nie pisze pierwsza, raczej 1 sms na tydzien mu wysylam, Na gg jak sie odzywam to raz na pare dni, nie odpisuje, a nast dnia np dzwoni. Jak mu pisze ten sms rzadko ale zawsze to też oddzwania nast dnia i ma jakies wymówki ze spał, ze byl zmeczony, ze wrocil pozno z pracy, albo ze przecyztal rano mojego smsa (ja go o nic nie pytam, co jak dlaczego, on sam mi wciska te banialuki). Sam z siebie tlumaczy sie zalataniem, brakiem czasu, opowiada mi co robil, rozne szczegoly mi opowiada (wcale go o to nie pytam) Myslalam ze moze kogoś ma, ze z kimś jeszcze sie spotyka i moze nawet sypia, ale nawet kiedy ostatnio bylam u niego nie zaobserwowalam niczego niepokojącego, mial tel wlaczony, nie przejmowal sie niczym, ze niby moglby ktos zadzwonic, tel w zasiegu mojej reki, wychodzil z pokoju, gg mial wlączone wiec ryzykowałby jakby ktos napisal. Pisze o tych szczegolach bo ja gdybym gadala z kims jeszcze, albo sie umawiala (co mi sie nie zdarzylo)to bylabym bardziej ostrozna, tel bym sciszyla, gg wylaczyla. A on zachowywal sie bardzo swobodnie. A odwiedzilam go po 2 tygodniach nie widzenia sie z nim. Bo wczesniej nie mial czasu, najpierw wyjechal, potem ktos z rodziny u niego mieszkal przez tydzien. Eh nie sadzilam ze wroce jeszcze do tego topiku, ale zaczynam podejrzewac ze ta znajomosc do niczego dobrego nie prowadzi. Jestem w luznym zwiazku bez zobowiazan, nie wiem do czego to zmierza, czy on mnie nie wykorzystuje, czy nie stwarza czegos na wzór pseudozwiazku i nie daje zludzenia ze bedziemy razem. Oczywiscie na spotkaniu jest czarujacy jak poprzednio, zachowuje sie miło, nawet zdarza mu sie robic aluzje, ze kiedys zamieszkamy razem. Choc nie mowi nic wprost. Zapytuje mnie o dziwne rzeczy, czy on tego przypadkiem nie robi specjalnie zebym miala zludzenia, i tym samym godziła sie dalej na uklad w ktorym tak naprawde chodzi tylko o seks od czasu do czasu :( Sylwester sie zbliza a ja nawet nie wiem czy z nim gdzies wychodze, czy spotka sie ze mną. Bo on nigdy nic w przód nie planuje. Nigdy nie rozmawialismy o nas ani o tym co sie dzieje , nikt tego nie nazwał. Czy mam racje ze mnie martwi taka relacja, czy moze przesadzam, i powinnam czekać. Specjalnie napisalam na tym topiku, moze ktos wejdzie ktos kto pamieta ta sytuacje i bedzie w stanie domyslic sie o co w tym chodzi. Prosze o szczerosc. Dziekuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mn76ghh
gdyby ktoś zadal sobie trud przeczytania przedostatniego topiku z 4 listopada. NAwet pomiedzy tym co dzisiaj napisałam a tym co pisalam wtedy na poczatku listopada widac roznice. Widac ze on sie zdystansowal, ze cos sie zmieniło. I dlaczego? Prosze o pomoc was. Naprawde gdyby nie kafe nikt by mi nie byl w stanie już pomóc :):) dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×