Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

natka*

zakup mieszkania w narzeczeństwie

Polecane posty

Gość pierwsza mysl..
Chodzi*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do natki
kupiłam mieszkanie przed ślubem,razem w nim zamieszkalismy, ale mowy nie było o tym żeby po ślubie robić z męża współwłaściciela. mowy nie ma- mieszkanie kupiłam za gotówkę. mąż wie ze nigdy go nie wpisze w dokumenty. nie robi z tego powodu afery. razem płacimy rachunki. wiesz natko, twój facet może być różnie postrzegany, ale ja nie dziwię się mu. sprawy majątkowe to bardzo śliskie tematy. on ma prawo mieć swoje zdanie, ty swoje. ale miłość miłością a rozum trzeba mieć swój i pilnować swoich spraw. jak masz możliwość kup swoje mieszkanie. a mieszkanie po rodzicach kiedyś tam jaki spadek i tak nie wlicza się do wspólnoty. spadkiem z mężem się nie dzieli- tak stanowi prawo. wlasnosc jest tak samo delikatna sprawa jak i brak własności. ten co ja ma nie popusci i słusznie a ten co jej nie ma czuje się gorzej i też słusznie. bycie małżeństwem nie jest powodem żeby wszystko było na pól. twój facet ma dużo przykładów ze ludzie w tych sprawach są wyzuci z honoru. każdemu z nas grozi ze zachowany się haniebnie, więc ona dmuchać na zimne. w tych sprawach nie ma sentymentow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwsza myśl - bardzo się ciesze, że tyle napisałaś :) Zacznę od tego, że nie wezmę kredytu na mieszkanie, bo gdyby ktoś nie doczytał, żeby zamieszkać z narzeczonym muszę przeprowadzić się połowę kraju dalej... Także tutaj miałam zostawić satysfakcjonującą i na dobrych warunkach pracę z umową na czas nieokreślony, a tam dopiero jej szukać. Problem w tym, że nie dostanę od razu kredytu na swoje mieszkanie, a nie wszyscy mają na koncie 200 tys... Rozumiecie już? Mieszkanie miało być kupione wspólnie na kredyt za jakieś 4 lata, gdyby komuś przyszło na myśl, że jednak będę migać się od rat. Wczoraj dowiedziałam się jeszcze, że nie będę budować sobie poczucia bezpieczeństwa za jego pieniądze. Spłacenie go w połowie czy nawet w 20% też nie wchodzi w grę, bo on chce mieć 100%. Nie zobowiąże się do wypłacenia mi czegokolwiek, ponieważ już powstał dla niego problem z zyskiem z wynajmu jego 4 innych mieszkań - to stanowiło by wspólny majątek, jako dochód w zarobkach małżonków. I tego też nie chce dzielić i już głośno zastanawia się jak to zrobić, żebym nie położyła łapy na jego pieniądzach. Wiedziałam, że problemy finansowe w związkach się pojawiają, ale nie podejrzewałam, że w ludziach takie bestie się odzywają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do autorki ostatniego postu - mi nie chodzi o jakiekolwiek jego wykorzystywanie i naciąganie na kasę. Zgodziłam się na rozdzielne konta i wszystko, co jest z tym związane, a dodatkowo poza rewelacjami o mieszkaniu dowiedziałam się, ze nie będę płaciła żadnych czynszów i innych opłat, bo to jego. Może i niektórym dziewczynom spodobałby się taki układ, gdzie nie muszą nic wnosić do związku i żyją na krzywy ryj, ze się tak wyrażę, ale mnie inaczej wychowano. Mam się czuć jako żona-lokatorka bez żadnych praw w związku? A jak mi powie, ze za 10 lat chce się wyprowadzić nie wiem, do innego kraju to co ja zrobię? Wrócę do rodziców mają 40 lat? Jak mam jednocześnie spłacać kredyt na swoje mieszkanie i utrzymywać rodzinę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjgjhgjh
trudne są te sprawy... my kupilismy mieszkanie przed slubem (tzn. rodzice nam kupili) - zrzutka po polowie a w akcje notarialnym wspolwlasnosc w razie czego sprzedajemy mieszkanie, dzielimy sie kasa na pol i kazdy idzie w swoja strone - a jesli jedno chce zostac w mieszkaniu to splaca drugiego - tyle teorii a zycie i tak moze napisac wlasny scenariusz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjgjhgjh
szczerze - jesli on tak stawia sprawe (tzn. jesli chodzi o zyck z wynajmu) i glosno o tym mowi to ja bym sie mocno zastanowila nad wiazaniem sie z nim - to chore zeby az do tego stopnia 'dbac' o wlasne interesy... kurcze wy sie macie zwiazac na cale zycie - na dobre i na zle - co sie stanie jak stracisz prace i bedziesz na jego utrzymaniu? bedziesz go prosic o pieniadze? :O upokarzajace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hjgjhgjh - najpierw będę musiała ją znaleźć, pisałam przecież, że tutaj zostawię swoją obecną a tam będę musiała dopiero szukać, więc na początku byłabym na jego utrzymaniu i to sam zaproponował, bo chce już zamieszkać razem. Wiem, jest to upokarzające, ale żeby mieć jakiekolwiek pieniądze poszłabym do jakiejkolwiek pracy, nawet za najniższą krajową na początek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tWÓJ FACET
JEST PEWNIE SPOD ZNAKU BLIŻNIAT LUB BYKA - TE ZNAKI SĄ PIERDOLNIETE NA PUNKCIE KASSSYYYYYYYY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
natka*-> musicie przed ślubem ustalic wszystko co dotyczy kasy. Dlaczego? Bo po ślubie bedziecie sie często o to kłócić, a to dobrze nie wróży. Z jednej strony rozumiem Ciebie, a z drugiej jego. My mamy intercyzę a mieszkamy w moim mieszkaniu. Mąż nie jest współwłaścicelem. FAjnie by było mieć wszystko wspólne, ale życie jest brutalne i nieprzewidywalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjgjhgjh
nie czytalam calego watku tylko wybiorczo ja mimo wszystko bym sie powaznie zastanowila nad takim zwiazkiem, w ktorym od poczatku 'rzadza' finanse - i naprawde rozumiem jego racje bo sama tez na poczatku sie szarpalam i trudno uniknac mysli o ewentualnym rozstaniu ale mozna pewne sprawy zalatwic kompromisowo i tak mieszkania ktore ma przed slubem sa tylko i wylacznie jego no ale z tymi dochodami z wynajmu to naprawde przesadzil moim zdaniem 0 po prostu jawnie traktuje Cie jak pasozyta i mowi o tym otwarcie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjgjhgjh
i skoro juz taki jest to cale zycie bedzie podzial na MOJE i TWOJE :O a to chore moim zdaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do natki
to masz zagwozdke z takim narzeczonym. ja ci opisałam swój stan , ale widze ,ze ty masz kobieto problem nie lada. sama zdecydujesz,ale gdyby chodzilo o mnie to ja bym sie z takim facetem nie wiazała. Mój maz ma zagwarnatowane ze gdybym pierwsza zeszła z tego swiata on dozyje w tym mieszkaniu swoich dni. Natomiast mieszkanie ma byc dla dzieci po równo przy sprzedaży. Zwłaszcza ze dzieci sa moje i to jest dla nich scheda po mnie. on sie z tym zgodził ,choc nie musiał przeciez. Natomiast twój facet to zwykły dusigrosz i skapiec.Moze i ma przykłady w rodzinie ze po rozwodach ludzie robia sobie swinstwa, ale nie zmienia to faktu, ze on ciebie- przepraszam- nie kocha.Moim zdaniem ty dla niego jestes kolejna inwestycjna w dodatku ryzykowna. Ale to ty zdecydujesz co z tym fantem zrobic. Pamietaj ze im bardziej w las tym wiecej drzew. na takich ograniczeniach sie nie skończy. Bedzie gorzej, mysle ze to czujesz, ale jeszcze sie boisz zostawic go. Kazda nasteona bedzie tak samo potraktowana. On ma $ w oczach- przyjrzyj dobrze a potem decyduj sie.Tylko pamietaj ze deczyja musi byc dla ciebie dobra nie dla was czy dla niego- DLA CIEBIE! zycze powodzenia i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie przed ślubem, a przed zamieszkaniem. A Twój mąż miałby się podziać w razie czego? A przypominasz mu w każdej kłótni, ze jak coś się nie podoba to zawsze możecie się rozstać? On mnie tak, za kazdym razem a o rozwodzie słyszałam już chyba ze 100 razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjgjhgjh
:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli to mieszkanie kupi on i nie bedziesz wspolwlascicielem to cale zycie po kazdej klotni bedziesz slyszala "to moje mieszkanie, jak ci nie pasuje to sie wyprowadz".. nie bedziesz miala nic do powiedzenia.. powiesz ze chcesz zeby fotel stal kolo drzwi a nie pod oknem.. uslyszysz "to moje mieszkanie, bedzie umeblowane jak chce"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ach i już mi zapowiedział, ze w trakcie rozwodu wynajmie najlepszego adwokata, żebym nic nie dostała i że nawet odbierze mi dzieci, jeżeli się pojawią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
słuchajcie, nie doczytałam wszystkiego bo mi się nóż w kieszeni otwiera, jak czytam, że dla niektórych to normalne, że w związku jest podział "moje-twoje"!! U mnie wygląda to tak: Z moim partnerem jesteśmy w narzeczeństwie już 8lat, w związku 9. Ja nie chce brać ślubu- a wszystko mamy wspólne. Trochę jest trudniej, bo na wszystko ustanawiamy współwłasność ale kurcze, nigdy nie było podziału "moje-twoje"!! Ja kiedyś zarabiałam więcej, teraz mój partner zarabia trzy razy więcej- to nie ma nic do rzeczy!!! Ziemię pod budowę domu kupiliśmy za Jego kase- a mamy współwłasność! Dla mnie chore jest podejście Twojego narzeczonego autorko! Lepiej z nim porozmawiaj od razu, że ty tego nie widzisz i tyle! Albo wszystko macie wspólne, albo nie ma sensu brać ślubu a potem bić się kto ma zapłacic rachunek za wode, bo np. Ty bierzesz czesciej prysznic!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MartaKrakow
jeśli to mieszkanie z jego środków, to nie widzę problemów, teraz jakbyście się rozstali, to też ta kasa nie należałaby do Ciebie, bo niby dlaczego... mi rodzice kupili przed ślubem mieszkanie i przepisali na mnie, żeby w razie czego... a bynajmniej nie planuje rozwodu. Po prostu tak się robi i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poczytalam troche wiecej. dziwne jest zachowanie Twojego faceta. my jestesmy rowniez w narzeczenstwie. moj facet zarabia ponad 3tys, ja wyplaty razem z kasa od rodzicow mam 1,5 tys. i kasa jest wspolna mimo ze on zarabia 2 razy tyle co ja. ale nigdy nie uslyszalam ze to jego pieniadze. kiedy pojawia sie jakas pilna potrzeba to on kombinuje zeby znalezc na to kase. czuje sie odpowiedzialny za nas finansowo a jednoczesnie nie wypomina mi tego, bo teraz to juz nasze wspolne zycie, nie ma moje, twoje... podejscie Twojego faceta jest dziwne. tak jak ktos juz pisal, bedzie mial argument "nie pasuje? to wynocha, mieszkasz u mnie" dziewczyno uciekaj! na pewno nie przeprowadzaj sie gdzies tam, nuie zaczynaj od zera, masz dobra prace? i niech tak zostanie. masz jechac w obce miejsce i i pracowac za kilkaset zl bo on stwierdzil ze mozesz zamieszkac u niego? daj spokoj.. chce mieszkac razem? czemu nie kupi mieszkania w Twojej miejscowosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do natki
Napisałam , gdzie by sie podział w razie mojej smierci. ma zagwarntowane na pismie ze swoich dni dozycje w tym mieszkaniu, ale mieszkanie jako takie czyli kasa spadkowa wyłacznie dla moich dzieci. Nie - nie wyrzucałam go z mieszkania przed slubem ani po , podczas jakis tam kłotni. To sa chwyty poniżej pasa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"czemu nie kupi mieszkania w Twojej miejscowosci?" Od tego się właśnie zaczęło. On wyprowadził się do innej miejscowości, bo taką sobie wybrał i powinnam być mu wdzięczna, że nie jest jeszcze dalej położona od mojej (a miał takie opcje). Znalazł tam dobrą pracę a mnie postawił przed faktem dokonanym - przeprowadzasz się albo się rozstajemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chodziło mi w razie śmierci a rozwodu. A mój to pewnie po śmierci oddałby matce, ojcu lub dzieciom a nie mnie, bo ja jestem ta obca, takie odnoszę wrażenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natka ja Ci cos powiem:) tez mam narzeczonego i tez kiedys tam planujemy slub. On juz na poczatku powiedzial mi ze chce intercyzy. Ok nie ma sprawy, ma firme rozumiem ze w razie czego nie chce jej stracic, tak samo w druga strone, ja nie bede musiala splacac jego ewentualnych dlugow. Za to ja od rodzicow dostane działke na ktorej planujemy postawic dom. On mowi ze dopoki nie bedzie wspołwlascicielem działki nie rozpocznie na niej zadnej budowy. Nie ma sprawy ja go tym współwłascicielem zrobie, ale on zrobi mnie współwłaścicielem domu który mimo wszystko zostanie postawiony w wiekszej czesci za jego pieniadze. I nie ma z tym u nas zadnego problemu, nigdy zadnych pieniedzy mi nie wypomniał a ja nigdy mu nie wypomniałam ze sprzatam w mieszkaniu w którym mieszka tylko on, ze dla niego gotuje i takie tam. W zwiazku musi być zymbioza bo bez tego wszystko sie rozleci, a ze strony Twojego narzeczonego wydaje mi sie ze jej nie ma:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do natki
natko droga, teraz doczytałam ze miałabys zrezygnowac z dobrzej płatnej pracy i wyjechac do niego. o matko jedyna!!!!!!!!!!!!!! nie rób tego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! bo bedziesz załowac do końca zycia takich decyzji. To nawet nie jest twój maż i mam nadzieje-sorki -ze nie wyjdziesz za niego. On juz gada o rozwodzie, adwokatach o odbieraniu dzieci których jeszcze niema. wariat!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! tylko nie wpakuj sie w ciaze z nim , bo bedzie tylko gorzej , nawet dla tych dzieci. On nie patrzy o kogo chodzi , jemu chodzi tylko o niego. Ja rozumiem że szarpia toba emocje, bo pewnie kochasz za was dwoje, ale brrrrrrrrrr, nie rób błedu, ucz sie na cudzych błędach nie na swoich, bo to boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
natko.. widac to taki typ faceta ze.. cale zycie bedziesz musiala z czegos rezygnowac... widac ze jego nie obchodza Twoje potrzeby. albo sie przeprowadzasz - albo z nami koniec. nie obchodzi go ze tu masz dobra prace a tam moze bedziesz musiala ulice zamiatac zeby sie utrzymac, bo przeciez pieniadze Pana sa Pana i chocbys w jego mieszkaniu z glodu zdychala to Ci kromki chleba nie uzyczy... jesli go kochasz to rozumiem ze Cie to zaboli.. ale wyglada to tak jakbys byla fajnym dodatkiem do tego mieszkania.. a.e kiedys sie znudzisz i kaze Ci sie wynosic a znajdzie sobie inny obiekt do umilania mu zycia... przykre to, ale jego w ogole nie interesuje co czujesz czego potrzebujesz.. mowie Ci, postaw mu ultimatum.. albo kupujesz mieszkanie tu gdzie ja jestem albo cie zostawie... dotrze cos do niego albo sie rozstaniecie i nie bedziesz miala problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjgjhgjh
widzisz tylko z firma to zupelnie inna kwestia - wiekszosc ludzo podpisuje intercyze gdy ktorej z malzonkow ma dzialalnosc zeby si4e zabezpieczyc przed ewentualnymi roszczeniami wierzycieli (jak firma ma jakiej problemy) i zeby dlugi byly sciagane tylko ze srodkow wlasciciela firmy to cos zupelnie innego i rozsadnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On wyprowadził się do innej miejscowości, bo taką sobie wybrał i powinnam być mu wdzięczna, że nie jest jeszcze dalej położona od mojej (a miał takie opcje). Znalazł tam dobrą pracę a mnie postawił przed faktem dokonanym - przeprowadzasz się albo się rozstajemy... Natka to jest toksyczny facet, byc moze nie nauczony zycia wspolnego (zapewne mial rodzine z problemami), po tym co tu czytam ze on zamierza wynajmowac najlepszego adwokata i dzieci Ci nie dac (jakich kurna dzieci jeszcze sie nie urodzily a on juz je Tobie zabiera!) wydaje mi sie ze powinnas spieprzac gdzie pieprz rosnie, byle dalej od niego. On juz jest ustawiony, ma swoja prace, zaraz sobie kupi mieszkanie, a Ty swoje poukladane zycie masz dla niego przewrocic. Przewrocic dla faceta który po 2 miesiacach stwierdzi ze to jednak była pomyłka, on Cie nie kocha, wspolne mieszkanie mu nie słuzy, ble ble ble. Zakoncz to bo bedziesz cale zycie jego podłwadna a on Twoim panem i wladca ktory jest od wydawania rozkazow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do natki
a w razie rozwodu, no coz, mieszkanie jest moje, kupilam je z wlasnych srodków przed slubem. Moge mu zwrócic kase za nasze wspólne zakupy, ale nic wiecej. on o tym wie, niczego nie ukrywalam przed nim ani on przede mna. Ale mieszkanie to jest rzecz swieta i nie do tkniecia, zwłaszcza ze on tez ma dziecko i mi nic do jego spadków. tak to mamy ustalone i koniec kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, on jest egoistą i materialistą i o tym już się przekonałam. Jego warunki - mieszkanie opłaca on, jedzenie wspólne, urlopy tez. Ciuchy, telefony, bilety, auto (w zależności kto jeździ ten płaci - auto na niego) osobno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×