Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość =zdezorientowana =

facet ktory nie chce slubu

Polecane posty

Gość kryzysowa narzeczona....
wiesz ja moze sie z czasem wyrachowana zrobilam ale dzis mysle tak, jesli zwiazek to tylko taki ktory bedzie mnie w pelni satysfakcjonowal, tzn facet musi miec podobne poglady na zycie jak ja, tez w sprawie slubu. doroslam, dobrze mi chyba tak samej ze soba i zdziecmi ;-) i jesli kiedykolwiek kogos do mojego zycia wpuszcze to musze byc pewna ze ten ktos to jest ten KTOS...bo jak nie to szkoda czasu sobie gitare zawracac. do tej pory to zawsze ja bylam ta ktora zabiegala starala sie dogadzala szla na kompromis teraz postanowilam przeczekac, zmienic strategie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalenk@
no to może i ja dodam coś może od wlaśnie drugiej strony. otóż przez długi okres mojego życia zawsze wszystkim dookoła i mojej rodzinie i znajomym mówiłam jak to ja nie chce nigdy slubu jaki to glupi papier nic nie zmieniający itp itd bylam w kilku związkach i zawsze mówiłam otwarcie zwiazek tak, miłośc tak, ślub nie i nie powiem byłam zakochana tak wtedy myślałam planowałam mieszkanie, wspólne życie ale nigdy ślubu. moje zwiazki dłuższe, czy te krótkie rozpadały się z różnych przyczyn i nagle pojawił się on..... i wielkie bum!!! nagle po miesiącu czasu zamieszkaliśmy ze sobą wszyscy patrzyli z niedowierzaniem, po pół roku uwaga oświadczyl się a ja........ o tak zgodziłam się po roku związku wzięliśmy ślub!!! i powiem wam że to był pierwszy mężczyzna w moim życiu gdzie na prawdę moje poglądy obróciły się o 360 stopni. po prostu zapragnęłam ślubu, zapragnęłam dzieci, rodziny, stabilizacji, po prostu życia razem. teraz jesteśmy 5 lat po ślubie nic się nie zmienilo nie cofnęła bym swojej decyzji jak na to patrze to myślę że przynajmniej u mnie te moje poglady przeciwne byly wygłaszane przez to że pomimo niby miłości do tych innych nigdy nie czulam się na tyle pewna i bezpieczna przy kimś żeby podjąć ten wlaśnie krok. i znam wiele właśnie takich przypadków gdzie ludzie są ze sobą po 7 lat związek się rozpada i za chwilę biorą z kimś innym ślub więc myślę że chyba czasem faktycznie o to bezpieczeństwo i stabilizację chodzi. myslę że jeśli dwie osoby w związku nie chcą brać ślubu to ok ich sprawa wiadomo muszą się wtedy zabezpieczać w postaci rachunków itp ale jeśli jedna strona ślubu chce a druga nie no to niestety to tak jak z dziećmi raczej frustracja i zle myśli narastają i choćby najbardziej skrywane i oddalane kiedyś powrócą i wybuchną w postaci wielkiego gniewu, żalu i braku spełnienia w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaglana kaszka
Bardzo ciekawy temat, troszke zeszła na bok autorka, jedni mówią ze ślub jest ważny inni że nie. To zależy, jedni są wierzący, inni nie, papierek potrzebny czy niepotrzebny... Sama znam wiele par , które ślubu nie chciały a jednak po zmianie "partnera" takich dylematów nie miały. Nawet moj brat... Kiedy poznal te własciwą po prostu oświadczył sie (2 lata byli wtedy razem) i zaczął planować slub. Dla mnie osobiscie slub jest bardzo ważny. Były w rodzinie sytuacje ze z moim partnerem nie zostałam zaproszona na jego impreze rodzinna (ma duza rodzine) bo zapraszali tylko małżenstwa a jak ktos miał dziewczyne, konkubine to nie uznawali tego za cos powaznego i po prostu zapraszali go samego... Bo rodzina duża i nie ma co zaprzatac sobie głowy kims kto oficjalnie do rodziny nie nalezy... takze mozna odczuc bycie "partnerką" Kolejna rzecz. Moja dobra kolezanka zyla z facetem, nie mieli slubu, on załatwiał rozwód, po prostu nie dogadywał sie z zona, ba nawet razem nie mieszkali, ale rozwodu nie brał dopoki nie poznal mojej kolezanki. Coz urodzilo im sie dziecko a slub odkladali. Facet zmarł, wypadek przy pracy. kobieta nie dostała zadnych pieniedzy, nie miala prawa do informacji w szpitalu, nie mogla wycofac jego umow, na telefon, konta bankowe... o wszystko musiala prosic jego dorosla juz corke... Dobrze ze chociaz ona byla w porzadku. Dziecko co prawda ma rente po ojcu... ale sama widzicie jak to obrazuje sytuacje... z kredytem problem... A sama mialam tak ze pojechalam do szpitala i wpuscic mnie do mojego partnera nie chcieli i nic powiedziec o jego stanie zdrowia... Czekalam na jego mame, dopiero jej powiedzieno wszystko... jak ja sie wtedy czulam? Niewazna totalnie olanaprzez personel, upokorzona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaglana kaszka
myślę tak jak magdalenka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda
no to ja powiem tak: pewnie że boje się, że teraz chce z kimś być, a potem ta osoba się zamieni w najgorszego wroga. Będę musiał oddać połowę tego co się dorobiłem i jeszcze płacić alimenty i taki ogon ciągnąć za sobą do końca życia. Takie mamy prawo w tym kraju, że facet zawsze dostaje po dupie i dlatego nie uśmiecha mi się kłaść głowy pod topór. Według mnie lepiej się rozejść i nigdy więcej już o sobie nie usłyszeć. Ale jestem uczciwy, nigdy nie wziąłbym pieniędzy na remont mojego mieszkania, a jeżeli już to ten wkład bym oddał. Znowu jestem na tyle ostrożny, że sam nie dałbym kasy na remont nieswojego lokum. Nie ufam nikomu na 100%. A miłość zaślepia, ciężko jest racjonalnie myśleć. Zakochany nie kieruje się rozumem tylko emocjami i dlatego bierze ślub, czyli tu jest jakby potwierdzenie tego co mówicie, że jak facet kocha to się nie boi odpowiedzialności. A do marzenia o księżniczce w białej sukience, to wasze marzenie, do którego nas przymuszacie, my nic z tego nie mamy, tak jak zazwyczaj z całego tego ślubu, tylko konsekwencje jak związek nie wypali. Wszystkie racjonalne argumenty kobiet, które są za ślubem to argumenty finansowe i dziedziczenia. To rozumiem, biznes jest biznes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaglana kaszka
no a powiedz mi jak mialam sie dowiedziec czegokolwiek o stanie zdrowia mojego faceta skoro babka powiedziala jest pani rodziną mowie tak narzeczona a ona no to Pani rodziną nie jest;/ Nie chodzi tylko o dziedziczenie ale o status w rodzinie partnera... Jestesmy tylko para, w kazdym badz razie jego rodzina nie uznaje takiego układu... Jakb edizemy malzenstwem beda mnie traktowac jak jego zone... dziewczyn to on miał wiele i jeszcze moze miec... słow jego rodziców ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda
szpital to już inna sprawa, trafiłaś na głupią pielęgniarkę po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie sa przepisy
nie tylko w szpitalu, a slub jest wiekszym ryzykiem dla kobiety!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaglana kaszka
Wiem wiem, w banku tez mialam kiedys problem, w pewnej umowie, która chciałam podpisac razem z nim... a przede wszystkim jego rodzicom to przeszkadza... nie ma reguly ale ze slubem byloby łatwiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lena0987
ciekawy temat, osobiście uważam, że kwestia brania lub niebrania ślubu powinna zależeć od preferencji każdej pary - jeżeli OBYDWOJE nie chcą brać ślubu (lub OBYDWOJE chcą) to ok, jest to na tyle prywatna sprawa, że za nieuprawnione uważam opinie, że wyłącznie ślub albo wyłącznie konkubinat jest złotym środkiem na życie jeśli para jest pod tym względem niezgodna to nie wróżę im przyszłości, bo zawsze ktoś będzie nieszczęśliwy i niezadowolony, a forma związku jest jednak bardzo ważną życiową kwestią w praktyce, niestety, na konkubinacie najbardziej tracą kobiety, bo co do zasady konkubinat jest mniej trwały niż małżeństwo, dlaczego? dzika miłość zawsze prędzej czy później się kończy, pojawia się przyzwyczajenie i kryzysy, człowiek (z natury wygodny) ma większą motywację do przezwyciężenia kryzysu w małżeństwie choćby z tego powodu, że nie chce mu się załatwiać formalności związanych z rozwodem (i to wcale nie oznacza, że po przezwyciężeniu kryzysu już nigdy nie będzie super - będzie - do następnego kryzysu - ale to akurat dotyczy i małżeństw i konkubinatów), i tu dochodzimy do sedna problemu - związek się rozpada i sami odpowiedzcie sobie na pytanie - kto ma większą szansę na znalezienie partnera, a kto jest skazany na samotność - 50letni mężczyzna czy 50letnia kobieta? niestety pewnych biologicznych faktów po prostu nie da się przeskoczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaglana kaszka
lena zgadzam sie z toba w 100% Dodam, ze fakty takie jak np miala moja kolezanka typu: niemoznosc decydowania o pochowku swojego faceta, niemożnosc zalatwienia pewnych formalnosci zwiazanych z jego choroba i pozniejsza smiercia (jak chocby zalatwienie rehabilitacji, kupno pampersów, niemoznaosc wziecia opieki czyli zwolnienia lekarskiego w trakcie kiedy on byl smiertelnie chory swiadcza o tym, ze slub jest niezwykle istotny, nie mowie o hucznej imprezie ale chocby o cywilnym cichym... Ostatnio dobił ja fakt kiedy dziecko przyszlo ze szkoły i chcialo zdjecia ze slubu rodicow bo Pani od katechezy kazała przyniesc... i jak to wszystko tlumaczyc dziecku? zycie potrafi byc okrutne i niejednokrotnie weryfikuje asze poglady... Powiedzcie mi jakie macie argumenty przeciwko ślubom?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona.........
kurcze rozpisalam sie i wcielo mi posta jaglanko powodow jest wiele, ale finansowy to nr. 1 bez slubu przy rozejsciu sie kazdy bierze to za co zaplacil np. jesli pensja pana szla na oplate kredytow, remontow, rzeczy stalych a za pieniadze pani prowadzilo sie dom robilo oplaty... Pan zabiera wszystko! przeciez zaplacil!!!!!!! a ze gotowane i kupione przez pania zarcie dawno przetrawil to on to ma gleboko w powazaniu tak samo jesli pani wychowujac wspolne dzieci do pracy nie chodzila i wkladu finansowego nie wnosila tez zostaje z reka w nocniku po slubie nie jest tak latwo sie wykrecic Mireczka pisze wspolwlasnosc, dobrze ale jak sie para rozchodzi to czesto z piorunami a bez slubu wygrywa silniejszy slabszy w krancowych przypadkach moze i odsadzi swoja wspolwlasnosc a moze i nie... (Mireczka nie pije do ciebie) ...a co ma zrobic Kobieta z 25letnim stazem w zwiazku? gdy polowe zycia rodzila wychowywala dzieci prowadzila dom itd...a tu nagle Pan dostaje olsnienia no jakie szanse ma owa kobieta? nawet pracy pewnie nie dostanie... moze teraz nowe pokolenie inaczej zyje bardziej sie zabezpiecza ale terazniejsze 40+......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona.........
egoizm...brak checi do podjecia odpowiedzialosci lub poprostu BRAK MILOSCI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaglana kaszka
Nie zrozumiałaś mnie kryzysowa, albo ja coś źle napisałam... Pytam właśnie ludzi którzy ślubów nie chcą o to jakie mają argumenty przeciwko temu żeby się pobrac? Bo za to ja już przedstawiłam całe mnóstwo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.....no napisala przeciez kryzysowa... nie chca slubow bo boja sie odpowiedzialnosci! egoisci! lub nie kochaja naprawde a ze nic innego sie nie trafia...proponuja zycie bez slubu dla mnie facet co slubu odmawia....nie kocha...poprostu! i zadnej innej filozofii do tego dorabiac nie trzeba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaglana kaszka
Tej drugiej cześci nie doczytalam ....(dot. kryzysowej) też tak myślę, bo za jest całe mnóstwo argumentów, a przeciw to podają tutaj: wolność, że nie potrzebują papierka itp... Ale w konfrontacji z normalnym życiem i z tym, co może się zdarzyć okazuje się jak ślub jest istotny i naprawdę ważny. O jego nieważności mówią chyba tylko osoby, które nie myślą przyszłościowo i zakładają, ze w zdrowiu i szczęściu spędzą resztę swoich dni ze swoim "partnerem"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda
a to nie jest egoizm żeby wciskać ślub na siłę? Facet nie chcę ślubu a kobieta chce, więc waszym zdaniem trzeba wypracować kompromis, który zakończy się ślubem. Kto wtedy jest egoistą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaki masz problem z slubem
cywilnym? podpisujesz w swoim zyciu setki umow, a masz problem, zeby podpisac z najblizsza osoba:o:o:O?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda jak widac
kompletnie nie wiesz co to milosc no to ja powiem tak: pewnie że boje się, że teraz chce z kimś być, a potem ta osoba się zamieni w najgorszego wroga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaki masz problem z slubem
tworzysz rodzine, wiec normalne, ze ustalasz pewne ramy wzajemnego wsparcia, malzenstwo jest pomocne przy nadzwyczajnych sytuacjach, poza tym miedzy dwojgiem DOJRZALYCH ludzi nic sie nie zmienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda
no właśnie mam taki problem, że przeżyłem już w życiu kilka związków i wiem jak to ciężko stworzyć związek. Życie mam jedno i boje się je sobie spieprzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaki masz problem z slubem
po tym co piszesz, to ty nie wiesz co to jest milosc, ciagle piszesz tylko o tym ile stracisz, jakie intersy ci sie umniejsza i wolnosc ograniczy:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaki masz problem z slubem
ja tez, i nie przestalam wierzyc w milosc (choc mialam do tego wiele powodow)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda
akurat się mylisz, bo się kiedyś zakochałem i chciałem się żenić. Teraz się zastanawiam jak mogłem być tak ślepy i nie widzieć z jaką egoistką i materialistką mam do czynienia i teraz widzę że wiele kobiet myśli identycznie jak ona. A do tego jeszcze wszystko sam przed sobą sobie tak tłumaczyłem, że ona zawsze była niewinna. Miłość to narkotyk, człowiek zakochany jest nie poczytalny i robi głupoty. Tzn decyduje się na coś czego nie może być pewien, a uczucie mija i siedzi się po uszy w gównie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda jak widac
ja tez przezylam kilka zwiazkow maz byl 6 moim stalym partnerem dla mnie jestes cholernie niedojrzalym asekurantem i nie potrafisz kochac na tyle zeby ufac i oddac sie w calosci 2 osobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda jak widac
ty piszesz o zakochaniu a zachoanie to nie to samo co milosc psycholog ci pilnei potrzebny masz problemyz relacjami damsko meskimi biedactwo jakas cie skrzywdzila to teraz zrazony ja chorowalam na depresje bylam szmacona przez 4 facetow i mam szczesliwe malzenstwo i bardzo ufam mezowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda
Jestem asekurantem, z tym zgoda, ale niedojrzałość sobie wypraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda jak widac
kazdy asekurat to niedojrzaly gowniarz i wlasnie takie asekuranckie meskie gowno mnie krzywdzilo dobrze ze mam dojrzalego odpowiedzialnego meza ktory potrafi podejmowac meskie decyzje i brac zycie na klate

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda jak widac
P.S. moj maz byl dwukrotnie zdradzony i jakos sie nie wymawial swoimi doswiadczeniami tylko byl pewien ze chce abym byla jego zona i nia zostalam i jakos nikt sie nie martwi co bedzie za 10 lat bo sie kochamy znamy i sie staramy o nasz zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaPrawda
dla ciebie dojrzałość to branie na klatę babskiego pasożyta. Asekuranctwo jest oznaką dojrzałości, ważenie zysku i ryzyka. Natomiast lekkomyślność i podejmowanie niepotrzebnego ryzyka jest oznaka niedojrzałości i młodości, np. młode matki (16l)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×