Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość =zdezorientowana =

facet ktory nie chce slubu

Polecane posty

Ja mowie Partner, ale pomyslcie, ze sa ludzie, ktorzy maja inny swiatopoglad. Np. interesuja sie innymi kulturami, i stad czerpia wzorce. W niektorych, zwlaszcza starych, kulturach malzenstwo rozpoczynalo sie z momentem wspolnego zamieszkania. Moze niektorzy maja wlasnie takie zainteresowania i poglady i dlatego tez nazwyaja sie malzenstwem - bo tak czuja - ale nie chca brac slubu w swietle polskiego prawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moim zdaniem zbyt pochopnie
takaPrawda moze powiedziec to X- moja partnerka albo moja polowa a co to kogo obchodzi ze jest stary i to glupio brzmi podjal w zyciu jakas decyzje tzn taka ze nie chce slubu i ma sie jej trzymac a nie udawac kogos kim nie jest bo co ludzie powiedza tlumaczyc tez sie nie musi o jego dojrzalosci siwadczyloby z eobral jakas droge i po niej kroczy nie wazne jak inni reaguja a jak cos gadaja to sie ucina tematr i tyle co dorosli ludzie a sie przejmuja srodowiskiem ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
jak juz wspomnialam zylam dlugo w konkubinacie ale nigdy nie spotkalam sie ze zlosliwymi uwagami, czy nieprzychylnoscia otoczenia wrecz przeciwnie. natomiast wstydzilabym sie nazwac kogos kto nie ma ze mna slubu moim "Mezem" milosc tez funkcjonuje bez papierkow, tez moze byc szczera i uczciwa mozna miec dzieci, ale jak slubu nima to nima ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym niektore osoby w Polsce maja dziwne poglady. Np. znam sporo kobiet, ktore nie zawahalyby sie, gdyby mialy okazje, rozbic wieloletniego zwiazku, nawet jesli sa dzieci, a nad malzenstwem zastanawialyby sie (dla mnie hipokryzja). I zeby uniknac zainteresowania takich ludzi swoja osoba, tez mowi sie maz/ zona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no też nie nazywałabym mężem kogoś, kto by nim nie był. Słowo "partner" najbardziej mi odpowiada. Jeśli kiedyś slub wezmę, też raczej nie będą mówić "mąż", bo mówienie sobie "mężu, żono" wydaje mi się strasznie nadęte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no też mnie trochę to bawi
poznałam kiedyś na wakacjach parę, ludzie po 50tce, żyli bez ślubu i nie ukrywali tego, a nazywanie się w takiej sytuacji żoną i mężem świadczy o tym, że jednak chcą to ukryć i udają coś Calluna, żyjemy w Polsce (przynajmniej ja :p), i wszyscy wiemy co znaczy "mąż" i "żona", rozumiem, że w zaciszu domowym można się tak nazywać, można nawet mówić do siebie szmato i suko, jak ktoś lubi, ale trzeba się liczyć z tym, jak to zostanie odebrane wśród innych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
kultura to kultura ale slub cywilny w niczym tu nie przeszkadza. a tak wlasciwie dlaczego 50 letni Pan wstydzi sie o swojej konkubinie powiedziec-konkubina- bo to lekcewazaco lub obrazliwie. to dlaczego jej zwyczajnie nie poslubi aby ja ustrzec od tej lekcewazaco obrazliwej opinii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lipkaaaaaaaaaa
Napisałam post ale mi gdzieś wcieło więc jeszcze raz... Wzięliśmy ślub dlatego że w Polsce nie ma zalegalizowanego konkubinatu. Jest problem dziedziczenia, decydowania w szpitalu w nagłych sytuacjach, mieliśmy dziecko więc już dla świętego spokoju. U nas ślub , poza stroną prawną, nic nie zmienił. Była to super impreza, z której wróciliśmy rano na bosaka, z dzieckiem na rękach w białej sukni i z barszczykiem na białej koszuli. Zorganizowaliśmy go sobie sami, żadne mamy, ciocie czy klocie nic nie decydowały. Rodzina dowiedziała się na chrzcinach naszego dziecka 3 tygodnie przed ślubem, że mamy termin, i nawet nie mieliśmy miejsca gdzie go wyprawimy. Nieobudziliśmy się jakoś inaczej, nie poczuliśmy nic nowego. Z przyjemnością wspominamy że była fajna zabawa, bo my się świetnie bawiliśmy, oglądamy zdjęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość =zdezorientowana =
no wiec zrobila sie niezla dyskusja a ja nadal mam balagan w glowie bo po czesci zgadzam sie z jednymi i z drugimi,wstrzymam sie narazie -czasami zycie samo podpowiada rozwiazania-podobno :) tak mawiala moja babcia,bo w tym momencie nie jestem w stanie ani z nim zamieszkac bez slubu-nie do konca jestem przekonana ani go zostawic-kocham go i dobrze mi z nim, wiec dam sobie troche czasu na przemyslenia i obserwacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze i slub cywilny w niczym nie przeszkadza :) ale z drugiej strony mi osobiscie nie pomaga. Jest mi po prostu dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no też mnie trochę to bawi
"Wzięliśmy ślub dlatego że w Polsce nie ma zalegalizowanego konkubinatu." no dla mnie ślub cywilny to po prostu zalegalizowany konkubinat :p nie rozumiem całego tego zamieszania ze słowem "ślub", przecież taki cywilny to zwykła umowa, którą można zerwać i wziąć kolejny i kolejny i kolejny... ale rozumiem, że ktoś po prostu nie chce brać ślubu i tyle. jego wola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
moze i ja zacofana jestem ale wydaje mi sie ze KAZDA kobieta marzy o tym aby jej ukochany sie jej oswiadczyl, zeby zapewnil ze tylko ja kocha zeby nie ukrywal jej przed swiatem pod przykrywka moja partnerka. marzy sie o tym aby ukochany dumny i szczesliwy dal jej swoje nazwisko, podarowal obraczke i przed calym swiatem pokazal oto MOJA ZONA ja kocham z nia chce tworzyc rodzine jej daje moje nazwisko to moja rodzina!!! malzenswto nie jest gwarancja szczescia, tylko jego dopelnieniem. jak odwaznie kroczy Zona przy boku meza a jak Partnerka cichutko popiskujac ja tez jestem zona :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moim zdaniem zbyt pochopnie
Lipkaaaaaaaaaa ja mam mgr prawa i powiem ci jedno nigdy w Polsce nie bedzie zalegalizowanego konkubinatu bo to jest bezsens po co legalizowac cos kiedy jst juz mozliwosc zalegalizowania zwiazku jaka jest slub Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego niezmiennie stoi na tym stanowisku a srodowisko prawnicze jest dosc konsrwatywne i raczej na przestrzeni nastepnych lat zmian nie bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawy wątek...
Myślę, że trudno dojść tu do porozumienia, bo każdy z nas ma swoje doświadczenia, swoje zdanie i nie za bardzo chce z niego ustąpić. Ty też, autorko musisz podjąć swoją decyzję. Skoro ślub jest dla Ciebie tak ważny, to ja bym tak łatwo nie ustąpiła i nie zgodziła się tylko na jego warunki. Posłuchaj Mireczki, to mądra kobieta, ma inne poglądy na kwestie ślubu, a mimo to radzi Ci porozmawiać i uświadomić facetowi, że dla Ciebie ślub jest ważny. Ja jestem za zamieszkaniem jakiś czas przed ślubem, ale jednak chyba kiedyś ten ślub powinien być. Może kompromisem byłby dla Was cichy ślub cywilny, bez wielkiego wesela. Ot takie sformalizowanie związku, żebyś później w szpitalu mogła go odwiedzić jako żona. Mam koleżankę, która właśnie była przeciwna ślubowi, z facetem poznali się i mieli być tzw. "friends with benefits", ale się zakochali, zamieszkali razem, a w pewnym momencie stwierdzili, że po prostu wygodniej będzie, jeżeli będą mieli ten papierek. Oboje traktują to, jak papierek, oboje wiedzą, że muszą się starać, bo ten papierek niczego nie gwarantuje. Mieli kryzys, wątpliwości, ale są razem, małżeństwem od 5 lat. Może spróbuj wytłumaczyć swojemu facetowi, dla Ciebie ten papierek nie będzie oznaczał, że nie musisz się starać i walczyć o związek. Może powiedz, że chcesz się wspólnie dorabiać. W naszym kraju nie ma czegoś takiego, jak związki partnerskie. A ja jestem właśnie za takim rozwiązaniem (nie tylko dla par homoseksualnych). To może wiele spraw ułatwić. Obawiam się, czy nie przeceniasz małżeństwa, ale nie wiem.... ja ostatnio poznałam faceta, który od początku zaznaczył, że nie jest za sformalizowanymi związkami i nie wiem... na razie go poznaję, ale może to będzie problem... Ważne jest to, żeby Twój partner liczył się z Twoim zdaniem. Wypracujcie kompromis, znajdźcie coś, co może Was łączyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanów się dziewczyno - jak zamieszkasz z nim dopiero po ślubie niczego nie będziesz o nim wiedzieć. Łatwo jest spotykać się i zawsze starać się o dobry humor i fajną atmosferę. Humorki, fochy i inne tego typu rzeczy poznaje się dopiero mieszkając pod jednym dachem, a uwierz, że czasami codziennie przyzwyczajenia partnera/partnerki mogą być decydujące dla związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze prawisz
ja jestem z moim facetem od 6 lat i mówię o nim MÓJ FACET. lubię to określenie;) mieszkamy razem od ok. 3,5 roku a do slubu zabieramy się oboje jak do jeżozwierza:D niby coś tam planujemy, ale żadnemu z nas tak na prawde nie chce się za to zabierać bo nie przywiązujemy do tego wagi. intensywnie myślimy o dziecku:), ale ślub? nie wiem czy go ostatecznie weźmiemy, może tak może nie. ale nie mamy ciśnienia (Jego mama ma ciśnienie, moi rodzice nawet o tym nie wspominają), sama nie wiem jak to w końcu będzie. a czy i na tym zalezy? szczerze to nie. jest mi dobrze tak jak jest, kochamy się, szanujemy, chcemy razem żyć i codziennie sie o tym zapewniamy. tak na prawde człowiek każdego dnia od nowa podejmuje decyzje czy chce być z tą osobą nadal. slub niczego nie gwarantuje. mogę być konkubiną;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lipkaaaaaaaaaa
Śmieszy mnie ta walka że nie można się tytułować bez ślubu: mąż, żona. Skoro tak wierzycie w instytucję małżeństwa, to przestańcie sypiać ze swoimi chłopakami przed ślubem, bo nie jesteście małżeństwem! Albo inaczej mówiąc kolegami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"moze i ja zacofana jestem ale wydaje mi sie ze KAZDA kobieta marzy o tym aby jej ukochany sie jej oswiadczyl, zeby zapewnil ze tylko ja kocha zeby nie ukrywal jej przed swiatem pod przykrywka moja partnerka. marzy sie o tym aby ukochany dumny i szczesliwy dal jej swoje nazwisko, podarowal obraczke i przed calym swiatem pokazal oto MOJA ZONA ja kocham z nia chce tworzyc rodzine jej daje moje nazwisko to moja rodzina!!!" jestem codziennie doceniana, a mój mężczyzna zawsze pokazuje całemu światu, że jestem dla niego najważniejsza. Zmiana nazewnictwa nie jest dla mnie priorytetem. A jeśli ktoś nie darzył kogoś szacunkiem przed ślubem ,to po ślubie tez nie będzie, a taka huczna deklaracja jest wtedy tylko mydleniem oczu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm :) Kryzysowa narzeczona, moj facet zapewnia mnie, ze mnie kocha i nie ukrywa mnie przed swiatem (nie wyobrazam sobie zmieniac nazwiska z jakiegokolwiek powodu) ;) Ja rozumiem, ze ktos moze pragnac slubu. Naprawde. Ale Twoich argumentow k o m p l e t n i e nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
masz racje poprzedniczko slub cywilny to jak umowa!!! to branie odpowiedzialnosci za druga osobe i uznanie jej w swietle prawa i spolecznosci za Zone! z wszystkimi tego konsekwencjami Konkubinat czy jak kto woli partnerswto to ze tak powiem troche jak na probe...zobaczymy narazie bez zobowiazan jakby co to ogon pod siebie, slubu nie bylo :-( to rowniez ma swoje konsekwencje, po wielu wielu latach wspolnego zycia zostaje sie ze tak powiem z reka w nocniku, i zaczyna sie od uznawania ojcostwa o dzieleniu wspolnego majatku nie wspomne :-( jakie mamy wtedy prawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moim zdaniem zbyt pochopnie
ale badziew... hzhaha no tak jak baralam slub to nic nie wiedzialm o swoim mezu dopiero po slubie oczy mi sie otworzyly bo go poznalam a przed slubem na codziennych spotkaniach gapilismy sie w tv nigdzie razem nie wyjezdzalismy i nie wiedzialam ze nie lubi obierac ziemniakow i zmywac ze lubi czasem w gre komputerowa pograc a on nie wiedzial ze ja nie lubie gotowac i ze czasem bez powodu placze no tak jasne trzeba bylio sie po slubie troche dotrzec ale sprawy zycia codziennego TO DROBNOSTKI i zawsze mozna sie dogadac cos ustalic jak jest milosc to zaden problem pozatym nigdy nie wiesz nawet mieszkajac wczesniej ze soba jak np zachowea sie maz kiedy poronisz albo kiedy okaze sie ze nie mozecie miec dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze prawisz
"Poza tym niektore osoby w Polsce maja dziwne poglady. Np. znam sporo kobiet, ktore nie zawahalyby sie, gdyby mialy okazje, rozbic wieloletniego zwiazku, nawet jesli sa dzieci, a nad malzenstwem zastanawialyby sie (dla mnie hipokryzja)." też to zauważyłam a co do nazewnictwa. nawet jak weźmiemy ten ślub to i tak nie będę mówić MÓJ MĄŻ bo nie podoba mi sie to słowo...jest jakieś takie śmiertelnie poważne, koturnowe...wolę MÓJ PARTNER, MÓJ FACET, MOJA POŁÓWKA:) obrączek tez nie będziemy nosić (juz ustalone w razie czego) bo nie jesteśmy gołębiami żeby się obrączkować;) a ja nie lubię noszenia biżuterii na dłoniach bo mi przeszkadza i nie zamierzam się męczyć:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość =zdezorientowana =
ale badziew ja mysle ze na tyle duzo czasu spedzamy razem,zostajemy na noc,razem gotujemy itd itp znam jego wady,przyzwyczajenia wiec raczej by mnie nie zaskoczyl,tak mysle bo nie spotykamy sie raz na tydz na godzinke,lecz prawie codziennie,zostawie to narazie,bede probowala rozmawiac,wypracowac kompromis,bo chce zeby szanowal tez moje poglady i moje zdanie,gdybym mimo mojego podejscia odrazu mu ustapila i odrazu zrezygnowala z siebie to raczej w jego oczach wyszlabym na kogos kto nie ma wlasnego zdania i kim latwo manipulowac a w zwiazku trzeba sie szanowac i poglady partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
ludziska!!! ja nie mowie ze trzeba brac slub, albo ze nie trzeba go brac!!! ja tylko mowie zeby sie w zgodzie z prawda nazywac jak jestem po slubie to jestem zona jak jestem bez slubu to jestem partnerka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
Wiecie co mi się wydaje? Że większość ŻON wypowiadających się na tym forum nie osiągnęło w życiu wiele więcej niż ślub. Moze kogoś urażę, ale tak wnioskuję z tego ataku na nazewnictwo "maż-żona". Nie macie się już do czego uczepić to heja, jakim prawem nazywacie się maż-żona?? Do tego trzeba pozwolenia, śłubu! Śmieszne jesteście- tak mi się coś wydaje, że za bardzo szczęśliwe nie jesteście jednak w tych swoich "błogosławionych" małżeństwach...Gdybyście były zadowolne, spełnione nie atakowałybyście tak idiotycznie i prostacko kobiet, które wybrały inny model związku. Ale ok, tak szczerze współczuję Wam- widać ślub nie dał Wam gwarancji szczęśliwego życia. A tak na marginesie- panno kryzysowa narzeczono- ojcostwo uznaje się po narodzinach dziecka, a nie po rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moim zdaniem zbyt pochopnie
ale badziew... tak sie zastanawiam co ty robisz z tym swoim facetem jak sei spotykacie skoro twierdzisz ze bez mieszkania przed slubem nie da sie poznac drugiej osoby i ze dopiero pod jednym dachem wychodza zle dni przyzwyczajenia itd ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze prawisz
Calluna w razie czego zostajesz przy swoim nazwisku?:) mi tez się nie uśmiecha...lubię swoje nazwisko, zyję z nim tyle lat...jestem przyzwyczajona.... to tak jakbym nagle stawała sie inną osobą... byłam X lat Anią Kowalską i nagle od jutra będę Anią Nowak...dlaczego? to dla mnie takie dziwne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lipkaaaaaaaaaa
A mi się wydaje, że poglądy to kwestia wieku i miejsca pochodzenia. Na wsiach to nawet ślub z rozwodnikiem jest wstydem, panna z dzieckiem wstyd, mieszkanie na kocią łapę straszny wstyd. W mieście gdzie nikt nikogo nie zna nikogo to nie obchodzi. I Podejście do małżeństwa wynosi się z wychowania i domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
kazdy podejmuje swoje zyciowe decyzje i ponosi za nie odpowiedzialnosc jedni biora slub 5 razy inni wcale ale na starosc taki papierek jest przydatny, poprostu ze wzgledu chciazby na wspolnie wybudowany dom, wychowane dzieci ..bo bez slubu moze sie zdarzyc np . tak..ze nasz Partner majac dzieci z poprzedniego zwiazku, po doswiadczeniach losu nie chce juz kolejnych dzieci i slubow zgoda, my mamy tez swoje dzieci z poprzedniego zwiazku wszystko gra zyjecie razem 25 lat dorobiliscie sie majatku, domu, byc moze jakas dzialalnosc gospodarcza..no jak to w zyciu bywa i grom z jasnego nieba wasz partner dostaje np zawal serca,, juz nie powiem ze moze wam nie udziela informacji w szpitalu bo nie wiem kto wtedy jest najblizsza rodzina? a co bedzie w razie smierci? dziedzicza dzieci i nawet (chyba) byla zona! co pozostaje wam? opowiadano mi kiedys o podobnej sytuacji, pogrzeb wyprawily dorosle juz dzieci razem z ich matka i poprosily zeby sie owa pani konkubina wyprowadzila z domu ich ojca w terminie 3 miesiecy. byly potem jakies sady ale jak sie skonczylo nie wiem, fakt ze w tym domu mieszkaja teraz dzieci z pierwszego malzenstwa. co sie stalo z owa konkubina nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość =zdezorientowana =
no ja np uwazam ze noszenie nazwiska mezczyzny ktorego kocham to powod do dumy-moze jestem zbyt duza romantyczka ale taka juz jestem :) ale znam tez malzenstwa gdzie kobieta zostala przy swoim nazwisku bo nie chciala ''stawac sie kims innym'' i tez jest ok,mozna tez miec dwuczlonowe nazwisko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×