Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość =zdezorientowana =

facet ktory nie chce slubu

Polecane posty

Gość kryzysowa narzeczona..........
Mireczka a jak ty tak blogoslawiona jestes i szczesliwa to po co robisz z siebie posmiewisko tak jak napisalas na wszystko trzeba sobie zasluzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lipkaaaaaaaaaa
No i dlatego z powodu dziedziczenia wzieliśmy ślub, bo nawet testamentu są do dupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość =zdezorientowana =
kwestia wychowania jest napewno wazna widze sama po sobie,tak zostalam wychowana mimo iz jestem z duzego miasta slub u mnie w rodzinie jest wazny, istotny,tak zostalam nauczona,moj partner natomiast zostal wychowany inaczej no i jak widac masz babo placek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moim zdaniem zbyt pochopnie jestem pewna, że mimo że znałaś swojego partnera to po tym ślubie jeszcze mnóstwo rzeczy Cię zaskoczyło, pozytywnie bądź negatywnie. Dla mnie wersja: najpierw ślub, potem zamieszkanie jest nie do przyjęcia, bo zawsze jest to jakieś losowe. Ale może mam inne nastawienie do życia. w kwestii sytuacji ekstremalnych, jak np. poronienie, ze ślubem czy bez nigdy nie będziesz wiedzieć jak zareagujesz Ty, sama, a co dopiero druga osoba. Z moim facetem mieszkam już od dłuższego czasu i porównując nasz związek przed zamieszkaniem i po zamieszkaniu twierdzę, że decyzja o wspólnym zamieszkniu zmieniła w naszym związku bardzo wiele, pomimo że wcześniej praktycznie i tak prawie codziennie zostawał u mnie na noc i jedyną różnicą było to, że pranie robił u siebie i u siebie trzymał prawie wszystkie swoje rzeczy. Dopiero po tej decyzji poznaliśmy siebie dogłębnie i utwierdziliśmy w przekonaniu, że chcemy być razem na zawsze. Ot, tyle. Dla mnie wspólne mieszkanie jest etapem w drodze do założenia rodziny i nie powinno się go przeskakiwać, bo to nie ta kolejność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze prawisz
nie no jasne, jak któraś chce zmienić nazwisko to ok, mnie to nie przeszkadza:) powiedziałam tylko że mnie sie nie uśmiecha:) po ślubie nadal jestem suwerenna jednostką a nie własnością męża (tak troche odbieram to przejmowanie nazwiska: oto moja własność, postawiłem stempelek, od dzisiaj jest Nowak!) i to ze żyjemy razem w zwiazku nie powinno zakłócać naszej odrębności. nie wierze w związki gdzie Pani chce się "zlać z mężem w jedno" :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahadhkshasfahfjjs
Posluchaj, ci ktorzy sie rozwodza tez stali na slubnym kobiercu i byli swiecie przekonani, ze sie im uda. A nie udalo sie. Jak mozesz przysiegac uczucia? Przez 10 lat moze sie duzo zmienic, uczucie wygasa :( Wtedy lepiej jest kiedy ludzie nie musza sie ciagac po sadach i prac brudow przed urzednikami tylko rostaja sie zgodnie ze swoimi uczuciami a raczej ich brakiem... Slub nie daje ci zadnej gwarancji szczescia. Choc rowneiz jego brak tez nie daje tej gwarancji. Nic jej nie daje. Ty tlko chcesz tego slubu z powodu katolickiego wychania w tradycyjnym kraju. Popatrz na Goldie Hawn i jej chlopaka Kurt Russell. Nie wzieli slubu a sa ze soba tyle lat szczesliwi. A ile gwiazd zdarzylo sie w tym czasie wielokrotnie rozwiesc. Trzeba tylko pamietac w zyciu stac na wlasnych nogach, pracowac, rozwijac sie zawodowo i oszczedzac na starosc. Miec wlasnego hobby, zainteresowania, wlasnych znajomych, nie koncentrowac sie wylacznie na drugiej polowce. Czego dokladnie oczekujesz od slubu? Co ci to ma dac, czy zapewnic? Uwazam sluby za nonsens i przezytek ale skoro ci tak bardzo na tym zalezy to porozmawiaj z nim wprost. Powiedz, ze zaszokowal cie tymi pogladami bo ty myslisz inaczej i wyjasnij mi jak. Powiedz, ze brak slubu bedzie reflektowal na to jak sie bedziesz czula i wydaje ci sie, ze bedzie negatwynie wplywac na wasze zycie bo bedziesz odczuwac ze jestes niechciana. Otworz si eprzed nim kompletnie i pokaz mu swoje serce. Powiedz, ze zastanawialas sie nad kompromisem dla Was dwojga poniewaz go kochasz i chcialabys z nim byc i mieszkac (podkresl to). Zapytaj go czy sam widzi jakies rozwiazanie? Jezeli nie to powiedz, ze przyszlo ci do glowy, ze moglibyscie ewentualnie wziasc slub cywilny i spisac intercyze na wypadek gdyby jednak sie wam nie udalo. Wtedy nie bedzie zadnego wloczenia sie po sadach bo z gory wszytko bedzie uregulowane. On bedzie mogl spac spokojnie a i ty bedziesz zona skoro tego tak chcesz. Jeszcze raz ci powiem, ze slub to nonsens. Ale nie ucieczkniesz od tego jak cie wychowano wiec poswiecisz pewnie dobry zwiazek i fajnego faceta po to zeby kiedy w bialej sukni jak golab ofiarny wystapic na imprezie dla wujkow i ciotek, z ktorych polowy nie bedziesz znala. Zycze ci powodzenia choc uwazam ze glupio postepujez zamiast ufac swoim uczuciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
mój facet nie ma dzieci z poprzedniego związku:) W razie jego śmierci dziedziczy nasza córka. Zresztą na wszystko mamy współwłasnośc. Rodziliśmy razem- nie musiał być moim męzem, chociaż i tak wpisali "mąż"- kłamczuchy:):) Jak leżał w szpitalu miałam wieści z pierwszej ręki jako żona. Nikt mnie o akt śłubu nie pytał. Generalnie ja osobiście widzę więcej plusów wolnego związku niż małżeństwa. Ale jak czytam wypowiedzi pokroju kryzysowej narzeczonej to bebechy mi się przewracają na takie żałosne kobietki... Niepewne siebie, zakompleksione, marzące o MĘŻU- tak naprawdę istniejące tylko w kontekście mężczyzny... Obrażające innych bo żona to KTOŚ. Mierzą mnie takie osoby....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
no jasne ze o kase! i przyszlosc moja i dzieci...slub to umowa milosc szczescie dobry seks mam tez bez papierka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moim zdaniem zbyt pochopnie
ale badziew... tak zaskoczylo mnie ze maz az tak dobrze gotuje a reszte wiedzialam przed slubem mialam na to 2,5 roku nic nie wyszlo czego bym wczesniej nie wiedziala mnie nawet maz powiedzial ze co do mnie to sie mile zaskoczyl bo sie spodziewal ze na koncowce studiow bede nie do wytrzymania a jakos dalo sie ze mna przezyc dzieki temu ze konstruktywnie spedzalam ten czas z mezem i spedzalam z nim doslownie kazda wolna chwile to wiedzialam na co sie pisze i nie potrzebowalam mieszkac wczesniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kryzysowa narzeczono - czemu zakładasz, że cały wspólny majątek partnerów będzie własnością chłopa? Czyżbyś była jedną z tych, co to żerują na portfelach swoich facetów? Przynajmniej wiadomo po co Ci ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
Mireczko jak ja cie lubie ;-) czytasz pobieznie co ja pisze? nikogo nie obrazam ani nie stempluje, mowie tylko ze zona to zona partnerka to partnerka nie oceniam nikogo!!!!!! a moze ci szpileczke podeslac? zrobimy male "kluj" zasyczysz i polecisz jak nadymany balon..i potem bedziesz znowu normalna? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość =zdezorientowana =
narazie nie podjelam jeszcze zadnej decyzji,uwazam ze potrzebuje czasu na przemyslenia i nie ma w tym nic zlego,tez nie chce pochopnie zrobic czegos co nie do konca mi odpowiada to chyba normalne a co do slubu to nie chodzi o ciotki i wujkow bo mam ich moze z 3 :) poprostu rodzice uczyli mnie ze milosc to odpowiedzialnosc za drugiego czlowieka a zwiazek na powaznie powinien miec rece i nogi,ze facet ktory kocha chce slubu bo nie boi sie odpowiedzialnosci i ryzyka z jakim to sie wiadomo wiaze,ze chce byc rodzina itd itp i jakos tak mam te slowa w glowie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze prawisz
ale z jednym się zgodze- jesli taka para nie ma dzieci i facet np. nagle zejdzie na zawał (choroba, wypadek, no wiadomo ze róznie bywa) to taka kobieta zostaje z ręką w nocniku bo wszystko przejmie jego rodzina...to nie jest fajne a testament...można podważyć. to jest dla mnie realny problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawy wątek...
Ja jeszcze dodam od siebie, że autorko, nie obraź się, ale Twoje argumenty za ślubem są dość słabe. Ja jestem za zamieszkaniem jakiś czas, ale potem jednak raczej za sformalizowaniem (chociaż niekoniecznie z hucznym ślubem). Przygotuj się do rozmowy z facetem, ale właśnie zastanów się, po co tak naprawdę chcesz tego ślubu. Chodzi o pewność? O to, że trudniej się rozstać? Co do noszenia nazwiska, to pamiętaj, że sama zmiana nazwiska jest kłopotliwa. Ja na pewno swojego nigdy nie zmienię, być może dodam nazwisko męża, jeżeli go będę miała, ale nazwisko w moim zawodzie jest ważne, powiedzmy, że bywam współautorem czegoś i wtedy wiadomo, że to ja, a nie ktoś inny. Znam też parę, która zaręczyła się bardzo wcześniej, po 2 latach związku, ale są narzeczeństwem od 7 lat, mieszkają ze sobą, a o ślubie myślą dopiero teraz. Wszystko jest kwestią dogadania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
niczego nie zakladam...opisalam zaslyszana historie , ludziska nie czytacie ze zrozumieniem? a czemu czesto wspolny majatek jest czesto wlasnoscia chlopa? no nie wiem ale czesto to zona prowadzi dom, wychowuje dzieci robi pranie sranie gotowanie a pan chlop zarabia kase. w malzenstwie jest latwiej bo wspolnosc jak maz murowal sciane zona dzieciakom pieluchy zmieniala zupki gotowala ale w konkubinacie? musialo by wszystko by byc dopilnowane wszystkie rachunki co kto placil, i taka konkubina kupujac np. dachowki upiera sie przy kasie ze jej rachunek i u notariusza udowadnia co jej sie nalezy kto tu wtedy na czyim portfelu? heh!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe, ze te wszystkie traumatyczne scenariusze, gdzie partner schodzi na zawal,a partnerka zostaje z reka w nocniku sprowadzaja sie do jednego modelu rodziny: kobieta nie dorobila sie niczego i siedzi na garnuszku meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość =zdezorientowana =
ja uwazam ze to zeby stal sie czlonkiem mojej rodziny a ja jego,co oznacza ze my tez jestesmy rodzina,a nie kochankami,kolegami itd jest wazne i istotne,traktuje go powaznie wiec co w tym dziwnego ze chce bysmy byli rodzina,dla mnie to wzmocnienie zwiazku,wiez,wieksza odpowiedzialnosc ktora ja chce podjac i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze prawisz
Calluna ale w tym kraju w 90% tak wyglada rodzina:O więc problem realny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kryzysowa narzeczona aha, to jesteś również zwolenniczką opinii, że chłop ma zarabiać, a kobieta siedzieć w domu z dziećmi? To ja naprawdę nie mam o czym z Tobą dyskutować. Moja babcia by się z Tobą dogadała, bo to jej mentalność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
oczywiscie sa tez dobrze sytuowane Panie ktore biora sobie chloptysia do? nie wiem czego sa samodzielne i wlasciwie samowystarczalne nawet chlopskiego portfela im nie potrzeba wtedy po jakims czasie taki chlop ucieka od takiej zosi samosi a spolecznosc wytyka palcem o!!! utrzymanka sobie znalazla! ale to juz inna bajka 🌻 tez gdzies przeczytane" maz wyjezdza targany wyrzutami sumienia za granice do pracy, martwi sie czy zona sobie da rade sama bez niego tyle czasu i wogole...na co zonka oznajmia jedz kochanie ja tu sobie ze wszystkim sama poradze nie jestes mi tu do niczego potrzebny" ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
kryzysowa- nie lubię po prostu jak osoby Twojego pokroju sprowadzaja dyskusję do takiego poziomu. Czyli konkubinat to bez zobowiązań, na próbę, partnerka popiskująca cichutko u boku słynnego już konkubenta, bo przecież jest nikim. ŻONA- O! To jest coś. Nie lubię obrażania osób za to jaki model rodziny wybrały, a Ty to robisz. Mnie takie osoby irytują. Bo, jak już wcześniej pisałam, my jesteśmy w związku 9lat, mamy córkę, wspólną ziemię, rozpoczętą budowę domu, wspólne mieszkanie. Nie ma takiej możliwości, zeby to był związek "na próbę"- za dużo my i nasza córka mamy do stracenia. I może jakaś dziewczyna, zamiast rzucać miłość swojego życia bo nie chce się zenić zastanowi się dlaczego na ten ślub napiera... Moze zakuma, ze SAMA coś znaczy, że nie jest zależna od mężczyzny. Niestety osoby Twojego pokroju sugerują kobietom, ze bez męża nic nie znaczą. W razie rozstania zostaną z niczym. Bo nie były żonami! No do cholery! To, ze Ty jesteś zakompleksiona, nic w życiu nie osiągnęłaś nie oznacza, że tak żyje reszta kobiet. A tak na marginesie- nikt w konkubinacie nie dochodzi dachówek. Dom jest wspólwłasnościa i w razie rozstania wszystko jest jasne. Może być współwłasnością nawet jeśli za budowę domu płaciła tylko jedna strona- doucz się a nie pisz głupot!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaka wieksza odpowiedzialnosc? Jestem z moim facetem w zdrowiu i w chorobie, z problemami, nieszczesciami. Dbam o jego rodzine. Jego rodzina dba o mnie. Jak zmienia sie ta odpowiedzialnosc po slubie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"oczywiscie sa tez dobrze sytuowane Panie ktore biora sobie chloptysia do? nie wiem czego sa samodzielne i wlasciwie samowystarczalne nawet chlopskiego portfela im nie potrzeba wtedy po jakims czasie taki chlop ucieka od takiej zosi samosi a spolecznosc wytyka palcem o!!! utrzymanka sobie znalazla!" no prawie spadłam z krzesła ze śmiechu. Czyli nie do przyjęcia jest dla Ciebie model związku, gdzie jedna z osób nie jest pijawką? Czyli jeśli oboje z partnerem mamy mieszkania, zarabiamy mniej więcej tyle samo, to znaczy, że kto kogo doi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysowa narzeczona..........
Mireczka, moze jeszcze raz duzymi literami NIKOGO NIE OCENIAM!!!!! dotarlo? nieprzypominam sobie brania udzialu w dyskusji wyzszosci zony nad konkubina :-( ale coz osoby mojego pokroju? z mentalnoscia babci? zasluguja conajmniej na wyrozumialosc anie przekrecanie wypowiedzi w ustach. wszyscy tu juz wiemy ze jestes baaardzo madra, szczesliwa spelnina we wspolwlasnosci z twoim "Mezem" i tego ci na dalszej drodze twego zycia zyczymy. kropka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość =zdezorientowana =
tak zostalam wychowana,nie zmienie pogladow z dnia na dzien ale tez nie zarzekam sie ze tego nie zrobie-potrzebuje czasu,rodzina jest dla mnie bardzo wazna i niestety oni nie beda mojego partnera powaznie traktowac bez slubu a to mnie np martwi i nie jest to takie latwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kryzysowa narzeczona.......... oczywiscie sa tez dobrze sytuowane Panie ktore biora sobie chloptysia do? nie wiem czego sa samodzielne i wlasciwie samowystarczalne nawet chlopskiego portfela im nie potrzeba wtedy po jakims czasie taki chlop ucieka od takiej zosi samosi a spolecznosc wytyka palcem o!!! utrzymanka sobie znalazla! ale to juz inna bajka Sprowadzajac dyskusje do Twego poziomu: za to taka biedna, niewyksztalcona, zakompleksiona szara myszka ktora w zyciu sie niczego nie dorobila, bierze sobie chloptysia i juz wiadomo, dlaczego! Ktos musi ja utrzymywac! Od takiej cudownej zony maz nigdy nie odejdzie, szczesliwym bedac, ze w razie problemow finansowych zonka otworzy szeroko oczy i mowi "zarob! chlopem w koncu jestes! ja przeciez gotuje! nie po tom wyszla za maz, by do pracy isc!". I siedzi on w pracy od 6 do 22, i kocha zone coraz bardziej, i nie starcza im na chleb. A jej nieszczesliwe, dobrze sytuowane kolezanki pomagaja swoim konkubentom i wspolnie, partnersko buduja zwiazki, ktore sa nieszczesliwe, bo przeciez nie malzenskie :P tez potrafie banalizowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megi88..
właśnie wiele kobiet w tej kwestii co do zamieszkania przed ślubem myli się. Najlepiej spróbować przed ślubem, bo jeżeli wyjdą jakies niezgodności mozna w spokoju się rozejść, a jeżeli weźmiecie ślub przed to potem zaczną się schody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×