Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

cotojest

beznadziejność

Polecane posty

moim skromnym zdaniem coraz mniej jest normalnych i zrównoważonych kobiet z zasadami, roztropnych, inteligentnych, które czekają na tego jedynego, które nie poddają się panującym trendom, które szanują siebie kierując się wyższymi wartościami... kobiet które czekają do ślubu by oddać to co najcenniejsze... kobiet, które nie manipulują, nie przebierają, nie bawią się innymi dla osiągnięcia własnych korzyści... czy ludzie dziś powariowali? czy znajdzie się choć jedna normalna osoba na tym głupim forum? prowokacja? nie - raczej krzyk rozpaczy ludzie wartościowi wybierają samotność nie z własnego wyboru tylko z braku potencjalnych równie wartościowych osób płci przeciwnej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Już nie przesadzaj z "tym co najcenniejsze" :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie przesadzam.. dziś wydaje się mi, że to co powinno być "najcenniejsze" stało się czymś powszednim, rodzajem rozrywki, kartą przetargową, wręcz obowiązkiem wobec partnera, ewentualnie testem dopasowania.. co to ma być? kiedyś ludzie decydując się na związek najpierw poznawali siebie przez np. 2 lata, po czym decydowali się na ślub i dopiero po ślubie wkraczali w bardziej intymną sferę swojego życia... to było tylko uwieńczeniem prawdziwego uczucia... dodatkiem do całości i nie było najistotniejszym elementem w związku... dziś ludziom wystarczą 3 tygodnie znajomości by przekroczyć tą intymna granicę.. a nawet tygodnia nie potrzebują.. pytam się zatem co to ma być? czy jesteśmy już jak dzikie zwierzęta, które bezmyślnie tylko chcą zaspokoić swoje potrzeby, czy może tkwi w nas odrobinę ludzkiej przyzwoitości i szacunku do samych siebie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo nasze tak zwane doświadczenie życiowe.. dziś ludzie chełpią się tym, że byli np. w 3 poważnych związkach i jesz w kilku mniej istotnych... w większości przypadków oznacza to" konsumpcje związku"... najlepsze jest to, że owym doświadczeniem się afiszujemy potępiając tych niedoświadczonych, spychając na margines uznając za niewartościowych i zielonych.. przepełnionych ideałami, które nic wspólnego z rzeczywistością nie mają.. ale oni to co innego, wiedzą z czym to się wiąże, są wartościowi, bo doświadczeni... pytam dziś się dlaczego? bo facet przeleciał kilka łatwych panienek i jest przez to lepszym kochankiem i partnerem życiowym? a może dlatego, że kobieta pozwoliła conajmniej 4 facetom przekroczyć tą "granicę" stała się bardziej drogocenna i wartościowa? jak można wyciągać takie bzdetne wnioski? to chyba tylko propaganda tych, którzy maja już kilka nieudanych związków za sobą i chcą się poczuć bardziej wartościowi, a że jest ich zdecydowana większość to razem siebie wspierają w tym oszustwie... "Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób." - Oscar Wilde

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Wiesz, fajnie, jeśli 2 osoby trafią na siebie w młodym wieku i od razu im się uda. Ale w praktyce to się rzadko zdarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo jak kobiety tutaj narzekają jakie to ciężkie maja życie z nami mężczyznami, bo my tacy i owacy... bo nie szanujemy, bo nie dbamy o nie, bo nie rozumiemy potrzeb, bo jesteśmy egoistami, którzy tylko zdradzają... ale zaraz, zaraz, czy to nie wy zdecydowałyście się na związek z danym człowiekiem? czy nie widziałyście jaki jest? może wina tkwi właśnie po waszej stronie, bo niewystarczająco dobrze poznajecie faceta, którego dopuszczacie do siebie praktycznie bez najmniejszych oporów... może wina tkwi w tym, że kobiety stały się bardziej rozwiązłe i otwarte na nowe znajomości? ktoś tu kiedyś poruszył dobry temacik - to między innymi przez kobiety mężczyźni zdradzają, czy też nie szanują ich... bo gdybyście szanowały siebie i nie trwoniły tego daru jakim jesteście to nie było by rozpusty i zdrad... to wy tak naprawdę kontrolujecie sytuacje i tylko wasze przyzwolenie doprowadza do kontaktu fizycznego... i pomijam tu patologie i zboczenia... okazja czyni złodzieja - gdyby nie było łatwych kobiet, nie było by także zdrad i romansów, a związki oparte były by na wzajemnym szacunku i odpowiedzialności za swoje czyny... owszem, faceci także bywają głupcami i to wielkimi, ale gdyby takiemu głupcowi nikt nie zaoferował to by nie konsumował... poczytajcie sobie o popycie i podaży... tak samo jest w życiu, a życie niesie z sobą wiele pokus.. i potem do kogo macie pretensje? dlaczego nie spojrzycie na to z innej strony? może trudno jest spojrzeć prawdzie prosto w oczy? trudno przyznać się do błędów... lepiej rozpaczać i obwiniać druga stronę... egoizm ma wiele twarzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a właśnie w młodym wieku... tylko, że dziś młody wiek to od 17 do tak pi razy oko 22 roku życia... moim zdaniem ludzie w tym wieku nie są na tyle dojrzali emocjonalnie by móc postępować racjonalnie i odpowiedzialnie.. ale nie, dziś każdy jest dojrzały, inteligentny, każdy wie wszystko najlepiej... owszem, trudno trafić na kogoś wyjątkowego, ale problem tu tkwi nie w tym, że trudno, tylko w tym, że nie chcemy czekać... taka jest prawda, że postępujemy pochopnie i lekkomyślnie, a potem płaczą jakie to życie niesprawiedliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Widzę, że wszystko się kręci wokół seksu :D niby nie jest najważniejszy, a jednak dla Ciebie jest. Też nie jestem fanką rozwiązłości, ale nie przesadzajmy w drugą stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby czekali z pewnymi krokami do odpowiedniego momentu, gdyby mieli dystans do pewnych rzeczy i nie postępowali pochopnie, gdyby poznali siebie na tyle dobrze by w przyszłości nie mieć wątpliwości... ale nie, po co? dziś wszystko szybko i łatwo nam przychodzi, ale zamiast czekać na "produkt oryginalny" zaspakajamy siebie "substytutami" udając przed całym światem, że to jest właśnie nasze wymarzone szczęście... ale wszystko do czasu, związek niesie z sobą wiele przeszkód i wyzwań, nic dziwnego, że pary, które budowały swoje relacje na podmokłym gruncie nie mają wystarczająco solidnych fundamentów by przetrwać te kluczowe momenty... i ta dziecinna naiwność, że musi być tak jak my tego chcemy, bo inaczej to katastrofa... i wchodzą tacy na czat i lamentują, bo ona lub on są obojętni i co teraz? mądry Polak po szkodzie... tylko, że zapominamy, że w tym wypadku nie da się czegoś od tak po prostu zezłomować i kupić nowy samochód, z małym przebiegiem od pierwszego właściciela, albo z salonu... a właśnie... motoryzacja to doskonały przykład tego, że relacje najlepsze są od nowości... bo znasz przeszłość, bo nie ma złych naleciałości... konto jest czyste i wiesz co masz i nie kupujesz kota w worku, który może się wewnętrznie rozsypać w każdej chwili... jednak by kupić nowe autko trzeba sporo pracy i wytrwałości na która dziś mało kogo stać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po co tyle drukować ...💤 nie lepiej się zrelaksować np.seksem ww młodym wieku ?💤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Ja tam wolę stare samochody z klimatem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie kręci się wokół współżycia, ale chodzi mi ogólnie o to, że ludzie budują swoje relacje na podmokłym gruncie i potem pretensje, że się wszystko sypie... narzekają na wszystko i nie potrafią krytycznym okiem spojrzeć na siebie, a świat wywraca wartości do góry nogami i to co powinno być najwyższa wartością staje się wypaczone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Danzig! O jak dawno go nie słyszałam! Dzięki za stopkę revolver :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i te ciągłe marudzenie i narzekanie - każdy ma to na własne życzenie a pioseneczka fajna... ciekawi mnie jedno, czy ludzie faktycznie są stworzeni do monogamii, bo z tego co obserwuje to nikt tak naprawdę nie jest szczęśliwy w swoim związku, nawet Ci, którzy tak twierdzą niejednokrotnie ukrywają smutna prawdę skoro lubisz auta z klimatem to mam nadzieję, że bierzesz pod uwagę ewentualne awarie, usterki i wydatki na naprawę, poświęcony czas i nerwy... szczerze w to wątpię pewnie wylądujesz z całą masą problemów na forum - typu - on mnie nie masuje, czy to oznacza, że się już mu nie podobam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bonjourrrrr*
Zgadzam się z autorem, niestety :-O Ale nie popadaj w rozpacz, SĄ jeszcze wartosciowi ludzie, trzeba tylko wiedzieć, w jakich kregach sie obracać :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Moi znajomi kupili auto z salonu, pojechali nim w podróż i zepsuło im się gdzieś na Ukrainie :D musieli płacić za holowanie do Polski :D jak już tak w temacie motoryzacji siedzimy :D A mój stary gruchot ma się dobrze :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Ja mojego gruchota kocham i jego wady mnie rozczulają, nie zamieniłabym go na żadną nówkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bonjourrrrr* To już bez znaczenia gdzie się szuka i jak... wszędzie sa ludzie zakłamani i każdy kreuje siebie na nie wiadomo kogo. out of control Domyślam się kim jesteś. Zmiana nicka nic Ci nie pomoże. Swoją drogą nowe auto nie oznacza idealnego, ale sam zapach świeżości i świadomość, że konto jego jest czyste, bez złych doświadczeń, bez kraks... bez porównywania.. daje nam pewien komfort i świadomość, że autko będzie mniej zawodne i nie będzie skrzywione, klepane, odpicowane na pokaz, a ewentualne stłuczki będą zapisane w ks. serwisowej. Będziemy ich świadkiem, będziemy je "reperować" wspólnymi siłami mając świadomość, że robimy to aby nasza relacja przetrwała, aby nasza przyszłość była jak najbardziej owocna... po prostu dbamy o nasze bezpieczeństwo. Tymczasem jak ktoś bierze auto przechodzone, po kilku właścicielach, nie może być pewien czy nie było bite, czy jego przeszłość jest usłana prostymi i równymi drogami, czy tez może wyboistymi dziurami, które skrzywiły psychikę i wypaczyły zdrowy rozsądek. Każdy kierowca to wie, że z salonu to jest z salonu... ewentualnie od pierwszego właściciela, ale prawda jest taka, że pierwsza relacja jest ta najistotniejszą i kluczową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
O kuźwa :D kim niby jestem? :D Ja tam zdania nie zmienię, poniekąd masz rację w tym co piszesz, ale w wielu punktach przeginasz. Ludzie to nie roboty, kierujemy się emocjami, popełniamy błędy ale jakoś żyjemy dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Czarne skrzydła i duszę :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz czekam aż jakiś ignorant poprosi o streszczenie bo mu się czytać nie chce. To doskonały przykład dzisiejszych relacji, bo człowiek jest jak powieść kilku tomowa, która każdego dnia zapisuje swoją historie na niezapełnionych kartach życia. Ludzie nie chcą dziś czytać tego co było. Wolą streszczenia, idą na skróty bo tak wygodniej i taka właśnie mentalność prowadzi do nieszczęść. Swoja droga to większość z nas nawet nie chce pokazać kart przeszłości, bo się ich wstydzą, lub nie są z ich dumni. Boja się prawdy, boją się tego, że gdy ks. serwisowa zostanie odtajniona nikt ich nie zechce. Teoria, a rzeczywistość, to dwie różne sfery życia. Jak zatem można budować coś nowego nie znając historii "auta"? Jak? Przeszłość powinna świadczyć o tym kim jesteśmy, a skoro się jej wstydzimy i zatajamy, to oznacza brak powodów do dumy. Ludzie wartościowi nie wstydzą się przeszłości. Społeczeństwo staje się jednak coraz głupsze i trzeba przyznać, że wielu nawet nie zdaje sobie sprawy z tego co jest poprawne, a co niewłaściwe i w tym tkwi chyba cały problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czarne skrzydła i duszę jasne...a ja jestem białym aniołem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Białym aniołem to jest autor topiku :classic_cool: "Przeszłość powinna świadczyć o tym kim jesteśmy, a skoro się jej wstydzimy i zatajamy, to oznacza brak powodów do dumy. Ludzie wartościowi nie wstydzą się przeszłości. " A co jeśli ktoś ma mroczną przeszłość (patrz: seks) i się jej nie wstydzi ani nie zataja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
out of control To znaczy, że gdzieś po drodze zatraciła dana osoba równowagę pomiędzy tym co poprawne etycznie, a tym co niewłaściwe moralnie. Bo czy można być dumnym z tego, że utraciło się dziewictwo z kimś z kim się teraz nie jest... to równoznaczne z popełnieniem życiowego błędu. Czy jeśli ktoś nie ma w sobie wstydu to potrafi odróżnić dobro od zła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
Nie chodzi o bycie dumnym. Ale czy Twoim zdaniem całe życie trzeba się biczować za swoje błędy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie często tu piszą o odcieniach szarości w życiu, że świat nie jest czarno biały, bo to było by zbyt proste i trywialne. Trzeba być tolerancyjnym, wyrozumiałym... nie znasz życia itp. Kto buduje ten świat, kto kreuje rzeczywistość? Kto zatem tworzy szarość? My! Tworząc szarą strefę godzimy się i wyrażamy przyzwolenie na to wszystko o czym nie chcemy wiedzieć... co potępiamy. Szara strefa to wszystkie te problemy o których tu piszą ludzie. Czy tak właśnie chcecie żyć? Wygląda na to, że tak, bo znacie życie i wiecie co to szara strefa. Skoro tak to dlaczego co chwil parę powstaje kolejny temat z następnym problemem - typu - ratunku, on mnie chyba nie kocha... Może gdyby autorki nie były łatwym wyzwaniem, gdyby mężczyźni potrafili to uszanować... może gdybyśmy lepiej siebie znali, to nie było by tyle odcieni tej szarości. Im więcej nie oznacza tym lepiej w pewnych sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie biczować, ale ich unikać. Gdyby kobieta szukała wartościowego faceta i sama sobą reprezentowała wyższy poziom, to nie straciła by cnoty z kimś kto Ją by potem porzucił od tak. Wstrzymała by się do momentu gdy była by go na tyle pewna by całkowicie zaufać i siebie poświęcić. Także i on byłby świadomy tego jaka odpowiedzialność spada w ten sposób na jego osobę. Tak czy inaczej ludzie dziś nie są odpowiedzialni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość out of control
I tak naprawdę NIE WIESZ, co jest życiowym błędem, a co nie. Wszystko się zmienia z perspektywy czasu. Ja potrafię dostrzec pozytywne skutki złych rzeczy, które przytrafiły się w moim życiu. Życiowym błędem możesz coś nazwać dopiero na łożu śmierci, a nawet niekoniecznie, bo Twój "błąd" jest przecież powiązany z innymi ludźmi, wpłynął też na innych, i nigdy nie wiesz jak... "Jedni przez grzech się wznoszą, inni przez cnotę upadają."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×