Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jagoda8700

nie mogę już mojej matki!!!! PRZECZYTAJCIE!

Polecane posty

Gość larysa26
do tej wyżej-jesteś szurnięta.Mam 15-miesięczną córcię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buahahahaha haha
Jasne, larysko, jasne :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda8700
juz się wstawiał za mną :o i to nie delikatnie bo delikatnie to sie nie dało:( ale powiedziała mu by nie pyskował że nie jest u siebie i ze ona mu dziecko bawi itp:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda8700
własnie ja nie potrafię tak do matki:( nie odpyskuje, przejmuje sie wszystkim mecze sie psychicznie... jestem za dobra, za słaba:( zawsze byłam dobra córką, nie umiem,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
współczuję takiego podejścia matki :/ oczywiście, że nie ma racji z tym wychodzeniem czy lataniem za dzieckiem jak ze sraczką :/ 7 stopni i słonko to nie jest zła pogoda na spacer, rozumiem jakbyś chciała wyjść w 20 stopniowy mróz, ale tak... a skoro to taki duży dom to czemu nie siedzisz sama, bez matki - pewnie chodzi za Tobą i pilnuje czy czasem nie robisz czegoś tragicznego w skutkach dla dziecka? może spróbuj jej powiedzieć, że jeśli będzie bez przerwy wtrącała się w Twoje wychowanie dziecka to będziesz musiała sie wyprowadzić... Albo, że nie musi się drzeć tylko może normalnie wyrazić swoje zdanie, a Ty je przyjmiesz do wiadomości i zdecydujesz SAMA co i jak zrobić... mamy często chcą pomóc, ale nie w tym rzecz, żeby ciągle miała do Ciebie pretensje i próbowała wychowywać dziecko za CIebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeeeeeee..........
niestety moja mama nie dożyła wnuczki........... często płakałam bo nie wiedziałam jak ma coś zrobić, albo dlaczego płacze, albo chciałam by mnie ktoś odciążył, pomógł, doradził......... sama musiałam sie ze wszystkim borykać.......... poradziłam sobie, mam cudowną córkę!!!!!!! Trzeba też docenić pomoc, ale i być asertywnym!!!!!!! Umiesz mówić więc stanowczo powiedz co myślisz i podziękuj za uwagi..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miraculum5
Jagoda, ja tez nie umiałam pyskować ani mamie ani teściowej coś odpowiedzieć kategorycznie, póki nie zaczęły mi whcodzić na głowę. Jak przyjechała raz jedna raz druga i zaczęło się szperanie mi po szafach, przekladanie rzeczy bo "Tak bedzie lepiej" pouczanie, wyrywanie dziecka, to znalazłam w sobie siłe:P I w dupie mam, ze slysze, ze jestem wyrodna wredna corka od swojej matk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
larysa ja też ze swoją wyszłam jak skończyła 5 tyg, ale tylko dlatego, że była juz po chrzcie:) Twojej mamie może nie chciało sie wychodzić wcześniej skoro miała was az tyle;) Ja pytałam o niektóre rzeczy mamę, bo nie jestem wszechwiedząca, i akurat w tej też pytałam i jakoś w "jej czasach" wychodzilo sie już z 2 tyg dzieckiem!:) A jak było w lecie urodzone to wczesniej nawet!:) Hartowanie (oczywiście ze zdrowym rozsądkiem) jest 70 procentową gwarancją na zdrowe dziecko! Jej mama choćby miała racje to musi uszanowac to, że to jest dziecko jej córki a nie jej!!! I koniec kropka!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda8700
ponieważ ten dom jest baznadziejnie urządzony, duży a cale gówno pokoi a dziecko bawi się w pokoju rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda8700
dziecko mi sie obudziło ale wrócę tu dzieki wam wszystkim za rady:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jagoda, możesz spróbować znów pogadać z mamą i powiedziec jej, że jeśli nie zmieni zachowania to się wyprowadzicie, bo chcecie SAMI wychować SWOJĄ córkę... innego wyjścia nie widzę, skoro "delikatne" sugestie nic nie dają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybrałaś życie z rodzicami pod jednym dachem - miej pretensje do siebie. To największy błąd młodych ludzi, że urządzają się "na piętrze" u rodziców, bo tyle miejsca jest i życie możemy prowadzić osobne. Wynieś się na swoje to z matką będzie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam taka teściową,tez wszystko wie najlepiej.zbijam ją z tropu jak zaczyna dawać te swoje niby dobre rady że naprawdę kocham swoje dziecko ,rozwija się dobrze,wygląda dobrze,nie choruje jest czyste najedzone i wesołe. Kwestia ubrania dziecka i wychodzenia...tu jest używanie,za cieńko ją ubieram,kto to widział takie małe latem w gołyh nóżkach i rączkach??no więc dziecko też człowiek,poci się,jest mu duszno,ubieram do pogody.Nie wiem co miała na myśli Larysa pisząc że dziecku do buzi naleci?pytam się co?jak powietrze to bardzo dobrze bo jak by nie nalecialo toby się udusiło z braku tlenu.Jak kisisz dziecko w domu,nie wychodzisz to jak ma wyrobić soją odporność -tę naturalną nie ze szczepień i witamin w kapsułkach?wyszłam na pierwzy spacer jak córka miała 6dni,jak miała 3 tygodnie poszłam z nią do centrum handlowego,od pierwszego spaceru wychodze codziennie,zimą w wiatry i śniegi też.Jak mówi moja pediatra-nie ma złej pogody na spacer,jest tylko źle ubranie dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaa i teścowa kiedyś zaczeła swoją wypowiedź-za moich czasów... dokończyłam za nią-nie było pampersów,mleka modyfikowanego i jedzenia ze słoików za to był krup,krzywica i płaskostopie.i ją wcieło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość larysa26
a tak z drugiej strony to "ale badziew"dobrze napisała,najlepiej wynieść się i tyle.Ja od początku mieszkam z mężem sama,nawet jak nie byliśmy małżeństwem i dziecka nie było i mam spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrawka88
odswieżam temat. Widze, że nie tylko ja mam taki problem z matką. Tyle, że jak zwracam mojej matce uwagę, żeby się nie wtrącała, wręcz zaczynam krzyczeć(gdy ona swoje powtarza codziennie) to mowi, że jestem nienormalna i że ze mną nie da się żyć pod jednym dachem. Potrafi pytać się 10 razy dziennie co dziecko jadło, ile zjadło ile piło. Gdy moja córka jest nieznośna i zlośliwa i mimo mojego tłumaczenia i proszenia robi nadal mi na złość dokucza krzyczy rozrabia, skarcę ją za to (gdy metody tłumaczenia jak mówiłam nie pomagają) i mała zaczyna protestować i płakać. babcia biegnie już z piętra z wielkimi oczami czemu to dziecko płacze i czego się na nią wydzieram. A mnie wtedy krew zalewa i mówię stanowczo żeby wyszła i się nie wtrącała, to wielkie oburzenie z jej strony i wyrzuty. Cholery można dostać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×