kiniutka 0 Napisano Wrzesień 4, 2012 Dzień dobry! papryczka widzę że i tobie idzie super, menu jak najbardziej ok, poza tym jeszcze ćwiczenia, super :-) ja jakoś w domu nie mogę się zmobilizować dlatego jutro wybieram się na fitness, mam nadzieję że mi się spodoba i nie zrezygnuję zbyt szybko... od razu wykupuję karnet na cały miesiąc, żeby była motywacja do chodzenia :-) a co do studiów i całego bałaganu tam, to znak ten ból. ja studiuję zaocznie a dziekanat otwarty od wtorku do soboty i to jeszcze w jakiś rannych godzinach- śmieszne, w soboty kolejki niesamowite ( bo zjazd) a poza tym trzeba było się zrywać z zajęć żeby dostać się do dziekanatu, jeżeli komuś się nie udało to musiał przyjechać w tygodniu... a przecież ludzie pracują i niektórzy naprawdę dojeżdżali kawał drogi, także moim zdaniem dziekanat dla zaocznych chyba powinien być otwarty w dni kiedy są zajęcia, a no i jeszcze jedno, w dziekanacie trzy osoby z czego jedna tylko zajmuje się studentami :-( ach problem z przepisaniem oceny też miałam i to z BHP, miało być wszystko ok, a później trzeba było chodzić , kombinować, załatwiać a my po prostu zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez dziekanat... szkoda mówić, zero organizacji i totalny bałagan:-( no i chyba najgorsze w sesji co mogło być to już nie te egzaminy czy kolokwia ale właśnie wpisy i tu dopiero trzeba było się nabiegać :-) nie zapomnę jak raz babka wymyśliła że zrobi wpisy z jakiegoś tam zaliczenia ale w środę o godz 8 rano... musiałam specjalnie wziąć sobie wolne w pracy...paranoja normalnie. ja już właśnie po śniadaniu, dzisiaj była pyszna otrębianka z winogronami, może napiszę już całość mojego menu bo dzisiaj znowu do późna w pracy i pewnie już nie zajrzę. 2śn. gruszka ob.grillowana pierś i trochę sałatki (ogórek, papryka, cebula, takiej ze słoika) k. jajko na twardo i kawałek świeżego ogórka mam nadzieję że nic się nie zmieni i nic mnie nie skusi :-) no i zaraz zaczynam swój ciężki i długi dzień, czyli najpierw z samochodem do mechanika, później zakupy no i do pracy. ach...:-) poznawałam fajnego faceta, szkoda że niedługo wyjeżdża :-( :-( piszcie co u was :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 4, 2012 Aaaa dzisiaj przegięłam !! Ostatnio wbrew pozorom wcale nie szło mi dobrze, ale dzisiaj dno totalne - pochłonęłam ok. 2500kcal nie jedząc obiadu. Ale po kolei... śniadanie 1 - 2 kromki chleba orkiszowego z serem żółtym, salami i papryką śniadanie 2 - 2 zraziki łososiowe śniadanie 3 - serek Danio truskawkowy nieplanowana przekąska 1 - serniczek na kruchym cieście z lukrem (wielkości takiej małej tarty, więc spory) deser - mleczny "napój" z lodami śmietankowymi, malinami i sosem malinowym, wszystko zmiksowane i wykończone bitą śmietaną plus sos malinowy (nawet nie chcę myśleć ile to miało kalorii, ale BOSKIE i zdecydowanie warte grzechu!!) nieplanowana przekąska 2 - 1 opakowanie czekolady kasztanek (ale nie cała tabliczka, tylko takie w wersji mini, 20g, więc wychodzi, że to 1 rządek), 2 michałki, 1 pralina kokosowa, 2 cukierki owocowe z nadzieniem, 1 krówka - coś mnie naszło na słodkie ;/ nieplanowana przekąska 3 - ok. pół paczki (tyle, ile mi zostało z soboty) sneksów popcornowych. Waga jest coraz bliżej 66kg, więc jestem przerażona, nic mi się nie chce, ale mam nadzieję, że jutro spalę wszystko na imprezie (chociaż zazwyczaj po imprezach ważę więcej niż przed, bo jednak alkohol swoje kalorie ma, dodatkowo często niezdrowe jedzenie po imprezie). Oczywiście dzisiaj zero ćwiczeń, zero biegania, tylko trochę chodzenia po mieście, ale to też nie jakieś kilometry, bo nie miałam czasu, by wszędzie chodzić pieszo. Jutro mam jeszcze rozmowę kwalifikacyjną (akurat znów w dzień, w który idę na imprezę jak ostatnio), zdziwiłam się, że zadzwonili, bo CV zostawiłam tam grubo ponad miesiąc temu i naprawdę chcę wierzyć w to, że w końcu się uda i to będzie taki prezencik imieninowy :) Trzymacie kciuki!! kiniutka - co do fitnessu zazdroszczę, mam nadzieję, że u mnie chociaż aerobik od października wypali, zresztą już nawet "wyjściowy" strój sportowy skompletowałam :) Ehh z tymi dziekanatami widzę, że wszędzie taki bałagan jest ;/ Na szczęście swój indeks już odzyskałam, teraz mogę działać i załatwić sprawy uczelniane do końca. I fajnie, że póki co trzymasz dietę - jednak to dodaje motywacji. Ja muszę się ogarnąć, żeby waga nie wzrosła. Jutro jeszcze zalatany dzień, czwartek imieniny, ale od piątku "post" :) W sumie tylko do soboty, bo w sobotę jadę do babci :D Ale spoko jakoś dam radę - oby tylko impreza się udała, może w końcu poznam NORMALNEGO faceta :D Tak apropo to właśnie wysłał mi zaproszenie na fb stary znajomy, z którym nie miałam kontaktu z rok jak nie więcej, przy czym nasza znajomość była krótka i dziwnie się zakończyła, a ten teraz do mnie pisze i nagle chce się spotkać ha ha i myśli, że się z nim spotkam. W życiu!! Pomijając już kwestię, że znajomość z nim to był jeden z największych błędów jakie popełniłam w życiu to mało, że on nie jest w moim typie i mi się nie podoba, jest zwyczajnie obleśny i w życiu z kimś takim nie pokażę się na mieście! Kiniutka jak fajny facet to musisz go przy sobie zatrzymać, bo takich niewiele!! W każdym razie życzę Ci jak najlepiej :) Uciekam ogarnąć trochę pokój, bo po ostatnich kilku dniach zakupów dostrzegam "lekki" nieład :p Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Wrzesień 5, 2012 Hej Dziewczyny! Wybaczcie, ze mnie tak dlugo nie bylo. Juz Wam pisze dlaczego. W poniedzialek wieczorem dostalam jakiegos bolu po lewej stronie klatki piersiowej. Stweirdzilam, ze moze uderzylam sie w zebro i po prostu poszlam spac, zeby nie nadwyrezac tego miejsca. Jednak wczoraj kiedy wstawalam do pracy czulam sie jakby ktos mi siedzial na klatce piersiowej i nie moglam jechac samochodem, poniewaz co pare sekund mialam takie klucie, ktore mnie po prostu blokowalo. Nie poszlam do pracy, wzialam cos przeciwbolowgo i usnelam. Obudzilam sie na prawde pozno, ale mimo wszystko bol nie minal. Wczoraj tez nie mialam sily pisac, bo po prostu zadna pozycja oprcz lezacej nie byla zbyt komfortowa. Teraz znow siedze (obudzilam sie jak moj chlopak wstawal do pracy) i znow mnie to boli. Generalnie boli mnie caly czas, wiec dzis wybieram sie do lekarza. Nie chcialam isc wczoraj, zeby nie robic z siebie jakiejs panikary. Czasami ludzie maja jakies nerwobole przez 1 dzien, wiec stwierdzilam, ze moze przejdzie. Niestety nie przeszlo tak, wiec czekam do 8, zeby sie zapisac. Z tymi lekarzami tez jest tutaj dziwnie, bo musisz miec swojego domowego i chodzic tylko do niego. Jak nie ma wolnych miejsc na "dzis" musisz czekac do jutra i tyle. Do szpitala to juz w ogole nie oplaca sie isc nawet jak Cie cos bardzo boli, bo ubezpieczenia sa tu tak genialne, ze i tak i tak musisz placic. Wszystko jest uzaleznione od "ryzyka" jakie masz w tym ubezpieczeniu, tak wiec 100 euro placisz zawsze (bez wzgledu na to jakie ryzyko masz), a pozniej Ci dorzucaja kolejne 100, 200 do 600 euro. No paranoja! Placisz co miesiac za ubezpieczenia, ale jak Ci sie cos dzieje i musisz jechac do szpitala to i tak i tak placisz. No nic czekam do tej 8, bo jestem w stanie wytrzymac i bede dzwonic. Teraz siedze z reka przycisnieta do lewego boku i jakos daje rade. Najgorsze jest to, ze nie moge wziac pelnego wdechu i oddycham jakbym byla zziajana... Mam nadzieje, ze mnie rozumiecie i nie jestescie zle :) JEsli chodzi o dziekanaty to rozumiem Was doskonale. Ja przez to, ze dalam sie nabrac na moja szkole, ktora oferowala studia za granica- dojazd wykladowcow tutaj, robie licenjat juz nie wiem ile czasu :/ Indeksy byly w szkole, zeby mozna bylo je latwiej i wygodniej uzupelniac i miala sie tym zajac koordynatorka sudiow. Co sie okazalo? Ze poszla na macierzynski zostawiajac puste indeksy. Teraz dziewczyna, ktora ja zastapuje probuje wszystko uzupelnic i okazuje sie, ze wykladowcy nie oddali pratokolow z ocenami, a to zgubili jakies prace itd. Niestety jest to dosc problematyczne, bo nie mam wszystkich maili z ostatnuch 3 lat!!!!!! Paranoja na prawde. Chce skonczyc juz ta szkole i po prostu o niej zapomniec. Starta czasu i pieniedzy- serio. Szkoda mi przede wszystkim czasu, bo juz dawno moglabym robic magisterke, a w zasadzie ja konczyc... Kiniutka a co Ty studiujesz? I jak tam z tym chlopakiem? :/ Napisze Wam z grubsza jak wygladalo moje menu od niedzieli. Niedziela: bylo to przegiecie niesamowie, bo przyjechal brat mojego chlopaka. Na sniadanie zjadlam 2 kanapki. Na obiad byla lasagna i do tego czasu bylo ok, ale pozniej jakies chipsy, ciasteczka i bylam tak najedzona, ze ledwo moglam sie ruszyc. Obiecalam sobie, ze juz nigdy tak nie zrobie, bo to jest na prawde straszne uczucie. Poniedzialek: wszystkie sniadania w pracy wygladaly normalnie i tak jak zwykle. Na obiad byly tortille, wiec zjadlam jedna. W sumie najbardziej kaloryczny jest ten placek i sos, ale zawsze upycham duuuzo warzyw tak wiec w srodku bylo: celula, salata, kukurydza, pomidor, fasolka, ogorek itp, itd. Pamietam, ze pozniej skusilam sie na 2 kostki czekolady i na tym sie skonczylo. Wtorek: z racji tego, ze nie poszlam wczoraj do pracy sniadanie zjadlam o 14 (kanapka z pracy). Na obiad byla niestety pizza, ktorej mam juz dosc i obiecalam sobie, ze przez najblizsze 2-3 miesiace nawet na nia nie spojrze. Jednak sytuacja wymagala takiego jedzenia :/ Pozniej juz nie jadlam nic. Przed chwila weszlam na wage i pokazala 51 kg. Szalu nie ma tragedii tez nie... Biore sie za siebie kiedy tylko przejdzie mi to cholerstwo. Oprocz tego ten weekend bedzie ostatnim weekendem, kiedy przyjedzie brat chlopaka, wiec to tez jakis plus, bo zawsze staram sie w te weekendy dogadzac kulinarnie chlopakom i oto jak to sie konczy :) Papryczka- powodzenia na rozmowie!!! A wiesz, ze w poniedzialek kiedy wracalam z pracy tez dzwonili do mnie z takiego biura w ktorym bylam ponad rok temu i proponowali prace! Niemozliwi sa.... Kiniutka- ojj fitness to fajna sprawa. Kiedys tez chodzilam i to dosc dlugo i regularnie. Najpierw zapisalam sie z kolezanka, ale ona wiecznie nie mogla- co nie przeszkadzalo mi chodzic samej. Po przeprowadzce zapisalam sie na silownie na swojej ulicy, do ktorej mialam jakies 300m. Najpierw chodzilam sama, pozniej z kolezanka. Super sprawa! Nie wiem jak ja to robilam, ze po 10-11 h pracy szlam sobie jeszcze min. na 1h na te silownie. Kiedy chodzilam z kolezanka chodzilysmy sobie jeszcze 1-2 razy w tygodniu na saune. Wtedy mialam na prawde super samopoczucie i umiesnione cialo. Nawet miesnie na rekach, plecach byly delikatnie podkreslone i super to wygladalo. Teraz nie mam za bardzo z kim chodzic i motywuje sie, zeby ruszac sie w domu, ale wychodzi to roznie. Papryczka- zycze Ci rowniez poznania kogos normalnego. Lepiej nie zawracac sobie glowy kims kto nas nie interesuje, a tym bardziej odpycha wizualnie brrr. Trzymajcie sie cieplo! Na pewno pokaze sie wieczorem i zdam relacje co i jak :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 5, 2012 Super kimczi, że jesteś! Już się zaczęłam martwić, co z Tobą... Koniecznie idź do lekarza, bo (odpukać) może to być coś poważnego. Poza tym lepiej wyjść na hipochondryczkę, niż udawać twardzielkę i się męczyć :) Wiesz, ja bardzo często mam problemy z normalnym oddychaniem, a i zdarza się kłucie w klatce piersiowej (ale tego samego dnia zawsze mija), jednak kiedyś poszłam z tym do lekarki rodzinnej. oczywiście skierowania do kardiologa mi nie dała, "bo po co", ale żeby nie było, że mnie totalnie olała po raz któryś tam, bez zbadania to wysłała na EKG serca, które nic nie wykazało, a te objawy jak miałam tak mam i nie wiem z czym jest to związane ;/ No na pewno jak się brzydko mówiąc nażrę, czy jak biegam, albo się denerwuje, ale zdarza się też tak normalnie. Dietą i wagą się nie przejmuj, szczególnie, że jak sama pisałaś waga tragiczna nie jest :) Najważniejsze zdrowie, a później wszystko inne! U mnie póki co wciąż też bez szału - waga stoi w miejscu od już chyba dawna (na pewno od ostatniej stopki, ale pewnie w międzyczasie sto razy rosła i malała) tak, że w ostateczności nie jest mniejsza niż 65kg, ale też nie przekracza 66kg. Jak wczoraj pisałam po tym cały zabieganiu biorę się za siebie, bo teraz wychodzi na to, że jestem na diecie utrzymującej wagę, czyli tak jakbym już skończyła odchudzanie :o A nie skończyłam, oj nie - dzisiaj impreza to wytańczę, ile się da (chociaż zakładam wysokie buty i może być problem... na wszelki wypadek wezmę balerinki), a w piątek lub na początku przyszłego tygodnia siłownia :) DO tego ogarnę się z bieganiem, żeby było bardziej regularne. Oj z ta pracą widzę, że nie tylko u mnie mają taki spóźniony zapłon, ale akurat co skończyłam pracę w tym zakładzie poligraficznym, kilka CV złożyłam, ale teraz naprawdę kiepsko z pracą w mojej okolicy, więc szczególnie się cieszę, że im się o mnie przypomniało. Uciekam umyć włosy, zrobić makijaż i na rozmowę. Później to już pewnie w pośpiechu będę się ogarniać na imprezę, bo muszę być wcześniej u koleżanki, u której później nocuję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 5, 2012 Muszę się wam wyżalić :( Zacznę od tego, że jednak z imprezy dziś nici, bo koleżance coś wypadło i musi siedzieć w domu. Owszem zapraszała mnie do siebie na babski wieczorek, drinki i te sprawy, ale nastawiłam się już na imprezę, a że dziś nic nie szło po mojej myśli to stwierdziłam, że nie ma sensu już nigdzie wyjeżdżać, tylko pójdziemy w przyszłym tygodniu na imprezę, o ile nie będę wtedy w pracy. Pewnie, że bym chciała, ale raz, że widziałam ile CV ona tam miała, dwa, że już na rozmowie byłam z jakąś inną dziewczyną i w ten week obydwie mamy dzień próbny. Akurat ta ze mną nie wygra, ale nie wiem jaką jeszcze konkurencję mam. No dobra nie ma co - co ma być to będzie, a impreza nie zając, nie ucieknie. Najgorsze, że przez taką nagłą zmianę planów zaczęłam jeść nie wiedząc co ze sobą zrobić i póki co bilans dnia dzisiejszego (mimo, iż dobrze zaczętego) jest taki: śniadanie - 2 kromki chleba zwykłego z pasztetem i papryką i serkiem łososiowym przekąska - brzoskwinia "śniadanie 2" - serniczek (taki sam jak wczoraj - akurat traf chciał, że wypadł tramwaj i podjechałam innym no i musiałam się przesiąść właśnie tam gdzie te serniczki sprzedają!!), rogalik z marmoladą, makaronik z czekoladą po środku taki sklejony (oczywiście kupiłam te słodkości przy okazji kupowania serniczka z myślą "to na jutro"...) przekąska - 3 wafle ryżowe paprykowe (to już w ogóle bezsensowna głupota, bo nie byłam specjalnie głodna, co więcej wiedziałam, że za chwilę będę gotowała obiad), ogórek małosolny obiad - wielka porcja spaghetti z sosem pomidorowym, dużą ilością sera i bazylią (troszkę za dużo makaronu mi się wstawiło, a że już tyle było, to żeby nie marnować ledwo w siebie wcisnęłam) Do tego nie mam żadnej motywacji ani do ćwiczeń, ani do joggingu, jakoś tak dziwnie się czuję, nie wiem, co mam ze sobą zrobić (mimo, że mam sporo do zrobienia), nie wiem co z pracą i jak w ogóle ogarnę tą sobotę, bo na próbę idę tam w sobotę od 13 do 16, no a zapomniałam, że w sobotę jedziemy z rodziną do babci ;/ Mam nadzieję, że jednak się opamiętam i dziś już nic nie zjem. Co zabawne pewnie gdyby nie to wsadzenie moich słodkości do torby ozdobnej i umieszczenie jej na szafie na pewno zjadłabym jakiegoś cukierka czekoladowego (zawsze mam chęć na czekoladę jak jestem tak na maksa najedzona obiadem, żeby się dopchać i zmienić smak, z czasem ta "ochota" mija i teraz np. już nie mam na nic ochoty), a skończyła na 5, albo batonie. Kalorii już dziś nie liczę, bo na pewno było ich za dużo, waga na szczęście nie przekroczyła 66kg, ale za ćwiczenia wziąć się jakoś nie mogę. Chyba ruszę się zaraz do sklepu, pokupuję wszystkie składniki, które potrzebuję na jutro, dokupię w końcu ten prezent dla siostry (w sumie wczoraj już myślałam, że jej go dam, ale wpadłam na fajne drobnostki, które chce jej dorzucić jeszcze, a wczoraj nie miałam czasu wybierać, poza tym chyba nawet nie wzięłam tyle pieniędzy ze sobą), żeby jutro nie musieć wychodzić, tylko się wyśpię, zjem na spokojnie śniadanie i będę pichcić (zaplanowałam pizzę z mąki pełnoziarnistej i makaroniki) oraz wezmę się może raz, że za porządki, a dwa za ćwiczenia - mam nadzieję, że rano będę miała większe chęci :) Piszcie co u was, a ja zmykam na mini zakupy :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Wrzesień 5, 2012 Hej! Papryczka pisz jak tam rozmowa i impreza :) Mam nadzieje, ze obydwie rzeczy wypadly pozytywnie :) Od razu napisze Wam moje menu. Nie bylo tego za wiele, bo nie chce mi sie nawet ruszyc, zeby choc na chwile nie czuc tego bolu, co jest trudne, bo nie wazne w jakiej jestem pozycji i tak i tak boli caly czas i te nagle klucia tez sa. Tak wiec: sniadanie- brak- rano boli mnie najbardziej posilek nr 1 - zupka chinska- mialam taka ochote na te zupke, ze nie moglam sie powstrzymac. Nie jadlam ich cale wieki i jakos tak mnie naszlo przekaska- 3 kostki czekolady z orzechami- na szczescie ostatnie obiad- ryba z ziemniakami i salatka. Mimo, ze nie bylo zle jakos nie czuje sie na "diecie". Chyba brakuje mi po prostu tego planowania, wiekszej ilosci warzyw, owocow itd. JEdnak jak tylko przejdzie mi to wszystko ruszam ze soba :) Stwierdzilam, ze waga, ktora mam teraz moze byc waga najwyzsza, poniewaz mieszcze sie jeszcze w ciuchu (mimo, ze sa deko obcisle i czuje dyskomfort), nie wystaje mi tak bardzo brzuch i widzac sie w odbiciu np. jakiegos sklepu akceptuje sie :) Nie zmienia to jednak faktu, ze sporo przytylam i jest mi przed soba glupio. Bylam dzis u tego lekarza. Troche sie stresowalam, bo zapisalam sie do zupelnie nowego i wiadomo jak to jest. Na szczescie trafilam na lekarza z powolaniem. Badal mnie dobre 10 minut, wypytal o wszystko. Zapisal mi antybiotyk i od razu zapisal na wizyte w piatek. JEsli nie przejdzie mi do piatku zrobi dodatkowe badania. Ba! On nawet narysowal mi na kartce pluca i dokladnie tlumaczyl co i dlaczego mnie boli :) Zdiagnozowal zapalenie miesnia (tego ktory jest przyczepiony do pluc) dlatego nie moge normalnie wziac wdechu. Ja niestety uciekam, bo siedzenie z laptopem na kolankach mi nie sluzy :/ Do jutra i piszcie co u Was!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 5, 2012 Nie wiem, czy widziałaś (coś się działo z kafeterią i mój post ukazał się nieco później niż go napisałam), ale dodałam post przed Tobą. Teraz wpadłam tylko na chwilkę napisać co u mnie... Więc niby wszystko ok, już dobrze szło, nie byłam głodna nawet po tym spaghetti, zrobiłam sobie tylko zieloną herbatę. Taaa i przed chwilą pochłonęłam 5 michałków, mając świadomość, że JEDEN taki cukierek ma ok. 80 kcal :( Boję się, że jak tak dalej pójdzie znów (odpukać) przytyję :( kimczi - zdrówka życzę !! I fajnie, że trafiłaś na dobrego lekarza, bo w dzisiejszych czasach o takiego niestety ciężko. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Wrzesień 6, 2012 witajcie dziewczyny! fajnie że tyle napisałyście jutro wszystko nadrobię, dzisiaj tylko na chwilę, właśnie wróciłam ze spotkania:-) i jestem mega zmęczona więc tak na szybko napiszę moje menu, dzisiaj nie wiele bo nie miałam jakoś apetytu ani czasu, tak więc: śn, activia naturalna z łyżką płatków 2śn. Jabłko Ob.kasza manna na mleku- zasmakowała mi jakoś ostatnio k-niestety nie było i nawet ta pizza na której byliśmy mnie nie skusiła, także sączyłam sobie grzecznie tylko ice tea lemon, stwierdziłam że szkoda mojego czasu i tylu wyrzeczeń żeby wszystko zaprzepaścić, tym bardziej że wcześniej przed wyjściem się zważyłam i było 48,2kg także super, coś spadło oby tak dalej( wiem może to tylko woda ale i tak mordka mi się uśmiechnęła jak zobaczyłam takie cyferki na wadze) kimczi, dodrze że jesteś:-) życzę dużo zdrówka i oby wszystko jak najszybciej wróciło do normy.Dobry lekarz to podstawa a taki z powołaniem-to naprawdę rzadkość. dziewczyny trzymam kciuki jeśli chodzi o pracę :-) i wierzę że wszystko ułoży się po waszej myśli :-) no paprycza...za takie menu to głaskać po główce nie będę:-) ale dziewczyny spinamy poślady i bierzemy się za siebie, wierzę że tym razem nam się uda...hmmm sama nie wiem skąd we mnie tyle pozytywnej energii i takiego naprawdę dobrego nastawienia do tej diety, a tak na poważnie papryczka doskonale wiem jak trudno odmówić sobie jedzenie szczególnie słodyczy- które uwielbiam, gdy ja miałam napad to takie 2500ckal wciągałam na dobry początek dnia:-) i powiem ci ze ja też miałam wczoraj kryzys, zjadłam trochę więcej niż zaplanowałam( do obiadu doszedł jeszcze makaron z sosem pesto, a na kolację dodatkowo grahamka- a jak wam już pisałam ja mam tak że jak zjem dodatkowo coś czego nie planowałam to już uważam dzień za stracony i nadrabiam wszystko czyli jem jem i jeszcze raz jem tak na zapas bo przecież następnego dnia dieta) i już nie dużo brakowało żebym popłynęła, oj naprawdę odrobina a obżarła bym się jak świnia, taką miałam ochotę, walczyłam sama ze sobą i tym razem to ja wygrałam, nie zjadłam nic więcej. :-) ok uciekam bo pisałabym jeszcze i pisała a oczy już na zapałki, zajrzę jutro rana to jeszcze coś naskrobię :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Wrzesień 6, 2012 tyle się napisałam i nie wysłało..:-( :-( także teraz w skrócie zacznę od najważniejszego, papryczka ten tego wszystkiego naj- większego naj- dłuższego naj-lepszego po prostu dużo dobrego :-) życzenia imieninowe składa kiniutka ;-) kimczi mam nadzieję że dzisiaj czujesz się już lepiej :-) papryczka ja mam dokładnie tak samo im więcej zjem tym bardziej ciągnie mnie na słodkie, mam wtedy ogrooomną ochotę na wszystko co czekoladowe, ale wystarczy że odczekam jakieś 5-10min i ochota mija, oczywiście jeśli wytrwam i wcześnie nie wciągnę całej czekolady :-) no to uciekam bo czeka mnie nie zbyt przyjemny wyjazd, zajrzę wieczorem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Wrzesień 6, 2012 właśnie wróciłam, i przez ten wyjazd moje menu uległo niestety niepodziewanej zmianie, a już tłumaczę dlaczego, po prostu byłam na pogrzebie ale bardzo dalej rodziny w związku z czym myślałam że na stypę nie będę jechała ale okazało się inaczej :-( przez co moje jedzenie wyglądał następująco: śn. activia z łyżką musli 2śn. jabłko ob.grillowana pierś bez tłuszczu i trochę sałatki ze słoika( ogórek, papryka, cebula) zjadłam ten obiad przed pogrzebem bo czułam już lekkie ssanie w żołądku( pewnie dlatego że wczoraj nie zjadłam kolacji i obudziłam się rano naprawdę głodna) a myślałam że nic nie zjem do powrotu a wtedy będąc bardzo głodna mogłabym zjeść po prostu za dużo i nie właściwie, gdybym wiedziała że pojadę na tą stypę to swój domowy obiad bym już sobie odpuściła. k. pół miseczki rosołu z makaronem pół porcji schabowego trochę ziemniaków i dwie łyżki surówki z białej kapusty, trochę soku pomarańczowego do popicia ( niestety porcje były podane już na talerzu, gdyby było jakieś inne mięsko wybrałabym coś mniej kal niż ten schabowy) na szczęście na ciasto się nie skusiłam ( chociaż wyglądało apetycznie :-) i nawet nie miałam na nie zbytnio ochoty, może dlatego że jem w miarę regularne, zdrowe posiłki to nie ciągnie mnie tak do słodkiego, sama nie wiem jak to wytłumaczyć, oczywiście w szufladzie na wypadek nieodpartej pokusy na coś słodkiego są przygotowane batoniki musli i gorzka czekolada. jutro będzie 7 dzień bez słodkiego i bez napadu na jedzenie :-) :-) naprawdę się cieszę bo kryzys zawsze przychodził trzeciego, czwartego dnia i zawsze ulęgałam swoim zachciankom i opychałam się na max ( chociaż jak to się mówi " nie chwal dnia przed zachodem słońca" ) papryczka szkoda że impreza nie wypaliła ;-( ale jeszcze nie jeden weekend przed tobą i zapewne nie jedna taka impreza :-) mam nadzieję że imieniny udane i bawisz się super :-) powiem wam szczerze dziewczyny że na fitness wczoraj nie poszłam, niestety są sprawy ważne i ważniejsze ( czyt. randka :-) dzisiaj też nie byłam z wiadomych powodów jutro też nie wypali bo przyjeżdża siostra z chłopakiem, szykuję się remont mieszkanie więc każde ręce do pomocy są potrzebne ale od poniedziałku już nie ma żadnych wymówek, wciągam dres na tyłek i zaczynam...kimczi tez kiedyś chodziłam z koleżanką na aerobik i było naprawdę fajnie tak razem śmigać, nawet czasami jak mi się nie chciało iść a ona dzwoniła lub pisała czy idę , no więc głupi mi było że skoro ona idzie no to i ja też pójdę i w ostateczności zwlekałam tyłek z kanapy i szłam, i mimo takiej niechęci a potem zmęczenia fizycznego( bo babeczka naprawdę dawała wycisk ale zajęcia prowadziła super) to wychodziłam stamtąd pełna energii :-) tutaj będę chodziła sama ale jakoś mi to nie przeszkadza, najgorzej się zmobilizować i zacząć a później chodzi się naprawdę z wielką przyjemnością, po za tym że chciałabym schudnąć to również chciałabym ujędrnić trochę swoje ciało, dlatego na pewno wrócę na siłownię...ale dopiero za parę kg mniej :-) kimczi ja studiuję a raczej studiowałam administrację, tylko do obrony pracy mag. nie mogę się zabrać i tak to odkładam i przekładam... największa moja wada, lenistwo :-) Moje motto życiowe powinno brzmieć "co możesz zrobić dziś zrób to pojutrze :-) :-) do jutra :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Wrzesień 6, 2012 Hej! kiniutka- widze, ze z dieta idziesz ladnie. Szybko schudlas do tych 48 kg. Dzisiejszym dniem sie nie przejmuj, bo mimo wszystko nic slodkiego nie zjadlas, a jeden taki dzien na prawde nie spowoduje wzrostu wagi jesli jutro wrocisz do normalnej diety. papryczka- szkoda, ze impreza nie wypalila. Najgorzej jak sie nastawisz i chwile przed okazuje sie, ze jednak lipa. Doskonale Cie rozumiem, bo ja na babski wieczor tez bym wtedy nie poszla skoro nastawialam sie na impreze. Ach co do tego napychania sie to mam tak samo. Jak juz sie najem to dzien stracony i jem do konca mimo, ze czasami juz na prawde nie moge. Dzis pierwszy raz przespalam normalnie cala noc. Tez lekarz jest genialny, bo wzielam wczoraj tylko jedna tableke i normalnie spalam. Dzisiaj wzielam juz 2 i moge powiedziec, ze praktycznie nic juz nie czuje. Czasami cos tam mnie zlapie, ale jest to praktycznie niezauwazalne. W ogole za nic dzis nie moglam sie zabrac. Nie wiem czym bylo to spowodowane, ale na prawde nie chcialo mi sie nic. Menu: sniadanie- 2kanapki z wedlina i z serkiem 2sniad- szklanka jogurtu pitnego obiad- pierogi z truskawkami. Mialam taka ochote na pierogi, ze szok. Poszlam dzis do polskiego sklepu i stalam i stalam nad tymi pierogami, bo nie moglam sie zdecydowac. Oczywiscie nie ma to jak domowe pierogi, ale te sa calkiem dobre, bo sa recznie klejone i w srodku maja rzeczywiscie truskawiki, a nie jakas breje :) Jutro od rana bedzie zalatany dzien, ale to nawet dobrze. Kupilam dzis tez na jutrzejszy obiad twarog, bo planuje "pyry z gzikiem". Wywalczylam z moim chlopakiem serek poltlusty- ja zawsze chce chudy, on tlusty, wiec musialo stanac na tym poltlustym. Zaraz ide pod goracy prysznic, bo poszlam jeszcze na szybko do sklepu, a zrobilo sie chlodno i musze profilaktycznie rozgrzac jakos ten miesiec goraca woda, bo znow zaczynam go "czuc". Trzymajcie sie i do jutra :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 6, 2012 Hej! kiniutka - dziękuję za życzenia :):) Gratuluję też trzymania diety, u mnie ciągle dolina - dzisiaj z racji imienin znów sobie pozwoliłam na zbyt wiele, toteż teraz aż mnie mdli od słodyczy, a konkretniej makaroników, które sama upiekłam. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że waga jakoś drastycznie nie wzrosła, może dlatego, że cały dzień jestem w jakimś tam ruchu. Co do dnia dzisiejszego: śniadanie 1 - 3 małe kromki chleba z ziarnami z tuńczykiem w oleju, serem żółtym i papryką i salami śniadanie 2 - brzoskwinia Później aż do "obiadu" (w sumie był ok. 19) co jakiś czas podjadałam słodycze ;/ Kilka żelek, 3 ptasie mleczka, 1 pianka bananowa w czekoladzie... obiad - kawałek pizzy z salami pepperoni i pieczarkami na cieście z maki pełnoziarnistej (wyszła przepyszna, może też dlatego, że sos zrobiłam troszkę łagodniejszy i dałam mniej sera, więc się szybciej zarumienił i ciasto nie zdążyło zrobić się twarde, a było mięciutkie), szklanka napoju multiwitamina podwieczorek - kilka makaroników (dokładnie nie wiem, ile, bo raz zjadłam, żeby spróbować, potem jak już je wyłożyłam, później znów podjadłam, a bo ten mi się wydawał bardziej pulchny ;/ i tak z 5 mogło wyjść) Tak więc teraz na samą myśl o czymś słodkim robi mi się niedobrze!! W ogóle już do wieczora nic nie zjem, aż się boję wejść jutro na wagę - dzisiaj rano ku mojemu zaskoczeniu po wczorajszym niezbyt udanym dniu było 64,9kg, może to przez wczorajszą gorącą kąpiel, tak się wypociłam jak w saunie! Nalałam w sumie najbardziej gorącą wodę jaką się dało - zawsze tak robię, bo zazwyczaj w międzyczasie piec nie nadąża z jej grzaniem i na koniec leci zimna i wszystko się wyrównuje, a wczoraj cały czas leciał wrzątek, że musiałam dolewać potem zimnej wody, a i tak zostawiłam mega gorącą no i już w wodzie robiło mi się słabo. Później jak wstałam myślałam, że zemdleję, serce mi waliło jak młotem, mroczki przed oczami, gorąco jak w tropikach, więc od razu wyszłam z tej nagrzanej łazienki i się położyłam na chwilę i jeszcze długi czas nie mogłam dojść do siebie ;/ Oczywiście do siłowni jutro nie idę (tak to jest z tą moją koleżanką - wiecznie jej nie pasuje, a zajęć żadnych nie ma), ale niby we wtorek na 100%, ale wiadomo jak to jest z tymi 100% w ustach takiej osoby. No zobaczymy - obym i ja wtedy mogła się wybrać, bo czuję, że muszę poćwiczyć, żeby wziąć się w końcu ogarnąć z dietą, bo póki co cieszę się jak waga mi nie rośnie nie mówiąc o odchudzaniu. Co do aerobiku - mam dokładnie tak samo. czy to w domu ćwiczę an stepie, czy to jak miałam aerobik liceum, czy na studiach zawsze po czułam się wspaniale, mimo, że czasem mi się nie chciało, miałam zły nastrój, albo byłam lekko przeziębiona - zawsze kończyło się uśmiechem na buzi, zadowoleniem i poprawą samopoczucia :) kimczi - super, że czujesz się już lepiej - zazdroszczę lekarza, bo ja w żadnej kategorii nie mam takiego z powołania, zaczynając od lekarki rodzinnej, a kończąc na specjalistach... No może poza dentystami! Pyry z gzikiem tak po poznańsku! :D W sumie jedynym "minusem" mojego dzisiejszego święta jest niezałatwiona sprawa na uczelni. Specjalnie pojechałam, aż się zdziwiłam, że nie ma kolejki, wydrukowałam co trzeba, wypełniłam i... dziekanat zamknięty! A później nagłe olśnienie - no tak dzisiaj jest czwartek, a w czwartki dziekanat nieczynny :D Wiedziałam, że w czwartki jest nieczynny (ale nie do końca byłam świadoma tego, że dziś czwartek, jeszcze stojąc pod tymi zamkniętymi drzwiami zastanawiałam się co jest nie tak - pierwsza moja myśl "może już jest po godz. 14, dlatego zamknięte"), dlatego pod to planowałam, kiedy się tam zjawię, ale jakoś wszystko mi się pomieszało. Chciałam załatwić szybciej i tyle z tego mam, no nic jutro pewnie tam podjadę, żeby mieć z głowy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 6, 2012 To jeszcze raz ja... Obejrzałam program o odchudzaniu i uświadomiłam sobie, że nie schudnę dopóki nie zmienię żywienia w praktyce. Ok już dziś wiem, że nie zrezygnuję z wielu rzeczy, z których zrezygnować powinnam, ale wszystko z czasem, najpierw ograniczę. Dostałam jakiegoś zapału do odchudzania - przecież się teraz nie poddam, musi się udać, wiem, że się uda! A żeby nie było to czcze gadanie, o którym jutro zapomnę już dziś przygotuję sobie menu na najbliższe dni, ładnie wypiszę i powieszę w widocznym miejscu. Ale żeby nie było nie będzie to sztywne menu, bo chociażby w sobotę jadę do babci - w takim wypadku nie zaplanuję nic załóżmy na kolację, którą zjem u babci, ale będę się pilnować. Najgorzej zacząć, a dalej motywacja pojawia się sama, o czym pisała kiniutka :) Po prostu ten program jakoś tak mnie natchnął na zdrowe jedzenie - dla mnie szczególnie nie ma problemu z gotowaniem, bo to po prostu kocham. Aha no i obowiązkowo sport. Z siłownią poczekam do tego wtorku, a później może zacznę chodzić sama, póki jeszcze jest wrzesień i mam wolne od wszystkiego. Później pewnie już nie będzie tak łatwo, nie będę miała czasu planować, ćwiczyć tyle, ile bym chciała. A przecież jeszcze 10kg przede mną - trzymajcie kciuki :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 6, 2012 Skończyło się na dobrych chęciach :D Napisałam tylko menu na jutro i tyle, bo przecież dokładnie nie wiem co będę miała w domu na śniadanie w sobotę i dalej, ale i tak mam motywację do odchudzania - plan na jutro zawisł na regale tak, że zaraz po przebudzeniu go zobaczę. Obym tylko w miarę wcześniej wstała i wyrobiła się ze wszystkim co od dawna odkładam nie zapominając o jakiś ćwiczeniach!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stokrotkaa89 0 Napisano Wrzesień 7, 2012 Cześć kimczi. Cześć dziewczyny. Zajrzałam do was jak mówiłam. Troszkę sobie poczytałam, widzę, że u was dużo się dzieje. Ja 3 lata temu ważyłam 48 kg a teraz 62,6 przy 160cm. 3 dni śmieciowego jedzenia i już po mnie widać. Moje założenia: 5-6posiłków, zero słodyczy, stepper 4/tydzień 2000kroków, robię nie 400 a 500 motylków 5razy/tydzień, po 100 wymachów nogami w przód i tył 5razy/tydzień i 10 minut twister 3razy/tydzień. To jest mój plan ćwiczeń na cały wrzesień. Postaram się go zrealizować :-) Zobaczę co będzie działo się dalej i napiszę plan na październik. Jak na razie idzie ładnie. Zajrzę do was w poniedziałek, niestety cały weekend zajęcia do wieczora, dziś po pracy również. Do tego trzeba ogarnąć dom i ćwiczyć :-) szkoda, że doba nie jest dłuższa. Pozdrawiam. 3mam kciuki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 7, 2012 Hej ! stokrotkaa89 - witamy :) Widzę, że ostry plan sobie powzięłaś, tym bardziej życzę silnej woli i wytrwałości w postanowieniach. Co dziś u mnie? Hmm o dziwo planowo (poza 1 michaszkiem na zmianę smaku po owsiance, która coś mi nie wyszła, bo zapomniałam jak ją zwykle robiłam i zrobiłam wg przepisu na opakowaniu), ale ta kartka na regale chyba nie przetrwa - nie lubię być ograniczona, a po takim czasie odchudzania już jakąś świadomość sobie wyrobiłam i na pewno na dłuższą metę mogę stwierdzić, że nie przeginam. Waga się pewnie ruszy jak zacznę ćwiczyć - dziś to moja aktywność fizyczna zakończy się zapewne na zrobieniu prania i ogarnięciu pokoju. Jutro mój wielki dzień, bo muszę dostać tą pracę (stresuję się ogromnie, szczególnie, że żaden bus mi nie pasuje i będę na styk - no bo przecież nie pójdę na busa, którym będę godzinę przed czasem!), później szybko do babci i dodatkowy stres, bo znając życie się nasłucham, że "się spóźniłam" ehh ;/ Wtedy chyba odwrócę się na pięcie i wrócę do domu. No i niedziela w końcu odpoczynek, nigdzie się nie wybieram, więc popracuję nad kondycją, żeby nie wypaść jak "laik" we wtorek na siłowni, szczególnie jak pojawi się jakiś atrakcyjny trener :D Najlepiej chyba będzie jak zważę się w niedzielę i od tego czasu zacznę odchudzanie, bo tak to wciąż daje sobie czas i utrzymuję wagę na poziomie 65kg. No i ten brak ćwiczeń... Oby siłownia tchnęła we mnie nowe siły do walki :) Nie piszę już co dziś jadłam, bo nie ma to większego sensu, generalnie codziennie staram się nie przekraczać 1500kcal. Jakbym (odpukać) zaliczyła jakąś wpadkę, wtedy nie omieszkam się "pochwalić". Piszcie co u was, a ja lecę sprawdzić jak moja zupka :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Wrzesień 7, 2012 Hej! Stokrotka- witamy i mam nadzieje, ze zagoscisz u nas na dluzej :) Papryczka- trzymam kciuki za jutrzejsza rozmowe! Bedzie dobrze! U mnie dzis zalatany dzien. Rano bylam u lekarza. Na prawde jestem z niego zadowolona. Kiedy powiedzialam mu, ze czuje sie lepiej i tak mnie zbadal, osluchal oraz zastanawial sie jaka byla przyczyna tego zapalenie. Dal mi jeszcze 1000 wskazowek i zalecec co i jak mam robic. Pozniej polecialam do domu i znow zalatwiac wszystko. W urzedzie miasta stracilam ponad godzine, bo przeciez tam nic nie mozna normalnie zalatwic. Na szczescie przyjechal wlasciciel mieszkania i dzieki niemu udalo sie wszystko ogarnac. Ten czlowiek tez ma wszedzie znajomych. Przy okazji rowniez jest lekarzem, wiec wypytal mnie co sie dzieje, ogladal leki i dostalam kolejne zalecenia. Malo tego! Powiedzial, ze nastepnym razem jakby sie cos dzialo to mam dzwonic. Jestem przeszczesliwa, ze trafilismy na niego. Po tym calym urzedzie poszlismy na "piwo", ktorego nie moglam sie napic ze wzgledu na leki, wiec zadowolilam sie sokiem pomaranczowym. Zostalo mi jeszcze jedno miejsce, ale jak tylko tam weszlam to od razu wyszlam, bo bylo pelno ludzi, a nie chcialo mi sie marnowac kolejnej godziny na czekanie. Weszlam doslownie przed chwila do domu i padam. Wkurzylam sie w sumie pod koniec dnia, bo caly dzien krecila sie policja, nie mozna bylo nigdzie przejsc, bo rozkladali sie z tasmami... Moze mieli jakas grubsza akcje, ale przez to tramwaje tez chodzily w caly swiat. No nic najwazniejsze, ze jestem juz w domu. Tak wiec moje menu: sniadanie- musli z jogurtem pozniej- sok pomaranczowy obiad- taka kanapka w barze, ale z warzywami z grillowana bulka i to w sumie tyle. Jutro przyjezdza brat mojego chlopaka, bo za tydzien juz wyjezdza. Oczywiscie na poczatku sie wkurzylam, bo chciala przyjechac tez ich kuzynka, ale jak zwykle cos tam jeszcze wymyslila i byloby to bez sensu, bo przyjechalaby na pol godziny i musialaby jechac. Ja nie wiem, ale zaczyna mnie juz ona denerwowac. Nie wiem co to za problem umowic sie na konkretna godzine 2 dni wczesniej, a nie daje znac 24h przed spotkaniem. Tym bardziej, ze wie jaka jest sytuacja. Tyle, ze ona pracuje 3 dni w tygodniu, wiec moze uwaza, ze kazdy tak ma... niestety musi to zrozumiec, bo ja nie zamierzam latac jak kot z pecherzem, bo ona ma akurat ochote przyjechac... Wrrr Stokrotka jesli mozesz to napisz na czym polegaja "motylki", bo szczerze powiedziawszy nie wiem. :) Nie wiem jak bedzie jutro z moim jedzeniem, ale od niedzieli juz bedzie normalny tryb. Czaje sie na stepper w niedziele, ale zobacze jak to bedzie. Dobra ja uciekam i do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 9, 2012 Widzę, że dzisiaj tu cisza... U mnie dziś ok z dietą, więcej napiszę jutro, bo teraz jestem już tak głodna, że albo coś zjem, albo pójdę spać. Zdecydowanie wybieram to drugie :) Co do dnia próbnego - praca nie jest najgorsza, ale nie mam pojęcia jak odebrała mnie kierowniczka i jak wypadłam w porównaniu z innymi kandydatkami. Ma dzwonić, jeśli się na którąś zdecyduje, więc do 2 tygodni będę czekać. W sumie nic dokładnie nawet nie powiedziała, więc nawet nie wiem, kiedy będę miała pewność, że już kogoś zatrudniła, szczególnie jak na rozmowę zaprosiła mnie grubo ponad miesiąc po złożeniu CV. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Wrzesień 9, 2012 Hej! Ufff jak goraco!!!!!!!!!! Wczoraj slone dawalo popalic, ale dzis jest jeszcze gorzej. Jak tam mija Wam weekend? Wczoraj juz nie mialam sily wejsc. Od 12tej bylismy na zakupach, pozniej gdzies tam jeszcze pochodzilam i wrocilam do domu po 18. Przyjechal z nami brat chlopaka i siedzieslimy jakos do 22. O dziwo mimo, ze wczoraj byl taki dzien moge powiedziec, ze w miare dietetycznie jadlam :) Wczoraj: sniadanie- crossant obiad- grillowana kanapka z warzywami kolacja- jogurt Jestem dla siebie pelna uznania, bo ostatnie dni bywaly rozne. Dzis tez nie jest najgorzej: sniadanie- musli obiad- makaron z warzywami i miesem mielonym Poki co tyle, bo na prawde nie chce mi sie jesc przez ta pogode. Dzis tez sie nachodzilam wiec jestem padnieta. Niestety to ostatni dzien mojego lenistwa, bo jutro wracam juz do pracy. W sumie milo bylo sie pobyczyc te 6 dni :) Jednak najwazniejsze, ze jestem juz prawie zdrowa, musze sie tlko pilnowac, zeby za bardzo nie uzywac lewej strony do dzwigania itd. Trzymajcie sie! Odezwe sie dzis wieczorem lub jutro! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 9, 2012 Hej! Ja zdycham właśnie po obiadokolacji. Oczywiście nie zamierzam jeść już dziś nic do wieczora, szczególnie, że najpóźniej o 22 planuję położyć się spać, bo rano mam "misję specjalną" i muszę wstać po 5 :) Rano się zważyłam i w końcu się coś ruszyło (pewnie tylko na chwilę, ale ważne, że coś pozytywnego się dzieje, bo to motywuje), bo waga wskazała 64,5kg (oczywiście dopiero bez piżamki - szczególnie mnie to zdziwiło, bo miałam lekką piżamę, a wyszło na to, że waży 1,1kg!). Teraz nawet nie chcę sprawdzać, ile waga by pokazała, bo zjadłam mega porcję, nie mniej jednak jestem pozytywnie nastawiona na dietę, znów wracam do definitywnego nie jedzenia na wieczór (już nie ma opcji nawet cukiereczka, bo wiadomo jak to się kończy) i zaczynam ćwiczyć (we wtorek mam nadzieję, że siłownia wypali, ale znowu jak dzień przed zadzwoni babka ze sklepu, że mam zacząć pracę, to siłownię będę musiała odwołać). Co do wczoraj nie zjadłam wiele ilościowo, szczególnie, że po śniadaniu i ciasteczkach zbożowych nie jadłam aż do podwieczorku u babci, no ale kalorycznie było średnio (już sam tort to masa kalorii, a jeszcze później skubnęłam troszkę kolacji), ale najważniejsze było to, że później już nic nie jadłam na wieczór, mimo wielkiego ssania w żołądku i mdłości z głodu, co najwyraźniej dało rezultat na wadze :) Dzisiaj wstałam późno, bo koło 12, więc mój dzień znów był z lekka poprzewracany do góry nogami, no i nie wyrobiłam się z wszystkim tak jak planowałam. Menu: śniadanie 1 - 3 kromki chleba (ser żółty, salami, pasztet, ketchup), kawa o smaku Mailbu czarna śniadanie 2 - zaraz po 1, bo naszło mnie na coś słodkiego - taki jakby rożek z serkiem i nadzieniem żurawinowym w środku z odrobiną czekolady przekąska - 5 różnych ciasteczek (byłam tak głodna, że musiałam coś zjeść, bo nie dałabym rady gotować obiadu) - były to chyba z 3 markizy i 2 jakieś takie z galaretką, 2 wafelki kakaowe oblane czekoladą (a to już wina mamy, bo rozłożyła je na stole jak czekałam za obiadem) obiadokolacja - zraz z mięsa wołowego z boczkiem, ogórkiem cebulką i chlebem w środku, 3 małe ziemniaczki z masłem i koperkiem, kapusta kwaszona z przyprawami i olejem do smaku Ale nie jest źle, bo dziś biegałam, a z racji tego, że było wtedy dość ciepło, to postanowiłam przez 2 piosenki biegać, a 2 kolejne iść i tak 5 serii - w sumie przeważało i tak przeważało bieganie, a łącznie nie było mnie w domu godzinę. No i przeszłam się jeszcze na zakupy do galerii, więc dobre 20 minut spaceru w jedną stronę. Za jakieś pół godzinki planuję zabrać się jeszcze za aerobik i jakieś ćwiczenia gimnastyczne, chociaż brzuszki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 9, 2012 Zapomniałam dodać, że jeszcze po tych ciastkach, a przed obiadem zrobiłam sobie "napój" wzorowany na przepisie z tego programu o dietach co ostatnio oglądałam, czyli świeżo wyciśnięty sok z ananasa z cytryną i odrobiną pieprzu cayenne (chili) - podobno ananas wspomaga odchudzanie (przyspiesza spalanie tłuszczu), a pieprz cayenne przyspiesza metabolizm - zobaczymy, czy coś da :) Jeszcze mam jednego ananasa, więc pewnie na dniach ponownie przyrządzę sobie ten koktajl. Jestem już po aerobiku - ok. 35 minut na stepie, a zaraz zrobię brzuszki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Wrzesień 10, 2012 Hej! Papryczka- widze, ze ladnie sie zmotywowalas :) Oby tak dalej. Ja bylam dzis pierwszy dzien w pracy i niestety, ale troche mnie jeszcze ten miesien boli. Co prawda staralam sie oganiczac ruchy lewa strona, ale prawda jest taka, ze nie da sie nie ruszac i nie nadwyrezac sie caly czas, bo wtedu mucialabym chyba tylko lezec. Jednak cieply prysznic chyba pomogl, przynajmniej poki co. Moje menu: sniadanie- musli 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina drobiowa i rzodkiewka obiad- makaron z warzywami i miesem Poki co to tyle. Czekam, az tylko az troche odzyje i musze sie zabrac za siebie na powaznie. Jednak z cwiczeniami musze sie wsytrzymac chociaz kilka dni, bo nawet przy brzuszkach czy sklonach musze uzywac calego tulowia, a nie polowy :) Dzis krotko, bo nie mam za bardzo czasu. Wzielam sie troche za odkladane prace domowe (np. dzis prasowanie) i chce to jak najszybciej skonczyc. Wkurzylam sie przy okazji, bo moje 3 biale koszulki maja jakies plamki (jedna z pomidora, 2 kolejne chyba z jakiegos sosu) i nie zeszly, wiec musze z nimi walczyc, bo oczywiscie to moje 3 ulubione koszulki :) A po zgubieniu mojego "ulubionego" sweterka nie poddam sie i jakos to dopiore :) Trzymajcie sie i do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
stokrotkaa89 0 Napisano Wrzesień 11, 2012 Cześć dziewczyny. Przeglądam wasze forum, zostanę przy moim, za dużo tu piszecie jak dla mnie :-D:-D (nie zawsze mogę wejść, rozpisać się) a wy już macie taki ZGRANY SKŁAD-SUPER:-) Oczywiście dietę trzymam z ćwiczeniami w weekend gorzej było ale nadrobię w tym tygodniu. Będę do was zaglądać i trzymam kciuki:-) Ps. Ćwiczyła któraś z was na skakance dłuższy czas, żeby móc powiedzieć o efektach??? Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 11, 2012 Hej! Nie chciało mi się wczoraj pisać, bo byłam padnięta. W nocy z niedzieli na poniedziałek w ogóle nie spałam - nie mogłam zasnąć, męczyłam się, męczyłam aż w końcu ok. 2:30 musiałam coś zjeść, bo o tej godzinie byłam już strasznie głodna (ostatni posiłek jadłam jakoś koło 19). Oczywiście było to coś co miałam pod ręką, czyli z 3 garści rodzynków, 2 wafle ryżowe paprykowe i 1 ciastko pieguska z Biedronki (jedno ciacho ma 111kcal ;/). Później wzięłam tabletkę nasenną i chyba wreszcie po niej mnie trochę zmogło, ale nie na długo, bo po 5 musiałam już wstać. Około 8 wróciłam już do domu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, śniadanie jadłam przed wyjściem i to spore w dodatku w pośpiechu, więc po powrocie czułam się strasznie głodna, zjadłam jednak dopiero ok. 10:30, ale kalorycznie już był prawie 1000, więc załamana weszłam na wagę, a tam kolejna porażka (pewnie po tym nocnym jedzeniu) - jakoś blisko 66kg bez ciuchów (w rzeczach to było chyba prawie 67kg). I tak kręciłam się pół żywa tu i tam nie mogąc się za nic zabrać, aż sięgnęłam do mojej magicznej torebki ze słodyczami no i się zaczęło... Kilka michaszków, jakieś inne cukierki czekoladowe, rządek czekolady, reszta orzechów laskowych w czekoladzie (około pół opakowania, więc nie znowu taka resztka)... Dalej liczyłam kalorie, było chyba koło 1500, więc uznałam, że najpierw się zdrzemnę, a jak wstanę wezmę do roboty - porządek w pokoju, ogarnięcie kuchni, biegi, step - oczywiście wstałam i nic mi się nie chciało, poszłam jeść. Zjadłam 3 albo 4 kromki chleba orkiszowego już nawet nie pamiętam z czym. Później chyba jeszcze coś słodkiego, no i ok. 21 obiadokolację - smażone udka z kurczaka z ryżem, czyli KATASTROFA! Dzisiaj miało być lepiej, bo dzień marchewkowy nastał, do tego w końcu wybrałam się z koleżanką na siłownię, ale znów się zważyłam niedawno, a tam 65,7kg, czyli górne granice wtedy, kiedy nie stosuję diety ehh. Pocieszam się, że to pewnie dlatego, że ostatnio faktycznie ćwiczę, a niby wtedy waga jest wyższa - mam takie zakwasy na udach i pupie, że wchodzenie po schodach jest dla mnie męczarnią, ale mimo wszystko niefajnie zobaczyć taką wagę, wpieprzając cały dzień marchewki, dlatego (jako, że już w sklepie spróbowałam 2 winogrona, zapominając totalnie o dniu marchewkowym) pozwoliłam sobie jeszcze na kilka winogron, 2 morele i 3 śliwki. Generalnie nic innego nie jadłam, ale i tak czuję się jakbym pochłonęła coś mega kalorycznego. A jestem po obiedzie, na który zjadłam dość duży garnek gotowanej marchewki z masłem i cukrem (pozwoliłam sobie, bo i tak kalorii dziś dużo pewnie nie pochłonęłam). Zobaczymy co z tą moją wagą będzie, jutro impreza, więc mam nadzieję, że coś spalę, ale kalorycznie na pewno "poszaleję", bo po dzisiejszym dniu dosłownie wszystko, co nie jest marchwią za mną chodzi, no i nie chcę iść głodna na imprezę, bo do późna zamierzam wytrwać :) Dzisiejsze menu, tak jak pisałam marchewki - chyba z 5 surowych marchwi, soczek marchewkowy, cały garnek gotowanej marchewki plus te owoce. Z ciekawości obliczę sobie, ile to mogło mieć kalorii. Poza tym na siłowni byłam ok. 2 godzin, ale też nie cały czas ćwiczyłam, zresztą sprzęt tam był średni - porobiłam trochę brzuszków, trochę na rowerku, trochę na bieżni, a to jakieś obciążenie pociągnęłam, trochę orbitrek i tyle. Niezbyt zadowolona jestem, dlatego następnym razem wytestuję siłownię u mnie na uczelni - szkoda tylko, że bieżni nie mają ;/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Wrzesień 12, 2012 Hej! Kurcze tyle napisalam i wszystko sie skasowalo wrrr!!! W takim razie na szybko, a jutro sie rozpisze. Papryczka nie martw sie takim dniem. Fajnie, ze poszlas na silownie, bo najtrudniej jest zaczac. Szkoda jedynie, ze ta silownia taka srednia no i ze na uczelni nie macie biezni :/ Mam nadzieje, ze jednak znajdziesz cos dla siebie. Wczoraj nie pisalam, bo padlam. Pogoda zrobila sie jesienna, wiec teraz spada mi energia i najchetniej bym spala. Musze sie powoli przyzwyczajac. Moje menu: sniadanie- kanapka z wedlina i rzodkiewka plus salatka z kurczaka w curry przekaska- garsc chipsow obiad- zupa pomidorowa Musze uciekac, bo przychodzi ta dziewczyna na lekcje. Nie pisalam w tamtym tygodniu, bo zapomnialam przez ta reke, ale tydzien temu po prostu sie nie pojawila. Probowalam sie dodzwonic i oczywiscie zero odzwewu i nagle w piatek dostaje sms-a 'czy mamy czas to wpadnie". W zwiazku z tym dzis musimy z nia pogadac, ze chyba nie postepuje zbyt powaznie. Czlowiek sie spieszy po pracy, lece do sklepu, na szybko obiad, ogarnianie, czekam i czekam, a ona nie przychodzi :/ Dobra uciekam ogarnac i przygotowac sie psychicznie na ta rozmowe. Kurde ja rozumiem, ze ta dziewczyna jest mloda, ale skoro sie podjela takiego czegos to powinna byc konsekwentna. No nic zobaczymy jak to wyjdzie o ile ona w ogole przyjdzie... Do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 13, 2012 Niestety czasem tak bywa, wiem doskonale jak to potrafi wkurzyć ;/ U mnie teraz ciągle kiepskie dni, ale cóż nie poddam się, w gruncie rzeczy zawsze lepiej walczyć od teraz i tej wagi, która jest niż się poddać i zacząć walczyć za pół roku z dwa razy taką nadwagą :) Co do siłowni - koleżanka wyszukała jeszcze jedną, blisko mojej uczelni. Pewnie jeszcze we wrześniu się przejdziemy i jak będzie ok to wykupię karnet. Obawiam się tylko jak wypali mój plan z aerobikiem w tygodniu, bo mam masakryczny plan na nowy semestr, żadnego dnia wolnego, w dodatku takie śmieszne okienka, że aż żal no i w piątki na 7:30 ;/// Logiczne, że nie pójdę na aerobik pomiędzy zajęciami ani przed, bo źle bym się czułą taka przepocona na zajęciach, muszę jeszcze nad tym pomyśleć. Co do jedzenia: WCZORAJ śniadanie 1 - jakieś takie porządne, standardowe chleb z dodatkami, a do tego zrazik łososiowy i trochę sera smażonego śniadanie 2 - cała miska winogron (ok. 0,5kg pewnie było tego), 16 śliwek węgierek :D Jak już się wciągnę w coś to nie ma zmiłuj, na szczęście na mnie śliwki nigdy nie działały przeczyszczająco, więc mogę jeść ile chcę :) obiad - 2 małe kromki chleba z czymś tam przed obiadem, później 5 pierogów ruskich z podsmażoną cebulką, a chwilę później bułka z serem żółtym i salami Później jechałam już do koleżanki na imprezę, więc były drinki (2 u niej), 2 piwa 0,5l i 3 drinki w klubie. Po imprezie zjadłam hot doga francuskiego na stacji benzynowej po drodze jak wracałyśmy. trochę szłyśmy pieszo, ok. 3 godzin tańczyłam, ale najwidoczniej niewiele spaliłam, bo jak wróciłam dziś do domu od razu się zważyłam a tam 65,9kg no to się zaczęło, mimo iże dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo dobrze :( Chyba wyrzucę ta wagę!! Aha, wczoraj biegałam pół godzinki jeszcze, dziś już żadnej aktywności fizycznej, bo zdemotywowała mnie ta waga. DZISIAJ śniadanie 1 - opakowanie ciasteczek kakaowo - zbożowych BelVita, czy jakoś tak śniadanie 2 - paczuszka coś ala wafle ryżowe w wersji mini Po powrocie do domu i zważeniu się - sporo najróżniejszych cukierków, których łączna wartość kaloryczna wyszła mi 500kcal, później 6 ciasteczek francuskich z nadzieniem łososiowo-szpinakowym i przed chwilą gęsta czekolada do picia (330kcal ten malutki kartonik:( ) i czuję, że skończę na winogronach i śliwkach, bo jeszcze mi trochę zostało, a naszła mnie straszna ochota! Oj ale jutro biorę się w garść!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 13, 2012 Aaa zapomniałam jeszcze o świeżym soczku jabłkowym 0,5l, który wypiłam dzisiaj - pewnie z 200kcal miał. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kimczi 0 Napisano Wrzesień 14, 2012 Hej! Sorka, ze wczoraj nie napisalam nic, ale po prostu usnelam :) Fajnie, ze imprezka sie udala :) Szkoda jedynie, ze masz taki plan :/ Pewnie spokojnie moglabys jezdzic tylko 3 dni w tygodniu gdyby ustalili normalny plan, ale co zrobic. Ja raczej tez na silownie nie wybralabym sie rano wiedzac, ze pozniej musze isc na uczelnie do pracy itd. Jak chodzilam na silownie to dziwily mnie niektore kobiety, ktore przychodzily sobie rano, pozniej prysznic, wskakiwaly w normalne ciuchy, robily sobie makijaz i do pracy. Moze to kwestia przyzwyczajenia, ale ja wole zdecydowanie wieczory. Mam nadzieje, ze silownia okaze sie fajna i bedziecie mogly sie zapisac :) Echhh ja to na wage poki co nie wchodze, bo nie chce sie zalamac do konca. Niestety spodnie z luznych zrobily sie dosc ciasne :/ JEstem zla na sama siebie... Jednak nie ma co ubolewac, bo sama do tego doprowadzilam i pora wziac sie za siebie. Jutro ide niestety do pracy, a wieczorem przychodza znajomi na sushi. Wypije pewnie jakies piwko, wiec pewnie tez nie bedzie za wesolo. Jednak po jutrzejszej wizycie bedzie chyba spokoj z odwiedzinami i bede mogla spokojnie sie za siebie wziac. Co prawda uwazam, ze podczas odchudzania nie nalezy rezygnowac z zycia towarzyskiego itd., jednak pewniej sie czuje kiedy juz jestem jakies 2 tygodnie na diecie. Wtedy sie nie najem do granic mozliwosci, bo bedzie mi szkoda diety, a nawet jesli to nastepnego dnia ja kontunuuje. Jesli jednak planuje zaczac ta diete 2-3 dni przed spotkaniem to raczej niz z tego nie wychodzi. Obiecuje, ze sie wezme za siebie, bo juz samej ze soba mi zle, a w szczegolnosci kiedy popatrze na ciuchy, ktore kupilam w lato i pomysle o wszystkich komplementach. Poza tym dzis dostalam paczke, ktora jutro ide odebrac. Siostra przyslala mi m.in. film z wesela, wiec bede miala okazje zobaczyc sie jakies 5-6kg temu. Teraz wagowo jestem gdzies pewnie w srodku tzn. brakuje 5-6kg do wagi ktora chce miec i tyle samo do wagi z ktorej startowalam i nie chce dopuscic, zeby ona wrocila ooo nie!!!! Oczywiscie w srode dostalam smsa od tej dziewczyny po 19 (czyli wtedy kiedy powinna juz u nas byc), ze cos tam jej znow wypadlo i czy mozemy przelozyc na jakikolwiek inny dzien. Napisalam jej sms-a, ze na piatek i zeby to bylo pewnie, bo ostatnio juz 2 raz na przepadla lekcja (1 ja zadzwonilam bo mialam temperature, a za tydzien ona sobie nie przyszla) i nie na tym to chyba polega i takie cos nie ma sensu. Chyba sie troche przejela, bo odpisala, ze bedzie na pewno i przeprasza. Jednak dzisiejsza rozmowa jej nie ominie, bo musze wiedziec jasno jak to bedzie wygladac. W koncu to ja place jej, a nie ona mi i wydaje mi sie, ze mam prawo czegos wymagac- w tym przypadku nie jest to cos dziwnego, bo chce tylko regularnych zajec! Co do dzisiejszego menu: sniad- wasa z wedelina 2sniad- jogurt 3sniad- kanapka z serkiem do smarowania, wedlina i rzodkiewka obiad- pyry z gzikiem- uwielbiam to danie!!!!!!! :) Jutro po pracy robie liste zakupow potrzebna do mojego odchudzania. Nie kupuje nic nadprogramowego i zero slodyczy!!!! Stwierdzilam, ze powiem o tym mojemu chlopakowi- wtedy bedzie mi glupio siegnac po czekolade skoro powiem mu wczesniej, ze nie kupuje nic. Na pewno zadziala :) JA uciekam zatankowac samochod, a pozniej czekam na ta dziewczyne (swoja droga ciekawe czy przyjdzie czy moze znow jej cos wypadnie :)) Kiniutka- gdzie Ty sie w ogole podziewasz? Do jutra! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kiniutka 0 Napisano Wrzesień 14, 2012 hej dziewczyny! czytam was cały czas ale głupio mi było pisać bo ostatnio ciągle nawalałam :-( jakoś brak mi było motywacji i oczywiście z moich 48kg zrobiło się 50,60 także jak widać potrafię szybko zrzucić ale równie szybko to nadrabiam a kg wracają jak szalone :-( papryczka super że wybrałaś się na siłownie, ja oczywiście totalnie wszystko olałam i fitness sobie odpuściłam . kimczi ja na wagę też wchodzić nie zamierzam( ważyłam się dwa dni temu) i zrobię to dopiero w poniedziałek ponieważ idę do dietetyka ( tam zostanę dokładnie zważona i zmierzona )zapisałam się na wizytę bo po prostu nie daję już rady i chyba potrzepuje pomocy. kimczi jeżeli chodzi o tą dziewczynę od języka to może warto byłoby poszukać kogoś bardziej słownego, bo widać że dziewczyna chyba trochę nie poważnie podchodzi do tego wszystkiego. ach ni i w związku z ta wizytą u dietetyka musiałam zrobić wszystkie badania i na szczęście jest wszystko ok, bardzo dobre wyniki :-) no nic uciekam już bo jutro znowu pobudka o 5. :-( Trzymajcie się ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
papryczka chili 0 Napisano Wrzesień 14, 2012 Hej! No imprezka ok, w najbliższym czasie znów coś planujemy, szkoda tylko, że nie mam kontaktu z jednym z tych facetów, z którym tańczyłam, z tym strażakiem (nie wiem, czy pisałam), bo generalnie był ok i tak na "przetrzymanie" by się przydał ha ha :D Nie żebym była wredna, ale muszę trochę o sobie myśleć, a póki co w moim życiu wieka pustka, bo nawet przyjaciel (ten żonaty) się póki co nie odzywa, bo ma niemałe problemy ;/ Generalnie nie jesteś sama w kwestii problemów z dietą. Ja wczoraj miałam kryzys, krótko mówiąc dotknęłam dna i właśnie dlatego mam siły, by się odbić. Nawet nie pamiętam co zjadłam, ale duuużo zjadłam (ba ja nawet nie jadłam, a "wpieprzałam" jak opętana świnia, wszystko mi się po prostu posypało, dużo rzeczy mnie denerwowało i nie byłam w stanie inaczej sobie z tym poradzić i tak "od ręki" nabrać do tych spraw dystansu - dziś jest już lepiej) i to w dodatku najwięcej wieczorem, brzuch mi się wyraźnie powiększył, ważę 66,5kg (wczoraj wieczorem było 66,7kg), ale na szczęście nie załamałam się, wolałam się z tym zmierzyć... Ten plan jakoś przeboleję, może w międzyczasie się jeszcze zmieni na lepsze :) Co do wf-u na uczelni nie chodziło mi o siłownię, tylko o aerobik, bo na te zajęcia siostra chce się też zapisać. Na siłownię chcę chodzić dodatkowo z koleżanką. Zresztą dziś ta koleżanka od siłowni napisała mi smsa, czy bym nie chciała DZIŚ iść z nią i jej facetem na tą siłownię, co wyszukała blisko mojej uczelni, no ale ja miałam już plany i nie byłabym w stanie się tak szybko wyszykować. Muszę ją zapytać, czy byli i jak było. A wieczorami to ja uwielbiam basen (w sumie to jacuzzi głównie, bo pływać nie umiem), ale jakoś ostatnio nie chodziłam, przez problemy zdrowotne, przez ważniejsze wydatki, przez brak mobilizacji, zawsze coś, ale jak sobie przypomnę jak się odchudzałam na początku i na głodnego po 10 godzinach zajęć i tylko na śniadaniu szłam wieczorkiem jeszcze na basen to aż mi się chcę, bo to tak super nastawiało mnie na kolejny dzień :) No ale niestety basen do tanich przyjemności nie należy ;/ Może pomyślę o karnecie jak stanę trochę na nogi finansowo (w to, że dostanę fajną pracę jakoś nie wierzę i nawet już nie szukam specjalnie). Co do spodni - tutaj jestem zadowolona, bo te co noszę to już swoją drogą, że są za luźne, ale przymierzałam ostatnio takie co chcę kupić i swobodnie weszłam w 30 (te akurat miały typowy rozmiar jeansowy), więc może i w 29 wejdę, ale nie chciało mi się już drugi raz rozbierać (do przymierzalnie wzięłam tylko 31 i 30), a odkąd pamiętam najmniejsze jakie nosiłam to 32, raz może 31, ale to pewnie zależało do firmy, później nie wciskałam się już w 32, wiec nosiłam 33-34 - wierz mi, że jak wyrzucałam te spodnie zrobiłam wielkie oczy jak ja mogłam je kiedyś nosić! Bo niby jak patrzę w lustro różnicy wielkiej w nogach nie widzę, ale na pewno jest, szczególnie, że dużo chodzę i biegam. Wyobraź sobie, że dziś właśnie też stwierdziłam, że mam teraz dobry czas dla diety, bo do listopada nie mam żadnych gości, ani też do nikogo się nie wybieram (poza oczywiście jakimiś sytuacjami "losowymi", bo pewnie nieraz siostra wpadnie, czy mama jakieś ciasto kupi, ale nic większego na szczęście), no ok urodziny koleżanki i parapetówka, ale to połączone z imprezą i więcej alkoholu pewnie niż obżarstwa :D I mam dokładnie tak jak Ty z tym podejściem do odchudzania, bo jak jestem i czuję, że jestem na diecie i nawet trafi mi się dzień obżarstwa to potrafię następnego dnia wrócić do normalnego trybu, a jak załóżmy kilka z dni z rzędu jest takich średnich (bez obżarstwa i bez specjalnej diety) to nie mam skrupułów, by zjeść więcej i kolejnego dnia (a i nawet napchać się do granic możliwości) i tak kółko się zamyka - dziś na szczęście ten marazm przerwałam. I masz rację - myśl powrotu do starej wagi jest jednocześnie przerażająca i motywująca i tylko to pomogło mi zaakceptować teraz ten wzrost wagi o prawie 2kg - ok stało się jak się stało, ważyłam już mniej, ale i ważyłam o wiele więcej i nie ma co się zamartwiać, bo było gorzej, ani co czekać aż będzie gorzej tylko zacząć działać od razu! Oby to myślenie zostało ze mną jak najdłużej :) Czekam na relację z lekcji - mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśniłyście i będzie ok, bo ile można znosić taką niekompetencję? Co do pyrów z gzikiem ja Ci powiem, że rzadko jadam, co dziwne na poznaniankę i średnio lubię, bo ziemniaki mi jakoś nie leżą, chyba, że trafię na wyjątkowo dobre. I na koniec moje dzisiejsze menu: śniadanie 1 - kromka chleba z żółtym serem i ogórkiem zielonym, parówka z ketchupem śniadanie 2- 2 plasterki sera białego półtłustego z odrobiną dżemu (ogólnie te plasterki sera były maciupkie) przekąska - kilka śliwek węgierek przekąska - wafelek w czekoladzie i 2 wafelki takie małe, jeden z pianką w środku, a drugi z karmelem bez żadnej czekolady na wierzchu, bo to takie na wagę coś ala krajanka obiadokolacja - makaron tagliatelle ze szpinakiem, łososiem, pomidorkami suszonymi i sosem śmietanowym, czy coś takiego (jadłam na mieście ok.19) Nie ćwiczyłam dziś, ale za to trochę chodziłam, no i odwiedziłam w końcu Ogród Botaniczny - tam spędziłam ok. 1,5h spacerując :) A kiniutka coś nam zniknęła... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach