Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kimczi

tak od soboty...

Polecane posty

odchudzam sie bo sobie odpuscilam a dupa rośnie :P a tak poza tym to jak zboczenie zawodowe :) jesli masz jakieś pytania dotyczące diety, służe pomocą :) studiuje dietetykę :) ja lece, do jutra :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooo no proszę, ja studiuję towaroznawstwo, więc kierunki bliskie sobie (w każdym razie ten sam wydział, przynajmniej u mnie na uczelni), co do diet wierz mi, że doświadczenie mam w tym spore, odchudzam się odkąd pamiętam, ale zazwyczaj były to niepowodzenia, stąd kiedy dorosłam troszkę, dojrzałam i zmieniłam pogląd na wiele spraw postanowiłam potraktować temat poważnie. Uznałam, że jestem sama sobie najlepszym dietetykiem ;) Sprawdzałoby się, gdyby nie ten wieczny pośpiech, stres i napady obżarstwa ! Ale i tak jestem z siebie dumna, bo udało mi się dobrać odpowiednią dietę dla siebie (w końcu nikt nie zna mnie lepiej niż ja sama), nie żadną dietę cud, czy głodówkę, a takie przodowały w moim poprzednich podejściach do odchudzania, ale dietę polegającą na zmianie nawyków żywieniowych i ograniczeniu spożywania pokarmów. W sumie to z założenia była to dieta, polegająca na jedzeniu czego chcę (w granicach rozsądku), ale tylko rano, z czasem zaczęłam ją jednak modyfikować, nie zmieniło się jednak jedno - staram się nie jeść wieczorami, a im wcześniej uda mi się zjeść ostatni posiłek tym lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Ja wlasnie wstalam po wczorajszym grillu i o dziwo bez wyrzutow sumienia :) Zauwazylam, ze zmienilo mi sie zupelnie nastawienie jesli chodzi o diete. Kiedys po takim wieczorze bylabym zalamana i zjadlabym pewnie 2 czekolady i porzucila diete na kolejne 3 tyg. Teraz mysle sobie: ok jeden wieczor jedzenia, nic sie nie stalo i dalej normalnie dietuje sie :) Tak wiec wczoraj skusilam sie na pysznosci z grilla, troche chipsow (wiem moglo ich nie byc :) ) i ciasto z truskawkami (bylo pyyszne) :) BIZONICA- mam do Ciebie ogromna prosbe. Moglabys podrzucic mi kilka pomyslow na kolacje? Zawsze jadlam jogurt, ale ostatnio jak je jem to po prostu sie zmuszam i jest mi nie dobrze. Musze od nich troche odpoczac. Mam 152 wzrostu i poki co 53 kg. Papryczka chili- super, ze jestes :) 9 kg to swietny wynik :) Ile jeszcze chcesz zrzucic? Wiesz jesli chodzi o moja wage to moze i nie jest to duzo. Ale maja 152cm wierz mi, ze widac kazdy kg. Ostatnio wlasnie kiedy schudlam te 4 kg (niby nie duzo) kazdy w pracy mi mowil jak to ja duzo schudlam, a to wcale nie jest niby duzo. Ostatnio w czasie odchudzania zauwazylam, ze kiedys chudlam "ze wszystkiego". Jak mialam boczki wystarczylo, ze schudlam 3-4 kg i juz ich nie bylo, a teraz widze, ze zostaly :/ Dlatego musze jeszcze nad tym popracowac, bo nie ma szans na zalozenie obcislej bluzki (zle bym sie czula). Wazac 49-50 kg czuje sie na tyle dobrze i pewnie (chociaz tez nie na 100%), zeby zalozyc sukienke, spodnice, czy spodnie przed kolano ( szorty i mini chyba nie maja szans :P ) Poki co pije sobie zielona herbate i zaraz zjem jakies sniadanie. Nie wiem co zrobic z obiadem, bo moj chlopak bedzie robil lasanie :/ Zobacze jeszcze jak to wyjdzie. No nic ja juz Was nie zameczam. Zajrze tu jeszcze pewnie w ciagu dnia i wieczorem na pewno zrelacionuje przebieg dnia :) P.S. Zazdroszcze Wam kierunku studiow, bo sama sie nad nimi zastanawialam, ale jestem zbyt slaba z chemii :/ i w koncu wybralam najgorszy kierunek jaki moglam, ale pracuje nad tym i moze za rok uda mi sie studiowac cos co wydaje mi sie, ze na 90% chce robic w zyciu :) Pozdrawiam i zycze wytrwalosci, bo niedziele bywaja zdradliwe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wiesz, że ja też teraz tak mam? Kiedyś dokładnie tak jak Ty jak jednego dnia miałam dołek i zjadłam tabliczkę czekolady w nocy, to następnego rzucałam dietę i zniechęcałam się na jakiś czas, a teraz wiem, że udało mi się już schudnąć, więc jeden zły dzień nie może tego zaprzepaścić. Skoro inni zauważają, że schudłam, a i ciuszki są luźniejsze, to musi coś w tym być. W każdym razie po wczorajszym obżarstwie (nie jesteś sama z tymi chipsami, bo u mnie pół paczki poszło, do tego jakieś słodycze) wybaczyłam sobie i postanowiłam dziś bardziej się pilnować, tak więc nadal jestem na diecie :) Ile chcę zrzucić? Sama nie wiem, bardziej niż na cyferkach zależy mi na wyglądzie. Jeśli uznam, że już jest ok, to zacznę pewnie jeść normalnie, ale nawyków żywieniowych już i tak nie zmienię, żeby nie było jo-jo. Ale na pewno 10kg w dół by się jeszcze przydało. Oj, a ja właśnie uwielbiam sukienki i spódniczki (oczywiście z wyłączeniem typowych mini), które podkreślają moje kobiece kształty, no ale wiadomo, że czułabym się lepiej gdybym mogła nosić je w mniejszym rozmiarze, nie mniej jednak każdy w czym innym czuje się dobrze :) Ehh lasagne, pyszność, ale zawsze możesz zjeść małą porcję :p Co do kierunku studiów - trzeba było startować, ja sama nigdy nie byłam dobra z chemii, co więcej szczerze jej nienawidzę, ale to już moje drugie studia, więc tym razem nie mogę się wycofać. Bądź co bądź z dwojga złego (poprzednio studiowałam inżynierię środowiska) chyba wolę już chemię, niż jakieś abstrakcyjne belki, projektowanie domków jednorodzinnych, czy hydrologię. Wracając do tematu, miałam teraz pobiegać, ale rozpadało się na dobre, więc najpierw poćwiczę trochę na stepie, a dopiero jak przestanie padać pojogginguję :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie tak to jest z dietami :) Wydaje mi sie, ze trzeba po prostu do tego "dorosnac" i wyprobowac na sobie kilka diet, bo czesto w tym dziale pojawiaja sie tematy przewaznie mlodych dziewczyn "zjadlam wczoraj 2 czekoladi czy przytyje lub co dalej z dieta". Metoda prob i bledow :) Co do studiow to kolejna sprawa do ktorej trzeba dorosna i przede wszystkim odnalezc cos co bedzie nas interesowac. Ja podziwiam ludzi, ktorzy juz po maturze wiedzieli co chca studiowac itd. Ja tak nie mialam i dopiero teraz wiem co chce robic. Oczywiscie sie nie zniechecam, bo mam 24 lata wiec wydaje mi sie, ze rozpoczac kolejne studia w wieku 25 lat to zadna tragedia. W sumie wazne dla mnie jest to, ze jednak "cos tam" skoncze i bede co miala wpisac do CV i teraz bedzie czas na spelnianie marzen :) Ach.. sie rozpisalam na takie dziwne tematy, ale czasami trzeba pogadac :) Moj dzisieszy dzien dietowania idzie ok. Na snaidanie zjadlam kanapki z wedlina, pomidorem i papryka (ciesze sie, ze zaczelam jesc wiecej warzyw), pozniej jablko, a ciag dalszy nastapi. Zjem jednak ta lazanie (wlasnie maly kawalek), a pozniej wykoncze z ciezkim bolem serca ostatni jogurt. :) Do wieczora!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację, sama po maturze nie wiedziałam, co chcę robić, nadal nie wiem (mam 22 lata, nawet jeszcze nieskończone), ale wiem, że towaroznawstwo chcę skończyć. Jednak nie ukrywam, że bliższa jest mi psychologia, niestety się nie dostałam, czego się spodziewałam, biorąc pod uwagę fakt, że na maturze zdawałam matematykę, bo nie miałam pojęcia, że coś innego (humanistycznego) mi się przyda. Ale nawet cieszę się, że wyszło jak wyszło, bo psychologia nadal może być moją pasją, a dobre, przyszłościowe studia warto skończyć :) Mój dzisiejszy dzień też nie najgorzej, z grubsza trzymam się zamierzonego planu, tylko niestety coś czuję, że z biegania nici, ale za to poćwiczę trochę więcej w domku, no i spacerek już zaliczony. Jogurt też mnie dziś czeka, w sumie zostały mi jeszcze 2, ale jakoś mi się nie znudziły, bo nie jadłam ich codziennie, poza tym każdy miałam inny :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inzyniera srodowiska to tez fajny kierunek- tzn. przyszlosciowy. Po towaroznawstwie tez na pewno znajdziesz prace :) Moze nawet lepiej wydziesz niz po psychologii. Mam kilka kolezanek, ktore studiuja psychologie. Oczywiscie z samych studiow sa bardzo zadowolne, sa ciekawe itd, ale mialy sporob problemow juz ze znalezieniem miejsca na staz. Bardzo duzo osob studiuje teraz psychologie i wszystkie miejsca zarowno na staz jak i pracy sa bardzo oblegane. Dietetyke i psychologie zawsze mozna sobie taktowac jako hobby, albo nawet sie doszkolic w tym zakresie. Teraz nigdy nie wiadomo co moze Ci sie przydac. :) Ja tez myslalam nad tym, aby zrobic kurs na instruktora w klubie fitness i kurs z dietetyki. Co prawda uwazam, ze osoba po takim kursie ma 10% wiedzy osoby po studiach i pracowanie jako dietetyk moja sie z celem (chyba, ze rozdaje sie skserowana diete 1000 kcal :) ), ale sa takie kursy po ktorych mozna udzielac wskazowek dla osob cwiczacnych na silowni itd. Zobacze jak to wszystko wyjdzie. Jesli nie kurs to dietetyka nadal pozostanie moim hobby i bede na przyjemnosci czytac i sie tym po prostu interesowac :) Poki co o diecie nic nie pisze, bo za duzo sie nie zmienilo. Wpadlam, bo fajnie mi sie z Wami pisze rowniez na tematy nie zwiazane z dieta :) Fajnie sie chociaz troche lepiej poznac, wtedy wchodzi sie na topic z przyjemnoscia i osoby tak nie uciekaja kiedy maja jakas "wiez" internetowa :) Trzymajcie sie Kobiety i teraz juz na pewno do poklikania wieczorem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i przyszłościowy (w sumie dlatego się na niego zdecydowałam), ale strasznie ciężki i, moim zdaniem, nieciekawy. Po prostu nie był mi pisany :) Z kolei porównując psychologię z jakimkolwiek innym kierunkiem (z wyłączeniem innych humanistycznych) to zdecydowanie lepiej na tym wyjdę, jeżeli chodzi o przyszłość, ale fajnie byłoby studiować coś co mi się podoba. No dobra, towarka też nie jest zła, tylko ta chemia :/ Z racji tego, że zaraz po świętach miałam się za nią zabrać, a nie wyjęłam jeszcze notatek, obiecałam sobie, że dziś NA PEWNO to uczynię, ale cóż... Zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia i takim oto sposobem poćwiczyłam, zrobiłam pranie i skuszę się jednak na króciutkie biegi :D Jak wrócę to może coś poczytam, w końcu walczę o szansę na zwolnienie z egzaminu, bo o samo zwolnienie nie jest tak łatwo :( Pewnie, w dzisiejszych czasach warto mieć szerokie zainteresowania, a do tego konkretne wykształcenie. Dietetyką to ja też się interesuję, chcąc nie chcąc, bo odkąd pamiętam, to się odchudzam. Z perspektywy czasu widzę jednak, że kiedyś było mi to zupełnie niepotrzebne, ale wiadomo jak to jest z zakompleksionymi nastolatkami, które nagle zmieniają się w kobiety :D U mnie też się wiele nie zmieniło, jeśli chodzi o dietę, chyba nawet nic nie jadłam od ostatniego posta, bo ćwiczyłam, ale jeszcze jogurcik mnie dziś czeka i zapewne rzucę się na niego z wielką ochotą, bo zaczynam robić się głodna :p Mnie też się fajnie pisze i cieszę się, że ten wątek powstał ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kimczi :) słowem wstępu: kilka pomysłów na kolację ci napiszę, ale najlepiej byłoby wiedziec co lubisz, a czego nie. niestety ja tego nie wiem, ale jesli wymienione propozycje nie podejdą ci, to powiedz, moze dam jakies inne, które tobie bedą odpowiadac :) Kolacja powinna składać się z produktu skrobiowego z dodatkiem tłuszczu, produktu białkowego i warzywa lub owocu + napój. Może to być: -zwykła kanapka z chleba żytniego, z masłem, szynką chudą, sałatą czy pomidorem -risotto mięsno warzywne z dodatkiem oleju -jaja na miękko z bułką grahamką + sałatka z pomidorów z jogurtem naturalnym -budyń z sera twarogowego z bananem -ser twarogowy z warzywami/ ser twarogowy z serkiem homoegnizowanym - ziemniaki zapiekane z szynką z indyka, cukinią, brokułami i dodatkiem tłuszczu ( mogą być inne warzywa) -różnego typu zapiekanki i sałątki np makaronu, wedliny i warzyw ( oczywiscie zapiekank domowej roboty :P) Może lubisz pasty rybne jako dodatek do chleba, żeby było to coś innego :)? Na prawde nie trzeba jeśc tylko jogurtu kiedy się odchudzasz :) Ważne aby z ilością nie przesadzić i uwzględniać sposób przygotowania potraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hello Kobiety :) Na poczatek temat studia i zainteresowania. Zgadzam sie. Niestety nie zawsze jest mozliwosc studiowania tego co tak na prawde nas interesuje. Jednak po latach zastanowienia i zmieniania kierunkow stwierdzilam, ze najwazniejsze to miec pomysl na siebie i nie zamykac sie w jednej "kategorii". Zyjemy w czasach gdzie ludzie bez wzgledu na wiek rozpoczynaja studia, kursy, szkolenia itp. Wazne, zeby sie rozwijac, zarowno zawodowo jak i czysto hobbistycznie. Ja nie potrafilam przygodzic po pracy do domu, jesc obiad i lezec przed TV do wieczora. Jesli chodzi o Twoja chemie to mam to samo. Zbieram sie juz dluuugi czas do swoich notatek i przede wszystkim do sprawdzania literowek w pracy :) BIZONICA bardzo dziekuje za propozycje. Na pewno wszystkie na tym skorzystamy :) Wybor jest duzy wiec na pewno znajde cos dla siebie, a z czasem zaczne modyfikowac :) Wszystkie Twoje propozycje mi podpasowaly. Serek wiejski lubie srednio, ale zawsze moge dac do niego wiecej warzyw :) Bardzo dziekuje. Moj koniec dnia wygladal tak jak mial wygladac :) Na obiad lasania. Pozniej godzina cwiczen (40 min stepper i 25 cwiczen)---> czuje swoj brzuch i nogi, wiec na pierwszy dzien wystarczy. Po cwiczeniach w koncu zjadlam swoj ostatni jogurt. Nie wiedzialam juz jak go jesc, czy lepiej szybko czy powoli, ale wytrwalam, zjadlam i ucieszylam sie jak glupia, ze juz ich wiecej nie ma. Poki co mowie jogutrom dosc na najblizsze 2 miesiace :) Trzymajcie sie dziewczyny. Udanego poniedzialku. Ja bede pewnie jutro wieczorem, bo wiadomo jak to jest w tygodniu :) Paa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hello ;) Postanowiłam na chwilkę wpaść, żeby topic nie upadł, ale nie ukrywam, że mam sporo nauki, w związku z czym jutro pewnie tu nie zajrzę, bo chemia - mój wróg czeka, żeby ją polubić :p Tak króciutko w temacie studiów - kimczi, co Ty właściwie studiujesz bądź studiowałaś? :) I rozumiem Cię doskonale, ja też nie potrafię nic nie robić, zresztą TV prawie wcale nie oglądam, tylko wybrane pozycje, a i tak nieregularnie ;) Jeszcze króciutko o diecie - w końcu tego dotyczy nasz topic :D Wczoraj bez porażki, dziś też na razie dobrze, zmobilizowałam sie nawet, zeby pobiegać (po 10 godzinach na uczelni !) i z moimi mega zakwasami zamierzam jeszcze poćwiczyć chwilkę na brzuch. nie zjadłam dużo, bo rano płatki, na uczelni 2 małe kanapeczki, ciasteczka zbożowe, 3 wafle ryżowe, bananka i skusiłam się na bułkę, której w planie nie było, ale to i tak nie za dużo jak na cały ciężki dzień :) No dobra po powrocie z uczelni zjadłam jeszcze jakąś tam rureczkę w czekoladzie, a przed chwilą plaster białego sera, ale chyba więcej grzechów nie pamiętam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczyny! Papryczka--> powodzenia z chemia. Wygrasz z nia!!!!!!!!!!!!! Ja studiuje stosunki miedzynarodowe (nie polecam :P ) Na poczatku chcialam isc na komunikacje spoleczna i PR, ale wyprowadzilam sie z Polski i musialam zmienic szkole. Nie chcialam rzycac studiow i zmienilam szkole, ktora oferowala ksztalcenie za granica. Teraz mam jednak z troche problemow z ta szkola i juz mi sie odechciewa wszystkiego, no ale nie chce sie nad soba uzalac :) Znalazlam inny kierunek studiow na ktory chcialabym isc, bo wiem ze bedzie mnie interesowal. Cale zycie orgaznizowalam jakies imprezy i udzielalam sie w miescie i odnalazlam swoj. Przepraszam, ale nie znam Polskiej nazwy, ale to jest taka praca z ludzmi. Generalnie po tych studiach mozna pracowac za rowno przy ogranizaji jakis imprez itp lub np. byc takim kontrolerem rodzin, pomagac dzieciom z trudnych rodzin itp. Wiem, ze w tej pracy na pewno sie spelnie. Dlatego studia planuje dopiero za rok, a nie w tym roku, bo musze powalczyc jeszcze z jezykiem. Nie chce pozniej rezygnowac, bo nie daje sobie rady jezykowo :) U mnie wczoraj dzien tragoiczny. Odwiedzilam kolezanke, a ze jest ona w ciazy i niczego sobie nie odmawia skusilam sie na brownies domowej roboty. Dzis mam troche wyrzuty sumienia dlatego na sniadanie zjadlam kanapke z pomidorem i mozarella. Planuje jeszcze jablko, normalny obiad (dzis makaron z warzywami i miesem--> mala porcja), a na kolacje cos z propozycji BIZONICI :) Oczywiscie step i cwiczenia obowiazkowe, zeby zagluszyc wyrzuty sumienia :) Pozdrawiam i bede wieczorem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny :)! Ja także trzymam się diety i jak narazie mam dobrą motywację ( chociaz ja z dietą jakoś nie mialam problemów co do wyboru produktów, raczej chodzi o ilość ;)) Dzisiaj juz zaliczylam 45 min. bieganie + 35 min. ćwiczen :D ufff czuję sie tak lekko. Co ile się ważycie? Bo ja tutaj niestety nie mam wagi, chyba że do domu pojadę na majówkę to wtedy skoczę na wagę i zobaczę czy coś sie ruszylo :) a te zawody o jakich wspomnialaś to z tego co wiem na pedagogice specjalnej lub resocjalizacyjnej zajmują sie pomocą dla rodzin itp, co do organizacji imprez i tego typu rzeczy wiem ze jst taki ktos jak animator czasu wolnego, czesto organizuje on czas dzieciom na koloniach, ludziom ktorzy wyjezdzaja na wycieczki, zagranice itp. Dokladnie sie nie orientuje jaki zakres obowiązków maja :) A tak wszystko w jednym- i pomoc rodzinom i organizacja imprez, to nie wiem czy u nas jest taki kierunek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to w końcu mam chwilkę, by napisać... Z chemią wszystko ok, jestem już coraz bliżej zwolnienia z egzaminu, ale niestety głównie kosztem mojej diety :( Otóż jak się uczę po prostu muszę jeść i to jest silniejsze ode mnie (z tego co wiem fachowo nazywa się to kompulsywnym objadaniem), a że wczoraj dodatkowo byłam niewyspana i nic mi nie wchodziło do głowy, to ciągle coś jadłam, nie zważając ani na godzinę, ani na to, że wcale nie byłam głodna. W rezultacie niewiele się nauczyłam, za to do samej nocy jadłam, co niestety wpłynęło zauważalnie na moją wagę i samopoczucie przy okazji, bo dziś rano miałam straszne mdłości (może to być związane albo z wczorajszym przejedzeniem, bo jednak organizm jest już przyzwyczajony, że wieczorem nie jem, albo ze stresem przed chemią, co raczej bym wykluczała, bo miałam na tyle dobrą sytuację, że nie musiałam się wielce stresować) i poczucie winy, stwierdziłam, że śniadania nie przełknę, po czym przyszła mi do głowy myśl o jednodniowej głodówce - takie odpokutowanie za grzechy, ale od razu piszę, że nic z tego. Zaraz po pracy uległam, zaczęło się od garści chipsów, później batonik, a na koniec bułka i stwierdziłam, że tyle musi mi wystarczyć, poszłam pobiegać i mam nadzieję od jutra zacząć wszystko od nowa. Gorzej jak znów będę musiała się uczyć :/ Najbardziej demotywuje mnie tylko fakt, że przez 1 dzień zapomnienia przytyłam 1,5kg :( Mam nadzieję, że równie szybko się tego pozbędę. Jutro definitywnie przywracam normalny tok mojej diety i ćwiczeń i postaram się nie ważyć codziennie, żeby się niepotrzebnie nie denerwować, że znów przytyłam. W związku z tym, co napisałam kimczi możesz czuć się w pełni rozgrzeszona za swój ostatni "tragiczny dzień" :p A ważę się tak oficjalnie co 2 tygodnie i tak też tutaj będę zapisywała efekty, więc jeszcze mam trochę czasu, by naprawić swoje błędy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka Dziewczyny! Wczoraj mialam probleby z netem stad nieobecnosc :) BIZONICA grauluje Ci samozaparcia. Jesli chodzi o te cale studia to wlasnie to co bedziesz robic w przyszloci zalezy od wyboru magisterki ;) JEdnak bede sie tym martwic za rok :P Papryczka- gratuluje chemii i nie martw sie, bo ja przedwczoraj rowniez nie trzymalam diety. Zaczelo sie od tego, ze mialam z chlopakiem wolne, zeby pozalatwiac pare spraw. Kiedy przyszlismy do domu okazalo sie, ze nie zrobimy obiady, bo brakuje warzyw,a lalo strasznie. Skonczylo sie na tym, ze zjedlismy sobie zwykle kanapki z dzemem itp. zeby juz nie wychodzic :/ Malo tego, bo kanapki nie sa w sobie takie zle, ale najadlam sie jajek czekoladowych. Wczoraj tez wstalam z poczuciem winy, ale dzien minal spokojnie. Jedeyne co MUSZE to ruszyc tylek na step, bo czuje sie jakas ciezka i gruba... Wiecie co dziewczyny ja sie bede wazyc pod koniec kwietnia. Nie chce sie zdolowac do konca, wiec 30.04 lub 01.05 bedzie sadnym dniem (oby bylo 51...) do wieczora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ! Ja ostatnio nie mam najlepszych dni (głównie chodzi o problemy ze zdrowiem), stąd ciężko z samozaparciem, ale nie poddałam się jeszcze, wątpię, czy kiedyś to zrobię ;) Wczoraj bez szału, nic więcej poza tym co wypisałam nie jadłam, pobiegałam i nawet wieczorem zmusiłam się do kilku ćwiczeń na brzuch. Dzisiaj jestem już po śniadaniu yyy właściwie to był obiad, ale zjadłam go na śniadanie :D Może nie był dietetyczny, ale na taki właśnie miałam ochotę (kotlet mielony, ziemniaczki z koperkiem i surówka), a poza tym na później zaplanowałam drożdżówkę (tak, wiem mega kaloryczna), ale za to później już nic nie jem. Do tej pory to działało :) Szkoda tylko, że nie mam teraz już czasu, bo wolałabym pobiegać teraz i mieć to z głowy, ale cóż taki tryb życia - do lekarza, na uczelnię (a to jest akurat oburzające, bo normalnie w czwartki nie mam zajęć, a dziś i za tydzień muszę odrabiać najbardziej debilny przedmiot w tym semestrze i to w dodatku z winy wykładowcy) i do pracy :/ Ale wieczorkiem powinnam tu zajrzeć :) Też muszę poćwiczyć na stepie, ale ciągle brak czasu, a wieczorem nie puszczę głośno muzyki jak wszyscy śpią :/ Przypuszczam, że w weekend wszystko odbiję sobie z nadwyżką, za to w tygodniu muszę bardziej skupiać się na diecie, skoro tak mało ćwiczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko "obiad" i drożdżówka? wiesz ze to nie jest dobre dla zdrowia i może się to na nim źle odbic ? dla mnie całą sztuka tkwi z regularnych posiłkach, kiedys jadlam 2 posiłki dziennie i biegalam i nie moglam nawet 1kg zrzucic ( ale to byly czasy gimnazjum/liceum). Jak się bardziej wyedukowalam to zaczelam jest 5 posiłków regularnych i 4 kg zlecialo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Bizonica---> to fakt, ze najlepszym odchudzaniem jest 5 malych posilkow dziennie. Trzeba sie do tego jednak mocno przyzwyczaic, bo ja czasami tez przez brak czasu jem jak jem :/ W tygodniu wszystko idzie ok, gorzej jest zawsze w weekend kiedy nie mam takiego sztywnego planu dnia. Papryczka chili nie martw sie. Ja tez jestem dzis na wszytko na NIE. Mysle, ze to przez zblizajacy sie okres. Zawsze tydzien przed dopada mnie zly humor i rozdraznienie. Oprocz tego czuje sie jakas taka napuchnieta, grubsza niz 3 dni temu i ten stan jeszcze bardziej pogarsz mi humor. Wydaje mi sie, ze to niemozliwe, abym przytyla zauwazalnie, bo od 2 dni trzymam sie diety, wiec wczesniejsze "wyskoki jedzeniowe" nie sa w to wmieszane. Weszlam dzis na step, troche pochodzilam, ale jakos tak bez entuzjazmu. Jedyny plus wszystkiego to fakt, ze wzielam swoja liste z cwiczeniami i ja troche zmienilam. Wywalilam kilka cwiczen, zostawilam te, ktore sprawiaja mi przyjemnosc i lubie je robic. Moje menu: rano- kanapka z szynka i pomidorem 2 sniad- jablko 3 sniad- kanapka z wedlina, papryka i ogorkiem obiad- makaron z miesem i warzywami (mala porcja. okolo 1,5 wazowki) kolacja- jeszcze w fazie planu. Postanowilam dac ostatnia szanse jogurtom i zakupilam 1 sztuke bananowo-kiwowo-ananasowy. Wszystkie te owoce lubie, wiec mam nadzieje, ze mi podejdzie :) W takim razie do jutra. Czekam z niecierpliwoscia na wiesci od Was. JA tymczasem ide zrobic sobie zielona herbate, zawinac sie w koc i poczytac ksiazke. To chyba jedyny sposob na dzisiejsze "uleczenie sie" (na szczescie nie mam w domu nic slodkiego, a pogoda jakos nie zacheca do wyjscia- ufff :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bizonica - zależy dla jakiego organizmu. Każdy jest inny i inaczej reaguje na różne diety. Poza tym jest też kwestia psychiki - nie ma dobrego dietetyka, który równocześnie nie jest dobrym psychologiem, bo gdyby tak było to praca dietetyka ograniczałaby się do kserowanych diet. Chodzi mi o to, że znam siebie i swój organizm najlepiej, przetestowałam setki niedojrzałych diet, aż w końcu doszłam do wniosku, że na dłuższą metę nie wytrzymam na żadnej diecie, bo zawsze przyjdzie mi ochota na coś, co w diecie jest niezdrowe i zabronione, a ja niestety jestem jedzenioholiczką, w związku z czym, jeśli jestem głodna i przyjdzie mi na coś ochota (a zazwyczaj są to kaloryczne rzeczy) to nie jestem w stanie sobie tego odmówić (i nie jest to kwestia silnej woli, bo na brak takowej narzekać nie mogę, ale przyznajmy sobie wprost jedzenie to nałóg), a na mojej diecie wiem, że jeśli nie zjem tego dzisiaj to zjem jutro lub za tydzień, ale zanim zjem mądrze to rozplanuję ;) W związku z czym oczywiście "jedz często, a mało i regularnie" do mnie nie przemawia (może kiedyś się to zmieni i szczerze bardzo bym chciała, ale to kwestia czasu), bo u mnie od razu będzie myśl "skoro przed chwilą zjadłam jabłko, to dlaczego nie mogę zjeść jeszcze chipsów i czekolady", dopiero jak czuję głód wiem, że jestem na diecie i ma ona jakiś sens. Tak więc, podsumowując, w moim przypadku dochodzi jeszcze ten drobny, ale jakże istotny fakt napadów obżarstwa - nie wystarczy jakaś tam dieta, dzięki której schudnę, ale dieta, która pozwoli mi pozbyć się tego nałogu. Generalnie temat szeroki jak rzeka, więc nie ma sensu się w to zagłębiać. Poza tym muszę przyznać, że jak na razie moja dieta przynosi rezultaty - nie chodzi mi tu docelowo o spadek wagi, a głównie o moje samopoczucie. Wcześniej prowadziłam bardzo nieregularny tryb życia, w związku z czym bardzo często miałam okropne bóle brzucha, na które nie pomagało nic innego jak poleżenie chwilkę na brzuchu (a u ilu ja lekarzy z tym byłam, ile badań zrobiłam i wszędzie wychodziło, że jestem zupełnie zdrowa w tej kwestii), a teraz o dziwo takich bólów nie miewam. Zresztą co do dnia dzisiejszego poza "obiadem" i drożdżówką, pozwoliłam sobie na kromkę chleba orkiszowego z jakąś sałatką rybną, 2 mini rurki czekoladowe i 1 michaszka, aha no i do tego kawa mrożona (ale to tylko ok.120kcal) i jakiś tam sok, ale za to pobiegałam dzisiaj godzinkę i jestem z tegoż powodu zadowolona :) Jeszcze tylko ćwiczenia na brzuszek mnie dziś czekają, a jutro mam nadzieję poćwiczyć troszkę na stepie. Kimczi - a to fakt, że w weekendy zawsze jakoś gorzej trzymać się diety :) Co do okresu - oj wiem coś o tym ! Kiedyś było źle, ale teraz to niedługo po tym jak skończy mi się okres, PMS zaczyna się na nowo, bo już 2 tyg przed okresem mam mega straszne mdłości, mroczki przed oczami i prawie mdleję, na szczęście zawsze jakoś w porę zdążę się położyć na chwilkę. A sam czas przed okresem to kolejny koszmar - przeokropne bóle brzucha, na które nic nie pomaga, wysyp syfów na twarzy, wieczna ochota na jedzenie, której nie da się pokonać inaczej jak czekoladą, no i brak sił i ochoty dosłownie na wszystko. Jednym słowem okres to w moim wypadku dni wycięte z życia, szczególnie 2 pierwsze. Co do jogurtów też ostatnie 2 jadłam bez większego przekonania, ale postanowiłam kupić kolejne z nadzieją, że te mi bardziej podpasują i tak kupiłam m.in. jogurt kokosowy, czy z musli, zaszalałam jeszcze, bo dodatkowo kupiłam dziś deser panna cotta z sosem karmelowym na spróbowanie, najgorsze, że na opakowaniu nie dopatrzyłam się wartości kalorycznych ! Jeszcze słówko na temat moich dietetycznych postępów - dziś było zdecydowanie lepiej, czuję, że wracam na dobrą drogę. Jutro na śniadanie również zaplanowałam obiad, bo przecież nie mogę tak zupełnie żyć bez obiadów, a później wsunę chyba troszeczkę flipsów truskawkowych (kupiłam je jakieś hmm 2 miesiące temu i kiedyś wypada je skonsumować :D) i może jogurcik. Zobaczymy jak będzie, najpierw obliczę sobie, ile kalorii będzie miał mój śniadaniowy obiad, bo nie wiem czy pisałam, ale staram się nie przekraczać 1500 kcal, jednakże najczęściej układam sobie jadłospis w okolicach 1000 kcal na dzień, zjedzonych w miarę wcześniej. A pogoda dzisiaj właśnie świetna była, więc jak nie zachęca do wyjścia? :p Właśnie... miałam pytać - z jakich rejonów Polski jesteście? Ja Poznań ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) Papryczka nie zrozum mnie źle, ja cię do żadnej diety "cud" nie namawiam a jedynie do regularnych posiłków. Oczywiście że ty siebie znasz najlepiej a ja przez internet niewiele moge, ale 2 posiłki to jest kategoryczny błąd. Mówisz, że twoja dieta nie ma sensu gdy nie czujesz głodu. Ok, dobrze, jeśli tak chcesz to uwierz mi że z 5 posiłkami też to jest do zrobienia :) Na prawde, małe ilości rozłożone regularnie na pewno lepiej wpłyną na twój metabolizm, niż 2. Organizm zapamieta że np o godz 16 zjadłaś ostatni posiłek i będzie odkładał to w postaci tłuszczu. Z 5 posiłkami też możesz czuć uczucie głodu, jeśli tak na tym ci zależy, ale trzeba bardzo kontrolować to co się zjada. Wiem że moze ci trudno to zrozumieć, ale ja też keidys jadlam 2 posiłki i myślałam ze 5 to totalna bzdura. Zrozumienie tego zajęło mi ładnych kilka lat. A jeśli masz ochote na słodycze i wiesz że i tak zjesz, czy jutro czy za tydzien to zjedz, ale niech to będą małe ilości i nie na kolacje :) Ja ogolnie pochodze z dolnego śląska :P 150km na południe od Poznania :P a studiuje w opolskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spoko, nie zrozumiałam Cię źle. Sama doskonale wiem, że 5 małych posiłków dziennie to najlepsza opcja, ale na razie nie czuję się na siłach, by się na taki tryb przestawić, szczególnie, że w moim wypadku nie ma mowy o regularnym jedzeniu, bo wiecznie zabiegana jestem, no i niestety wolę zjeść raz, a porządnie. I, jak już pisałam, doskonale wiem, że to by w moim wypadku nie przeszło, ponieważ skończyłoby się na 5 porządnych posiłkach i pewnie bez wyrzutów sumienia najwięcej zjadłabym wieczorem, bo właśnie wtedy najciężej mi sobie czegoś odmówić, a jak ostatni posiłek zjem powiedzmy o 15, to chociażbym nie wiem jak bardzo głodna była o 21 już nic nie zjem, bo w skoro tyle czasu nie jadłam, to i do rana wytrzymam, a jeśli zjem coś (nawet jabłko) o 20, to o 21 stwierdzę, że skoro i tak już jadłam wieczorem, to mogę zjeść coś jeszcze i zazwyczaj wtedy już nie panuję nad tym co to jest i ile ma kalorii. Trudno mi to wytłumaczyć, ale po naprawdę wielu dietach wiem, co dla mnie dobre, póki co i tak nie jest idealnie, bo na początku jadłam tylko śniadania, a teraz pozwalam sobie jeszcze na małe co nieco troszkę później. Na uczuciu głodu mi nie zależy, bo jest okropne, ale motywujące, gdy jem jeden, ale porządny, posiłek dziennie. Gdybym jadła 5 i czuła głód zapewne jadłabym więcej, żeby go nie czuć. Po prostu jedząc tyle różnych posiłków trudno nad tym zapanować i pilnować wartości kalorycznych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Ja jestem z Grodziska Mazowieckiego, ale poki co mieszkam w Holandii. Dzis mam na szczescie lepsze samopoczucie i nastawienie do wszystkiego. Powiem Wam szczerze, ze ja tez mam tak, ze jesli np. zem cos niezaplanowanego nawet jesli bedzie to cukierek czy ciastko to do konca dnia juz jem i to tak jakby jutro mial byc koniec swiata lub produkty mialyby zniknac ze sklepu. Czytalam kiedys na ten temat artykul i ponoc ma tak bardzo duzo ludzi i wszyscy robimy tak podswiadomie, bo skoro od jutra mamy nic nie jesc (slodycze itp) to dzien wczesniej pchamy wszystkiego na umor... Niby bez sensu, ale i tak i tak na pewno kazda z nas zrobila to wielokrotnie. Moje dzisiejsze menu: sniad- kanapka 2 sniad- jablko 3 sniad- kanapka obiad- zupa pomidoroowa przekaska- jogurt (jestem zachwycona smakiem bananowo- kiwi- ananasowym baaardzo polecam) kolacja- ??? (cos z propozycji BIZONICI) Zapomnialam sie Wam pochwalic!!!!!!!!! Przepraszam, ale musze na prawde musze. We wtorek wlozylam spodnie, ktore ostanio mialam na sobie rok temu, pozniej moglam je wlozyc nawet nie do kolan. Troche brakuje jeszcze do tego jak wygladalam w nich wczesniej, ale chociaz nie musialam sie wciskac i zapinac na bezdechu. To mnie troche, a nawet bardzo zmotywowalo :) Poki co uciekam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja właśnie dziś mam jakoś gorsze niż wczoraj, więc mam nadzieję, że jutro będę miała lepsze niż dzisiaj i tak już zostanie :p W każdym razie wzięłam się trochę za siebie, bo pobiegałam (20 min), poćwiczyłam na stepie (ok. 45min), trochę pokręciłam hula hop i zamierzam iść jeszcze na jakiś krótki spacer :) Co do dzisiejszego menu nie ma się czym chwalić, ale napiszę, co jadłam. Więc tak najpierw rybę zapiekaną z serem i gotowaną marchewkę z kalarepą, później paczkę chrupków truskawkowych :(, dalej bułkę z serkiem, kromkę chleba orkiszowego też z jakimś serkiem i 2 rządki czekolady i jestem załamana (po tym, co przed chwilą się dowiedziałam), więc najchętniej rzuciłabym się na wszystko, co mam pod ręką, ale tego nie zrobię, obiecałam to sobie i muszę wytrzymać. Dziś i tak już za dużo zjadłam. Gratuluję kimczi, wiem jaka to radość, kiedy mieścimy się w stare (dotąd za małe) ciuchy, sama zauważyłam, że większość moich ubrań, tych które miałam jeszcze przed rozpoczęciem odchudzania (a było to chyba jakoś na przełomie stycznia i lutego), jest w chwili obecnej na mnie za luźna :) Oczywiście wolałabym nie stawać teraz w martwym punkcie, ale lepsze już trzymanie wagi, którą mam niż tycie, mam nadzieję, że niedługo wszystkie moje problemy się skończą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Dziekuje dziewczyny :) Papryczka nie przejmuj sie. KAzda z nas ma gorsze dni. Jesli dochodzi do tego stres i duuzo na glowie to wychodzi roznie. Wazne, ze cwiczysz i to calkiem sporo. Ja niestety wciaz probuje zebrac sie do cwiczen. Tzn. czasami jest tak, ze pocwicze, ale pozniej robie 2-3 dni przerwy co jest kompletnie bez sensu. Wczoraj ogladalam sie przed lusterkiem chyba z kazdej strony i niestety musze stwierdzic, ze cwiczenia sa niezbedne :/ Kiedy odchudzalam sie 2 lata temu i chodzilam na silownie na prawde super wyrzezbilam sobie cialo. Teraz mimo tego, ze schudlam zauwazylam na prawde dosc spore boczki, ktore za cholere same nie chca spasc. Musze po prostu musze wiec zaczac cwiczyc, bo znow bede sie wstydzila zalozyc opieta bluzke, bo bedzie mi sie wylewal tluszcz ze spodni :/ Poza tym chcialabym troche wymodelowac ciao, pozbyt sie brzucha i podniesc tylek. Moge Cie pocieszyc tym, ze wczoraj wieczorem skusilam sie na kilka chipsow i ciasto. Dzis w ramach kary jednak nic slodkiego i obiad, ktory zawsze mi pomaga pozbyc sie uczucia ciezkosci (i wyrzutow sumienia) czyli kasza (jeczmienna lub gryczana) z warzywami plus kawalek ryby gotowany na parze. Powodzenia i do wieczora :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oby tylko te gorsze dni się jak najszybciej skończyły ! Dzisiaj coś czuję, że ciężko będzie mi się zmobilizować do jakichkolwiek ćwiczeń, szczególnie, że mam do napisania ważną procedurę na zajęcia i jakoś ciężko mi się za do zabrać :/ Ha ha ja wczoraj też stałam przed lustrem i zastanawiałam się kiedy w końcu będę miała taki zajebisty brzuch jak wtedy, kiedy go wciągnę :D No i do tego z niecierpliwością czekam na mój rowerek, żeby brać się za te grube nóżki (może nie wyglądałoby to tak źle, gdybym nie miała tak nieproporcjonalnie do łydki chudej kostki). Co do mnie wczoraj do późnego wieczora wytrwałam bez jedzenia, tak jak sobie obiecałam, z pominięciem marchewki, którą po drodze gdzieś tam przekąsiłam :p Na szczęście w moich zapasach jedzeniowych nie ma już chipsów i jest coraz mniej czekolady (rozdaję rodzinie, żeby samej zjeść mniej :D). Mam nadzieję, że jak to wszystko, łącznie z problemami, zniknie przestawię się na normalne jedzenie w małych ilościach i głęboko wierzę, że nastąpi to już w połowie maja :) A do tego czasu może uda mi się chociaż do 69kg dojść, bo ta 7 z przodu źle na mnie działa (w sumie kiedyś mnie cieszyła, ale to jak schudłam z 80kg). Moje dzisiejsze menu to jak na razie: -kaszanka (ostatni raz jadłam gotowaną kaszankę, bo nie dość, że kaloryczna, to stwierdziłam, że mi niespecjalnie podchodzi w porównaniu z kaszanką z grilla), kromka chleba orkiszowego z Delmą (jest o wiele mniej kaloryczna niż masło i "zdrowe" margaryny) -piernik taki bez czekolady i żadnych dodatków - przed chwilą się skusiłam, bo miałam straszną ochotę na coś słodkiego Dalej będzie ryż z warzywami i jak będę głodna jako przekąski mam pomarańczko, marchew, deser panna cotta i troszkę popcornu, ale postaram się nie zjeść wszystkiego, chociaż siedząc nad procedurą pewnie wiecznie będę miała ochotę coś przekąsić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny !! Nie wiem już co robić :( Zjadłam przed chwilą nieplanowanego prawie całego zajączka z czekolady (miałam jeszcze ze świąt :/), a taki zajączek ma 540 kcal ;o Wcześniej skusiłam się jednak na popcorn i pomarańczko i wątpię, by na tym dziś się zakończyło :/ Moje zapotrzebowanie na jedzenia zaczęło się wraz z przystąpieniem do żmudnej pracy przed komputerem dot. tej nieszczęsnej procedury, pominę już fakt, że na razie napisałam tylko tytuł. Aż się boję ile jutro będę ważyć. Postaram się w przyszłym tygodniu jakoś poprawić, bo inaczej wagę w stopce będę musiała zmienić na większą. Rozgrzeszam się tylko tym, że w miarę regularnie ćwiczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana nie martw sie i przede wszystkim spokojnie!!!!!!!! Moze postaraj sie do konca dnia jesc cos malo kaloryczngo (jogurt czy cos takiego) Nie wiarz sie jutro, bo jesli waga pokaze Ci troche wiecej to stracisz motywacje. Pocwicz sobie dzisiaj moze 15 min dluzej i jutro to samo, a wszystko wroci do normy. Zaplanuj sobie wazenie dopiero za tydzien. Wtedy waga Ci sie unormuje, a Ty nie bedziesz sie niepotrzebnie martwic i stresowac. Co Ty na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za wsparcie :) Postanowiłam tego zajączka nie dojadać już dziś do końca, zrezygnować z deseru (którym miała być panna cotta) i nie jeść już nic poza małą porcją ryżu z warzywami. No i oczywiście poćwiczę solidnie jak tylko ruszę do przodu z procedurą, ale już się za to wzięłam na dobre, więc nie jest źle :) No i postaram się w najbliższym czasie nie ważyć, żeby się nie dołować, może za tydzień będzie już jakiś pozytywny rezultat na wadze, który będę mogła tutaj opublikować :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×