Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kimczi

tak od soboty...

Polecane posty

Kurcze tak sie zestresowalam, ze postanowilam Wam o tym napisac. Nie wiem czy to przez taka ilosc cukru moj orgaznim tak zareagowal czy to cos innego. Niby czulam sie w porzadku i kiedy bylam w sklepie przy placeniu za zakupy zrobilo mi sie czarno przed oczami... Wiem, ze odeszlam od kasy chyba z 5metrow, nic nie widzialam i zemdlalam... Zastanawiam sie nad przyczyna, bo przeciez sie nie glodze. Jem warzywa, owoce, kaloii odstarczam wystarczajaco. Sama nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Również gratuluję :) A zemdlałaś może dziś właśnie przez to, że już nic więcej po tej czekoladzie nie jadłaś... Chyba Twój organizm przyzwyczaił się już, że regularnie dostarczasz mu jedzenia... nie wiem, ale mam nadzieję, że już jest ok? A co do mojego dzisiejszego dnia no to nie było tak pięknie jakbym chciała, ale w normie :) Długo po śniadaniu zjadłam małego wafelka i 3 zraziki łososiowe (ja w sumie je tak często jadam, a totalnie nie mam pojęcia ile mają kalorii, ale obawiam się, że niestety dużo), a do tego wypiłam 2 soki. Nie przypominam sobie bym po drodze coś jeszcze jadła, dopiero jak wróciłam to zjadłam kajzerkę z masłem i 1/4 serka camembert. Oczywiście nie ćwiczyłam, tylko trochę po mieście chodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jest zle. To fajnie, ze w ogole na sesji bedziesz miala tylko jeden egzamin :) Sama nie wiem czemu zemdlalam. Po tej czekoladzie i chipsach rzeczywiscie nic nie jadlam, ale nawet bym nie zmiescila. Zaslodzilam sie max, bylo mi troche jakos tak zle tzn. czulam sie zbyt pelna, a dawno takiego uczucia nie mialam. Nawet wode wciskalam w siebie, bo kompletnie nie chcialo mi sie pic. Nie wiem zdarza sie. Jutro powroce do normalnego jedzenia. Dzis juz kompletnie nie mam na nic ochoty, wiec na pewno nic nie zjem. Tak sie zastanawiam ile kalorii mialy te wszystkei czeholadki i chipsy, ale wydaje mi sie, ze i tak nie przekroczylam 2000kcal. Ja jutro od rana rowniez biegam. Rano musze isc pozalatwiac kilka spraw urzedowych, pozniej jade do innego centrum poszukac sukienki, zakupy, sprzatanie i mam nadzieje, ze starczy mi czasu na stepper :) Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc dziewczyny :D u mnie dieta w miare w miare:D pozwolilam sobie dzisiaj na gorzką czekolade, troche duzo tego bylo ale nie przejmuje sie tym bo dwa dni przetanczylam na juwenaliach :D bylo zaje.... :D a brzuch mam taki plaski jak nigdy :D kimczi moglas zaslabnac od tego ze na dworze jest gorąco ( chociaz nie wiem jak pogoda u ciebie) albo po prostu z tego ze organizm pracuje na rezerwach i mimo ze sie nie glodzisz jest oslabiony. A moze po prostu inna przyczyna :) mam nadzieje ze sie wiecej nie powtorzy i bedzie wszystko w porzadku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może po prostu jednorazowe osłabienie organizmu, nie mające w ogóle związku z tym, co zjadłaś tego dnia ;) Ja dzisiaj standardowo, jak to w soboty, pozwoliłam sobie na zbyt dużo, ale właśnie obliczyłam kalorie i jest w normie uff :) śniadanie I: 2 kromki chleba z salami, konserwą i metką łososiową, 1 kromka pumpernikla z serem i salami śniadanie II: mały rogalik z powidłami przekąska (zupełnie nieplanowana, ale wiedziałam, że do obiadu nie wytrzymam): trochę groszku ptysiowego i 8 (!) takich orzeźwiających paluszków czekoladowych z płynnym nadzieniem w środku (jak się okazało nie taki diabeł straszny jak go malują, bo te 8 paluszków to zaledwie 160 kcal ;)) obiad: mały kotlet schabowy smażony, a później pieczony w piekarniku, (żeby był mniej tłusty), porcja ryżu z odrobiną tłuszczu, sok marchwiowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczyny! Dzisiaj ze mna juz zdecydowanie lepiej. To musialo byc po prostu chwilowe oslabienie orgaznimu. Zdarza sie :) Dziekuje Wam za slowa wsparcia. Jednak powiem Wam cos co mnie najbardziej zdziwilo, czyli reakcja ludzi... Nie wiem dokladnie co sie wydarzylo, ale pamietam, ze nagle przestalam cokolwiek widziec, poszlam okolo 6m do przodu (przynajmniej w takie odleglosci od kasy sie obudzilam) i upadlam. Jeden chlopak dokladnie jeden podszedl i zapytal czy cos sie stalo i poszedl po menagera sklepu. Menager widzac, ze juz wstalam stwierdzil, ze wszystko ok i poszedl sobie! Jedynie ten chlopak zapytal czy pomoc i czy niczego nie potrzebuje. Nie chodzi mi o to, zeby wszyscy skakali i proponowali niewiadomo co, ale tlum ludzi i kazdy sie tylko patrzyl... Wydaje mi sie, ze gdybym miala taka sytuacje powiedzialabym ten osobie, zeby usiadla, przynioslabym wode i zapytala czy czuje sie na silach isc do domu... Takze rada na przyszlosc: nie mdlejcie w sklepach :) U mnie dzis kolejny zalatany dzien: rano- kanapka z wedlina i pomidorem podludnie- salatka z burger kinga z sosem jogurtowym (pyszna i miala niewiele kalorii, bo w srodku byly salaty, kukurydza, pomidory i ogorek) obiad- chili Za duzo tego jedzenia nie bylo, bo robilam rajd po sklepach w poszukiwaniu sukienki i butow- na szczescie udalo mi sie je dostac wiec z glowy :) Dzis juz pewnie nie pocwicze, ale ruchu mialam baaardzo duzo, bo po powrocie jeszcze posprzatalam mieszkanie. Teraz tylko chwila dla siebie w lazience i szykuje sie na walke Pudziana :) Trzymajcie sie i piszcie co u Was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda jest taka, że im więcej ludzi w takiej sytuacji, tym mniej pomoże... Ja na szczęście nigdy w życiu nie zemdlałam, ale nieraz byłam blisko. Pamiętam, że jak w pracy miałam taką sytuację i akurat obsługiwałam klientkę (w sumie nie do końca wiedziałam już co robię, bo miałam mroczki przed oczami i podobno strasznie sina na twarzy się zrobiłam) to ona od razu zareagowała, wyprowadziła mnie na zewnątrz i poczekała aż dojdę do siebie, pytała, czy wszystko ok i była wyraźnie zmartwiona - przypuszczam, że gdybym miała wtedy więcej klientów nikt by nic nie zauważył, a ja pierwszy raz w życiu bym zemdlała :/ Jeśli chodzi o mój dzisiejszy dzień - nie chcę się tłumaczyć, ale jest sobota :D Po obiadku zjadłam jeszcze troszkę - 2 wafle tortowe z czego jeden z dżemem, deser tiramisu, 3 krówki, 3 żelki u i małą paczkę orzeszków solonych (niby mała, ale ;o;o;o dopiero teraz sprawdziłam to aż 618 kcal ! a do tego dziś nie ćwiczyłam). Jutro obowiązkowo muszę to spalić !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Ojj u mnie dzis jedzenia znow malo, bo nie bylo mnie praktycznie w domu. sniadanie- makrela w sosie pomidorowym plus kanapka z wedlina i pomidorem obiad- gulasz wolowy z kasza gryczana i to tyle... Nie wiem czy jeszcze cos zjem, ale pewnie nie, wiec dzis skromnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazdroszczę, bo u mnie do dupy :( Od wczoraj podłapałam jakąś straszną dolinę i kompletnie na niczym mi nie zależy. Wątpię by do jutra coś w tej kwestii się zmieniło... Oczywiście już po wczorajszym przytyłam (69,9kg), więc przypuszczam, że jutro 7 z przodu powróci. Nie ćwiczyłam i na razie pewnie się to nie zmieni, bo cały czas fizycznie nie mam takiej możliwości - ciągle jestem obolała po zabiegu, a czuję, że to leczenie tak szybko się nie skończy :/ Co dzisiaj zjadłam? Śniadanie dietetyczne. Nawet zaraz po śniadaniu wzięłam się za gruntowne porządki w pokoju, ale później się zaczęło. Zamiast 2 wafli ryżowych z polewą truskawkową zjadłam całe opakowanie, czyli 4 sztuki, później obiad (rosół i schabowy), dalej pół paczki Sunbites, cała paczka chrupków kukurydzianych, 5 ptasich mleczek z galaretką, batonik Jeżyki, porcja rolady lodowej, jabłko i chyba tyle, aczkolwiek mogłam o czymś zapomnieć. Już dzisiaj nic nie jem, zresztą czuję, że mam brzuch jak w ciąży. Nie nauczyłam się też na jutrzejsze koło i chyba sobie daruję - zapewne skończy się na improwizacji (ciężko będzie tylko tym sposobem dostać co najmniej 4,5). W ogóle położę się dziś wcześniej, bo siedzę bezproduktywnie nad tymi notatkami i tylko się męczę :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! papryczka---> bedzie dobrze! Dni zwatpienia mina i zobaczysz, ze wszystko wroci do normy. Gdyby nie to wesele, ktore trzyma w "ryzach moja diete" tez mialabym takie zwatpienia... To jest normalne u nas- kobiet :) Najwazniejsze, zebys wszystko pozaliczala i byla z tego zadowolona. U mnie dzis tradycyjnie, czyli: sniad- chleb wasa z pasta warzywa 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z wedlina drobiowa i papryka obiad- gulasz z kasza. Na tym juz sie pewnie zakonczy. Obiad jadlam o 18 wiec juz do wieczora raczej nie zglodnieje. Powoli popadam w paranoje, bo dzis wzielam pod lupe swoje nogi :) Do efektu, ktory mnie zadowoli jeszcze dluuuga droga, ale nie bede sie poddawac :) Zastanawiam sie jak to bedzie w Polsce, bo babcia juz zapowiedziala, ze ulepi pierogi z kapusta i grzybami (uwielbiam!) tylko dla mnie, plus grzybki w oleju, ktore sa zawsze na wigile, a na ostatniej mnie niestety nie bylo. Chyba bede musiala ukrasc siostrze stepper, zeby nie wrocic z 5kg do przodu :) Trzymajcie sie i do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
papryczka---> wracaj szybko do zdrowia!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za wsparcie :) Swoją drogą postanowiłam, że jutro będzie lepiej, byleby depresja odpuściła - dziś po 6 tabletkach nasennych (zaczęłam nawet zastanawiać się, ile te tabletki mogą mieć kalorii - tak, wiem - istna paranoja :D) poczułam, że nie mogę wrócić do tego co było. Przypuszczam, że jutro będą skutki w postaci bólu brzucha i głowy, do tego nudności i ogólne osłabienie - standard po tych tabletkach :/ Ale jutro już żadnych leków nie wezmę, szczególnie po tym jak dziś zasypiałam idąc ulicą ;o Ogólnie jestem padnięta i idę już spać, wpadłam tylko na chwilkę ;) Co do zaliczeń, to nawet mnie jakoś to specjalnie nie cieszyło (z niemieckiego dostałam 5 na koniec, a z makroekonomii 4,5), ale zawsze jak jest źle przypominam sobie jak było kiedyś i nagle staje się o niebo lepiej :) Co do diety - o dziwo w miarę się dziś jej trzymałam, ale najważniejsze - jakoś po 14 po drugiej już bułce postanowiłam, że już do wieczora nic nie zjem i udało się. A zjadłam dziś: śniadanie I - koktajl Jogobella truskawkowy śniadanie II - kajzerka z pasztetem, ogórkiem i sałatą, latte waniliowe śniadanie III (? :D) - rogalik z nadzieniem czekoladowo - kokosowym, kajzerka z kiełbasą żywiecką, musztardą i sałatą (chyba), herbata Lipton brzoskwiniowa Dokładnie nie wiem z czym te bułki były, bo kupowałam na uczelni. Oj tam pewnie przesadzasz z tymi nogami ! Ja to mam na co narzekać, zresztą dziś miałam getry, a zawsze jak mam getry widzę swoje niedoskonałości ! Niestety nogi najtrudniej zgubić :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papryczka mam nadzieje, ze czujesz sie dzis juz dobrze. Gratuluje ocen :) 5 z niemicekiego- to brzmi dumnie :) Najwazniejsze, ze minely chwile zwatpienia :) Z tymi nogami masz racje. Ja mam tendencje do tycia wlasnie w okolicach bioder i nog. Wiadomo, ze zanim to wszystko zleci musi minac troche czasu. Dzis rano nie wytrzymalam i zwazylam sie. Wszystko jest w normie, wiec to tylko moje wymysly. 2 lata temu wazylam dokladnie tyle co teraz i moje nogi wygladaly zdecydowanie lepiej, bo 4 razy w tygodniu chodzilam na silownie. Byly ladnie usmiesnione i smukle. Postanowilam, ze po powrocie z Polski musze znalezc czas chciaz 3 razy w tygodniu na cwiczenia. Po dzisiejszej doglebnej analizie "dlaczego nie cwicze" wymyslilam odpowiedz. Zalozylam sobie, ze musze schudnac do tego wesela i chcialam sie brac za zbyt duza ilosc cwiczen naraz. Wiadomo jak to wszystko sie konczy- brakiem jakichkolwiek cwiczen... Tak wiec, zaraz po weselu zrobie sobie stopniowy plan i mam nadzieje, ze wypali :) Moje menu sniadaniowe wygladalo dzisiaj tak samo. Po powrocie z pracy mialam isc do sklepu, ale byla taka pogoda, ze nie dalo sie wyjsc. Wiatr i deszcz- czyli albo wyrwie Ci parasolke zanim ja otworzysz, albo bedziesz mokra po 2 sekundach... W domu bylo jednak wszystko na nalesniki i postanowilam zrobic je na obiad. Tak wiec na obiad zjadlam 3 nalesniki (w sumie zaluje troche, ze dalam sie namowic na tego 3, bo byl "maly i akurat dla mnie") z dzemem z owocow lesnych. Dzem byl baaardzo slodki, bo domowy. Nawet nie chce myslec ile to mialo kalorii. :) Z drugiej strony obiad zjadlam o 17 i nie planuje juz jesc nic do konca dnia, wiec po 3 nalesnikach nie przytyje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehh a ja właśnie wpadłam, żeby napisać, że u mnie ciąg dalszy sama nie wiem czego i najzabawniejsze, że nie wydarzyło się ostatnio nic konkretnego, to chyba tak wszystko po trochu przyczyniło się do mojego złego samopoczucia. Co prawda wyspałam się dziś, nie brałam już żadnych tabletek i niby wszystko było ok, jedzenie też ok, do momentu aż nie wróciłam z domu. Szefowa się nie odzywała, więc uznałam, że mam dziś wolne, a nie jestem przyzwyczajona do siedzenia w domu od 15, toteż nie wiedziałam co z sobą zrobić. Nadal nie wiem. I właśnie dlatego cały czas jem :( I tak odkąd wróciłam z domu zjadłam (nadprogramowo oczywiście) porcję rolady lodowej, zupkę pomidorową Gorący Kubek, porcję gotowanej kapusty kiszonej, 5 wafli pszenno-ryżowych i batonika Jeżyka :( Do tego wszystkiego po prostu nie chce mi się brać za jakiekolwiek ćwiczenia, mimo iż mam czas a i wielce zmęczona nie jestem. Ale cieszę się, że chociaż u Ciebie dobrze :) Ciągle mam nadzieję, że i u mnie ten podły stan minie, bo jak na razie moja waga krąży w okolicach 70 kg i chwilowo mogę zapomnieć o pewnej 6 z przodu :/ Niby dziś (przed tym obżarstwem) było 69,3kg, ale wiedząc, że jeszcze niedawno zamiast 9 była 8, jakoś mnie to nie motywuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Nie martw sie nadprogramowym jedzeniem, bo ja tez dalam sie wczoraj skusic na 2 lady i to mega kaloryczne bo snickers i mars. :) (w dodatku praktycznie przed snem) Dzisiaj trzeba bylo sie ograniczyc po takim szalenstwie. Tak wiec: sniad- kanapka z pasta warzywna 2sniad- jogurt 3sniad- kanapka z wedlina, papryka, ogorkiem i pomidorem przekaska- jogurt obiad (za chwile)- zupa pomidorowa. Jutro mam wolne, bo jest swieto wiec planuje chociaz pochodzic na stepperze, zeby zagluszyc wyrzuty sumienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ! U mnie dziś zdecydowanie lepiej :) Zjadłam dziś: śniadanie I: bułka - połowa z twarożkiem ze szczypiorkiem, a połowa z jakąś wędliną (ni to szynka, ni to polędwica, trudno nazwać, w każdym razie chude było) i sałatą, 1/4 sera camembert śniadanie II: kawa mrożona obiad: 6 pierogów z truskawkami i odrobiną cukru kolacja (w sumie przed chwilą): jogurt pitny Ćwiczeń nie było, bo po prostu na razie fizycznie nie jestem w stanie - jak tylko przestanę być taka obolała biorę się ostro do walki z kg :D Aha dziś rano się zważyłam i było 69,2 kg i od tej wagi teraz startuję. Myślę, że tak za tydzień sprawdzę, czy są jakieś efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka ! Szybciutko napiszę co u mnie i zmykam się uczyć :) śniadanie I: kromka chleba z paprykarzem, serek o smaku pieczonego jabłka śniadanie II: batonik Mily Way Rolls, taki większy piernik bez czekolady obiad: canneloni (właśnie zjadłam i nadal jestem głodna) Miejmy nadzieję dzisiaj już na tym zakończyć, ale nie wykluczam, że wsunę wieczorkiem jeszcze serek truskawkowy. Ale za to dziś duuużo latałam po mieście w poszukiwaniu pracy - Stary Rynek to okrążyłam chyba z 10 razy tak się zamotałam i w rezultacie nie wiedziałam już, gdzie złożyłam CV, a gdzie jeszcze nie :D A co tam u was? Dziewczyny pisać! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez tak kiedys mialam jak szukalam pracy :) Przelecialam przez wszystkie biura jak burza i pozniej nie wiedzialam gdzie byla, a gdzie nie i w koncekwencji ominelam 2 miejsca :) U mnie dzis jedzenia malo, ale za to dosc " konkretnie". Sniadanie zjadlam dopiero kolo 11: jajko na miekko + kanapka z serkiem topionym i ogorkiem. Po tak obfitym sniadaniu nie mialam juz ochoty na nic do przegryzienia wiec zjadlam dopiero obiad: kotlet mielony (doslownie wersja mini :) ), 1,5 ziemniaka i szparagi. Mimo, ze tez mam dzis jeszcze duzo rzeczy do zrobienia zbieram sie wlasnie na stepper (chociaz na 30min). Jakos tak po tych lodach ten stepper wszedl mi do glowy i musze na nim w koncu pochodzic. Jednak to akurat wyjdzie mi na dobre :) Poki co uciekam i do zobaczenia jutro. Niestety, ale dzisiejszy wieczor rowniez musze spedzic nad ksiazkami. Pocieszam sie jedynie, ze jeszcze tylko jutro do pracy i w poniedzialek lece do Polski!!!!!!!! :) Trzymajcie sie i do jutra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Jak tam samopoczucie? U mnie niestety caly czas zimno... Mam ochote zawinac sie w koc lub koldre i wypic goraca czekolade. Jednak jestem twarda, czekolady w domu nie mam i jako zamiennik zostaje mi zielona herbata :) Dieta idzie tradycyjnie, czyli: sniad- kanapka z serkiem topionym i ogorkiem 2sniad- jogurt 3sniad- kanpka z pasztetem, papryka i ogorkiem obiad- kotlet mielony, 1.5ziemniaka i duuuzo salatki z roznych salat i pomidorow. Wczora cwiczylam 35 minut na stepperze, wiec moje sumienie sie uspokoilo :) Trzymajcie sie i piszcie co u Was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ! Ja dopiero niedawno wróciłam do domu, nogi mi chyba zaraz odpadną, jestem wykończona ! Byłam na dniu próbnym w pizzerii, a później na rozmowie kwalifikacyjnej w pubie - zobaczymy co będzie z pizzerią, ale mam nikłe szanse jako osoba bez doświadczenia, a wiem, że miały być jeszcze inne kandydatki. Co do pubu - niestety dobrowolnie muszę zrezygnować, bo nie mam do siebie dojazdu w nocy, a tutaj praca mogłaby wypalić, więc jestem troszkę niepocieszona. W każdym razie przypuszczam, że trochę kalorii spaliłam, dzięki temu bieganiu w pizzerii i dlatego pozwoliłam sobie na duże carmel macchiato. Po prostu nie mogłam przejść obojętnie koło Starbucksa - ta kawiarnia to ewidentnie moja słabość. A poza tym zjadłam dziś na śniadanie bułkę z pomidorem i cebulą, druga połówka pasztet + ketchup oraz kromkę chleba orkiszowego z serkiem pomidorowym, do tego ogórek małosolny - wiem mega dużo, toteż pękałam w szwach po tym śniadaniu, ale chciałam się dobrze najeść przed pracą, żeby później nie podjadać - a jednak w pizzerii pokusa była spora ;) Zresztą po rannych mdłościach i zawrotach głowy bałam się wyjść z domu głodna - przypuszczam, że jest to związane z okresem (od jakiegoś czasu zazwyczaj w środku cyklu mam takie dziwne objawy, na całe szczęście zazwyczaj rano w domu, więc w porę zdążę usiąść bądź się położyć, ale dziś było to wyjątkowo silne, bo nawet jak usiadłam miałam ciemno przed oczami i nie wiedziałam co się ze mną dzieje). Później zjadłam tylko kinder kanapkę, no i po pracy ta, wspomniana wcześniej, kawa. Zaplanowałam na dzisiaj jeszcze racuchy z jabłkiem, więc przypuszczam, że nie dam rady sobie ich odmówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wstałam dziś wcześniej, jestem już po śniadanku, więc postanowiłam, że napiszę. Dziś sobota, w dodatku znów z nauką, więc muszę się podwójnie pilnować. Jak na razie śniadanie przyzwoite - 2 kromki pieczywa, jedna z camembertem i papryką konserwową, a druga z chudą szynką, sałatą, ogórkiem konserwowym i papryką konserwową, do tego kawałek kabanosa i pół parówki z serem ;) Ogólnie dzisiaj może być ciężko, bo żadnego ruchu nie planuję, a mama ma robić jakiś eksperymentalny obiad, więc muszę spróbować, a do tego zapowiedziałam rodzince, że robię tiramisu, ale jestem dobrej myśli :) Aha wczoraj wieczorem jednak nic nie zjadłam, stwierdziłam, że racuchy mogą poczekać :D I dlatego jak dziś wstałam nie mogłam wytrzymać i od razu poleciałam na wagę, no i jak na razie jestem zadowolona, bo pokazała 68,2kg, więc równy kilogram mniej i to po 3 dniach :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny !! Normalnie będę smażyła się w piekle po dzisiejszym obiedzie, o ile przejdę przez jego wrota ! Po śniadaniu zjadłam truskawki z odrobinką cukru, a później dałam się namówić w sklepie na rożka truskawkowego. Po czym obiecałam sobie nie zjeść nic do obiadu, ale że byłam na mieście, a perspektywa obiadu była ciągle odległa, to z głodu rzuciłam się najpierw niewinnie na tic taki (kilka sztuk zaledwie), później opakowanie herbatników (na szczęście to najmniejsze), po czym droga do domu tak mi się dłużyła, że wsunęłam jeszcze 2 krówki. Za to porcja obiadowa miała być mniejsza, a była wręcz przeciwnie - wielka jak nigdy. Nawet nie chcę myśleć ile kalorii pochłonęłam. W każdym razie na obiad zjadłam dużą porcję kaszy jęczmiennej (początkowo była mała, ale tak mi zasmakowała, że musiałam podwoić porcję) z sosem serowym, do tego roladka schabowa z serem i szynką, odrobinka fasolki szparagowej ze słoika, no i ogromna miska sałaty lodowej z dużą ilością sosu winegret :( Poproszę rozgrzeszenie, bo jeszcze tiramisu mnie dziś czeka :D Ahh te soboty... Aż nabrałam motywacji do ćwiczeń - może wskoczę dziś na step, tak żeby układu nie zapomnieć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Ja wczoraj wieczorem skusilam sie na lody!!! Mars i Snicker, a pozniej chipsy. Jednak nie moglam wytrzymac i zwazylam sie- 48,7kg, wiec jest okej :) Dzis planowalam "normalny" dzien niestety zjadlam tylko 2 posilki. Na sniadanie kanapka ciemnego chleba z pomidorem i mozarella, a na obiad salatka z cebuli, pekinskiej kukurydzy z miesem kurczaka (nie bylo to mieso grillowane tylko takie jak od kebaba- obracajace sie :) ). Do tego sos czosnkowy i ostry paprykowy (tego 2 na prawde sporo, ale ponoc pikantne przyprawy sprzyjaja odchudzaniu). Szczesliwa nie jestem, bo to sniadanie jadlam o 8, a obiad dopiero o 16, ale wyszlo jak wyszlo, nie mialam innej mozliwosci. Aaa jeszcze kawa niestety poslodzona, bo kobitka u ktorej bylam z rozpedu poslodzila :) Planowalam stepepr niestety na kaszel, katar i czuje sie okropnie, wiec niedlugo pewnie sie poloze. Mam nadzieje, ze do jutra sie wygrzeje i dam rade pochodzic chociaz jutro. Cale pakowanie i wszystko prekladam rowniez na jutro, bo dzis jestem do niczego :/ Mam nadzieje, ze to jedzenie nie pojdzie w bioderka, bo po tych lodach mialam dzis zrobic "lekki dzien". Ale jutrzejszy i poniedzialkowy bedzie luzny na pewno, bo udziela mi sie stres zwiazany z wyjazdem :) Papryczka zycze smacznego, bo jak widzisz ja tez pogrzeszylam wczoraj :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mniam tiramisu było mega, tylko, że teraz zdycham, już dzisiaj nic nie dam rady zjeść (i tylko to mnie cieszy). Podliczyłam sobie pi razy drzwi zjedzone dziś kalorie i wyszło ok. 2500, więc nie jest tak źle, szczególnie, że pozwoliłam sobie odjąć od tej liczby ok. 400kcal, bo mniej więcej tyle dziś spaliłam (trochę latania po mieście pieszo zamiast tramwajem, a do tego ok. 30 minut aerobiku). W sumie moja pierwsza (no nie w pełni), ale jednak udana sobota - poza małymi grzeszkami trzymałam się planu, a nie ukrywam, że zaraz po obiedzie miałam straszną ochotę, by coś przekąsić, tak żeby zapchać się w pełni, ale właśnie wtedy wskoczyłam na step. Wiedziałam, że z myślami krążącymi wokół jedzenia i tak się nic nie nauczę, więc mimo że bardzo mi się nie chciało, chociaż chwilkę poćwiczyłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooo gratulacje za wskoczenie na step :) To jes fajne rozwiazanie. Zamiast sie "dopchac" do konca wskonczyc na pol godziny na stepper. Ja kalorii dzisia tez jakos szczegolnie duzo w sumie nie zjadlam, ale denerwuje mnie to, ze tylko w 2 posilkach!!! Chociaz jogury i jablko, zebym tam jeszcze wcisnela :) Ale nic wyszlo jak wyszlo. Ja dopiero wstalam, bo po napisaniu poprzedniego posta poszlam spac. Jesc nic na pewno nie bede, bo mam gardlo suche max :/ pije tylko wode. Mam nadzieje, ze do jutra jakos mi przejdzie, a do pon to juz musi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się dzisiaj nie wypowiadam, bo straciłam panowanie nad sobą :( Z moich obliczeń wynika, że 3000 kcal lekko dziś zjadłam (to wszystko przez te przeklęte kaloryczne krówki i tłuste racuchy) - jak zwykle tłumaczę to sobie nauką, ale przynajmniej najedzona zajrzałam w te notatki... Nie chcę mówić, że od jutra poprawa, bo egzamin mam dopiero we wtorek, ale od wtorku to już trzymam się diety nawet w weekendy !! I przypomnijcie mi to, gdybym zapomniała :) Oczywiście znów wypowiedziałam dziś magiczny tekst "od jutra się odchudzam" (w domyśle, "czyli dziś mogę jeść, ile wlezie"), co siostra wyśmiała, wiedząc, że teoretycznie to cały czas jestem na diecie, a przynajmniej dzisiaj zjadłam więcej niż ona. Eee jej jest łatwo, bo ciągle jedzie na chipsach, batonach, pizzy i innych tego typu półgotowych daniach, a jest szczuplutka i jakoś nie ma tendencji do tycia :( Z ciekawości (chyba bardziej jednak ze strachu, że znów 7 z przodu powróciła... a już sobie obiecałam, że 7 nigdy nie będzie) wejdę jutro na wagę i napiszę co pokazała. Aha dzisiaj oczywiście nie ćwiczyłam, poza bujaniem się na huśtawce ogrodowej i ściemnianiem, że się uczę :D kimczi - życzę szybkiego powrotu do zdrowia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Dziekuje papryczka :) Ojj Ty to sie masz z tymi egzaminami :) Wiesz mam taka kumpele jak Twoja siostra. Moze jesc bardzo duzo i wszystko co nie zdrowe, a bedzie chuda jak patyk :) Kiedys czytalam jednak czyjas wypowiedz, ze "dobra strona" tego, ze ma sie tendencje do tycia to fakt, ze musisz uwazac na to co jesz i czesciej wyberasz zdrowe jedzenie co wiadomo ma wplyw nie tylko na sylwetke. Czesciowo sie z tym rzeczywiscie zgadzam, ale z drugiej strony mam wiele, "ale". Niestety nic juz na to nie poradzimy :) Musimy sie pilnowac i juz :) U mnie dzien mija na zmuszaniu sie do czegokolwiek. Rano zjadlam wase z pasta warzywna. Co prawda zmuszalam sie do tej "kanapki" i po polowie stwierdzilam, ze nie dam rady, ale jakos poszlo. Nastepnych kilka godzin spedzilam czekajac az mi sie polepszy i w koncu czuje, ze wracam do zywych. Ciesze sie, ze jestem w stanie cokolwiek zrobic, zeby nie czekac ze wszystkim do jutra (chociaz pakowac sie na 100% bede jutro...) Kolo 16 zjadlam jogurt i jakies pol godziny temu brazowy ryz z potrawka z kurczaka i sosu pikantnego. Duzo tego nie zjadlam- moze 2 lyzki ryzu i 1,5 "lopatki" sosu, bo nie jestem zbyt specjalnie jedzaca. Tez planuje zwazyc sie jutro i pozniej dopiero po powrocie. Ciekawa jestem czy bedzie cos do przodu, chociaz czuje, ze tak bo dzis dowiedzialam sie, ze pierdogi babci wlasnie zostaly zrobione i "lezakuja" w oczekiwaniu na mnie :) Dzis juz nie planuje nic jesc. Mam nadzieje, ze pojawie sie jeszcze juro przed wyjazdem. Wszsytko zalezy od mojej organizacji (na ktora zbytnio nie licze :) ). JEsli nie dam rady jutro to we wtorek z samego rana cos do Was skrobne :) Papryczka--> polamania piora we wtorek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Ja dzis na szybko, bo zaraz lece sie pakowac. Dzis u mnie dzien pelen wrazen, dlatego za duzo czasu na jedzenie nie bedzie. Rano zjadlam wase z pasta warzywna. Kolo 13 zjem jeszcze obiad- kurczak w sosie z wczoraj Na droge kupilam jeszcze takie "ciasteczka" z wasa z pomidorami i serkiem w sordku i powinno wystarczyc :) Trzymajcie sie i do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj zaliczyłam trzeci z rzędu dzień obżarstwa, więc nie ma się czym chwalić, ale dziś jak na razie wytrzymuję na głodnego, choć jest mega ciężko z tak rozepchanym żołądkiem :/ Póki co zjadłam bułkę z żółtym serem, boczkiem wędzonym, sosem barbecue, ogórkiem i sałatką (chyba nic więcej w niej nie było), małą paczuszkę herbatników i wypiłam pół butelki herbaty mrożonej, ale mam zamiar pójść dzisiaj jeszcze na hot doga (w sumie tylko ta myśl trzyma mnie przy życiu). Aha i zważyłam się rano (szczególnie nerwowo po tym jak mi się śniło, że przez te 3 grzeszne dni dopadł mnie spektakularny efekt jo-jo i całe 10 kg wróciło - na szczęście mało prawdopodobne jest to przy stosowaniu racjonalnej, długotrwałej diety) i waga pokazała 69,5 kg. No nie jestem jakoś zachwycona, bo całkiem niedawno widziałam już ponad 1kg mniej, ale też nie jest źle, bo 7 z przodu nie było :) Ogólnie jakoś teraz ciężko mi z tą dietą, bo za dużo nerwów mam, związanych ze zdrowiem, brakiem pracy (co wiąże się bezpośrednio z brakiem funduszy na leczenie, no a pożyczać pieniędzy nawet od rodziny nie lubię), w sumie jeszcze z egzaminem i tą ciągłą bieganiną z CV. Na dodatek wczoraj dodatkowy stres, bo niezapowiedzianie przyjechał do mnie facet, którego wolałabym raczej nie widzieć (w sumie nawet nie wiem jak go nazywać, bo nigdy razem nie byliśmy)- na szczęście udało mi się ściemnić, że nie ma mnie w domu. I na jakiś czas mam spokój :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Ojj tak stres nie ejst zbyt pomocny przy odchudzaniu. Najwazniejsze zebys wyzdrowiala i znalazla prace. Waga nie podskoczyla jakos duuuzo do gory wiec jest w normie :) Nie poddawaj sie i nie zalamuj :) U mnie wczoraj bylo dosc sopkojnie. Menu troche sie zmienilo i wygladalo tak: sniadanie- kanapka z pasta przekaska- "batonik" wasa z serkiem (tylko 100kcal- sprawdzilam :)) obiad- salatka na lotnisku z tynczykiem, jajkiem, salata (wszystko byloby pyszne gdyby nie to ze ten tunczyk plywal w oliwie z oliwek :/ ) przekaska- 2 batoniki wasa Bywalo lepiej, ale wiadomo jak to w podrozy. Dzis z bardzo nie nagrzeszylam. Nie poszlam spac po calym dniu i wlasciwie nocy podrozy wiec nie bylam specjalnie jedzaca. Tak wiec: sniadanie- 2 kanapaki: 1 z pasta z lososia, 2 (wciskana na sile przez mame) z serkiem brie, ogorkiem i pomidorem "przekaska"- wino domowej roboty obiad- 4 pierogi z kapusta i grzybami (robione przez babcie specjalnie dla mnie, wie cnie moglam odmowic ) To tyle jeslo chodzi o mnie :) wiec trzymajcie sie i do zobaczenia Papryczka glowa do gory i wszystko bedzie ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×