Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kimczi

tak od soboty...

Polecane posty

Hejka! Jak tam idzie dietowanie? JA wczoraj wieczorem wypilam jeszcze drinka :) Dzis bylo tez w iare spokojnie, ale dzien sie jeszcze nie skonczyl. Na pewno wieczorem wyskocze ze znajomymi na piwko. Poki co: sniad: 2 kanapki z serkiem, 2 z wedlina pomidorem i ogorkiem przekaska- jablko przekaska- 2 galki lodow (kiwi i jezyna) obiad- zupa ogorkowa Papryczka--> jak tam sie czujesz? Mam nadzieje, ze juz lepiej? Poki co tyle :) Odezwe sie jutro :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie ok :) Trochę mnie uspokoiły dzisiejsze badania kontrolne, najwyraźniej teraz to już sobie wszystko wmawiam, a jestem z grubsza zdrowa. Ale pracy nadal nie znalazłam :/ Przynajmniej trochę się ruszyło w sklepie, w którym teoretycznie cały czas pracuję, bo dziś i wczoraj byłam po ok. 2 godzinki, a jutro mam być 4,5h - niby mało, ale teraz wszystko się dla mnie liczy, szczególnie po, jak się okazało, bezpłatnych praktykach w pizzerii. Co do diety wczoraj, mimo głodu (bądź co bądź był to pierwszy dzień diety po 3 dniowym obżarstwie), dałam radę i skończyło się na tym wymarzonym hot dogu, z tym, że po drodze kupiłam jeszcze 2 małe oscypki - jakoś tym hot dogiem się nie najadłam. Z kolei dziś miałam tak zabiegany dzień, że nawet jeść musiałam w pośpiechu. Śniadanie niby na spokojnie (nic nie zapowiadało takiej bieganiny później): podłużna mała bułka taka jakby trochę razowa (podzieliłam sobie na 4 części) z pasztetem zapiekanym i ketchupem, z pasztetem jakimś innym i ketchupem, reszta z dwoma różnymi serami żółtymi i ogórkiem konserwowym, do tego kromka chleba zwykłego z wędliną drobiową i ogórkiem konserwowym + gotowane jajko (w moim wydaniu na bogato, czyli z solą, pieprzem, majonezem, masłem i ketchupem :)) Gdzieś tam po drodze wypiłam niskokaloryczny nektar jabłkowy i zjadłam 2 truskawki (kupiłam na jutro na sorbet, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie spróbować - tak pachniały) No i później obiad (udało mi się przed praca, ale w meeeega pośpiechu :/): duża porcja kaszy gryczanej z sosem pieczeniowym ciemnym + gotowana marchewka z groszkiem Jeszcze zjem dziś 2 kiwi, bo ostatnio wciąż za mną chodziło :p kimczi --> właśnie miałam Cię pytać - dobry ten batonik wasa? Bo chciałam kiedyś kupić, ale miałam obawy, że mi nie zasmakuje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny :D nie mam czasu tu siedzieć bo zaczely mi się zaliczenia pozdrawiam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bizonica---> powodzenia :) Papryczka---> tak batonik jest dobry. Trzeba uwazac, zeby sie nie polmal, bo ma predyspozycje :) Generalnie smakuje jak zwykla wasa z serkiem do smarowania pomiedzy. Jako przekaska dla mnie super :) Dobrze, ze czujesz sie juz lepiej to najwazniejsze. MAm nadzieje, ze niedlugo jakas perspektywa pracy sie pojawi. Szkoda, ze nie wyszo w tej pizzerii :/ Ja dzis jeszcze "zaliczylam" piwko w plenerze i tymbarka arbuzowo jablkowego (zawsze chodzilysmy z kolezanka"na tymbarka" i podtrzymujemy ta tradycje :)) Generalnie poki co jestem zadowolona. Szczerze powiedziawszy spodziewalam sie, ze bedzie gorzej. Jutro pewnie bede musiala zjesc "troche wiecej", bo jade do babci na urodziny. W piatek przychodza do mnie znajomi na kolacje, wiec wszystko sie przedluzy do poznego wieczoru, a sobota - wesele :) Trzymajcie sie i do jutra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BIZONICA --> trzymam kciuki, sama dopiero co się z tym uporałam :) kimczi --> pocieszę Cię - ja też niebawem jadę do babci (bodajże w niedzielę), a do tego w sobotę Dzień Matki, więc pewnie też będzie masa pyszności, a ja postanowiłam w tą sobotę wytrwać... Ale dam radę ! Dzisiaj poza tymi 2 kiwi zjadłam jeszcze małego rogalika mlecznego z rodzynkami (mama mi kupiła i aż żal było odmówić, a do tego troszkę wtedy już zgłodniałam). Batonika wasa może niebawem wypróbuję, brzmi zachęcająco ;) A tymbark jakbłko- arbuzowy jest mega !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka :) Dzień zaczęłam, jak się okazało kalorycznie, bo taka mała porcyjka płatków (Cheerios, a więc trochę kalorii mają niestety) z mlekiem, którą właśnie zjadłam wychodzi, że ma ok. 400kcal... Aż mi się wierzyć nie chce ! No ale w sumie nie wiem, ile dokładnie gramowo było tych płatków, bo nigdzie nie mogę znaleźć przelicznika z mililitrów na gramy (a dałam 1 szklankę o pojemności 250ml). Do tego znów mam dziś zabiegany dzień, więc pewnie dopiero wieczorem zajrzę, ale planowo powinnam dziś zjeść jeszcze spaghetti na obiad i sorbet truskawkowy (chyba na późną kolację, bo nie wiedziałam, że będę musiała być dziś w pracy) i tak się zastanawiam, czy by nie wziąć batonika zbożowego Corny bananowego z odrboiną czekolady (niestety tylko duże już sprzedają) ze sobą, żeby po drodze przypadkiem czegoś nie kupić z głodu, a wiem, że ten obiad zjem nieprędko, no a płatki na długo na pewno nie starczą, ale jeśli faktycznie te płatki mają tyle kalorii to jakoś wytrzymam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i udało mi się spaghetti zjeść przed pracą (niespecjalnie się najadłam, bo miałam, jak na mnie, mała porcję, ale postaram się wytrwać do wieczora, a wtedy uraczę się sorbetem). Do tego zjadłam jeszcze 2 te zajebiste zraziki łososiowe i wypiłam Frugo różowe, którego nie polecam, bo było gorzkie. Generalnie nie przepadam się za słodkimi napojami, ale ten było wyjątkowo niedobry. I ciągle chodzi za mną ten corny, a dodatkowo jakoś mnie naszło na ciastko francuskie z jabłkiem - na szczęście ciastka nie mam w szufladce, tak jak corny, ale i od batonika powinnam dać radę się powstrzymać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ! To znowu ja. Wpadłam na chwilkę podsumować dzisiejszy dzień - ogólnie nie należy on raczej do tych "dietetycznych", ale nie jest źle. Po pracy umierałam z głodu, więc zjadłam 2 kromki chleba z samym masłem, a później jeszcze loda śmietankowego w owocowej polewie (oczywiście sama go nie kupiłam, tatuś mi go kupił - i jak tu się odchudzać z takim "wsparciem rodzinki :D). No i dosłownie przed chwilą wsunęłam miseczkę sorbetu truskawkowego, ale jak sobie pomyślę, ile tam było cukru, a co za tym idzie jakie to kaloryczne, to aż mnie przeraża ! Mam nadzieję, że jutro będę mniej jeść i przede wszystkim powstrzymam się wieczorem - pocieszam się, że takie zalatane dni, jaki mnie jutro czeka, temu właśnie sprzyjają :) I piszcie co u was !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka :) JA wlasnie dopiero weszlam do domu :) Mysle sobie tak nad moim jedzeniem w Polsce i dochodze do wniosku, ze jest tak jak sie spodziewalam. Oczywiscie jem troche wiecej, ale wydaje mi sie, ze nie ma az tak wielkiej tragedii. Staram sie caly czas pic wode i trzymac sie mojej zasady "mniejszych porcji" :) Dzisiaj troche tego wszystkiego bylo, ale wydaje mi sie ze zmiesci sie to w jakiejs normie. Niestety nie mialam dzis czasu chodzic na stepie, ale mam nadzieje, ze uda mi sie jutro rano tak dla lepszego samopoczucia :) Tak wiec dzisiejsze menu: sniad (9:00): 2 kanapki: 1 z wedlina pomidorem i rzodkiewka, 2 z serkiem brie i pomidorem obiad (14:00): 2 lub 3 (nie pamietam) pierogi z kapusta i grzybami deser (17:00): kawalek tortu urodzinowego babci :), 2 lampki szampana kolacja u kolezanki (20:00): 4 malutkie placuszki z dzemem jagodowym, piwo redds(pol:) ). Napisalam sobie z czystej ciekawosci godziny w ktorych mniej wiecej jadlam. Wydaje mi sie, ze nie jest zle, bo odstepy miedzy posilkami sa w miare zachowane. Normalnie pije bardzo rzadko piwo, ale w tej sytuacji nie mam wyjscia :) Jak myslicie? Jutro tez bedzie zalatany dzien, w sobote i niedziele wesele + poprawiny. Postaram sie wpasc tutaj codziennie chociaz na chwile, ale nie obiecuje :) JEsli nie dam rady to wszystko nadrobie :P Trzymajcie sie i (ewentualnie) udanego weekendu :) Papryczka: ja wlasnie tez przyszlam do domu i mialam ochote na cos do jedzeni, ale rowniez sie powstrzymuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na weselu i tak wszystko wytańczysz, więc nie ma co liczyć kalorii :) U mnie raczej standardowo (w takim tempie to ja do własnego wesela nie schudnę :D). W każdym razie myślałam, że wytrzymam dzisiaj bez obiadokolacji (oczywiście była zaplanowana, ale po drodze zdarzyło się kilka niezaplanowanych przekąsek), ale jednak czuję, że muszę coś zjeść, więc zaraz maszeruję do kuchni, wolałabym jednak aż tak późno nie jest. Przede mną weekend, więc aż się boję, ale nie mam nauki, więc musi być dobrze (mimo dnia matki w sobotę i wyjazdu do babci w niedzielę). A dzisiaj zjadłam: śniadanie I - 1,5 kromki chleba z masłem + sałatka (pomidor, cebula, zioła, przyprawy) śniadanie II - jogurt przekąska - wielki gofr ! to było akurat planowane, dlatego śniadanie takie skromne przekąska - 5 ogórków małosolnych (kupiłam w dwóch miejscach i żadne mi nie smakowały - jedne smakowały jak ogórki gruntowe, a drugie jak przesolone kwaszone) przekąska kolejna - kromka chleba z metką łososiową, sorbet truskawkowy (dość dużo jeszcze miałam), guma rozpuszczalna (a to taki smak dzieciństwa, jak zobaczyłam ją w sklepie, to musiałam kupić) obiadokolacja (którą zaraz zjem) - odrobinka ziemniaków puree, jajko sadzone i 2 rodzaje surówek w małych ilościach każda Ćwiczyć nie ćwiczyłam, bo nawet mi się już nie chce. Cały tydzień obiecuję sobie pójść na rower i mam nadzieję, że jutro się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Echhh ja tez sie cwiczeniami nie przejmuje, chociaz musze sie pochwaic, ze wczoraj rano weszlam na stepper siostry. Jednak albo mi polskie powietrze nie zluzy, ale ten stepper byl jakis dziwny, bo po 10 min bolalay mnie nogi i dostalam zadyszki. :) Chociaz to moze kwestia nastawienia. Ja wcoraj zaszalalam, ale staralam sie jesc male porcje, bo wiedzialam, ze i tak i tak nic mnie nie ominie. Tak wiec: sniadanie- 2 kanapki z pasztetem, pomidorem i rzodkiewka przekaska- tymbark brzoskwiniowo- pomaranczowy obiad- 4pierogi plus wino domowej roboty przekaska- 1,5 lyzeczki salatki z tunczykiem i makaronem wieczor- piwo, kilka chipsow, porcja salatki z brokul. migdalow i feta oraz drugiej z kurczaka, roznych salat, sosu czosnkowego. Dzis kalorii nie licze i jutro tez nie ;) Trzymajcie sie cieplo, a ja pojawie sie jutro lub w pon :) udanego weekendu!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehh nic mi się nie chce. Nawet pisać, więc dziś w skrócie :) Ogólnie jestem zadowolona, bo nie miałam sobotniego napadu obżarstwa, ale i tak zjadłam więcej niż planowałam z racji tego, że dzień matki, słodkie było, grilla wymyślili - wiadomo jak to jest. Ale chociaż ruszyłam rower - na początek 15 min, bo mi się nie chciało więcej :D Moje dzisiejsze menu: śniadanie: 2 kromki chleba z metką i serem żółtym przekąska: 3 ogórki małosolne obiad: kotlet schabowy w panierce, kilka frytek, surówka podwieczorek: pączek, plasterek bomby rumowej, plasterek bajaderki, mini kawałek sernika i troszkę lodów - tak żeby wszystkiego spróbować kolacja: 3/4 kiełbasy z grilla, mała kaszanka z grilla, buła z masłem, kromka chleba z masłem Jutro będę pościć, obiecuję ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ! Nie za bardzo mam teraz czas, by pisać. Wczoraj też wróciłam prawie o północy do domu, wykończona, więc nie było okazji, ale tak w skrócie opiszę swoją sytuację. Generalnie jest ok (musiałam się dziś zważyć, mimo, że oficjalny dzień ważenia mam jutro - chcę pilnować teraz wagi na tyle, żeby 1 kg tygodniowo mnie opuścił) i od jutra co tydzień postaram się zapisywać rezultaty. Wczoraj nie był mój najlepszy dzień, nadprogramowo zjadłam małą porcję obiadu (kurczak pieczony i kluski), a później wielką paczkę chrupek orzechowych (500 kcal !), następnie u babci skusiłam się an mały kawałek tortu i małą porcję lodów. Po tym obiecałam sobie już nic więcej nie jeść, ale jak tylko wróciłam od babci, zadzwonił przyjaciel i chciał się spotkać na spontana, więc dałam się namówić na carmel caffe macchiato (na szczęście na nic więcej), ale za to jak wróciłam do domu byłam strasznie głodna, a wiedziałam, że będę musiała jeszcze troszkę posiedzieć przed komputerem, więc uszykowałam sobie jakieś kanapki, a ok. 1-2 w nocy zjadłam troszeńkę lodów czekoladowych. Za to dziś zaczęłam dzień bez szaleństw - kromka chleba z metką łososiową i koktajl jogurtowy o smaku maliny :) Oczywiście z ćwiczeniami kiepsko, ale może w końcu zacznę na nowo biegać. Może nawet dziś wieczorem, o ile nie dostanę telefonu od znajomych z roku, że jest impreza (co oczywiście wiąże się z dodatkowymi kaloriami, ale czasem trzeba). I piszcie co u was !! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Sorka, ze mnie tak dlugo nie bylo, ale szal weselny trwal i nie mialam nawet 5 min wytchnienia. Zaczne od poczatku :) Sobota- generalnie na weselu wcale duzo nie zjadlam. Tylko cieple dania i jakas salatke. Zawsze malo jem na weselu, bo wole sie pobawic i nie mam czasu :) Mimo to wrocilam wczesnie, bo kapela srednio dawala rade. Grali jakies smety i same niezbyt znane kawalki :/ Niedziela- na poprawinach bylo podobnie. Zdecydowanie wiecej tanczylam, bo kapela w koncu zaczela w koncu normalnie grac (musieli dostac opieprz jestm pewna, bo sporo ludzi narzekalo) :) Z alkoholu: kilka lampek bialego wina i przy pozegnaniu, ktore trwalo 1.5 godziny kilka kieliszkow wodki :) Wczoraj w miare normalny dzien. Sniadanie- 2 kanapki z pomidorem i rzodkiewka. Obiad- kotlet i mloda kapusta. Po poludniu pojechalam do babci wiec trafilo sie piwko, jakies cukierki itp. Wieczorem jeszcze bylam u kumpeli i musialam zjesc jej wypieki:ptysie z bita simietana i truskawkami. Dzis (poki co): sniadanie- 2 kanapki obiad (u babci wiec bylo tego sporo)- kotlet, ryz, salatka z ogorka i pomidora, a na deser sernik z truskawkami. Teraz jestem jeszcze pelna, ale znajomi wspominali cos o griluu wiec nie wiem jak ten dzien sie zakonczy :) Z cwiczeniami tez tragicznie, bo nie mam na to czasu, ale po powrocie biore sie za siebie :) Trzymajcie sie cieplo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Jak tam idzie dietowanie? Ojj u mnie strasznie :) Do tego wesela jakos sie jeszcze trzymalam. Na szczescie juz w piatek wyjezdzam i od soboty lub niedzieli wszystko wroci do normy. Wczoraj bylam jeszcze u kolezanki. Wypilysmy po 1,5 piwa, do tego jadlysmy chipsy i musialam sprobowac jej babeczek z kremem i truskawakami. Pozniej poszlam na jeszcze jedno piwo ze znajomym. Dzis poki co: sniad- kanapka z serkiem i rzodkiweka 2sniad- kanapka z wedlina, serem, rzodkiewka i 2 lyzki salatki obiad- kapusta, kopytka w sosie pomidorowym i jakies mieso. Niestety to jeszcze nie koniec, bo ide zobaczyc sie ze znajomymi wiec na pewno cos jeszcze zjem/wypije. Po powrocie koniecznie musze sie przeprosic ze stepperem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojj u mnie jeszcze gorzej ! Nawet już mi się nie chce pisać co zjadłam, bo ostatnio sporo tego. Nie wiem, gdzie moja silna wola. Wszystko dlatego, że w poniedziałek zrobiłam dla mamy tort (na zaległy Dzień Matki) i oczywiście sama zjadłam z niego najwięcej. Jako, że nie jestem w stanie obliczyć, ile kawałek ma kalorii, to ich nie liczę i nad sobą nie panuję - nie mam żadnej normy :/ Do tego zrobiłam dziś lasagne i jedną zjadłam na pół z siostrą, a z drugiej pewnie coś zostanie, więc domyślam się, że się jej nie oprę :/ Nawet się już nie będę tłumaczyć, tylko od jutra się odchudzam ! Tak, wiem, że mówiłam to wczoraj, wiem, że mówiłam tak w poniedziałek i niedzielę, w sobotę zdaje się też, ale kiedyś muszę. Jutro już na serio ! To znaczy w sumie chcę zrobić pizzę, ale poza tym nie będę się obżerać - więcej niż 1000kcal nie zjem, może nawet w końcu poćwiczę. Aha no i zważyłam się przed chwilą - 69,3kg :( Chyba mój plan utraty kg w tydz. nie wypali, bo wątpię bym do wtorku schudła 1,8kg. No nic nie ma co się załamywać, zważę się we wtorek i jakakolwiek waga będzie od tej wagi postaram się już tracić kg tygodniowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Papryczka widocznie jest taki okres srednio sprzyjajacy diecie skoro obie tak mamy hehe :) Ja dzis na szybko, bo w nocy wyjezdzam i srednio mam czas :) Wczoraj generalnie szalenstwo. Wieczorem bylismy u znajomych, wiec wypilam kilka lampek wina. Do tego wiadomo chipsy, ciastka i pyyyyszne ciasto z truskawkami upieczone przez kolezanke nie moglam sie oprzec :) Dzis jestem juz po sniadaniu: parowka, pol kromki chleba z szynka i druga polowa z serkiem topionym i rzodkiewka W planach mam obiad gdzies na miescie (nie wiem jeszcze co), a do wieczora zobaczymy :) Ja juz jutro bede u siebie w domu, wic na spokojnie wszystko nadrobie. Poki co trzymaj sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj mam dzień nawrócenia i liczę, że teraz już wszystko wróci na właściwe tory :) Dzisiejsze menu: śniadanie I: 3 kromki chleba orkiszowego z salami, szynką, serem żółtym + do wszystkiego sałata i pomidor, kawa czarna (niesłodzona oczywiście) śniadanie II: mały rogalik mleczny obiadokolacja (dopiero planowana jak wrócę z pracy): 1 i 1/3 pizzerinki (to taka mała pizza żeby nie było, a dlatego 1 i 1/3, bo z podziału na 3 mi tak wyjdzie :p)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Papryczka fajnie, ze jestes zadowolona i wszystko wraca do normy. Jak tam Twoje zdrowie? Mam nadzieje, ze juz doszlas do siebie i wszystko ok? Jesli chodzi o mnie to wczoraj jeszcze zjadlam na obiad spagetti i wieczorem u babci 3 czy 4 pierogi (musialam przed wyjazdem) :) Dzis szalony dzien, bo powrot itp. Kolo 12 zjadlam dopiero sniadanie w samochodzie---> bulka (niestety biala) z pomidorem, szynka i serem. W miedzy czasie kawa. Do tej pory jeszcze nic nie jadlam, a to dlatego, ze czekala na nas w domu niespodzianka :/ Niestety padla nam lodowka i wszystko co w niej bylo stalo prawie 2 tyg. Mozesz sobie wyobrazic co sie dzialo. Szorowalam ta lodowke 3,5 h i wlasnie skonczylam. Niestety nie zdarzylismy isc do sklepu i zostala nam stacja benzynowa. Niestety jedyna obiadowa rzecz jaka znalazlam to pizza, ale coz jak trzeba to trzeba. Wazylam sie 2 dni temu czysto kontrolnie i waga nie podskoczyla z czego sie bardzo ciesze. Wiem, ze jutrzejszy dzien tez nie bedzie normalny jesli chodzi o sprawy jedzeniowe, dlatego jeszcze jutro daje sobie delikatny upust, a od niedzieli zabieram sie znow za siebie. Generalnie z wagi jestem dosc zadowolona (no moze moglabym miec szczuplejsze nogi, bo lydki jakos nie chca malec). Dlatego postanowilam, ze musze ale to musze wziac sie za wymodelowanie sylwetki cwiczeniami. Jutro udoskonale swoj plan i od neidzieli ruszam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No hej ! Dziś przekonałam się, że lepiej nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Już było tak pięknie, ale wieczorem po obiadokolacji zaczęło się od wodnego loda, bo mi się pić chciało, a przed chwilą doszły do tego 2 kawałeczki tortu (nie moja wina, że taki pyszny mi wyszedł, ale już więcej tortów nie robię, bo to jak samobójstwo :D), 4 czekoladowe cukierki (2 wiśnie w likierze, 2 michałki) i jedno ciastko markizę. Poza tym na śniadanie zjadłam 2 kromki chleba z salami i serem żółtym plus sałata, 1 zrazik łososiowy ze szpinakiem i trochę makreli wędzonej, kawa. Później serek waniliowy, a wieczorem 1 eskalopkę rybną, 2 rodzaje surówek w małych ilościach i kajzerka. No i jakieś 2 soczki wypiłam. Ale za to troszkę dziś chodziłam i wysprzątałam cały pokój. Najlepsze, że się zważyłam (przed tymi słodyczami) i się zszokowałam, bo zobaczyłam 69,1kg bez ciuchów, więc stosunkowo dużo. Dopiero po wsunięciu tych słodyczy przypomniało mi się, że mam okres i to pewnie stąd podwyższona waga :/ I w sumie ten napad na słodycze pewnie też ma z tym związek. p.s. Współczuję "zabawy" z tą lodówką i gratuluję, że waga jednak w porządku :) Co do łydek to ja od zawsze na nie narzekam, bo wyglądają jak pałka kurczaka (starsza siostra twierdzi, że ma tak samo, z tym, że ona w ogóle jest szczuplejsza), a chodzi o to, że łydka jest nieproporcjonalna do kostki - jak dla mnie są 2 wyjścia, albo łydka mi schudnie, albo noga w kostce przytyje, w spodniach wszystko wygląda ok, ale gorzej w przypadku getrów, leginsów, czy rajstop. Co do mojego zdrowia nic się wielce nie zmieniło, czeka mnie jeszcze jeden zabieg, a później to straszne gojenie się ran, ale miejmy nadzieję, że to już ostatni zabieg, pomijając już fakt, że na więcej mnie nie stać, a lekarz najwidoczniej uważa inaczej !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Papryczka zazdroszcze umiejetnosci robienia tortow. Chociaz masz racje, ze to jak samobojstwo, ale skoro wyszedl tak pyszny :P U mnie ciag dalszy walki z lodowka. Przyznam szczerze, ze jeszcze nie odespalam tego wyjazdu. Na sniadanie zjadlam biala bulke: 1 z serkiem, druga z serkiem i wedlina, bo nic innego nie mielismy. Na obiad miala byc zupa, ale jeszcze jej nie zjedlismy wiec nie wiem czy w ogole bedzie. Niestety zamiast odgrzac ta zupe to zjadlam na szybko kilka herbatnikow w czekoladzie. Czulam sie jakas taka slaba i bez energii i stwierdzilam, ze troche cukru mi nie zaszkodzi. Teraz nie jestem zachwycona tym ,ze je zjadlam (okolo7), ale juz nic nie zrobie. Dzisiaj zapatrzylam sie w jablka, ciemny chleb itp, wiec mam nadzieje, ze jedzenie wroci do normy. Poki co czeka mnie jeszcze jedna przeprawa z lodowka, ktora nie chce przestac smierdziec. Szorowalismy ja wczoraj cifem, chlorem, dzis soda i octem. Za chwile czeka ja jeszcze jedna tura mycia octem z woda, a na noc wysypiemy do niej kawe, bo ponoc dziala :) Trzymaj sie i do jutra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na szczęście tortu już nie ma :D U mnie dzisiaj jedna wielka dupa. Nawet nie wiem, co zjadłam. Sobota = porażka i nic tego nie zmieni. Na szczęście jutro nigdzie się nie wybieram, więc poćwiczę solidnie na stepie i przypilnuję diety :) Co do tej lodówki, to faktycznie kawa powinna podziałać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! U mnie dzis normalniejszy dzien. W koncu odespalam caly wyjazd. Sniadanie- 2 kromki ciemnego pieczywa z wedlina drobiowa, ogorkiem i szczypiorkiem przekaska- jablko obiad- zupa pomidorowa z makaronem Tylko 3 posilki bo wstalam okolo 13. Cwiczen niestety nie bylo, bo w przerwie miedzy posilkami walczylam z lodowka (w sumie to prawie jak cwiczenia). Najwazniejsze, ze jest postem tzn. smrod powoli znika :) Musze sie przyznac, ze wczoraj zjadlam jeszcze troche chispow i to na noc. JEdnak od dzis powracam do normalnego trybu jedzenia i mam nadzieje, ze bedzie ok. Zapomnialam Ci napisac o lydkach i kostkach. Mam identyczny problem. Na gorze jestem drobniutka, zniose nawet swoje uda i pupe, ale te lydki. Sa szerokie i juz nic tego nie zmieni. Nawet na weselu moj znajomy ktorego nie widzialam 3 lata, powiedzial "ooo super schudlas ale widze, ze lydki Ci zostaly"!!!! No myslalam, ze go udusze. Czlowiek sie meczy, wyrzeka tylu rzeczy i prosze :) JEdnak traktuje to z przymrozeniem oka. Na dzis to tyle i do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie też dziś w miarę ok, ale wiadomo - zawsze mogło być lepiej. Też wstałam późno, ale wcześniej - jakoś koło 11. Na śniadanie zjadłam bułkę z serem kozim i salami. Później jogurt, 3 jakieś cienkie wafelki o smaku pomidora z bazylią (siostra mi dała - 1 miał ok. 15 kcal) i kilka (chyba 5) pałeczek kukurydzianych z otrębami (1 pałeczka to niecałe 6,5 kcal :)). Na obiad miałam zrazika (filet z kurczaka z serem i smażonymi pieczarkami w środku zawinięty w szynkę) i szparagi (ale w sumie zjadłam tylko bułkę tartą, bo ja nie lubię szparagów, ale chciałam się o tym przekonać, żeby nie było, że mówię, że nie lubię, a nie jadłam). No i jeszcze wieczorem zjadłam galaretkę z odrobiną bitej śmietany i przed chwilą małą paczuszkę herbatników. Ale do tego dziś biegałam i to aż 30 minut ! I około godziny ćwiczyłam na stepie mój, prawie zapomniany, układ. Więc jest pozytywny postęp ;) Z tymi łydkami to u mnie sprawa wygląda tak, że raczej nigdzie nie jestem drobna (chociaż do tego jak wyglądałam 10kg temu to może dla niektórych faktycznie będę), ale jedyne co nie pasuje do reszty są zbyt szczupłe kostki - tyłek mam wielki, uda grube, łydki grube, a kostki jak od jakiegoś szkieletora :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny :) jak idzie? u mnie z dietą całkiem ok, fajnei sie czuję. ile juz schudłyście? przede mna jeszcze jeden egzamin i koniec :D pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BIZONICA --> w moim przypadku pytanie powinno chyba brzmieć "ile przytyłaś?"... No niestety ostatnio nie jestem na diecie i nie będę ściemniało, że to weekendowe potknięcie. Jakoś nie mogę się wziąć, ale przynajmniej staram się nie jeść więcej niż 2000kcal dziennie, bo przytyć bym nie chciała. Schudnąć jeszcze trochę byłoby fajnie, ale nie jest to jakiś mus, z którym się spieszy, bo na chwilę obecną podobam się sobie. Oczywiście będę starała się wskrzesić moją dietę, ale nie wiem jak będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bizonica---> szczescia na ostatnim egzaminie. Jesli chodzi o moja diete to generalnie luz. Udalo mi sie schudnac tyle ile chcialam do tego czasu. W Polsce nie przytylam o co martwilam sie najbardziej, a nawet schudlam. Generalnie jestem zadowolna. Jedyne do czego sie zbieram i pisze o tym codziennie to cwiczenia. Jakos do tego jest mi sie zebrac najciezej. Musze przyznac, ze dzisiaj jak bylam w sklepie zastanawiam sie nad czym slodkim, pozniej stwierdzilam, ze nie mam w sumie na nic ochoty. Przed chwila stwierdzilam, ze jestem glodna, bo jeszcze nie jadlam obiadu i zobaczylam chipsy. Jednak poszlam szybko przed lustro, stwierdzilam, ze juz nie mam na te chipsy ochoty i zaraz biore sie za obiad- spagetti :) I tak i tak zjadlabym to spagetti pozniej wiec bez sensu ladowac w siebie pelno kalorii z chipsow ktorymi i tak sie nie najem. :) Poza tym dzis 2 kanapki z wedlinai ogorkiem oraz jablko. Za jakies 30-40 min bedzie obad wiec jeszcze to spagetii i na tym dzien zakoncze jesli chodzi o jedzenie. Dzis niestety mialam wolne, wiec jeszcze nie wrocilam do mojego normalnego trybu, ale od jutra wszystko wroci do normy :) Papryczka---> najwazniejsze to podobac sie sobie. Wiadomo, ze kazda z nas zawsze bedzie chciala cos zmienic, ale najwazniejsze zaakceptowac swoje wady i nauczyc sie je ukrywac. Ja tez caly czas kombinuje z moimi lydkami, udami itp :) Trzymajcie sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ! Poza tym, że mam jakieś mega zakwasy nie wiem od czego (jedyne co nasuwa mi się na myśl, to niedzielne ćwiczenia na stepie i jogging i to tłumaczy zakwasy na nogach i pupie, ale skąd ból w okolicach pleców??) i strasznie boli mnie gardło, to jestem zadowolona, bo jest jakiś przełom. Chodzi o to, że niby od zawsze wiedziałam, że sukcesem do schudnięcia jest nie jedzenie na noc, a mimo wszystko ostatnio wciąż coś podjadałam (albo jadałam tzw. obiadokolację, szczególnie jak byłam w pracy do 18) i nawet jeśli ilość kalorii w ciągu całego dnia była niewielka, to opornie szło mi zrzucanie wagi, co mnie dziwiło o ile, że wcześniej jakoś mi się udało zrzucić te 11kg w dość szybkim tempie. No i wczoraj, mimo że do godz. 17 zjadłam dużo, bo ok. 1700kcal, postanowiłam nie jeść już nic do wieczora i udało się ! Dziś rano się zważyłam, bo jakoś tak wyszło, że ważę się we wtorki, rano przed śniadaniem i byłam w szoku - 68,5kg, przy czym no nie miałam wczoraj jakiegoś mega dietetycznego dnia, tylko nie jadłam do nocy (położyłam się koło 2, a nie jadłam od 17) - wczoraj rano ważyłam 69,1kg, więc różnica ogromna. Wiadomo, że nie jest to stabilna waga, ale teraz można działać dalej. Co do ukrywania wad - faktycznie masz rację, po prostu musimy poświęcić więcej czasu na dobór garderoby, bo wiadomo nie wszystko co na siebie narzucimy będzie wyglądało korzystnie jak na kobiecie w rozmiarze 34 i wzroście 180cm. Mimo wszystko podobam się sobie, bo teraz mam przyzwoitą wagę do wzrostu (z takim myśleniem zawsze łatwiej schudnąć, akceptując się), lubię moje kobiece kształty i nigdy nie chciałabym być "wieszakiem" (wiadomo, tylko przydałoby się zrzucić ten brzuszek, uda i łydki, ale to głównie ćwiczeniami - jak piszesz), a do tego uważam, że mam ładną twarz i nie jest to tylko moje zdanie :) Zresztą zawsze tak uważałam i nawet ważąc 80kg powtarzałam, że ja schudnąć zawsze mogę, a dziewczyna z brzydką twarzą (miałam tu głównie na myśli paszczura, z którym związał się mój były) już nic nie zrobi, no chyba, że operację plastyczną, ale ingerencja skalpela w naturalną urodę to chyba najgorszy z możliwych sposobów. Dzisiaj wstałam troszkę późno, więc dopiero niedawno jadłam śniadanie (bułka pszenna z serkiem pomidorowym, a druga połówka podzielona jeszcze na 2 z czego jedna z salami, a druga z jakimś pasztetem i ketchupem, do tego czarna kawa), co będzie dalej zobaczymy, ale na pewno po 17 jeść już nie będę !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Papryczka---> GRATULACJE!!! JA mialam tak samo jak bylam teraz w Polsce. Chipsy, piwka, nocne jedzenie... Myslalam, ze przez to waga mi podskoczy, a tutaj jeszcze stracilam troche. Tez mialam tak, ze w sumie w dzien bylam zabiegana. Zawsze zjadlam jakies sniadanie, ale generalnie obiad i reszta byly pozno. Jednak wszystko chyba nie przekraczalo 2000kcal. W kazdym razie ciesze sie :) Dzis w pracy sie podbudowalam, bo 3 osoby powiedzialay, ze cos chyba schudlam :) Jutro rano wejde na wage, zeby byc przed jedzeniem :) Co do Twojej opinii o lubieniu siebie to zgadzam sie z Toba calkowicie. Ja rowniez nigdy nie bylam i nie bede "wieszakiem". Mam okragla pupe, biodra, mam "kobiece" uda i nic juz tego nie zmieni. Zaakceptowalam juz ten fakt mimo, ze zajelo mi to troche czasu, ale terz ciesze sie z tego, ze nie mam plaskiego tylka tylko wystajacy. Kiedy wazylam cos ponad 60 kg (mialam wtedy kolo 20 lat) ciagle katowalam sie jakimis detami, ktore dawaly marne efekty, a pozniej rzucalam sie na jedzenie. W koncu dojrzalam do diety i skomponowalam sobie ja sama z takimi skladnikami jakimi lubie. Poza tym nie siegam po jablko z przymusu tylko jest to moj swiadomy wybor. Wracajac do mojej wagi 60 (kilku) kg. Ja wtedy rowniez sie sobie podobalam. Wiadmo, ze nie w 100%, ale jednak. Moje odchudzanie wynikalo bardziej z presji otoczenia, ktora niestety czasami sie gdzies pojawiala. Ale ogolnie sama ze soba czulam sie dobrze. Nie narzekalam na powodzenie itp. Masz racje jesli chodzi o "twarz i cialo". Z cialem zawsze mozesz zrobic wszystko: zrzucic kilka kg, wymodelowac, zakryc mankamenty odpowiednimi ciuchami, kolorami itp. Niestety twarzy sie nie zmieni... Jest to smutne i moze troche niesporawiedliwe, ale niektore dziewczyny sa po prostu brzydkie i nie zmieni tego tona tapety, super figura i super modne ciuchy. Tak wiec jestesmy w tej uprzywielejowanej grupie :) Moj dzisiejszy jadlospis: sniad- wasa z wedlina i ogorkiem 2sniad- jablko 3sniad- kanapka z ciemnego chleba z wedlina i ogorkiem obiad- spaghetti (z wczoraj). Najadlam sie tym spaghetii wiec juz raczej nie bede nic jesc. Jutro rano sie zwaze i napisze co tam mi wyskoczylo :) Trzymajcie kciuki hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×