Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość życie po slubie

jak to jest później, po slubie?

Polecane posty

Gość monikaaaaaaaak
No i co w związku z tym? powiedziałam jak było. Jak Ty to interpretujesz to Twoja sprawa. Jeśli odbierasz to jako mieszkanie ze sobą to Twoja sprawa. Razem nie mieszkaliśmy, a skoro bylismy razem to uważasz że powinnismy spotykac sie tylko na miescie na tzw randkach? chyba normalne, ze jak sie odwiedzalismy i spedzalismy cale dnie razem to nie patrzylismy sobie tylko w oczy, ale funkcjonowalismy jak normalni ludzie. I wiekszosc par tak robi. Przyjezdza do siebie i jakos zajmuje sobie czas. Nie mozna tylko rozmawiac i przytulac sie trzeba czasem cos w domu zrobic itd. Wiec dzieki temu wyszly te wszystko domowe i prywatne sprawy. Jak zalatwianie sie sprzatanie, gotowanie, pranie. Nie ma w tym zadnej glupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że kurna co
ja też. Mój facet by zresztą na takie coś nie pozwolił. Co innego choroba, kiedy ktoś rzyga, jest słaby, to wiadomo - trzeba łeb przytrzymać, czy obłożnie choremu podać podsuwacz. Ale żeby zdrowy chlop nie mógł sobie sam bielizny wyprać tylko pozwalac na to, żeby jego kobieta babrała się w jego brudach ? Co za troglodyta :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak zamieszkalam ze swoim facetem to na poczatku sie krepowal zebym mu pranie robila, ale dla mnie to tylko wrzucenie ciuchow do pralki, wybranie programu i powieszenie mokrego na suszarce wiec ok, raz mi sie zdarzylo ze recznie mu majtki wypralam ale to akurat byla maly wypadek i nie bede o tym pisac.. on nawet sam wklada skarpety do prali jak robie segregacje prania zebym nie musiala ich dotykac :D kiedys znajoma mi opowiadala ze jak byla 2 tyg z facetem na wczasach to mu prala majty i skarpety bo za malo wzial :D nie wyobrazam sobie tego :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że kurna co
Kolejna, która mi wmawia nadinterpretację :D Nie mam nic do tego jak układałaś sobie życie przed ślubem, ale nie gadaj, że razem nie mieszkaliście, bo de facto tak było. Zatem twój przypadek nie mówi nic o ludziach, ktorzy faktycznie ze sobą nie mieszkali/nie pomieszkiwali. Kapujesz ? Właśnie wiele par nie mialo okazji/warunków/nie dążyło do tego żeby dzielić ze sobą codzienność i dla nich potem wspólne życie po ślubie jest dużą niespodzianką. Często negatywną. Czego u ciebie nie było, bo poznałaś już wspólne życie ze swoim facetem wpólnie, często u siebie pomieszkując.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikaaaaaaaak
Jak to jest później po ślubie - pytanie brzmi. Więc odpowiadam jak było u mnie. Pomieszkiwanie i odwiedzanie się to nie wspólne mieszkanie, bo wielu aspektów życia po prostu w takim odwiedzaniu się nie ujrzy się. Głównie domy prowadzone były przez nasze mamy. Także my tylko w nich przebywaliśmy odwiedzając się. A mimo to nie obce nam było brzydko mówiąc sranie, sikanie,puszczenie bąka, nieświeżość z rana itp itd. Uważam czy ktoś u kogoś spędza długi czas, czy krótki, ale jednak zawsze ileś to godzin jest to nie sposób przy osobie, z którą się jest nie iść do kibla. W momencie kiedy ktoś zdecydował się na ślub, a martwi się, że nie będzie mógł swobodnie zrobić kupy, bo w drugim pokoju za ścianą siedzi ukochany to moim zdaniem to nie czas na ślub. Nie trzeba razem mieszkać by poznać się od tej strony. I tu nie ta ohydna kupa jest najważniejsza, ale wiele innych spraw, jak ten nieświeży oddech, czy wypsnięcie się bąka. Nie chodzi o to by być bezczelnym i pierdzieć pod nosem ukochanego, ale zeby tez nie przezywac jak mrowka okres gdy cos takiego bedzie mialo czasem miejsce. Wazne jest by decydujac sie na slub czuc swobodnie sie przy swoim mezu/zonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że kurna co
Ale przebywaliście tak długo i tak często jakbyście razem mieszkali. OK, nie płaciliście rachunków ale z tego co mówisz było wszystko inne < spanie, jedzenie, gotowanie, pranie itd. A wcześniej jeszcze cały dzień wspólnej pracy. Więc żyliście zupełnie inaczej niż większość par, które spędzają ze sobą czas np. po pracy, parę godzin, a potem zawsze rozchodzą się do swoich domów, a czasem tylko gdzieś wspólnie wyjadą. Pewnie, że i tacy się poznają. Ale nie tak dobrze jakby ze sobą np. często pomieszkiwali tak jak Wy. Ja tu widzę zasadniczą rożnicę i twój przypadek bynajmniej nie udawadnia, że nie mieszkając razem bez ślubu można się poznać równie dobrze i z każdej strony niż kiedy się choćby ze sobą regularnie pomieszkuje. W wielu domach jest nie do pomyślenia, żeby dziecko (nawet dorosłe i pracujące) przyprowadzało na noc swojego partnera. A z resztą ostaniego Twojego posta się w pełni zgadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja rozumiem co miała
na mysli kami mami i wcale nie odebrałam jej postu jako ataku na ludzi, którzy mieszkali ze sobą przed slubem. Dla niej slub był poczatkiem nowej drogi życia, życia we dwoje. To zupełnie co innego niż mieszkanie ze soba na próbę. Wtedy ślub jest bardziej autentyczny, bo jest początkiem czegoś. Tymczasem tu panny myślą przez dwa lata nad etykietami na wódkę, a mieszkają razem od 10 lat i maąa dwoje dzieci. W ich przypadku ślub (albo bardziej wesele) to tylko impreza, która tak faktycznie niczego nie zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikaaaaaaaak
A co do autorki to dopiero teraz przeczytałam, że nawet nie sypialiście ze sobą. Także nie dziwię się, że nie odkryłaś się całościowo przed swoim partnerem i masz pewne opory. I nie będę absolutnie namawiała do tego, bo to Twoja decyzja i Twój wybór. Ale niestety nie potrafię odnieść się w takiej sytuacji do Twojego problemu. Bo uważam, że jeśli ktoś przekroczył już tę linię i zaczął współżycie przed to z innymi sprawami też już pójdzie gładko. Bo ta strefa intymności została odkryta. Nie znam par, które tak jak Ty były sobie pod tym względem praktycznie obce. Znam takie, które nie mieszkały razem, ale tak jak ja dużo czasu ze sobą spędzali i sypiali także łatwiej im było przejść na luzie do spraw fizjologicznych i tych innych wstydliwych teoretycznie. A skoro podjęliście decyzję o ślubie, a on nie widział Cię bez makijażu to radzę nadrobić to żeby szoku nie przeżył. Wy się chyba tak naprawdę jeszcze nie znacie. Nie rozumiem czego się obawiasz właściwie i co jest dziwnego w tym, że się puści bąka mówi się przepraszam i żyje się dalej. A co do nieświeżego zapachu z ust to przecież nie musicie od razu padać sobie po przebudzeniu w ramiona wystarczy idąc siusiu z rana przy okazji umyć zęby i wrócić do łózka. Nie trzeba z tym nieświeżym oddechem wtykać dzioba swojej połówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
Autorko- a nie boisz się przysięgać przed Bogiem, ze to na całę życie? "Intymnie" jesteście sobie obcy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olenkamelenka30
kamimami ma rację!!!!!!!! też zamieszkaliśmy dopiero po ślubie i jest bosko!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
e tam, my zamieszkaliśmy przed śłubem i jest równie bosko :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jakim mieszkaniu
na próbę mowa ? Co to znowu za nowa ideologia ? Wspólne mieszkanie to wspólne mieszkanie. Z miłości i chęci dzielenia codzienności. Nie ? Czasem ze wspólnego mieszkania jest ślub, a czasem ze wspólnego mieszkania po ślubie - rozwód. Różnie bywa. Wspólne życie przed ślubem, to nie tyle próba co po prostu zapobieganie ewentualnemu nieszczęściu jakim jest pochopne zawarcie małżeństwa. Tyle. Nie wiem gdzie tu jest taka trudność, nie do pojęcia dla niektórych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy się zamieszka przed ślubem czy po, może być bosko albo fatalnie. Jedyna różnica to taka, że jak się zamieszkuje po ślubie i jest fatalnie to jest więcej formalności w papierach i ciężej się wyplątać. Czy przed ślubem czy po ślubie, para zamieszkująca razem jest "narażona" na docieranie się i ewentualne niespodzianki. Proces ten może być przykry lub bardzo przyjemny, a zazwyczaj jest trochę tego, trochę tego. Nie wiem z czego robicie filozofię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z mężem mieszkałam przed ślubem 4 miesiące. jesteśmy po ślubie 7 miesięcy. Nie wstydzimy się siebie. Mieszkamy w małym mieszkanku . Nie ma odzielnej ubikacji np. jest wanna razem z kibelkiem. Kilkka razy rano jak idziemy do pracy mąż musi swoje sprawy zalatwić a ja musze się umalować itp. to poprostu razem jesteśmy w łazience. Puszcze przy mnie bąki :)śmieje się wtedy że to krasnoludki :D Chodze bez makijażu w dresie ale zawsze pachnąca:) dbam o siebie myjęzeby po każdym posilku itp. Zobaczysz po ślubie nie takie rzeczy to będzie problem :) ogólenie jest super mieć kogoś tak bliskiego kto zna całą ciebie a ty całego jego. I jak jest między wami tak duża swoboda i zaufanie to wszystkie inne rzeczy sprawią ci radość-łącznie z codziennym obiadem i praniem smierdzacych skarpetek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość si bą si bą
Wychodzisz za kogoś kto jest ci obcy... Ja wychodziłam za maz za moja 2 połówkę, nie miałm takich dylematów! 3 lata mineły jak jeden dzień ;) Brak makijazu, bąki, toaleta...jestemy tylko ludźmi, małżeństwo ma byc na dobre i na złe...A co jesli zachorujesz. Mąz widział mnie wonitujacą, skacowana, chorą....Codzienność jest w tym wzystkim najlepsza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość si bą si bą
Rozumiem,że mozna nie mieszkać razem przed slubem - sama tak miałm, ale jak można decydować się na dzielenie zycia z kimś z kim tylko "randkowalismy"...My nie mieszkaliśmy razem, ale wyjeżdżalismy razem na kilka dni, nocowalismy czasem u siebie, spedzalismy razem święta...Czyli powolutku się poznawaliśmy i stykalismy z "codziennością"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość si bą si bą
o jakim mieszkaniu "mieszkanie na próbę" to wymówka kobiet, które nie mogą doczekać się deklaracji ze strony faceta, któremu piora gacie...;) "zapobieganie ewentualnemu nieszczęściu jakim jest pochopne zawarcie małżeństwa" - BZDURAAAA!!! Życia nie da się przewoidzieć, to zycie weryfikuje czy damy radę być razem czy nie....Do takiego pobieznego sprawdzenia wystarczy kilka lat razem nawet bez mieszkania (można pomieszkiwać ze soba) a rozstac można się na kazdym etapie związku/małżeństwa, po 1,2-5,-10 -20 -30 latach....z róznych powodów (np. po pojawieniu się dzieci, z powodu choroby, zauroczenia kims innym...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jakim mieszkaniu
ale badziew - dokładnie, 100 % racji. Śmieszą mnie te wszystkie nawiedzone panienki, dla których wspólne zycie po ślubie to "magia" i "słodkie pierdzioszkowanie" a bez ślubu to "próba dla krętaczy i oszustów" :D Tymczasem różnicą jest tylko kolejność tych zdarzeń. No, po ślubie ewentualnie więcej formalnych problemów z wyplątaniem się z niechcianego układu. Cała filozofia. Ślub to tylko i wyłącznie formalne potwierdzenie chęci wspólnego życia. Nie ważne czy to wspólne życie zacznie się przed czy po jego zawarciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość si bą si bą
Leal Price-Charlston 21 otóż to! baki to takie dziecinne problemy, nie chodzi o to,żeby je puszczac specjalnie, ale jak się zdarzy i ktoś usłyszy...Wypada siętylko usmiechnąć :) Jak byłam dzieckiem/nastolatką też takie tamaty wydawały mi się obrzydliwe...A teraz jest to normalne i widzę, że dla znajomych w moim wieku też, bierzemy to ze smiechem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zamieszkałam z moim mężem dopiero po slubie. I to nie tylko z nim ale równiez z jego rodzicami. takze trzeba było sie liczyc z 3 nowymi osobami. Nie było mowy żebysmy zamieszkali razem przed slubem bo rodzice Męża są dość staroświeccy. Po 3 latach sie wyprowadzilismy i jest super. ogolnie dobrze sie mieszkalo z tesciami. Ludzie na poziomie nie robiacy żdnych problemów, tylko chcieli czasem pogadać :) A co do uwag autorki: Tak, rano nie masz makijazu, umytych zebów itp itd, ale kogo to obchodzi! :) Budzisz sie i wszystko zrobisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość si bą si bą
jednak dla mnie slub to identyfikacja z ta druga osoba: co on to ja. inaczej bym się na to nie zdecydowała...sama po sobie wiem, że ludzi po slubie traktuję jako "jedność", ludzi bez niego nawet mieszkajacych razem traktuję osobno, jeżeli mój kolega się hajta to jego żoną akceptuję w całości, a konkubenta koleżanki traktuję jak cos przejsciowego, niepewnego. małżeństwo gra do jednej bramki, formalnie, prawnie, faktycznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
Do życie po ślubie - Dojrzej. Nic co ludzkie nie powinno być Ci obce. Jeśli ślubujecie sobie w zdrowiu i w chorobie, to powinnaś byc gotowa również na choroby i dolegliwości starości. Ja tam się bym nie brzydziła wytrzeć nos czy tyłek mojemu mężowi jeśli będzie trzeba. Naprawdę człowiek to zwierzę ze wszystkimi potrzebami fizjologicznymi, które są częścią nas. Nie ma co udawać królewny z bajki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym: jesteście już długo razem, a on Cię nigdy bez makijażu nie widział? To lepiej czym prędzej mu się pokaż, żeby nie zwiał od razu rano po nocy poślubnej. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie to jest trochę niezrozumiałe: do ślubu zawsze się starasz, żeby być ładna, umalowana, uczesana, fajnie ubrana, a potem po ślubie zamieszkanie razem i jest fizycznie niemożliwe, żeby utrzymać ten stan (chyba że jesteś skłonna wstawać o 4 rano na depilację, prysznic, makijaż i co tam jeszcze, zeby luby, gdy otworzy oczy ujrzał Cię w najlepszej odsłonie). Stąd chyba biorą się historie, że "kobieta po ślubie kompletnie się zmieniła" albo że "facet się zapuścił i ogląda z piwem mecze". Proste: do tej pory tych swoich "wersji" nie pokazywaliście sobie nawzajem, bo spotykając się zawsze staraliście się wyglądać jak najlepiej, a mecze, piwo i brak makijażu były wtedy, kiedy lubego/lubej w pobliżu nie było, ale BYŁY, bo to normalne rzeczy. Dlatego właśnie jestem gorącą zwolenniczką zamieszkania razem przed ślubem, bo zanim przyjdzie do formalności można sobie spokojnie poznać te normalne, a nie ulepszone, "randkowe" wersje siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika126
Dawniej ludzie jakoś zamieszkiwali ze sobą dopiero po ślubie i wszystko było dobrze, małżeństwa były udane i nikt nie robił z nich stworów ze świata baśni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie po slubie
dzięki dziewczyny za odpowiedzi, chociaż jakoś mnie nie pocieszyły... tak, nie mieszkałam z nim przed ślubem, ze względu na przekonania - takze nie uprawialam seksu znamy się kilka la, i właśnie jak napisala to jedna z was: "randkowaliśmy", ale nie znaczy to ze jestem niedojrzała, bo wręcz przeciwnie-całkiem całkiem świadoma decyzji dotyczącej małżeństwa a co w tym dziwnego ze się krępuję? nie chce zeby wąchał moje baki, patrzył na mnie rano nieswieżą itp... od kiedy to kwestia dojrzałości? martwię sie tylko trochę tymi "higienicznymi" aspektami życia, bo do tej pory rzeczywiscie widywał mnie uczesaną, pachącą i umalowaną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika126
Jeśli Cię kocha to nawet nie zwróci uwagi na to, że nie masz makijażu, czy masz na sobie rozwleczony dres. A "bąki" i inne wspomniane to fizjologia która dotyczy nas wszystkich, więc nie ma się czego wstydzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie po slubie
łatwo ci mówić... tym bardziej ze ja nie chce sluchać czy wąchać tych jego "atrakcji"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika126
Ja też niedługo wychodzę za mąż. Nie mieszkaliśmy razem przed ślubem, ale jakoś mnie to wszystko nie przeraża. U Ciebie w domu rodzinnym wszyscy są zawsze pięknii, pachnący i eleganccy? Pomogę Ci, NIE .. I jakoś z nimi wytrzymujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×