Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hi-za-ga

wdowa

Polecane posty

No i zaczal sie nowy tydzien:) Tradycyjnie zapraszam na kawke i zycze milego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Cześć dziewczyny,mój wpis też wczoraj gdzieś się zgubił i pokazał się pózniej.Dzisiaj jest u mnie słonecznie i mrózno.,wolę już taką pogodę.Ja twierdzę że Panu Bogu się wiele rzeczy nie udało,chodzby to że zabiera tak młodych ludzi .Przecież nasi mężowie powinni jeszcze żyć ,wychować dzieci,doczekać się wnuków i pożyć jeszcze na emeryturze.A wyszło że sama będę żyła z tym wszystkim.Mimo wszystko życzę wam bardzo przyjemnego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane! Rzeczywiście, zaczął się kolejny tydzień. U mnie jest pochmurnie i pada śnieg a nawet tylko śnieżek. Zaglądam przez okno i przydałoby się wyjść odśnieżyć samochód. Dwa dni go nie ruszałam i ma dość pokaźną śniegową czapkę.Pralka "chodzi" z ciuchami podomowymi. Wypiłam kawkę, zjadłam śniadanie, podgoniłam trochę drugi rękaw sweterka, obiad mam gotowy od wczoraj i nie mam pomysłu na dalszą część dnia. Nie mam na dzisiaj żadnego służbowego wyjścia. Trochę pogrzebię w wirtualnym świecie i może coś się"urodzi" w mojej głowie. Do wiosny już tylko 65 dni a prognostycy straszą nas kilkutygodniowym śniegiem.Brrr jak to strasznie brzmi. Kalendarzowa wiosna zaczyna się 21 marca ale już w okolicach Dnia Kobiet robi się wiosennie. Tak, że moje Kochane byle do wiosny a na pewno będzie nam wszystkim lepiej i weselej. Dobrego dnia i do zobaczenia się wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkie.Mroźno,zimowo i smutno.Wieczory robią się coraz krótsze i będzie nam z tego powodu może trochę lżej weekend minął jak każdy smutny ,samotny w pojedynkę.Kawa nie smakuje samotnie.nie ma do kogo ust otworzyć pies nie chce mówić pobiega po dworze i śpi.Ech takie to wszystko trudne. Żeby to jeszcze to tak łatwiej to życie płynęło to tak zawsze pod górkę,chociaż lata z górki. Nie jesteśmy na tym świecie jedyne które są same i każda z nas pomimo,ze cierpi z powodu braku drugiej osoby to jeszcze jest jakiś "mól" co gryzie.Uśmiechajmy się ,słuchajmy muzyki,spotykajmy się ze znajomymi i to nam pomoże w jakimś stopniu przetrwać ten trudny czas. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Witam wieczorkiem ! Zauważyłam, że ostatnio wpisy moje tak jak i u Was dodają się z opóźnieniem. U mnie mroźno i wieczorkiem zaczęło sypać śniegiem. Jutro znowu będzie odśnieżanie, ale wolę już tak niż deszcz i wiatr. W domku pusto się zrobiło, młodzież pojechała. Przez weekend się uczyli pilnie, to nawet za bardzo się nie porozmawiało, ale sama świadomość, że ktoś jest , to człowiek inaczej funkcjonuje, a i zajęć wtedy więcej. Teraz tak będzie, dopóki sesja się nie skończy. Smutna ja z moim mężem poznałam się niedługo przed moimi 18 urodzinami i tak już zostało, że byliśmy cały czas razem i nie tak to miało się zakończyć. Mój mąż marzył o wnukach i o tym , że będzie dla nich majsterkował w ogrodzie, jeszcze w tym roku nawet o tym rozmawialiśmy. Ja rozmyślałam jak to fajnie będzie kiedyś na emeryturze, więcej czasu na różne rzeczy, a teraz się czuję jakby połowa mnie też umarła i nie mam na nic ochoty. Miłego wieczoru życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betiiW
Fili-pinko ja tez mam takie wrazenie jakbym była półmartwa..., na nic nie mam ochoty nawet jedzenie straciło smak. Boje sie ze umre z tej TĘSKNOTY, ja do tego wszystkiego nie pracuje, wiec nawet nie mam kontaktu z ludzmi.., jak zginął mąż to byly przy mnie tłumy teraz nie ma juz nikogo...:(( Przykre strasznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Babeczki! Kolejna kartka z kalendarza za nami. Za oknami prawdziwa zima, mrozik trzyma i podobno tak będzie do piątku a weekend jeszcze bardziej mroźny. BetiiW, piszesz o tłumach wokół Ciebie. Te tłumy to pewnie przed i na pogrzebie. Jedni z rzeczywistą ostatnią posługą a większość z czystej ciekawości. Wszyscy z deklaracjami pomocy o której po kilku dniach nie pamiętają.Jeść musisz, masz dzieci i musisz dla nich żyć. Ja, żeby zjeść jakiś posiłek, który sobie przygotowałam, musiałam czymś się dodatkowo zajmować. Rozkładałam przed talerzem krzyżówkę albo książkę i jadłam mechanicznie. Jadłam a wszystko rosło mi w gardle.Najgorszy, wczesny okres żałoby przypadł u mnie na lato. Wychodziłam na cmentarz po śniadaniu i zapominałam o bożym świecie.Wracałam do domu, coś przegryzłam, napiłam się i znów szłam na cmentarz. Bywały dni, że 3 razy dziennie tak mnie nosiło.Unikałam ludzi, ponieważ najzwyklejsze w świecie "dzień dobry" wywoływało u mnie płacz, żałość okrutną.Nienawidziłam ludzi, siebie i wszystkiego co składa się na życie. Przez ponad rok moja siostra przyjeżdżała do mnie z Niemiec na 3-4 dni praktycznie co miesiąc. Było to dla mnie jak największe święto.Miałam "żywego człowieka" u siebie w domu. Spokojniej spałam. Gotowałam posiłki bo miałam dla kogo i jadłam bo miałam towarzystwo przy stole. Leków nie brałam, bo prawie każdy powoduje jakieś zaburzenia koncentracji. Przez ponad 2,5 roku codziennie byłam na cmentarzu. Od początku tego roku( a zaczął się on u mnie grypą) na cmentarzu byłam tylko 6 razy.Obiecałam siostrze i bratu, że więcej czasu poświęcę na swoje przyjemności a na cmentarz będę chodzić 2-3 razy w tygodniu. Może mi się to uda. Życzę Ci wytrwałości. Żal i tęsknota nigdy nie przeminą i rana nigdy się nie zagoi. Im większy upływ czasu tym jest gorzej. Jesteś młoda i wszystko jeszcze przed Tobą. Teraz każdego dnia zaglądam tu do nas i muszę przyznać, że takie anonimowe wyrzucanie z siebie swoich smutków i radości, wspomnień to doskonała terapia.Z żadną koleżanką w realu nie rozmawiam tak jak z Wami. Kolorowych snów Babeczki i ciepłych łóżeczek w tą mroźną noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
filipinko, betti - wiem co czujecie bo ja mimo iż juz trzeci rok sama ze wszystkim wojuje to caly czas czuje sie jak automat - chcialabym żeby bylo inaczej, staram sie organizowac jakos czas- spotkania rodzinne, ze znajomymi chodzi mi o dzieciaki szczegolnie mlodsze żeby mialy kontakt z rowiesnikami ludzmi ale czesto myślę że jest coraz ciezej gorzej. Betti- tak to juz jest z tymi ludzmi, na pogrzebie zawsze tlumy, obiecanki cacanki, ale ja juz na pogrzebie jak sluchalam to wiedzialam że wiekszosci to z pewnoscia juz nawet nie zobacze- no coż- takie życie, ale duzo tez od nas zależy, ja poczatkowo bardzo sama na wszystkich sie zamknelam - dopiero w tamtym roku zaczelam wychodzic do ludzi, zaczelam od rodziny i chociaz tyle z tego życia mam że poki co nie starszne weekendy święta bo mozemy ciagle gdzies jechac, moje kuzynki mają dzieci w wieku mego malego wiec czesto jest wesolo przynajmniej dla dzieciakow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny - przywołam Was do porządku- nie dołujmy się. Każdej z nas było, jest ciężko- ale musimy żyć. Tak jest świat stworzony. Widać jesteśmy silne bo ponad swoje siły nic nie dostaniemy od losu. Jeszcze nie wiemy co która z nas ma do zrobienia. Ja przynajmniej poznaję ludzi i świat wokół, a którego nie widziałam aż z takimi detalami. Myślę,że powinnyśmy sobie otuchy dodawać. Sorki jeśli obraziłam ale naprawdę życie jest piękne i trzeba z niego czerpać ile się da dopóty dopóki możemy. Nigdy nie wiemy do kiedy to będzie. Mój mąż 5lat chorował - miał 9 operacji głowy, miał oko szyte co kilka miesicy ponieważ zapalenie rogówki można było tylko tak wyleczyć. A jeszcze jak kolano rozwaliłam na nartach to ze mną do lekarza chodził. i zawsze mówił, że życie jest piękne . Ani razu od niego nie słyszalam skargi. Miałyśmy jedno życie a teraz mamy drugie inne życie i jesteśmy starsze, mądrzejsze i trzeba umieć sobie poradzić. Jeszcze raz- nie gniewajcie się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betiiW
Andii, Smutna wasze wpisy dokladnie odzwierciedlają co czuję..,jeszcze rano jest a ja juz plakalam, jak sie budze to leze jak sparalizowana w łózku, zanim wykonam jakikolwiek ruch mija dobrych pare chwil U mnie dopiero w piątek 7 m-cy bedzie jak mąż wyszedł..., na cmentarzu jestem co dziennie, nie ma znaczenia czy pada deszcz, czy swieci slonce to jedyne miejsce w ktorym musze byc koniecznie kazdego dnia .w niedzielle bylo -11, a ja siedzialam na laweczce i plakałam... Dziekuję Wam Kochane za wsparcie, renko nie gniewam sie na Ciebie bo dobrze jak ktos do pionu stawia chociaz na mnie na razie to nie działa niestety...Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
reenka, zdecydowanie sie z Toba zgadzam:) Mamy jedno zycie. Maz mial wlasne, i my mamy wlasne. Nie zmarnujmy go i nie zyjmy "obok". Po prostu zyjmy. Milego dnia Dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam,Reenko masz rację co do swoich słów i ja się na pewno nie gniewam.Miłego dnia życzę ,do wieczora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane! W którą stronę kraju nie zaglądniemy, wszędzie biało, wszędzie zima. U mnie dzisiaj rano około 9,oo było trochę słonka i aż -14 stopni. Miałam służbowe wyjście z którego wróciłam dopiero po 14,oo. Szybki obiad, przebieranie i wyszłam "odkopać" i trochę rozgrzać samochód. Odpalił za pierwszym razem. Napracowałam się solidnie ale trzeba było to zrobić, ponieważ na dzisiejszą noc zapowiadają u nas do -1 stopnia i opady śniegu z deszczem i samego deszczu. Gdybym nie usunęła wczorajszego śniegu to jutro miałabym lodowe autko. A wracając do bardziej przyziemnych spraw to każda z nas jest w stanie postawić na baczność wiele osób, pomóc i doradzić również wielu. Gorzej jeśli chodzi o samą siebie. Przed rodziną i znajomymi udajemy, robimy dobrą minę do złej gry, dusimy wszystko w sobie. Za to noc i poduszka a najlepiej jeśli to poduszka męża, są nasze, dajemy upust stresowi, żałości i łzom. Każda z nas to przerabia. Bardzo dobrze, że na tym forum rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Już wcześniej pisałam, jest to dla nas najlepsza terapia mimo, że często wywołuje płacz. Kiedyś ktoś mądry powiedział mi, że należy płakać, nie powstrzymywać łez z łzami wylewamy z siebie związki arsenu, jednym słowem truciznę. Jest też inna "szkoła" dotycząca płaczu. Dowiedziałam się o niej bardzo niedawno. Starsza pani widząc jak płaczę nad grobem męża, podeszła i powiedziała " dziecko, przestań płakać, ty jego topisz". Trochę to mnie ruszyło, bo cóż ją może obchodzić co ja robię na cmentarzu. A dzień wtedy miałam paskudny. Po kilku minutach uspokoiłam się i przyszedł czas na refleksję. Od tamtej pory staram się panować nad emocjami ale nie zawsze wychodzi tak jak sobie tego życzę. Czy widzicie, że jeszcze nie ma mroku? Dzień już taki fajny. Z wiosną wszystkie staniemy się lepsze, weselsze i bardziej do ludzi. P{ozdrawiam Was wszystkie Babeczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam Wasze ostatnie wpisy i przypominam sobie, jak to było w pierwszych miesiącach i latach... Jak sobie przypominam, to kiedy minął pierwszy szok i środki uspokająjace przestały działać, to różne uczucia i myśli przechodziły przez moją głowę. Gniew, niedowierzanie, rozpacz. Potem była chęć ucieczki, rozpoczęcia życia na nowo, w innym mieście. Nawet ta próba częściowo się udała, bo przez pół roku dojeżdżałam raz w tygodniu do pracy 200 km. Nonsens, powiecie? Ale gdyby mi się udało znaleźć tam pracę na cały etat, to kto wie? Potem zaczęłam robić prawo jazdy zupełnie od podstaw, chyba 5 razy podchodziłam do egzaminu, a w czasie tych jazd próbnych dzieci siedziały z opiekunką i mamy nie oglądały. Na szczęście zakończyło się to sukcesem i już nie wyobrażam sobie życia bez samochodu. W odróżnieniu od większości z Was nie jeździłam co dzień na cmentarz, ponieważ bliżej miałam do kościoła, Można powiedzieć, że chyba jedyną pozytywną rzeczą, jaka łączę z odejściem męża było moje nawrócenie. W szczenięcych latach odeszłam od Boga, myśląc po dziecinnemu, że jak nie wysłuchuje moich modlitw, to NIE. A przeżywając śmierć męża zaczęłam się zastanawiać, że życie ludzkie nie może się przecież w taki sposób kończyć, że MUSI być COŚ więcej. I w ten sposób odzyskałam wiarę. Tylko, że była już dojrzalsza, zaczęłam więcej poszukiwać, czytać, pogłębiać wiedzę. Potem poznałam grono ludzi, którym też nie wystarczało pójście na mszę w niedzielę. To wszystko pomogło mi odzyskać równowagę i przywróciło chęć do życia. Oczywiście, zdarzają mi się trudne chwile.Nie jest powiedziane, ze będzie łatwo. Ale staram się ze wszystkich sił nie zatapiać w smutku, bo on wciąga, jak bagno i bez pomocy z zewnątrz trudno się z niego wydostać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie kobietki. Andi masz racje że tu możemy wylac z siebie to czego innym nie powiemy, nawet jak to nieraz głupoty to gdy to sie z siebie wyrzuci to jest lżej. Bardzo trafnie napisaląs odnosnie tego że czesto udajemy przed wszystkimi że jest ok a w nocy wylewamy łzy, szkoda ze tak musi byc. Hisako ty chyba z nas masz najdłuższy staż wdowieństwa, czy dalej tesknisz za mezem za tym co moglo byc a zostaląs tego pozbawiona? Pisalaś wczesniej że mialas możliwość wyjść drugi raz za mąż ale sie nie zdecydowalas, czy żałujesz że nic z tego nie wyszlo czy z tym czlowiekiem masz caly czas kontakt? Przepraszam ze tak wypytuję ale czasem sobie myślę że jak juz dzieci odchowam to moze gdzies po jakis portalach poszukam towarzysza na jesień życia, najlepiej jak by stanął sam na mojej drodze ale to juz od losu czyli od Boga zależy, moze nie dane mi juz z nikim byc i musze to zaakceptowac. Reenko, kadarko macie racje, nie mozemy sie tak dolowac, mamy jedno życie i musimy wszystko zrobic tak aby przeżyc je jak najlepiej, żeby nikt przez nas nie plakal a wrecz przeciwnie aby po nas płakano - szczegolnie biore to do dzieci, chce im stwarzac jak najlepsze warunki nie tyle materialne ale żeby czuły rodzine, wiedziały ze zawsze jest ta matka co im pomoże stanie w ich obronie mimo że jest sama. Miłego wieczorku wszystkim nam życze, ja go oczywiście spedzam w domku z małym, corki gdzies latają a my z maluchem bedziemy szykowac zaraz kąpiel- dobrej nocki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej - dzięki kobiety. Rano byłam z geologiem w terenie -on robił odwierty a ja się przyglądałam. Było pięknie: słoneczko lekko zamglone, biała ogromna przestrzeń, gdzieniegdzie oblodzone,oszronione,ośnieżone drzewa. Bajka. A potem ociepliło się: zrobiło się ciemno, wilgotno, głowa tak okrutnie zaczęła mnie boleć , że dopiero teraz dochodzę do siebie. Lubię w tej mojej pracy to, że dużo jestem w terenie. kiedyś jeszcze na studiach czy pracując tylko w biurze nawet sobie nie wyobrażałam , że tak ładnie jest w zasięgu ręki dosłownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Bola mnie wszystkie miesnie plecow, bo troche trenowalam, ale chyba zbyt intensywnie. Podobno cwiczenia fizyczne powoduja wydzielanie zwiekszonej ilosci endorfin. Ale ja oprocz zmeczenia wcale nie czuje zadnej radosci. Owszem, jestem z siebie zadowolona, fakt, ale gdzie ten szalony entuzjazm hehehe W piatek ide na impreze noworoczna. Moje dzieci sie ze mnie smieja, bo ja nie mowie ze NIE MAM sie w co ubrac, tylko NIE WIEM w co sie ubrac. Mowia, ze jestem jakas nietypowa kobieta. Wcale sie z tym nie zgadzam. Lubie ciuchy, uwielbiam kosmetyki i moj wyglad ma dla mnie znaczenie. Czyli jestem 100-% baba i dobrze mi z tym. Ide do wanny odpoczac. Aha, wlasnie zapowiedzieli ochlodzenie. A ja juz mam dosyc tego, ktore jest. Brrrrrrrrrrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Babeczki! Kaddarko, mam nadzieję, że na tą noworoczną zabawę masz partnera,bo jeżeli jest inaczej to marnie to widzę. Kiedyś Wam pisałam o weselu na którym byłam sama. Porażka, nigdy więcej. Nie czuję się jeszcze jak eksponat muzealny i nie nadaję się do roli obserwatora zabawy. Fajnie, że dzieci Cię dopingują do wyjścia z domu.Może ja też gdzieś bym wyszła? Od jutra zaczynam się rozglądać w okół siebie, bo być może że krąży koło mnie jakiś "sputnik" a ja go nie dostrzegam. Zdejmuję klapy z oczu i zaczynam nowy rozdział życia. Czy Wy Babeczki widzicie o czym ja tu piszę? Sama sobie nie dowierzam. Ale dobrze, że choć na wieczór wrócił mi humor. W dodatku bardzo fajno gadam sobie z jedną z nas. Co dwie skołatane głowy to nie jedna samotna. W stadzie raźniej. Miłego wieczorku wszystkim. Kolorowych snów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam .Zacznijmy żyć bo zapomnieliśmy jak wygląda prawdziwe życie każdej z nas.Gdzieśmy się zagubiły po naszej drodze.Myślę o sobie z kobiety pełnej werwy i humoru pozostały tylko wspomnienia.Człowiek się zatraca w przeżywaniu tego co nigdy już nie wróci.Ściągajmy te klapki z oczu być może uratujemy jeszcze to co w nas jest piękne.Bo każdy człowiek coś reprezentuje sobą lecz gdy się zamyka to zostaje smutek i "bagno".Andi 14 pięknie napisalaś zaczynasz nowy rozdzial w swoim życiu ,jest to już postanowienie czegoś czego nam tak bardzo brakuje. Silna wola i pokochajmy to życie ,ktore jest w nas i obok nas.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam was babeczki,myślałam że tylko ja robię dobra minę do złej gry,że uśmiecham się ,jestem na jakimś luzie i wszyscy wokół myślą że jest ok,że się pozbierałam do kupy chociaż wcale tak nie jest.Ale zauważyłam że to jest moja forma obrony przed wszystkimi nie chcianymi pytaniami.Wiecie że moja babcia też mówiła że jak się dużo płacze to ten zmarły topi się w naszych łzach.Ja to chyba już utopiłam męża.Ale ja wam życzę na dziś dużo ciepła i uśmiechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po smierci meza plakalam tylko raz, gdy lekarz zadzwonil w nocy i poinformowal mnie, ze maz zmarl 20 min temu. Potem wyrzycilam wszystkie jego rzeczy, zostawiajac tylko dokumenty, zdjecia i kilka drobiazgow. Powyrzucalam z domu kilka sprzetow, troche naczyn, reczniki. Kupilam nowe. I zaczelma nowe zycie. Na cmentrzau jestem raz w miesiacu, i ciagnie mnie tam nie tesknota, tylko poczucie obowiazku opiekowania sie grobem. Dlaczego? Nie dlatego, ze nie tesknie za mezem, tylko dlatego, ze wiem, ze jego juz nie ma i nie bedzie, ze jego grob jest tylko miejscem symbolicznym i ze takie symboliczne miejsce moglo byc wszedzie, niekoniecznie wlasnie tam. Wiec nie miejsce jest wazne, tylko to, ze czlowieka juz nie ma.Taka przyjelam filozofie. I wcale to nie oznacza, ze nie kochalam meza. Bylismy razem prawie 30 lat, w dobrych i zlych chwilach. W mojej pamieci bedzie zawsze, ale juz tylko w pamieci. Ja mam swoje zycie do przezycia. Mam swoje sprawy, swoje ambicje, swoje potrzeby. I wlasnie one sa dla mnie wskazowka jak zyc. A nie moje wdowienstwo. Okrutne? Sadze ze nie. Kazda z nas musi uporac sie z wlasnymi emocjami, kazda na swoj sposob. Czesto zakladamy maske. Ale czy dopiero teraz, po smierci meza? Moja maz chorowal kilka lat, podobnie jak i u Reenki. Wtedy takze udawalam - przed nim, przed dziecmi, tesmiacmi - ze jest ok. Udawanie jest wpisane w zyciorys kazdego czlowieka. A czy na codzien w pracy zawsze szczerze i otwarcie prezentujemy swoj nastroj? Z cala pewnoscia nie. Wiec moze nie demonizujmy tak bardzo tego naszego udawania wynikajacego z wdowienstwa. My sie po prostu zachowujemy tak a nie inaczej w konkretnych sytuacjach i miejscach, i to wynika z pewnych przyjetych powszechnie norm. Czyz nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane późnym już wieczorkiem. Coś się niedobrego dzieje z naszym forum. Napisałam kolejnego posta około 16,oo i wcięło go definitywnie. Dzisiejszy dzień mroźny, mglisty i bardzo zimowy nie nastrajał do dłuższych spacerów. Bardzo uważnie rozglądałam się wokół siebie i nie znalazłam dzisiaj swojego sputnika. Widocznie to jeszcze nie ten dzień. Miałam kilka spraw do załatwienia a że każda w innej części miasta,musiałam odskrobać auto(odśnieżyłam wczoraj). Byłam też u męża a tam małe odśnieżanie mnie nie ominęło. Dzień minął i jesteśmy znów starsze o jeden dzień. Starsze to pewne ale czy mądrzejsze?Myślę, że tak. Wczoraj deklarowałam, że zacznę więcej myśleć o sobie i dbać o swoje wygody. Tak się też dzisiaj stało.Nie zaprzyjaźniłam się z deską do prasowania i żelazkiem. Robiłam wszystko i nic. Skończyłam sweter na drutach a jutro będę go zszywać i robić pliskę przy dekolcie. Jednym zdaniem same przyjemności. A co u Was Kochane? Teraz "szkło kontaktowe", po nim pomyślę o spaniu. Bywajcie do jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej-ale ponury dziś u nas jest dzień. Okrutnie takich nie lubie. Tak trochę o tym udawaniu. Nie sądzę, że udajemy. Przecież nie będąc jeszcze wdowami miałyśmy też różne kłopoty. I ludzie będący w związkach też mają kłopoty: alkoholizm, kredyty, zdrady, choroby, oszustwa..... Obyczajowości jest taka, że nie eksponujemy swoich emocji niezależnie od tego jaki etap życia przeżywamy. Uważam, że może to nie udawanie tylko zwyczajny sposób bycia. Po prostu innych to nie dotyczy i tyle I podobnie jest z nami. Zgadzam się z poglądem, że mamy skłonności do demonizowania naszego z stanu. Społeczne jest też przyzwolenie na to, że wdowieństwo to inny stan. W pewnym sensie inny ale nie musimy być przez to faworyzowane czy inaczej traktowane. Np matka dziecka chorego na białaczkę co ma powiedzieć. Miałam styczność z taka osobą: mąż i ojciec ich porzucił bo problemy były za duże. A tutaj pomarudźmy sobie ale też i pomużmy:). Korzystajmy ze swoich doświadczeń i uczmy się od innych. A teraz w końcu znalazłam wyjazd na narty-moja młodzież jeszcze chce jechać przed nast. semestrem na narty- przez 3 dni grzebałam w necie aż znalazłam w miarę przyzwoity wyjazd.- super. Cieszę się bardzo, że moi chcą jeszcze ze mną jeździć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zciwohce
Witam Panie.Chciałabym dołączyć.Na początek mam pytanie kto jest z Krakowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna, każda z nas jest inną osobą. Moje doświadczenia z całą pewnością nic Ci nie pomogą. Zaspokajając jednak Twoją ciekawość powiem tylko tyle, że rozstałam się z tym człowiekiem. Głównie z dwóch powodów: nie pokochałam go i nie zaakceptowały go moje dzieci. Na początku wydaje się, że bez mężczyzny nie uda się zrobić kroku. A potem zaczyna się to zmieniać w miarę odnoszenia sukcesów. Jestem otwarta na nowe znajomości, ale jak dotąd nie znalazłam nikogo godnego zaufania.Może mam za duże oczekiwania, ale moi rówieśnicy, a już nie mówiąc o starszych - są bardzo wygodni i przywiązani do schematów. No i szukają co najmniej o 20 lat młodszych. Kaddarko, podoba mi się Twoje podejście do życia. Ja cmentarz odwiedzam bardzo rzadko i też z obowiązku. Śmierć męża zamknęła przecież tylko pewien rozdział w moim życiu, a rozpoczął się kolejny. Czy byłaś już na tym balu karnawałowym i jak wrażenia? Jaką w końcu wybrałaś kreację i czy dobrze się bawiłaś? Pozdrawiam wszystkie forumowiczki, także te nowe z Krakowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Hej dziewczyny ,u mnie pochmurno ale przynajmniej nie sypie.Tęsknię już za wiosną i za tym ciepełkiem .Coś często znikają te wpisy nasze albo pokazują się z opóznieniem.Ja zaczynam przestawać rozczulać nad sobą,wiem że będą te gorsze i te lepsze dni i oby tych lepszych jak najwięcej .Wiem że jeszcze nie raz będę się skarżyć na swój los,ale ktoś mi wczoraj powiedział że przede mną jeszcze dużo szczęśliwych dni a moje życie się jeszcze normalnie ułoży.Więc postaram się teraz patrzeć w przyszłość optymistycznie.Oby mi się tylko udało......Miłego dnia wam życzę na razie pa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane! Kolejny zimowy, pochmurny, mroźny dzień za nami. Do wieczora jeszcze trochę pozostało. Zima rozpanoszyła się w całym kraju. Na nadmorskich plażach leży śnieg, w górach śnieg i w dodatku mgła. Jedno jest pocieszające w tym wszystkim, co raz bliżej WIOSNA. Dzisiaj znów odśnieżałam samochód bo w nocy dosyć, dosyć sypało. Zrobiłam to bardzo dokładnie, żeby nie zwrócili mi uwagi albo nie robili podśmiechujek w stacji diagnostycznej. W sobotę kończy mi się przegląd rejestracyjny i trzeba było go zrobić a przy okazji "wyskoczyć" z 99,-zł. Jutro zaczyna się weekend, niektóre z nas szykują się na balety, niektóre na inne przyjemności a reszta? na przykład ja? ...Dzień nie podobny do dnia, puste kartki bez dat. Czasem ból, czasem żal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×