Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hi-za-ga

wdowa

Polecane posty

Gość fili-pinka
Ja właśnie nie rozmawiam z ludźmi na ten temat, jedynie z rodziną i to nie ze wszystkimi, a tęsknota jest ogromna i z dnia na dzień coraz większa. Mój mąż żył jeszcze 10 dni po wypadku i ja myślałam , że jak jest już w szpitalu, ma opiekę to już nic mu nie grozi, że go uratują a stało się inaczej. Ciągle to analizuję i do różnych wniosków dochodzę i myślę, że nie chciałby żyć jako kaleka, a to mu naprawdę groziło i chyba dlatego odszedł. Masz dzieci w wieku takim, że bardzo potrzebują taty i starszy i młodszy, ale też Ty musisz się skupić na ich wychowaniu, masz obydwoje pewnie jeszcze przy sobie. Moje dzieci są na studiach, kawałek od domu, a ja sama , ale trzeba brać się w garść i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brać się w garść dobrze powiedziane-bo my naprawdę musimy myśleć o sobie i robić wszystko by dalsze nasze życie nie było nudne.Teraz doszłam do wniosku,że gdy pracujemy to jesteśmy z ludźmi i jest fajnie,czas szybciej biegnie .Ja od jakiegoś czasu chodzę do starszej osoby,zanoszę posiłki i zakupy jeżeli coś jej potrzeba. Nie wyobrażam sobie takiego życia-czekać aż ktoś przyjdzie przyniesie jedzenie i choć na chwilę porozmawia.Smutne to jest ale prawdziwe. A teraz się przedstawiamy tak:jestem z woj śląskiego mam dwoje dzieci wiek 35 i 32 lata czworo wnucząt najstarsze 12 lat w tym roku będzie 3 lata jak jestem wdowa.Mieszkam w bloku. Jeszcze dodam,że mam psa beagle i jest to mój jedyny przyjaciel. Pozdrawiam i miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Witajcie Kochane! Szczególnie serdecznie witam Ciebie bettiW, ponieważ jesteś u nas nową forumowiczką. Ja też krótko tu jestem i uważam, że jest ok. Po raz kolejny przedstawiam się; Wdową jestem od czerwca 2010. Mam 1 dorosłego bezdzietnego syna (41 lat), który mieszka daleko od Polski. Jestem emerytką bardzo intensywnie pracującą społecznie. Lubię morze, las,dzieci , wszystkie zwierzęta, mądrych ludzi,wyjazdy w plener, jazdę samochodem, politykę, literaturę piękną, robótki na drutach i szydełku, umiem szyć, lubię wszystkie babskie prace prócz prasowania. Nie lubię bigotów i faryzeuszy, kłamczuchów,szpanerów, wszelkiej maści kombinatorów, być sama - a jestem, fałszywego współczucia - co łatwo się wyczuwa, samotnych i długich wieczorów. Moimi najlepszymi przyjaciółmi, którzy nigdy mnie nie zawodzą ani nie robią przykrości, są komputer i TV. W przeszłości pracowałam przez prawie 40 lat na różnych odpowiedzialnych stanowiskach a przez 7 lat byłam szefem dużego zakładu pracy. Jak widzicie kura domowa ze mnie żadna. Raczej na pewno człowiek czynu. Mieszkam w bloku, mam dla siebie aż 3 pokoje. A teraz do rzeczy. Wracam do żywych Kochane. Dzisiaj wyciągnęłam zaczarowane pudełeczka, poprawiłam urodę i wyrwałam się samochodem z domu. W nocy i do południa padał u nas deszcz ale od 13,oo godziny było już pięknie i słonecznie. Nie myślcie, że jestem tak nierozważna i pozwoliłam sobie na jakiś spacer po grypowej historii jaka mi się przytrafiła na konie grudnia. Pojechałam do MPiKu po książkę, do mojego Kochania na cmentarz i do Rossmanna po krem na noc i jeszcze po drodze po pieczywo i nabiał. Jak widzicie zachowuję się jak rozsądny człowiek. Trochę zmarzłam w stopy bo zatrzymał mnie znajomy dyrektor szkoły i uciął sobie gadane. Po powrocie wskoczyłam w domowe ciuszki i wełniane kapcie i jest już wszystko ok. Wypiłam kawkę, pozdrowiłam Hi-za-gę, pobiegałam po nadmorskich plażach i stokach narciarskich. Reenka i Kaddarko na Czarnej i w Zieleńcu liczne "przebiśniegi"i mało ludzi. W nocy zapowiadają w górach opady śniegu nawet do 10 cm. Ciekawe czy sprawdzi się zapowiadane przyjście prawdziwej zimy po 10-ym stycznia. Na północy i wschodzie zima męczy nasze Koleżanki a u nas na południowym-zachodzie jakieś przedbiegi przedwiośnia o 2,5 miesiąca za wcześnie. Pożyjemy, zobaczymy. Do zobaczenia się wieczorkiem. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mona40
Witam, wchodzę na forum od jakiegoś czasu i tak sobie czytam jak sobie radzicie. Mam 40 lat od wrześnie ubiegłego roku jestem wdową (strasznie to brzmi) Mój mąż odszedł nagle na zator płucny. Też sądziłam że jak już będzie w szpitalu to już nic się nie stanie, ale niestety na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. I niestety z czasem wcale nie jest lepiej tylko coraz gorzej bo uświadamiam sobie że to koniec i dalej musze sobie radzić sama. Byliśmy razem 21 lat. Mam dwoje dzieci 14 lat córka i 6 lat syn. Pozwolicie że od czasu do czasu coś tam do was skrobnę? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie starsze i nowsze Forumowiczki- bettii mona - mam nadzieję ,że się zadomowicie, mieszkam pod Wrocławiem, dzieci: syn- 19 i córka 21 lat-studIują na pwr, ja45 właściwie 46, projektuję i nadzoruję budowy,mam dużego i groźnego/jak dla kogo/ psa i zółwia w akwarium;) Zwykle mam dwa urlopy w roku ; zima na narty latem nad morze. Lubię ruch. Wczoraj sobie pobajerzyłyśmy z koleżankami, szampana i winko wypiłyśmy, dziś była sobota porządkowa, ok 15 tej pojechałam z psem na pole i Filipinko tez niektóre roślinki chcą rosnąc-ale masz rację w ubiegłym roku było podobnie.Koło domu liście pozbierałam a tam rozpaliłam w piecyku bo było strasznie zimno. Zadzwonił wspomniany kolega z Anglii-. Miło ,że pamięta o mnie. Mówi, ze dużo dla niego zrobiłam:był w depresji bo stracił firmę i żonę i podobno po rozmowach ze mną dźwignął się do życia. Miłe to jest . Może i prawdziwe-tak wygląda. No a z nartami tak się skończy, że w lutym do Austrii pojedziemy. Bo u nas kiepsko. Smutna - wiesz, ze ja tej łazienki nie pomalowałam. Musze w przyszłym tygodniu to zrobić-mam nadziej, ze znajdę czas- zresztą jak zaplanuję i nic nie wyskoczy to zrobię. A teraz muszę popracować- ustawić przelewy na rok, bo biura cokolwiek przygotować i domek porysować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobietki, szczególnie milo witam nowe kobietki, betti i mone, bardzo mi przykro że przez takie a nie inne okoliczności tu sie znalazlyscie ale takie życie, a smutek i żal śmiało wylewajcie tu bo to pomaga, ja przynajmniej jak tak naskrobie to jak bym wyrzucila balast z siebie i taka lżejsza jestem i znowu moge pokonywac trudności dnia codziennego. Mimo że za chwile min ie 3 lata to cały czas to jest świeża dla mnie rana, wszystko pamietam jakby bylo wczoraj, mam nadzieje że kiedys juz tak nie bedzie bolało. Co do dnia dzisiejszego to bardzo mily dzień mialam. Juz przed 10.00 mialam gosci, przyjechał brat meża z żona i synem-moim chrzesniakiem- kawaler juz 19 lat bedzie mial, pojechalismy do miasta po listwy, kleje itp, szwagier mojemu malemu do pokoju sprawił fajne takie ala foto tapetki na sciane z samochodami, jak majstrowali w domu to moj synek to do wujka to do mego chrzesniaka caly zcas latal, pomagal, cos podawal - taki zaaferowany byl ich robotą że az zesmy sie smiali ze tak chce pomagac. Mam duzo rzeczy naprawionych, poprawionych, dorobionych ale najważniejszego tapetowania juz nie zdazyli a i jeszcze szwagier nowe rzeczy powynajdywał, wiec za niedlugo tez przyjada a chrzesniak powiedzial że w piwnicy zrobi porzadek na blacie gdzie meza wszystkie wiertarki srubki narzedzia bo tam bajzel i nie wiadomo co mam. Jak chłopaki tak majstrowali w domu, a my ze szwagierka mialysmy troche czasu to wspominalysmy dawne czasy, nasze zapoznania i wyjazdy przyjazdy ich do nas nas do nich, fajne wspomnienia mamy, mysle że to że trzymalismy sie z mezem blisko nich i tesciów to moge teraz na nich liczyc, a szwagierce powiedzialam że opłaciło jej sie czekac na jej meza bo teraz ma jak krolowa bona, w domu chlopaki jej wszystko zrobia, zawioza ja gdzie trzeba, przywioza, nagotuja wyremontuja - potwierdzila ze te póżne zamążpójscie tylko jej na zdrowie wyszło, chociaz mowiła że był czas jak skończyła 33 lata i byla tzw stara panną to nawet juz nie myslala ze wyjdzie za mąż, urodzi dziecko - a jednak niezbadane są wyroki boskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna- u mnie mineły w sierpniu trzy lata. W tych narzędziach mojego męża ciągle coś znajduję. Ale teraz już wiem co mi będzie potrzebne co do czego służy itd. Tylko nie wiem co z maszynami stolarskimi tzw Dyma mam zrobić. Mój mąż mówił żeby je sprzedać , ale jakoś tak nie mogę. Koledzy mówią,żeby trzymać bo syn lub córka pewnie budować sie będą i im się te maszyny przydadzą. No nie wiem. Ale nich na razie stoją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha- dziewczyny ja z pólnocnego wschodu, melduje że zimy nie ma,od paru dni jest chlapa, ale moze cos bedzie bo rano jak wracalam z biegania to popadywal śnieżek a teraz jest 0 stopniu, wiec jak przymrozi i troszku dopada to znów moze bedzie ladnie, zimowo bialo. Z waszych skrotow tak: Hi-za-ga na codzień sama, tak jak andi, reenka dzieci studiuja chyba tez poza domem- wiec wiecej sama. A z dziecmi na codzien ja, aleksandra, mona, beti. Filipinko jak z toba bo ominelas prace domowa:). Kto jeszcze sie ociaga:), pisac kobietki to potem jak sie czyta to taki lepszy obraz jest. Reenka - dzis własnie chwalilam sie rodzince jak robiląm cekol, zalepialam dziury, malowalam, to sie smieli ze moj mąż pewnie jak siedzial dzies wygodnie to spadl jak widzial co wyczynialam bo oni tez wiedza jak bylo, że jak jakies malowanie, tapetowanie to ja za dzieciaki i do mamusi bo brud halas to byl dla mnie nie do zniesienia, a co do twego malowania to musisz zlapac dobry wiatr bo ja jak juz sie nastawilam psychicznie to jakos poszło. Ide juz malego szykowac do spania, corki poza domem, mlodsza to za niedlugo bedzie a starsza znowu na randce, ale jutro juz powiedziala że sie uczy, wiec moze aż tak nowa milosc jej nie namiesza w glowie że zawali szkole mature itp.-troche sie tego obawiam ale nie chce jej niczego zabraniac bo ile tego życia na takie piekne chwile. Milego wieczorku wszystkim życze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
reenka co do narzedzi maszyn, to dzis jak szwsagrowi zepsula sie jego wiertarka to ja mowie że przyniose bo przeciez jest w piwnicy, no i n ie znalazlam i pytam sie corki gdzie tata trzymal wiertarke, a cora mowi że napewno mowil gdzie co jest tylko ze my go nigdy w takich sprawach nie sluchalismy, pokazywal nam jak korki w razie jak wysiada gdzie wlaczac gdzie jakie narzedzia i do czego ale zawsze mu mowilam po co ty mi kotek to mowisz przeciez to mi do niczegfo przy tobie nie jest potrzebne- i widzicie trza jednak bylo sluchac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Witam wieczorkiem ! U mnie zimy brak, ciągle pada i wieje na zmianę. Dzisiaj jedynie bez deszczu i wiatru to pojechałam na cmentarz posprzatać, bo lisci nawiało i na nagrobku pełno piachu. Musiało ostro wiać wczoraj bo aż znicze pospadały. Muszę coś na wiosnę zrobić wkoło pomnika, tzn. wyłożyć czymś, nie wiem jeszcze czym , może coś doradzicie, bo wkoło jest taki piach i jak pada deszcz to pryska właśnie na nagrobek. Mam też różne urządzenia, które mąż sam skonstruował do metaloplastyki, ale na razie nie zastanawiam się co z tym zrobię, bo wiem że nie lubił pozbywać się takich rzeczy. Smutna moja praca domowa - ja w tym roku skończę 43, syn 22 , córka 21. Studiują kawałek od domu, to na co dzień jestem sama- za kilka dni będzie 5 miesięcy i za kilka dni rocznica ślubu. aha jestem z zachodniopomorskiego. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Filipinko najlepsza jest kostka granitowa-moze być betonowa ale lepiej wygląda granitowa. Ja do czasu zrobienia kostki miałam paski sztucznej trawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam ślubu rocznicę 27 stycznia, a smierci 15 sierpnia-masakra:(imieniny męża 21 stycznia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mona40
Cieszę się że do was trafiłam, trochę trudno mi sie dorwać do pisania bo mam niestety podwójną konkurencją, a komp jeden. Ja zaczęłam robić prawo jazdy. Czymś musiałam się zająć na szczęście moi rodzice mogli zająć się dziećmi i tak dobrnęłam do końca tzn. wczoraj miałam 1-szy egzamin i na 75% procent zdałam:) Testy mam za sobą i zdołałam wyjechać na miasto i niestety przy cofaniu wymuszenie. Może za 2-gim razem sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Renko a między kostkami te fugi nie porastają mchem ? kostka granitowa by mi pasowała do ciemnego nagrobka, bo betonowa faktycznie nie załadnie wygląda. u mnie rocznica śm. 14 sierp. Moni będę trzymać kciuki, tylko wcześniej napisz kiedy zdajesz. Dobrze że się zdecydowałaś zrobić prawo jazdy, bo to bardzo ułatwia życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie - a jeśli zacznie coś wyrastać to trzeba Randapem potraktować i już. Ja własnie muszę teraz przełożyć , ponieważ pozapadała siś w niektórych miejscach. Ale ok jest kostka. Mona /jeśli bład to sorki/ powodzenia życzę - bo bez prawka to jak bez ręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mona40
Dzięki, z egzaminatorem niestety nie ma dyskusji ja chciałam tylko się trochę wysunąć bo nic nie widziałam a on od razu koniec :( następny mam 14 lutego dopiero. . Dobrej nocy bo niestety dałam dzisiaj dzieciakom luzy i trzeba ich jakoś zgarnąć do spania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Ale fajny wieczór. Tyle Was tu wskoczyło. Wracają "czasy" z przed Świąt. Ja prawo jazdy robiłam w 1980 roku. Kurs to była jedna wielka masakra. Kiedy nauczyliśmy się budowy silnika, gaźnika, pomp i ich rozbierania i skręcania dopiero wówczas był wyjazd na placyk manewrowy. Po zaliczeniu egzaminu wewnętrznego był wyjazd na miasto. Trwało to 3miesiące z haczykiem. Kiedy żył mąż, mało jeździłam po mieście z powodu problemu z zaparkowaniem samochodu. Wolałam kiedy mąż mnie podrzucał tam gdzie musiałam być a potem umawialiśmy się telefonicznie w sprawie odebrania mnie. Za to trasy były w większości moje. Wyjeżdżając z domu rozpisywaliśmy postoje i nasze zmiany. Bardzo się cieszyłam kiedy mąż pozwalał mi "ciągnąć" swój etap.Nie lubiłam jeździć zimą. Ile mąż mi "nawtykał" za to. Nie pomagały tłumaczenia, że może przyjść taki moment, że będę musiała a nie potrafię. No i stało się, kiedy w lutym dostał skierowanie na badania, zima u nas była tęga. Wysoki śnieg i mróz.Jeździłam po kilka razy w ciągu dnia do szpitala a mąż się dziwił, że sama i to naszym samochodem. Jeździłam rok wcześniej do kliniki do Wrocławia i nie straszne mi były ani świetlne skrzyżowania ani znaki poziome. Jedno jest Dzieweczki pewne, człowiek a kobieta w szczególności, jak musi to zrobi. I w taki oto sposób jeżdżę już 3 zimę sama. Nie mam problemów z parkowaniem i oby tak dalej. Niektórzy sąsiedzi nie potrafią zaparkować tak jak ja.Jedno czego nie lubię i bardzo niechętnie robię to jazda po zmroku, podejrzewam, że to wina okularów( jestem nadwzrokowcem). Siedzę w towarzystwie swoich dwóch przyjaciół i powiem Wam, że w TV sam kit i powtórki. Mam włączony kanał Kino Polska i pogapiam się na polską komedię "U Pana Boga w ogródku". Wieczór samotnej kobiety taki sam jak wszystkie 1053 wieczory, które mam za sobą. Pierwsze kilkadziesiąt wieczorów byłam wieczorami i w bezsenne noce w kontakcie telefonicznym z mężem. Co ja bym dała za to, żeby mąż zadzwonił do mnie, pogadał. Czasami jak mi bardzo smutno to dzwonię z męża telefonu na swój i zarykuję się płaczem kiedy wyświetla mi się na ekranie męża imię. Głupie to strasznie ale to tylko życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
A wracając do jakości kursów na prawo jazdy. Jeden z moich sąsiadów prowadzi szkołę nauki jazdy. Kiedyś rozmawialiśmy na temat obecnych kursów i kursantów. On powiedział mi krótko; my nie uczymy jak dobrze jeździć tylko jak zdać egzamin. Mimo wszystko niektórzy rekordziści zdają po 8 razy. W moim mieście jest Ośrodek WORD i kursanci z kilku powiatów zdają u nas egzaminy. Jak dzień długi tak po mieście krąży dwadzieścia kilka a kto wie czy nie więcej L-ek. Pora kończyć. Dobrego Wam wieczorku, kolorowych snów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Widzę , że wszystkie już grzecznie śpicie więc dobrej nocki życzę. Ja jeszcze siedzę , bo moja psina się bawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Hej ,kobietki wiem że jest już noc ale witam nowe u nas.Ja napiszę ile w tym roku ja będę miała i dzieci lat : i tak ja w kwietniu 43, córka w lipcu 23,syn 17,drugi syn 9 będzie miał w marcu.Mam jeszcze dwa psy haski i kota.Województwo śląskie.Dobranoc...odezwę się rano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betiiW
Witajcie Kochane. Wczoraj nie zdążyłam zajrzec, jakis chaotyzny, nerwowy i placzliwy dzien miałam. Myslałam ze z Nowym Rokiem bedzie trochę lzej, ale efekt zupełnie odwrotny od oczekiwanego, czuje jabym lezała na dnie gruzowiska, bez nadzieii ze sie wydostane na powierzchnie...,w glowie mnustwo planow a zarazem pustka nie wiem od czego zaczac...?, najlepiej od poczatku tylko gdzie ten poczatek jest...? no nic bede szukac bo inaczej przepadne z kretesem..., w nocy mały miał 39 stopni goraczki, marwie sie tym bardzo bo ani kaszlu ani kataru, tylko gorączka, teraz mam jakies fobie i juz wyilbrzymiam ze to cos groznego, teraz jest w dobrej formie buduje z klockow LEGO, starszy ma focha, widze ze sytuacja tez go przerasta.No coz nie jest ŁATWO.... Ale nasmucilam w niedziele z rana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Betii ja z synem też miałam nieźle- ciągle były fochy - do tej pory jest nielekko. Muszę bardzo uważać na to co mówię robię i td. Z resztą i on i córka sa bardzo skłonni do płaczu. Muszę ich częściej chwalić. A że ponarzekasz- narzekaj - od tego tutaj jesteśmy żeby wysłuchać. Wiemy jak to jest cieżko zwłaszcza na początku tej trudnej drogi. Zanim się zorganizujesz w nowym życiu dużo czasu upłynie-ale głowa do góry -jet to do przejścia, A u nasz jest ciepło i deszcz pada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Witam ! Znowu pada, ale w miarę ciepło jest. Ja wróciłam już z mszy i tak przy kawce zajrzałam tu. Beti rozmawiaj dużo z synem na spokojnie, bez emocji, on ma teraz trudny wiek i inaczej się nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andi14
Witajcie! Beznadziejny dzień. Od rana pada deszcz i jest tylko 1 stopień, raz poniżej a raz powyżej zera. Przez moment padał mokry śnieg. Pogoda nie poprawia nastroju ani nie zachęca do wyjścia z domu. Może to i dobrze. Utrzymuje się u mnie stan podgorączkowy i nie powinnam wychodzić na taką paskudną pogodę. Obiad mam już gotowy. Druty odłożyłam, pooglądałam zwycięski bieg Justyny Kowalczyk, pobiegałam po plażach - tam nie pada deszcz ale jest ponuro, poszusowałam na stokach Czarnej Góry- pada śnieg , Zieleńca- mglisto i ponuro. I co począć z dalszą częścią tego dnia? Może pogapię się trochę w TV albo poczytam? Ech losie, oddaj mi mojego męża. No i jak było do przewidzenia, rozmazałam się jak jakaś smarkula. Do wieczora Babeczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie po przerwie! Nie pisałam nic, tylko Was czytałam, ponieważ walczyłam dzielnie z depresją, która mnie dotknęła. Ciemności, chmury, zimno, deszcz, złe myśli mnie opanowały. W piątek byłam na pogrzebie i to mnie ostatecznie zdołowało. Nie pomagały ani spacer, ani muzyka, ani dobre jedzenie ani piękna rozświetlona choinka, jaką mam w domu. Dzisiaj już trochę lepiej, zaraz wybieram się "do ludzi". Chciałam tylko nadrobić zaległości.Wszystkie się już przedstawiały, zostałam ja na szarym końcu. Mieszkam we wschodniej części woj.mazowieckiego, 1,5 godziny od Warszawy.Mam 53 lata, dwóch synów 25 i 19 lat, jeszcze wolnych. Wdową jestem już prawie 18 lat. Na początku myślałam o powtórnym małżeństwie, nawet się zaręczyliśmy. Potem jednak się rozmyśliłam i tak zostało. To tyle na razie, bo już muszę się szykować do wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betiiW
Co tam porabiacie kobitki....? Ja cała niedziele przesiedziałam w domu, tylko musialam koniecznie na cmentarz biec, bo od pol roku jestem co dziennie. Pogadam, poglaszcze pomik, uronie lze i odchodze jak zbity pies... W domu nuda, telefon milczy jak zaklety, chyba juz o mnie wszyscy zapomieli...., a tak deklarowali dozgonna POMOC. i kazdy poszedl do swoich sparaw a Ty babo siedz sobie sama ze swoimi problemami. Nie rozumiem ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mona 40
witam, w końcu córka odrobiła lekcje na kompie oczywiście i się dorwałam na chwilkę. Nie wiem co to jest że dzieci bez komputera nie potrafią odrabiać lekcji? Jak pytam znajomych to u nich to samo. Ja jestem z woj.lubelskiego. Mieszkam 30 km od Lublina i codziennie dojeżdżam tam do pracy. Wcześniej jeździliśmy razem. I to jest prawda jak kobieta coś postanowi to zrobi, za prawko zabierałam się od zawsze i w końcu sytuacja sama mnie do tego zmusiła. Tak siedzenie wieczorami samemu to jest masakra, niby są dzieci ale to nie to samo. Nie ma z kim porozmawiać, pokłócić a potem pogodzić, a przede wszystkim przytulić. Już mi się wydawało że jest troche lepiej, ale myśli cały czas wracają do tamtego dnia i już :( koniec dobrego nastroju. Ja uważam że tak do końca nie jesteśmy same. Znajomi myślą o nas tylko mają własne problemy. Po śmierci męża nie spodziewałam sie takiej pomocy z pracy, dziewczyny przygotowały jedzenie dla ludzi po pogrzebie, przywiozły dzień wcześniej ja nie byłam nawet w stanie o tym pomyśleć. Nie spodziewałam się że wokół mnie jest tylu wspaniałych ludzi, tak więc trzeba myśleć pozytywnie będzie dobrze, w końcu ktoś już na nas czeka i się nami opiekuje tylko musimy poczekać żeby sie z nim powtórnie spotkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamy dni lepsze i gorsze. Staram się nie myśleć negatywnie to nic nie da. A tylko szkodę robimy sobie i dzieciom - bo nawet nie zdawałam sobie sprawy jak na nie działamy. Moi rzadko coś mówią. Ale dobrze, ze mówią w ogóle. Andi- chyba Twoja grypa mnie bierze. Po obiedzie poleżałam-tak mnie mnie wszystkie mięśnie bolały jakabym w kopalni pracowała albo jakies rowy kopała. Wziełam gripex, therflu i na razie minęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fili-pinka
Hisako byłaś kilka lat młodsza ode mnie jak zostałaś wdową i jeszcze małe dzieci, że pewnie starszy ledwo co ojca pamięta albo przez mgłę. I tyle lat jesteś już sama, chylę czoła i łza mi się kręci w oku niejedna. Życie jest jednak niesprawiedliwe i i jaki to wszystko ma sens. Skoro Bóg dał nam dzieci, to nie powinien zabierać im rodziców. Nie wiem ile jeszcze przede mną, ale jak pomyślę , że jeszcze tyle to mi się niedobrze robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam,u mnie dziś śnieg od rana pada no i znowu odśnieżanie przed domem a tak fajnie bez śniegu było.Samochód to trzy razy odśnieżałam,bo taka warstwa śniegu na nim była.Boże ile bym dała żeby była już wiosna człowiek by się lepiej psychicznie poczuł .Mnie też brakuje tych rozmów z mężem ,kłótni bo też się człowiek kłócił i godził i przytulenia się jak mi było smutno albo jak chciałam jego ciepła.Kończę życzę wszystkim spokojnej nocy bo zaczynam beczeć ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×