Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hi-za-ga

wdowa

Polecane posty

Gość Deodata
Aleksandro jestem z Górnego Śląska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i zapraszam na poranną kawę.Nie da się ukryć -wiosna nastała mam z okna widok na plac zabaw dla dzieci i trawa się zazieleniła i wczoraj dzieci powychodziły na huśtawki ,było słychać śmiech dzieci,płacz jak to zwykle bywa przy zabawie.Mam wnuczka co idzie teraz do pierwszej komunii i przyjechał wczoraj po południu do mnie i poszliśmy na cmentarz i wiecie co słucham a on odmawia ja grzeszny itd.formułkę do spowiedzi chciało mi się śmiać,ale nie zwracałam uwagi,lecz on ciągnął dalej i gdy skończył to powiedział babciu ja sobie powtarzam bo mam jutro próbną spowiedź.Ale te dzieci przeżywają zresztą tak jak My kiedyś ale kiedy to było ,????Pozdrawiam i miłej niedzieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w niedzielę:) pogoda cud. Alemamiałzaległości - ze ho, ho.! Miałam zamiar pojechać na narty- ale oczywiście muszę na jutro projekt skończyć. Miałam to w piatek zrobić. A w piątek tak usnęłam, że aż przykro. Ok 20-t3j przysnęłam, obudziłąm sie ok. 22, pokręciłam, umyłam i dalej spałam.W sumie spałam 11godzim !! Dawno mi sie to nie zdarzyło. Wczoraj byłam cały dzień na tym moim polu i sadziłam kwiatki, posadziłam irgę. I wymyśliłam, że górkę (bo oprócz skarpy mam górkę) obsadzę skalniakami- ziemia piaszczysta więc powinny rosnśąć. Filipinko - chcę kupić podkaszarkę Stila na tą skarpę. Dałabym ją(tą skarpę) chłopakom do koszenia ale boję się , że wykoszą mi roślinki, które tam powsadzałam, które nie są wilekie jeszcze. Całe pole kosim mi znajomy traktorem, rów chłopaki wykaszaja a tylko jest kłopot z tą skrpą i taką niby plażą koło stawiku - tym musze sama sie zająć. No i trawą koło domku. Sadzę rośliny raczej takie,z którymi nie powinno być dużo pracy. A co dopracy - takmam w zasadzie co roku- jak robi sie ciepło wszyscy na churra zaczynajainwestycje. Projekty, budowy - i nie wiadomo w co ręce włozyć . W piątek miałam kilka telefonów, że to, to to na już . Wypada sie sklonować. Mam dobrego chłopaka do pracy, ale i tak muszę to sprawdzić. Ostatnio pracuję po 12 godzin. Ale bardzo lubię w teren jeździc . męczą mnie rozmowy w biurze. Zwykle jest tak, że dzwonią dwa telefony, ktoś przyjdzie i masakra. Dlatego zorganizowałam sobie drugie biuro , na razie tajne- bez szyldu. Tam przynajmniej spokojnie popracuję i jestem w stanie skończyć. I wtedy tak jak Kaddarka piszesz: sobotę i niedzielę mam dla domu Andi - masz racje społeczeństwo chamieje. I młodzi ludzie właśnie. I sa bardzo roszczeniowi. Smutna fajnie ,ze sie ockęłaś trochę - chociaż do piasnia. Ty podobnie długo jestes wową jak ja i dociera, ze samej sie jest. Też mam i maiła doły i będe miała. potrzebuję z kimś pogadać : nie na forum ale też nie ze znajomym od siebie-z Wami mogłabym pogadać-(bo jesteście znajomymi ale z innego środowiska,a nawet chyba jesteśmy przyjaiółkami) - to są osobiste sprawy. I nie chcę tego na światło dzienne wyciagać. Adresu mailowego nie podam bo mam w imię i nazwisko. A jeśli chodzi o samochody - to ja sobie życia bez auta nie wyobrażam. Dedato - podziwiami brawo. I Hi-za-go - czy doszłaś do wnisku ,ze najlepiej jest samej ze soba ?. Ja po ostatnich przemyśleniach powoli takie mam spostrzeżenia. I chyba duży ,minus - za dużo myslę. Nie wiem kiedy to robię -bo nie mam czasu. Ale robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale literówek :(- ale mam jeszcze kłopot po zalaniu laptopa- niby wyczyszczony ale...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Piękny spacerowy dzień. Temperatura dzisiaj nikogo nie rozpieściła ( u nas maksymalnie 17 stopni w cieniu) ale było sympatycznie cały dzień. Sympatycznie bo słoneczko pięknie się do nas uśmiechało a i wiaterek umiarkowanie dokuczał. Widziałam wielkie poruszenie w ogródkach działkowych, które muszę mijać w drodze na cmentarz. Odbywały się siewy, grabienia no i oczywiście pierwsze grilowanie przy okazji. Widać jak bardzo stęskniliśmy się wszyscy za ruchem na świeżym powietrzu. Pobiegałam też po zaprzyjaźnionych nadmorskich plażach, po stokach narciarskich i tam również wiosennie. Reenka zamierzała pojeździć dzisiaj na nartach, myślę że nie w Zieleńcu czy na Czarnej Górze. Tam nie widziałam ani jednego narciarza. Wyciągi stały i chyba nic nie wyjdzie ich właścicielom z planowanego zakończenia sezonu 5 maja. Z jednej strony bardzo dobrze bo jak Czarna Góra i Śnieżnik przestają straszyć śniegiem to w całej Kotlinie zaczyna być ciepło i w dzień i w nocy. Najwyższa pora na to. Lubię spać przy otwartym oknie, w tym roku jeszcze się nie odważyłam, bo jednak w nocy temperatura spada i to znacznie. Jutro mam wizytę u okulisty, ciekawe co nowego powie mi lekarz. Ostatnio stwierdził, że poprawił mi się wzrok i zapisał słabsze o 1/2 dioptrii okulary "do chodzenia". Dziwne to na starość poprawia mi się wzrok. Wydatek był bo trzeba było zrobić nowe okulary. Dzieweczki macie uroczystości w związku z pierwszą komunią Waszych pociech. I ja mam zaproszenie na taką uroczystość w rodzinie i nie powiem ale mam też problem z prezentem. Podpowiedzcie coś mądrego. Nie mam zamiaru zbytnio się wysadzać. Młodzi, rodzice dziecka, przez cały rok nie pamiętają o starej ciotce nie mówiąc o marnym telefonie z okazji świąt czy imienin. Nie mogę mieć o to pretensji bo dzisiaj po prostu tak się żyje. Jak w przysłowiu "każdy sobie rzepkę skrobie". Spadam do kuchni, zapomniałam o kolacji a już późno. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie córka wróciła z nart-była z moimi siostrami. Andi- była w Spindlerowym Młynie w Czechach. Tam do dziś na Św.Piotrze działały wyciągi. A ja tak zmarzłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wdomu. Prawie cały dzień jestem w domu- rzadko ostatnio mi się to zdarza - no i zmarzłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wieczorkiem ! Renko dobry pomysł ze skalniakami na Twojej górce, one praktycznie nie maja żadnych wymagań, a dosyć szybko się rozrastają i zagłuszają wyrastające zielsko. Co do koszenia kosiarkami itp. to faktycznie trzeba uważać, żeby tych małych roślin nie zniszczyć. U mnie w ten sposób trochę odpadło, a teraz to już przeważnie idę z synem i mu pokazuję na co ma w szczególności uważać , bo szkoda stracić przez nieuwagę coś co może sobie fajnie rosnąć. Człowiek się na trudzi, a póżniej jedno przejechanie kosiarką i nie ma nic. Co do życia dalszego - samotnego, to naprawdę będzie mi ciężko, ale nie wyobrażam sobie żeby ktoś mógł zająć miejsce mojego męża. Skoro los tak chciał , to chyba po to żebym była sama. Źle jest samej, ale to nie oznacza wcale, że z kimś byłoby lepiej. Pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj racja, Filipinko, racja. Z facetami nie jast łatwo- a tych naszych chociaz znałyśmy. I z nimi dorastałyśmy albo inaczej dojrzewałyśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deodata
Witam dziewczyny. U mnie też nie ma opcji abym jeszcze kogos chciała.Gdy oglądam zdjęcia rodzinne, to z całego tłumu szybko wyłuskam postać mojego męża , tak jakby już obok niego nikogo nie było, to tak jakby z wszystkich osób na fotografii tylko on był MÓJ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i nie tak ciężko - czasami ciężko - Filipinko i nne panie ale tak naprawdę to jak mi źle to sobie pomyslę o tym , że różnie mogłoby być i w ten sposób zostałam uchroniona przed rozczarowaniami. Tylko żebym sobie nowych nie zaserwowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witam wiosennie Dziewczynki Jak ja nie lubię wekendów, ale mamy dziś na szczęście poniedziałek i jest lepiej. wiosna, wiosna... super nawet kupiłam sobie sukienkę ale.... " (...) i zamyślenie tylko jest a łez nie będzie nim się nie odnowi w ruinach kwiat w ciele człowiek a pod stopami śniegu chrzęst " K. K. Baczyński Wieczory Ten wiersz towarzyszy mi od szkoły średniej i spotykam się z nim na różnych zakrętach życiowych, więc dlaczego ten zakręt miałby ominąć... Jest przejmująco smutny ale dający też nadzieję... I przy nadziei pozostańmy... pozdrawiam Was ciepło D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Melduję się na porannej kawie. W zeszłym tygodniu, a może wcześniej napisałam, że w nie poddawaniu się złemu nastrojowi pomaga mi towarzystwo, teraz stwierdzam, iż już to nie działa. W weekend miałam u siebie gości, było gwarno i wesoło, a mnie to denerwowało. Andi jeżeli jest to dziewczynka to możesz kupić np., zlote kolczyki, bądź zestaw biżuterii srebrnej (aktualnie nie znam niestety cen), a jak chłopiec to podpytaj się, czy uprawia jakiś sport i może w ten deseń. U mnie w rodzinie dzieci przeważnie na coś zbierają (czytaj ..komputer) i wszyscy nie chrzestni dajemy po tyle samo (200 zł, a może ostatnio było 250 zł nie pamiętam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Niunia, witam przy kawie, chociaz moja juz porzadnie wystygla. Tylko przyszlam do pracy to zaczal sie mlyn. Okropnosc. W poniedzialek powinno sie zaczynac prace z opoznieniem, powoli, zeby zaczac kojarzyc, po co sie do tej pracy przyszlo. Ale to marzenie "scietej glowy". Za chwile zrobie sobie nowa kawe, goraca i - mam nadzieje - spokojnie bede ja mogla wypic. Bardzo nie lubie robic tego "w biegu". Sloneczko cudownie swieci. To nastraja przyjaznie do ludzi i do spraw. Mam na sobie nowa bluzke, ktora kupilma w styczniu na przecenach, ale ubralam dzisiaj po raz pierwszy. I bardzo dobrze sie w niej czuje. Jest powiewna, leciutka, a ja bardzo lubie takie materialy. Spokojnego dnia Wam zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kadarko, to kojarzenie po co się przyszło do pracy bardzo mnie rozbawiło. Pozdrawiam wszystkich w ten piękny, słoneczny dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deodata
Witam dziewczyny. U mnie z pracą nawet przy poniedziałku nie jest źle, może dlatego że właściwie to miałam 29 lat urlopu od pracy zawodowej :).Teraz nadrabiam ten czas wolności który miałam przez tyle lat. A cały paradoks jest taki... że teraz robię to czego nie robiłabym gdyby mąz żył. Nie raz się zastanawiam co on na to? jak mu się to widzi ? te wszystkie zmiany, działania w moim życiu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Deodata, no to troche czasu nie pracowalas, fakt. Mnie najbardziej daly w kosc po smierci meza zarowki. Nigdy ich przedtem nie kupowalam i za pioruna nie moglam sie polapac, jakie sa mi do czego potrzebe. Do tej pory zreszta nie potrafie ich rozroznic. Ale wzielam sie na sposob. Chodzilam do sklepu z przepalona, a juz glowa sprzedawcy byla w tym, aby dac mi taka sama, tylko sprawna. Potem zostawialam sobie opakowanie, na ktorym pisalam do ktorej lampy jest ta zarowka. I teraz z takim pustym opakowaniem ide do sklepu na zakupy, gdy potrzebna jest nowa. Kobieta zawsze sobie poradzi. Nie oznacza to oczywiscie, ze musimy wszystko robic same. Ja jestem zwolenniczka korzystania z pomocy specjalistow. Przyjda, naprawia, pojda. I o to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deodata
Kaddarka no trochę tego urlopu było :)U mnie po śmierci męża jakby bardzo uaktywniła się zasada........siła złego na jednego, i w pierwszym roku psuło mi się wszystko co mogło , krany zaczęły kapać, żarówki po kolei przepalać, zawiasy w drzwiach , no i lodówka odmówiła posłuszeństwa. Moja rodzina jest daleko a na rodzinę męża raczej nie mogłam liczyć, więc często byłam zmuszona prosić o pomoc sąsiada. Potem dałam sobie spokój z pomocą sąsiedzką i też jak czego potrzebuję mam teraz jednego fachowca który jest przesłowiową złota rączką. Ale jak naprawiłam sobie sama obudowę kosiarki to nawet zięć był pod wrażeniem :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Super z ta obudowa kosiarki. Niezla jestes. Ja sie nie biore sama za zadne naprawy. Jak cos sie popsuje to wzywam specjaliste. Nie lubie tzw. sasiedzkiej pomocy, bo potem sa zobowiazania, z ktorymi nie wiadomo co zrobic. Mam z sasiadami bardzo dobre relacje. Moze wlasnie dlatego, ze niczego konkretnego od nich nie chce. Ale Tobie pewnie trudniej, bo mieszkasz - jak pisalas - z dala od ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam..jakoś przez przypadek tu weszłam,czy zostanę to nie wiem..bo jestem wdowa od 4 lat,jednak na dzień dzisiejszy chyba jako jedyna z tego topiku ułożyłam sobie życie na nowo,wiec nie wiem czy mnie zechcecie:-)) Ktoś na poprzedniej stronie zapytał...czy macie nowych partnerów,czy kochacie ich tak samo?? Ja mam nowego partnera,kocham go..czy tak samo? nie wiem...to inna miłość..męża dalej mam w sercu i w pamięci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane! Dzień rzeczywiście piękny jak do tej pory. Coś zaczyna szwankować u góry i obawiam się, że ta zapowiadana burza i deszcz również o nas zahaczą. U okulisty odsiedziałam swoje blisko 2 godziny. Byłam też u męża. Teraz wypiłam pierwszą dzisiaj filiżankę kawy i trochę odpoczywam. Za chwilę trzeba będzie wziąć się za jakiś obiad. Pomysł już mam i szybko będzie gotowy. Witaj u nas RÓżOwY sTrAcHuLcU. Bardzo dobrze, że trafiłaś do nas Dziewczyna, która po ciężkich przejściach ułożyła sobie życie na nowo jest jak najbardziej pożądana w naszym wdowim gronie. Nie odchodź od nas. Bądź nam wskazówką jak dalej żyć. Masz doświadczenie i wszystkie chętnie poczytamy Twoje opowieści. Może one będą dla nas drogowskazem i potwierdzeniem, że przed nami jeszcze dużo dobrego. Pewnie było romantycznie a takie opowieści wszystkie lubimy. Napisz czy masz "nowe dzieci", jak układają się wasze podwójnie rodzinne stosunki? To co Ty przeżywasz dla niektórych z nas to czysta abstrakcja a przynajmniej tak jest ze mną. Nie wyobrażam sobie obcego mężczyzny, który krząta się po moim mieszkaniu. Do dzisiaj, mimo upływu prawie trzech lat, mąż jest wszechobecny i biję się, że to bardzo mnie blokuje. Piszesz, że nadal kochasz męża i masz go w swoim sercu. Jak czasami o podobnej sytuacji pomyślę to czuję się tak jakbym zdradzała męża.Lata wspólnego życia zrobiły swoje i najwyższa pora, żeby się odblokować i zacząć żyć własnym życiem. Tylko jak to zrobić? Wyobrażam sobie taką śmieszną sytuację, oczywiście to tylko humorystycznie: idę przez miasto, elegancka jak zawsze, zapięta na przysłowiowy ostatni guzik a na piersiach i plecach mam wywieszone duże tablice z napisami - jestem wolna, szukam męskiego towarzystwa. I co Wy na to? Jaja jak berety. Albo jeszcze lepszy numer to anons towarzyski: pani w wieku dojrzałym, wolna i bez zobowiązań pozna pana w podobnej sytuacji. No to pojechałam po bandzie. Śmiejcie się do rozpuku bo śmiech to zdrowie. W mojej głowie harcują jakieś wiosenne mrzonki. Do wieczorka Kochane biorę się za obiadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wita i podaję A mi się bateria w kuchni zepsuła:( Szwagier "leworęki" ma ją naprawić - już dwie w sklepie wymieniłam i dalej coś nie tak jest. W końcu jutro hydraulika muszę poprosic.Psujące sprzety mnie wykańczają. Ale co tam - przynajmniej na raziie woda nie cieknie. Ale za to pogodę mamy git. Piszecie o komuniach, nowych ciuszkach. Też jutro planuję posklepach pochodzić. Musze telefon sobie nowy kupić i może przy okazji coś dla siebie. No bo telefon to praca. Kddarko - tez miałam trudno w pracy - dwie ciężkie rozmowy przeprowadziłam. Myslę, że zdobrym efektem. A osobiście -były pochmurne dni ale powoli wychodze z nich. Pozdrawim i dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam dziewczyny,ja już po dwóch kawach,ale u mnie też zaczynają rzeczy martwe się psuć.Potrzebuję na szybko kogoś kto umie spawać ,bo mi się coś metalowego połamało rzuciłam hasło wśród znajomych i co się okazało że nikt nie potrafi tego robić,zawsze to mąż każdemu to robił nawet spawarkę mam po nim i jeszcze trochę i sama to zrobię.Wiecie co ja nie lubię sie za bardzo kogoś prosić żeby coś dla mnie zrobił .Zle baz tych mężów oj zle.Z pracy przychodzę padnięta a wieczorem zasypiam jak niemowlę,i to jest jedyny plus tego wszystkiego .Miłego dnia życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja historia jest taka... Mąż zachorował na raka z którym walczyliśmy 2 lat.Był cały czas w domu do ostatniej chwili.Umarł przy dzieciach bo mnie w domu nie było.Czekał na mnie z ostatnim tchnieniem bo oczywiście jak dzieci zadzwoniły że cos się dzieje to w 10 minut byłam w domu.Mieliśmy pomoc hospicjum domowego bo nie chciałam męża oddawać do szpitala.Od początku wiedziałam że nie ma szans,ponieważ zbyt szybko były przeżuty na otrzewną i niestety ...stało sie.Córka miała wtedy 17 lat a syn 16 lat. Mówią że wiedząc ze ktoś umiera można się do tego przyzwyczaić i pogodzić...gówno prawda...cierpieliśmy wszyscy 5 razy mocniej...no ale nie będe was zanudzać cała historią.. W każdym razie...poznałam mojego terażniejszego partnera na portalu randkowym,na którym szukając bratniej duszy natknęliśmy się na siebie.Właściwie to moja mama go zauważyła..ze przystojny i że mam mu posłać oczko.Moja mama też jest wdową,mój ojciec zmarł rok po moim mężu..tez na raka a rok po Moim A zachorował.. To były święta Bożego Narodzenia 2011,pierwszy dzień świąt, założyłam sobie konto na tym portalu,no i wieczorem z nudów z moja mamą zabijałyśmy sobie czas oglądając profile facetów.Moja mama zauważyła J..ze przystojny,wysoki itp i kazała mi kliknąć mu oczko.Nie zbyt mi się ten pomysł podobał,ale łykłam drinka i poszłoooo...dodam że to wszystko było tak dlal jaj,chwili zapomnienia..dwie wdowy chciały sprawdzić swoja atrakcyjność popijając drinka heheh J mi odpisał ze dziękuje,przedstawił sie i tak sobie pisaliśmy do 2 nad ranem. Finałem była propozycja randki w 2 dzień świąt..hmmm zgodziłam się... Jak byście widziały te przygotowania,boszeeee zachowywałam sie jak nastolatka..córa mi robiła makijaż,mama włosy a syn siedział i sikał ze śmiechu... Odwaliłam sie jak stróż w Boże Ciało i udałam sie na randkę..ę,ą chciałam udawać żeby dobre wrażenie zrobić,ale wyszło odwrotnie hehehe...ostatni raz na randce byłam jak to Święty Mikołaj mówi hooohoohooooo i jeszcze trochę więc zapomniałam jak to jest hehe.. J jednak był bardzo wyrozumiały i na drugi dzień dostałam od niego sms z propozycja spotkania sie w sylwestra...niestety ja juz byłam umówiona na impre i nie zgodziłam sie,propozycje randki w nowy rok tez odrzuciłam i J załamany juz sie nie odezwał:-(( Mi było tak strasznie głupio po tej pierwszej randce ze pomyślałam że następne to z grzeczności mi proponuje.Moja mam jednak mi zaczęła suszyć głowę że mam dać nam szanse skoro wpadł mi w oko i takie tam pierduty hehe..no więc napisałam do niego smska na który on z zadowoleniem zareagował i no i tak poszłoooo z gruber rury...zakochaliśmy sie w sobie...w tej całej naszej wspólnej drodze przez pierwsze pół roku było trochę problemów,ponieważ córka zauważyła że to coś poważniejszego niż tylko przyjażń i nie zbyt to akceptowała..J w miedzy czasie wprowadził sie do nas i próbowaliśmy oboje wywalczyć u córki akceptacje...uffff udało sie. W obecnej chwili jestem w piątym miesiącu ciąży...córa i J oszaleli na tą wieść,moja mama również zgłupiała i już jest szafa ubrań itp. Dodam tylko że J jest bardzo lubiany przez moich wszystkich znajomych,kibicowali mi od samego początku,to człowiek inteligentny,wesoły,pracowity, i tak strasznie dba o mnie i okazuje to ze wszystkie koleżanki mają łezki w oczach jak widzą jak On mnie traktuje.Mam sie jak pączek w maśle...oczywiście ma wady jak każdy z nas,ale przy tych zaletach jakie posiada nie zwracam na nie uwagi. Po śmierci męża błądziłam i to długo...topiłam smutki w alkoholu i nie przypuszczałam ze tak sie moje zycie potoczy..:-) Byłam na grobie i porozmawiałam sobie z nim..tzn.to był monolog..prosiłam go żeby nie miał żalu do mnie,że ułożyłam sobie życie na nowo...bo zajmuje miejsce w moim sercu i w pamięci i nic i nikt tego nie zmieni,ale tak strasznie jest być samemu w dodatku mając takie wielkie grono znajomych i przyjaciół,którzy są w parach. Nie zakładałam że to sie tak skończy,bo chciałam mieć tylko przyjaciela do rozmów,spacerów itp,no ale stało sie... Dziś jestem szczęśliwa,moje dzieci również bo moje szczęście to ich szczęście i odwrotnie...nie wiem co byłoby ze mna gdyby nie J...NISKIE DOMKI CHYBA I SZKIELET CZŁOWIEKA.. Tak widocznie miało być..jak to mówią nie szukaj miłości Ona sama do Ciebie przyjdzie..jeśli Ci pisane.. a i dziewczyny nie myślcie ze to tak było hop siup..ja naprawdę śmierć męża przeżyłam bardzo i po drodze wiele innych problemów miałam z dziećmi które tez ta śmierć przeżył..z synem najgorzej było...sielanka to to nie była...boszeeee co ja łez wypłakałam,gdyby łzy mogły wskrzeszać to byłby z nami... Pozdrawiam was cieplutko wszystkie...buziaki👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deodata
Witam dziewczyny:) U mnie sprawa nowego związku jest prosta, wiele lat temu rozmawialiśmy o tym z mężem, i ani on ani ja nie wyobrażaliśmy sobie że po smierci jednego drugie mogłoby związać się po raz drugi. Co nie znaczy że mam coś przeciwko ludziom którzy obrali taką drogę. Ja zdecydowana jestem na samotne życie ........bo tak czuję i tak chcę, ale potrafię też uszanować wybory innych. Różowy strachulcu :) ,co przeżyłaś to Twoje a jeżeli czułaś że potrafisz odnaleźć się w nowym związku, to Twoja decyzja i Twoje życie :) Trochę jestem dzisiaj płaczliwa bo zbliża się rocznica , może pójdę do ogródka coś tam pograbić albo coś innego, może mi przejdzie chandra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
deodata..ja się nie wychwalam ani nie reklamuje nowego życia...odpowiedziałam tylko na pytania Andi14.. Mój mąż jest cały czas obecny..na komodzie w dużym pokoju stoi jego zdjęcie,razem chodzimy na jego grób,wspominamy go przy okazji,a mój J nawet sam czasami mówi..ciekawe czy A by pozwolił,czy...A miał z Tobą przechlapane...a A lubil to czy tamto...z córka często wspominamy jakie śmieszne sytuacje itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZZZ Zniecierpliwiony
Problemy z rozstaniem , wynikają z głębokości uczucia , jakim się kogoś darzyło. Oraz z jego rodzaju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was wszystkie. Nie zameldowałam się na porannej kawie, bo chciałam poczytać wcześniesze wpisy z topiku. Jedna sprawa zwróciła moją uwagę, żebu nie powiedzieć, że potrzsąsnęła mną. Mianowicie Reenka stawiając do pionu Filipinkę kazała jej pozmieniać w najbliższym otoczeniu, a u mnie po tzrech i pół miesiącu nawet szczoteczka do zębów męża jest na swoim miejscu, pianki i wody po goleniu, kosmetyczki, nie wspomnę o ubraniach w szafach, nawet jego portfel, który przekazała mi policja w dzień po wypadku ciągle jest mojej torebce. Nie ruszyłam żadnej z tych, ja ciągle jeszcze się nie pożegnałam, ciągle uciekam, staram się nie myśleć i tak już 103 dni.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobietki witam Was popoludniowo i powiem Wam że tak wlasnie czytajac rozne nasze wypowiedzi dochodze do wniosku, że nie mozemy generalizowac - że np mija rok trza se kogos znalez, mija np tyle i tyle trza powyrzucac rzeczy po meżu, mija znowu jakis okres zdejmujemy czy nie nakladamy czarnych ubran. Zobaczcie na pare nas ktore jestesmy na topiku, mimo iż wszystkie tesknimy, zalujemy ze tak sie stalo to kazda jednak inaczej postepuje- i kazda z nas mysle postepuje wlasciwie. Czy to ze np ja oddalam rzeczy po mezu w dniu pogrzebu a np niuniua pare miesiecy od pogrzebu wszystko jeszcze ma to nie znaczy że ja mniej cierpaialm czy mniej kochalam bo taki odruch wykonalam jaki myslalam byl wtedy sluszny, a zaraz bedzie 3ipol roku jak meza nie ma a ja nie moge sie z tym pogodzic, cierpie, nie mam pary w sobie do niczego i tak pewnie jest z decyzja o zamieszkaniu jakiegos partnera z nami. Jezeli stanąlby na naszej drodze jakis * krolewicz* to mysle że nie wykluczone by bylo ze bysmy ukladaly sobie z drugim panem nowe zycie ale jezeli nie bedzie dane nam nikogo spotkac to podolamy samotnie, choc jest naprawde ciezko, juz nie chodzi o okres kiedy zaczynaja wszystkie rzeczy na raz sie psuc ale tak ja ja np teraz- corki wyszly po kolezankach i kolegach, maly sobie klocki w swoim pokoju a ja siadlam na chwile do komputera ale smutno jest w domu takim cichym, gdzie nie mozna porozmawiac o minionym dniu itp, nie chce juz wam marudzic bo moj wisielczy optymizm bedzie dolowal nasz topik ale wiecie że jak swieci sloneczko to tez pisze no a jak chmury na razie to pisząc cos nie umialabym udawac i sie cieszyc z niczego. A tak chcialam chyba se pogadac, jak to mowia jutro na pewno bezdie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×