Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hi-za-ga

wdowa

Polecane posty

Gość Deadata
Witam dziewczyny :) mój mini remoncik prawie na ukończeniu, z rozbiegu odnowiłam też sypialnię, jeszcze tylko meble poustawiać i bedzie ok. Tylko czasami taka myśl.. po co mi to ? i tak nie ma z kim podzielić tego zmęczenia i nie ma z kim świętować zakonczenia prac, ale co tam ... może widzi? może cieszy się że daję sobie radę tak jak mu obiecałam. Kaddarka jak się czujesz jako teściowa ? :) Zmęczenie pracami malarsko-dekoratorskimi plus nieziemski upał.....jak dla mnie BOMBA! ledwo zipię, a Wy dziewczyny lubicie takie upały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Późny wieczorek a u mnie na termometrze 29 stopni. Powietrze jest bardzo nagrzane i potrzeba kilku godzin aby choć trochę pochłodniało. Dzisiaj nie odważyłam się na żadne ekscesy na słonku. Dobrze, że wczoraj mimo zmęczenia usmażyłam konfitury z moreli. Z 2 kg owoców wyszło mi 9 dżemowych słoików. Z wielką przyjemnością zeszłam do chłodnej piwnicy i po nowemu poukładałam słoiki z zapasami na chłodne dni. W tym roku nie robiłam jeszcze ogórków a przydałoby się kilka słoików. W tygodniu planuję kupić wiśnie i je przerobić. Napiszcie babeczki jakie owoce przerabiacie na zimę. U mnie musi być solidny zapas, ponieważ jestem wielkim łasuchem. Konfitury albo miód albo powidła są w moim codziennym jadłospisie. Oczywiście jako uzupełnienie innych produktów. Jest taki żar w mieszkaniu i na dworze, że spanie dzisiejszej nocy tylko pod prześcieradłem jak w Afryce. Pozdrawiam wszystkich umęczonych naszym nowym klimatem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Wczoraj się napracowalam, ale już nie było wyjścia, trzeba było posprzatac slubno- weselny balaganik. A wieczorem poczytałam trochę i posluchalam muzyki. Dzisiaj jade do Rodzicow. Będzie tam tez mój brat z partnerka, wiec szykuje się rodzinne spotkanie. A ja to bardzo lubie. Andi, robiłam kiedyś, gdy dzieci były male, soki z wisni. One je uwielbialy. A maż robil ogorki, pieczarki i paprykę do sloikow. Teraz nie robie nic, biore gotowe słoiki od mojej Mamy. Rodzice maja duza dzialke, Tato ja uprawia, a Mama robi przetwory. Oczywiście robi ich za dużo, a potem rozdaje. Wiec korzystam z okazji. Goraco jest okropnie. Deodeta, pytasz, czy lubimy. Ja nie za bardzo. Dla mnie optymalna temperatura powietrza to 24-25 st. Przy wyższej się mecze. Ale wychodzę z zalozenia, ze taka wysoka rzadko się zdarza, wiec i nia trzeba sie cieszyc i trochę się wygrzać. Czas na drugie sniadanie. Spokojnej niedzieli Wam zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane Babeczki! Czy tylko ja jestem na chodzie? Przeżyłam wczorajszą jazdę do Wrocławia. Żar lał się z nieba. Po powrocie do domu nie byłam zdolna do niczego. Zrobiłam prędki i lekki obiad i do późnego wieczora "obijałam się" o meble w mieszkaniu. Noc jak noce nad Morzem Czarnym, które niejednokrotnie przeżywaliśmy. Dzisiaj o 7,3o było u mnie w cieniu aż 27 stopni. Co będzie dalej? Współczuję pracującym bo nie każde miejsce pracy jest klimatyzowane. Zapowiedzi burz póki co nie sprawdzają się u nas. Nie mam pomysłu na dzisiejszy dzień. Zresztą żadne plażowanie nie wchodzi w rachubę co najmniej do godz.15,oo. Do męża wybiorę się późnym popołudniem podlać kwiatki. Teraz biegam po zaprzyjaźnionych plażach, zazdroszczę tym, którzy są nad morzem. Tam nie dość, że temperatura niższa to jeszcze woda w pobliżu. Urlopowiczom nie przeszkadza nawet ciasnota na plażach i ogromny zgiełk tam wszechobecny. Ale cóż, sprawiedliwość musi być. Kiedy ja wypoczywałam nad morzem inni też mi zazdrościli. Przydałoby się wyskoczyć po wiśnie, mam nadzieję, że już są w sprzedaży. Dobrego dnia Wam moje Kochane, pewnie zobaczymy się wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobitki. Przejrzałam ostatnie wpisy i na razie króciutko sie przywitam, powiem tylko że jestem juz po urlopie - udany wyjazd z dzieciakami do znajomych a na weekendy jezdze do siostry ktora pozostala w kraju - kupili fajna dzialke i zapraszaja - jest gdzie wypoczywac - a dla malego istny raj bo aby woda i towarzystwo w jego wieku to on przeszczesliwy. Ja widze coraz bardziej ciemną barwe samotnosci i nic z tym mysle nie zrobie - utwierdzam sie że tak ma byc i tyle. bardzo czesto moje myslenie podobne jest do slow deodaty - jaki sens czegokolwiek jak nie ma tego z ktorym wszystko było łatwiejsze, miało sens bo bylo z kim sie dzielic minionym dniem, sprawami załatwionym bądz nie. Czyli nic sie w moim mysleniu nie zmienia- jedyny sens życia to wychowac dzieci. W tamtym tygodniu stukneło mi 44latka - to moje czwarte urodziny bez męża - ciekawe ile jeszcze mi życia zostało- mam nadzieje że ile by nie bylo- zdąże wychowac malego i to szybko przeleci. Chcialabym wpadac tu czesciej, pisac, czytac dzielic sie z wami- no ale na razie pesymizmem nie chce zarazac wiec czesciej pewnie bede czytac niz pisac- pozdrawiam was wszystkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem po raz drugi dzisiaj. Gdzie ten deszcz, gdzie ta burza? Temperatura spadła do 27 stopni, ciśnienie też masakrycznie niskie. Chodzę jak śnięta ryba. Ciało się lepi mimo kilkakrotnego przemywania. Nad morze pada i to pada już kilka godzin. Nad D.Śl. też gdzieś przeszły burze i opady. Na kolację zjadłam tylko kisiel. Nic mi nie smakuje. Wypiłam dzisiaj chyba wiadro wody. A samotność jest jak czarna dziura. Wszystkie, które macie dzieciaczki pewnie łatwiej ją przeżywacie. Nie macie czasu na rozpamiętywanie własnych przeżyć. Podczas pobytu w sanatorium miałam okazję obserwować panie, które za wszelką cenę szukały fatygantów. Byli też panowie przebierający w samotnych paniach jak w przysłowiowych ulęgałkach. Bardzo to żałosne i żadna z nas nie chciałaby znaleźć się w takiej sytuacji. Lepsza godna samotność niż uwłaczające poszukiwania partnera za wszelką cenę. Los każdej z nas przeznaczył jakąś rolę do wypełnienia i trzeba to przyjąć do wiadomości. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ale ze mnie filozof, aż się samej sobie dziwię. Idę na balkon pooddychać rześkim powietrzem. Kolorowych snów dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Cześć Dziewczynki ale zmiana aury Samotność nawet nie chcę wypowiadać tego słowa głośno choć zdaję sobie sprawę, że mierzę się z nim codziennie i ono jest we mnie choć nie wypowiadane głośno. Zastanawiam się czy ona jest dla mnie... czy może....Czas pokaże. Ostatnio dużo rozmawiam o cierpliwości bo jestem w gorącej wodzie kąpana. Doszłam do wniosku, że muszę cierpliwości uczyć się, ale czy to nie zapóźno... Mi trochę odpuściło, może dlatego że mam tyle spraw i nie mam czasu rozmyślać. Choć obrazy w głowie cały czas mi przesuwają się jak film.Ale to tak jakby drugi plan... a to aż tak nie boli. Ale dość nowy dzień- trzeba popracować i idę dzisiaj do fryzjera bo odrosty siwe aż miło i włosy do ramion. Pozdrawiam Was ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczynki. Oj, Smutna, przerazil mnie troche Twoj wpis. Wybacz, ale jak mozna sie zastanawiac, czy sens ma cokolwiek, skoro nie mozna tego z nikim dzielic? A Ty? A Twoje zycie? Czy ono nic nie jest warte? Nie wierze... Wybacz, nie pisze tego, zeby Cie jeszcze bardziej zdolowac. Jestem od Ciebie duzo starsza, wiec - wydaje mi sie - mam prawo zasugerowac, abys jednak poszukala gdzies pomocy. Masz DOPIERO 44 lata, i mnostwo zycia przed soba. Naprawde warto zadbac o jego jakosc. I to juz, natychmiast. Sciskam Cie mocno i mam nadzieje, ze nie masz mi tego za zle. Lubilam Twoja spontanicznosc. lubiulam Twoje wczesniejsze posty. I chce je znowu niedlugo czytac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kaddarko- wybaczam:), tak naprawde nie mam czego, zdaje sobie sprawe że czytając takie p*****ly za przeproszeniem co ja wypisuje można naprawde postukac sie w glowe i powiedziec co ta baba wymysla- dziec zdrowe, sama zdrowa, jakos wszystko sie kreci a ta tylko narzeka. Tak naprawde to nie jest tak do konca z tym czarnowidztwem - ale mam bardzo czesto takie mysli np patrząc na rodzine mojej siostry, jednej drugie czy trzeciej - ta np co zostałą w kraju -kupuli dzialkę, urządzają ją- fakt zaparszają nas, ale są razem cos planuja - wiecie o co mi chodzi- a najgorzej że mając to wszystko co mialam nigdy tego nie doceniałam - moze źle sie wyrażam, nie tyle niedocenialam co nie myslalam że moge to stracic- mialo byc tak zawsze - ja mąż dzieci, jak bylam juz z synkeim w ciąży i myslelismy że damy rade z chorobą męża - planowalismy sie budowac, wiecie domek, ogrodek - dogadzanie przez męża, wspólne wyjazdy, zakupy, czyli wspolne życie i co - zostało to tak raptownie skończone, nie umiem sie z tym pogodzic i juz. Na codzien nie widac pewnie że jestem jakąs pogrążoną w wielkim bolu kobietą- to jest w środku we mnie i to nie sądze że ulegnie zmianie. Dla ludzi jestem pogodna, usmiechnieta, uczynna ale z mezem bylam od szkoly, caly czas razem - wiec to pewnie tak jak by sie starcilo jakaś czesc ciala - żyje sie ale jest ciezko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mało co nie owdowiałam rok temu, mieliśmy wypadek. żyjemy, ale miałam czarne wizje i nie umiałam wyobrazić sobie co by było. to jak opisujesz swoje przeżycia jest bardzo poruszające, a nawet wzruszające... ja dużo po wypadku myślałam o życiu...i myślę, że nie powinnaś odrzucać sowich uczuć. tzn, nie powinnam się wypowiadać, nie przeżyłam tego co Ty...ale nie sądzę, by zaprzeczanie swoim emocjom prowadziło do czegoś dopiero, zwłaszcza wypieranie tych złych emocji, smutku, żałoby. udawanie, że tego nie ma, sprawia, że emocje kumulują się i kiedyś człwoiek pęka i wtedy dopiero jest problem z depresją. kiedyś tylko czytałam, że nie należy zachowywać sie jakby zmarłej osoby nigdy nie było. podobno warto zostawić jakieś zdjecie, wracać czasem pamięcią...inaczej to tak, jakby tego nie było...jak tak można, udawać, że nie było np. 15 najwazniejszych lat (tyle jestem zamężna) mialam szansę sie nad tym zastanowić i chyba też tak bym się czuła;-((( współczuję i przepraszam, że się wtrąciłam. nie przyklejja sobie sztucznego uśmiechu, bo to najgorsze co może być- dla otoczenia (fałsz) i dla samej siebie (męcząca samokontrola i samo-oszustwo) pozdrawiam Was i ślę wyrazy szacunku i współczucie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam ! Nie mogę się dostać na nasz topik. Wpisuję hasło i nie mogę wysłać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam ! Mam problem z wysłaniem postu. Dziewczyny czy coś się zmieniło z wysyłaniem postu, bo nie mogę wysłać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witam Dziewczynki Ja nadal ciężka praca plus firma męża. czyli jazda bez trzymanki. Muszę też się zająć nagrobkiem męża.Jestem wulkanem emocji. Ale jakoś daję radę , czasami odpuszcza czasami boli do utraty tchu. Śmieję się i płaczę na zmianę ale huśtawki jakby trochę mniejsze. Dokładnie tak jest jak opisuję Smutna żałoba to nie ciągły smutek bo inaczej byśmy zwariowały. Ale są momenty bólu , smutku i rozpaczy, że najlepiej mysia dziura. I nie ma na to lekarstwa... choć pomaga wiem już , że nie mogę długo przebywać sama z myślami. Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam was dziewczyny ,u mnie jakiś dołek ale nie psychiczny tylko jakiś dziwny ,czytam was cały czas ale nie chce mi się pisać.Mały siedzi prawie cały czas w domu i z nudów nosi go po domu .Żal mi go ,bo ani pograć w piłkę ani na rowerze pojezdzić.Pogoda u mnie przepiękna od kilku dni.Pozdrawiam ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Ledwo żyję. Kisiłam dzisiaj ogórki i smażyłam wiśnie. Nogi od stania przy drelowaniu a później kuchence są krótsze o parę centymetrów i okrutnie bolą. Z tymi nogami to oczywiście żart ale boleć, bolą. Zrobiłam to dzisiaj, ponieważ od jutra ma grzać i to solidnie. Dzisiaj u nas było 27 stopni w cieniu, trochę chmur i można było jakoś wytrzymać. Aleksandro, Magnolio, ja w dalszym ciągu miewam huśtawki nastroju. Ogłupiam się wtedy jakąś pracą, która wymaga wysiłku fizycznego. Czytanie, oglądanie TV bzy wojaże w wirtualnym świecie nie wchodzi w grę, bo myślami jestem gdzieś w przeszłości. Bywa, że denerwuje mnie obecność ludzi wokół. Jest to bardzo złe. Może kiedyś będzie inaczej. Tylko kiedy będzie to kiedyś? Podobnie jak Aleksandra nie mam dzisiaj natchnienia do pisania. Jedyna mądra rzecz jaką zaraz zrobię to wizyta w łazience i sprawdzę czy mnie jeszcze nie ma w łóżku. Pozdrawiam Was wszystkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wieczorową porą. Znowu dawno mnie tutaj nie było.... Kaddarko jeżeli chodzi o pieska, to zostawiłam go na weekend u teściów, poszli z nim na działkę i tam się zawieruszył. W miniony weekend byłam nad morzem, pojechałam do Pobierowa, nie byłam tam od 22 lat i powiem Wam, że raczej szybko tam nie wrócę, okropne wejście do morza, dno pełne kamieni. Zabraliśmy ze sobą mojego młodszego brata, który ma 18 lat i on mnie namówił na przejażdżkę na bananie podczepionym do motorówki, poza tym, że spadłam trzy razy do wody i potem brat musiał mnie wciągać, bo sama nie miałam siły się wdrapać to tak mocno ściskałam nogami, że mam na nich ooogromne siniaki. Zawsze dam się na coś namówić......W zeszłym roku syn namówił mnie na karuzelę, wtedy to znowuż ręce były całe sine......Pozdrawiam i miłego weekendu życzę. A jeszcze Wam opowiem jakie miałam zdarzenie na polu namiotowym. Otóż, gdy doszło do rozkładania namiotu okazało się, że nie ma rurek. W zeszłym roku jak wróciliśmy z biwaku rodzinnego musieliśmy wysuszyć namiot, porwała nam się torba i mąż spakował do worka na śmieci (kurcze zapomniałam, że mam sprawdzić czy mam te rurki). Wiecie wieczór, pole namiotowe ja sama z trójką dzieci, a tu rurek od namiotu brak. Gdyby maż był tam z nami po prostu bym go "zjadła" wyrzutami, ale jest jak jest, to stwierdziłam, że nawet popsioczyć na niego nie wypada... W każdym razie byłam zła jak osa, chciałam się wymeldować z pola, ale administrator pożyczył mi namiot i jakoś się przespaliśmy. Dlaczego namiot, bo na jedną noc, czy nawet 2 nikt ni chce wynająć pokoju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość filopinka
Witam! Nie wiem co się stało, ale nie mogę wysłać postu pod moim pseudonimem. Ostatnio tak się rozpisałam i wszystko na darmo. Pozdrawiam i dobrej nocki życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deodata
Witam Dziewczyny, mój mini remont nareszcie dobiegł końca.Dobrze że mam pomocnice -moje córki,bez nich nie dałabym sobie rady, jednak swoje lata już mam to i nie wszędzie się wdrapię i szybciej się męczę , no ale chwała Bogu już skończone.Ja tak samo jak i Wy tez mam te nasze huśtawki, nie poddaję się im, ale wiem że jak mam ciężkie dni to trudno ze mną wytrzymać. Wiem że moja osoba, moje życie, moja obecność , jest ważna dla tych którzy są obok mnie, nie chodzę smutna, nie popłakuję , potrafię się śmiać w głos, potrafię żartować , zrobić jakis psikus , ale ...........jest we mnie żałość ,gorzkie łzy i czasem pojawia się potrzeba ciszy wokół mnie, aby móc pod powiekami zobaczyć jego twarz, aby przypomnieć sobie jego głos. Nie wiem ,może to dziwne że po czterech latach jest to wszystko we mnie takie intensywnie żywe ? Wiele się dzieje teraz w moim życiu, wiele nowości , no i idę przez to życie z tymi nowościami ale czuję że ciągle przez ramię zaglądam do przeszłości a mniej do przyszłości. Ale nic to dziewczyny, podniosłam się i będę dalej sobie człapać, kulawo bo kulawo ale jednak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witam Dziewczynki Fajnie popisałyście o uczuciach, z przyjemnością i łezką w oku poczytałam bo to ja. Ten obraz Deodeto pod powiekami, wczoraj przypominałam sobie głos. Niunia- tak dużo rzeczy mąż robił, a właściwie robiliśmy razem.... Ale oczywiście śmieję się, żartuję, ładnie się ubieram, fryzjer obowiązkowo... Przyjaciel ostatnio powiedział mi, że jak ja się śmieję całą sobą to jemu od razu poprawia się humor. To prawda śmieję się często i szczerze ale się nie uśmiecham... No biorę się do pracy. Andi zawstydzasz mnie- ja nie robię żadnych przetworów. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Uff,jak gorąco. W tej chwili w cieniu mam 32 stopnie. Pojawiają się jakieś niewinne maleńkie obłoczki ale żadne to pocieszenie.Mamy lato i ma być jak w lecie. Nie wysadziłam jeszcze nosa z mieszkania. Fajnie byłoby pojechać gdzieś nad wodę tylko.... Ten wielokropek mówi wszystko. Wyobrażam sobie jak Wy Kochane z dzieciaczkami nad wodą baraszkujecie. Bardzo lubiłam takie rodzinne wypady, te dłuższe i te jednodniowe. Od rana zajmowałam się szykowaniem wałówki i picia na cały dzień. Wracaliśmy wieczorkiem bosko zmęczeni r****m na powietrzu i w wodzie. Kiedy nasz syn się "zestarzał", zabieraliśmy dzieci szwagierki, psa i też było superowo. Sami też nie siedzieliśmy w taką pogodę w domu. Teraz zostały miłe wspomnienia. A tak swoją drogą, samej pojechać można i czasem to robię. Są to zwykle wypady na 2-3 godziny. Nie będę dzisiaj robiła obiadu.Zrobię coś "na ząb" i też będzie dobrze. Robi się coraz bardziej gorąco w mieszkaniu. Idę zaciągnąć rolety bo za godzinę od zachodniej strony zacznie piec. Dobrego weekendu, miłych wrażeń nad wodą i na działkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzis odwiedziła mnie rodzina mego męża. Przyjechal męża brat z zona z synem i wzieli tez tesciową. Bardzo przyjemny miły dzien. Szwagier - facet 56letni a tak brykał z moim małym że wszystkim tyle śmiechu sprawili - bo byla tez moja mama - a mój mały zachwycony - bo to jego najlepszy wujek- nie patrzy na ludzi - na spacerze biega z moim małym, scigaja sie- wdrapuje sie na drabinki, zmniejszył mu lęk wysokości - bo mój synek - szwagier mówi żśe moja wina bo ja sie o wszystko boje i maly nawet nie lubi jak go ktos bierze na barana - a z wujkiem wdrapali sie na taki dos wysoki murek i chodzili po nim - byłam w szoku bo naprawde maluch moj ma z wysokościa problemy. Jak odjezdzali to oczywiscie maly lamentowal i płakal - ale jestesmy umówieni że na koniec sierpnia pojedziemy my do nich (50km nas dzieli) wiec jakos przebolał. Na plaże o ile bedzie jeszcze pogoda wybieram sie jutro- zabiorą sie z nami tez moi rodzice i z dzieciakow to tylko mały bo jedna cora pracuje a druga chodzi ze swoimi kolezankami wiec takie grono na plaże nie za duże ale zawsze lepiej niz calkiem samemu. Milego wieczorku i niedzielki Wam kobietki zycze i do rychlego napisania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wieczorową porą. Weekend, weekend i po weekendzie.... Jutro znowu do pracy..:( Dwa dni spędzone na plaży nad jeziorkiem z rodziną, czyli z siostrą z mężem, mamusią, braćmi i wszystkimi towarzyszącymi osobami. Także było miło,........... chociaż nie do końca....:( Wszyscy przyczepili się do mojej wagi, a raczej nadwagi....normalnie bezczelni:) Twierdzą, że nie są przyzwyczajeni do mojego nowego image, a wręcz im się nie podoba.... Moja córka pierwszy raz dzisiaj pojechała pociągiem....taką atrakcję jej wczoraj wymyśliłam... Jak zwykle miałam ich zawieźć, ale stwierdziłam, że atrakcją będzie przejażdżka pociągiem. Przez telefon nie była zbyt rozmowna, także wypytam się ją o wrażenia ja się spotkamy za tydzień. przede mną kolejny samotny tydzień. Córka jest u kuzynki, a syn z psem u mojej mamy na wsi. Tym razem nawet psa sprzedałam. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witajcie Dziewczynki Czytam z zazdrością o Waszych odpoczynkach nad wodą. Ja coś nie mam ochoty mimo zaproszeń. Jutro na szczęście przyjeżdża moja siostra.A to mój największy przyjaciel. To będzie ciężki tydzień, ale jak już wiemy wszystko jest do przeżycia. Pozdrawiam Was ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALEKSANDRA70
Witam,u mnie upał,upał i zero jakiegokolwiek deszczu.Jutro mam z małym wizytę kontrolną w szpitalu.Mam nadzieję że wszystko okey będzie.Ja nie wyjeżdżam nigdzie nad wodę a zresztą z tą ręką złamaną to już po wakacjach .Życzę wszystkim ochłody bo z tego co widzę to wszędzie jest tak gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj mielibyśmy rocznicę ślubu...... Mam dzisiaj ....płaczący dzień. W pracy było ok, ale jak tylko wyszłam i skierowałam się na cmentarz to się zaczęło...... Nie mogę się powstrzymać, kiedyś te kilka lat temu to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu, a dzisiaj......pierwszy raz bez niego.... Za kilka dni będzie 7 miesięcy jak nie ma ze mną mojego najlepszego przyjaciela.... a mi jest coraz ciężej, coraz bardziej tęsknię....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magnolia42
Witajcie Dziewczynki Też ryczę Niunia, wczoraj cały wieczór i dopiero rozmowa z przyjacielem pomogła. Przynajmniej zasnęłam. Dzisiaj od rana faza ale to przez ten nawał spraw pewnie też.To minie Niunia przecież wiesz i znowu poczujesz ulgę chociaż na chwilę. Ściskam Cię mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×