Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Agucha_Aga

"Życie po Gacy"

Polecane posty

Gość gość
Sprobuj zmienić tluszczowke wszystko zależy od organizmu.. U mnie jaja z lososiem tylko dzialaly:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam 164 cm wzrostu, nie grzeszę ( ups, raz na wakacjach 1 gofr z bitą śmietaną) , wodę piję - ok 3-4 litrów , tłuszczówki, które stosowałam to karkóweczka i łosoś. Przez wiele lat 55kg - 58kg to była moja stała waga, mówię o wadze pomiędzy 26 a 33 rokiem życia. Wcześniej ważyłam mniej, a po urodzeniu dzieci , waga mi się wahała od 58 do 60 kg. Dopiero 3 lata temu przytyłam do 68( dwa lata temu zeszłam do 60 i abarot przybrałam do 64) Obecne odchudzanie zaczynałam z 64 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To że wolno chudnę nie jest żadnym narzekaniem. Cieszę się że w ogóle są rezultaty spadkowe. Jak była moda na Dukana - przytyłam na tej diecie w 2 tygodnie - 2kg, później ktoś zachwalał dietę z kaszą jaglaną ( przez cały dzień je się tylko 100 gr kaszy z przyprawami np. z zieloną pietruszką )I co? znowu przytyłam. Dlatego teraz byłam pełna optymizmu, że wreszcie znalazłam sposób na schudnięcie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Waga mało wazna, ważny skład ciala? Robilas? Cwiczysz na codzien? Moze nie masz tkanki tluszczowej za duzo do zgubienia:) a z mięśni to sie raczej nie odchudzaj:) nie masz nadwagi, nie miałaś, miałaś wage w normie, ale ok, zeszlas pare kilo. Zanim sie wyprowadzisz zgubisz jeszcze ze 2 kg, wiec nie przesadzaj:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, Gość - gdzie i jak mogę zrobić pomiar ciała? Tłuszczyku do zgubienia jest jeszcze troszkę. Nie, nie chcę wyglądać tak jak miałam dwadzieścia parę lat (52kg), wystarczy mi waga sprzed kilku lat - 55kg. Do wagi idealnej Gaca zaleca schudnąć 3kg więcej, bo one wrócą na wyprowadzeniu. DawniejEryk - fajnie, że znowu się pojawiłeś. Podobają mi się twoje wpisy, jesteś taką " niepokorną duszą", która nie idzie w ciemno, tylko próbuje zrozumieć funkcjonowanie diety. :) A co do mojej wagi - zaczyna się powolutku ruszać, bardzo powolutku. Piszcie kochani, bo coś się tu pusto i smutno zrobiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie:) analizę skladu ciala robi sie analizatorem skladu ciala?:) a powaznie, analizatory posiadają silownie, fitness kluby, dietetycy w swoich gabinetach, w przechodniach bywaja, nawet w aptece ostatnio spotkalam:) to taka waga, ktora niskim natężeniem prądu dokonuje dokładnego pomiaru, wody, koscca, i co najwazniejsze masy miesniowej i tkanki tluszczowej. Dokladnie podaje tez ppm, który jest dość istotny przy układaniu diety redukcyjnej czy po prostu zdrowej:) piszesz Eryku ze po bozemu chcesz 1 kg na tydzien.. Takie rzeczy to możliwe przy redukcji 1000 kcal z zapotrzebowania sie stosuje, albo 500 kcal, na pol kilo na tydzien. Ino ze redukcja kcal, nie powinna byc niższa niz ppm. Pisałeś ze duzo sportem wydatkujesz , pytanie jak masz masę miesniowa, bo mozesz miec podwyzszone ppm, i raczej takie cięcie kalorii w twoim przypadku, kiedy konsumujesz głodowe dla faceta 2000 kcal nie bedzie możliwe coby bylo zdrowo i po bozemu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej eryku :) wczoraj na siłowni robiłam analizę składu ciała.Nie pytaj :/ Ze względu na moja insulinę moja redukcja jest ciezka. Jem posiłki o niskim ig lidze kalorie i zeszlam do 1400 jak z 1800 i dać,Elam chudnąć.A 1400 to moje ,apotrzebowanie spoczynkowe. Tego w dół. Juz nie powinno się przekraczać. Walcze ciągle z różnym efektem .Ale mam nadzieje ze bedzie ok.Nie miałam jeszcze nigdzie takich spadków jak na Gacy,ale i szkoda mi zdrowia by do tego wrócić. Pozdrawiam aneczka od nie chce mi się logować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eryku, od razu przyznaję się, że żaden ze mnie dietetyk, a moja wiedza pochodzi głównie z czytania niezliczonej ilości artów na rożnych forach, ścierania się z różnymi opiniami i z eksperymentów na moim własnym ciele. Całe moje doświadczenie z dietami redukcyjnymi rozpoczęło się wraz z dietą Gacy w połowie października 2013 i na dzień dzisiejszy uważam, że choć może nie należy do najzdrowszych i nie jest zbilansowana pod względem makro i mikro składników, to jest absolutnie skuteczna i przy odrobinie zrozumienia tematu w kwestii regularności, składników jedzenia i dostosowanych ćwiczeń pozwala na utrzymanie wagi w późniejszym etapie bez specjalnych wyrzeczeń. Przede wszystkim trzeba zapoznać się z tym, co jest dla nas zdrowe i co nie tuczy, czyli przyswoić sobie między innymi listę produktów o niskim indeksie glikemicznym, które nie powodują wyrzutu insuliny do organizmu. Żeby było zdrowo, tak jak Ty chcesz, to w swojej diecie codziennej powinieneś uwzględnić węglowodany złożone, proste, zdrowe tłuszcze – różnorodne, biało, czyli chude mięso, ryby, twarogi, sery, no i oczywiście warzywa i owoce (w odpowiednich porach). Jednak dieta uzależniona jest zawsze od celu, czyli czy jest to redukcja, czy dieta przy określonych schorzeniach, czy też dieta dla sportowca. Rozumiem, że Ty piszesz o zdrowej redukcji, więc kontynuujmy. Zakładamy, że zapoznałeś się z zasadami zdrowego żywienia i wiesz jakich produktów powinieneś unikać, więc teraz dla Ciebie przychodzi pora na określenie Twojego zapotrzebowania CPM, czyli całkowitej przemiany materii. Już teraz wiemy, że 2 tysiące kcal, które spożywasz (nie wiem nawet z jakiego źródła pochodzą i o SIC nie nazywaj tego „normalnym jedzeniem”) jest niewystarczająca. Tutaj pomocna może być tabela z przytoczonego linku (http://mail.izz.waw.pl/~it/NORMY/NormyZywieniaNowelizacjaIZZ2012.pdf), z której wynika, że przy najniższej aktywności fizycznej, a czytałam, że „jedziesz czasem po bandzie” z aerobami powinieneś spożywać przynajmniej 2450 kcal dziennie. Wniosek, że powinieneś je zwiększyć dodając co 3-5 dni po 100 kcal dalej ćwicząc tak by dojść do stanu zerowego. Organizm Twój wreszcie odpocznie, odżywi się i może podjąć walkę w celu redukcji. Na tym etapie musisz już korzystać z jakiejś tabeli, która wylicza nie tylko kalorie, ale pokazuje również rozkład BTW, czyli stosunek białko-węglowodany-tłuszcze. Dla początkujących zalecane BTW przy redukcji wynosi 30/30/40, a kaloryczność dla CPM powinna być zachowana. Po takiej stabilizacji należałoby dołożyć trochę aerobów i powinny być efekty. Jeśli waga nie będzie spadała to należałoby w następnym etapie zmniejszyć ilość węglowodanów na rzecz tłuszczy. Ostatnim krokiem jest obcięcie kalorii i o maksymalnie 20 % dziennego zapotrzebowania. Jeśli spełnisz wszelkie warunki zdrowego odżywiania to odpuść sobie preparaty witaminowe – nie będą Ci potrzebne. Wszystko to w towarzystwie regularnego jedzenia. Gdyby jakieś części tego zdrowego procesu odchudzania wydawać by Ci się mogły skomplikowane i nie przebrniesz przez nie, to jesteś skazany na płatną pomoc z zewnątrz lub dalsze pogłębianie wiedzy. Podstawą jednak jest wiara w to, że naprawdę TRZEBA i można JEŚĆ, żeby chudnąć. Wiem o czym mówię, bo weszłam na spokojnie po diecie Gacy na dość wysokie jak dla tak małej kobitki kalorie, więc nie popadaj w histerię, że padłeś ofiarą diety niskokalorycznej. Błędem jest jedynie to, że bałeś się wejść na swoje zapotrzebowanie kaloryczne lub po prostu nie potrafiłeś. A tak w temacie spożywanych kalorii mój pomiar masy mięśniowej, który nie drgnął w górę po dwóch miesiącach dzielonego treningu siłowego i trener z siłowni Gacy uświadomili mi, że moje 1800-2200 pożeranych kalorii to za mało jak na ćwiczenia siłowe, które wykonuję i pozwoliło mi to jedynie na utrzymanie mięśni, a nie na ich rozwój. Teraz w dni treningowe pożeram 2500 kcal i przećwiczę gdzie mnie to zaprowadzi, bo nie ukrywam, że trening siłowy, jak również trener są już coraz bardziej wymagający :) Postaram się sprostać przez najbliższe dwa miesiące i stawić czoło mega-seriom, choć nie przychodzi mi to po wakacyjnej przerwie łatwo i NAPRAWDĘ postaram się, żeby zjeść te tony żarcia (rozważam miksowanie blenderem i wlewanie przez rurkę w gardło ). Jeśli przegram to zadanie w pryzmacie dwóch miesięcy, czyli nie przybędzie mięśni to przechodzę na trening obwodowy, czyli trenujący wytrzymałościowo i pozwalający utrzymać obecny stan mięśni, z którego jestem generalnie zadowolona, ale czasem warto wypuścić się w nieznane regiony :P Jeśli po tym eksperymencie pójdzie mi w górę tkanka tłuszczowa to przećwiczę kroki, które opisałam na górze, czyli zacznę i myślę, ze skończę na zwiększeniu aerobów i powrócę do obwodówki na siłowni. Pytałeś Eryku również o ćwiczenia siłowe. Nie wyobrażam sobie odchudzania bez tej aktywności zwłaszcza dla faceta. Ten rodzaj aktywności fantastycznie rzeźbi ciało. Trzeba jednak wprowadzać je stopniowo i tak samo zwiększać ich intensywność, jak również przynajmniej co 2 miesiące zmieniać zestaw ćwiczeń. A z tym odchudzaniem pod suknię ślubną nie zaprzątaj sobie głowy, bo nie będzie to nigdy Twoim zmartwieniem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eryku, mieszasz sie w zeznaniach:) albo piszesz ze wegle zjadasz do 14 tej, a na kolacje lazanki, bigos.. To cos traci myszka... Piszesz normalnym jedzeniu.. Albo byciu na gacy.. To nie tak.. Każda osoba ktora cokolwiek trenuje, tudzież stara sie zyc fit, niezaleznie czy po redukcji, czy po prostu odzywianie w sporcie..je czysto.. I zgodnie ze swoim zapotrzebowaniem energetycznym. Tak jak juz pisałam i Amelia powtorzyla.. Zdecydowanie popełniłeś kardynalny blad, nie wyprowadzenia sie po diecie, do swojego zapotrzebowania. Organizm przez to ze nie dałeś mu wytchnienia, nie dajesz tyle ile w rzeczywistości potrzebuje, ładuje zapasy z czego moze. I tak bedzie zawsze, jeśli nie zajmiesz sie tym na powaznie. Jedzenie urozmaicone, nieprzetworzone produkty, wegle zlozone z prostych tylko owoce, bialko i trochu tluszczu. Nie zmienia sie techniki przygotowywania potraw, wybiera sie te zdrowsze, gotowanie, parowanie, duszenie, pieczenie.. Stałe godziny posilkow, regularne, wazne by posiłki potreningowe byly odpowiednie, i zadbane o odbudowę glikogenu. Czy siłownia jest wazna? Jest bardzo wazna i nie bój sie, karkiem nie bedziesz:) trzeba sie postarać zywieniowo i miec taki cel treningowy, by tak bylo. O mięśnie trzeba dbac o ich sile rowniez. U ciebie sa głownie treningi wytrzymałościowe, pamiętaj jednak, aby pilnowac tetna, jeśli zalezy ci na gubieniu tkanki tluszczowej, no i najlepiej wogle ja określ. Najlepiej w tetnie 65-75 hr max. Najlepiej byłoby gdybys trafił w ręce dobrego trenera, ktory siądzie z tobą i przeanalizuje zarówno diete obecna, wydatki energetyczne, określi parametry wszelkie i pomoże wrocic na właściwe tory. No chyba ze wolisz byc dla siebie króliczkiem doswiadczalnym. Ale pytanie czy warto na tym etapie dalej sie zapetlac. Niemniej powodzenia zycze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczka33
Popieram Eryka :D ja jestem juz ponad 2 lata po diecie. gościu jeśli jestes juz po wyprowadzeniu i dalej utrzymujesz bezproblemowo wagę,oraz twoje zdrowie jest ok to Ci bardzo gratuluje. Tylko czemu jest na forach tyle osób które po raz kolejny podchodzą do diety.Czlowiek czlowiekowi nie równy i nie wszyscy po diecie rzucają się na słodycze oraz spędzają czas na kanapie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trening wytrzymalosciowy inaczej cardio:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eryku, moze przeczytasz cały ten watek, bywała tu moherowa.. Wpadla nawet niedawno, zyje i wagowo ma sie niezle.. Ona ma staz dlugi od wyjscia z gacy. Wyprowadziła sie z pomoca dietetyka, duzo madrosci znajdziesz w jej wypowiedziach, z którymi w pełni sie zgadzam. Mogłabym sporo napisać, ale mysle ze sie bede powtarzać. Mozna pogodzić i zycie fit i prace, zycie rodzinne. Wszystko zalezy od naszego nastawienia oraz wyborow jakie podejmujemy. Nawet na pizze i pierogi tez mozna znaleźć miejsce:) ale zawsze musi byc cos za cos.. Tak jak tez pisała moherowa, powroty do tluszczowek ratujących kilogramy sa bez sensu, niepotrzebne rozregulowanie ponowne dzialajacego organizmu. Tez wiem co to marketing :) ale sadze jednak, ze gaca dla wielu moze byc ratunkiem bo taka jest prawda, czy jest zdrowo? Z punktu widzenia dietetyki, nie bardzo. Ale jest skutecznie, to fakt. Tylko jest moim zdaniem drobny mankament systemu, czyli brak edukacji. Jest motywacja, ale edukacji brak. Jak zyc po. Bez kartki. Stad tez i gaca nigdy nie bedzie narzekał na brak klientów, a i dietetycy bedą miec zajecie, tudzież trenerzy. Bo mało jest osob, którym sie chce, jeszcze podczas diety, zmienic nastawienie, trochu sie wyedukowac w temacie zdrowej diety. Nie jestem alfa i omega, blizej mi do dietetyka niz laika, sama jestem pare miesiecy od wyprowadzenia, nie do konca gacowego, bardziej swojego, zdrowszego. Amelia, tez ma krótki staz, ale ma wiedze dziewczyna, wiec nie potrzeba mowić ze pogadamy za 2 lata. Dobrze bedzie Eryku wierze w ciebie. Wszystko wróci do normy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eryku, z mojego punktu widzenia dieta Gacy to nie tylko sposób na zrzucenie wagi, ale również mała podpowiedź do ustawienia się na przyszłość już po zakończeniu redukcji. Po pierwsze uczy regularnego jedzenia i proponuje różne produkty i pory, w których należałoby z nich korzystać. Dodatkowo ustawia nas na aktywność fizyczną wskazując jej najlepszą intensywność (zakres pulsu), tak by pozwalała spalać tkankę tłuszczową, a nie własne mięśnie. Można powiedzieć zatem, że również stawia nasz metabolizm na nogi, bo jakież są sposoby na jego polepszenie jak nie: regularne jedzenie (zwłaszcza białka), spokojne ćwiczenia aerobowe, picie zimnej wody i oczywiście odpowiednia ilość snu, ale o tym już sami decydujemy. Przyznam jednak, że choć teraz wydaje mi się to oczywiste, to długi czas nie widziałam tych prawidłowości i targały mną różne wątpliwości pomimo przeczytania niezliczonej ilości lektury w tym temacie. Im więcej czytałam, tym mniej wiedziałam, ale przyszedł dzień w którym sobie to poukładałam, choć nie jest to jeszcze zakończony proces. Niezmiernie żałuję i jest to moim zdaniem duży mankament Gacy, że nie ma wykładów typu „co jeść i jak ćwiczyć po diecie redukcyjnej”, „najczęściej popełniane błędy po redukcji” itp. Sześć żelaznych reguł, które otrzymuje się po wyprowadzeniu to tylko jednorazowo otrzymana kartka, która pewnie często u wielu ludzi idzie do lamusa. Moim zdaniem najważniejsza jest edukacja w tym temacie – zarówno podczas diety redukcyjnej, a zwłaszcza po niej. Ja w tym temacie odrobiłam pracę domową i jak tak patrzę na niektórych ludzi trenujących w centrum, czasem już długo po diecie to wiem, że nie ja jedna przyłożyłam się do tego zadania. Poznałam jednak również wielu ludzi, którzy nie doszli nawet do końca diety lub takich, którzy przychodzili ćwiczyć, ale w ogóle nie stosowali się do zaleceń. Naprawdę cały wachlarz postaw ludzkich można przerobić w centrum. Tutaj dochodzę właśnie do Twojej postawy w kwestii odżywiania i nie zmierzam do krytyki, bo szanuję każdą postawę i wybory życiowe, ale chcę jedynie uchylić rąbka tajemnicy. Nie dajesz się przekonać, że jedzone przez Ciebie kalorie są za niskie, węglowodany jesz zaledwie do 14.00 (o sic!), ćwiczysz zbyt intensywnie, unikasz siłowni. Czy wiesz o tym, że: 1. trening siłowy obwodowy, czyli ćwiczący wszystkie partie mięśni jest bardziej treningiem wytrzymałościowym i pomoże utrzymać Twoje ciało w dobrej kondycji, wzmacnia mięśnie, ale nie jest treningiem na masę? 2. trening aerobowy wykonywany w wysokim tętnie przechodzi w trening beztlenowy, a spalanie tłuszczu przez organizm wymaga środowiska beztlenowego? 3. nie spożywając odpowiedniej ilości węglowodanów, białka i tłuszczy i stosując forsujące ćwiczenia fizyczne zaczynasz spalać własne mięśnie? Tyle odnośnie treningów. Jeśli chodzi natomiast o kwestię urody to nie wiem co rozumiesz przez „postarzałem się”, bo kamienie na nerkach i tarczyca nie są objawem starości. Jeśli ktoś Ci to powiedział, to w ogóle się tym nie przejmuj. Jeśli są to Twoje własne obserwacje to może masz gorsze dni lub jesteś z siebie po prostu niezadowolony z jakiejś przyczyny i tak się widzisz. Wiesz, kobiecie powiedziałbym, żeby kupiła sobie fajną kieckę, poszła do fryzjera lub zrobiła sobie wystrzałowy makijaż i wyszła w mini i szpilkach na miasto, ale na pewno najlepszym lekarstwem dla obu płci jest poczucie samorealizacji, ale do tego trzeba dojść samodzielnie. No i przejdźmy w końcu również do mnie, bo wspominałeś, że jestem krótko po wyprowadzeniu i dobrze, że poruszyłeś ten temat. Zgadza się – od jego zakończenia minęły u mnie dopiero, a może już 3 miesiące. Poszłam jednak inną niż Ty drogą, bo sukcesywnie po wyprowadzeniu zwiększałam kalorie (teraz dochodzę w dni treningowe do 2500). Dodatkowo postawiłam na dietę zbilansowaną, a mój obecny i pewnie przygodny cel to masowanie plus lekkie aeroby. Wiem również, że jeśli utyję, to będzie to mój wybór. Ty Eryku natomiast siedzisz po uszy w diecie do 2 tys. kcal z węglowodanami do godziny 14, zarzynasz się aerobami i boisz się wyjść z tej pułapki i komuś zaufać. Nie rozumiem również do końca co dla Ciebie oznacza powrót do normalnego jedzenia, ale napiszę Ci co jadłam np. dzisiaj w dzień treningowy. Na pewno było dużo, smacznie i dość zdrowo, bo nie popadajmy w histerię z drugiej strony. Praktykuję tego typu odżywianie już od jakiegoś czasu i wiem, że jest mocno bezpieczne. Śniadanie: dwie kromki chleba żytniego z masłem, z łososiem wędzonym i kaparami na sałacie plus dwie kromki z szynką sklepową, serem żółtym Hit z Ryk 13% tłuszczu, ogórkiem konserwowym, rzodkiewką, papryką, śliwką w occie i trybulką. Po treningu siłowym: Big Meal Drink (białko wzmocnione z węglami) Przekąska: 300 gram malin, kilka węgierek, płatki owsiane na oko plus żurawina, rodzynki, orzechy różne, migdały, wiórki kokosowe, śliwka wędzona zalane mlekiem 2%. Danie 3: biały makaron z semoliny (50-60 gram przed gotowaniem) podgrzany na patelni z serem białym i cebulą na łyżeczce masła klarowanego z czarnym pieprzem – smakuje jak pierogi ruskie. Danie 4: ponownie makaron z semoliny, ale tym razem szpinakowy z sosem z maślaków z cebulą na jogurcie naturalnym plus kawałek cielęciny, surówka z ogórków świeżych na jogurcie, pomidory z cebulą z octem balsamicznym, surówka z czerwonej kapusty z żurawiną i jedna łyżka buraczków (więcej nie weszło). Kolacja: kilka plastrów jakiejś podobno wyśmienitej wędliny, ale ze sklepu i serek grani z rzodkiewką przegryzając go sałatą, bo spać pójdę nie wcześniej niż o 24.00. Węglowodanów już nie zmieściłam. W dni nietreningowe pomijam jeden z posiłków, ale łazanki na makaronie z semoliny spokojnie można w nim zmieścić i to całą furę, jak również kotleta w panierce z jajkiem i ze zdrowej mąki, czy też odchudzony bigos. Parówek w ogóle nie tykam i jeśli karmią nimi dzieci w przedszkolach, czy rekonwalescentów w szpitalach miejskich to nie jest to dla mnie żadnym wyznacznikiem dietetycznym. Zazwyczaj również rzadko jadam wędliny ze sklepu, bo najczęściej pieczemy kilka mięs i korzystamy z nich na kanapki i do obiadu, ale przed sklepowymi chudymi też nie stronię. Zjadam jednak okazjonalnie syfy typu knajpiany sernik ulepiony czekoladową polewą, czy szarlotka. Są obrzydliwie słodkie i nie dają się dojeść, ale od czasu do czasu próbuję się z nimi zmierzyć – bardziej eksperymentalnie niż z potrzeby. Zjadłam też pizzę, placki ziemniaczane, czekoladę z orzechami na noc i nie pamiętam co jeszcze, ale są to wliczone w ryzyko przestępstwa. Oczywiście dzisiaj byłam na treningu siłowym (nogi, barki, triceps i brzuszki – bardzo intensywna godzinka pod nadzorem gestapo trenera), na który dotarłam rowerem i jest to zaledwie 17 km w obie strony, więc nie wysiliłam się zanadto. Dojazd dla mnie to jak rozgrzewka, a powrót to już tylko obłoki endorfin nad rowerem, bo jeszcze świeci słońce, trasa prowadzi przy rzece, czuję się wypoczęta i nawet moja praca przestaje być wówczas dla mnie straszna. Tak trenuję dwa razy w tygodniu, czyli w poniedziałki i piątki najczęściej, a w środy tylko kręcę pedałami na rowerze i już się martwię, że od czwartku pogoda ma dokonać przewrotu. Zaopatrzyłam się jednak w Lidlu i Dacathlonie w dwie pary ciepłych spodni, by móc dłużej w tym roku zaznać tej formy odpoczynku. Jestem za taką pogodą jak dzisiaj od kwietnia do listopada i za ścisłą zimą od grudnia do marca. Jakie by to było cudowne zejść z roweru z dnia na dzień i włożyć narty. No już się nie mogę doczekać. Rozpisałam się, ale to nic nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cieszę sie Eryku bardzo ze wziąłeś sobie do serca nasze sugestie i skonsultowales sprawę.. Bedzie dobrze zobaczysz.. :) trzymam kciuki, powodzenia:) opowiedz za pare tygodni jak radzisz sobie z miska 2500 kcal:) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moherova
Jak to miło, że tyle osób o mnie pamięta :) Witam po dłuższej przerwie! Niebawem minie 2 lata od zakończenia mojej przygody z gaP/Cowaniem . Moja waga waha się w okolicach 67-69 kg ale rozmiar ubrań nie zmienia mi się, więc jestem zadowolona z efektów - choć przyznam że nadmiar skórki tu i ówdzie pozostał mimo systematycznych ćwiczeń. I powtórzę się że nie wierzę w efekty "wchłonięć" skóry u liderów bez ingerencji chirurga. Mogę natomiast powiedzieć, że odżywiam się już w miarę normalnie, ale pilnuję przerw i ilości posiłków. Komponuję posiłki z jak najmniej przetworzonych składników, jem dużo warzyw, nabiału, ryb itd. Jadam czasem w restauracjach, rodzinne obiadki, swojskie ciasta, piję wino, czasem piwko, wówczas odchudzam pozostałe posiłki. Nie stosuję preparatów after ani witamin. Na cerę i zdrowie nie narzekam, wiele osób mówi mi, że odmłodniałam. Nadal ćwiczę nordic, ale i w pracy sporo się ruszam. Zmieniłam tryb życia i odżywiania więc nie mogę powiedzieć, że żyję normalnie, tak jak kiedyś, ale z drugiej strony nie czuję , by coś mnie ograniczało, że coś muszę. Niestety jest jeszcze za wcześnie powiedzieć że wygrałam tę walkę, może za 2-3 lata....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na ostateczne efekty trzeba trochę poczekać, najważniejsze jest to, że wygrałaś walkę teraz potrzebujesz czasu. Czas po skończeniu diety to najważniejszy czas dla odchudzających się, zmiana nawyków żywieniowych i powrót do normalnego jedzenia to jeszcze kwestia czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczka33
Moherova super ze się odezwałaś.napisz jak Jesz jaka kaloryczność i czy tłuszczoki robisz?Ale znając zycie to raczej nie robisz. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odchudzam się od stycznia tego roku z wagą 75kg. Mam 155 wzrostu i na dzień dzisiejszy 58kg. Po 4 miesiącach ścisłej diety zaczełam podjadać i tak do dziś, waga ciągle między 57-60kg. Chciałam schudnąć do 52kg ale nie wiem czy ciągnąć to dalej, czy lepiej zrobić wyprowadzenie. Poradźcie mi co powinnam zrobić. Nie udzielałam się na forum, ale przeczytała oba w całości. Odchudzam się zrozpisek tych forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem nie da się być trochę na diecie a trochę nie... Dieta, to czas przejściowy i czasowy dla organizmu, a trwanie w takiej sytuacji (dieta z podjadaniem) może narobić więcej szkody niż pożytku. Nie wiem co Ci poradzić... powiem co ja bym zrobiła... pełną tłuszczówke motywacyjną (7 dni) + 7 dni białkowej... i zaczęłabym wyprowadzenie. Ale wszystko, czysto, bez grzechów. Zejdziesz ze 2-3 kg, i to powinno ci wystarczyć na chwilę obecną.. A wyprowadzenie pociągnęłabym dłużej, dokładając kalorii, do twojej pełnej kaloryczności, którą powinnaś mieć wyliczoną zgodnie z aktywnością, wiekiem, wagą, wzrostem, itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneczka, szczerze mówiąc nie liczę aż tak bardzo kalorii. Wykorzystuję wiedzę którą jakiś czas temu posiadłam o tym, co "szkodzi" a co nie. Obstawiam tak 1800-2000. Solę niewiele, ale jem czasem kupne lub gotowe produkty, więc drobne wahania wagi są wynikiem magazynowania wody. Tłuszczówki oczywiście nie zrobiłam ani jednej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 155 wzrostu, odchudź się do przynajmniej 50 kg i zapomnij na razie o wyprowadzeniu. Przy tym wzroście i wadze ok. 60 kg stosunek talia-biodra będzie jeszcze za duży, by organizm znalazł się na odpowiednim hormonalnym poziomie, by zmierzyć się z realnym spalaniem kalorii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za podpowiedzi. Jeszcze trochę pociągnę, ale już bez podjadania a potem długie wyprowadzenie. Mam 46 lat więc nie wiem czy 50 kg nie będzie za mało. Jak sądzicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko zależy od tego jak będziesz się czuła, zależy jeszcze od tego ile masz wzrostu? możesz napisać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wzrostu mam 155. Czuję się dobrze, robiłam niedawno badania jeszcze ginekolog i tarczycę zbadam. Jak tu panie piszą że pokazały im się problemy kobiece to sprawdzę u siebie. Włosy trochę wypadały ale już jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×