Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość evelin7046

Czy macierzyństwo odebrało Wam wolność ;/?

Polecane posty

Gość shuma
Hej, jestem mamą 4 miesięcznego chłopca. Mi najtrudniej było pierwsze 2 msce. Nie umiałam się ogarnąć, panikowałam, zmagałam się z dołem poporodowym. Nie jestem super doświadczoną mamą, ale jest inaczej. Po pierwsze też mnie w ciąży strasznie wkurzały komentarze - oj życie się skończyło, oj wyśpij się, oj to oj tamto...oj celebruj każdą kąpiel, bo przy dziecku włosów nie będziesz mogła umyć. Wydaje mi się, że to wszystko kwestia 1) organizacji 2) pomocy taty U nas jak już ogarnęłam się w byciu mamą i udało nam się z Olkiem usystematyzować dzień jakoś mam czas. Dużo mogę zrobić gdy dziecko śpi (kąpiel, sprzątanie czy własnie relaks na kafe). Zdarza mi się go wpiąć w leżaczek i wziąć ze sobą do kuchni - wtedy ja coś dłubię, dziecko jest ze mną. Jak wraca tata on przejmuje stery. W weekend dzielimy się obowiązkami. Wszystko zależy od poczucia obowiązku i pomocy. Może po urodzeniu dziecka nie jestem perfekcyjną panią domu, ale co z tego? Mężowi nic się nie stanie od kupnych pierogów, i jak nie odkurzę rano, mogę odkurzyć po południu. Ktoś tu powiedział, że jak kobieta urodzi dziecko to się zmienia, nie ma nigdy czasu, i że z koleżanką widziała się 2 lata temu. To czasem działa w 2 strony. Wiele moich koleżanek przez 6 mscy nie znalazło czasu, żeby mnie odwiedzić, bo każdy żyje w swoim życiu po prostu. Chociaż od 6 mscy zapraszam i jestem bardzo gościnna. Jasne, że czasem się tęskni za weekendami z przed dziecka czy spontanicznością, ale inaczej nie znaczy gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
czyli widzicie wcale nie jest tak źle, da sie to ogranąć i mimo ze wszystko jest zrobione "jakoś" to jednak jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrze powiedziane............
Sorella - słowo kluczowe to "jakos" hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrze powiedziane............
shuma - to gratuluje Ci ze tak szybko Ci sie ulozylo. Ja mialam ponad rok depresje. Po roku przeniosłam sie do drugiego pokoju. Gdyby nie Męża cierpliwosc i wyrozumialosc to moglo sie skonczyc moje małżeństw.... - masz duzo szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shuma
wydaje mi się, że najtrudniej jest kobietom, które są z natury perfekcjonistkami lub tym co mają bardzo silne poczucie wolności. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić i uporządkować. To przeskok w życiu jak każdy inny, jak zmiana szkoły na studia, jak zmiana pracy, jak życie po ślubie. Inaczej nie znaczy gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
no tak ale czy to ma powodowac w nas frustracje? czaami lepiej jest troche odpuscic, zmiejszyc oczekiwania, czasami tyle albo az tyle wystarczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ałamannaŻyciem corka ma 6lat a synek w grudniu skonczy 2. Myslalam ze ten okres do 5 lat jest najgorszy a tu się okazuje ze im starsze dziecko tym wiecej stresu - po prostu gorzej. Ciagły stres bo to szkoła,to choruja,cos trzeba zalatwic to trzeba ciagnac dzieciaki,zakupy - tez dzieciaki a pozniej ide wozek,siaty,to maly placze ta starsza marudzi.... naprawde to wszystko mnie juz przerasta..nie daje rady,maz z pracy wraca po 18 zje,a pozniej lezy bo on jest zmeczony nosz kurna a ja to nie ;( naprawdę wyć mi się chce... wiecie co?? czytam te wpisy i sobie myslę jak te dzieci mają być nie marudne jak matka traktuje je jak karę:P Po to Bóg dał człowiekowi rozum aby temn mógł wybrać na co jest gotowy. sama wychowywałam 3 małych dzieci do tego prowadziłam firmę i czasem padałam na pysk chudłam w oczch bo nie miałam czasu sama zjeść. Ale dzieci to nie była dla mnie kara a moje spełnienie i chyba nie miałam ani rozbeczanych ani nerwowych dzieci. To świetne psychologiczne barometry nastrój rodzica odbierają kazdym najmniejszym nerwem , Twoja niepewnosc smutek czy troska odbija sie w nich jak w lustrze. Nie dajesz sobie z tym rady siegnij po pomoc nie katuj tych niewiniątek swoimi frustracjami:O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
Dobrze powiedziane............ przeniosłaś sie do drugiego pokoju? tzn? Boze czy Ty nie jestes mną? ja przez miesiac spalam w drigum pokoju a mąz spal z córką bo mialam dosc wszystkiego ale mi przeszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
ja myślę, że możesz- no u nas szturchnięcie nie pomaga :) Przewaznie kończy się kopniaczkiem. Tylko czasem czuję się jak jakaś hetera co własnego faceta w sobotę z łóżka wykopuje :) Dobrze powiedziane- kurcze, to niech maż zrobi córce jej grządkę, taką wiesz na zasadzie rywalizacji, czyja ładniejsza. Tak trochę kombinuję z Tobą, bo widzę, ze Twoj maż robi co lubi, bez córki a Ty wszystko "na szybko". A ja np. lubię sama sprzątać, jak już sprzątam to konkretnie. I wtedy córka mi przeszkadza- w takich generalnych porządkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shuma
Dobrze powiedziane............ - była masakra, ale to też dlatego że nikt mi ie powiedział że tak może być. Nagle poczułam się zamknięta jak w areszcie, sama i totalnie niekompetentna. W żadnym poradniku nie pisało, że dziecko się drze, że Ty nie umiesz się ogarnąć, że połóg to jak okres dojrzewania w pigułce. Kobiety czują się samotne i zagubione w nowej roli. Nie ma już wielopokoleniowych rodzin, w których dziewczyna, opiekując się młodszym rodzeństwem albo dziećmi starszych sióstr, w naturalny sposób uczyła się macierzyństwa. Dla wielu współczesnych kobiet jedynym doświadczeniem tego typu jest lalka z dzieciństwa. Zostają sam na sam z własnym dzieckiem i odchodzą od zmysłów. Jednocześnie presja na doskonałość nie pozwala przyznać: nie wiem, nie umiem, boję się. Nie rozumieją, dlaczego nie jest tak jak w książkach czy na filmach, gdzie spowita w koronki i złocistą mgiełkę młoda matka tuli do piersi śpiące niemowlę. Mój synek ryczał właśnie dwunastą godzinę,a ja miałam ochotę trzasnąć drzwiami i wyjść. Inna rzecz, że tak o tym się nie mówi. Bo istnieje w nas zakorzeniony stereotyp matki polki, więc nie masz prawa do nerwów, złości, wyczerpania. Ale jak na początku wydawało mi się, że przetrwać będzie nierealne i nie słuchałam jak ktoś mówił "będzie lepiej"... ale rzeczywiście jest lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shuma
Też zastanawiam się, gdzie jest ten rozkwit związku gdy pojawia się dziecko, jak przez pierwszy miesiąc jedyne co miałam do powiedzenia mężowi to "sam go przewiń", "to też Twoje dziecko", "nie wkurzaj mnie", "czy możesz z łaski swojej..." I dlatego uważam, że odpowiedzialny partner to 99% sukcesu, który przetrwa z Tobą, będzie wspierał i jednocześnie odciąży przy dziecku lub/i domowych obowiązkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
ja wam powiem co mi daje siłe do codziennej gonitwy. Moja sasiadka. Jej synek jest niepełnosprawny, nie chodzi, nie mowi jest po wylewie. Kiedy widze jak ona sie mu poswięca, jak dzwiga go z samochodu ile ja to wszystko kosztuje to podziwiam ją. I te moje brudne podlogii czy nie odkurozne dywany przestaja mniec znaczenie. Wieloktornie z nia rozmwiam, czasami pomagam, robie zakupy itp - jest sama z tym synem bo "mąz" skur... ja zostawil z tym i ona caly czas powtarza "musze jakos dac radę, przeciez nie uciekne jak moj mąz. Ona to ma dopiero problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
shuma jaki rozkwit związku? u nas byl kryzys pierwszego dziecka a nie rozkwit związku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shuma
sorella - tak pisali w mądrych poradnikach co czytałam w ciąży :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrze powiedziane............
Sorella - widocznie jestesmy bliźniaczkami ;) Jak córka skończyła rok, mąż powiedział żebym poszła sie wyspac do drugiego pokoju i nastepnego dnia znowu poszłam i potem znowu i znowu.... i zaczełam sie wysypiac - potem corka w naszym małżeńskim łozu spala z tatusiem a ja obok - wyspana :) w koncu. To trwało jakos od czerwca do wrzesnia. W pazdzierniku na nowym domu corka zaakceptowała swój pokój i nowe łózko z ktorego moze wyjsc kiedy chce i przybiec do nas :) I jest pieknie z tym spaniem :) W koncu! mireczkowataa - ja bym musiala tam stac i rzucac tymi pomyslalami do Męża bo jemu do głowy nie przychodzą zadne pomysły!!!!! Nie jest zbyt twórczy! Tez lubie sama sprzątac :) Zazawczaj łazieki sprzątam jak mnie rodzice odwiedza. Wezma córka na 2h na dwor i do roboty! ;) shuma - jestem pełna podziwu! Sorella - wtedyidzie docenic i nie narzekac -ale zawsze jest jakies ale, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
shuma a no,no ja tez widzialam w madrych gazetach takie rózowe maluszki i wypoczęte w pelnym make-upie mamy tylko jakos ja tak nie wyglądalam a moje dziecko wcale nie bylo takie rozowe i urocze tylko wrzeszczące i domagające sie piersi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
Dobrze powiedziane............ No bez kitu u nas bylo podobnie. Mąz mówi idz do drugiego pokoju bo za chwile oszalejesz a ja razem z tobą. I z jednej nocy zrobil sie ponad miesiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shuma
wiecie co, u mnie bardzo się ustabiliozwało jak przestałam karmić piersią. Wydaje mi się, że hormony mi za bardzo dokuczały, do tego dziecko się nie najadało co skutkowało darciem się. Akurat u mnie przejście na butelkę było bardzo dobrym posunięciem. I przestałam dawać się jakiejś wewnętrznej presji, wcale nie jestem gorszą mamą bo karmię butelką, nie jestem gorszą żoną bo podam kupne pierogi, nie jestem złą "gospodynią" bo nie odkurzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
my teraz jestesmy przed przeprowadzką. Skonczymy wykanczac do wrzesnia sie wprowadzimy wiec ciekawe jak moja corka zaakceptuje swoj nowy pokoj. Narazie spi z nami w sypialni ale w swoim lozeczku i tez przychodzi do nas bo ma wyjete szczebelki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
dobrze powiedziane- mnie takie porządne sprzątanie autentycznie relaksuje :) Jak mąż czasem wróci wczesniej z pracy, weźmie córkę na godzinny spacer normalnie sprzątam aż furczy. Z córką tak się nie da, niestety. A u nas po porodzie było naprawdę extra:) Do dzisiaj pamiętam jak wróciliśmy do domu, sami i patrzyliśmy na śpiąca córkę- tylko nasza trójka. Zresztą drugi raz się wtedy zakochałam w moim facecie- razem rodziliśmy, razem ją "obrabialiśmy"- kąpanie, zmienianie pieluch. Naprawdę sprostał zadaniu. Zresztą on jest naprawdę twórczy jak chodzi o wspólne zajęcia z córką. Jak coś robi zawsze coś i dla niej wymyśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Waznym schematem rowniez jest aby następował podział ról ,pewne zasady muszą rządzić relacją matka - dziecko.: ja robię to, ty robisz to. Mnie wolno to, tobie tego nie wolno. Dziecko musi wiedzieć, że matka ma prawo być zmęczona, że rodzice mają stresy i problemy. Dziecko może w tych problemach uczestniczyć emocjonalnie. Uczestniczyć nie znaczy jednak wtrącać się całym swoim egoizmem. Egoizm dziecka niepowstrzymywany potrafi wybijać się i przyćmiewać całą resztę.O tym trzeba pamietac aby nie oszalec do reszty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
shuma ja powiem tak ja bylam typowym efektem terroru laktacyjnego. Z jednej storny karmienie piersia powodowalo ze nie musialam wszystkiego nosci ze soba, wystarczylam ja ale mała wisiała non stop przy mnie. N awidok butelki wyła, mąz mimo ze chcial wstawac do niej w nocy to i tak nic nie mogl zrobic bo wszak cycka nie da :). Kiedy przestalam karmic to odetchnelam. Wieloktornie chcialam przestac ale zawsze ktos mnie wbijal w poczucie winy a to lekarka a to wlasna matka i tesciowa a do tego bylam pelan hormonow i rozdarta dlatego ulegaalam i karmilam dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrze powiedziane............
To teraz uważajcie. Ja karmiłam córke ROK I 5 miesięcy! Miałam tyle pokarmu ze po prostu kiedy mnie szarpała po bluzce to nie mialam serca odmówic. Wiadomo ze w tym pozniejszym czasie cycek byl tylko rano i wieczorem, a potem tylko wieczorem, az w koncu jak nie dałam to po 2 dniach był spokój :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....Sorella.....
Dobrze powiedziane............ szacun. Ja wytrzymalam 8 m-cy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrze powiedziane............
Dzięki, ale w sumie gdyby sie udało to napewno bym odstawiła prędzej. No ale sie nie dało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość styrana
Na pytanie zadane w temacie odpowiem - TAK. Dziecko ogranicza wolność i swobodę. To już nie jest takie życie jak kiedyś, kiedy możesz robić co chcesz i kiedy chcesz, bo wszelkie aktywności życiowe trzeba podpasować pod dziecko, czy to pracę, czy to wyjście na kawę, czy wyjazd, czy choćby zajęcie się sobą u kosmetyczki czy w wannie w łazience. Tylko że wiele zależy od psychiki kobiety, sposobu wychowywania dziecka, od postawy i charakteru partnera oraz oczywiście od tego, jak bardzo absorbujące jest dziecko.Ktoś, komu te wszystkie wymienione czynniki sprzyjają na korzyść może i prawie wcale nie odczuć tego ograniczenia swobody, a wystarczy że mała część z tych czynników wypada na niekorzyść i już jest ciężko. Ja ciążę wspominam bardzo dobrze, poród też nie był dla mnie niczym strasznym, ale parę godzin po porodzie zaczął się dla mnie dramat, ciągłe czuwanie z dzieckiem przy piersi, płacz dziecka, kolki, brak jakiegokolwiek czasu dla siebie, wyjscie do łazienki na siku to był nie lada wyczyn i super chwila dla siebie, bez dziecka, spanie z otwartymi oczami, pierwszy miesiąc był straszny, bardzo skrzywił mój obraz macierzyństwa i mimo, że z każdym miesiącem potem było lepiej i człowiek doszedł do ładu, to jednak cały czas mam wrażenie, że są jakieś problemy, że tego nie mogę, tamtego,owszem, przyznaję bez bicia, że czuję się chwilami mocno spętana, zniewolona,czekam, aż dziecko podrośnie na tyle, by stało się właśnie takim kompanem, kumplem, a nie niemowlakiem czy maluchem wymagającym specjalnego traktowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
heheh, ja też karmiłam ponad rok :) Tylko, ze dla mnie to cakiem jakies takie naturalne było- miałam pokarm, po pierwszych niedogodnosciach gładko szło. Ba, nawet to polubiłam :) Mnie najbardziej brakuje podróży! Odkąd zostałam mamą granice kraju przekroczyłam tylko służbowo, na motocyklu dalej niż pół godzinki się nie wybrałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość styrana
Paradoks polega jednak na tym, że czuje sie tę miłość do dziecka i człowiek jest w stanie zrezygnować z wielu rzeczy dla dziecka, stawia na pierwszym miejscu to dziecko i to ograniczenie swobody staje się normą, że "tak musi być", bo dziecko teraz tego czy tamtego potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość styrana
Mireczkowata, ja też nie jeżdżę zbyt dużo , wiem, że są mamy, co po całym świecie wożą dzieci twierdząc, że w niczym dziecko nie przeszkadza,ale ja jakoś nie wyobrażam sobieciągłych dalekich podróży z dzieckiem takim do 2 lat choćby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkowataa
styrana- no właśnie, ja też jakoś nie umiem targać córki np. do Afryki. W tym roku może się uda, ale z kolei mój facet oporny- bo za mała, bo co my sobie tych raf z nią pooglądamy. I tak co roku przekładamy na "za rok".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×