Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hgwothgot4

Ciekawa jestem kiedy ta kobieta się z tym pogodzi - "teściowa"

Polecane posty

wielu ludzi wierzy w sympatię i uczciwość swojej rodziny, ile to jest historii, że brat braku podżyrował kredyt, czy teściom, siostrze, a potem wychodzi, że sam spłaca. Strasznie przykre historie i w zyciu oni by się tego nie spodziewali. A co na to mówią inny? Mówią, że byli głupi i naiwni.. straszne, nagle nie Ci nieuczciwi najbliżsi są źli, tylko głupi i naiwni co zaufali. Dużo bym dała, żeby ludzie istotnie byli tylko uczciwi i wspaniali :), żeby ludzie w konkubinatach i małżeństwach nigdy nie byli oszukiwani itd. Tylko, że to utopia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laski a jak to jest z tym
zachowkiem w małżeństwie?? Czy siostra męża będzie mogła się ubiegać o część naszego mieszkania? O co z tym chodzi bo z kodeksu to ja nic nie rozumiem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiliamhog
dobre sobie... "znam wielu ludzi ktorzy spedzali w wolnych zwiazkach kupe lat i sie rozchodzili a w chwile potem juz byli pozareczani i brali sluby. Wiec wniosek z tego ze widocznie faceci nie chce sie z wami zenic i czekaja na lepsza partie a wy jestescie tylko do dmuchania" I znowu jakas mezatka pokazala klase :( co tak zabolalo biedulko, ze az tyle zolci ci sie wylalo ? ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj mireczko moja teściowa
też do mnie dzwoni i w dzień dziecka, urodziny, imieniny... Córcią swoją nazywa, a to "Kochana spróbuj ciasteczko", "córeczko co tam w pracy"...ochy i achy. A szwagierka mi opowiadała jak to teściowa kombinuje, żeby majątek przepisać na drugiego syna, żebym ja czasem kasy nie zobaczyła. A do mnie to o mało ze słodyczy się nie zes*a :O Żeby nie było ja nic od kobiety nie chce, nie moje pieniądze, nie moja sprawa. Szkoda tylko, że dowiaduje się z boku i wychodzę na jakiegoś sępa w rodzinie:O Bo ja w ogóle nie jestem w temacie. Nie mogę się zdradzić, że szwagierka mi powiedziała, ale normalnie mam ochotę jej powiedzieć, żeby te pieniądze sobie zabrała w **olerę. Życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antymetro
będzie mogła. Jedyny sposób (aby to powstrzymać) to spisać testament bez prawa do zachówku, ale trzeba też wskazać powód, dla którego wydziedzicza się tą osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laski a jak to jest z tym
dzięki za odpowiedź. A co w przypadku jeśli mieszkanie zostało kupione na nas, ale w większej części za pieniądze z darowizny od moich rodziców? Liczy się to jakoś czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to mój tata też ma takich teściów, też czysta słodycz, a już niedawno wyszły nieciekawe rzeczy, natomiast moi drudzy dziadkowie to zupełne przeciwieństwo, zero cukierkowości, surowi, ale niesamowicie uczciwi ludzie. Różnie więc bywa, lepiej nie oceniać po takich pozorach, telefonikach, zwrotach "córeczko" itd. To może być prawda, ale niekoniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MartaKrakow
W małżeństwie w przypadku posiadania dziecka - jedyną osobą uprawnioną do zachowku będzie dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuski powalilo was
Tylko o jednym potraficie pitolic, o kasie, spadku, testamencie, kilka osob tu napisalo troche madrzejsze slowa ale widac ze najglosniej szczekaja typowe mamuski ktore siedza w domu i nic nie robia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmLena07
Jest naprawdę wiele związków nieformalnych, gdzie nie ma ten fakt braku ślubu większego znaczenia. To prawda dwoje oddanych, kochających się ludzi, którzy są sobie wierni do końca życia. Takie przypadki rzeczywiście istnieją i nie ma żadnego problemu, że nie było ślubu. Jednak nie może nikt zaprzeczyć, że kilka kwestii przemawia za tym, żeby sformalizować taki związek: 1.Kobieta, która nie chce ślubu może bardzo łatwo stać się ofiarą wygodnych cfaniaków, często określanych mianem „Piotrusia Pana. W swoim otoczeniu, spotkałam się z kilkoma takimi typkami, którzy nie chcieli za nic ślubu i zwyczajnie kłamali swojej długoletniej partnerce, że będą z nimi na zawsze, wcale tak nie myśląc! Przy czym pojawienie się dziecka, lub większego kryzysu spowodowało rozstanie. Kobieta, która chce w przyszłości ślub bardzo łatwo przepłoszy takiego cwaniaka, ta która nie chce ślubu, może być oszukiwana latami. 2.Kwestia zaufania do mężczyzny, bo tą w o wiele większym stopniu musi się wykazać kobieta, która nie chce ślubu. Jest to z jednej strony godne pochwały i pozazdroszczenia, że takie pokłady zaufania są w związku, a z drugiej strony może się okazać skrajna naiwnością i zwyczajną krzywdą dla naszych ewentualnych dzieci. Załóżmy, że są dwie pary ludzi naprawdę się kochających, na ta chwilę wszystko się układa wspaniale, miłość kwitnie. Jedna z tych par bierze ślub, druga nie chce, bo po co? Przecież sobie ufają, nie potrzebują papierka itd. Mija dwadzieścia lat, w między czasie pojawiły się dzieci i w obydwu parach facet się zakoch*je w innej kobiecie i postanawia odejść. Oczywiście jest to dramat dla kobiet w obu związkach, małżeństwo wcale nie gwarantuje stałości związku, więc jest rozwód. Co dalej? Więcej zyskuje dla siebie i swoich dzieci kobieta poślubiona. Chyba nie ma nikt co do tego watpliwości? Z jednej strony miłość i wiele zakochanych kobiet oburzy się, że jak to z góry zakładać rozpad idealnego związku? Jednak człowiek ma rozum i czasem musi oddzielić emocje i skoro ślub w kwestii emocjonalnej nie ma znaczenia w ich przypadku, to zrobić to ze względu na niewiadomą przyszłość swoich własnych dzieci. Tutaj nie ma miejsca na emocje i ślepe zapewnienia o miłości do grobowej deski. Wiem, że wiele kobiet, które żyją w konkubinacie odrzuci ten drugi punkt, bo trudno wiązać miłość i zaufanie z takim oburzająco zimnym podejściem. Jednak rozumna kobieta to zrobi i nie musi być wcale materialistką, to założenie możliwej prozy życia. Zakładanie z góry, że do końca życia będzie nam się idealnie układać z partnerem jest w pewnym stopniu naiwnością i nie powinna istnieć w obliczu troski o dobro naszych dzieci. 3.Możliwe negatywne aspekty w dorastniu naszych dzieci. Tutaj jest dużo kwestii niewiadomych, bo nie oszukujmy się, ale większość osób żyjących w związkach nieformalnych wychowało się w związkach małżeńskich i tak naprawdę nie wiedza jak ich dzieci będą ten fakt przeżywać. Nie wiedzą o czym tak naprawdę trzeba koniecznie rozmawiać z dzieckiem. A powinni, bo pewna świadomość prędzej czy później się pojawi. W serialach, filmach, a nawet bajkach zawsze będą istnieć małżeństwa jako relacja największej więzi między kobietą i mężczyzną. Można tutaj trafić na niejedną minę, można i pewnie przejść bezboleśnie, jednak tak naprawdę nie wiemy jak to będzie mieć skutek w przyszłości. Trochę na pewno przeciwnicy małżeństwa ryzykują i to ryzykują więzią i myśleniem swoich własnych dzieci. Oczywiście zgadzam się absolutnie, że najważniejsza jest miłość, rozmowy, zrozumienie itd. To wszystko prawda, jednak dodatkowo bierzeci ena siebie poletko minowe, które musicie rozbroić. Po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
testament - temat tabu :D inaczej wezmą Cię za materialistkę ;) tylko konkubentki mogą pisać o ubezpieczeniach, polisach, one mogą otwarcie pisać, że ważne są dla nich finansowe sprawy :) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zainspirowanaaaaaa
Jestem w 100% pewna że świat ludzi żyjących w związkach bez ślubu ukazany przez mężatki jest przekoloryzowany. Moi rodzice byli razem przez 35 lat. Nie byli małżeństwem co uważam, że w tamtych czasach było naprawdę trudne. Jestem ich pierwszym dzieckiem a mieli ich czworo. Nikt z nas nie cierpiał na zaburzone poczucie bezpieczeństwa, nikt nie wyrósł na psychopatycznego pedofila lub seryjnego mordercę. Wszyscy są zupełnie normalni i szczęśliwi. I takiego dzieciństwa jakie miałam ja i moje rodzeństwo życzę każdemu bo rodzice bardzo się kochali i szanowali. Nikt z nas nie został nazwany bękartem ani nie został wykluczony ani za czasów dzieciństwa ani tym bardziej teraz. Nasz dom latem zawsze był pełen dzieci z sąsiedztwa, byliśmy lubiani. Tato 3 lata temu miał zawał którego niestety nie przeżył. Mama jest sama i powiedziała, że już się z nikim nie zwiążę bo w dalszym ciągu kocha tatę. Postępowanie spadkowe przeszło spokojnie bez żadnej wojny o to co zostawił tata. Wszystko zostało po równo podzielone pomiędzy nasze rodzeństwo i mamę. Nikt więcej po majątek się nie zgłosił. Chcę Wam tylko powiedzieć, że jesteście bardzo pustymi ludźmi którzy swoimi uprzedzeniami, i nową odmianą rasizmu krzywdzicie lub możecie skrzywdzić wielu niewinnych ludzi. I wierzcie mi, że wyrządzone zło zawsze powraca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnaMamuska
to ja znam zupełnie inny przypadek, dziewczyna bardzo przeżywała fakt, że jej rodzice żyli bez ślubu, ale to wiadomo różne są historie, trudno oceniać na ich podstawie ogół społeczeństwa. Na pewno jest w konkubinacie więcej zagrożeń niż w przypadku małżeństwa. Jak będzie w waszym przypadku, to już czas pokaże :). Pozdrawiam :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przestańcie generalizować
Weź pod uwagę, że ludzie są różni, rodziny są różne i dzieci też są różnej wrażliwości, a relacje nigdy nie są takie same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to mówią na dwoje
babka wróżyła :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nikt z nas nie został nazwany bękartem" - to musieliście żyć w odosobnieniu, bo naprawdę ludzie bywają wredni i takie rzeczy gadają, że uszy więdną. Wystarczy dać im byle pretekst, związek bez ślubu = bękarty, tak myśli, a juz na pewno myślano w czasach waszej młodości. Może żyliście w jakiejś cudownej krainie ludzi tolerancyjnych, np. w twojej wyobraźni konkubentko ;). Właśnie dlatego nie wierzę w tą historię, bo dwadzieścia lat temu w Polsce, żeby nikt nie nazwał takich dzieci bękartami, to niestety niemożliwa sprawa, co więcej wielu rodziców zakazałoby swoim dzieciom z wami się zadawać. Inaczej się działo w krainie fantazji autorki wpisu ;) ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"wierzcie mi, że wyrządzone zło zawsze powraca" - dla mnie wyrządzonym złem, jest gdy mój znajomy, przeciwnik ślubów kolejnej kobiecie wmawia, że będzie z nią do śmieci bez ślub wcale tak nie myśląc i rozgląda się za innymi, bo może jakaś lepsza się trafi. Ostrzeżenie kobiet, że mogą trafić na takiego konkubenta, to na pewno nie jest zło. W ogóle ostrożność i ostrzeżenie przed możliwą krzywdą, to od kiedy jest złem? Nie rozumiem tego toku myślenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuśka aguśka
W kwietniu minęło 12 lat mojego konkubinatu, razem z rocznicą przyszła decyzja o ślubie. Mieliśmy lata wesołe i smutne, ciężkie i szczęśliwe. Mam 37 lat i niejedno przeżyłam, ale nie mówcie mi szczęśliwe żoneczki, że mężowie są święci, a konkubenci be. Nie jednego znam męża, co żona ma takie rogi,że samoloty spadają i niejednego takiego, co nawet nie spojrzy na inną bez względu na to czy jest czy nie po ślubie. Czy w małżeństwie, narzeczeństwie czy w konkubinacie w długoletnim związku zawsze wychodzi z człowieka to co w nim siedzi. Wielu jest takich, co nie dotrzymują przysięgi małżeńskiej. Jakby to małżeńskie życie było tak bardzo różami usłane, bo ślub, wesele to skąd te rozwody? Dzieci muszą mieć w domu stabilizację i oparcie w rodzicach bez względu na formę związku. Ja jestem dzieckiem z wpadki, przymusowego ślubu i moi rodzice nigdy nie byli ze sobą szczęśliwi. Skoro odczuwałam to jako dziecko, że między nimi nie ma tego uczucia to doszłam do wniosku, że do decyzji o małżeństwie trzeba dojrzeć emocjonalnie. Nie jest i nigdy nie było dla mnie istotne zdanie innych, ale teraz wiem, że to co jest mi potrzebne to ślub w gronie przyjaciół i osób życzliwych. W zasadzie to teraz nie mogę się już doczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto mówi, że mężowie są święci
???? Znowu dokładacie sobie coś... Ze wszystkim innym mamuśki aguśki się zgadzam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka007
zainspirowana niestety też nie wierzę, że nikt nigdy się na Was krzywo nie popatrzył. To nie te czasy. Nawet w dużych miastach 20 lat temu ktoś, kto żył bez ślubu był na językach innych. Ja nie mówię, że nie ma szczęśliwych konkubinatów i że każdy taki związek żle się kończy. Tak samo jak jest wiele nieudanych małżeństw. Ale to nie oznacza, że ma się być wiecznym optymistą i liczyć, że nam akurat przytafi się ten dobry wariant. Trzeba się zawsze zabezpieczyć. A póki co lepsze zabezpieczenie daje małżeństwo. Argumentów dotyczących wiary i dowodu miłości nie będę przedstawiać, choć dla mnie są one istotne, bo dla niewierzących i tych , którzy nie potrzebują deklaracji ani aktu własności, są one bez znaczenia. Za to aspekt formalny ma znaczenie dla każdego, kto nie żyje na bezludnej wyspie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuśka aguśka
Nie mówię, że ktoś tak mówi. Ale to czy dziecko jest ze ślubu czy nie to nie jego wina, samo na świat się nie pchało. Wszyscy rodzimy się ludźmi i sami poniesiemy konsekwencje naszych działań. Mądry i troskliwy partner bez względu na to czy macie czy nie ślub zabezpiecza Cię w razie śmierci. Ja tyle lat bez ślubu, a w razie czego jego rodzina nie dostanie nic, mimo, że nie jestem biologiczną matką dzieci. Nie można też wszystkiego sprowadzać do pieniędzy. Idźcie do swoich facetów, uśmiechnijcie się do nich i powiedzcie im, ze są dla Was najważniejsi, bo związek musi być czymś podgrzewany i starać się o partnera, konkubenta, męża czy narzeczonego trzeba codziennie. Pozdrawiam serdecznie. Wystrzegajcie się ludzi, którzy utrudniają Wam życie. Ja zawsze mówię, że teściowa, szwagierka to nie rodzina. Moja rodzina to ja, mój facet, nasza dwójka dzieci i pies. WWszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuśka aguśka
Oj patrzą krzywo. Mieszkam w małym miasteczku, ale bardziej patrzą krzywo bo wychowuję "nie swoje" dzieci niż na konkubinat. Kołtuny i plotuchy zawsze będą mówić o kimś innym, bo ich dzieci to "dobrze trafiły". Szkoda tylko, ze jak pożyczyć, albo gdzieś pojechać, zawieźć to wtedy z uśmiechem. Możesz mi nie wierzyć, ale po mnie to spływa i wszyscy Ci którzy czekali jak się rozejdziemy złapią szok. Nie masz pojęcia ile razy słyszałam, że on mnie "pogoni" bo dzieci już odchowane, lub, że pójdę w h.., bo gówno z tego mam. Ale my pracujemy, o dzieci i siebie dbamy i uważamy, że lepiej mieć pięciu przyjaciół takich prawdziwych niż 10 takich nieszczerych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseudo robinia
a ja nie chcę być żoną :( Wiem, że to głupie, ale siedzą do mnie uprzedzenia do instytucji małżeństwa, po tym jak się napatrzyłam na małżeństwo moich rodziców. Niestety nie umiem patrzeć inaczej. Mój ojciec był wrednym hujem,zdradzał mamę na lewo i prawo i dużo krzywd jej wyrządził. poza tym potrafił dzięki swoim zdolnościom przekonywania utwierdzić wszystkich naokoło w przekonaniu, że to wszystko jest wylacznie jej wina. W końcu rozeszli się gdy moj najmłodszy brat miał roczek (15 lat młodszy ode mnie). Nigdy nie płacił jej alimentów, ale dzięki temu że w końcu odszedł - to stanęła na nogi zaczęła żyć ! Szkoda, że nie mieli konkubinatu, może faktycznie mój stary odszedł by od niejwtedy wcześniej i nie zmarnowałby jej tyle czasu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No i to jest sensowny argument
"Szkoda, że nie mieli konkubinatu, może faktycznie mój stary odszedł by od niejwtedy wcześniej i nie zmarnowałby jej tyle czasu ? " w razie ewentualnych zdrad lub patologii nie marnujemy czasu tylko konkubent idzie w chol*rę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiecie jakie upierdliwe jest
załatwianie wszystkiego do ślubu? Mówię o kościelnym - kurs przedmałżeński, bieganie co tydzień na spotkania z księdzem + spotkania w poradni małżeńskiej, gdzie kobieta nas magluje i psychoterapię taką robi, że partner nerwowo ostatnio nie wytrzymał i opierniczył babę. Gdybym wiedziała ile to czasu, energii i poświęcenia wymaga to w ŻYCIU bym się na ślub nie zgodziła. Z drugiej strony może skoro już poświęciliśmy tyle wszystkiego dla tego ślubu.. Myślę, że są pary, które do końca nie dotrwały (nerwowo, lub im się nie chciało i to też coś już mówi o nich i o ich związku). Więc skoro tyle już za nami, to chyba jednak znak, że jesteśmy w stanie wiele dla siebie zrobić, dla tego by być razem. Ja bym zrezygnowała, ale chodziłam na te spotkania dla niego, bo jemu zależy na ślubie, on też nie zrezygnował dla nas. Poza tym spotkania w poradni, jakkolwiek dziwne i trudne nie były oczyściły trochę powietrze nad nami. Nie twierdzę, że mieliśmy problemy, po prostu jak każdej parze trochę starych zadr się uzbierało ;) Podsumowując, cieszę się, że jesteśmy na finiszu i że przebyliśmy tą drogę. Ale gdybym jeszcze raz miała decydować to bym odmówiła - za dużo wysiłku jak dla mnie, cenię sobie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiecie jakie upierdliwe jest
ślub = wysiłek, czy to ślub kościelny czy cywilny. Trzeba ruszyć zadek i trochę chęci wykazać. Załatwić w urzędzie, czy w kościele. Pewnie, że wygodniej jest żyć sobie tak jak jest, nie trzeba robić nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka007
Życie to w ogóle jest męczące i niezdrowe. Ale żeby cokolwiek osiągnąć, to inaczej się nie da. Ja tam energii spożytkowanej na ślub nie żałuję. W kościele trochę formalności, w usc byliśmy raz, najwięcej pochłonęły przygotowania ceremonii i wesela. Ale dla mnie sporządzenie listy gości, zamawianie kwiatów, wybieranie zaproszeń, przymiarki sukni i dobieranie do niej dodatków, układanie menu i wybór restauaracji to była przyjemność! Pierwsza tak duża impreza, jaką organizowaliśmy samodzielnie, bo rodzice trzymali się z daleka, choć to oni sponsorowali. I mimo, że w dzień ślubu sukienka mi zjeżdżala, bo schudłam parę ładnych kg od tego biegania, to i tak było warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie nigdy wesela i ten caly slubny kicz nie pociagal, juz odbiegajac od tego koscielnego obrzadku. Nie chcodze do kosciola, wiec i slub koscielny nie byl mi potrzebny, mysle, ze wolalabym wydac ta kase, za wesele itp na cos ciekawszego :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiecie jakie upierdliwe jest
dla mnie te całe przygotowania to był koszmar. Chociaż wesela nie robiliśmy tylko obiad dla najbliższych 25 osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×