Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Liyla

CHUDNIEMY!!!

Polecane posty

Gość Liyla
witam dziewczyny:) ale się spisałaś papryczko chili. Ja mam trochę inaczej, niż ty. Bo jak pójde spać głodna, to rano nawet jedna kromka mnie przytka. Cieszę się, że jesteś taka wytrwała i się nie poddajesz. I fajnie, że kogoś poznałaś, może akurat...:) choć ja bym się bała takiej znajomości, ale nigdy nic nie wiadomo, może warto spróbować:) A co do figury to pamiętaj, nikt nie jest idealny.. każdy jest piękny na swój sposób:) aneeczkaam: ja również ci bardzo gratuluję:) za nic w świecie nie odpuszczaj!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
a teraz uwaga! moje przemówienie: Otóż, jak już wcześniej pisałam, trochę zaprzepaściłam odchudzanie, przez słodycze i tą pizze, ten weekend też był ciężki, nawet nie liczę już kalorii bo na pewno jest ich sporo. Postanowiłam zacząć od nowa, z tym, że teraz to będzie rygor..! Serfowałam trochę po internecie i znalazłam dziewczynę, która schudła aż 20kg, na pewno ją znacie - to Daga z "pierwszej miłości", posłuchałam jak to zrobiła: http://www.youtube.com/watch?v=gmz_CYH749M Fajnie powiedziała, że "odchudza się tylko raz"! bo nie ma sensu wracać do diet. I ona naprawdę ma racje. Dała mi nową motywację, która jest o wiele silniejsza, niż była do tej pory. Teraz zamierzam nie zwracać uwagi na kalorie i jeść bardzo małe porcje, nawet minimalne, z tym, że będą częstsze. I nie rezynuje ze słodkości, tak naprawdę wole zjeść ciastko czy loda, niż kotleta czy kanapkę. Zamierzam też tańczyć:) wiadomo, że wszystkie tancerki są lekkie jak piórko, nie spotkałam się jeszcze z grubą tancerką, więc od jutra zaczynam tańczyć. Podobno najbardziej wysmukla sylwetkę właśnie taniec. Jutro jeszcze raz podam swoje wymiary na czczo, bo to dej pory mierzyłam się w ciągu dnia. I będę mierzyć się co tydzień, zadowoli mnie nawet milimetr:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
Aaa.. i jeszcze jedno: będę też zwracała uwagę na witaminki, postaram się codziennie zjeść jakieś warzywo lub owoc - chcę nie tylko schudnąć ale poprawić swój wygląd:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i bardzo dobrze grunt to się nie poddać! ;) ja się długo przyzwyczajałam do diety ale teraz już się nie poddam, jak nie teraz to nigdy nie uda mi się schudnac. Walczę o lepszy wygląd, lepsze samopoczucie- lepszą siebie! Także ja trzymam kciuki za Was dziewczyny i wierze że Wam się uda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Liyla - gratuluję odnalezienia motywacji na nowo :) Ja mam nadzieję, ze motywacją, której nabrałam po ostatnim "dnie" zostanie ze mną na dłużej. Generalnie nigdy nie odchudzałam się tak długo, ale teraz po prostu czuję, ze powoli zmieniam nawyki żywieniowe an stałe, bo do diety trzeba dojrzeć. Mój wczorajszy dzień był pozytywny - zjadłam średnio dużo (na pewno powyżej 1000kcal, ale taką granicę mam 1500kcal), ale za to dużo ćwiczyłam, bo i godzinka aerobiku, hula hop, gimnastyka (brzuszki, przysiady, skłony itd.), spacer (do sklepu, ale jakby nie było to ok. 15 minut w jedną stronę), do tego an wieczór 25min solidnego joggingu. Póki co się nie ważę, bo mam świadomość, że nie nawalam, ani też nie stosuję rygoru, czyli pewnie jeśli chudnę to baaardzo wolno. Zresztą zbliża się okres, wiec w ogóle udaje, że wagi nie mam w domu. Zważę się pewnie dopiero w październiku i miejmy nadzieję, że się miło zaskoczę :) Eee tam zaraz poznałam, jakoś marnie odpisuje, więc latać za nim nie będę, i tak nie wiem jak wygląda i kim jest i gdzie mieszka nie zamierzam się z nim spotykać, ale zawsze fajnie z kimś chociaż miło popisać. No wiadomo, że nikt nie jest idealny - ja do ideału nawet nie dążę (ani ideału nie szukam, bo takie są nudne), moim mottem odchudzania jest być lepszą od samej siebie i jeśli będę podobała się sobie w 100% to będą ważne moje niedoskonałości. Akurat na swoją figurę nigdy nie narzekałam, bo jest very very sexy kobieca :) Co do Dagi - nie znam kobiety, nawet o niej nie słyszałam. Nie oglądam "Pierwszej miłości", ale za to już niejeden materiał o osobach, którym się udało, czy to obejrzałam, czy to przeczytałam. Wrzucę wam linka do bloga jednej dziewczyny, której nie znam osobiście, ale wg fb mamy 2 wspólnych znajomych (tak na nią "wpadłam"), ona schudła już ponad 50kg (początkowo były to jakieś leki, ale później poszła do dietetyka, zmieniła nawyki żywieniowe, zaczęła ćwiczyć, czyli chudnie uczciwie) i wydaje mi się dość ciekawy blog, biorąc pod uwagę fakt, że nie jest mi w 100% obca i wiem, że jej rezultaty są prawdziwe :) Poza tym jestem pełna podziwu dla niej, że w ogóle podjęła walkę, mając tak dużą nadwagę (początkowo ważyła ponad 150kg). Jeszcze taka mała uwaga co do owoców - pamiętaj, ze nie powinno się ich jeść po godz. 15. Często myślimy, że na wieczorne ssanie w żołądku warto przegryźć jabłko, bo mało kaloryczne, a wcale nie! Oglądałam jakiś czas temu filmik, gdzie dietetyczka właśnie przed tym przestrzegała, bo podobno owoce na wieczór nie trawią się w całości i sprawiają, że tyjemy. Szczerze czasem ciężko mi się do tej reguły zastosować, ale staram się. Wczoraj tata przyszedł z ogrodowymi winogronami wieczorem, ale się powstrzymałam, zaraz sobie skubnę, no i jeszcze całą skrzynkę jabłek mam! Z kolei inna pani kiedyś jak byłam z przyjacielem w restauracji i zamawialiśmy makaron (a ja średnio byłam przekonana, bo nie chciałam jeść na wieczór takiego kalorycznego dania) powiedziała mi, że powinno się jakoś 3-4 godziny przed snem zjeść coś sycącego, nawet jeśli ma swoje kalorie, bo nie przytyjemy, a wręcz przeciwnie, toteż teraz często na ostatni posiłek (koło 18-19, mimo iść spać chodzę zazwyczaj w okolicy północy, ale pewnie jak zacznę zajęcia się to zmieni) jadam makarony, ryże, kasze, a później już nic, bo nie jestem tak szybko głodna, jakbym np. zjadła sałatkę, czy jogurt. No chyba, że sałatkę porządną z kurczakiem :D Link do tego bloga: http://wiara-walka-wygrana.blogspot.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
Uda nam się aneeczkaam! I ja też trzymam za was kciuki:) Dzisiejszy dzień zaczęłam świetnie i tak jest do tej pory, nie zjadłam nic kalorycznego: rano dwie kromki z masłem i pomidorem, potem maliny, pół miski ugotowanej dyni i jabłka:) czuję się świetnie:) papryczko chili, świetnie że się tyle ruszasz, gratulacje:) I tak naprawdę lepiej chudnąć wolniej a dobrze:) i na zawsze:) Super że akceptujesz siebie taką, jaką jesteś:) Dziękuję, że napisałaś o tych owocach, będę pamiętać. A blog super, dziewczyna jest niesamowita i do tego bardzo zmotywowana, widać że sie nie poddaje, że walczy i jest szczęśliwa - a to jest najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
A tak w ogóle, to dziś dostałam okres, więc nic dziwnego, że uległam słodyczom i nie tylko. Teraz jeszcze na kolacje zrobiłąm sobie sałatkę z jednego pomidora i natki pietruszki: wszystko posoliłam i dodałam ocet - pychotka:) I dziś rano przed śniadaniem zmierzyłam się, więc podaje moje aktualne wymiary: biodra - 98cm udo - 57cm talia - 74cm I mój I cel - pozbyć się 3cm w biodrach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Liyla - super, że dajesz radę :) Ja wczoraj miałam kolejny kryzysowy dzień (nie tylko pod względem diety), znów ewidentny PMS się załączył, ale jestem dumna, że udało mi się nic nie zjeść, chociaż znów nie mogłam zasnąć i byłam już bardzo głodna. Wczoraj kalorycznie było kiepsko, bo ciągle coś podjadałam, ale za to sporo ćwiczyłam. Moja druga wczorajsza pokusa to była waga, ale na szczęście się nie zważyłam, bo teraz mogłabym zobaczyć tam coś totalnie domotywującego z racji tego, że dużo ćwiczę, okres tuż tuż no i to początek zdecydowanej diety. Dzisiaj dzień zaczęłam średnio, bo raz, że śniadanie jadłam w pośpiechu, a dwa nie wydaje mi się jakoś bardzo dietetyczne, no ale na śniadanie można jeszcze poszaleć, szczególnie po "przegłodowanej" nocy. Tak więc zjadłam 2 kromki chleba jakby razowego z ziarnami z serem żółtym i szynką z kurczaka i do tego papryka konserwowa i latte (kawy nie słodzę, ale latte zawsze robię smakowe z syropem lub sosem, więc koło 200kcal pewnie ma), zobaczymy jak będzie z ćwiczeniami, bo mam dziś trochę do załatwienia, a od jutra ruszam do pracy - przypuszczam, że max do końca września, bo później mam zajęcia, ale i tak się cieszę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
super dziewczyny:) jestem z was dumna:) papryczko chili: lepiej zjeść więcej na śniadanie niż na kolacje, więc się nie przejmuj:) U mnie jak na razie super, żadnej wpadki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
a ty aneeczkaam, ważyłaś się już?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze nie ale zważe się w piątek czyli już nie długo i uaktualnie stopke. Widzę różnice po brzuchu i trochę spodnie zaczynają spadać ;) dobry znać. Ale przede mnie jeszcze długa droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja dziś kupiłam spodnie w rozmiarze 29 aaaa!!!!!!! I nie wiem jak to możliwe, bo ostatnio (z tydzień temu) te same przymierzałam rozmiar 30 i było powiedzmy ok, a teraz 29 są mi ciut luźne w biodrach, że w 28 weszłam i może nawet bym wzięła (bo wiadomo, że się rozciągną), gdyby nie fakt, że 28 były krótsze, więc beee wyglądałam :( Ale to nic, znalazłam jedną parę 29, ale wielkości jak 28 (przyrównałam) z tym, że były dłuższe, bo długość była tak jakby od rozmiaru 29, czyli tego co na metce. Ogólnie te rozmiary jakieś "chińskie" były (a spodnie kupiłam w H&M), bo każda para mimo nawet tego samego rozmiaru była inna, więc dopasowywałam tak, żeby jak najlepiej leżały. Nie mniej jednak jestem przeszczęśliwa, bo dotychczas mój najmniejszy rozmiar to 31, a największy 34!! Niby się tego nie widzi po nogach w lustrze, ale jak wyrzucałam stare spodnie naprawdę zrobiłam wielkie oczy :D Poza tym dzisiejsze dzień kalorycznie słaby, ale nie najgorszy. Ważne, że po obiedzie (ok. 19:30) już nic nie jadłam, a jutro może być lepiej :) Niestety nie ćwiczyłam z braku czasu, ale zakwasy za to mam konkretne. Brzuszki tylko dziś zrobię. Aaa i kupiłam skakankę, więc od jutra zaczynam skakać - obym tylko znalazła czas, bo jutro praca, później mam parę spraw do załatwienie i nie wiem, ile mi zejdzie. Na szczęście te praca akurat sprzyja mojemu odchudzaniu, bo nie ma za wiele czasu na jedzenie :) Trzymam za was kciuki - damy radę !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
gratuluje wam dziewczyny! bardzo się cieszę:) ja nie widze, żebym chudła, brzuch tylko mam płaski i w nadgarstkach uwidoczniły mi się kości i jakby dłonie mam troche chudsze a reszta nie ruszyła, ale jestem dobrej myśli:) dziś u mnie dużo słodkości, niestety jeszcze nic pożywnego nie zjadłam, rano pół kromki z masłem i pomidorem, do tego parę ciastek, potem chipsy i znów parę ciastek - coś okropnego, ale obiecuje, że już do końca dnia nie zjem nic tego typu. Czeka jeszcze na mnie fasolka po bretońsku i na kolacje pewnie zupa mleczna z dyni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
no, ja już po posiłkach, koniec na dziś. Troche tego było, ale czuje sie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
no i dziewczyny niestety, osiągnęłam dno... jestem strasznie na siebie zła.. ja nie wiem czego mam teraz taki apetyt, ciągle mam na coś smaka.. kurde no!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie dziś też masakra. W pracy byłam od 8 do 18, czego się nie spodziewałam, bo normalnie zakład czynny jest do 14, ale jak mają więcej zamówień to się robi "nadgodziny" - mnie to z jednej strony na rękę, bo płacą mi od godziny, ale mogli uprzedzić wcześniej, a tak to raz, że nie przygotowałam tyle jedzenia i po powrocie do domu rzuciłam się na cokolwiek, a dwa, że wszystkie moje plany poszły w łeb i nawet nie mam już czasu ani sił na ćwiczenia. Chciałam pobiegać, ale wątpię, czy się zmobilizuję... Poza tym ciągnie mnie do wagi, ale wiem, że teraz byłoby to jak samobójstwo, bo okres tuż tuż, dużo ćwiczyłam w ostatnich dniach, że czuję wszystkie mięśnie, a do tego jestem teraz zapchana ogromną porcją makaronu - nie wchodzę na wagę i już!! Musze być konsekwentna, a jutro przygotuję się już na cały dzień w pracy, bo coś czuję, że będzie powtórka. Jednak dieta bez planowania nie funkcjonuje, przynajmniej w moim przypadku. Liyla - ja też nie czuję, żebym chudła, uda mam mimo wszystko nadal konkretne, brzuch gruby (więc zazdroszczę Ci płaskiego brzucha, którego ja nigdy nie miałam :( ) Cieszy mnie tylko, że już tyle czasu wytrzymuję bez chipsów, ale coraz bardziej zaczynają za mną chodzić... Co do dzisiejszego menu już na śniadanie zaliczyłam ok. 650kcal, w pracy co prawda niewiele, ale jak już pisałam później była wyżerka - lody, 2 kromki chleba i obiad. Jedyną moją aktywnością był "spacer" do sklepu ;/ Chyba jednak za chwilę pobiegam, żeby choć trochę się rozgrzeszyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Liyla - rozumiem Cię doskonale, ale pomyśl sobie, że są tego plusy - skoro jest dno to dobry moment, by się od niego odbić! Aaa i zapomniałam się pochwalić, że wczoraj jednak zrobiłam te brzuszki, krótko przed północą 50 brzuszków na zakwasach jeszcze poszło!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
to super:)dobrze, że tyle ćwiczysz. Możesz być z siebie dumna. Co z tego, że mam płaski brzuch jak biodra mam okropne, uda zresztą też. Masz rację, dziękuję:) Pójdę wziąć kąpiel i chyba włącze jakiś film, żeby nie iść szybko spać, żołądek musi mi to wszystko strawić. I pewnie ten apetyt spowodowany jest okresem.. niech on już się kończy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co mi po ćwiczeniach jak i tak nie mam płaskiego brzucha, a i nogi pozostawiają wiele do życzenia :( Ale ok - pobiegałam pół godzinki, nie załamuję się. Zaraz idę się myć i spać, bo o 6 pobudka. O tak! Kąpiel to zdecydowanie najlepsza opcja w przypadku obżarstwa, w dodatku taka gorąca. Zawsze jak przeginałam z bezsilności szłam poleżeć w wannie i działało, bo wychodziłam jakaś taka odmieniona, z nowymi siłami i co najważniejsze - chyba przez tą gorącą wodę (raz to miałam prawie wrzątek! ale nie polecam, bo jak wyszłam z wanny miałam zawroty głowy ;/) co nieco spaliłam, bo czułam się lżejsza i na wadze zawsze było ciut mniej niż przed kąpielą, a zaraz po obżarstwie :D A do mnie ten okres jakoś dotrzeć nie chcę, tylko ciągle PMS odczuwam - i brzuch mi się tak powiększył :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny nie martwcie się! Ja przed i w czasie chodzę napuchnieta. A mój brzuch to dosłownie balon. A później wszystko wraca do normy. Wczorajszy dzień u mnie także udany. Dzisiaj zamierzam trochę poćwiczyć. I dopiero teraz zacznie mi spadać waga. Tak myślę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
papryczko chili, trzeba czasu do upragnionej sylwetki. Staraj się robić dużo brzuszków a zobaczysz że efekty będą coraz większe. Też uważam, że kąpiel to najlepszy sposób po takim napadzie. aneeczkaam ale ty wcześnie wstajesz. Gratuluje ci, że dajesz rade, trzymasz się świetnie:) Mi się na szczęście ten okres kończy, więc może nie będę mieć już takiego apetytu. Dziś na razie ok, zjadłam miskę zupy mlecznej z dyni, potem miskę fasolki po bretońsku i dwie małe kromki chleba. I wiem, że nie mogę się poddawać, po okresie zaczynam jeszcze raz. Muszę dać rade, musi mi się udać. Ale powiem wam szczerze, że jeszcze nigdy nie byłam taka zawzięta. Zawsze, jak się odchudzałam - po kilku a nawet kilkunastu dniach rezygnowałam i nie zaczynałam od nowa. Jadłam coraz więcej. Teraz jest zupełnie inaczej, mam wpadki, ale nie poddaje sie, walcze dalej. To dzięki wam dziewczyny:) Razem jest zawsze raźniej i ma się większą motywację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
hej dziewczyny:) wczoraj kalorii było sporo, ale już po 18 nic nie jadłam, dziś jak na razie dwie kromki z pasztetem z selera i pomidorem. Okres na szczęście się skończył:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie nastał kryzys. Wszystko przez pracę i brak czasu na cokolwiek, a w szczególności ćwiczenia, biegi, aerobik... Wczoraj klęska totalna, bo zjadłam chyba najbardziej kaloryczny obiad w mojej historii - ok. 1000kcal. Poza tym oczywiście było śniadanie, jedzenie w pracy (ponad 1000kcal na pewno). A co do obiadu zjadłam 2 ziemniaki i takie małe opakowanie śledzia w sosie śmietanowym (tylko 280g - tak naprawdę 1 kawałek ryby i reszta dodatków, wiec nie było nawet jak podzielić tego na 2 dni), który miał bagatela niecałe 900kcal, tak więc teraz zapominam, że coś takiego w ogóle istnieje, dla własnego dobra. Najgorsze, że tak się wczoraj źle czułam i psychicznie i fizycznie, że o mały włos weszłabym na wagę, ale powiedziałam sobie nie i zrobiłam gorącą kąpiel. Dziś jest podobnie, bo nie jadłam planowo (śniadanie 2 kromki pełnoziarnistego chleba, który sama wczoraj wieczorkiem po pracy upiekłam z serem żółtym, sałatą, pomidorem i ogórkiem,w pracy serek brzoskwiniowy, banan, jakiś cukierek i trochę rodzynków, ale jak wróciłam doszły 2 kromki tego chleba z margaryną, gorący kubek i przed chwilą 3bit, bo dostałam ochotę na coś słodkiego, a jeszcze mam dziś w planach dość kaloryczną obiadokolację), pracę też skończyłam o dziwo wcześniej, więc nie wiem co z sobą zrobić, bo mam tyle na głowie. Okresu nadal nie widzę (chociaż coś mnie brzuch zaczyna pobolewać...), więc pewnie waga jest podwyższona, stąd też staram się nie ważyć przynajmniej do czasu kiedy będę po okresie, bo wszystkie moje wysiłki szlag trafi, szczególnie, że ja bym chciała nie wiem co na tej wadze zobaczyć. Brzuszki ostatnio robiłam codziennie po 50 z zakwasami, po nocach, ale wczoraj już odpuściłam, dziś zobaczymy, czy wyrobię się czasowo ze wszystkim, co zaplanowałam i uda mi się wyspać przede wszystkim, bo już mam dość zasypiania nad biurkiem, "odpływania" w pracy i ratowania się mocną kawą. Ehh nadal mam ochotę na coś słodkiego, ale muszę się opanować i pokonać "przedokresowe" zachcianki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie nastał kryzys. Wszystko przez pracę i brak czasu na cokolwiek, a w szczególności ćwiczenia, biegi, aerobik... Wczoraj klęska totalna, bo zjadłam chyba najbardziej kaloryczny obiad w mojej historii - ok. 1000kcal. Poza tym oczywiście było śniadanie, jedzenie w pracy (ponad 1000kcal na pewno). A co do obiadu zjadłam 2 ziemniaki i takie małe opakowanie śledzia w sosie śmietanowym (tylko 280g - tak naprawdę 1 kawałek ryby i reszta dodatków, wiec nie było nawet jak podzielić tego na 2 dni), który miał bagatela niecałe 900kcal, tak więc teraz zapominam, że coś takiego w ogóle istnieje, dla własnego dobra. Najgorsze, że tak się wczoraj źle czułam i psychicznie i fizycznie, że o mały włos weszłabym na wagę, ale powiedziałam sobie nie i zrobiłam gorącą kąpiel. Dziś jest podobnie, bo nie jadłam planowo (śniadanie 2 kromki pełnoziarnistego chleba, który sama wczoraj wieczorkiem po pracy upiekłam z serem żółtym, sałatą, pomidorem i ogórkiem,w pracy serek brzoskwiniowy, banan, jakiś cukierek i trochę rodzynków, ale jak wróciłam doszły 2 kromki tego chleba z margaryną, gorący kubek i przed chwilą 3bit, bo dostałam ochotę na coś słodkiego, a jeszcze mam dziś w planach dość kaloryczną obiadokolację), pracę też skończyłam o dziwo wcześniej, więc nie wiem co z sobą zrobić, bo mam tyle na głowie. Okresu nadal nie widzę (chociaż coś mnie brzuch zaczyna pobolewać...), więc pewnie waga jest podwyższona, stąd też staram się nie ważyć przynajmniej do czasu kiedy będę po okresie, bo wszystkie moje wysiłki szlag trafi, szczególnie, że ja bym chciała nie wiem co na tej wadze zobaczyć. Brzuszki ostatnio robiłam codziennie po 50 z zakwasami, po nocach, ale wczoraj już odpuściłam, dziś zobaczymy, czy wyrobię się czasowo ze wszystkim, co zaplanowałam i uda mi się wyspać przede wszystkim, bo już mam dość zasypiania nad biurkiem, "odpływania" w pracy i ratowania się mocną kawą. Ehh nadal mam ochotę na coś słodkiego, ale muszę się opanować i pokonać "przedokresowe" zachcianki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
papryczka mi się wydaje że jeśli masz ochotę na coś słodkiego to trzeba a nawet powinno się to zjeść bo później zjesz jeszcze więcej. No a tak po za tym to wskoczyłam dzisiaj na wagę i jest 64,4 ;) pomału spada ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
aneeczkaam:) gratuluje ci:) super, oby tak dalej:) papryczko chili nie przejmuj się bo ja też ostatnio mam kryzys. Wczoraj dzień zaczęłam świetnie, zjadłam rano dwie kanapki i potem 5 kostek czekolady, wieczorem poszłam na impreze i dołapał mnie głód, więc zamówiłam sobie kebaba i potem wiadomo alkohol. Do domu wróciłam ok. 23 i dziewczyny taka byłam głodna, że musiałam coś zjeść, normalnie ssało mnie w żołądku, no i niestety zjadłam 3 wątróbki, trochę pasztetu i kilka kostek czekolady - nie pamiętam dokładnie ile. I poszłam spać, normalnie zabójstwo! Ale.. to jest dziwne, że jak wstałam też byłam okropnie głodna i nawet brzuch płaski, tak jakby mi to jedzenie strawiło. Tylko nie wiem dlaczego cały czas odczuwam głód:/ A ty papryczko chili omijaj wagę szerokim łukiem! Zważysz się kilka dni po okresie, bo teraz waga może dużo pokazać. I też uważam, że jak masz na coś ochotę, to powinnaś zjeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liyla
ale nie poddaje się! dziś też zjadłam dość dużo na śniadanie, ale planuję przez resztę dnia się trochę przygłodzić, gdy będę bardzo głodna zjem troszeczke, muszę się w końcu porządnie za siebie wziąć. Okres mi się skończył, więc najlepszy czas by porządnie zacząć się odchudzać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×