Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moze wcale nie dobra matka

Czy naprawde wychowuje moja corke na tzw. zimny sposob?

Polecane posty

Gość moze wcale nie dobra matka

Uslyszalam tak ostatnio od siostry, potem rozmawialam z kolezanka o ty i widzialam, ze tez sie chyba z nia zgadza. Gdy pytalam jedna i druga na jakiej podstawie tak sadza to sie dowiedzialam ze: poszlam do pracy choc nie musialam, dziecko nie zaznalo bliskosci spania z nami, ze mam surowe zasady, ktore wprowadzam w zycie dziecka, ze tydzien wakacji spedza zawsze z dziadkami, ze nie zdrabniam jej imienia (nie rozumiem tego, ale ok), ze gdy plakla przy pojsciu do przedszkola to jak moglam tak po prostu ja zostawic tam i powiedziec to co powiedzialam. A teraz zaczne jak to wyglada z mojej strony. To prawda, ze corka nie spala z nami w lozku od malego, moze przyjsc polezec z nami ale nie spac (no chyba ze cos jej sie przysni zlego lub jest burza). Do pracy wrocilam dosc szybko wedlugo wszytskich, bo jak corka miala 9 miesiecy, ale ja naprawde nie dalabym rady siedziec w domu i podziwiam te ktore potrafia. Co do tych nieszczesnych zasad to nie pozwalam corce biegac po sklepach, u kogos, strofowalam ja za to, podobnie jak za wrzaski. Nie wolno jej nigdy brac czegos bez pytania (chyba ze ktos sam da), zawsze odpowiada dziekuje, nie pozwalam na granie w domu pilke, zabawy w bieganie, rysowanie po ksiazkach czy innych przedmiotach, ktore nie nadaja sie do tego. Gdy sie nie posluchala dostawala kare, oczywiscie nie cielesna i oczywiscie nie mowie tu o wybrykach rocznego dziecka. Jak jestesmy u kogos to bawi sie w przeznaczym do tego miejscu, nie biega po cudzym domu, nie wydaje dzikich okrzykow i nie wtraca sie w rozmowy doroslych, no chyba ze chce zapytac o cos waznego badz ktos ja o cos zapyta. Gdy szla do przedszkola byla mala histeria, ale powiedzialam jej, ze jest juz duza, ze tatus i mamusia tez musza chodzic do pracy choc nie zawsze maja na to ochote wiec ona musi tutaj tez spelnic swoj dorosly jak na dziecko obowiazek. No i zostawilam ja placzaca, bo co mialam zrobic? W dpmu wytlumaczylam, ze jak cche byc dzieckiem, a nie duza dziewczynka to tatus przyniesie lozeczko, nalozymy pieluche i bedzie znow dzidziusiem jak nie chce chodzic do przedszkola. Kolezanka stwierdzila ze to co powiedzialam to terror i straszylam dziecko:O Czy naprawde moja corka jest wychowana w taki zimny sposob? czy one jednak przesadzaja? Dodam, ze za 2 miesiace skonczy 5 lat. Aha i siostra mnie zjechala jeszcze, ze za duzo wymagam od malej, bo musi jesc sztuccami nie tylko widelcem, ale umie sie tez poslugiwac nozem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równo
Podoba mi się sposób w jaki podchodzisz do córki. Jesteś rozsądna i kochasz mądrze. Opiniami innych się nie przejmuj, to Twoje dziecko, nie robisz mu krzywdy, konsekwencje ewentualnych błędów będziesz ponosić tylko Ty i mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani Dorota
Autorko, jesteś zajebistą matką! Właśnie Ty postępujesz mądrze, nie ma nic gorszego niż rozpieszczony dzieciak, który myśli, że wszystko mu sie należy i płaczem zwojuje wszystko. Ty swoje dziecko przygotowujesz do życia, a inne rozhisteryzowane mamuśki, które mają pieluchę zamiast mózgu wychowują przyszłe ciamajdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś bardzo mądrą i rozsądną matką. Ci co Cię krytykują napewno Ci zazdroszczą tak dobrze wychowanego dziecka. Twoja córka napewno wyrośnie na dzielną kobietę, będzie znała swoje wartości a przy tym będzie bardzo dobrze wychowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciamciaramcia31
bardzo podoba mi się sposób w jaki wychowujesz swoje dziecko. chciałabym mieć w sobie tyle konsekwencji, żeby tak samo wychowywać dziecko... gratuluję!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wróć do pracy-KONIECZNIE!!!
To ja jestem jeszcze gorszą matką-pierwsze zlecenie przyjęłam jak dziecko miało 3tygodnie. Co prawda ja pracuję w domu,więc póki co przedszkole jeszcze przed nami,ale nie dajmy się zwariować. Moje dziecko ma niespełna 2.5roku i też nie biega po sklepach ani u ludzi. A często gdzieś wychodzimy. To jest po prostu wychowywanie dziecka,a nie hodowanie go. Bo pozwalanie dziecku na wszystko to dla mnie hodowanie go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze wcale nie dobra matka
dziekuje, juz myslalam, ze moze jestem wlasnie za surowa i za duzo wymagam od dziecka. Ale ja jakos nie zauwazam by corka byla smutna czy wystraszina czyli zyla pod jakims rygorem. A siostra zaczela to mowic wlasnie podczas jedzenia dzieci gdy zauwazyla, ze moja corka trzyma w rece noz i widelec no i od tego sie zaczelo, ze biedne dziecko, ze sztywnie wychowywane, ze w zimny sposob itd. A kolezanka nie to, ze przyznala siostrze racje, bo starala sie byc delikatna:P ale zrozumialam jej ukryty przekaz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakręcona jak zawsze
moim zdaniem jesteś dobrą matką. fajnie jej wytłumaczyłaś dlaczego musi chodzić do przedszkola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli oprócz tego co napisałaś dajesz jej też poczucie akceptacji, czułość i miłość to jesteś wzorem do naśladowania. Gratuluję :) Tak trzymaj i nie przejmuj się gadaniem mamusiek, które swoje dzieci hodują ale nie wychowują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
student, rzeczywiście jesteś śmieszny może uzasadnisz swoją wypowiedź?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze wcale nie dobra matka
oczywiscie corka jest kochana, w koncu byla planowanym i wyczekiwanym dzieckiem. Czulosc, poczucie akceptacji ma, bo po tej rozmowie zaniepokojana spytalam ja czy wie, ze mamusia ja bardzo kocha. No i powiedziala smiejac sie ze tak i ze ona mamusie tez:) wiec chyba jest ok. I to nie jest tak, ze ja wychowuje ja sztuwna, po prostu uwazam, ze kazdy wiek nawet u dziecka ma swoje juz prawa ale i obowiazki, a jednym z tych obowiazkow jest umiejetnosc zachowywania sie. Nie wiem tez za bardzo co ma zdrabnianie imienia do zminego wychowywania:) czy wakacje z dziadkami, ale nie chcialam sie juz w to wglebiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyt56yu57u
masz takie zasady wychowanie jak ja :-) ja tez mam podobne zasady i sa one bardzo dobre dla dziecka,nie przejmuj sie niczxym,najgorsze co moze byc to własnie rozwrzeszczane dzieciory szperajace po szufladach u kogos w domu :-0 a kolezance wydrukuj i pokaz ten temat :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyt56yu57u
ja np mojej (6lat) nie pozwalam odchodzić od posiłku,tzn jeslio odejdzie to znak ze juz skonczyła i nie ma powrotu,tak samo trzymam sie zasad pory posiłku.Wołam 2 razy na obiad.Jesli nie przyjdzie,musi czekac az do kolacji.Słodyczxe ma tylko w sobotę,wie ze nie wolno ich jesc w inne dni.Nie moze decydowac co kupujemy i nie wolno jej wrzucac niczego do koszyka bez pytania,wszystkie zakupy są przemyslane :-) Jesli idzie do kogoś to nie wolno nigdzie szperac,grzeabac czy zachwywac się niestosownie,podobnie w kościele.Ucze ją jak ma sie ubrac odpowiednio do okazji i pogody.di kościoła wie ze moze załozyc najładniejszą spódniczke i trencz ale do szkoły jak ida na plac zabaw moze ubrac dres czy legginsy.Podobnie z butami,balerinki do sukienki,adidaski do dresu.Sama wie i dlatego może decydowac o stroju i jest juz samodzielna.nie zdarzyło jej się załozyc bluzy dresowej na sukienkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze wcale nie dobra matka
z tym posilkiem mam tak samo:) Zawsze przed mowie pare minut zeby poszla siusiu umyc raczki, bo bedziemy jesc. Podczas jedzenia nie odchodzimy od stoslu, nie latamy po do domu czy zerkac na telewizor. To dobra metoda, bo potem dziecko wie jak sie zachowac u innych bedac w gosciach:) Oczywiscie na zakupach corka jak chce cos wrzucic do koszyka to pyta czy moze badz juz przed pojsciem na zakupy przedstawia mi liste swoja co by chciala:D Sprawia jej frajde zapisywanie tego, bo czuje sie wtedy jak taka dorosla kobieta idaca na zakupy:) Oczywiscie ja liste czytam i akceptuje niektore rzeczy a nie ktore nie. Ze slodyczami wpradzailam tez pewien zakaz, ale taki jaki mmoja mama wprowadzala ze mna i siostra, w tygodniu zero slodkiego (owode sa wyjatkiem i gorzka czekolada, ale i ja bede musiala juz ograniczyc), a w sobote i w niedziele moze corka napic sie coli, zjesc czekolade czy batona, ale nie jest to tak ze je wtedy calymi dniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze wcale nie dobra matka
Ostatnio wlasnie corka zostala na noc u mojej siostry, bo mysmy mieli wesele, a dziewczynki (siostra ma corke w zblizonym wieku do mojej) strasznie sie cieszyly, ze beda razem spac. Odebralam dziecko w niedziele po poludniu, pytam jak bylo a ona, ze fajnie, bo mogla jesc tyle lodow ile chciala, ale potem zrobila smutna minka i zapytala mamo a dlaczego X(imie mojej siostrzenicy) nie myje raczek i zabkow i je lyzka?:D Nie wnikam w higiene dziecka siostry, ale z ta lyzka to faktycznie przesada, bo dziewczynka nie uzywa widelca ani tym bardziej noza tylko plastikowej lyzki do jedzenia. Je sama, ale naklada na lyzke wszystko, a jak cos jest do pokrojenia to siostra kroi jej wczesniej. Mysle, ze jak na 4 latke to powinna oduczyc tej lyzki, ale nigdy sie nie wtracalam dlatego tym bardziej zadziwila mnie jej krytyka w moja strone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ogólnie mogę powiedzieć
że podoba mi się jak wychowujesz dziecko ale też dużo w tobie jakiegoś rodzaju nieubłagalności a to już nie jest dobre. Ja jako dziewczynka byłam dzieckiem które WIEDZIAŁO JAK SIE ZACHOWAĆ i kiedy ktoś mówił a ja niechcący wpadłam w słowo mama spojrzała na mnie w upominający sposób. W szkole posłusznie czekałam aż pani skończy rozmawiać z innym uczniem i dopiero kiedy zdążyłam przełknąć ślinę i prawie zabierała się do kolejnej sprawy jak z spoconymi rączkami prosiłam o uwagę. Mama dobrze mnie wychowywała, nie pozwalała wchodzić z rana do jej i taty łóżka a kiedy i tak przyszłam bo się bałam do mruczałą niezadowolona. Kiedy tata wyjechał za granicę i z rana przychodziłam starym zwyczajem do jej łóżka to już na dzień dobry pokazywała palcem wskazującym że mam wyjść. Dziś moja mama śmieje się z tego ale ja w tamtym czasie bardzo przezywałam taką separację. W domu byłam smiała i wesoła, w szkole nieśmiała i cicha. Nie byłam tresowanym dzieckiem (znam gorsze przypadki) ale nie daleko było do tego. Mamę pamiętam jako dobrą i kochającą osobę ale z zasadami których dla mnie nigdy nie złamała , jako osobę która jak ówcześnie myślałam nie kocha mnie tak ciepło jak bym tego sobie życzyła. Myślę że wielu matkom przydałoby się więcej konsekwencji , takiej jaką ty prezentujesz ale też pamiętaj że łatwo przegiąć w drugą stronę i wychować dziecko w przekonaniu że jest lekko odrzucone. Dzieic inaczej patrzą na te sprawy. Ja obecnie wiem o co chodziło mamie i czym się kierowała ale pozostało we mnie takie niespełnienie jej uczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ciąży po tabletkach!
Ogólnie ok,tylko z tymi słodyczami GŁUPOTA!I jak widać kompletnie nieskuteczna. Czym się różni sobota od czwartku? Autorko Twoja córka jak tylko miała możliwość to objadła się ile tylko dała radę...ja bym chętnie poznała relację Twojej siostry. Ogólnie wszystko ok,ale sądzę że coś jest na rzeczy. Ale mniejsza wróćmy do tych słodyczy. Dziecko niech je codziennie w małych ilościach-czyli kawałek ciasta czy drożdżówkę itp. Bo jak pójdzie do szkoły to zacznie Cię po prostu okłamywać. Ja mam 2 dzieci 2 i 8lat. Starszy obecnie w drugiej klasie. Codziennie dostaje jakieś drobne 1 czy 2zł. Mój akurat zbiera i jak idziemy w sobotę na zakupy to sobie coś kupuje i jest dumny że sobie odłożył. Ale często mówi co dzieci kupują w sklepiku szkolnym. On nie lubi akurat słodyczy, za chipsami też nie przepada. Ale nigdy nie miał wydzielanego - nie znaczy,że siadał i mógł zjeść tabliczkę czekolady,ale jak przyszedł i powiedział,że ma ochotę na coś słodkiego to razem kombinowaliśmy co to ma być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze wcale nie dobra matka
przede wsyztskim nie jestem nieublagana w swoich zasadach, nie mam ich tez az tak wiele. Corka moze sie bawic, brudzic na dworze (nie musi byc czysta i idealna), ale jest roznica miedzy normalna zabawa a okropnym zachowaniem. Chce by wiedziala co wolno a co nie. Co do slodyczy, a to dlatego w weekend, ze jedziemy wtedy na wieksze zakupy i corka chce wtedy pisac co kupic sobie slodkiego, w tygodniu nikt nie powiedzial ze nic a nic nie zje, w piatek zjadla ciasteczko, bo byla kolezanka i polozylam do kawy, zapytala czy moze wiec powiedzialam ze tak, byloby glupota gdybym ja wtedy zjadla a jej nie pozwolila. Po prostu w sobote moze, ze tak powiem wiecej;) I nie, nie wydzielam jej:D Ale tez musze pilnowac bo dziecko jak dziecko zawsze sie moze napchac slodyczami choc ja u mojej widze umiar, ale to moze dlatego, ze zawsze jej mowie, ze lepiej zjesc mniej a 2 razy niz raz a duzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuję twojemu dziecku
Jesteś nieomylna i doskonała,wszystko wiesz i potrafisz najlepiej. Dziecko ma ciężkie życie z ideałem w domu :O sądzę że twoje otoczenie ma dobre spostrzeżenia. a ty lepiej się zastanów nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko zgadzam się z Tobą
w 100%. Ja mam dwójkę dzieci, starszy synek za 4 miesiące kończy 5 lat, więc jest w tym samym wieku co Twoja córeczka. Sprawa z przedszkolem była u nas tłumaczona dokładnie tak samo i co ciekawe mały wcale się nie bał. Rozbawiało go tłumaczenie o pieluszkach i rozumiał temat. Tłumaczyliśmy na zasadzie - wiesz dzidziuś (którego drugiego mamy w domu) nie chodzi do przedszkola, ale nie może bawić się tak jak Ty farbami itp., je papki łyżeczką, bądź z butelki. Chcesz jeść z butelki?? Na to odpowiedź synka ze śmiechem - nieeeeeeee;) On to dzięki takiemu tłumaczeniu zrozumiał. Wracałam za każdym razem do pracy jeszcze wcześniej niż Ty, choć u mnie jest inaczej, bo z jednej pensji nie dalibyśmy rady. Mój synek również je sztućcami (nie był do tego zmuszany, ale chciał tak jak my). U kogoś w domu jest grzeczny, natomiast w sklepie pozwalam mu w granicach rozsądku biegać. Oczywiście nie wchodzi w grę jakieś zrzucanie produktów, wpadanie na innych ludzi itp. Nie musi poprostu grzecznie iść, może podbiec, poskakać. Myślę, ze obie jesteśmy dalekie od zimnego wychowywania dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko zgadzam się z Tobą
No ze słodyczami u nas jest inaczej. Ja nie jestem zaprogramowana, że makaron jadam wyłącznie w czwartki, a pączki w niedzielę, więc i dziecka "nie programuję". Zwaracam uwagę na rozsądne ilości, ale nie robię cudów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani Dorota
14:05 [zgłoś do usunięcia] współczuję twojemu dziecku "Jesteś nieomylna i doskonała,wszystko wiesz i potrafisz najlepiej. Dziecko ma ciężkie życie z ideałem w domu sądzę że twoje otoczenie ma dobre spostrzeżenia. a ty lepiej się zastanów nad sobą." A tu chyba jakaś zazdrośnica, która pozwala swoim własnym dzieciakom wejść na głowę, to trudno, masz to na co się godzisz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze wcale nie dobra matka
w takim razie widze, ze metoda przedszkolna jaka stosowalam nie ejst chyba terrorem:D Corka tez szybko pojela, ze chodzenie do przedszkola to nie taka straszna rzecz, bo jest to jeden z etapow jaki mus przejsc by byc duza jak mamusia i moc malowac panokcie:D tak wlasnie powiedziala w momencie godzenia sie z tym przedszkolem. Nie uwazam, ze jestem nieomylna, z pewnoscia popelniam wiele bledow wychowczych jak inne matki. Jednak chce tez wkladac jakis trud w wychowanie dziecka, nie uznaje bowiem bezstresowego wychowania dla mnie to pusty slogan wymyslony na usprawiedliwianie rozwydrzonych dzieci. Ale tez nie funduje dziecku nie wiadomo jakiego stresu. Jest wesolym i pogodnym dzieckiem wiec nie sadze by byla niezadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogólnie się niby zgadzam,ale
No właśnie jest pewne ale. Sama nie wiem o co chodzi,ale mówiąc szczerze mam wrażenie,że jednak coś jest na rzeczy. Czym innym jest wychowywanie w ślepej miłości, czym innym tresowanie a czym innym Twoje postępowanie.Sądzę że Ty w miarę poprawnie postępujesz,ale chyba jesteś takim typem,który nie da sobie zwrócić uwagi. A jak coś Cię irytuje to jesteś "uprzejmie uszczypliwa"-jak np ten tekst o higienie. Być może Twoja siostra i koleżanka zobaczyły to co ja w Tobie wyczuwam,ale może też nie umiały ubrać tego lepiej w słowa. Bo akurat przykład z przedszkolem czy powrotem do pracy był bez sensu. A kto zajmował się małą zanim poszła do przedszkola? Z jedzeniem sztućcami też nie widzę problemów-mój ma 2 lata i je normalną łyżeczką i widelcem do ciasta-wiadomo są metalowe ale mniejsze więc łatwiej mu jeść. Noża póki co nie dostał. Z tymi słodyczami też uważam,że nie jest jasne skoro ucieszyła się że mogła wreszcie jeść ile chciała. Ale co do tego,że dziecko musi wiedzieć co wolno a co nie to absolutnie się zgadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze wcale nie dobra matka
nigdy nie bylam typem osoby, ktora nie daje sobie zwrocic uwagi, jestem strasznie roztrzepna i gdyby maz nie zwracal mi uwagi to pewnie bym zapomniala, ze mam dziecko:P Nie jestem osoba wszechwiedzaca ani uszyczypliwa, powiedzialabym, ze raczej zbyt mila i nie jest to tylko moje zdanie. To o higienie to nie byl przytyk, a stwierdzenie faktu tak jak z lyzka. Po prostu nie moja to sprawa. Dziecko z jedzenia lodow sie cieszylo, pierwszy raz jak tam zostala na kilka godzin to siostra pozwolila jej zjesc tyle czekolady, ze mi dziecko wymiotowalo cala noc:O w dodatku byla wtedy mniejsza wiec teraz upomnialam ja by uwazala, bo u siostry owszem dzieci moga jesc ile chca i czego chca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurcze , przecież
dzieci poza tym że będą kiedyś dorosłymi , muszą mieć tez raz na jakiś czas swoje święto (kilka razy w miesiącu) i mieć tą dużą porcję lodów (inaczej twoja córka nie będzie wiedziała co znaczy nasycenie się czymś dobrym) a twoja od tej przyjemności wymiotowała bo ma wydelikacony żołądek . Jestem osobą świadomą zdrowego odżywiania ale jeżeli tylko twoja siostra nie dała starych lodów to znaczy że małej żołądek z wrażenia nie dal rady . Autorko , mówisz że jesteś osobą żec można zbyt miłą. Może dlatego narzucasz córce tyle granic? Twoja córka na pewno będzie ułożona, świadoma prawidłowych zachowań ale czy będzie spontaniczna? Całkowicie dziecięco szczęśliwa? Takie dzieci rzadko są pewne siebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kurcze , przecież
rzec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×