Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość muszka999

nieszczęsliwa

Polecane posty

Gość muszka999

Witam wszystkich, prosze o porade bo nie wiem juz co robic...mam 30 lat, mężatka, 7 rok po ślubie, nie mamy dzieci. Od dwóch lat coś sie we mnie do męża wypaliło...nie czuję już tego co kiedyś czułam, a odnosiłam zawsze wrażenie, że to ja bardziej zabiegałam o nasz związek, również o ślub. Po 5 latach zauważyłam,że przez cały ten okres czasu to wszystko jest nie tak jak powinno...brak czulości, przytulania, całowania, sex 1 raz w miesiącu...:( coraz większe frustracje...potem sex raz na 1,5 mies. To doprowadziło,że pokochałam innego, z mężem rozstaliśmy się na pół roku, teraz chcąc ratować jeszcze to co nas łączyło postanowiliśmy dac nam jeszcze szanse i wrócić do siebie...jestesmy od miesiąca znów razem, ale czuje że nic sie nie zmieni, że ja sie nie moge przełamać, on mówi,że mnie kocha ale to że wtedy odsunął sie ode mnie tak mocno mnie zablokowało,że nie potrafie być z nim blisko. Nie wiem co mam robić, prosze o jakieś poważne porady. Dzieciakom, które siedzą i próbują dokopać innym na tym forum za komentarze dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reer5565656
dzieckiem to ty jestes, przynajmniej mentalnie, bo masz męża, ktoremu przysiegalas a cie cipsko swędzi i idziesz do drugiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
no właśnie nie wiem kto tu jest dzieciakiem że taki komentarz dałeś/łaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaborca
po co wróciliscie do siebie skoro wiedziałaś, że nie będziesz mogła się przełamać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
owszem przysięgałam i nie myśl sobie że jestem dumna z tego jak jest, ale ja człowiekiem, który również ma swoje uczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
wróciłam, bo wszyscy w rodzinie mnie obwiniają za rozpad małżeństwa, bo były naciski na mnie, w końcu psychika mi siadła. Zaczęłam sie zastanawiać i brać całą wine na siebie,że może maja rację i pojawił sie strah przed przyszłością,że nie dam sobie rady...chyba źle zrobiłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bądź uczciwa względem siebie. Nie masz dzieci z mężem, więc jeśli go nie kochasz, ruszaj w swoją stronę, nie trać czasu. Miłość trzeba pielęgnować, inaczej znika pod naporem codzienności. Myślisz, że w relacji z nowym mężczyzną nie stanie się tak samo? Pytam, bo sama mam podobny dylemat. Jestem mężatką, kocham innego. I mam wielkie wątpliwości, bo przecież kiedyś kochałam swojego męża. Chciałabym kochać na zawsze, ale jakoś mi k..wa nie wychodzi:/ W dodatku mam dziecko. Dobrze, że dziecka nie można przestać kochać.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakersy serowe
a co z tym mężczyzną, którego pokochałaś? byłaś z nim? czy byliście sami przez czas rozłąki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość er4334ty
ty jestes dzieckiem bo masz męża a cipsko cie swędzi, zeby isc do drugiego, jestes niepowazna i nie masz klasy, mąż jej sie znudzil i już męża cche zostawić bo ją tylek swędzi, żeby na innym kutasie skakac i kto tu ejst dzieckiem co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość er4334ty
mąż sie jej znudzil i dziecku nowych wrażeń potrzeba z nowym facetem bo z mężem juz sie wypalilo, to ty jestes dziecinna skoro jak dziecko potrzebujesz wrażeń, a nie potrafisz zyć z mężem, ktory cie kocha, dorosnij dziecino bo nowy facet tez ci sie znudzi po ilus tam latach i co wtedy? kolejnego poszukasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
Lady Chatterley - wasnie mnie to potwornie boli, bo ja męża kochałam , ja z nim chcialam byc ja chcialam ślubu, dzieci itp. a teraz czuje pustke i żal w sobie mam że to jest nie tak jak zakładałam, żal do Boga mam,że pozwolił na to, bo z wielkiej miłości nie ma nic... Mąż jest dobrym człowiekiem, nie powiem o nim złego słowa, ale czue jedynie przywiązanie i wspomnienia, któe nas łączą, nic więcej i strach czy dam rade tak życ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie obwiniaj siebie tylko za rozpad małżeństwa. Być może nie pasujecie do siebie, macie inne, wykluczające się nawzajem potrzeby. Tak jest w przypadku mojego małżeństwa. Jeszcze miesiąc temu byłam zdecydowana odejść, teraz tracę impet, nachodzą mnie wątpliwości. Nie to, żebym odkryła jakieś nowe pokłady uczuć do męża. Po prostu się boję, że nie umiem kochać. Zakochanie się wychodzi mi świetnie, ale potem... Another best thing? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu nie można się powoływać na przysięgę, bo to łatwo powiedzieć : przysięgałaś, ale każdy z nas non stop sobie coś obiecuje i potem nie dotrzymuje słowa. Tak samo z przysięgą małzeńską - trzeba mocnego charakteru, podbudowy religijnej, wiary, chęci, no i dzisiejsze czasy też nie pomagają, pokusy itd.. Można gadać jak się ma 50 lat i jednego faceta bo nikt na ciebie nie leciał, to się przy tym mężu siedzi zadowolonym i innych mozna pouczać... Albo takie 20-25-latki, też im się wydaje, ze tylko ślub i bedzie kolorowo... Tu wina jest nie tylko po twojej stronie, jeśli to można określić winą, ale jakieś powody rozejścia się małżeństwa były. Jego miłość może jest, nie mi to oceniać, ale może trzeba go wziac na terapię, aby te uczucia umiał ci bardziej okazać. Moim zdaniem jesteście młodzi, uczucie może się odrodzić, ale trzeba mu pomoc terapią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
er4334ty - ja nie szukam wrażen, mam swoje lata, nie zrozumiesz jeśli w takiej syt. nie byłas/byłeś i zycze Ci żeby to nigdy sie nie stało. Po to wyszłam za mąż żeby nie żyć jak zakonnica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
krakersy serowe - byłam z nim i Kocham Go, może to głupie ale oddałabym wszystko żeby być z nim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość er4334ty
czyli wyszlas za mąż bo nie cchialas byc starą panną, męża kochalas, a teraz po latach mąz sie znudzil i mozna go porzucic jak zużytą zabawkę? bo nowy adorator sie nawinał, no faktycznie, jakas ty "dojrzala". wypalilo sie jej, a czy ty w ogole jestes do milosci, skoro tak szybko sie u ciebie wypala?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość er4334ty
czyli męza zdradzalas, no pieknie, i kto tu nie jest dzieckiem... jeszcze nie ma rozwodu a juz nogi przed kochankiem rozklada :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrób dokładny rachunek sumienia. Ale nie bierz wszystkich win na siebie. Twój mąż bardzo przysłużył się rozpadowi Waszego związku. Zatem spójrz na to chłodnym okiem. Rodzina nie przeżyje życia za Ciebie, nie ma się co na nią oglądać. Wiadomo, jesteś teraz czarną owcą, ale z czasem wszystko wróci do normy. Ci, którzy Cię kochają będą zawsze przy Tobie. Resztę miej w nosie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
160stopni.pl - on był juz u psychologia jak sie rozeszliśmy, wczoraj zaproponowałam,że może pójdziemy razem do psychologa lub seksuologa,że może pomoże terapia, jako ostatecznosc, ale powiedzial ze nie chce iść, że nic mi nie pomogą bo on był i wie jak to wygląda. Teraz jak analizuje nasz związek to wiem,że mamy problem z seksem, nie dopasowaliśmy się pod tym względem, mąż przed slubem nie chciał uprawiać seksu, ze względu na niego i na religie nie protestowalam choc łątwo nie było, a teraz mam skutki tego...i stąd żal do Boga sie pojawił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
er4334ty - no jak takie teksty czytam to mi się przewraca!!! Każdy ma prawo do szczęścia, zrozumcie to!!! czy w tym małżeństwie choć jedno jest szczęśliwe? chyba jedynie szczęśliwymi osobami są mamusie i teściowe, którym zleży najbardziej na opinii, które wstydzą się nieraz przyznać, że dziecko się rozwiodło, które, jak moja, uważają, "że w tej rodzinie nigdy rozwodu nie było i nie będzie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj muszka, skoro jesteś pewna swych uczuć do tego "innego" to na co jeszcze czekasz? Nie masz dzieci, po co marnować czas swój i męża?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
er4334ty - prosze Cie nie wypowiadaj się bo widzę że nie rozumiesz sytuacji. Nie bałam sie zostać stara panną, choć może lepiej by było własnie,żebym była sama nie miałabym dylematu. Przecież napisałam,że kochałam męża na zabój i ja walczyłam o nas kiedys

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
Lady Chatterley - dzięki za porady, możliwe ze za bardzo winie siebie, chce byc tylko szczęsliwa, bo czuję,że długo oboje nie wytrzymamy tak żyć. Za dużo osób sie wtrącało w moje życie i wzbudziło we mnie tak ogromne poczucie winy,a teraz chciałam dać sobie ostatnią szanse,że wszystko zrobiłam dla ratowania tego co jeszcze może zostac uratowane, ale czuję że zmuszam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, po co marnować czas? na twoim miejscu umówiłabym się z rodziną na szczerą rozmowę i powiedziała, że załóżmy: robiłaś to, to i to, spotkałaś sie z takim i takim specjalistą, dowiadywałaś się tu i tu, ale to on nie przejawiał chęci aby cokolwiek poprawić. Powiedz im, że dajesz WAM 2-3-6 miesięcy i naprawdę będziesz dokładać starań, aby to małżeństwo ratować, ale jesteś u kresu wytrzymałości. gorzej, że nie wiem jak u ciebie, ale u mnie w rodzinie argumenty trzeba przedstawiać hmmm - umiejętnie i bardziej by podziałało że go nie kochasz po prostu, że nie żyjecie ze sobą, a wątek nowego faceta odsunęłabym na jakiś czas, aż sie wszystkim wszystko ułoży na żoładku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakersy serowe
nie rozumiem... czyli kochasz kogoś, chcesz z nim być a jednak wróciłaś do męża żeby ratować małżeństwo? A co na to Twój nowy facet? Moim zdaniem skoro podjęliście decyzję o rozstaniu to niepotrzebnie teraz wracałaś, niepotrzebnie się zadręczasz, szarpiesz... Chcesz ratować coś, co nie istnieje ... Bierzesz winę na siebie za rozpad małżeństwa, ale to nie ty jesteś winna, a przynajmniej nie tylko Ty. Jesteście dorośli, podejmujecie decyzje, nie wiem co mają do powiedzenia inni. Jakim prawem ktoś Cię ocenia, obwinia... olej taką rodzinę, znajomych. Masz prawo do szczęścia, do radości, miłości... Nie namawiam Cię do rozwodu, ale zadbaj o siebie, o swój komfort. Masz być nieszczęśliwa, bo przysięgłaś mężowi? Dla mnie to niedorzeczne... Jestem mężatką, jestem też wierząca, ale uważam, że albo jest dobrze, albo nie ma wcale. Musi być równowaga między braniem a dawaniem a uczucie nie może zgasnąć. Moim zdaniem reanimacja Waszego związku to akt desperacji, mam wrażenie, że Ty jesteś nieszczęśliwa i załamana tym wszystkim. Przemyśl wszystko spokojnie i zaufaj sobie, nie słuchaj nikogo, żyj tak, żeby być szczęśliwą. Nie masz dzieci z wyboru, czy mieliście problem z ciążą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja podobnie, za bardzo oglądam się na to, co powie rodzina. Ale przecież oni chcą mojego szczęścia, tak? To, że widzą je jako bezpieczne życie obok męża, najwyżej cenią sobie stabilizację, zmiany postrzegają jako zagrożenie, to przecież normalne.Zmiany niosą nieprzewidywalne konsekwencje, burzą stary ład, a perspektywy są niejasne.Uświadom im, że jesteś teraz nieszczęśliwa. Czy masz pokornie znosić swój los, bo kiedyś podjęłaś taką a nie inną decyzję? Sytuacja się zmieniła, nadszedł czas na zmiany. Życie masz tylko jedno, po każdej burzy wychodzi słońce. Życzę Ci powodzenia, nie bój się iść za głosem serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszka999
krakersy serowe - nie ma dzieci bo mąż ma problemy z plemnikami a do tego skoro seksu jest mało to ntym trudniej było zajśc w ciąże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakersy serowe
A ten mężczyzna, którego kochasz? Myślisz, że moglibyście stworzyć udany związek? Gdybyś rozwiodła się z mężem bylibyście razem? Zastanawiam się, czy nie robisz krzywdy i sobie i mężowi w tym małżeństwie. On może i Ciebie kocha na swój sposób, ale na pewno nie jest szczęśliwy, Ty też się miotasz... Jeżeli jest szansa na szczęście to nie masz nic do stracenia. Nie jesteś emerytką, żeby z przyzwyczajenia do ciepłych kapci przesiedzieć do końca życia z mężem. Może to zabrzmi okrutnie, ale chyba nic dobrego Cię z nim już nie spotka. Ludzie rzadko się zmieniają, a na lepsze prawie nigdy... Kto nie ryzykuje nie zyskuje, może warto posłuchać głosu serca i spróbować z innym, o ile oboje tego chcecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×