Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ta głębsza

płytki mąż

Polecane posty

Gość pytanie nr 1
"Chciałam tylko przekazać, że kobieta jest silniejsza od faceta. Wyobrażacie sobie poród z facetem w roli głównej ? Oni na sam widok mdleją. A co mówić o porodzie." Kolejna bzdura. To nie kobieta jest silniejsza od faceta, ale babochłop. Jeśli kobieta bierze na swoje barki wszelkie trudniejsze sprawy, facet się rozleniwi. Czemu? BO MOŻE. Tak, wyobrażam sobie poród z facetem w roli głównej. Wystarczyłoby, żeby nie miał innego wyjścia, prawda? Takie to proste. Oni mdleją, bo panie takie jak Ty przyzwyczaiły ich do tego, że mogą sobie pozwolić na takie "słabości". Bo to panie są 10 w 1, superwoman, które ze wszystkim sobie dadzą radę. A wystarczyłoby postawić takiego pana słabiutkiego przed faktem dokonanym. Np. moja koleżanka miała problem, bo jej mąż, pomimo faktu, iż kończyli pracę o tej samej godzinie (17.00), wymagał, by ona gotowała obiad. Taki biedny głodny miś. Poradziłam jej, żeby po prostu przestała to robić i postępowała jak on- czekała w jadalni na podanie obiadu. Raz, drugi, trzeci pan zjadł na mieście. W końcu zrozumiał, że związek to partnerstwo i szybciutko się nauczył gotować.Teraz to on gotuje w tygodniu, ona w weekendy. Mężczyźni mogą robić wszystko, trzeba ich tylko do tego zmusić konsekwencją, a nie traktować jak dzieci i albo guru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta głębsza
pytam jak pokazac, bo rozmowy niestety nic nie dają ja się wygadam, obiektywnie, grzecznie, strategicznie a on się albo obrazi, albo obieca poprawę 9w zależnosci od humoru) ale do kolejnego etapu jeszcze nam się nie udało przejśc i zapewnienia tylko na chwilę mi mydlą oczy, bo zaraz wszystko wraca do roli głowy i szyji a mam coraz częściej dosyc i coraz bardziej potrzebuje zwykłej bliskości i odpoczynku a nie bycia na stanowisku i budowania rodziny za nas wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta głębsza
dziewczyny - muszę uciekac niestety, potem napewno jeszcze zajrzę bardzo dziękuje za dyskucję, zwłaszcza tym, którzy zrozumieli temat i skupili się na radzie nie na ocenianiu mam nadzieję, że coś jeszcze napiszecie, bo naprawdę nie wiem jak tą sytuacje zmienic - utknęłam i dlatego jestem na forum zajrzę wieczorem dziękuję i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
No i proszę jaka rewelacja Nr 1 wie jak pogłębić twojego męża. :P Każ mu sobie robić obiadki samemu. Stanie się taki głęboki. A tak między wierszami wyczytałam zupełnie coś innego. W wasze życie wkradła się rutyna i codzienność. On cichutko siedzi jak mysz pod miotła, bo mu dobrze. Ty dostrzegłaś jakiś błysk i piszesz o jego płytkości. Źle. On wcale nie jest płytki. To ty chcesz by powróciły te najwspanialsze chwile. Ja też wiem jaki mój był szczuplutki i uśmiechnięty. Kiedyś. Teraz włoski mu posrebrzały kaloryferek już się pojawił delikatny. Ale ja nie zasypiam gruszek w popiele. Gdy chcę być małą dziewczynką, to zwijam się w kłębek i przytulam do niego./ Biorę jego rękę w swoją dłoń i............. No tak. Zaraz napiszesz pomarzyć dobra rzecz. Więc pomarz, bo z marzeniami nam kobietom zawsze do twarzy. A facet nagle staje się mężczyzną. Przecież to on, ten wybrany przeze mnie. Mój. Sama go chciałam i chcę go na wyłączność. Czy to takie trudne ? A może łatwiej wypłakać się na śmietniku kafeterii ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie nr 1
Przykład z obiadami był jedynie analogią, obalającą Twoje tezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedojżałości ciąg dalszy
he he he "analogia. Aleś ty durny pustak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie nr 1
Nie rozmawiam, nawet wirtualnie, z osobami, które sadzą ortograficzne byki nawet w nicku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie nr 1
A kończąc, mam dla autorki radę. Pokaż mu jego zachowanie. Wycofaj się z kontaktu, przestań pytać o cokolwiek, milcz jak on. Zobaczysz, że zacznie się martwić, że mu kobieta ucieka. Ciebie po prostu jest za dużo, zbyt mocno się starasz, dlatego on już nic nie musi. Olej, wycisz się, zajmij sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunga-bunga-bunga
No pewnie. Masz rację. A za pół roku rozpad pożycia i do widzenia. Żegnaj małżeństwo. To są właśnie dobre rady po których wychodzi się jak Zabłocki na mydle. Zawsze ci którzy walczą o coś bo wiedzą że mają racje wygrywają. Nieudacznik "spłyca temat" . Autorka chce walczyć o coś konkretnego. Ma i siłę i wolę walki. Może nie wie jeszcze o które wartości chodzi. Wydaje mi się że użycie słowa "płytki: nie było adekwatne do tego co odczuwa, o co jej chodzi. Po prostu tak jej się napisało jako określenie najbliższe tego co czuła. A co do błędu w nicku to podejrzewam że to jest tak jak z nazwą tygodnika. "UWARZAM RZE" No ale dalej wysnuwaj "analogie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ichniejszy port
Xx Sally Brown - właśnie dla takich ludzi jak Ty warto czasem założyc temat i się poradzic - cieszę się, że mnie rozumiesz i dziekuję za zastrzyk rozsądku chyba muszę się z tobą zgodzic, że ta życiowośc jest o wiele ważniejsza xx Xx Szkoda ze traktujesz z pogarda tych którzy ci moze dopiekli ale powiedzieli prawdę Sally w innych słowach powiedziała to samo co ten człowiek na którego sie tak zapienilas (obroc siem ..) Szanuj swoich rozmówców mimo innego niż ty - najlepsiejszego - zdania Z boku patrząc to ty jesteś pusta Nie chce mi sie poświęcać tobie wiecej czasu bo go nie docenisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja z kolei uważam, że pytanie nr 1 ma absolutną rację, zaś większych bzdur niż wypisuje tutaj babcia klozetowa i analfabeta niedojżałości ciąg dalszy dawno nie czytałam. Nie wiem, skąd się jeszcze ludzie z tak zaściankowym i ówstecznionym myśleniem biorą. Absolutna racja, że właśnie przez takie pieprzenie faceci są rozleniwieni i przyzwyczajeni, że nie muszą się starać, bo są facetami i z tego powodu mają nie dbać o związek i stać na piedestale. Autorka nie wymaga od męża złotych gór, ale odrobiny zainteresowania, wkładu w relację - on tymczasem stanowi żywy mebel. Do tego nie umie podejmować decyzji, nie jest męski, nie zasłużył na szacunek własnych dzieci. Taka ciota po prostu. Nie wiem, droga autorko, gdzieś Ty oczy miała, ale ja bym w takim pseudozwiązku tkwić nie chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
No właśnie. Czarna zła dziewczyna.. Nick odzwierciedla obraz rzeczywisty. Reszta to prymitywy i zaściankowość. Bo mają inne zdanie. Większość to JA. Bo ja to ósmy cud świata. Takie dysputy są właśnie drobnomieszczańskie. Brak tolerancji dla zdania innych to też kołtuństwo. Uszanuj zdanie drugiego człowieka, choc może się różnić od twojego. Tylko wtedy może wytworzyć się zdrowa dyskusja. W przypadku złej czarnej i pytania nr 1 widać jak kształtują się ich związki. Zero tolerancji na zdanie drugiej osoby. I tu zaczynają się schody pod górkę. Jak żyć w takim związku i z taką osobą ? Toż to "Sodomia i Gomoria" :) A fe panienki. Nie ładnie. Same wystawiacie sobie laurkę jako NIEREFORMOWALNE. To właśnie takim osobom nie wróżę szczęścia w jakimkolwiek związku. Toż to prawdziwy CIEMNOGRÓD. Kto nie ze mną ten przeciwko mnie. Takie jest wasze stanowisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, widać, jak kształtują się nasze związki - nie dajemy facetom wleźć na piedestał i na nim zasnąć, tylko zmuszamy ich do starania się i do PARTNERSTWA. trudne słowo i przez taki ciemnogród, który uważa mężczyzn za wieczne dzieci, które mogą nic nie robić w domu i zwalać wszystko na kobietę, nie dość, że niezrozumiałe, to jeszcze nieakceptowalne! bo, jak to tak! mieć wymagania?! skandal! mężczyznę trzeba hołubić za to, że jest i nieba mu uchylać i za żadne skarby nie oczekiwać od niego jakiegokolwiek zaangażowania i pracy nad związkiem. bo mamusia ma "przyłożyć ścierką przez łeb" dziecku, bo tatuś sobie szacunku nie umie wypracować, bo jest miękką fają bez własnego zdania i jakiegokolwiek życia wewnętrznego. takie zombie, co tylko je, śpi i sra, a nie ma nic do powiedzenia. może go jeszcze wysadzać na nocnik, biedaczka? związki się rozpadają z braku zaangażowania, barany, a jakie zaangażowanie okazuje mebel, który nie ma nic do powiedzenia oprócz "yhym", który nie ma żadnych zainteresowań i jest po prostu kompletnym nudziarzem? ludzie, weźcie się w te puste łby stuknijcie. a dlaczego kiedyś nie było tylu rozwodów? bo kobiety nie mogły pracować, nie miały praw, jakie mają obecnie i było to społecznie napiętnowane. zmiany zaczęły się dopiero w latach 50. XX w. ot, i tyle, cała filozofia. "argument" obalony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pallikot
Zła czarna. Czy ty choć rozumiesz to co piszesz ? Przeczytaj sama siebie. Ile złości i nienawiści w twoim tekście. Przepraszam, ale brzmi to jak bełkot pijanej osoby powtarzającej wyuczoną lekcję. To takie.......... No i nareszcie uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Autorko. Przy takich radach pełnych wściekłości i piany na ustach nie rokuję powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LindaBoguś
No nie zgodzę się z tą panią "sufrażystką" Kobieta wyzwolona, ale pozbawiona własnego zdania. Powtarza lekcje wyuczone pośród innych idiotek. Kobieto. Chciałaś równouprawnienia masz je. Chciałaś pracować, pracujesz. A tak miedzy nami to w latach 50 więcej kobiet pracowało zawodowo niż dzisiaj. I są to dane statystyczne z GUS. ( jeżeli można im wierzyć) A słowa pełne obelg świadczą tylko że trafił ci się egzemplarz wybrakowany. Pewnie i ty też nie zaliczasz się do ideału. Na pewno dałbym ci tylko 2 w skali do 10. No i właściwie to nawet nie wiem do czego można by cię "użyć" No bo do łóżka, zbyt wulgarna. Do kuchni, wątpliwa jakoś jedzenia i ubogi repertuar menu. Jako osoba towarzysząca, też nie bo zbyt ograniczona umysłowo. Na praczkę , nie bo pralka pewnie stanęłaby dęba. Do sprzątania, to też nie bo szczotka kojarzy ci się z fallusem. Więc jako rezerwowa ? Tu też są atrakcyjniejsze od ciebie. Więc jak sama widzisz. W związku jesteś przegrana na każdym odcinku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastepny ulom, ktory mysli
ze jakakolwiek kobiete obchodzi jego prywatna skala i ocena :D bogus ja bym ciebie nie uzyla nawet do przestawiania mebli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastepny ulom, ktory mysli
"Zero tolerancji na zdanie drugiej osoby." zeby byla tolerancja, druga osoba musi to wlasne zdanie najpierw miec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@up - dokładnie. nie ma to jak ocena internetowego cioła, któremu żal dupę ściska, że kobiety już nie będą koło niego zapieprzać. do garów gnomie, teraz żona sobie poleży - a jak nie, to znajdzie sobie lepszego, a tobie pozostanie walenie konia i marzenia o "dawnych, dobrych czasach". sami poczytajcie, co piszecie. tkwicie mentalnie w zaścianku sprzed dziesięcioleci. jak żona śmie wymagać, żeby mężulek z nią rozmawiał, jak się powinna cieszyć, że codziennie wraca do domu. no, po prostu ręce opadają, jak się te bzdury czyta. najgorsze, że i niektóre durne baby, które tak zaprogramowała matka-idiotka, popierają ten schemat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dodam do tego, istoto podpisująca się wieloma nickami, że widać, żeś jedną i tą samą jednostką, bo masz charakterystyczny sposób wypowiadania się i nie jesteś w stanie go opanować. każdy post pisany identycznie, a wiele pseudonimów. zdecyduj się tylko, czy jesteś kobietą czy mężczyzną, bo zmieniasz płeć w tym wątku. urocze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drembus
Ale tu głupich dziwek pełno. Takiej kurwy to i wyruchać się nie chce. Tylko z liścia w ryło. Te czarna weż do mordy małego i ssij.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i następny nick, z tym, że tym razem w pełnej odsłonie. :) i mamy czarno na białym, z jakim "poziomem" dyskutujemy. synku, ciebie żadna kobieta pewna swojej wartości kijem by nie tknęła. i przestań już mnożyć te podpisy, ośmieszasz się tylko. lekcje odrobione? to do łóżka, bo jutro od rana szkółka, a patrząc na błędy językowe, nie przykładasz się do niej zbytnio...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babom nie dogodzisz
Zycze powodzenia kobietom, ktore wymuszaja na mezu porody rodzinne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam z rana, ekstremizmu nie lubię nie tylko w polityce ale nawet tu na caffe w dyskusji bo niczego nie wnosi a jedynie zaburza atmosferę :) Dziwny kształt dyskusja przybiera bo zaczęło się od płytkości faceta a teraz zaczyna się jeździć po facetach że papu nie robią i garów nie myją :) i całkowicie zgubił się podstawowy wątek. Autorka ma żal do męża o płytkość i że się nie rozwija, chodzi chyba o rozwój emocjonalny (bo w pracy problemów nie ma więc intelektualnie chyba wszystko OK). Sądzę, że chodzi jednak raczej faktycznie o rutynę, stagnację i te klimaty w związku, jak wiadomo pierwsze poważniejsze kryzysy w związkach zdarzają się w okolicach 7 roku (tak twierdzą statystycy). Przez te 8 lat związku życie samo jakoś poukładało role w domu kto się czym zajmuje, kto za co odpowiada, jak się wzajemnie odnoszą do siebie wszyscy w domu. Sprawy jakby nie było, pozwala się na jakieś drobiazgi które nam nie odpowiadają, ale to przecież drobiazgi nie będziemy z tego powodu zakłócali miru domowego ...prawda? ... tylko że prze te 8 lat, pozwalanie na takie drobiazgi powoduje że ludzie się przyzwyczajają i sądzą że wszystko jest OK, dlaczego zatem nagle ktoś się czepia i twierdzi że coś jest nie tak ? Nawet jak na początku coś jest nie tak, jesteśmy pełni energii, i dajemy radę przecież nic poważnego się nie dzieje ... ale te drobiazgi gdzieś się tam podświadomie odkładają z tyłu głowy i po dłuższym czasie kiedy jesteśmy już daleko od endorfinowego haju zakochania zaczynają nam przeszkadzać, zaczynamy artykułować swoje niezadowolenie a druga strona robi wielkie oczy bo tak na prawdę nie rozumie o co chodzi, ...zbiesił nam się partner/ka, w dupie - za przeproszeniem - od dobrobytu/wygody jej/jemu się poprzewracało ... Piszę to co wyżej w takiej a nie innej formie bo problem dotyczy obu stron - tutaj akurat autorka pozwoliła na to ze związek dryfował w stronę która po latach przestała jej się podobać. Można jednak pokazać wiele przykładów kiedy to facet swoimi ciągłymi niemymi ustępstwami i tolerowaniem, nieakceptowalnych drobiazgów doprowadził do sytuacji ze po latach zachowania żony zaczęły się ulewać. Jaki wniosek ? ...od początku szczerze rozmawiać o drobiazgach które nam nie odpowiadają aby nie doprowadzić do niezdrowych przyzwyczajeń. Nie piszę tego z pozycji jedynego mądrego bo sam popełniłem ten sam błąd i mało mi się małżeństwo nie rozsypało, na szczęście jeden krótki kryzys doprowadził do konfrontacji - w tą albo w tamtą, wóz albo przewóz. Teraz rozmawiamy o wszystkim i uwagi kierowane wzajemnie do siebie nie traktujemy jako ataki na siebie a po prostu jako komunikację pozwalającą normalnie żyć. Paniom sufrażystkom wrzucającym wszystkich facetów do jednego wora za dyskusję dziękuję, bo swoimi radami więcej krzywdy robią kobietom niż pożytku, a sączony jad nikomu jeszcze nie pomógł. Ludzie nie bilety tramwajowe każdy jest inny więc i związki są bardzo różne, bywają związki w których panie gacie noszą i tak jest im dobrze, są też panie "przy mężu" i tak im dobrze więc nie uczmy ludzi jak mają żyć, mają żyć tak aby było im dobrze i nie ma rad uniwersalnych dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"moj kielich jeszcze nie jest pełny ale staram się do niego nie dolewac, tylko w porę poradzic sobie z problemem zanim będzie za poźno" nie czytałem wszystkiego, mogę więc powtarzać rzeczy, które padły tu już wielokrotnie..... Prawie wzruszyło mnie cytowane zdanie. Ale co nieco jednak przeczytałem........ I czytając to mądre zdanie pytam TĘ GŁĘBSZĄ OD WSZYSTKICH autorkę: dlaczego IDŹ DO PSYCHOLOGA uważasz ze obelżywe i stawiasz na równi z ....... (daruję sobie cytaty :) )? PS być może już jest za późno, ale spróbować MUSISZ!!!!! no chyba, że ta wspaniała samoocena jest tylko żartem........ :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"też mam wśród znajomych facetów, którzy mnie rozumieją i mają o czym ze mną rozmawiac.." To jest dosyć normalne. Masz też, wśród nieznajomych na kafe, facetów. Też mają z tobą o czym rozmawiać. Ale słuchać twojego pogłębiania przez 8 lat po 24 godziny na dobę, to żaden by nie dał rady. Twój mąż zamknął się w skorupie. Walenie w skorupę, którą konsekwentnie uodparniałaś na swoje pogłębiania jest bezsensowne. Podobnie jak twoje "prośby" pt WPUŚĆ MNIE. W jakim celu ten facet miałby cię wpuścić? Abyś dalej mogła mu wkręcać w mózg swój świderek? Autorko, potrzebujesz rady. Ale nie jak zmienić męża, a jak zmienić siebie, żeby twój mąż ZARYZYKOWAŁ ponowne uchylenie swojej skorupy. Nie szukaj "zrozumienia" swoich problemów wśród znajomych facetów, którzy cię "rozumieją". Nie szukaj wśród nieznajomych kobiet na kafe, które "mają tak samo". Mając świadomość tego, że przyłączam sie do chóru "ubliżających ci", powtórzę jednak: IDŹ DO PSYCHOLOGA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Jesteś jak alkoholik, którego rozumieją WSZYSCY znajomi. Którego wqrwia to, że TYLKO najbliższa mu osoba nie tylko nie rozumie go, ale wręcz tym swoim nierozumieniem w ten alkoholizm go wpędza (oczywiście "alkoholizm urojony" przez "płytkość tej osoby"). Tylko nieliczni alkoholicy, w swoich krótkich chwilach świadomości są w stanie uwierzyć, że sami sobie już nie pomogą, że potrzebny im jest niebylejaki fachowiec. Tylko nieliczni z nielicznych PODEJMUJĄ PRÓBĘ. Autorko, chcę wierzyć, że masz swoje krótkie chwile świadomości - wykorzystaj je. albo......... pogrążaj się nieustannie w otchłań swojej głębi..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta głębsza, myślę, że "Franki bez kochanki" trochę przesadza, ale też nie rozumiem, dlaczego chcesz koniecznie wszystkim udowodnić, że obejdziesz się bez psychologa, dlaczego? co to ujma na honorze? czy obawa przed byciem ocenionym jako osoba chora psychicznie? psycholog, to nie psychiatra, nie leczy chorych (a w każdym razie nie tylko), ale pomaga normalnym, zdrowym ludziom, którym z jakiegoś powodu jest ciężko i źle - a Ty piszesz, że tak właśnie się czujesz. może z pomocą psychologa uda Ci się znaleźć rozwiązanie. i nie pytaj retorycznie "co mi powie psycholog?", tylko sprawdź to, bo nie chodzi o to, co Ci powie, tylko o to, do jakich wniosków sama dojdziesz w jego gabinecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... coś mi się zdaje że dzisiaj co problem to zaraz wszyscy wszystkich do psychologa wysyłają. Nie mam nic przeciwko nim, tak jak i psychiatrom, bo to ludzie potrzebni, ale wydaje mi się że z tymi psychologami i terapeutami to jakaś moda ostatnio, rozumiem sprawy traumatyczne, ale dzisiaj z byle bzdetem gania się ludzi do psychologów ... Z drugiej strony nie zapominajcie że psycholog może tyle ile usłyszy od zainteresowanego ...a kiedy ktoś opowiada coś od siebie nie zawsze są to prawdy obiektywne a jedynie subiektywne odczucia a budując na nich diagnozy i rady można komuś zrobić niezła sieczkę w głowie. W przypadku tu omawianym owszem psycholog nie zaszkodzi ale jedynie jeśli mówimy o wspólnych wizytach kiedy przedstawiane będą racje obu stron. Znam przypadek kiedy małżeństwo chodziło na terapie do psychologa i żona takie kity wciskała pani psycholog ze głowa mała , dopiero jak mąż jej podrzucił dyktafon z tym co żona mówiła i robiła w domu to stwierdziła ze jeszcze nigdy jej takiego kitu na terapii nie wstawił ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trzy grosze w temacie
Czy słyszeliście, że „50% Polaków zdradza, więc jeśli nie robisz tego Ty, to na pewno Twoja żona? Trafiłam na taki tekst w internecie i mimo, że miał wzbudzić rozbawienie, bo na jednym z takich serwisów się znajdował, to wcale tak się nie stało. Zaczęłam głęboko zastanawiać się nad tym tematem i dokonałabym z kolei trochę innego podziału. Według mnie w połowie związków jeden z partnerów obsesyjnie stara się udowodnić zdradę, zaś w drugiej połowie naiwnie przymrużając oczy na wszystkie występki partnera dowiadując się o niewierności mówimy „powinnam była się domyślić. Dowodzi to tego, że temat zdrady prędzej czy później dotyka każdy związek. Nie ważne ile mamy lat, jaki zawód wykonujemy, jak długo jesteśmy w związku i czy kochamy swojego partnera. Zdrada wchodzi bez pukania degradując zaufanie, nie ważne nawet czy miała miejsce czy nie, kiedy nabieramy podejrzeń jesteśmy w stanie zniszczyć tak ciężko budowane fundamenty. Co jest tego przyczyną? Ciągłe rozdmuchiwanie tematu w internecie, w czasopismach dla kobiet, programach telewizyjnych. Oczywiście jest to najbardziej okrzyczana i pożądana tematyka, ale im więcej wdrażamy się w jej tajniki, tym bardziej wydaje nam się, że dotyczy ona również naszego związku, bo przecież skoro to nie my zdradzamy, musi to robić partner czy partnerka. No właśnie, ale czym właściwie jest zdrada? Powszechnie uznano, że zdradą jest uprawianie seksu pozamałżeńskiego, ale zdrada dotyka nie tylko małżeństw, przytrafia się także w nieformalnych związkach. Dla niektórych także zdradą jest pocałunek, czy utrzymywanie znajomości korespondencyjnej o podłożu seksualnym, nie musi to być stosunek. Badania wykazały, że 50% kobiet miewa fantazje erotyczne związane z innym mężczyzną niż ten, z którym są w związku, czy to także kwalifikuje się jako niewierność? Temat jest bardzo obszerny, a nasze zdanie może zależeć od punktu widzenia, ponieważ zdrada nie jest dla nas aż taka straszna, kiedy sami w niej uczestniczymy. Wniosek? Zdrada nie gra według żadnych zasad, rządzi się własnymi prawami! Przynajmniej raz w życiu każdy z nas miał sytuację, w której mógł się dopuścić niewierności. Nie ważne czy to zrobił czy nie, a jeśli tak, czy miał wyrzuty sumienia. Wydaje nam się, że skok w bok jest śmiertelnym przestępstwem, dopóki sami nie przekonamy się, jak lekko ona przychodzi i jak łatwo puścić ją w niepamięć. Czy uwierzy ktoś, jeśli napiszę, że cudzołóstwo zburzyło wiele związków, ale także wiele naprawiło? Powodów zdrady jest całe mnóstwo, ale nie zawsze musi to oznaczać, że jeśli zdradzam to znaczy, że nie kocham. Do czego to wszystko prowadzi? Związek to obopólne pragnienie tworzenia czegoś razem, bycia ze sobą pomimo trudności i przeciwności losu. To umacnianie więzi i wspieranie się nawzajem. To harmonia i pewność, że jest się z odpowiednią osobą w odpowiednim miejscu. Zaś zdrada to chaos, niepewność i osłabianie wzajemnych relacji, ale prawdziwej miłości nie zburzy nawet ona? Prawda czy frazes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Zgadzam się z Sally Brown, że mogę przesadzać. Nie zgadzam się z matuzalem0325, kiedy mówi "że psycholog może tyle ile usłyszy od zainteresowanego ...". Dlaczego się nie zgadzam? Bo mówiąc o psychologu użyłem zwrotu "niebylejaki fachowiec". Zgadzam się, że dzisiaj na wszytkich "psycho -" zapanowała moda. Wszystkie psycho- wydziały aż kipią od psycho- studentów i wydalają na rynek pracy tabuny różnych psycho- absolwentów. Ale ta psychomania ma jedną zaletę. Dla wielu ludzi psycholog został odczarowany. Dla wielu ludzi pójście do psychologa przestało być TEMATEM WSTYDLIWYM. Piszesz staruszku, że "W przypadku tu omawianym owszem psycholog nie zaszkodzi". Podzielam twoje zdanie. "Obiekt" osiagnął już taki stan, że bylejaki fachowiec krzywdy większej mu nie zrobi. A prawdziwy ma szansę pomóc. Wrócę do pierwszego wpisu tej głębszej..... "powiedzcie, mozna byc takim płytkim czy jest jakas inna przyczyna takiej powierzchowności?" Odpowiedź jest OCZYWISTA. Oczywiście, że można! Ale co do przyczyny to........ NIEDOSTATEK DANYCH. Pojawia sie jednak wpis drugi..... z przykładem na płytkość. "jego tata umarł jak był nastolatkiem - kiedy o to pytałam to też - żadncyh emocji, nawet na konkretne pytania czy było mu ciężko" I w tym momencie rodzi się już pewna hipoteza. Czy nie jest przypadkiem przyczyną płytkości CHĘĆ OBRONY przed tak GŁĘBOKĄ PENETRACJĄ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×