Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Orfnea

Forum DDA , rozmawiamy na różne tematy i wspieramy się.

Polecane posty

Gość venge..
sorry, tak wpis po wpisie ale już idę spać, zajrzę tu jutro ee, p. psycholog też wzięła mena alkoholika i wariata niby artystę i gdzie szukać wsparcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość venge..
zapytam jeszcze czy wam się zdarza napić? tzn. symbolicznie czasem np. lampkę wina czy jestescie abstynentami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro tak szczerze piszecie to ja też się otworzę. Mój ojciec to totalny frajer. Zakompleksiony i pod pantoflem matki. To matka rządziła domem. Ja jestem jakąś mieszanką DDA z DDD. Matka była oziębła emocjonalnie tak samo jak ojciec. Tylko, że to ona mnie biła, a nie ojciec. Wyżywała się na mnie, odreagowywała całą sytuację domową na mnie. Podcinała skrzydła, wyśmiewała krytykowała. Nie miałam prawa płakać nawet kiedy mnie biła. Śmiała sie\ę ze mnie kiedy płakałam używając wulgaryzmów. Ojcu też odbijało po alkoholu. Tłukli się wzajemnie. Matka uważała i uważa że jest chodzącym Bogiem. Na terapii dowiedziałam się że najprawdopodobniej ma osobowość narcystyczną i skłonności psychopatyczne. Ja musiałam pilnować ojca. Łaziłam za nim do barów i wywlekałam go stamtąd. Musiałam mu wylewać alkohol, sprzątać rzygi, pomóc się rozebrać, żeby położył się do łóżka. Jak tego nie zrobiłam to było bicie jak matka z pracy wracała. Żadnych uczuć mi nie okazywali, nie wiedziałam co robię źle a co dobrze. Żadnych pochwał nic, sama krytyka i obwinianie mnie, że ojciec pije przeze mnie bo za mało się staram itp.... Dzisiaj nie mieszkam z nimi tylko mam swoją rodzinę, ale matkę chyba ruszyło sumienie i próbuje mnie jakoś podejść, boję się, że chce mnie wciągnąć w jakąś manipulację. Stara się mnie nachodzić w moim mieszkaniu, bez przerwy wydzwania. Zawsze zaglądam przez wizjer zanim komuś otworzę, a dźwięk domofonu traktuję jak potencjalne zagrożenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się czasem napiję ale bardzo bardzo symboliczne, ale jako nastolatka to upijałam się często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też uciekam już :) Będę tu wieczorem jutro, bo w dzień raczej ciężko mi usiąść na necie, czasu brakuje :) Dziękuję, że tak dużo osób się pojawiło :) Do zobaczenia :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość venge..
Orfnea odświeżasz mi pamięć podobnie mama zabierała mnie wieczorem i kazała iść po tatę do baru ..bo sama się wstydziła..ona też cierpiała mnie nie biła, ale wiecznie dla niej byłam brzydka, niedorozwój.. aż z tego dna się odbiłam ambicjonalnie, zrobiłam studia, praca...super... i nie wiem czy jest sens rozdrapywać stare rany w dorosłym życiu? wpadłam kiedyś , jak mówiłam na art. dotyczacy syndromu dda,że to się ciągnie na pokolenia i teraz się zastanawiam, niby chce dorze wychowac dziecko, a czy ono nie ma w genach zadatków, też widzi ojca pijanego, słyszy awantury tylko jesteśmy w lepszej sytuacji, bo mam dla dziecka czas, rozwijam jego talenty i zainteresowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ja też jestem...
ojciec bił mamę jeszcze chyba przed ślubem, pił całe życie, mamie je zmarnował. ja pamiętam tylko jedną awanturę, miałam może z 4 lata, więcej nie, umarł, gdy miałam 5 :) dodałam buźkę, bo (wiem, że to straszne, co piszę) lepiej, że umarł. ale moja siostra widziała więcej. dużo więcej. i widzę teraz, gdy jesteśmy dorosłe, jak to się na niej odbija (ma 31 lat, ja 21). w związku (małżeństwie) zawsze musi mieć rację, potrafi zacząć wojnę o byle gówno, jej musi być na wierzchu. żeby tylko nie być zdominowaną przez męża (choć on wcale nie jest potworem, jak nasz ojciec, co sama często przyznaje :( ), tak jak mama była zależna od taty; xxx i co mnie najbardziej martwi - ona pije codziennie... aż się upija... a małe dziecko :( widzimy się rzadko, z 2x w roku, i wtedy też się upija... i wspomina, płacząc przy tym jak dziecko, jak ojciec bił mamę (różnymi rzeczami, potrafił wyrywać jej włosy garściami), jak chowała się pod stołem, jak biegła przy awanturze w domu w nocy na policję bez butów, jak bała się jeździć ze szkoły na wycieczki czy tym bardziej biwaki, żeby nie zostawiać mamy samej. bała się, że ojciec ją wtedy zabije. jak ojciec robił mamie awantury, bo za późno wróciła z pracy (pijany najlepiej zdawał sobie sprawę z tego, które jest godzina :o ) wyzywał od kurew, dziwek i innych najgorszych. xxx albo jak ojciec gwałcił mamę, lub uprawiał z nią seks na siłę, jak kto woli, a siostra się budziła w nocy i chciała jak najszybciej zasnąć, bo nie chciała na to patrzeć i słyszeć, ale nie mogła zasnąć. nawet nie chcę sobie tego wyobrażać :( jak proszę ją, żeby nie piła to mówi a co mam robić? może robić tyle rzeczy... ale nie umiem rzucić jej argumentów. bo wiem, że ona wie, że ma problem, sama się przyznaje. i nie chcę przytłoczyć jej tą świadomością, bo ona doskonale wszystko rozumie. dziecko nie jest zaniedbane, niczego mu nie brakuje, ale jej każdy wieczór to piwa i papierosy. xxx a co u mnie jako być może DDA? całe życie byłam wychowywana w poczuciu, że mężczyźni to zło najgorsze, są wszystkiemu winni. nie umiem zaufać facetowi, a jak już zaufam to i tak jestem pełna podejrzeń. wyrosłam w "przekonaniu", że nie potrzebuję nikogo. ale gdy jestem dorosła, mieszkam sama i daleko od domu... to nie jest wcale tak wesoło. ale nie umiem. podejrzewam, że też musiałabym mieć zawsze rację, ostatnie słowo i moje musiałoby być na wierzchu :o nie umiem otworzyć się na związek, jestem atrakcyjna, wielu się mną interesuje, a ja jak ta dzikuska płoszę się, gdy komuś zależy na czymś więcej niż przyjaźni. wierzcie mi, że to straszne. mieszkam sama, mogę powiedzieć, że jestem samotna... i też uciekam czasem w alkohol... xxx tyle. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam już wyłączyć kompa ale jeszcze odpiszę go robi się ciekawie venge, z tego co wiem to alkoholizmu się nie dziedziczy tak samo jak DDA czy DDD. Alkoholizm jest skutkiem bycia DDA albo DDD, czyli utrwalonych schematów z dzieciństwa. Można mieć skłonności do alkoholu jeśli np.: matka alkoholiczka piła w ciąży, albo w rodzinie było dużo alkoholików, ale nie jest to regułą, choroba alkoholowa wcale nie musi się rozwinąć u takich osób. Wystarczy, że rodzice nie wywiązują się ze swojej roli. Jeśli osoba DDA jest w związku z alkoholikiem, to ich dziecko może mieć DDA. Jeśli DDA jest w związku z człowiekiem który nie pije, to ich dziecko może być DDD, bo rodzic z DDA powiela wzory zachowań swoich rodziców i przenosi to na dzieci. Bycie DDA i jednocześnie rodzicem to trudne zadanie, bo ciężko jest przekazać swoim dzieciom prawidłowe wzory, jeśli one nigdy się nie wykształciły. Ja sama niekiedy powielam te schematy, czego wstydzę się i próbuję z tym walczyć. Mam 2 dzieci i dopiero przy nich uczę się, na czym polega miłość. Dla mnie czymś niesamowitym był fakt, że moje dzieci mnie kochają i chcą się przytulać tak bezwarunkowo. Dopiero wyprowadzając się z domu i kosztując normalnego życia, uświadomiłam sobie tak naprawdę, że mój dom rodzinny był istna patologią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może ja też jestem..., witaj w klubie, najprawdopodobniej jesteś DDA, ale nie chcę wysuwać pochopnych wniosków. Mogę ci napisać, że też mam podobne trudności ze sobą co ty. Jak już wcześniej pisałam, mam męża i nie umiem mu do końca zaufać. Ciągle chcę, żeby dawał mi jakieś dowody, że naprawdę mnie kocha. Ciągle testuję jak wytrzymała jest jego miłość. Prowokuję rożne sytuacje i zmieniam role jak zawodowy aktor. Albo ranię, albo głaskam ale nie adekwatnie do sytuacji niekiedy. Np: z błahego powodu robię awanturę a poważny problem "zagłaskuję", jakbym nie umiała tego rozróżnić. Teraz jest lepiej widzę wszystko wyraźnie co robię i w jakich sytuacjach. Terapia mi pomogła i otwiera mi bez przerwy oczy. Jeszcze przede mną etap zmieniania tych mechanizmów na prawidłowe, ale już to powoli robię z czego się cieszę :) Wydaje mi się, a może i mam pewność, że twoja siostra jest alkoholiczką :( Nie możesz jej pomóc, ona sama sobie musi chcieć pomóc. Każdy alkoholik musi sięgnąć dna, żeby mógł się opamiętać i świadomie podjąć się leczenia. Prawda jest taka, że możemy zmienić tylko i wyłącznie siebie, a nie kogoś innego, ale często jest tak, że inna osoba widząc nasze zmiany decyduje się pójść tą samą drogą co my :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anallskskaaaa
orfnea- mam tak samo co ty odnoscie partnera. wychodzi na to ze jestem dda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anallskskaaaa, a wiesz co jest najgorsze? Że to ja w tym związku jestem facetem :) Kiedyś powiedziałam sobie, że nie będę taka jak moja matka, wieczna cierpiętnica, która tacha siaty z zakupami, naprawia pralkę, wkręca żarówki, itp... A robiłam to samo, teraz dopiero staram się przekazać pałeczkę mojemu mężowi, bo bycie i facetem i kobietą jednocześnie jest męczące. Dla niego może stało się to wygodne, a może uważa, że ja to lepiej zrobię, bo tak mu mówiłam :D , ale teraz jest coraz lepiej i mój facet staje się facetem i widzę, że zaczyna się w to angażować. Wcześniej byłam dla niego jak jego własna mamuśka :O, a jednocześnie broniłam się przed tym rękoma i nogami, a i tak mu matkowałam :) Już padam będę jutro wieczorem tu dobranoc :) 🖐️ teraz już na 100% uciekam bo padam na pysk...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, czy dzisiaj bede miala czas by napisac cos wiecej na tym, jakze potrzebnym, temacie. To ja zalozylam tamten na o2 pod innym nickiem (tam uzywanym) dobrych kilka lat temu. Jestem DDD, w moim domu alkoholu nie bylo - wrecz przeciwnie: niechec do picia i osob pod wplywem. Za to byly inne zaburzenia, ktore pozostawily swoje pietno po dzis dzien. Probuje sie z nich uwolnic, terapie, samoswiadomosc - jest poprawa, ale w tym im dalej w las tym wiecej drzew. Bycie DDA/DDD to wierzcholek gory lodowej. W zwiazku z tym w jakich rodzinach sie wychowalismy - przebiegaja nasze dalsze dzieciece losy. Szkola, rowiesnicy, wspoldzialanie w grupie. Na ow syndrom sklada sie o wiele wiecej czynnikow - bo czesto takie dzieci sa ofiarami mobbingu, molestowania seksualnego, przemocy rowiesniczej itp co poteguje uraz a z czasem nawet zmienia jego kwalifikacje. To sie ciagnie za czlowiekiem, sa w nas psychiczne artefakty ktorych nie uleczymy zadna terapia - ale jesli mamy ich swiadomosc to juz wiele, mozna z tym zyc jak mozna zyc z kula w glowie. Moje slowa nie sa, bynajmniej, pesymistyczne. Jestem realistka. Z racji bycia DDA/DDD mamy juz na wejsciu ograniczone mozliwosci i nie bedziemy w stanie zmienic wszystkiego - ale chodzi przeciez o postep wiec zmieniajmy jak najwiecej i cieszmy sie zyciem. Kazdy zasluguje na milosc, szacunek, troske, akceptacje - kazdy. Bezwarunkowo. I to sobie zapamietajmy jako nasze zyciowe motto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia..........
Chyba mój facet jest dda. Jego ojciec pil i pije do dzisiaj. Zastanawiam się czy nie zrobili go po pijaku. Nie zartuje. Po prostu, mam wrazenie ze on ma cos z psychika. Mówi o czyms, później się tego wypiera. Oszukuje i klamie, później nie przeprasza. Przekreca wszystko tak żeby zwalic winę na mnie. Później ja mam wyrzuty, a on jest chyba dumny... zawsze potepial pijakow. Ale od okolo miesiąca popija, tzn. Co wieczór robi sobie whiski z cola. Kiedyś slyszalam ze nie ważna jest ilość a częstotliwość picia. On już się wciagnal? Ma obciążenie genetyczne, wg. Mnie wcale nie powinien pić. Co myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia..........
Dwa razy mialam taka sytuacje z nim. Byl trzezwy. O cos bardzo się poklocilismy. Byla jego wina. Oszukal mnie z czyms. Po klotni rozeszlismy się. Później on dzwoni, ze cos mu jest, ze chyba umiera. Przyjezdzam, a on siedzi w kacie i się trzesie. Na czole ma rane. Wszystko dookola porozwalane. Mówi ze ktos byl i go napadl. Twierdzi ze mnie nie poznaje. Mówi do mnie na pani. Prosi zebym mu krzywdy nie robila. Mamy psa. Mówi zebym go tym psem nie szczula. Ja się czuje jak w matrixie. Ale uspokajam go. On niby mdleje. I jak się ocknie nic nie pamięta. Zonk. Bylo tak 2 razy. Kurde nie wierze ze cos takiego jest realne, ale wygladalo na prawdziwe. Nie wyobrazam sobie żeby cos takiego uknuc. Po parku dniach od tamtej akcji zapytalam go o co chodzi. Powiedzial ze nie wie, ze ma tak kiedy bardzo się poklocimy, ze chyba musi się leczyc... nie leczy się. Chyba powinien ja stawiam ze to schizofrenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavvv
Ja jestem DDA, mam juz 50 lat, mam przerypane w życiu. Swego czasu codziennie modliłam się o męża niepijacego a Bóg zadrwił ze mnie i mam męża patologicznego sknerusa i zimnego jak skała. Zawsze byłam łagodna i zgadzałam się na wszystko, zależało mi na uznaniu i chciałam zapracować na czułość. Niestety nie otrzymalam. Wmanipulował mnie w opieke nad dziećmi a potem nad swoją chora matką kosztem mojej pracy zawodowej. Mówił, ze jest w stanie zapracować na wszystkich. Taka prawda, tyle, ze dla mnie nie ma nic. Ani butów na zimę, ani kasy na leki. "bo i tak nigdzie nie chodzisz, siedzisz w domu i zdrowa jesteś". Zdrowy to dla niego każdy kto nie traci przytomności. "mnie wszystko boli a musze zapierdalać a ty siedzisz sobie w domu i kładziesz sie kiedy chcesz". Na wakacje jadą wszyscy a ja zostaję w domu. Kupuje się kolejny samochód a ja ubieram sie w lumpeksach i to jeszcze jak sobie zarobię na to jakimiś dorywczymi pracami np.szyciem. Nie mam siły się kłócić. Nie cierpię tych wrzasków. W domu zawsze było tylko darcie, nie mogłam sie skupić na niczym. Ojcieć piajany wracał 3-4 razy w tygodniu. Jak kiedyś powiedizałam, że dlatego nie mogłam się uczyć, to matka zaśmaiłą mi sie w twarz i powiedizała że córka stryja też miała alkoholika ojca i skończyła studia. Moja samoocena była zerowa. DO szkoły poszłam tam gdzie oni chcieli. Moja pasją zawsze było szycie, ale technikum była w sąsiednim mieście. To im nie pasowało. Wyszłam za maż w momencie gdy ojciec miał już opogeum swojego wariactwa. W nowej rodzinie od razu wyczaili że moga mi na łeb wchodzić i korzystali skwapliwie, nie wyłączajac męża. Zamknełam się, już NIC nmnie nie jest w stanie obrazić. Mąż przesatł mi dokuczać psychicznie bo widzi że żadnego efektu, że dalej robie co uważam. Pewnie by mnie prał, ale tak sie złozyło że jestem masywniejsza od niego i pewnie go to powstrzymuje... NIe kocham go, bo juz zawiodłam sie na całej linii. Jesteśmy w separacji aczkolwiek pod wspólnym dachem NIe wyjdż e z tego domu bo dzieciom jestem jeszcze potrzebna, one nie rumieją że jest mi źle bo ojciec jest dla nich dobry, one mają wszystko co trzeba. Ale czasem mam ochotę wyjśc i pierdzielnąc drzwiami. W poszukiwaniu czułości stało sie tak, że miaąłm kochanka. Niestety trafiłam na psychopatę, który manipulował mną jak chciał. Gdyby dzieci się dowiedizały co on ze mna wyczyniał, to by chyba zrzuciły się na Czeczena... :( A ja durna na wszystko pozwalałam, bo taki był głód uczucia we mnie. Od nowego roku pójde na terapię, bo moze uda mi sie jeszcze pożyć z 10 lat NORMALNIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavvv
Muszę dziś tam iść do moich rodziców. Mama wymysla dla mnie ajkieś małe robótki typu sekretny schowek na pieniadze zawieszany na szyi. Jeszcze dziś jkaby dać ojcu kasę to by poszedł pić a przez resztę czasu w miesiacu by gwizdał chyba. Ja je mówię- "zrób tak raz, i potem nie daj jeść, to sie nauczy" ale ona NIE, to jest nie do pomyślenia. Całe życie tylko koło niego lata i spłaca jego pozyczki. Na wiosnę chciał ją w pijackim amoku udusić, już traciła przytomność, tylko ostatnim wysiłkiem kopneła go ... widomogdzie. Chodziłam znią po komisariatach, składała zeznania, żeby potem wszytko odwołać.... W nerwach powiedizałam jej, ze jak lubi wpierdol to niech juz mi się nie skarży. Ale jakby ja zapytać, to "on ie jest alkoholikiem" Nie mam już sił. Jak do nich przychodzę to drą sie na siebie o byle gówno nad moja głową. nie wytrzymuję dłuzej nić pól godziny. W traktowaniu mnie przez zięcia nie widza żadnego problemy, wrecz przeciwnie, chwalą go jaki to oszczędny... Ja nie cierpie chodzić po mieście, brakuje mi w tym roku butów (mam dziurawe - z paniką myśle o odwilży). Kurtkę mam po synu. (Nawet nie jest stara, bo Mąż kupił synowi kurtkę, a za chwilę kupił nastepną, bo uznał, ze ta jest zbyt "dziadowska" i piznął ja w kąt. Ja wzięłam i tylko zawinęłam rękawy do środka. Wyglądam jak wygladam, trochę mi wstyd, ale sie przyzywyczaiłam. Olewam co ktoś mysli o moich ciuchach ale czasem jak widzę szmatę na wystawie to mi szkoda... NA lumpeks też nie zawsze mnie stac. Przez te wszystkie stresy jestem juz całkiem niezrównoważona. Dziś sie rozpłakałam bo wyjściowa bluzka oblazła od szalika.... Juz straciłam siły. Została bym w domu ale muszę załtwić sprawe na mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@gosia - Twoj partner z pewnoscia ma problemy psychiczne ale my tutaj disgnozy nie postawimy, to on sam musi sie przebadac i leczyc. Zachowania jakie opisujesz - niewazne, czym spowodowane - przekraczaja dopuszczalna granice "trudnego charakteru". Jesli ma schizofrenie - to musi sie leczyc. Odpowiednia terapia i farmakologia moga wiele zdzialac. Jesli jednak "pali glupa" to tez cos z nim nie tak - bo czy zrownowazony czlowiek udaje ze np go napadli i ze nie poznaje bliskich? Psycholog ew. psychiatra i terapia. Tylko i wylacznie. @Nierealnie Realna - opisalas gehenne w czystej postaci. Przyklad, jak dziecinstwo potrafi ksztaltowac dorosle zycie. Wybory. I ten glod akceptracji, milosci, troski - zaspokajany "na rympal", na slepo bo czyz wiemy jak naprawde wyglada milosc - taka bezwarunkowa? Jak wyglada troska - taka zwykla, ludzka? I lapiemy sie na byle erzac, prochno swieci jak diament. Albo mamy potrzebe naprawiania swiata, wybieramy trudnych partnerow bo gdy pokazemy im swoje oddanie i milosc to oni nas za to pokochaja tak, jak nikt dotad nie kochal (czytaj: rodzice), gdy wyciagniemy ich ze zlych nawykow, towarzystwa, nalogow czy czego tam - wlasnymi silami - to pozniej zyli dlugo i szczesliwie. My mamy potrzebe zasluzenia, zapracowania na wszystko bo wierzymy, ze nie ma nic za nic, nie ma w nas przekonania o bezinteresownosci, bezwarunkowosci (taka wlasnie miloscia matka powinna darzyc dziecko ktore urodzila) bo tego nie otrzymalismy. Nasze zycie to zycie namiastkami, dlatego nigdy nie odczujemy spelnienia. Chyba, ze pogodzimy sie ze soba i przestaniemy szukac na zewnatrz. Zaczniemy pracowac nad tym, co w nas cenne, poznawac siebie, zaprzyjazniac sie ze soba, pracowac nad soba - i tu jest bardzo wazna samoswiadomosc. Rozpoznanie czego tak naprawde nam brakuje. Czasem trzeba pogodzic sie z owym brakiem i uznac: coz, taka moja uroda. Bo my sie nie bardzo do zwiazkow nadajemy - zanim nie popracujemy nad soba. Wybieranie niewlasciwych partnerow to wlasnie nieumiejetnosc wchodzenia w zdrowy, satysfakcjonujacy zwiazek. I to najczesciej DDA/DDD wchodza z jednego toksycznego zwiazku w drugi wierzac ze tym, razem to juz jest TO. Po czym nastepuje bolesne otwarcie oczu i coraz glebsze rany. My sie godzimy na takie traktowanie, nie mamy silnie zaznaczonych granic albio przesuwamy je - czy jako "zaslugiwanie" na uczucie czy ze strachu. I toksyczny partner ma wode na swoj mlyn - bo to sa ludzie okaleczeni, czestp psychopatyczni, zaburzeni. Gdybysmy same nie byly zaburzone, nie zainteresowaliby sie nami. A my tak czesto boimy sie byc same, nie wierzymy ze stanowimy wartosc same w sobie - bez partnera. Byle jakiego partnera. Twoj maz dopuszcza sie przemocy w bardzo perfidnej formie - finansowej. Moge - troche na wyrost - wywnioskowac, ze wyszlas za maz zeby uciec z domu rodzinnego. Z nadzieja na to, ze wreszcie bedziesz miala wlasny, spokojny i cieply dom. Chcialas byc akceptowana w nowej rodzinie, szanowana i kochana ale nie wiedzialas jak sie to robi wiec ustwpowalas, wydawalo Cui sie, ze za to Cie polubia, ze tala mila, skromna, grzeczna, uczynna. A to tez toksyczni ludzie byli - dalas im palec a oni chap! cala reke. Wiedzieli ze nie zaprotestujesz, to sie podswiadomie wyczuwa. Terapia jest Ci bardzo potrzebna i niech to bedzie prezent: od Ciebie dla Ciebie. Twoi rodzice sa dorosli, podejmuja decyzje i wybory za siebie. Nie czuj sie juz za nich odpowiedzialna. Nie lituj sie nad mama bo ona wybiera taki los, przy boku pijaka i awanturnika. Mogla sie z nim przeciez rozejsc ale tego nie zrobila. Ty mozesz. Dzieci, jak piszesz, juz dorosle. Pojda wkrotce w swiat. Piszesz, ze wybuchasz placzem o byle bzdure, ze tracisz sily - to organizm probuje dac do zrozumienia, ze dosyc pomiatania. Ze masz wziac sie za siebie, za ten pomylony zwiazek bo zaslugujesz na szczescie. Ono niekoniecznie jest u boku wspanialego mezczyzny - ono moze byc rowniez w byciu bez partnera, realizowaniu swoich zainteresowan. Piszesz ze lubisz szyc - a teraz rekodzielo jest w cenie, moglabys sobie dorabiac szyciem roznych ciekawych projektow. Pozdrawiam wszystkich serdecznie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkeufvd
lkfgndl/bh "Kąpałam się temu mnie nie było". Temu??????? za jakiego regionu polski jesteś. mówi się "dlatego" !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo się cieszę, że są chętni, żeby tu zaglądać i pisać :) Nie wiem co napisać, ale strasznie mi żal, że wszyscy mieliśmy takie pojebane dzieciństwo :( Terapeutka mi powiedziała, że dzieciństwo nigdy już nie wróci, ale ponoć się da z nim pogodzić. Ono zawsze będzie w naszych głowach, ale każde przewijanie go w głowie jak film nie będzie już tak bolesne. MAM TAKĄ NADZIEJĘ :) Ja miałam nerwowy dzień. Posprzeczałam się znów z mężem i "musiałam"ponieść konsekwencje jego błędu JAK ZWYKLE ! Jestem chyba za bardzo uległa i odpuszczam jako pierwsza. Mąż miał rano ( po powrocie z nocki) wybrać pieniądze na ratę Providenta. Po południu bo spał po nocce i jak go obudziłam to się okazało, że mu się zapomniało a agentka miała się zgłosić po ratę właśnie po południu. Prosiłam go, żeby podjechał autem (niedaleko) do bankomatu, a on powiedział, że mu się chce spać i najlepiej będzie jak ja pójdę. Zaczęłam się sprzeczać, że to on miał to zrobić a nie ja, a tu nagle dzwonek do drzwi. Przed drzwiami stała agentka, jeszcze szeptem zanim otworzyłam drzwi to go prosiłam, żeby ruszył dupę. Otworzyłam i poprosiłam, żeby zaczekała 10 min, w samochodzie a ja jej za chwilę dam pieniądze tylko do bankomatu skoczę. I poleciałam w starym dresie i kurtce przez topniejący śnieg i kozakach na obcasie ( do dresu :D ) dosłownie biegłam! Musiałam opracować na szybko technikę optymalnego biegu przez ciapę. Po powrocie i oddaniu pieniędzy byłam z powrotem zła na męża. Ostatnio wbiłam sobie do głowy, że chyba pójdę jeszcze na Al-Anon, bo nieraz w stosunku do męża się zachowam jak żona rozpieszczająca alkoholika ( mój mąż nie pije). Nienawidzę tego ale czasem nie mogę się powstrzymać i to mnie chyba najbardziej sfrustrowało. Świadomość, że po raz kolejny ULEGŁAM! Co jakiś czas powielam ten schemat którego nie trawię. Wtedy widzę przed oczami moją mamuśkę, która była gotowa wejść ojcu w dupę. Wywaliłam to z siebie i czuję się ciut lepiej, zobaczymy za chwilę. Co tam u was jak minął dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NierealnieRealnavvv
oneill - dzięki, w pewnym sensie pomogłaś mi usystematyzować wszystko. Dodatkowo czytałam trochę nawet dziś i doszłam do wniosku, że mam książkowe niemal objawy. Z najgorszych dolegliwości to są wahania nastroju. Od entuzjazmu, gdzie zaczynam realizować jakiś pomysł, do zupełnego doła, gdy nie mam najmniejszej ochoty skończyć przedsięwzięcia. Mimo, że dostaję wsparcie od znajomych, ze to co robię jest słuszne i dobre. Najczęściej tłumaczę sobie w ten sposób: "Jestem beznadziejna i to co robie jest do niczego, a oni mówią co innego żeby mnie ni pogrążyć do reszty..." Do tego dochodzi kompulsywne objadanie się. Potem próba odchudzania a potem znów to samo. Jesli chodzi o alkohol to w sumie lubię być wstawiona. Lubie piwo i wino. Wódki raczej nie. Jednak nie grozi mi chyba nałóg, z tego względu, że to wszystko kosztuje a w domu nie mogę wypijać trunków które do nie nie należą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkfgndl/bh
Kurwa! Mam już dość. Stary po południu wrócił najebany i zaczął rzucać w matkę talerzami, bo obiadu nie miał na czas ! Wpadł w taką furię, że musieliśmy interweniować z bratem. Brat ( 17 lat) na nim usiadł i przytrzymywał go na podłodze, a stary nadal próbował się rzucać i wrzeszczał, że nas pozabija, ale trzymaliśmy go ta przez długi czas zanim osłabł. Koszmar kurwa, żyć w takim domu! Brat powiedział mu po tym, że dzwoni na policję,ale nie miał tak naprawdę odwagi zadzwonić, nastraszył tym ojca. Stary jak to usłyszał to natychmiast się zmył z domu i nie ma go do tej pory....Stwierdziliśmy, że jak przyjdzie i będzie się dobijał do drzwi ( zamknęliśmy się w domu) to mu nie otworzymy i może jakiś patrol go zgarnie jak się będzie dobijał. Wiecie co jest najgorsze??? Że matka do tej pory ryczy! Ryczy, że jest beznadziejna, bo mogła obiadek podać na czas. Próbowaliśmy jej uświadomić, że nie zasługuje na takie traktowanie, a ona miała czelność mieć pretensje do brata, że mógł ojca uszkodzić! No szlag mnie trafia!!! wkeufvd, jestem z KATOWIC, jak masz zamiar czepiać się języka i nic nie wnosić do dyskusji to ZAMILCZ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość assasnakakakaa
do llkfgndl/bh- czy tylko ojciec was utrzymuje.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Te "cofki" o ktorych wspomina Orfnea - sa okropne, po takiej "akcji" (lub jej braku) mam cos w rodzaju wyrzutow sumienia i pretensji do siebie, ze nie bylam wystarczajaco asertywna, ze pozwolilam komus wejsc mi na glowe, ze znow zaniedbalam swoje granice... Na szczescie nie zdarza mi sie to czesto ale jak sie zdarzy to wyciagam wnioski i jestem wrecz restrykcyjnie wobec siebie konsekwentna. Mialam stosunkowo niedawno taka sytuacje ze znajoma ale w pore zorientowalam sie, ze nie upilnowalam granic i ona chce to wykorzystac - zareagowalam. Nie bez leku - bo takie sytuacje (obrona wlasnych praw, upomnienie sie o swoje itp) wciaz budza we mnie lek, choc juz nie tak wielki jak kiedys. To sa jakies matryce zachowan i emocji z przeszlosci. Mezow trucicieli tudziez innych toksycznych pseudo-partnerow pozbylam sie. Mieszkam sama z dwojka doroslych synow, we wlasnym domu i niech mnie dunder swisnie jak wprowadze tu jakiegos pasozyta bo to bedzie sie szarogesil nie na swoim! Lekcje zyciowa odrobilam celujaco ;) Zreszta - nie odczuwam potrzeby bycia z kims, jest mi dobrze - mimo, iz czasami przydalaby sie jakas "techniczna" pomoc. A jestem w wieku (53 lata) kiedy seks byc moze ale nie musi, hormony juz nie buzuja ;) Moge sie zas zajac soba tak dokladnie, nadrobic to co mi umknelo bo zajmowalam sie wszystkimi tylko nie soba i wlasnymi problemami. "Zaslugiwalam" na milosc, akceptacje, aprobate i troske ktorej i tak nie dostalam. Ale - o dziwo - wcale za tym nie tesknie ani mi tego nie brakuje az tak. Mowie sobie - i wierze w to w glebi duszy: byloby fajnie miec kogos bliskiego ale na zdrowych zasadach, nie toksycznego. Ale tez jest fajnie gdy tego kogos nie ma. Mam mnostwo zainteresowan, nie umiem sie nudzic. Orfnea - mialam podobnie z eksiem, tez o cokolwiek bym go prosila - nie zrobil, w zamian za to sie wydarl ze on ma i bez tego cale mnostwo obowiazkow itp itd wypominki do dziesiatego pokolenia. A ja prosilam np o zaplacenie rachunku za telefon czy wyslanie listu poleconego - owszem, moglam to sama zrobic ale skoro jestesmy partnerami to dzielimy sie obowiazkami a nie "oralam" nim przeciez, tolko prosilam zeby mnie odciazyl. Na mojej glowie bylo po prostu wszystko a on tylko szedl do pracy, wracal z niej, przynosil wyplate, cos tam kolo domu ogarnal. Wszystko. Nie mial zielonego pojecia o rachunkach, formalnosciach itp. Spadlo to na niego jak grom z jasnego nieba jak sie wyprowadzilam - i oczywiscie narzekanie i obwinianie mnie jak ja go tak moglam zostawic, on sobie nie radzi. Minelo ponad 1,5 roku i nauczyl sie jakos sobie radzic - jak umie. Jak mu wygodnie i jak mu pasuje, mnie tam nie ma, niech robi co chce. Zaczely mnie draznic zachowania niektorych osob - np znajomych, ktorych przez lata uwazalam za przyjaciol. Oni maja zwyczaj wyskakiwania z radami o ktorych sie ich nie prosi a ja odkrylam, ze mnie to wkur*ia. Jesli chce rady to o nia zapytam. Poza tym takie teksty: a dlaczego nie robisz tak, a dlaczego robisz inaczej. Kiedys cos mnie przykrego spotkalo, nie mialam sie komu pozalic to do nich zadzwonilam a oni: a my to takie problemy a takie mamy, ty sie przejmujesz a masz lepiej. Ja na to: jeden bedzie w goownie po szyje i nie bedzie mu smierdzialo, inny bedzie po kostki i smrod mu przeszkadza. Nie lubie wrzucania wszystkich do jednego wora. Tolerancja tolerancja ale kazdy jest inny i porownywanie jest nie w porzadku. Masz lepiej czy gorzej to jest pojecie wzgledne. Wyznaczylam granice. Dopiero od niedawna tak postepuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lkfgndl/bh, witaj :) Wiesz co ci powiem? Tyran to osobnik zakompleksiony i słaby psychicznie. Sytuacja z policją go wystraszyła, to dowodzi że nie jest takim kozakiem za jakiego chce uchodzić. Jak na razie znaleźliście jego słaby punkt, a to już jakiś sukces, bo każdy się czegoś boi. Moja znajoma, żona alkoholika w końcu się postawiła i zaczęła na tyrana wzywać policję. Parę razy posiedział w "hotelu" i zmiękł. Już nie bije. Dostał jeszcze wyrok w zawieszeniu, bo znajomą tak pobił że o Sąd się obiło. Mają niebieską kartę. Okazało się, że tyran znów zaczął stosować przemoc tym razem psychiczną i ta znajoma go nagrała go telefonem jak jej ubliżał i groził i prawdopodobnie odwieszą mu wyrok. Miał także warunek, że ma się zgłosić i chodzić na leczenie alkoholizmu, ale podobno nawet na jednym spotkaniu nie był. Prawda jest taka, że alkoholizm jest silną chorobą i raczej każdy despota na początku będzie "święty" a potem doprowadzi do tego, że wyrok odwieszą z powodu nie dotrzymania warunków kary, albo się opamięta ale to wątpliwe. Pisałaś, że boisz się interweniować, bo ktoś z twojego otoczenia zdaje się ma błękitna kartę i zawiasy i siedzi w domu z rodziną. Tylko, że każdy przypadek jest inny.... Moim zdaniem jak pisałam wcześniej MUSICIE uczynić ten krok, nawet w obliczu buntu matki przeciw temu. Ona też musi zrozumieć, że tak będzie lepiej. Ich nie łączy miłość i tym podobne tylko SILNE UAZLEŻNIENIE, które osoba współuzależniona ( twoja mama) myli z miłością i litością... Nie wezwaliście policji, ale dobrze na początek kombinujecie, a niech go zgarną, od czegoś trzeba zacząć. Nie wpuszczajcie go do domu. Dopóki pozwalacie mu na sycie silnym to czuje się silny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@lkfgndl/bh - idzcie z bratem dio osrodka Niebieskiej Linii i zalozcie ojcu kartoteke. Tak byc nie moze! Matka sie za bardzo boi. I nie straszcie tylko ojca ale zrobcie to, bo bedzie tak dalej szalal. Przekona sie ze gadacie na wiatr i wtedy sie zacznie. On musi widziec ze sa konsekwencje jego postepowania, ze nie bedzie bezkarnie znecal sie nad rodzina. Jesli mama nie chce od niego odejsc, to niech on choc siadzie na d*pie i zachowuje sie jak czlowiek. Moze tego nie wie wiec trzeba go nauczyc. Nie mam slow na to, w jakich warunkach zyjecie, co musicie znosic przez jednego psychopate. Obydwoje z bratem bedziecie wymagac terapii zeby moc normalnie zyc. Mozecie cos zrobic, mozecie to przerwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość assasnakakakaa
mialam to samo co lkfgndl/bh. nieraz z mama i siostra uciekalysmy z domu przed ojcem do babci. pozniej wytrzezwial , zaczal mame nachodzil przepraszam i mama wracala. i po powrocie to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill, podziwiam twoją siłę i determinację :) Ja też się staram reagować na jakieś upokorzenia, ale czasem to silniejsze i nie wiem czemu :) Też mam taki lęk jaki opisujesz. Jednak teraz częściej stawiam już na swoim, oczywiście jeśli wiem, że mam rację. Kiedyś miałam tak, że ustępowałam nawet jak to ja miałam rację. Głównie jeśli chodziło o teściów czy moich starych. Oni by woleli, żebym była taka jak wcześniej, głupiutka marionetka którą kto chce ten ciągnie za sznurki. W dodatku z chwiejnymi poglądami zależnymi od aktualnego nastroju. Dziś się podłamałam... ale staram się nie mieć do siebie żalu i się za to obwiniać, przynajmniej wiem nad czym muszę jeszcze pracować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkfgndl/bh
Wiecie czego się jeszcze boję? Że ojciec będzie czymś matkę szantażował. Zacznę od tego, że matka nigdy nie pracowała. Jest stłamszoną jego osobistą służącą. Jakiś czas temu ojciec zaczął więcej kasy do domu przynosić, a niby robi za najniższą na budowie. Ostatnio podsłuchałam jak mówił do matki, że ma siedzieć cicho i że jakby co to nic nie wie! Wczoraj jakiś podejrzany typ pytał się mnie czy ojciec jest w domu i że musi się z nim pilnie skontaktować. BOJĘ się, że stary robi jakieś przekręty i jeszcze matka za coś może beknąć, bo z jakiegoś powodu każe jej siedzieć cicho. Boję się też że będzie tym matkę szantażować, żeby od niego nie odeszła... Ale jestem już pewna, że pójdę z bratem i powiemy jaka w domu jest sytuacja, boję się bardzo, ale mam tego dość już!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×