Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dorosla choć zagubiona

DOROSŁE DZIECI TOKSYCZNYCH RODZICÓW!!!

Polecane posty

Gość gość
Ja mialam toksycznego ojca ktory uzaleznil matke od siebie. Pomiatal nia, wyzywal, grozil itd., zrujnowal dziecinstwo mi i mojemu rodzenstwu, w sumie razem. Wyszlam z tego. Wyprowadzilam sie. Bylam pewna siebie, od malego zasady i wartosci. Studiowalam i poznalam faceta łudząco podobnego do niego z problemami (uzaleznieniem)tylko ze o dobrym sercu. Glos rozsadku mowil mi wycofaj sie z tego bo nie dasz rady mu pomoc ale brnelam w to i wyciagnelam go z tego tylko kosztem swojej psychiki, nie zauwazylam jego zmiany bo cala przeszlosc wracala i mnie wykanczala, wszystko zrujnowane. On mnie zostawil, nie zrozumial, uznal za dziecko, ktore sam we mnie wzbudzil swoimi zachowaniami. To dobry czlowiek. Powinnam mu wyznac prawde o rodzinie. Tyle podobienstw, balam sie mu zaufac. Podniesc, podniose sie ale czy mu powiedziec prawde i czy on wyslucha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie docenilam jego zmiany bo psychika siadla po tych podobienstwach. Powiedziec mu? On malo okazuje uczuc chociaz wiem ze mnie kocha. Wyznac mu prawde? Rozmawiac nie chce, moge mu tylko napisac. Boje sie o tym mu powiedziec. Co mam zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszyscy tu piszą o sobie, ale niestety nikt nikomu nie pomaga, nie doradza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja od swoich rodzicow od urodzenia slysze ze jestem psychicznie chora. Kiedy placze to slysze to ciagle od nich. Plakalam bo mi cis boli np zab to mowili ze psychiczna jestem ze to choriba. Teraz tez jak cos mi sie nie uda to mnie wyzywaja. Nie wytrxymoje czasem tego placze ucam rzeczami. A pozatym bili mnie i mowili ze to za to ze mam chorobe psychiczna. Jestem wykonczona. Jestem wrakiem czlowieka. Oj przepraszam noe jestem tak naprawde czlowiekiem. Nie mam naaet duszy bo nie mam do niej prawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekochanaprzezrodzicow
u mnie chyba bardziej toksyczna jest matka choć to ciezko ocenić czasami mam wrażenie że nie potrafią inaczej że muszą spowodowac żebym popłakała przez nich i tak po 4 latach od wyprowadzki znowu czuje że zaczynają swoje gierki czuje się zmęczona psychicznie a jednoczenie ze względu na choroby przedszkolnego dziecka potrzebuje czasami paru godzin opieki gdy ja jestem w pracy a nie stać mnie na nianie mam nadzieję że moje dziecko przestanie ciągle łapac choroby i nie bedę skazana na tą ich łaskę że pilnuja mi dziecka bo oczywiscie oczekuja mega wdzięczności że oni tak się poświęcają i oczywiście mam w ich odczuciu źle w życiu bo tylko z nimi byłoby mi dobrze, dużo jest poranień a mój maż nie ma lżej teście też wcale mu nie pomogli psychicznie ma zerowe poczucie wartości i też nie widza w tym nic złego bo przecież oni są przekonani o tym że jest zerem to jest ciekawe w toksycznych rodzicach to pełne przekonanie że są lepsi i wiedza lepiej od wszystkich doslownie. Najgorsze jest to że im czesciej masz kontakt z nimi tym gorzej zaczynasz odreagowywać na swoich bliskich jak mialam minimum kontaktu bylo o wiele lepiej maż chce zmienić prace moze mu sie uda i nie bede musiała podrzucać dzieciaczka byłoby najlepiej i tego życzę ODCIECIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JuM
Witam. Czytam te wszystkie posty i jestem w niemalym szoku ze jest tak wiele osob z podobnym problemem, ktory mam ja. U mnie toksyczna jest matka i trwa to juz hmmm... Cale zycie. Ale teraz dopiero widze jaki mam duzy problem. Moje pierwsze malzenstwo sie rozpadlo m.in. przez wplyw jaki miala na mnie moja matka. Nie chce mi sie za bardzo opowiadac calej historii bo mnostwo tego bylo... Teraz mam męza i 2 dzieci. Moja matka nie akceptuje mojego męza i za kazdym razem probuje mnie uswiadomic jaki on to jest zly i nie dobry. Caly czas mowi mi jak wychowywac dzieci i za kazdym razem podkresla jaka to ja jestem zla matka ze sie nie znam i ze sie nie nadaje na matke. Ciagle majakies aluzje w co ich ubieram, co kupuje i gotuje. Ze zle sprzątam, zle bawie sie z dziecmi i za malo poswiecam im czasu. Doszlo nawet do takich sytuacji ze moja matka kupowala ubrania moim dzieciom i maje wydawala potrzebującym. Ciagle "zagląda" nam w portfel i krytykuje nasze wydatki. Ona lepiej wie co powinnismy kupic, jak placic rachunki i na co przeznaczac odlozone pieniądze. Moj mąż juz kilka razy powiedzial jej swoje, ona placze i sie obraza a potem znow jest od nowa to samo. Teraz juz miarka sie przebrala- dlatego tez znalazlam to forum- przez 10 lat nie pracowalam, zajmowalam sie domem i dziecmi. Teraz nadazyla mi sie okazja pojscia do pracy, w swoim zawodzie i jeszcze na moich warunkach (6godz dziennie od 8 do 14, wtedy kiedy dzieci sa w szkole). Jest to dla mnie szansa zycia i bylam przeszczesliwa... Do czasu kiedy nie poinformowalam o tym fakcie mojej matki. Jej zdaniem jestem wyrodna matka ze chce zostawiac dzieci w szkole do 15 na swietlicy (bo do tej pory zostawaly do 13-14). Ze mam poczekac na prace jeszcze z 5 lat az dzieci beda duze ( teraz dzieci maja 8 i 5 lat!!!), ze ona absolutnie nigdy mi juz nie pomoze np nie zostanie z dziecmi (nigdy ja o to nie prosze bo ona zawsze jest na nie i ze przeciez mam jeszcze tesciow), ze jestem bez serca zeby ich tak zostawiac na swietlicy no i jej najwiekszy argumet : przeciez masz 500+!!!! (Nawet chocbym dostwala milion+ to tez chcialabym isc do pracy, do ludzi...- matki siedzace w domu beda doskonale wiedzialy o czym mowie). Ktos powie; "najlepiej odciąć się od toksycznej matki". Niestety nie jest to dla mnie takie proste. Mieszkamy blok obok... W przyszlosci chcemy sie stad wyprowadzic ale poki co nie mamy takiej mozliwosci. Nie wiem juz gdzie szukac pomocy. Tymbardziej nie wiem jak do niej dotrzec i dac do zrozumienia ze ma juz nie mieszac w moim zyciu i nie klasc klod pod nogi. Ani grozba ani prosba. Obrazi sie na kilka dni i za chwile znowu jest to samo. Doszlo do tego ze nie potrafie podjac zadnej decyzji sama. Konsultujac cos z mezem- mam w glowie zdanie mojej matki. Jestem zamknieta w sobie, nie mam pewnosci siebie, popadam w depresje, nie potrafie rozmawiac z ludzmi, nie jestem asertywna i nie wiem co dla mnie jest dobre a co nie.... Juz mi sil brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AngryAngel
Kochani. Ktos napisal ze nie doradza sie na forum. Ciezko jest doradzic, bo kazdy ma inna sytuacje itp. Chcialabym napisac, nie pozwolcie sie zle traktowac, manipulowac. Wiem ze kochacie swoich starozytnych, ale moze gdy "krzyknie" sie na nich porzadnie i ze stanowczym tonem, moze zmienia swoja postawe. Szczegolnie dla tych co blisko mieszkaja. Znajdzcie wszystkie resztki sil: idzcie na dlugi spacer itp, a potem napiszcie liste rzeczy kt wasz rodzic robi; wtraca sie, dyryguje, manipuluje. Kiedy zacznie sie konfrontacja nie bedzie latwo i oni beda manipulowac, wmawiac ze to wasza wina, udawac i nawet plakac! NIE! Musimy to ukrocic! Jestescie bardzo silni! Nie ma mocniejszych od nas! Co nas nie zabije, to nas wzmocni! Trzymajmy sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AngryAngel
JuM Dasz rade. Porozmawiaj z nia moze sie opamieta. Byc moze boi sie ze ja opuscisz. W koncu nadchodzi starosc i oni sie boja ze nie bedzie sie nimi mial kto zajac. Jestes dorosla i podejmujesz swoje decyzje a nie matki. Trzymajmy sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam 18 lat i nadal mieszkam w tym g*****e. Toksyczna matka, bez powodu potrafie usłyszeć "moja siostra to ma dobrze syn w tym roku mature napisze pojdzie pracować i się uczyć pieniądze do domu przynisie..." idzie na studia historyczne a ja na rachunkowosc i bankowsc...serce się kraje.. Słyszałam rózne epiety "znowu to suko zrobiłaś,jestes gorsza niż hitler i stalin razem wzięci,zaciąż z tym swoim od razu i w*********j z brzuchem tam do niego... W dzieciństwie sprała mnie na kwaśne jabłko przed domem (wszyscy sasiedzi chyba słyszeli) za to że pożyczyłam lalke koleżance na 1 dzień lalka kosztowała 10 zł ... kazała mi isc przez całe osiedle taka upłakana po zwrot lalki w trybie natychmastowym.. potem tłumaczyła się że była przed okresem ;) Krytykowała wszystkich znajomych,chwaliła dzieci sąsiadów mówiła że lepsze,ładniejsze,że ja przeciętna a mój chłopak duży nos ma...codziennie słysze "zobaczysz jak skończysz" a w wieku 10 lat usłyszałam "dzieci z przypadku takie jak ty nigdy się nie powinny urodzić" nie życzę tego najgorszemu wrogowi,wszedzie węszę spiski,nie ufam nikomu nie potrafie powiedziec kocham i przede wszystkim boje sie ze moim dzieciom zrobię taką krzywde...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Greta13
Macie racje, kazdy oprocz tego, ze chce sie wygadac i ma poczucie ze nie jest z tym sam tez by chcial wiedziec co moze zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Greta13
Tez jestem doroslym dzieckiem toksycznych rodzicow, mam 44 lata. Nie bede wam opowiadala kolejnej podobnej historii ale postaram sie chociaz troche pomoc. Pierwsza wazna rzecz jest taka ze samemu bardzo trudno sobie poradzic z tym problemem dlatego kazdy z was powinien poszukac pomocy u psychoterapeuty. Wiem ze w pl jest to trudne i kosztowne ale od tego zalezy wasze zdrowie i dalsze zycie. A przede wszystkim wasza wolnosc, poczucie wlasnej wartosci i spokoj. Inna sprawa moze byc taka ze problem wcale nie musi byc tak oczywisty jak moze sie wydawac, bylo tak w moim przypadku. Cale zycie myslalam ze moj ojciec jest gnojem a okazalo sie ze wcale nie! Ojciec zwyczajnie juz w momencie mojego urodzenia przyjal postawe ze go nie interesuje i taki stan utrzymuje do dzis. Mamusia za to miala bardzo wyrafinowane techniki upodlania z czego kompletnie nie zdawalam sobie sprawy do momentu do ktorego nie uswiadomil mi tego terapeuta. Szok! Totalne zdziwienie i bardzo bolesna prawda. Tylko specjalista moze wam pomoc uporac sie z tym. Szczesliwie wiele mlodych ludzi tutaj zaglada, macie szanse na normalne zycie , na szczescie, na normalne zwiazki, na dokonywanie wlasciwych wyborow i co najwazniejsze na nie obciazanie tym problemem swoich wlasnych dzieci. Nawet nie zdajemy sobie sprawy ze powielamy te zachowania, ze nasze dzieci krzywdzimy tak samo, nie musi tak byc ale moze. Kolejna rada to dajcie spokoj waszym rodzicom nie zaleznie od tego ile macie lat. W wiekszosci przypadkow oni nie maja bladego pojecia ze robia wam krzywde. Na nic zale i zlosci nie zrozumieja, wypra niewygodna prawde i nic wam to nie da. Jak glowa w mur. Dziwne ale prawdziwe. Najwazniejsze jest to zebyscie nie wierzyli w to co do was mowia. Jestescie wszyscy tak dobrzy, madrzy, inteligentni jak tylko chcecie byc i wylacznie od was zalezy co o sobie myslicie od nikogo innego. Wasze zdanie na wasz wlasny temat jest najwazniejsze na swiecie! Jak macie watpliwosci to zastanowcie sie jak was postrzegaja znajomi i wszyscy inni ludzie poza waszymi rodzicami. Myslicie ze to niemozliwe? Mozliwe! Zbudowanie wlasnej wartosci jest bardzo wazne, bez niej bedziecie od zycia zbierac tylko ochlapy ktore pozostawia po sobie dzieci normalnych rodzicow. A dlaczego? Bo juz teraz myslicie ze nic wam sie nie nalezy, ze nie zaslugujecie na nic dobrego i ze byle smiec jest czyms najlepszym co moglo wam sie przydazyc. NIEPRAWDA! Zaslugujecie tak samo jak inni na fajne zycie i udane zwiazki a moze nawet bardziej. Bo nalezy wam sie nagroda za wytrwalosc, za meki ktore przeszliscie, za cierpienie , upokorzenie i wieczne poczucie winy. Jestescie silniejsi i bogatsi w doswiadczenia. Od toksycznych rodzicow absolutnie nalezy sie odciac i nie bojcie sie zmian, nie bedzie gorzej. Zycie jest tajemnica ktora caly czas odkrywamy, ale znamy je wylacznie z przeszlosci. Wcale nie jest powiedziane ze za tydzien bedzie tak samo, moze byc cudownie... tego wlasnie nie wiemy i to ta tajemnica ktora trzeba odkryc. Znacie piosenke M. Grechuty Dni ktorych jeszcze nie znamy? Posluchajcie uwaznie. I moze zamiast wiecznie opisywac swoje historie ktore sa bardzo do siebie podobne to moze porozmawiamy... o strachu, watpliwosciach, poczuciu winy, wyobcowaniu o emocjach ktore musza znalesc ujscie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ponad 30 lata z 11 letnim synem mieszkam od roku z rodzicami bo inaczej nie moge i oni to swietnie wykorzystuja. Mieszkam z nimi bo konkretniej mama postarala sie zebym rozstala sie z moim chlopakiem po dwoch latach mieszkania z nim. Czyli obrazanie jego osoby bo niby cwaniak wchodzenie do jego mieszkania bez pukania bo niby miala powod. Codzienne smsy tresci masz minute zeby tu przyjsc do mnie bo jak nie to ja do was przyjde i zobaczysz co zrobie itd itd od malego czulam sie gorsza balam sie zbic talerz jak go mylam bo jak to sie stalo to az mnie brzuch ze stresu bolal bo awantura poczucie winy ktore pozniej przelala na moje dziecko ktore MNIE z placzem przepraszalo ze cos zbilo :( kolezanki byly zawsze lepsze i to czesto slyszalam. Ja glupia kretynka do pracy nie chodze no ale jak mam chodzic skoro mi sie dzieckiem nie zajma nie mam go z kim zostawic bo nie mam znajomych a jak chcialam isc do pracy i maly zostawalby sam kilka godzin po szkole to o opiece spoleczniej mowila. Juz dzis mama dala mi trzy powody zeby czuc sie winna bo miedzy innymi zamiast 50km/h jechalam 60 o to ze zapytalam dlaczego placze i dala mi tylko do zrozumienia ze ma tragiczna rodzine i ze nie jestesmy tacy jakby ona chciala. Musze byc zawsze w domu na jej kiwniecie palcem. Musze tlumaczyc gdzie wychodze jak do sklepu to ok i jeszcze musze kupowac dla niej. Jest tyle tego ze glowa boli to tylko kilka przykladow. Aaa jeszcze szantaz jak sie przeciwstawie ze bez niej nie poradze sobie ze kto bedzie chcial taka niedorajde z dzieckiem :( ze zawsze bede do niej wracac. Nigdy nie znalam tak zmiennej osoby. Wszystko w domu robie ale wiecznie za malo. W nivy za coydaje mi sie ze ona uwielbia jak jestem w domu i jej uslyguje. Potrafila sie pytac znajomych moich co we mnie lubia bo za co. Nie wspomne o znajomych mamy w odwiedzinach i ten glupi usmieszek i dogryzki w nasza strone. Upokarzanie przy innych a potem pytanie dlaczego nas tak rzadko odwiedzaja. Baaa nie przez to ze. Nie chca sluchac jej tylko ze niby brudno. Zyc juz sie nie da. Ile by mozna wymieniac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie to nie wasi rodzice sa toksyczni tylko wy jestescie nieudacznikami. Jak 30 letnia osoba moze nadal meiszkac z rodzicami i plakac jakich maja zlych rodzicow. Wam sie wydaje ze wasi rodzice sa zli bo naprawde nie mieliscie naprawde zlych rodzicow. U mnie od najmlodszych lat to bylo zapieprz w ogrodzie rodzicow, remontowanie domu i puszczanie samopas bo po co dzieciakiem sie zajmowac jak mozna sobie odpoczac i sie nazrec szczegol ze 6 latek glodny byl bo lodowka pusta ale gruba krowa nazarta wiec kto by sie przejmowal. Od rodzicow nawet zlamanego grosza nie dostalem kazdego dnia do 21 roku zycia wypominanie ze jestem nieudacznikiem i darmozjadem i moglbym sie w koncu wyprowadzic. Tak skonczylem 21 lat kupilem wlasne mieszkanie po kilku latach i nie utrzymuje kontaktow z rodzicami mimo ze co roku mi wydzwaniaja z zyczeniami i bym ich odwiedzal ale dosyc mam ich patologii. Idz sobie popracuj w polu lopata jako 14 latek durna babo przy 5 stopniach na zewnatrz w kazdy weekend to bogu bedziesz dziekowac za tych swoich zlych rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gallllanonimma
Problem "toksycznych rodziców" jest mi znany nie od dziś. Razem z mężem i dzieckiem mieszkam w dolnej części domu rodzinnego, po dziadkach. Wszystko byłoby super gdyby nie mój tato który robi wszystko, żeby mieszkało się nam jak najgorzej. Podsłuchuje nasze rozmowy, kontroluje nasze wydatki a nawet nasze wypady. Nie możemy od tak spakować dziecka do auta i pojechać do rodziny/ na zakupy/ restauracji bo na wstępie jest pytane: Gdzie jedziecie? Po co? Za co? Na jak długo? Jesteśmy dorosłymi ludźmi przed 30, zainwestowaliśmy w parter domu dość sporo pieniędzy jednak nie jesteśmy w stanie tak dłużej mieszkać. Razem z mężem planujemy kupić działkę, wybudować swój mały domek, bo jak to tato określił "nic na nas nie przepisze" więc mąż zarządził że nie będzie inwestował w coś co nie jest i najprawdopodobniej nie będzie jego i nie ma zamiaru tłumaczyć się z każdej sekundy swojego życia jak 10-latek. Ma racje. Oczywiście rozmowę na temat działki, zupełnie przypadkowo usłyszał tato. Usłyszał też 10 minut tej całej rozmowy więc razem z mężem jesteśmy zeshizowani co mamy mówić bo nigdy nie wiadomo kiedy ktoś nas słyszy albo ogląda!! Mąż nie chce domu również ze względu na jego gabaryty- to 2 piętrowe hobo, z ogromnym ogrodem. Duży, nieekonomiczy, stary- pożeracz pieniędzy. To chyba nic dziwnego że my młodzi, chcemy urządzić swoje własne gniazdko po swojemu, nowocześnie tak jak my chcemy. Z jednej strony tato jest zły że myślimy o kupnie działki a z drugiej strony ciągle nas straszy że dom nie jest nasz i nie będzie. (????~!!!!!) Na wstępie powiem że to nie jest człowiek do dyskusji- zawsze wie lepiej, więcej, zna się na wszystkim i wszystkich. Każda rozmowa kończy się awanturą z jego strony bo musi być tak jak on chce i tylko on w tym domu ma racje i coś do powiedzenia. Z mamą nie ma problemu, prócz tego że jest pod rozkazem taty. Nie boje się użyć słów że to taki gburowaty tyran. Nigdy nikt za nim nie pozapadał bo jego charakter jest paskudny. Szkoda tylko że my musimy na tym cierpieć... PARANANOJA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. Ja tez jestem DDTR.Po latach terapii udalo mi sie uwolnic i zerwac kontakty z moimi przesladowcami. Chetnie pogadam :) Pozdrawiam. Inka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czytałam komentarzy. I bez tego wiem, że na tzw. toksyczne matki wylewa się wszędzie mnóstwo pomyj, oskarża sie je o wszystko: o chorobę psychiczną dzieci, o niezaradność zyciową, o brak związkow - czyli o wszystko, co w życiu się dzieje źle. Wszystko, co w zyciu nie wyszlo - jest usprawiedliwione - to wina toksycznej matki. Aż dziw, że nie ma jeszcze ustawowego nakazu likwidacji toksycznych matek. . Powinno się je spalić na stosie Tak, jestem toksyczną matką. Jestem winna wczesnej śmierci swojego męża, jestem winna zaburzeń psychicznych syna, jestem winna jego nieżycia w życiu. Jestem winna. To mi uświadomił syn. I jak taka toksyczna matka może żyć wśród ludzi. Toteż odcięłam się prawie od całej rodziny, nie utrzymuję żadnych kontaktów towarzyskich. Jestem wewnętrznie i psychicznie wrakiem. Udaję że jest ok. Nie mam odwagi sie przyznać głośno i powiedzieć - słuchajcie, jestem toksyczną matką, z premedytacją niszczyłam życie swojemu synowi. Na dodatek jestem tchórzem i nie potrafię odebrać sobie życia. W internecie jest mnóstwo porad dla osób skrzywdzonych przez toksyczne matki - nie ma ani jednego artykułu, ani jednego słowa pocieszenia lub usprawiedliwienia dla toksycznej matki. Sam termin "toksyczna matka" mogła wymyślić tylko istota zła do szpiku kości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam24lata ,i mam problem taki że rodzice nie dają mi jeździć do chłopaka.. Wogule mam siedzieć w domu i najlepiej sprzątać i gotować. Wyliczają mi nawet że wydaje kase u niego ...nie mogę nigdzie jeździć tylko do rodziny . Siostra mnie olewa nie mam wsparcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli istnieje taka możliwość, to najlepszym wyjściem w takiej sytuacji jest jak najszybsze wyprowadzenie się z domu rodzinnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra :( boje się iść do psychoterapeuty ... może ktoś opisać więcej jak wygląda taka psychoterapia i czy pomaga i po jakim czasie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kazda terapia z tym nawet samym problemem zależy od paru czynnnikow i przebiega w roznym tempie,czasie,itd. Nie ma reguly i szablonu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto wie
Hejka Kochani DDTR! Też to mam z ojcem. Co zrobić? Odciąć się emocjonalnie. Wyprowadzić z domu. Jak najrzadziej odwiedzać, rozmawiać. Musimy się nauczyć, że ich NIE DA SIĘ zmienić. Zawsze będą nami manimupulować, kontrolować, przeprowadzać swoją wolę wbrew naszej, wymagać opieki, podporządkowania się, grać na emocjach, grać np spadkiem, pieniędzmi, skłócać was z mężem/żoną, rodzeństwem, oszukiwać, kłamać, fałszywie obiecywać poprawę lub pieniądze za to abyście robili to co ONI CHCĄ. Oni nigdy się nie zmienią! Musimy wbić to sobie w głowę. Na nic nasza walka aby oni się zmienili, na nic tłumaczenie, proszenie, pójście na ugodę, próby dogadania się. Na nic. Mam prawie 50 lat i wiem to najlepiej. Możecie stracić najlepsze lata swojego życia na próby dogodzenia waszym rodzicom, próby dogadania się aby było normalnie. Nie będzie normalnie. Nie ma takiej szansy. Przerabiałam to i wierzcie mi, będzie tylko jeszcze gorzej niż jest. Dlatego jedyne wyjście to całkowite odcięcie się od nich. Wyjazd jak najdalej od nich. Trudno musimy zdać sobie sprawę, że oni tylko nas urodzili i przez całe życie zatruwają nas, naszą przyszłość, nasze życie. Że dzięki nim mamy niskie samopoczucie, depresje itp. Że nie dali nam tego co normalni rodzice. I nigdy tego od nich nie dostaniemy. Że będą nas krzywdzić do ostatniego dnia swojego życia. Musimy to przyjąć do wiadomości i pogodzić się z tym, przestać walić głową w mur. Musimy zacząć walczyć o siebie i tylko o siebie i swoje własne szczęście i wolność. Trudno oni zostaną sami, gdy będą na tyle starzy trzeba będzie oddać ich do domu opieki, bo w tym stanie będą jeszcze bardziej toksyczni i niszczycielscy dla nas. Pamiętajcie, że rak bierze się także ze stresów, a dla nas największym stresem są rodzice. Dlatego w trosce o zdrowie fizyczny także musimy ratować siebie. Albo zginąć. Mamy wybór albo być wolnymi i szczęśliwymi albo umrzeć na depresję, raka, przegrać swoje życie i być nieszczęśliwymi do końca swoich dni. Czy jestem teraz szczęśliwa? Czasem nie jest łatwo, ale walczę i ta walka o siebie daje mi niesamowite poczucie wolności i radości. Tak bywam często szczęśliwa bo wiem już jak jest, że mam tylko siebie i Pana Boga, On mnie wspiera i to jest piękne. On jest tym nietoksycznym rodzicem co kocha bezwarunkowo i jest po prostu dobry, wyrozumiały, sprawiedliwy, pełen miłości. To poczucie daje mi siłę. I mam siłę aby walczyć o siebie. W też musicie tą siłę znaleść w sobie i w Bogu. Życzę Wam tego Kochani. Dacie radę! Walczcie, jest nas wielu i Bóg nas kocha, a to najważniejsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza terapią warto sięgnąć po poradniki które mogą pomóc nam dostrzec jak trudne dzieciństwo wpłynęło na nasze życie. Tutaj można znaleźć poradniki dla osób którzy mieli rodziców uzależnionych jak i w inny sposób dysfunkcyjnych, np. przemocowych, narcystycznych. Wszystko poukładane wg konkretnych obszarów problemowych Księgarnia Przemiana www.ksiegarniaprzemiana.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te,kretynie od ,,nieudaczników żyjących z rodzicami mimo 30 lat".Jak tam życie na smyczy banku?Opowiedz nam jak to wywalono cię z mieszkania bo nie chciało ci się placić,nieudaczniku życiowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CENTRUM WSPARCIA
Z każdej sytuacji jest więcej niż jedno wyjście. Tyle, że my nie umiemy go w tym momencie znaleźć. To nie znaczy, że ono nie istnieje. Pozwól komuś innemu, aby zanurkował do Twojego dołu i wyciągnął do Ciebie rękę. Zanim cokolwiek zrobisz skontaktuj się z Centrum Wsparcia pod bezpłatnym nr 800 70 22 22. Czekamy na Ciebie przez całą dobę również na czacie ze strony liniawsparcia.pl lub napisz do nas mailowo: porady@liniawsparcia.pl . Opowiedz o tym co dzieje się w Twoim życiu w bezpiecznym i anonimowym kontakcie. Wierzę, że potrafisz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domorika

a ja właśnie 2 tyg temu postanowiłam zerwać kontakty z rodzicami, zawsze się takiej sytuacji bałam, mocno wierzyłam, że moi rodzice coś zrozumieją, ale oni widza tylko siebie. jakimi są wspaniałymi i cierpiącymi jednocześnie rodzicami z powodu takiego okropnego dziecka jak ja. moja matka od lat do mnie nie dzwoni, na pytanie dlaczego? czy nigdy jej nie przyjdzie do głowy żeby zadzwonić? odparowała mi - bo ty dzwonisz! ciągle robią przytyki do tego że jestem gruba, od ojca usłyszałam, że może nie jest za tym, żebym brała jakieś chińskie tabletki na schudnięcie ale powinnam iść z tym do lekarza, albo walnął mi tekst, ze chciałby mi wysłać jakieś pieniądze ale nie zna mojego konta i nie pamięta mojego nowego nazwiska (jestem mężatką od kilku lat! i w odwiedziny jeździliśmy tak 4 do 5 razy w roku), budujemy dom, bo mieszkamy od kilku lat w kawalerce, którą oni kupili, sądziłam, że nam ja podarują, albo chociaż połowę kasy z niej, mają jeszcze kilka działek budowlanych, ale nic z tych rzeczy, to jest ich i już, ale za to moja matka nasłała na mnie ciotkę, która przez godzinę próbowała mi powiedzieć jak straszną rzecz robię, że biorę kredyt na dom i że mieszkanie w kawalerce jest ok sama mieszka w mieszkaniu 90m2, moi starzy w 75 m2 we dwójkę od 20 lat, a ja w tej kawalerce, kiedy już zobaczyli, że dalej realizujemy budowę domu, kupiliśmy działkę, projekt, załatwiamy ekipę to udają, że nie ma tematu, mój ojciec coś bąknął o sprzedażny jakiejś działki, ale na boże narodzenie temat się rozwiał i  jak zaczęliśmy coś wspominać o działce udawali, że nie słyszą, tak naprawdę nie chodzi mi o kasę, chodzi mi o zwykłe normalne zrozumienie, skoro mieszkamy w naprawdę kiepskich warunkach, to jeśli chcemy sobie polepszyć byt uważam, że normalny rodzić chociaż słowem swoje dziecko wesprze, jeśli nie może inaczej, ale jeśli zaczynam temat domu słyszę znaczące wzdychanie i teksty "no ja już nic nie powiem" mówię jej słucham, jeśli mnie krytykujesz jakie masz inne propozycje, skoro nie podoba ci się że bierzemy kredyt i budujemy dom - cisza, nic nie mówi, nie ma nic do powiedzenia, od zawsze nie podoba się jej gdzie pracuję, jak wyglądam, co robię, zawsze słyszę tylko krytykę, mój mąż się wścieka, że ma tego dosyć, ostatnio powiedział, że nie chce do moich rodziców jeździć, ostatnia rozmowa to był koszmar, moja matka jest totalnie pozbawiona uczuć, pie....... mi o swoich chorobach, ale co mnie to obchodzi? ja jej o swoim zdrowiu nic nie mówię, bo kiedy mówiłam z najdrobniejszej sprawy robiła mega problem i sączyła mi różne tragiczne scenariusze jak skończę itd po ostatniej rozmowie byłam tak rozstrzęsiona, że sie uspokoić nie mogłam, po porstu wyłam, ale przy okazji jej powiedziałam, że się zachowuje wobec mnie jak daleka krewna a nie jak matka i w sumie doszłam przez te dwa tygodnie do wniosku, że nie będe do nich więcej dzwonić, chcą nie dzwonią, nie chcą olał to, dom wybudujemy, w przyszłym roku wyprowadzimy sie z tej kawalerki, śmieszne bo moja matka zaczeła coś przebąkiwać jeszcze że może ja bym zorganizowała wynajem tego mieszkania bo inaczej ona będzie ponosiła opłaty, ale szczerze nie zamierzam, będę wreszcie wolna, na swoim na spółke z bankiem, ale bank przynajmniej nie mówi mi, że jestem za gruba, wciaz nie mogę uwierzyć w swoję decyzję ale uwazam że jest najlepsza z możliwych, po co mi kontakt z takimi ludzmi? nic od nich nie dostanę, ani akcpetacji ani kasy, po co się wysilać, walczyc o to zeby ta rodzina chociaż pozornie była jako tako normalna, już mi się nie chce, uwazam, że nie warto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nareszcie wolna

W zakończeniu relacji z toksyczną matką pomogła mi jedna rzecz, mianowicie zdałam sobie sprawę, że moja matka nigdy nie będzie ze mnie zadowolona, bez względu na to co zrobię i taki będzie mnie krytykować. Odpuściłam sobie, przestałam się starać, przestałam odwiedzać, czasem dzwonię i kończę rozmowę, kiedy zaczynam odczuwać dyskomfort.

Z poczucia winy na słowa " bo mamusie będzie przykro", kiedy nie chciałam czegoś zrobić tak jak ona sobie życzy "wyleczyłam się" zadając sobie proste pytanie "a dlaczego to  mi ma być przykro?".

Przeczytała wiele książek, wysłuchałam wiele wykładów i to pozwoliło zrozumieć mi, że to nie ja jestem jakaś nienormalna, tylko miałam pecha i wychowywali mnie źli rodzice, którzy nie umieli być kochającymi rodzicami, a wychowanie dziecka to dla nich przykry obowiązek.

Samodzielnie wyszłam z toksycznej relacji tylko dlatego, że zaczęłam opiekować się sobą, dbać o siebie i swoje dobre samopoczucie. Staram się dać sobie to czego nie dali mi rodzice, tj. jestem dla siebie dobra, chwalę siebie, rozpieszczam, zawsze pytam siebie "czego chcesz kochana, co sprawi ci przyjemność? czy to jest dla ciebie dobre? czy masz na to ochotę?...." i nie robię nic wbrew sobie. Kiedy poradzę sobie w trudnej sytuacji to w nagrodę kupuję sobie prezent.

Życzę wszystkim tu piszącym, żeby otworzyli szeroko oczy i zobaczyli, że są już dorośli i dadzą radę przeżyć bez rodziców, że nie muszą być daje grzecznymi dziećmi dla rodziców bo i tak nie dostaną uznania ani nagrody za swoje starania i trzeba zwyczajnie sobie odpuścić.

Przytulam wszystkich z całego serca.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Realista
Dnia 5.05.2018 o 02:35, Gość gość napisał:

Nie czytałam komentarzy. I bez tego wiem, że na tzw. toksyczne matki wylewa się wszędzie mnóstwo pomyj, oskarża sie je o wszystko: o chorobę psychiczną dzieci, o niezaradność zyciową, o brak związkow - czyli o wszystko, co w życiu się dzieje źle. Wszystko, co w zyciu nie wyszlo - jest usprawiedliwione - to wina toksycznej matki. Aż dziw, że nie ma jeszcze ustawowego nakazu likwidacji toksycznych matek. . Powinno się je spalić na stosie Tak, jestem toksyczną matką. Jestem winna wczesnej śmierci swojego męża, jestem winna zaburzeń psychicznych syna, jestem winna jego nieżycia w życiu. Jestem winna. To mi uświadomił syn. I jak taka toksyczna matka może żyć wśród ludzi. Toteż odcięłam się prawie od całej rodziny, nie utrzymuję żadnych kontaktów towarzyskich. Jestem wewnętrznie i psychicznie wrakiem. Udaję że jest ok. Nie mam odwagi sie przyznać głośno i powiedzieć - słuchajcie, jestem toksyczną matką, z premedytacją niszczyłam życie swojemu synowi. Na dodatek jestem tchórzem i nie potrafię odebrać sobie życia. W internecie jest mnóstwo porad dla osób skrzywdzonych przez toksyczne matki - nie ma ani jednego artykułu, ani jednego słowa pocieszenia lub usprawiedliwienia dla toksycznej matki. Sam termin "toksyczna matka" mogła wymyślić tylko istota zła do szpiku kości.

@Toksyczna Osobo
Odpowiem tak: Naprawde uwazasz albo myslisz, ze my uwierzymy w nie-istnienie zlych ludzi? Egoistow ktorzy postawia na swoim niezaleznie jakie koszta ponosa za to inni ludzie...?

Moja matka, niewazne jak ja nazwiesz - lepiej jest dla mnie zdechnac zglodu pod mostem (a wiem co to glod) niz przyjac jakakolwiek pomoc z jej strony bo wszystko co ja robie dla niej sie jej nalezy, a wszystko co ona robi dla mnie z miejsca staje sie dlugiem nie do zwrocenia ktory wykorzystuje zeby zmienic moje zycie w pieklo.
I to nie jest kwestja rogow, widel, koziej brudki, krecenia wasa czy demonicznego smiechu typu telewizyjnego zla, po prostu dla niej moje czlowieczenstwo nie istnieje. Ona nie zywi do mnie absolutnie zadnych uczuc, po jej zachowaniu widze ze jej glownym celem jest zeby "ludzie" mysleli ze jest swietna matka, sukcesy itp. podejrzewam ze ona tez lubi slodzic sobie mysla jaka to z niej wspaniala matka (jak to powiedzial ten komik: taka nigdy niezrealizowana fantazja dobroci ktora pozwala czuc sie lepszym czlowiekiem i polechtac ego). 

Kiedys nawet probowala zrobic ze mnie swira i ubezwlasnowolnic *bo sie z nia nie zgodzilem* naszczescie dzieki temu mam duzo papierow ktore potwierdzaja jak bardzo zdrowy psychicznie jestem. Ba, ona nawet nic o mnie niewie (ma jakies chore wyobrazenia z ciagle ogladanej telewizji, bo juz w wieku 8~11 lat bylo dla mnie oczywiste ze wszystko co powiem zostanie wykorzystane przeciwko mnie) ma jakies swoje po*bane plany (zakladam ze chce niewolnika/parobka i robola na stare lata ktorego mozna by gn*ic i ktory bedzie za wszystko placil (taka wiejska tradycja - oczywiscie z haczykiem: bo jej nalezy sie zycie klasy srednio/wyzszej)) i ce...e sie tym zasciankowo-wiesniackim-kret* ludzi ktorzy glodza/bija swoje zwierzeta a potem rzucaja blotem na wszystkich dokola kiedy te choruja/zdychaja lub w inny sposob nie przynosza zyskow.

Ps. Nie mieszkam z nimi (zagranica), ograniczam kontakty - jak zbiore wystarczajaco duzo kasy odzyskam w sadzie papiery, ktore powierzylo jej panstwo, ktorymi moze mnie udup. (kredyty i inne) ktore dla mnie "przechowuje" i znikne. Inaczej sie nieda, jest nieustepliwa - jak tylko zaczalem zwiekszac dystans zaczela nastawiac rodzenstwo przeciwko mnie w wolnych chwilach od wyciagania od nich kasy.
Pracowalismy wszyscy od malego szkraba (wies), kieszonkowe to zawsze byla zachodnia fanaberia. Nawet nie obchodzi mnie bieda/glod bo mieli z ojcam bardziej prestizowe wydatki, bardziej bolalo kiedy sabotowali nasza pracowe na swoje potrzeby bo uwazali ze to zle wplywa na ich reputacje. Po tym jak tylko zaczelismy pracowac na siebie (dorosli) zaczeli od razy wyciagac pieniadze (i "madrze je inwestowac", w siebie...). Teraz potrzebuja pieniedzy (sporo, bo zyja jak krolowie... oczywiscie oni nas tym potem "obdziela" wiec jest "wszystko w porzadku") i tez dochodza do emerytury, na emeryturze raczej tez beda potrzebowac bo jakby nie bylo kasy bedzie mniej. Tak z ciekawosci, w ktorym momencie zycia jako czlowiek, odbywa sie ta pomoc przez ktora ja mam ich utrzymywac na starosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×