Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dorosla choć zagubiona

DOROSŁE DZIECI TOKSYCZNYCH RODZICÓW!!!

Polecane posty

Gość Anita300
witam was ponownie. ja zaglądam co się tu pojawi jakiś wpis, ale nie zawsze jest czas odpisać. widze ze ci rodzice to jakiś konkretny typ... można ich łatwo scharakteryzować. moge sie z wami jednoczyć, bo w pewnych sytuacjach mam podobnie, jesli czytaliście poprzednie moje wypowiedzi. trzaskanie szafkami w złości... czy to ze nigdy nie było wiadomo czy sie zrobilo dobrze czy źle. też podobnie jak wy kłamałam zapobiegawczo, nawet jeśli prawda by mi nie zaszkodziła. zostało mi to do dziś. wymyslanie usprawiedliwień, jakby mnie miała czekac jakaś kara ze sie spóźnie... lub za coś innego. u mnie było między innymi tak ze jak sie spóźniłam 5 min to na drugi dzien nie mogłam już nigdzie iść lub mogłam ale miałam godzine mniej czasu. już pomijam ze mogłam być tylko do 21 np jako 20 latka... czy 22 latka... no i jak sie spóźniłam to czasem było tak ze mogłam wyjść ale mi sie po prostu nie opłacało. znajomi sie umawiali na 20:00 a ja do 20:00 miałam czas... to wolałam powiedziec ze nie mam czasu niż mowić ze mam czas ale o 20 musze być w domu bo rodzice mi tak kazą... teraz mam swoje zycie, męza i dziecko. czytałam ze jest tu osoba która jest straszona sądami... przygotuj się na to, bo ja to przerabiam własnie... jest strasznie... wszystkie lęki z dzieciństwa wracają ze zdwojoną siłą. chodzę na terapię, która pomaga o tyle ze po godzinie zwierzania się psychologowi czuję się trochę lepiej. jak wychodze i ide do domu to mam burze myśli. zaczełam już to spisywac bo kolejne spotkanie mam dopiero za tydzien i najczesciej najwiecej pytań do psychologa miałam zaraz po wyjściu z terapii a za tydzien to już nie pamietałam swoich mysli. po tej burzy myśli po terapii znow dochodze do utartych schematów. czyli jakoś jak mi psycholog wytłumaczy ze to co rodzice mi robili było złe, i nie moja w tym wina, to potem jak o tym mysle to znajduję utartą drogę do tych mysli, ze np. "krzywdzili mnie bo ich ktoś skrzywdził wcześniej, wiec nie ma co ich winic za to ze byli tacy dla mnie.." i ciągle wracam do punktu wyjscia. na terapie już chodze dobre pół roku co tydzien. często placze, czasem bez powodu. nie miałam wiekszego problemu z otworzeniem się. mam depresję, zdiagnozowaną, chociaż teoretycznie jej w ogóle nie odczuwam, ale jak sie nad tym zastanowie głębiej to faktycznie to jak reaguje i sie zachowuje nie jest normalne. terapia narazie oprócz godzinnej ulgi.. nie dała mi nic, ale psycholog mnie o tym uprzedzała, ze mam sie tym niezrażać, bo nie całe 30 lat przeżyć nie da sie wymazać nawet w ciągu roku. dodatkowo miałam okazje stawić sie już na rozprawie.. pozwali mnie oczywiście rodzice.. niestety przyszło mi udowadniać przed wszystkimi co mnie w życiu spotkało i to po to zeby się obronić. siebie i rodzine. jest to przeogromny stres. całe dzieciństwo jak było źle siedziałam sama przytulając sie do kolan i mowiłam sobie "to tylko chwila, za chwile możesz sie z tego pośmiać, to sie skonczy za pare minut, za godzine czy pare dni. a ten czas przeleci szybko i będzie za tobą, bedzie przeszłością, tylko wspomnieniem. czesto siedzialam tak w wannie i myślałam, ze za pare lat bede miała swoją rodzine, swój kąt i to co sie dzieje teraz bedzie wspomnieniem z którego bede mogła sie pośmiać, a ja bede dla nich nietykalna"... no wiec te pare lat mineło. mam rodzine i swój dom... wspomnienia nie są dla mnie śmieszne, gorzej - one są teraźniejszością potrojoną conajmniej bo dotyczą mojej rodziny. nie jestem nietykalna. wrócily mysli samobojcze. podebne do tych które miałam jako nastolatka. z tą róznicą, ze wtedy nie pamietam dlaczego brakowało mi odwagi, a teraz nie zrobie tego TYLKO ze względu na dziecko. gdybym nie miała dziecka to sama nie wiem. walcze o nie i o jego spokoj. o to zeby nie musiało mieć takich wspomnien jak ja, tak ukształtowanej psychiki jak ja. ciężko mi cokolwiek komuś doradzić. bo to sie na prawde łatwo mowi "wypnij sie na nich" czy udawaj ze nie istnieją, czy odetnij się. to nie takie łatwe. jest tyle sposobów zniewolenia nas... sama gdy sie odcinałam od moich poczułam sie silna tylko przez pare minut po kłótni (kiedy to ja podniosłam głos, może drugi raz w życiu). potemjak tylko zostałam sama "odcięta od toksyn" wpadłam w panikę. przyjaciółce i mężowi w ten sam dzien powiedziałam ze czekam na pozew. mineły 3 miesiące i sie doczekalam... po prostu wiedziałam. te 3 miesiące były straszne. każdy zył sobie swoim życiem a ja czekałam... w ogromnym strachy, stresie. mało jadłam, bardzo schudłam. Z dnnia na dzien coraz mniej potrafiłam zrobić. Chodziłam na terapię ale początkowo zamiast się polepszać to się pogarszało. Na terapii i z godzine po niej czułam się jak na jakiś dopalaczach a potem było gorzej. Okropny strach... i nikomu nie umiem wytłumaczyć czego się boję. Ale pani psycholog wie czego. Boję się kary. Za swoje złe zachowanie, za sprzeciwienie się. I tak jest. Codziennie odganiam od siebie te myśli i lęki. Codziennie czuje sciskanie w żołądku, na siłe jem posiłki, tylko bo wiem ze muszę. Mój koszmar trwa, weszłam na drogę jednokierunkową i nie mogę zawrócić. Podjełam się tego, ze się z nimi nie zgadzam, próbuję walczyć, bo jest to próba... walką bym tego nie nazwala. Wszyscy wokoł mnie wspierają i są spokojni, a ja jestem w rozsypce. Tyle co u mnie. Piszcie co u was się podziało. Bardzo jestem ciekawa czy Pani w wieku 50 poszła na terapię. Jak się poukładało u Pani?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ponownie. Jestem z okolic Piotrkowa Tryb. Mam pytanie, czy jest tu ktos kto wyprowadził sie z domu? Jak to zrobiliście? w tajemnicy? zabierając tylko podstawowe rzeczy? czy przeciwstawiliście się rodzicom? I co oni na to? Zauważyłam u siebie parę nienormalnych zachowań ( tak dopiero teraz) może ktoś z was ma podobnie. - o każdym sukcesie który osiągnę nawet najdrobniejszym (ostatnio skuteczna reanimacja osoby z wypadku, przedłużenie umowy w pracy, czy nawet zrobienie obiadu z nowego przepisu) informuję , chwalę się najpierw mamusi, oczekując pochwał jak 5latek - mimo że jestem co dzień wyzywana od egoistek, szmat itp wieczorem ściele rodzicom łóżko, robie kawe itp staram sie jak potrafie im dogodzic - mój nastrój jest uzależiony od nastroju rodziców, mama zadowolona = ja zadowolona ( uświadomił mi to dopiero mój były) -jak matka wchodzi do do domu a ja odpoczywam , od razu wstaje na bacznośc i udaje że coś robię - po powrocie staram sie odgadnąć jaki on ma nastrój jak widze że zły, boli mnie żołądek ze strachu, trace apetyt, i wypytuje ją co się stało, chce mieć jak najszybciej za soba kłótnie Jest tego mnóstwo mogłabym napisać książkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Beznadzieja 22. Ja się wyprowadzam z domu we wrześniu. Zmieniam pracę, znalazłam już opuekunke6do dziecka, z partnerem będziemy się wymieniać popołudniami, byłam u adwokata aby nie odebrali mi domu i dziecka. Uspokoił mnie tym co powiedział. Zaczęłam moją walkę z nimi i powiem Ci to samo WALCZ dla siebie i córki. Nie rób nic po kryjomu. Jesteś dorosła i pokaż na co Cię stać. To nasze życie nie ich. Szkoda że jesteś z Piotrkowa bo ja niestety z Częstochowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Anita300 za co powali Cię rodzice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita300
witam. własnie nie chciałabym zdradzać szczegołów sprawy dopoki ona sie nie skonczy. co do tych pytan czy mamy podobnie, to tak, ja mam podobnie do ciebie lyb miałam. po pierwsze, ja ucieklam, po kryjomu. nic nikomu nie mówiąc, spakowałam się w jeden dzien pod ich nieobecność wcześniej skrupulatnie przygotowując liste zeby nie musieć sie po nic wracać. pomogła mi przyjaciółka. udało się. ale niczego to nie zmieniło. chociaż moze troszkę było lepiej, bo się tak nie bałam panicznie, bo byłam u siebie i tłumaczyłam sobie ze nawet jak mnie znajdą, to moge nie otworzyć drzwi. stres był nie mniejszy, bo oczekiwałam kary za to co zrobiłam i czułam się jakbym wyrządziła zbrodnie przeciwko ludzkości. tak - mój humor był i jest uzależniony od sytuacji w domu. jeśli było wszystko super, też czułam się fajnie, ale z ręką na pulsie, bo nigdy nie wiadomo kiedy to sie zmieni, a zawsze po sielance była burza. tak - jak wracali do domu udawałam ze jestem czymś zajęta zeby nie leżeć i nie robić nic. przeważnie sprzątałam lub uczyłam się lub udawałam te czynności bo w zasadzie tylko one były akceptowane. tak - czekałam na pochwałę lub uwaga robiłam całkiem odwrotnie zeby na siłe pokazać ze jestem inna niz oczekują. np. chwalilam się osiągnieciami w szkole i czekałam az usłysze coś miłego. zazwyczaj słyszałam coś co było niby pochwałą w stylu "to chyba było pewne ze zdasz"... a z drugiej strony w dorosłym zyciu mówiłam np. "nie nie chodze do kościoła bo mi sie nie chce" a oni co niedziela...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita300
tak - ciągle im nadskakiwałam mimo ich przytyków. robiłam kolacyjki i słyszałam czy nie szło cieniej pokroić pomidora, zrobiłam nawet budyń, taki nie z paczki tylko tradycyjny a byłam dzieckiem to usłyszalam ze sie nie da tego jeść i w ogóle ciągle słyszałam ze kiedys jak bede miała rodzine to oni umrą z głodu... tak - bardzo sie bałam powrotów i to było jak chodzenie po polu minowym, wyczajałam sytuacje i albo dużo opowiadałam i starałam sie ich rozweselac albo pamiątki kupowałam zeby tylko byli zadowoleni. ale przeważnie nie byli albo na dniach zaraz sie coś znajdywało. starałam się przyspieszyć te kłótnie i walki zeby np odbyły sie przed jakąś imprezą, zeby mnie puścili... nie zawsze sie tak dało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lady2102
Skad ja to znam czy zrobisz tak jak sama uwazasz z mysla o swojej niezaleznosci i kontrola nad wlasnym zyciem czy zeby unikanac konfliktu w danej chwili podazysz za wskazowkami swojej rodZicielki to i tak bedzie zle. Pierwsze zle bo zawsze robisz zle kiedy robisz po swojemu i wogole sie nie sluchasz rad a przeciez to dla Twojego dobra. bo przeciez sugerwoanie sie radami np. malo znaczacych typu co wrzucic pierwsze do gara gotujac zupe ulatwi zucie i sprawisz ze bedziesz idealna jak swoja matka. Drugie zle bo juz znasz sytuacje nie lubisz tego wiesz z gory jaka bedzie krytyka wiec robisz nie wg. Siebie tylko nieomylnej mamie dobra rada. Robisz tak jak ona ale i tu jest niespodzianka okazuje sie ze inaczej by to zrobila i wogole ja to nie dziwi ze na to nie wpadlas bo przeciez do niczego sie nie nadajesz. Wszystko robisz zle niby nigdy az tak w prost tego zdania sie nie uslyszy ale inaczej a to chyba gorsze. I tak poczujesz sie jak 10 latka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AngryAngel
Zauwazylam ze nasi rodzice wprost "karmia" sie i kochaja nami manipulowac i trzymac pod kontrola! Ci co mieszkaja z rodzicami moze powinni zapytac ich : wyjasnij mi co robie zle bo sie bardzo staram a ty i tak tego nie doceniasz, ty tylko chcesz miec nade mna kontrole. Mimo tego, ze ich ktos skrzywdzil, powinni sobie uswiadomic ze przez krzywdzenie innych nie naprawi przeszlosci. Na pewno wiekszosc z nich to katolicy, to na pewno znaja przykazanie milosci.... Ale co kosciol, religia i toksycznosc to wybuchowa mieszanka sami wiemy. Nie dajcie sie zmanipulowac, badzcie pozytywnymi egoistami i skupcie sie na sobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antek2016
Witam wszystkich!! Mam ten sam problem!! Mam 35 lat. Jestem w 35 tygodniu ciazy, a wlasnie przeplakalam cala noc po tym jak potraktowali mnie rodzice. Glownie matka. Nie moge spac po takich sytuacjach. Co prawda z nimi nie mieszkam. Ale glupio zgodzilam sie na wyjazd z nimi na 3 dni na dzialke, a teraz baardzo zaluje. Moi maja tak ze najpierw dzwonia z troska, prosza zeby z nimi czas spedzac. A pozniej mam rygor jak w wojsku, nie tak, zotaw ja zrobie, tu odloz talerze bo to jest prawidlowe miejsce, nie chlap. Caly czas na cenzurowanym.i wszystko robie zle. Do tego ze soba od zawsze sie nie dogaduja, wiec klotnie non stop, jedno mowi mi na drugie a pozniej jak probuje pomoc to slysze, ze sie wpieprzam im w zycie...a ja to po prostu przezywam jak mala dziewczynka ... Jednak chyba wyjscie jedyne jest takie, ze musze ograniczyc kontakt do minimum... Jak Tu zyc.. Z jednej strony moi rodzice. Zaraz dziadkowie mojego syna. A zarazem zrodlo moich depresji i lekow..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AngryAngel
Kobieto, ogranicz kontakt do minimum, widzisz zmanipulowali cie do wyjazdu, zeby miec poczucie wladzy! Musisz - nie musisz, znalezc jakas granice, jezeli nie dla swojego dobra to dla dobra dziecka, denerwujesz sie a powinnas miec spokoj, trzymaj sie od tych toksycznych beczek z daleka ;)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antek2016
AngryAngel Dzieki piekne, wlasnie podjelam decyzje ze kontakty bede minimalne, jeden telefon w tygodniu z mojej strony to wszystko Strasznie to przezywam wszystko, bo jednak rodzice i lata manipulacji.. Udalo.mi sie przespac tylko 2 h wczoraj, dzisiaj juz ucisk caly dzien na klacie. Koszmar ... Do tego w ciazy malo co moge wziac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu 50l/80. Myslalam ze temat juz upadl,a tu ktos go odkopał. Niestety nie poszłam jeszcze na terapie, zyje w tym dalej. Chociaz po przecztaniu Was,zmieniam juz troche myslenie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AngryAngel
Kochani, ten temat bedzie wieczny, dopoki z tym sie nic nie zrobi, nie przerwie sie tego lancucha kt trwa od pokolen! Ja sama dochodze do wniosku ze mimo terapii i tak tego sie nie da "wykopac" do konca. Na pewno terapia pomaga, ale mimo wszystko trudno zmienic sie. Trzeba naprawde patrzec trzezwo, obiektywnie, bronic sie, i z dala od chodzacych trucizn, kt sa wszedzie, w domu, w pracy..itp. Moze nawet przestac chodzic do KK, przeciez ta instytucja wzbudza poczucie winy. Co zrobilismy w przeszlosci nic tego nie zmieni. Skupmy sie na teraz! Ja tez mam trudnosci i wkurzam sie na wszystko. Dlatego dobrze jest wiedziec ze niej sama! Dziekuje Wam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita300
Pani 50l niech sie pani trzyma i dziala jak moze! Czekalam na pani odzew. Niech pani pisze co u pani. Poruszylo mnie to strasznie. Wiem ze dziela nas lata i wydaje mi sie ze tymbardziej jest pani ciezko. Inaczej chowani byli 50latkowie a inaczej 30latkowie. Nam chyba wolno wiecej. Mimo ze zycie z takimi rodzicami to udreka to chyba mamy wieksze mozliwosci. Technologia i coraz wieksza wolnosc w podejmowaniu decyzji co jest spolecznie akceptowalne. Przez naszych rodzicow wiadomo ze nie... niech pani pisze. Moze to chociaz przyniesie ulge. A z terapia prosze pomyslec. To duzo daje!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antek2016
Tak, to wielka ulga móc popisać z ludźmi, którzy nas rozumieja! Ja uczestnicze w psychoterapii, ale to dopiero 10 zajecia za mna... Jednak musze otwarcie powiedzieć, że ja widzę rezultaty.. może nie zdecydowane, bo nie da się w tak krótkim czasie zmazać tego w czym tkwiliśmy w moim przypadku całe życie.. bo nawet jak się wyprowadziłam, to byłam i jestem dalej pod wpływem moich toksycznych rodziców, głównie mamy.. Jest ok w momencie, kiedy dystansuje się od nich, jednak bycie z nimi dluzej niz pol dnia w jednym budynku, z powrotem skutkuje moim zlym sampoczuciem .. takze nie jestescie sami!! Ja tylko sie modle o jedno i strasznie sie tego boje bedac w 36 tyg ciazy - żebym bron boże nie była taka sama matką jak moja dla mnie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomóżcie mi. Moi toksyczni rodzice najpierw zrujnowali moje życie, moje małżeństwo, teraz chcą zrujnować mój związek i w dodatku chcą mi odebrać moje dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antek2016
gosciu Jak to chcą CI odebrać dziecko? Z jakiego powodu? Mają jakieś szanse? Bardzo przykra Twoja sytuacja, ale na pewno jest jakieś wyjście... Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tej pory pracowałam teraz jestem N urlopie wychowawczym bo nie mam z kim zostawić synka. Poznałam mężczyznę który 6 lat temu wyszedł z więzienia za wyłudzenia. Teraz jest normalnym facetem który pracuje i chce mieć rodzinę i na tej podstawie chcą mi odebrać dziecko że spotykam się z byłym kryminalista. W domu mam założony podsłuch i kiedy ostatnio rozmawiałam ze swoim partnerem który powiedział że wypił 2 piwa a ja no to mu odpowiedziałam żeby nie pił bo i ja i syn tego nie lubimy. Po prostu to była zwykła rozmowa ale niestety okazało się że wszystko mają nagrane i teraz straszą mnie iż w sądzie ujawnią że jestem w związku z kryminalista i Pijakiem co źle wpływa na dziecko. Syn to uwielbia a on mojego syna. Boję się że mi go odbiorą mimo iż ja nie piję, nie palę, dziecko jest czyste zadbane i najedzone. Ma wszystko co mu jest potrzebne do prawidłowego rozwoju. Nie wiem co mam robić. Pomóżcie mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wiesz tu akurat to nie sa potrzebni toksyczni rodzice,kazdy rodzic by sie martwił. Pijacy kryminalista jako ojczym dla twojego dziecka na pewno tego chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dwa piwa teraz a co będzie dalej pytanie,zwłaszcza ze facet siedział,ryzyko duże...nie mogłas szukać kogos o niekryminalnej przeszłosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli dbasz o dziecko nie mają prawa ci go zabrać ale co do tego faceta to powinnas sie zastanowić,ja bym go bacznie obserwowała,pamietaj ze miłosc zaślepia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem szukałam kogoś innego ale moim rodzicom nikt nie pasuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna Malgo
Dziękuję wszystkim którzy tutaj się wypowiadają i dziekuje za założenie tego wątku. Wcześniej myślałam że tylko ja pochodzę z takiego chorego domu i przez całe życie czulam się najbardziej samotną osobą na świecie. Ale widzę ze jest nas wielu, słabe pocieszenie, ja jednak czuję się o wiele lepiej bo to znaczy, że jednak ja jestem normalna a moja rodzina chora. To że to ze mną jest coś nie tak, bo nie chcę żyć tak jak oni i nie dopasowuje się do nich przez całe życie wmawiala mi moja matka i siostra, ojciec chciał bardzo na pokaz być taki uczciwy i dobry dla wszystkich, no właśnie dla wszystkich ale nie dla swoich dzieci, bo dla nich brakowalo mu juz cierpliwosci, dobrych chęci i pieniedzy, wolal obcym ludziom dawac kasę. Chore. A matki która wszystkich ośmieszala i upokarzała po prostu się bał. Manipulacje to był jedyny jego sposób uzyskiwania tego co chciał, manipulowal w najbardziej obrzydliwy sposób, nie miał żadnych zahamowan, robił co chciał. A ja glupia i naiwna myślałam że jestem jego ukochaną córką. Moja matka nigdy przede mną nie ukrywała ze nie może mnie znieść, ale na zewnątrz, na pokaz, byłam córką którą się chwalila przed innymi ludźmi. Zresztą wszystko co oni robili było na pokaz, ta ich cała wspaniala rodzinka a w środku tak naprawdę bagno. Ja juz najgorsze mam za sobą, teraz odcinam się od nich i tworzę swoje własne życie. Już bez wyrzutów sumienia i bez strachu mogę powiedzieć, że ich nie kocham i nie tęsknię za nimi. Ale żeby zerwać te chore więzi i zacząć żyć normalnie trzeba się odciąć, tak jak wiele osób tutaj powiedziało. Nie ma innego sposobu. Tacy ludzie są jak wampiry, dopóki będą czuły krew swojej ofiary nie puszczą jej wolno, a jak zostaniesz z nimi wyssą z ciebie wszystko, wszystkie siły i chęć do życia. Jak zwariujesz albo popełniasz samobójstwo to też ich to niewiele będzie obchodziło i będą mieli potwierdzenie swojej teorii, że to ty byłaś nienormalne a oni są jak nabardziej ok, z nimi wszystko w porządku. Jeśli macie takich rodziców albo rodziny bo u mnie jeszcze siostra to też taka "b***h" pozbawiona ludzkich uczuć, to jedyny sposób na ratunek samego siebie wyjechać gdzies daleko i odciąć się od nich zupełnie. Kontaktować raz w roku albo wcale. Chciałam spytać czy zna ktoś dobrego specjalistę, terapeute we Wrocławiu. Kogoś konkretnego, że zdrowym rozsądkiem, kto nie wciska psychologicznej papki tylko zna życie. Po tylu latach zniewolenia czuję że jest mi potrzebne wsparcie terapeuty. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Trzymajcie się. Pisałam z telefonu więc sorry za brak polskich znaków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dziś uslyszalam,ze jestem prymitywem,którego nikt nie będzie nigdy chciał.Boje się wchodzić w związek bo mogę trafić na tzw odbicie mojego ojca.Ja nie wiem co ja zrobilam,ze wciąż mną gardzi.Moje dzieciństwo to ciągła krytyka z jego strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też zraniona
Wszystkim piszącym tutaj szczerze współczuję i jestem z Wami...Kiedy czytam te wszystkie przerażające posty to dochodzę do wniosku że niektórzy nie powinni w ogóle mieć prawa do posiadania dzieci:-( Może to brzmi strasznie ale tak uważam i nienawidzę ględzenia o tym że bezdzietni to egoiśc****asożyty, itp. Jak słucham takiego terlikowskiego to nóż mi się w kieszeni otwiera:-/ A potem jest tyle poranionych ludzi, zakładają rodziny bo tak trzeba, bo tak wypada, bo ksiądz każe, bo co ludzie powiedzą, masakra :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ___________Una
Niestety, z toksykami czasem jest jedno jedyne wyjscie: zerwac kontakt. Moi rodzice znecali sie nade mna psychicznie i fizycznie - do tej pory mam urazy i na ciele i na psychice. Nie wiem jakim cudem nie trafilam do psychiatryka,albo sie nie zabilam. Oni mnie strasznie maltretowali, zycie z nimi to bylo pieklo na ziemi - a nadmienie,ze alkoholu nie bylo w ogole, tym bardziej nigdy nie wiedzialam kiedy i z jakich wymyslonych powodow bede gnebiona; od dziecka bylam jak zaszczute zwierze, w kazdej chwili moglam dostac w twarz nawet bez powodu. :( Zeby bylo ciekawiej mam rodzenstwo ktore bylo rozpieszczane tak, ze to sa potwory a nie ludzie. Przegiecie w druga strone, podejscie 'nie kop pana bo sie spocisz' . Matka - agresorka i manipulantka, od zawsze napuszczala na mnie moja siostre, a brat zaczal mnie nie znosic jak zaczelam np zarabiac dobrze, radzic sobie zyciowo. Kazdy moj sukces moja rodzine boli, jest tematem tabu i zrodlem nienawisci. Zeby bylo smieszniej to ja lepiej sobie radze w zyciu nie dlatego,ze taka ze mnie debesciara tylko dlatego,ze MUSZE, bo jestem zostawiona sama sobie - rodzina po trafi mi tylko podcinac skrzydla i rzucac klody pod nogi. Nie ma opcji,ze mi uzycza dach nad glowa, czy pozycza kase, po prostu MUSZE byc samowystarczalna. Mlodo sie wynioslam z domu na pokoj do duzego miasta, poszlam do pracy, za swoje sie wyksztalcilam (matka blokowala mi edukacje, a uczylam sie swietnie i chcialam byc lekarzem - moje niespelnione marzenie ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ___________Una
c.d. Duzo osiagnelam mimo przeszkod (uwierzcie, slowa matki typu: 'nie uda ci sie/ gdzie sie pchasz idiotko' zawsze sa gdzies w mojej podswiadomosci, wiec czasem jest mi bardzo ciezko, albo cos mi zajmowalo dluzej niz 'normalnej' osobie) i potrafie cenic drobne rzeczy, a moje rodzenstwo malkontenci bo mamusia im uslugiwala a tu ‘nagle; okazuje sie,ze w pracy maja np szefa ktory wymaga, a nie pracuje za nich :D Wiedzie im sie dobrze, ale wiem,ze jestem szkalowana przez nich. Kiedys znajomi siostry widzieli mnie doslownie przez chwile (bylam w odwiedzinach, juz nie mieszkalam z rodzicami) i podobno pozniej komplementowali i pytali o mnie. Wiecie co wymyslila? Ze jestem prostytutka. Z zemsty,ze spodobalam sie jej znajomym... Czasem mysle,ze dobrze,ze nie jestem w jakims sadzie o cos oskarzona, bo chyba by skladali falszywe zeznania,zeby tylko narobic mi syfu. Wg nich ja mam byc wlasnie dziewczynka do bicia i Kopciuchem. Niestety dla nich, wyrwalam sie z tego bagna. Obecnie z siostra nie mam kontaktu i bardzo dobrze, z reszta mam sporadyczny,ale z matka tez powinnam zerwac, bo nadal potrafi w pare sekund wbic taka szpile,ze nawet jak wiem,ze to zmyslone, to i tak boli. Jest mistrzynia, najbardziej lubi dowalic czyms absurdalnym z zaskoczenia, czlowiek nie wie jak reagowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AngryAngel
Kochani, "milo" - niemilo ;) poczytac wasze posty. Moinstarozytni umarli i jestem prawie ryczaca 40, ale mimo wszystko, ciezko jest wyzbyc sie tych emocji, i dopoki nie ma sie spokoju przdz dluzszy czas, trudno jest dojsc do siebie. Najgorsze jest to ze manipulatorow, i klamliwych ludzi j wszedzie pelno k trzeba sie tez bronic przed nimi. Najsmiejszniejsze jest to, ze juz wydawalo mi sie, ze juz jestem ok, przyszlo chorobsko jedno za drugim, i to tak doluje ze, prawie jest sie w tym samym miejscu co przedtem. Prosze Was, nie dajcie sie zastraszyc, manipulowac, ulegac prosbom, ulegac zadaniom, bo jestescie dorosli i to wy decydujecie o swoim zyciu. Nasi rodzice traktuja nas jak rzecz, jak wlasnosc z kt mozna robic co sie chce. Nie dajcie sie toksykom, jezeli nie da sie nic zrobic, to moze zadzwonic na policje zeby przyslali psychologa w najgorszym przypadku. Nie wiem jak jest w PL, ale tu mozna trafic za kratki za emocjonalne wyzywanie sie. Moze poszukac cos na ten temat w kodeksie cywilnym, jest tu ktos adwokatem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przemek 26
powiedzcie mi co robic gdy mam taka sytuacje: Moi rodzice nie pija ani nie sa z patologicznego pochodzenia i wymeldowali mnie z domu przed ukonczeniem 18roku zycia, mam maly problem z alkocholem a trzymajac mnie w szachu pod katem meldunku pozwalaja sobie na ponizanie przesladowanie nekanie i wogole znecanie psychiczne. Nie maja powodu by to robic poniewaz zachowuje sie w porzadku . Na oplaty dostaja itd . Nie mam gdzie sie wyprowadzic. Pracuje na budowie a polskie realia nie pozwalaja na to zeby kupic nowe mieszkanie. Jak wybrnac z tej syt obronna reka zeby zachowac samemu swoja twarz, zasady i co najwazniejsze zeby zatrzymac honor a najlepiej sie nim uniesc zeby im pokazac ze jednak nie jestem zlym czlowiekiem bo oni chyba tak mysla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przemek 26
dostane dzisiaj odpowiedz czy tam komentarz od kogokolwiek na swoj problem jesli bym mogl prosic?? Naprawde nie mam pojecia jak sobie poradzic lub jak to rozwiazac rozstrzygnac nawet dojsc do kompromisu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×