Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dorosla choć zagubiona

DOROSŁE DZIECI TOKSYCZNYCH RODZICÓW!!!

Polecane posty

Gość fegter
ja nie żywię jakiegoś wielkiego żalu do rodziców. Jak już to do systemu w jakim żyjemy. W pewnym sensie oni też są ofiarami i w taki osobliwy sposób odreagowują na najbliższych swoje frustracje. Kiedyś też chodziłam do psychologa ale po latach uważam że to konowały. Na dłuższą metę nie pomogą. Człowiek sam musi sobie radzić, odnaleźć się w tej sytuacji. Ważne żeby wyjść z roli ofiary, żeby nie dać nikomu się w nią wtrącić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silene
Ja też chodziłam do psychologa i nic mi to nie dało. Tak weszłam w rolę ofiary, że biorę na siebie wszystko. Ostatnio wzięłam na siebie winę za rozwalony płot sąsiadów, Ktoś wjechał, sąsiad przyszedł do mnie, a ja dałam pieniądze na naprawę. Chore, wiem, ale nie potrafię inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fegter
i sąsiad wziął od ciebie te pieniądze? No to grubo. Ja przeszłam przez piekło ale czasem kiedy patrzę tak na moją matkę, mojego ojca to dostrzegam w nich też niewypowiedziane cierpienie. Moja matka się nade mną znęcała bo miala jakieś swoje wlasne lęki z którymi nie umiala sobie radzić. Tak to widzę. Wyżyła się na dziecku i poczuła kontrolę i ulgę. Teraz też tak robi ale ja już umiem sobie z tym radzić. Moj ojciec bił mnie do nieprzytomności kiedy byłam dzieckiem, moja matka mojego ojca nastawiała przeciw mnie, dostawałam często niesłusznie. W okresie nastoletnim byłam przez to bardzo uległa, nieśmiala, z wiscznym poczuciem winy, zachowywałam się jak służąca. Ale to epizod, szybko z tego wyrosłam. Człowiek ma w sobie instynkt samozachowawczy tylko musi sobie zaufać i w siebie wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutajko -> wyjęłaś mi to z ust. Miałam właśnie napisać o mamie. Czasem jest mi jej bardzo szkoda i wiem, że jest jej źle, bo często w rozmowach narzeka, wyrzuca z siebie wszystko. Ale są takie dni, takie sytuacje, że ona zachowuje się tak samo jak on i nie wiem czy to dlatego, że przez lata wyprał jej mózg, czy dlatego, że jest po prostu złośliwa. Najbardziej dobija mnie to jej błaganie, żebym siedziała cicho jak przyjadę, żebym nie wdawała się w dyskusję, nie sprzeciwiała ojcu. Ostatnio on wymyślił sobie, że telewizja to zło, więc już od jakiegoś czasu nie włączają tv. Jak przyjechałam do domu na święta to było błaganie mamy żebym tylko czasem nie włączała telewizora, bo ojciec się wścieknie, a ja chyba mogę wytrzymać kilka dni bez oglądania. Druga sprawa to właśnie wieczne wyciąganie mnie do kościoła przez mamę, nawet płacze, lamenty i groźby, zastraszanie. Ostatnio nawet usłyszałam, że jestem samotna i nikogo znaleźć sobie nie mogę, bo jak mi Bóg może dawać dobrze, skoro się nie modlę i nie chodzę do kościoła. A przy łamaniu się opłatkiem na wigilii usłyszałam życzenia: żebyś była dobra i posłuszna rodzicom.... Mam nadzieję, że za rok będę miała w sobie tyle siły i odwagi i nie pojadę do nich na święta. Spędzę je tak jak powinnam, wśród osób, które kocham i które mnie kochają, z siostrą i jej rodziną. Chociaż wyrzuty sumienia pewnie mnie zjedzą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silene
Na pewno rodzice mają swoje lęki. Moja mama miała nieudane małżeństwo, niechęć do taty przeniosła na mnie. Ja miałam jej wynagrodzić wszystko czego nie dostała od taty. jestem już dorosła, samodzielna, wykształcona, nie zarabiam kokosów, ale starcza mi na samodzielne życie, a wciąż pozwalam jej robić z siebie ofiarę losu. Widzę, że to samo robi moja siostra ze swoim synkiem. też jej nie wyszło małżeństwo i też cały żale przenosi na dziecko :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fegter
skoro to widzisz to nie przyglądaj się temu biernie tylko rób coś z tym. Jesli widzimy i nic nie robimy to jesteśmy współwinni. W każdej rodzinie znajdzie się jakiś ukryty niechciany zatruty mol. Nawet nie wiem czy jest jakiś większy sens w rozpamiętywaniu przeszłości. No chyab że ktoś ma przeogromną potrzebę wyrzucenia tego wszyskiego z s siebie. W innym wypadku to tylko niepotrzebne nakręcanie się i uwstecznianie. Życie jest krótkie i kiedyś nastąpi kres naszej rzeczywistości, dlatego naszym obowiązkiem moralnym jest przeciwdziałanie krzywdzie i złu, a najmniej reagowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry dziewczyny. Kurczę, Silene, nawet nie wiem, co Ci napisać. Przypuszczam, że ma klucze od Twojego mieszkania, a ty nie masz sił, by poprosić o ich zwrot czy o rzadsze wizyty. Ej, ty nie jesteś winna całemu złu tego świata!!! Nie można tak, bo jak widać po postawie sąsiada zawsze znajdzie się jakaś pijawka. Rozwalił ktoś płot? Odwróć głowę, nie patrz w tę stronę. A skoro już przyszedł ten sąsiad (z pretensjami?), to powiedz, że nie widziałaś sprawcy, że nie było Cię w domu. Ojejej, wiem,łatwiej pisać niż zachować asertywność. ja też powinnam wpaść do tego "domu rodzinnego" i powiedzieć burakowi, co myślę,ale wiem, że skończyłoby się to dla mnie zawałem. A po co mi on? Pamiętam mój jedyny wybuch, gdy brat przygotowywał się do matury.Szło ciężko, bo był w klasie liceum samochodowego ("kochany tatuś" mu wybrał), a tam nie było ambitnych jednostek. W domu awantury i w końcu pękłam: wywrzeszczałam, żeby się zamknął i uspokoił, bo ten dzieciak obleje tę maturę. Poskutkowało na trochę. Maturę zdał jako jeden z ośmiu w klasie. Szukam_lwa straszne jest to manipulowanie za pomocą religii. A pomyśl, czy nie najwyższa pora odrzucić wyrzuty sumienia, a pomyśleć o sobie- taki zdrowy egoizm??? Zrób sobie prezent najlepszy z możliwych, i skoro masz taką możliwość spędzenia świąt w fajnym gronie, to do dzieła, i to nie za rok, tylko bliżej już Wielkanoc. Ja się uczę egoizmu każdego dnia, a właściwie podejmowania decyzji dotyczących mnie, mojego mieszkania, mojego życia. To bardzo mozolna nauka oparta na drobiazgach. Napisałyście o tym, jak te demony wpłynęły na wasze życie. Ja łapię się na tym, że to zdeterminowało moją pracę. A muszę tu napisać, że pracuję w szkole. Łatwiej mi skrytykować, zganić, dostrzec błędy. Z trudem chwalę, ale naprawdę się staram każdego dnia, bo każdy pochwalony uczeń, każdy powód do pochwały to też mój sukces. "Bez pogodnego dziecięctwa - jak słusznie twierdził Janusz Korczak - całe życie potem jest kalekie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antykoncepcja2012
polecam ksiazke beaty pawlikowskiej "w dzunglii zycia " przeczytajcie a zrozumiecie swoje problemy. ogolnioe wszytskie ksiazki pani beaty sa madre i potrafia zajrzec w glab siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam takiego męża
od takich popaprańców należy trzymać się z daleka, zasrana patologia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO miałam takiego męża
a co ty w życiu osiągnęłaś sama że innych od poparańców wyzywasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tylko
Wszystkim, którzy doznali zranień żyjąc przez lata w toksycznych rodzinach, życzę odbudowania własnej wartości i WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM 2013 ROKU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tylko
upss :-P ❤️ 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba temat upadł... Dziewczyny, życzę Wam pokonania demonów, spotykania na swej drodze wyłącznie pozytywnych osób i uśmiechu! :-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Padzi12
Witaj! Bo ja mam problem, mam 19 lat rocznikowo i rodzice mi na nic nie pozwalają. Nie jestem Orłem w szkole, a to co robią to już przesada. Nie mogę jechać do koleżanki na parę dni/godzin bo zaraz coś mi się stanie a oni jej nie widzieli i tak w kółko. Robią mi granicę na ile mogę jechać albo o której mam wrócić. Interesują się tylko nauką i jak coś chcą, nie idzie z nimi porozmawiać nic nie idzie. Chciałam im się postawić czyli jechać do koleżanki na parę dni a im zostawić kartkę gdzie jestem : adres nr tele. Ale boję się ojca i nie wiem co mam robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentally exhausted
Siema, dopiero dzisiaj trafiłem na to forum. To, że jestem dzieckiem wychowywanym przez toksycznych rodziców dowiedziałem się dwa lata temu.. Gdy na studiach dostaliśmy do wyboru książki, nie wiedziałem co mam wybrać.. pozycji było wiele... ale padło na pozycję Forward Susan "Toksyczni rodzice". Byłem ciekaw kim są tacy rodzice i jak w tym wypadku pomóc dzieciom z tym problemem (studiowałem pedagogikę). To co się okazało mnie zaskoczyło. Okazało się, że sam jestem dzieckiem toksycznych rodziców.. A co gorsza, oboje moich rodziców pasują do wzoru toksycznych.. Dzisiaj mam 24 lata i nadal nie wiem co mam robić.. Ciągle czuję się winny, boję się odrzucenia, nienawidzę kłótni bo każda oznaczała wrzaski i wyzwiska, nienawidzę rozmów z rodzicami bo każda zaczyna się i kończy się tak samo - wyzwiska, mieszanie mnie z błotem, mówienie jaki to nieudacznik ze mnie, jak to sobie bez nich nie poradzę, a nawet padają słowa: nie jesteś naszym synem, my Cię nie kochamy. Najgorsza jest ciągła kontrola, kontrolowanie mnie, moich spraw, mojego życia.. A jak nie wiedzą co się dzieję to są chorzy.. dochodzi do tego, że przeszukiwane jest moje biurko, mój pokój, moja korespondencja... Dosłownie wszystko!! Staram się ukrywać wszystko tak by tego nie znaleźli.. Oni mają manię na tym punkcie.. Non stop chcą bym poświęcał im non stop swoją uwagę... Bym non stop był z nimi przy nich... Bo dziewczyna przecież poczeka... Chcą mnie tylko dla siebie... Zrobiłem się typem samotnika, który wszystkie uczucia i emocje dusi w sobie. Nie potrafię już dalej tego znosić! JESTEM WYKOŃCZONY PSYCHICZNIE!!! Mam tego po dziurki w nosie! Chciałbym uciec jak najdalej z tego cholernego domu. Jestem w szczęśliwym związku ze wspaniałą dziewczyną, ale wpływ toksycznych rodziców odbija się na naszym związku... Boję się kłótni, boję się, że w końcu mnie zostawi.. Dlatego staram się od razu łagodzić sytuację, rozładować napięcie, sprawić by nie denerwowała, nie złościła się na mnie... Do tego strach przed odrzuceniem potęguje zazdrość! Wręcz ogromną! A z nią, u niej, przy niej czuję się wspaniale.. Czas, który spędzamy razem i z jej rodziną wydaje się być rajem w porównaniu z moim domem rodzinnym. Nienawidzę do niego wracać! Nienawidzę w nim przebywać! Nienawidzę go! bo on kojarzy mi się tylko ze złem! Nie wiem co mam robić! Nie mam siły! Pomóżcie bo nie chcę stracić mojej dziewczyny! Chcę żyć normalnie! Chcę być wolny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młody gniewny 2
sam właściwie zastanawiam się, czy sytuacje która mnie dotyczny, można nazwać toksyczną. Jestem jedynakiem. Z rodzicami mam bardzo dobre relacje. Żadnych kłótni, żadnych sporów, dobre relacje. o pewnego momentu życia, zacząłem jednak analizować swoją role i pozycję w mojje rodzinie. po ukończeniu studiów, zapragnąłem samodzielnienia, wybudowania własnego domu, rozpoczęcia swojego dorosłego życia ( prrzez okres studiów mieszkałem w domu rodzinnym). Rodzice, pomimo wiedzy o mich planach życiowych i chęci usamodzielnienia, zaproponowali mi pracę w firmie rodzinnej (związaną z zawodem który wykonuje). Do pownego momentu było dobrze, jednak przyszedł taki czas, kiedy zacząłem odczuwać pewne niespełnienie wynikając e z brak pełnego usamodzielnienia, z braku pełnej mozliwości decydowania o swoim życiu poza całkowitą kontrolą rodziców. Ciłągłe mieszkanie w domu rodzinnym (czasowe, z myślą o ołożeni u kwoty na budowę swojego domu), oddalało w czasie pełne usamodzielnienie. Z czasem zrozumiałem, ze pełne samodzielnienie będzie możliwe tylko przy całkowitym opuszczeniu domu, zarówno w kwestii mieszkaniowej, finansowej jak i zawodowej. Praca w firmie rodzinnej jest dla mnie bardzo korzysta z finansowego pku widzenia, ale nie jest to dla mnie (jak zrozumiałem z czaem) priorytet. Znacznie bardziej zależy mi na samorozwoju i osiągnięciu pełnej niezależności zarówno w wymiarze zawodowym, ekonomiczym jak i miezzkaniowym. Rodzice , jak zauważyłem, przyzwyczaili się do sytuacji, w której z ich pktu widzenia, "zatrzymali nmie w domu". A ja zaczynam coraz bardziej odczuwać ograniczenie wynikające z niepełnego poczucia samodzielności. Jaka jest granica pomiędzy chęcią pomocy rodzicom i wolą zachowania dobrych relacji z nimi a chęcią i poczuciem życia wg własnych planów, marzeń i pełnej samorealizacji, która nie pokrywa się ze scieżką życia zawodowego, na której widza nas rodzice. Czy warto być "egoistą" i wybrać swoje marzenia? Ja zdecydowanie czyje że powiniem opuścić dom rodzinny i otworzyć swoją, całkowicie niezależną scieżkę życia. Problem polega na tym, że moi rodzice chyba tego nie widzą. Warto zaoponować taką postawę , sprzeciwić się i iść swoją drogą? Czy taką postawe rodzicó, któzy podświadomie, mimo braku konfliktów, wywierają presje i oczekiwania , z goła odmienne od mojej wizji życia, mozna nazwać toksyczną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bosze jakbym czytała swoje życie .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
,,Toksyczni rodzice to wszyscy ci, którzy poniżają swoje dzieci, krytykują, nadmiernie kontrolują, nie dają wsparcia psychicznego. Ktoś, kto został wychowany przez toksycznych rodziców będzie cierpiał nawet w dorosłym życiu mają lat 30 czy 40. Dzieci wyrastające w takich rodzinach nie mają poczucia własnej wartości, przez co będąc już ludźmi dorosłymi często nie potrafią wyznaczać granic, mają problemy z asertywnością a inni to wykorzystują. Wielkim problemem dorosłych dzieci toksycznych rodziców jest stałe poczucie winy.,, prawda w 100%, do póki byłam nastolatką , czas buntu - mało przebywałam w domu byłam wesołą pełną marzeń dziewczyną chcącą studiować,coś osiągnąć Gdy rodzeństwo z domu odeszło,zostałam sama dostałam takiego kopa od rodziców że zabito we mnie wszystko, życie ze mnie uleciało ,nie umiem się iczym cieszyć , nie dałam rady skończyć studiów, niby założyłam rodzinę ale dalej czuję kontrolę nad swoim życiem, czuję się gorsza od innych, czuję że nic już nie osiągnę, boję się o przyszłość, usamodzielnić się. Boję się powiedzieć to głośno, że urażę, że będę nie wdzięczna. Czemu się tak dzieje ? Nawet dziecko urodziłam bo rodzicom chciałam zrobić ,,dobrze,, . Kocham je, oddałabym życie za nie ale jak muszę być stłamszona miłością rodziców by tak robić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic mnie bardziej nie rozwala niz takie p********ie. Zwalacie na rodzicow a sami co robicie? Po co zakladacie rodziny z histeryczkami, kontrolujacymi , zazdrosnymi o wszystko osobami, labilnymi i niezrownowazonymi. Bo nie umiecie myslec inaczej niz ch**em? Robicie to samo co wasi rodzice wiec nie miejcie do nich pretensji. Jak chcecie byc lepsi to nie wiazcie sie z takimi osobami. Wtedy wasze dzieci nie beda mialy takich problemow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napisał co wiedział, nic nie wniosłeś do tematu, tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwalacie na rodzicow a sami co robicie? Po co zakladacie rodziny z histeryczkami, kontrolujacymi , zazdrosnymi o wszystko osobami, labilnymi i niezrownowazonymi. Bo nie umiecie myslec inaczej niz ch**em? Robicie to samo co wasi rodzice wiec nie miejcie do nich pretensji." nie p*****l jełopie,popłakałam się czytając w/w historie to p**********e osoby stały się rodzicami i tresowali swoje dzieci to oni podeptali psychikę,osobowość swoich dzieci k***a ,k***a! żal mi tych dorosłych dzieci,nie sa niczemu winne,były ofiarami,a niektórzy wciąż są do dzieci toksycznych rodziców współczuję,weżcie ster w swoje ręce,więcej asertywności rodzic powinien zasłużyć sobie na szacunek,nie wystarczy być matką/ojcem,urodzić dzieci trzeba dac im cieplo,miłość,szacunek,wsparcie i oparcie a nie gnoić,krzywdzić psychicznie i fizycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To samo chyba powinien oferować dziecku rodzic ? Mnie matka całe życie gnębiła,wyzywała, a do końca dni opiekowałam się nią. Nic od niej nie dostałam oprócz życia które mi zrujnowała, 30 lat - i depresja z którą próbuję teraz po jej śmierci wyleczyć, cierpią moje dzieci, mąż i kazdy kto ma ze mną do czynienia. Tego nikt nie zrozumie kto ma kochającą matkę. Nigdy nie usłyszałam słowa przepraszam, nigdy słowa kocham, ja to mówiłam często, nigdy mnie nie przytuliła, nigdy nie było jej przy mnie. Za to brat któremu by oddała całe serce wyrzekł się, uciekł i miał w d***e, nawet nie odwiedził w szpitalu w ostatnich dniach. Więc wsadz sobie w d**ę swoje poglądy że rodzic zasługuje na szacun zawsze tylko dlatego że ciebie urodził bo każde prymitywne zwierze potrafi się rozmnażać, sztuka jest kochać swoje dzieci tak bardzo jak chciało by być się kochanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 7:33 To prawda, ciężko jest żyć myślą że nie było się kochanym, ale mamy prawo też do założenia rodziny i starać się być innym. Dzięki za zrozumienie, to dużo znaczy. Dookoła mnie jest tak wiele osób które kompletnie mnie nie rozumie, osoba chora na schizofrenie paranoidalną w każdej chwili może podejść do ciebie z nożem, ile nocy nie przespałam bojąc się o swoje życie, swoich dzieci. Ktoś powie - było się wyprowadzić , pewnie że tak, ale nie miałam sumienia zostawiać tej osoby ( matki )samej sobie, nigdy nie wybaczyłabym sobie gdyby coś sobie zrobiła. Więc wolałam czuwać wieczorami, w dzień mieć oczy dookoła siebie razy 2, by dzieciaki były bezpieczne. Ale odbija mi się to ostro,nie kontrolowane wybuchy gniewu z byle powodu, potem płacz że nie powinnam tak reagować, odbija się to na moim małżeństwie, fajnie tylko że trafiłam na osobę która mnie rozumie ( a zajęło tomu trochę - musiał zamieszkać ze mną i zobaczyć jak to wygląda od środka, bo na zewnątrz wyglądało super !! ) Może dlatego ojciec widzi we mnie wsparcie psychiczne, został sam, więc nie chce mnie wypuścić ze swoich skrzydeł, nie świadomie mnie dusi a ja nie mam serca powiedzieć, że to moje życie nie jego :(. Ile razy ojciec miał do mnie pretensje że mu obiadu nie zrobiłam , nie uprałam rzeczy, jaką jestem żoną skro mężowi codziennie obiadu nie gotuję - odpowiadałam mu że nie jestem jego żoną, obiad mogę ugotować mu ale nie zawsze jestem w stanie, mąż nigdy nie miał pretensji że obiadu nie ma, dla niego to nie był problem ,zamawiał pizze którą kocha, i był szczęśliwy. A tu wywody, co ja za matka, co ja za żona , co ja za córka i w ogóle kim ja jestem,nikim. Od 10 tego roku życia to ja musiałam wszystko w domu robić gdy ojciec oglądał telewizję, a matka leżała sobie na kanapie bo wiecznie zmęczona, musiałam po niepełnosprawnego brata wychodzić, bo wracał ze szkoły, karmić, brat balował, siostra sie wiecznie uczyła. Właśnie mam z nim ciche dni, bo powiedziałam mu że chcę się budować, już mu serce pęka bo jego dom w które tyle serca niby wsadził pójdzie w obce ręce. Powiedziałam mu że jak chce niech sobie ten dom trzyma, ja mu nie każę sprzedawac ( dom jest na mnie przepisany), nie jestem jego jedynym dzieckiem, ale skoro 2jka mogła się budować czemu ja nie mogę , nie chce tu mieszkać, złe wspomnienia. Efektem tej sytuacji jest też to że nie umiemy dogadać się z rodzeństwem. Każdy żyje w swoim świecie, zero kontaktów. Czasem a nawet często nie nawidzę swojego życia, chciałabym uciec daleko , gdzie nikt mnie nie zna i zacząć od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmm a co zrobić jeśli poszło w nienawiść do katów , nienawiść nie do opisania , ojciec już nie zyje ale z przyjemnością naplułabym n a grób matka teraz stara [ ja mam 40 lat ] stara się bo jest w jakimś stopniu zalezna od mojej decyzji odnośnie spadku , najlepiej by było gdyby ona tez nie żyła , nigdy nie wybacze i czekam aż natura sama rozwiąże sprawe wtedy poczuje ulge na razie jestem spięta każdym widokiem matki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w stanie we wszystko uwierzyć, w to że są cudowne matki, ojcowie, i że są tacy którzy nie zasługują na to miano, na to że można tak mocno kochać jak i nienawidzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś powie że na miłość trzeba sobie zasłużyć -oczywiście ale co dziecko może zrobić by być bardziej kochane, dziecko kocha bezwarunkową miłością która z czasem umiera,bo dziecko widzi inne rodziny, ich podejście do życia, i czuje że to nie to samo, tu nie ma miłości,nie ma przytulenia. Niby rodzina jest a jej nie ma. Rodzice nie dają sobie rady ze swoim życiem, to wtrącają się i kontrolują dzieci, nawet jak maja po 40 lat. Budują nieświadomie barierę, pozytywne uczucia zamieniaja na negatywne, nawet jak myślą że pomagają. Dziecko powinno się kochać ale dac odejść, usamodzielnić się, przecież jak podwinie mu się noga przyjdzie, poprosi o pomoc, o radę. Ale dziecko nie powinno poświęcać życia dla rodzica, szanować kochać - pewnie, ale ono też ma prawo do swoich marzeń, swoich decyzji - złych czy dobrych - przecież uczymy się na błedach. Podziwiam, i współczuję jednocześnie ludziom którym pewne relacje zostały zakłocone, a już najbardziej żal mi tych którzy czuja nienawiść do rodziców zamiast miłości. To smutne ale i dla mnie w jakiś sposób zrozumiałe i ciężko jest doradzić, a jak cięzko ocenić. Na całą sprawę składa się tyle czynników że nie da się tu opisać skrzywdzonym, ciężko jest to zrozumieć też tym co mają sielankowe życie, przejmują sie problemami które dla niektórych tu sa już nie zauważalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wizualizacja
do gościa 15:59 kurczę,jest mi tak cięzko z Twojego powodu co ja Ci powiem optymistycznego? ano to,ze nie wracaj do przeszłośći,musisz nauczyć się ja wypierać inaczej zadręczysz się cieszę się,ze spotkałaś fajnego męża,to On jest Twoja ostoją,ramieniem,On Ciebie rozumie,kocha,wynagradza Ci tę koszmarna przeszłość piszę i beczę jak dziecko,że przezyłaś koszmar tak ,uciekaj z tego domu,gdzie pełno złej energii,wspomnień proszę Cię,nie dręcz się,masz swojego aniołka,rodzinkę i to oni stawiaja Ciebie na nogi wiem,że masz poszarpaną psychikę,ale idź do przodu-jak Cię najdzie taka myśl,natychmiast przypomnij sobie coś miłego zw.z mężem,dziećmi dla mnie jesteś kimś wyjątkowym,pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bosze , że ja takiej osoby w realu nie spotkałam, tyle pozytywnej energii mi przesyłasz .... jakie to miłe, dziękuję ,,wizualizajcja,, :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż przejął pałeczkę, rozmawia z moim ojcem, bo widzi że nie daję rady. Powiedział , by zacząć od zasiania ziarenka - powoli mu tłumaczyć, dać czas .... że chcemy iść na swoje, że to nasze życie ..... nie jego . Dajemy mu rok , do wakacji ... jak nie ruszamy z budową z jego błogosławieństwem lub bez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co zrobić jeśli poszło w nienawiść do katów , nienawiść nie do opisania , ojciec już nie zyje ale z przyjemnością naplułabym n a grób matka teraz stara..." wierzę Ci i rozumiem,bardzo skrzywdzono Ciebie,w Tobie to siedzi wiesz,ja chyba tez byłabym taka,to byłoby mocniejsze ode mnie jesli dziecko tak mówi,to musiało starsznie wycierpieć się, kochana moja,nie znam Ciebie,ale jestes mi taka bliska pomimo,że miałam spokojny,dobry dom,mam bzika na punkcie dzieci,ich krzywdzeniu nawet nie staram sobie wyobrazić Twój koszmar,był i staraj się zamknąć go,"zatrzaśnij drzwi z hukiem",idz do lasu-wykrzycz ojcu te swoją krzywdę,nie załuj głosu-to Ciebie oczyści napisz do niego list i nawrzucaj mu,nie oszczędzaj go,to pomoże Ci,musisz to wyrzucic z siebie, dla mnie jesteś wspaniałą osobą i pamiętaj,ze zasługujesz na miłe słowa pod swoim adresem przytulam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×