Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Renia Ska

Wychowanie dzieci kiedyś - doświadczenia

Polecane posty

Gość Renia Ska

W temacie tym chciałabym wymienić się "doświadczeniem" ze sposobu wychowywania dzieci kiedyś. Urodziłam się w 73r. Wychowywanie dzieci kiedyś i wychowywanie dzieci dziś różni się diametralnie. Dziś powszechne jest wychowanie bezstresowe, kiedyś nikt o tym nie słyszał. Jakie jest Wasze zdanie na temat wychowania dziecka, bezstresowe czy "w tzw. karze"? Ja wychowywana byłam "w tzw. karze". Czy uważam to za złe? Raczej nie. Może kary nie były przyjemne, bo nie były, ale miałam postawioną granicę, której przekroczyć nie powinnam. Wiedziałam co mi wolno, a czego nie. Jeśli się zapomniałam to szybko byłam przywoływana do porządku. A to przywoływanie do porządku wyglądało tak, jak u wszystkich w tamtym okresie czasu, czyli karą cielesną, tzw. lanie. Ból tyłka był wystarczającym sygnałem dla mnie, że źle postąpiłam. Dostawałam przede wszystkim za nieuctwo przez namowę koleżanek do imprez i wagarów. Oczywiście wszystko wychodziło na jaw po wywiadówce i wtedy musiałam odpokutować swoje zachowanie. Często pyskowałam matce, a kiedyś nawet spoliczkowałam ją. Co nie jest dla mnie powodem do dumy. Przeprosiny przyjęła. Jak dostała w twarz tak ja wieczorem dostałam w tyłek. Psychiczne matkę bardziej to bolało niż mnie, ale potem fizycznie mój tyłek bolał bardziej. Za darmo nigdy nie dostałam lanie. Dąsy po laniu zawsze jakieś miałam do rodziców, ale po chwili przemyśleń przechodziły same. Wszystkie problemy wychowawcze jakie sprawiałam rodzicom, gdy żadne rozmowy nie pomagały rozstrzygał ojciec przy użyciu swojego skórzanego pasa. Od samego początku lanie dostawałam pasem, więc potem nie było żadnej mowy o sprzeciwach z mojej strony. Przeważnie dostawałam na goły tyłek, ale przed 16-tymi urodzinami dostawałam na spodnie. Niestety ojciec potrafił tak uderzać pasem, że tyłek przy laniu na spodnie bolał tak samo jak na goły. Co ciekawe nieraz po rozmowie z koleżankami na przerwie czy po lekcjach zawsze narzekały na siniaki na tyłku po laniu właśnie pasem. U mnie po laniu siniak nigdy nie powstał, za to pamiętam, że tyłek zawsze bardzo długo był czerwony i strasznie piekł przy siadaniu przez parę dni. Czym to mogło być spowodowane? Nie wiem tego do dziś, może pasem? Z tego co pamiętam pas ojca był szeroki i to nawet bardzo (matka nie raz musiała mu powiększać szlufki w spodniach, żeby mógł nosić w nich pas), rzecz jasna skórzany z niezbyt grubej, prawdziwej skóry. Dziś patrząc na dzisiejszą młodzież z papierosem przed szkołą lub z puszką piwa, słysząc wyzwiska w kółko i różne afery w szkole, to powiem szczerze, że jeśli tylko bym mogła to wzięłabym pas od mojego ojca lub męża i każdy taki niewychowany młodzieniec lub panna zasmakowałby smaku skory na tyłu, bo ewidentnie dziś już tego niestety brakuję. Dziś wracając z pracy, gdy przechodziłam przy szkole, aż mnie zamurowało co tam się wyprawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja mialam podobnie.
Na poczatku byly klaspy a jak bylam starsza ojciec zaczal uzywac swojego pasa. Pas byl skuteczniejszy bo pierwszym laniu pasem po golym tylku staralam sie nie dawac powodow rodzicom do lania. Minal chyba ponad rok miedzy pierwszym a drugim laniem :P Niestety w mlodosci pierw myslala glowa, a potem tylek musial swoje odcierpiec :P W sumie pasem dostalam chyba 5 razy lanie przez swoje dziecisntwo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u mnie nie było pasa tylko groch rozsypany pod ścianą i na klęczkach z rękami w górze przez kilka godzin :) Dużo razy nie stałam , ale jak stałam to wiedziałam że nigdy więcej już nie chce tak stać . Dzieci były grzeczne i nie trzeba było nas bić ,,pasem'' , i sądzę że my powinniśmy same sobie wyznaczać granicę jak mamy karać dzieci. My je wychowujemy, jeśli my ich nie wychowamy i nie nauczymy to ludzie nauczą- ale będzie to dla nich ciężkie przeżycie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Wiesz, Reniu, ja mam dystans to tej histerii nakręcanej przez poradniki amerykańskie (zresztą z kraju masowych rzezi w wykonaniu młodocianych). Pamiętam te zdrowe zasady, jestem ze zbliżonego rocznika bo 76, i nie wstydzę się mówić wprost że ja swojemu dziecku gniew okazuję, że krzyczę, że nie wzdragam się przed klapsami. Mogę o tym nawet przed sądem podyskutować jeśli jakiś maniak zgłosi że np dałam córce w dupę za uderzenie innego dziecka, mogę nawet kuratora zaprosić na kawkę, i mieć ograniczone prawa rodzicielskie. Trudno. Nie pozwolę zrobić debila z mojego dziecka z powodu nowomodnych hipotez wychowawczych. W całym świecie natury rodzice karcą swoje młode od razu i adekwatnie, i wierzę że tylko to się sprawdza. (I u mnie jak najbardziej, bo mam mądrą, trzeźwo rozumującą i wrażliwą córeczkę - może dlatego że nie uciekam przed swoimi obowiązkami, nawet gdy trzeba przylać, okazuję jej emocje, tłumaczę.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zona po przejsciach
Pasem nigdy nie dostalam, ale klapsy sie zdarzaly. nie mam o to zalu, mialam respekt do rodzicow, balam sie kary i trzymalam na bacznosci, bo nie robic glupot (albo skrzetnie ukrywalam rozne przewinienia, przyznalam sie do nich niedawno az mamie oczy z orbit wyszly :P ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A gdzie tu mowa o wychowaniu, bo widze to slowo w tytule? Swojej corki nie wychowywalam za pomoca pasa, a nie klnie, nie pyskuje, nawet nigdy w zyciu na wagarach nie byla - dziwne, prawda? Moze to dlatego ze ja tez nie klne, nie pyskuje i generalnie mam szacunek dla ludzi.
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Ja często nie dostawałam lania, kary się nie zdarzały, za to matka potrafiła się znienacka wściec, szarpnąć, przewrócić, uderzyć... Zaczynam ją rozumieć lepiej dopiero teraz, gdy sama mam dziecko. Zawsze jednak wiedziałam jedno: starałam się np dobrze uczyć i zachowywaćw szkole, nie łamałam pewnych zasad dotyczących czasu wolnego (np nie jeździć windą (dotyczy plagi napastowania dzieci), nie oddalać się, nie wracać za późno - właśnie dlatego ze bałam się reakcji matki gdyby coś się przydarzyło. Kto wie czy dlatego nigdy nie spotkało mnie nic złego. Zresztą opinii mamy nadal się boję, i to chyba główny wyznacznik jakim się kieruję. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwneee...
a ja nie byłam bita i swoich dzieci tez nie biję... mam dwójkę dzieci i sa bardzo grzeczne. nie robią "czegoś" bo rozumieją dlaczego tego nie wolno, co się może stać itd a nie dlatego że mama za to zbije.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja__janka
a ja dostałam kilka razy w życiu w tyłek i pamiętam że czułam się wtedy bardzo upokorzona i nienawidziłam rodzica za to w danej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślicie że starsi ludzie albo
dostawałaś do 16 roku życia lanie od ojca na goły tyłek? matko! to ty teraz możesz mieć dewiacje seksualne w tym kierunku. nie masz przypadkiem inklinacji do bdsm i spankingu, bo z tonu twojej wypowiedzi wnioskuję, że jednak tak. zdajesz sobie sprawę, że twój ojciec zarówno po, jak i w trakcie okresu dojrzewania oglądał cię nago? bo przecież jak wypięłaś goły tyłek to widział twoje krocze, lub chociażby "łoniaki". nic sobie z tego nie robiłaś? ani twoja matka? dziwna rodzina. ja ostatni raz dostałam pasem od ojca jak miałam może 8-9 lat, a potem już nigdy. czasami od matki, ale tylko przez spodnie i tylko jak się mocno wkurzyła. nigdy jej nie uderzyłam, prędzej by mi ręka uschła. inna sprawa, to taka, że na nastolatki bicie nie działa. może małe dzieci da się uwarunkować klapsami, ale w przypadku nastolatków wywołują odwrotny efekt, bo wzmagają bunt i agresję, a nawet rodzą przemoc skierowaną ku osobom trzecim (słabszym osobnikom). nie polecam. pamiętaj, że dzieciak jest jak glina i jeśli ma mocne wzorce z domu to mu rówieśnicy nie imponują i nie ulega ich presji ani modom, a jak ma rozmemłanych rodziców, którzy nie mają zdania na żaden temat, ani czasu dla dzieci, to wiadomo, że wzorem do naśladowania będą osoby z zewnątrz (rówieśnicy, starsi koledzy, dominatorzy grupy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agniesia09362
polaczki to mistrzowie w biciu własnych dzieci babsztylu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czemu sie nie wyswietlaja
posty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnie-wychowana
Jak dla mnie tradycyjne wychowywanie dzieci było znaczenie lepsze od dzisiejszego "wychowywania". W czasach mojego dzieciństwa jak coś się przeskrobało to nie było zmiłuj. Ojciec bez wahania ściągał skórzany pas ze spodni lub brał z szafy, kazał oprzeć się z gołym tyłkiem o fotel i garbował skórę na tyłu. Po takim laniu poprawne zachowanie było pewne, bo nikogo normalnego nie ciągnęło, żeby na drugi dzień dostać poprawkę. Dziś ojciec pas może nosić w spodniach i ściągnąć go tylko, gdy chce wyprać spodnie. Bezsens!!! Wystarczy popatrzeć co dzieje się dziś w szkołach i ulicach. Kosze na głowie nauczycieli, g***ty na dyskotekach, maczety na ulicach i wiele wiele innych głupot, o których kiedyś nikt nawet nie pomyślał. Pasek powinien wrócić do polskich szkół i domów!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalna sprawa
W pelni popieram przedmowczynie. U mnie bylo podobnie. Na korytarzu na wieszaku wisial skorzany pasek i to nie byle jaki bo wojskowy. Sciagany z wieszaka kiedy zaszla potrzeba zarowno przez matke, jak i ojca. Potrafil skutecznie przetlumaczyc "niezrozumiale" prosby rodzicow przez tylek do glowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja dostawalam klaspy i wspominam to jako upokorzenie, zal, niesprawiedliwosc, ze mozna kogos slabszego bic a ja nie moge nic zrobic, ze mnie bija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
K***A !!! Jak czytam co piszecie to włos mi sie jeży na głowie !! Jak rodzice biją dzieci to jest oki bo przecież wychowują a jak mąż leje żone to się nad nią znęca !! Co to wogóle za metoda BICIE ?????? No szlag mnie trafia !! mam 2 dzieci...i raz jeden jedyny nie wytrzymałam i dałam klapsa za którego potem przepraszałam ! Jak można bić dziecko ? to jest totalna ułomność rodziców,Ja też byłam bita i wiem że to było złe i moi rodzice tez teraz o tym wiedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspolczuje Ci autorko. Ja nigdy nie bylam bita, ani razu nie dostalam, choc bylam dzieckiem niezbyt grzecznym , zwlaszcza w szkole... Ale ojciec nie pozwalal mnie bic i chwala mu za to. Ja swoje dzieci tez nie bije bo sama nie chcialbym zeby bil mnie ktos kto jest wiekszy i silniejszy ode mnie. Dzieciom tzeba duzo TLUMACZYC bicie jest dla cienkich bolkow- rodzicow ktory nie chce sie zastosowac innej metody wychowawczej niz bicie. Mialam kolezanke ktora ojciec tez tak bil pasem jak Ciebie i ona zaraz po tym jak skonczyla 18 wyjechala z kraju i baaardzo sporadycznie przyjezdza w odwiedziny do rodzicow :( Nawet jej sie nie dziwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorka to chyba jaka fetyszystka tak dokladnie i oblesnie opisuje sposoby bicia w tylek puchniecia i siniakow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mam wrazenie, ze cos z glowa nie tak ma autorka ikilka innych osob jeszcze.. CIesycie sie, ze wasi starzy lali was pasem na gole doopy kiedy mialyscie po 16 lat? Takie rzeczy to sie z partnerem sexualnym robi, gdy sie lubi bdsm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajjj boje się.
Czytam te wasze wypowiedzi i aż się dziwię, że w XXI wieku ludzie są tacy zacofani. Ja osobiście nie popieram tradycyjnego wychowywania dzieci, za pomocą grubego skórzanego pasa, tak samo jak nie popieram bezstresowego wychowania. Granice powinny być i w jednej i w drugiej metodzie. Nie rozumiem tego, kto Ci dał prawo dorosły, w pełni świadomy człowieku bić małe dziecko? Dziecko, które nie potrafi się obronić, nie potrafi nic zrobić? Cóż to za przyjemność, za satysfakcja? Spróbuj tak podejść do jakiegoś napakowanego kolesia z osiedla i go uderzyć? poczujesz mniej więcej to samo, co Twoje dziecko kiedy ojciec już biegnie cały czerwony z pasem. Wielki strach..... no też mi rodzicielska miłość. Dziecko absolutnie nie powinno się bać rodzica, a powinno mieć do niego szacunek i respekt, za to jakim jest człowiekiem, a nie za to jak wielkiego ma pasa. Równie silnie, nie popieram bezstresowego wychowania, w którym dziecko robi co chce i nie ma żadnych kar. To też nie jest dobre, bo ciężko zapanować nad takim dzieckiem i wpoić mu do głowy pewne wartości i ideały. Ja osobiście jestem zwolenniczką kar- ale nie kar cielesnych. Kiedy dziecko coś przeskrobie powinno wiedzieć, że rodzic jest stanowczo nie zadowolony i nie pochwala takiego zachowania, a tym samym powinno mieć jasno postawioną i sprecyzowaną karę, od której nie ma odwołania. Nie powinno się być wrażliwym na płacz dziecka, kiedy nie może oglądnąć bajki, ale z całą pewnością uważam, że nie należy przejść obojętnie obok małego dziecka, które jest karcone przez zwyrodniałą matkę czy ojca. Jest wiele różnych, fajnych sposobów na to, aby nad dzieckiem zapanować i wzbudzić w jego oczach respekt i szacunek, wystarczy tylko chcieć się zainteresować prawidłowym wychowaniem dziecka. Polecam zakup dobrej książki, jak sobie radzić z maluchem, albo zwykłą rozmowę z psychologiem, kiedy coś nas przerasta. Jesteśmy tylko ludźmi, każdy z nas ma prawo do błędu - czy to duży, czy mały- ale nikt nie ma prawa się nad nami znęcać. To oznaka słabości, a nie siły. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bicie dzieci to TRESURA, nie WYCHOWANIE. Nie mylcie tych pojęć. Dziecko może i nie zrobi więcej tego, za co dostało lanie ale dlatego, że będzie się bało kary, a nie dlatego że zrozumie, że to było złe zachowanie. Jak któraś z was napisała wyżej - będą robić to samo, ale po kryjomu. Ja dostałam parę razy od ojca lanie i mam do niego za to ogromny żal. Nie jestem za bezstresowym wychowaniem, bo to też mija się z celem. Kara za złe zachowanie? Owszem. Ale nie trzeba się uciekać do przemocy. Trzeba dziecku dawać przede wszystkim przykład, a jak dziecko coś nabroi to wtedy wytłumaczyć i dać szansę (no chyba że faktycznie narozrabia). Jak nabroi drugi raz, ukarać - adekwatnie do czynu. Nie wiem, zniszczy coś specjalnie - zabrać kieszonkowe, żeby wiedział, że nie ma w życiu nic za darmo, nie odrobi lekcji z lenistwa, albo przez komputer - szlaban na komputer. I dużo, dużo, dużo tłumaczyć. Bicie dziecka świadczy tylko o bezsilności rodzica! Bicie dziecka to przemoc! I uważajcie, póki dziecko jest małe, nie odda, a jak będziesz miała zbuntowanego nastolatka który ma 2 metry wzrostu i 100 kg wagi, a Ty po raz kolejny podniesiesz na niego rękę bo nie odkurzył, to wcale się nie zdziwię jak odda - w końcu Ty go tego nauczyłaś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedys nie bylo czegos takiego jak bezstresowe wychowanie i bylo znacznie lepiej, czy to w szkolach czy ulicach. U mnie corka byla ostrzegana/straszona laniem za zle zchowanie. Tylko raz musialem interweniowac. Wrocilem wczesniej z pracy do domu i patrze a na balkonie stoi corka z odpalonym papierosem w ustach. Bylem zszokowany i sama odpianala mi sie klamra paska jak to tylko zobaczylem. Byla krotka rozmowka z corka i rozliczenie. Corce wystarczylo 12 pasow na tylek aby odzwyczaic ja palenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja uważam,że kary sa potrzebne, ale nie w postaci bicia i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co mi się nie podoba w wychowaniu lat 70-80 - kary cielesne i to za glupoty, albo za złe stopnie....biła mama, tata nigdy. Było tego kilka razy w moim życiu, niezbyt wiele, ale pamiętam do dziś i mam żal do mamy do dziś o to, bo nie było to sprawiedliwe i było dla mnie wielkim upokorzeniem. - brak czasu rodziców i brak rozmawiania z nami- wszystko było kwitowane jesteś dzieckiem..nikt naszego zdania nie słuchał..choć uważam że to zdrowe po części, nie mieszać za bardzo świata dziecka i dorosłych, czy traktowanie dziecka w dyskusji na równi z dorosłymi. Trzeba znać potrzeby dziecka, dać mu je wypowiedzieć, ale bez przesady, dziecko nei może rządzić Co mi się nie podoba dzisiaj w wychowaniu - właśnie to uczestnictwo dzieci w życiu dorosłych, decydowanie za nich. Albo uczestnictwo w imprezach, słuchanie rozmów dorosłych, a nawet komentowanie tego...to mi się nie podoba bardzo gdy 12 albo 8 latek ma coś do powiedzenia w sprawach dorosłych, dyskusjach - brak jakichkolwiek limitów, ze szkodą dla dzieci, człowiek czuje się lepiej w ograniczonych przestrzeniach, czuje się bezpieczniej - zastępowanie uwagi i czasu dla dzieci, kupowaneim kolejnych rzeczy i uczenie konsumpcyjnego stylu życia....to ma większość rodzin, nawet te któe uważają że żyja skromnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem z rocznika 88 i powiem Wam, że nigdy mnie rodzice nie uderzyli ale bałam się ich, tzn. słuchałam się bo wiedziałam, że jak coś zrobię źle (nie chodzi tu o stopnie tylko o takie naprawdę niegrzeczne zachowania) to będą krzyczeć, będą niezadowoleni i już tego się bałam. Po prostu jak ojciec i matka coś powiedzieli to tak miało być i koniec. No i było. Jak miałam zakaz czegoś to był zakaz. Najczęściej chodziło np. o to, że nie mogłam iść do koleżanki czy gdzie tam chciałam bo wiadomo, że komputerów nie było i innych gadżetów. Pyskować by mi do głowy nie przyszło. Ale moi rodzice byli sprawiedliwi bo np. w liceum byłam pierwsza w klasie pod względem nauki i miałam pozwolone na bardzo duzo, np. na dyskoteki i inne wypady. Z tym, że ja wiedziałam, ze jak wrócę pijana (tzn. naprawde pijana a nie po dwóch piwach) albo naćpana albo nie daj Boże w ciąży to będzie naprawdę źle. I moi rodzice taki efekt osiągnęli bez podnoszenia ręki. A teraz dzieci nie szanują rodziców. Moja 9-letnia siostrzenica tak pyskuje matce, że miałabym ochotę nią potrząsnąć. Nie działają żadne kary, prośby, groźby ani klapsy. Najgorsze jest to, że jak obserwuję znajome mi dzieci to jest to zjawisko powszechne. Czemu? Może dlatego, że dzieci mają za dużo? Nie wiem. Teraz jestem w ciąży i boję się, że moje dziecko będzie jednym z takich rozpuszczonych bachorów nieuznającym żadnych autorytetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja dobrze wspominam swoje dziecinstwo, ktore przypadalo w latach 90. oczywiscie nie bylo ono bezkarne, ale mialam postawione pewne granice, ktorych nie powinnam przekraczac, np. nie moglam palic, pic, wagarowac, klamac, pyskowac, przeklinac itp.. czasem jednak wstepowalo cos w czlowieka ze zapominal o tym lub chcial byc 'fajnym" przy kolezankach i kolegach nie liczac sie z konsekwencjami. potem jak sie wracalo do domu smierdzaca papierosami i piwem to juz bylo wiadomo co czeka w domu za nieposluszenstwo. u mnie raczej w sytuacjach, gdy mialam dostac w tylek to bylo dosyc kulturalnie, jesli mozna to tak nazwac. za pierwszym razem sie buntowalam, ale potem wolalam juz "zebrac" swoje bez klotni. w domu panowalo tradycyjne wychowanie. w kuchni przy futrynie na wieszaku wisal pas, szeroki na ok 4 cm no i rzecz jasna skorzany, ktory w wisial tam w wiadomym celu. mial mnie przestrzegac przed zlym zachowaniem, tzw. straszak a jak zasluzylam to sluzyl do "przetrzepania" mojego siedzenia :D moj tylek byl karany w kuchni, przelozony przez taboret pasem w reku ojca. u mnie lanie to bylo 10 maksymalnie 12 pasow na spodnie. tylek i tak zawsze plonal jak pochodnia. dzis w wielu domach przydalby sie pasek wiszacy na widoku w znanym celu. nie chodzi o katowanie dziecka, czy bicie po calym ciele pasem,tylko o wymierzenie kilku razow pasem w ubrany tylek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem rocznik 81. W domu jako dziecko czasem ale rzadko dostałam klapa ręką od mamy i to dosłownie symbolicznie w pupę, nie tak bym piekło czy były ślady. Po każdym takim klapnięciu czułam się upokorzona i nienawidziłam swojej mamy co oczywiście szybko przechodziło. Taki klaps dostawałam czasem za pyskowanie bo jako małe dziecko własnie w Taki sposób reagowałam na odmowę :D. Mój tata miał inny sposób, mianowicie obrażał sie na mnie. Jak tylko byłam wobec niego niegrzeczna , tata tłumacząc bezskutecznie w końcu przestawał się do mnie odzywać i udawał że mnie nie widzi i to była najskuteczniejsza kara dla mnie. Bardzo mnie bolało kiedy mnie już przeszło, usmiechałam się do niego a on patrzył poważnie i nie odwzajemniał uśmiechu. Potem tata sam wychodził z horągiewką ale pytał czy zrozumiałam (dobrze wiedziałam co było złe ;) ). Byłam uparta ale i wrażliwa więć źle wspominam mamy sposoby na radzenie sobie ze mną i nie pochwalam bicia, klepania dla zasady itp. Człowiek to nie pies i jak tylko rodzic nie pójdzie na skróty ale wybierze dłuższą, mądrzejsza drogę na wychowanie to dziecko po czasie zrozumie i będzie miało szacunek do rodzica. Sama mam trzyletnią córkę i nieraz daje mi popalić swoim buntem ale nie karam jej cieleśnie, mam inne sposoby jak wyprowadzanie za rękę do pokoju, nieustępliwośći ostra konsekwencja. Po wszystkim jak córka zrozumie co było nie tak, przychodzi do mnie i przytula się i całuje mnie, szuka akcpetacji, ja jako dziecko patrzyłam nerwowo czy mama ma już dobry Humor czy też jeszcze nie . Przykre to bo przecież nie na tym polega wychowywania małego człowieka. To co pisze autorka jest dla mnie przykre choć jak wynika z jej opowieści, dla mniej to normalne i prawidłowe. Dodam że nie pochwalam braku reakcji kiedy dziecko się źle zachowuje bo każde dziecko musi znać granice a bezstresowe wychowanie bez wymogu odpowiedzialności u dziecka powoduje że granice są płynne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak jak poprzedniczki i autorka, dostawałam kary cielesne które wyrządzały tylko więcej szkody niż pożytku. Uważam że ówcześni rodzice nie wiedzieli bądź nie chciało im się popracować nad dzieckiem, z góry uważali że dziecko nie powinno się buntować, że powinno słuchać itp itp. Niestety dziecko to żywa istota mająca swoją wolę i charakter który trzeba kształtować a nie lepić na chama. Mój syn ma 5 lat i rzadko kiedy ludzie mi wierzą że nie dostał jeszcze w tyłek a to świadczy jedynie o tym że ludzie są nieporadni i nie wiedzą że można wychowywać w inny sposób . U mnie dobrze sprawdzała się nauka odpowiedzialności za swoje czyny, czyli, jak syn obiecawaszy wcześniej nie posprzątał pokoju, nie dostał pozwolenia na wiele innych rzeczy , jak nie zjadł na złość obiadu to był do wieczora głodny, jak spóźnił się do szkoły to brał za to odpowiedzialność, jak nie odrobił lekcji wieczorem to dostał jedynkę i nigdy go nie kryłam ale też nie pozostawiałam bez poczucia bezpieczeństwa gdyż tłumaczyłam mu dlaczego tak a tak się dzieje. Syn szybko opanował że życie polega na konsekwencjach. Moja znajoma wychowywałam swoje dziecko zupełnie inaczej, można powiedzieć że chłopak uodpornił się na kary cielesne , zaczął uważać je za coś oczywistego więc mając 13 lat, bez zastanwienia za zakaz wyjścia na dwór i krótkiej pyskówce trzepnął matkę z otwartą dłonią w plecy po łopatkach , tak samo jak robiła to zawsze znajoma. Od tej pory znajoma stwierdziła że już przestały pomagać kary cielesne bo syn jest już duży i silny więc teraz rozkłada ręce bo nie potrafi z nim nawet rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój syn mając 5 lat odrabia lekcje i chodzi do szkoły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×