Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Renia Ska

Wychowanie dzieci kiedyś - doświadczenia

Polecane posty

Gość gość
U mnie w domu pasek wisial na futrynie drzwi kuchni w wiadomym celu. Zawsze byl w gotowosci. Jak ktos narozrabial to ojciec lub matka brali go w reke i wymierzali pasy na tylek mi lub siostrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice mnie praktycznie nie wychowywali robiły to zatrudnione osoby bo rodzice nie mieli czasu, ale nigdy by mnie nie uderzyli.Mimo iż nie spędzaliśmy ze sobą dużo czasu zawsze uważali że jestem grzeczną,mądrą dziewczynką i taka byłam. Potem się drastycznie zmieniłam ale rodzice wiedzieli że to ich wina i wiedzą to nadal ale cały czas się dobrze uczyłam, bo taka była umowa :robisz co chcesz bo i tak nie mamy jak już cie pilnować ale uczysz się dobrze bo inaczej wyślemy cię to szkoły z internatem. Było tak jak chcieli więc obie strony czerpały kożyści i mimo że moi rodzice nie są przykładem rodziców i raczej nie darzę ich sympatią, ciężko mówić o miłości to i tak są i będą dla mnie wzorem bo ja jestem po prostu inna a oni to zrozumieli i nigdy nie podnieśliby na mnie ręki tak jak ja nigdy nie podniosę na moja malutką córeczkę . A co do bicia to hmmm mówicie że jest to skuteczne a lali was do 16 roku życia no to nwm bo jakby było to takie super skuteczne to chyba by nie musieli nie sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie nikt nie bił nigdy ! Jestem rocznik 77 moi rodzice zawsze byli otwarci weseli nikt na nikogo nie krzyczał ,ja jako dziecko nie bylam zbyt potulna ale wystarczylo pogadac .Przejezdzilam z rodzicami troche swiata oboje sa inżynierami i wowczas dostawali zagraniczne kontrakty ja do 15 roku chodzilam do parunastu szkol moglam zostac z dziadkami ale chcialam z rodzicami jezdzic ,dzięki temu poznałam mase ludzi gdzie przerozne kultury sie przewijały dla jedych kary i manto to rzecz normalna dla innych nie do pomyslenia . Ja swoich dzieci tez nie karze nie bije ,tlumaczenie czasem tez nie pomaga bo jednym uchem wpusci drugim wypusci ,ale jak do tej pory nie mam problemu z dziecmi i jedno jest pewne nie zamierzam ich bic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w domu pasek był używany do celów wychowawczych i nie mam za złe tego rodzicom. Co prawda za każdym razem lanie niemiłosiernie bolało, że płakałam, prosiłam, przepraszałam, ale zawsze musiałam dostać tyle pasów ile przewidział ojciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)tak czasami sie zdarza ze no ludzie nie wiedza jak wychowywac 555 www.youtube.com/watch?v=2DUpkLLyS0Y

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w domu rodzice raczej nie uzywali paska. Raz tylko dostalam jako nastolatka,ale dobrze wiedzialam,ze ostro przesadzilam i ze mi sie nalezalo. Moj brat dostal 2 razy jest to typ buntownika i w tamtych momentach tez naprawde przesadzil.Ogolnie rodzice mieli do nas zaufanie.Jak bylismy mali kleczelismy w kuchni na zimnej terakocie.Bylo tak z pare razy.Wiadomo ciezko bylo i skutkowalo. Ogolnie byla zasada,ze jesli jeden cos przeskrobie oczywiscie nie w szkole to dwoch kleczy.Skutkowalo jeden drugiego pilnowal.Pozniej w szkole nauczycielka ktora mialam w gimnazjum i pozniej w technikum stosowala to sama zasade,za jednego odpowiadali wszyscy.I moim zdaniem skutkowalo, bo jeden drugiego pilnowal.Byly kary na komputer,na telewizor,na komorke.Czasem na wychodzenie na podrowko,ale to trwalo krotko bo wiadomo,ze zdrowiej jest wyjsc z domu. Jak bylismy w sklepie nie bylo,ze placzemu i nie wiadomo co robimy,zeby mama cos kupila.Wiadomo prosilo sie pare razy,ale w miare rozsadku. Teraz dzieci pluja rodzicom w trzwach,bija ich a oni tylko glupio sie smieja.Nie mowie,ze trzeba bic,ale odpowiednio reagowac.Albo jak male dzieci przeklinaja rodzice sie smieja ;/ nie rozumiem co w tym smiesznego?Moim rodzice nigdy nie przeklinali i my tego nie robimy.Wiadomo kazdemu czase puszczaja nerwy,ale nigdy nie przeklinalam juz napewno w obecnosci rodzicow. Moj narzeczony pochpdzi z rodziny w ktorej "kur** " to przecinek strasznie wszyscy klna i jak rozmawiaja z rodzicami to jestem w szoku,ze nie potrafia rozmawiac bez przeklinania. Ale np ciocia ma mniejsze dzieci i gdy zaczynaly przeklinac powtarzala,zeby nie reagowac nie smiac sie nie zwracac uwagi i skutkowalo.Przeklinanie trwalo jeden gora dwa dni.Teraz mam chrzesniaka,ktory ma 3 latka klnie strasznie oczywiscie rodzice zwracaja uwage,ale co z tego gdy reszta rodziny sie smieje,ciagle przeklina przy dziecku to i dziecko klnie caly czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem 76 , dzieciństwo wspominam jako najgorszy koszmar , nauczyciele czujący się jak nietykalny bóg znęcali się psychicznie nad nami , szkoła zrobiła za mnie socjopatkę od 4 klasy musieliśmy kombinować bo było tylko gorzej , prl komuna w głowach zakute myślenie , nienawidze tego okresu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wstyd wam dorosłym już ludziom tak pisać o pasku i lubować się stwierdzeniem ze pas był w gotowości ? widze że nie obyło się bez szkód psychicznych w waszych głowach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieci muszą ufać swoim rodzicom czy opiekunom i wiedzieć, że mogą z nimi o wszystkim porozmawiać, krzyk to nie do końca dobry sposób. Widzieliście nową kampanie z krzyczącymi dziećmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie wszystkich użytkowników tego forum! Przygotowałam anonimową ankietę dotyczącą stosowania nagród i kar w wychowaniu dziecka we współczesnej rodzinie. Zostanie to wykorzystane do pracy licencjackiej. Z góry dziękuję za poświęcenie kilku minut i wypełnienie ankiety. http://www.ankietka.pl/ankieta/183849/nagrody-i-kary-we-wspolczesnych-koncepcjach-wychowania-dziecka-w-rodzinie.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie wszystkich użytkowników tego forum! Przygotowałam anonimową ankietę dotyczącą stosowania nagród i kar w wychowaniu dziecka we współczesnej rodzinie. Zostanie to wykorzystane do pracy licencjackiej. Z góry dziękuję za poświęcenie kilku minut i wypełnienie ankiety. http://www.ankietka.pl/ankieta/183849/nagrody-i-kary-we-wspolczesnych-koncepcjach-wychowania-dziecka-w-rodzinie.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co za brednie ze bite dzieci wyratsaja na porzadnych ludzi, kto to k***a wymyslil, dzisiejsze dzieci sa okropne nie z powodu bezstresowego wychowania ale z powodu dobrobytu, w glowach im sie poprzewracalao to samo u doroslych, trzeba wszystko miec I pokazywac sie innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwazam ze dziecko ktore dostanie lanie pasem ma moralne prawo uderzyc lub pobic rodzicow. Jak nie teraz, to pozniej. Czy z tego prawa skorzysta -jego sprawa. Prawo to nie przymus. Ale wykorzystanie swojej przewagi (pozycji w rodzinie, autorytetu, przewagi cielesnej) aby z premedytacja zadac komus bol zaslugiuje na taki sam odwet, niezaleznie od dobrych moze wychowawczych intencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Największe lanie w życiu dostałam właśnie za to. Mając 16 lat upiłam się jak Messerschmitt i spóźniłam się kilka godzin do domu. Mama wymierzyła mi za to karę, która nazwała "piętnaście" - 15 pasów w tyłek, 15 dni szlabanu na praktycznie wszystko (wychodzenie z domu w celu innym niż do szkoły, zapraszanie znajomych, telefon, komputer, TV, muzyka itd.) Pomogło i skutecznie oduczyło picia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziś jestem już babcią. Tak, dostałam czasem lanie kiedy byłam dzieckiem. Zazwyczaj zasłużyłam na te bolesne pasy, bo tata bił, zeby zabolało a nie, żeby tylko poklepać. I wtedy wiedziałam i wiem teraz, ze niezasłużenie nigdy nie dostałam. Powody? Najczęściej brak posłuszeństwa, miganie się od obowiązków lub kradzież z cudzego sadu lub ogrodu. Tak się kiedyś po prostu wychowywało dzieci-przez tyłek do głowy. Czy było to słuszne? Nie wiem, ale w odniesieniu do mnie skuteczne. Dziś jak obserwuję współczesnych rodziców i dzieciaki kopiące i szarpiące w sklepie swoją mamę, pyskujące i klnące, to tak się zastanawiam, czy nie przydałby się jednak czasem pas, jeśli tłumaczenie i prośba w żaden sposób nie chcą dotrzeć do tej małej rozwydrzonej główki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak byłam mała, to wielokrotnie dostałam pasem od ojca, ale to było w momentach, kiedy moje zachowanie było skrajnym debilizmem i najzwyczajniej zasłużyłam sobie na to. Za mniejsze przewinienia dostawałam opierdziel, szlabany, zabierano mi na jakiś określony czas rzeczy, na których mi zależało (jak na przykład nie mogłam grać na konsoli, czy na kompie, choć wówczas i tak mogłam tylko grać góra cztery godziny dziennie), nie mogłam zapraszać znajomych, czy oglądać telewizji. Jak dla mnie to była bardzo dobra metoda wychowawcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jak nabroiłam to miała do wyboru: szlaban albo lanie. Mniej więcej do 12 roku życia zawsze wybierałam szlaban, a to dlatego, że po prostu bałam się lania, które z opowieści znajomych strasznie boli. Za każdym razem, gdy miałam szlaban z zazdrością patrzyłam przez okno na znajomych biegających i bawiących się. W końcu miałam tego dosyć i po wywiadówce, gdy padło pytanie jaką chcę karę za nieuctwo odpowiedziałam: lanie. Rodzice byli zdziwieni i zapytali czy jestem pewna tego, że chcę dostać lanie i że nie będzie już odwrotu i dostanę pasem. Ja drżącym głosem odpowiedziałam, że tak. Bałam się jak cholera. Tato powiedział, że skoro sama tego chce to dobrze, tak będzie. Kazał mi podejść do bocznego oparcia kanapy i opuścić spodnie w dół, sam w tym czasie ściągnął ze spodni pas. Potem kazał mi położyć się na oparciu i opuścić majtki z pośladków. Świeciłam gołym, wypiętym tyłkiem i czekałam na lanie, drżąc jak galareta. Po chwili usłyszałam świst i poczułam okropny ból pupy. Pierwszy pas i od razu płacz, bolało bardzo. W sumie dostałam 10 pasów, w czasie bicia płakałam, prosiłam o koniec, bo ból był nie do zniesienia, jednak wytrzymałam. Tyłek bolał jeszcze na drugi dzień, ale mogłam bawić się ze znajomymi. Później już za swoje wybryki zawsze wolałam dostać pasem po pupie niż być uziemiona. Bolało, ale po dwóch dniach przestawało i mogłam się bawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też wolałam dostać porządne wciry skórzanym pasem od ojca niż siedzieć w domu i być uziemiona. Zawsze oczywiście miałam chwile zwątpienia, gdy padało pytanie czy wolę dostać po pupie pasem czy szlaban, ciągnęło do tego, żeby powiedzieć, że szlaban, a to z powodu strachu przed bólem po pasie. Jednak każde lanie udało się przeżyć mimo, że bolało, ale było w pełni zasłużone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jestem troche modsza bo urodzona w 80tym roku ale mnie rodzice nigdy nie bili mimo ze ojciec byl alkoholikiem, napatrzylam sie na koszmarne awantury pomiedzy rodzicami ale rodzice nigdy mnie nie bili, troche dlatego ze nie mieli takiej natury rodzica bijacego dziecko (pisze to bo wiem ze czasami to wynika z natury rodzica, a nie z tego ze dziecko jakos specjalnie zasluzylo, czasem takiemu niewiele trzeba), a troche dlatego rodzice mnie nie bili bo ja bylam z natury zawsze bardzo przecietnym, spokojnym dzieckiem, nie stwarzajacym problemow, a juz uderzyc matke to cos niewyobrazalnego dla mnie. Z tego co opisalas to po prostu byl z ciebie kawal cholery i tyle i innej rady dla ciebie nie bylo. Wiem jednak ze bywaja rodzice ktorych dzieci sa normalne a niewiele im trzeba zeby je zlac pasem bo maja choleryczny furiacki charakter. U mnie za sciana sasiadka bila dzieci kablem, czesto slyszalam jej koszmarne darcie, a przyjaznilam sie i bawilam na co dzien z kazdym z tych dzieci, nie mialam z nimi problemow, jednak nie poruszaly nigdy przy mnie tego tematu bicia, nigdy nie wiedzialam o co tam wlasciwie poszlo, moze o balagan, bo bylo ich troje moze o *****iwa zabawe do pozna, to tylko moje przypuszczenia, nie byla to zadna patologiczna rodzina, kobieta byla nauczycielka i z relacji uczniow kojarze fakty ze miala czasami takie odruchy jakby chciala uderzyc ucznia, a on sie odsuwal, no generalnie taki typ ciezki czlowieka z niej byl, ale w stosunku do mnie ta kobieta nie byla nigdy zla to przyznac musze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedys? Jestem znacznie starsza niz autorka i rodzice mnie nigdy nie uderzyli. Tak samo mojej mamy i mojej babci, a ja nie bilam swoich dzieci. Z nikim w rodzinie nie było problemów wychowawczych, wszyscy się kochali. i dogadywali miedzy sobą. Nie wyobrazam sobie, ze moglaby uderzyć kogos, kogo kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sądze,że wychowanie dzieci kiedyś było lepsze.Nie było tak dużego parcia na tzw. bezstresowe wychowanie. Teraz głos na dziecko podniesiesz i zaraz zlecą się kokoty z pytaniem co się dzieje. Nie jestem zwolenniczką bicia,sama dziecka tez nie bije ..... ale czasami wszelakie prośby i tłumaczenia są niestety niewystarczające.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też nie bije swoich dzieci chociaz moja 4 letnia córa wyprowadza mnie z równowagi codziennie czasami brak mi słów na nią dostaje kary ale ona kary przyjmuje na klate a są to poważne kary nie pozwalam jej na to co kocha ale ona przeczeka kare i zaczyna sie od nowa cyrk nie bije bo po co?? tlumacze tlumacze daje kary jestem konsekwentna nigdy nie było wyjątkua ona i tak swoje ma twardy charakter mam nadzieje że wyrośnie z tego. Ostanio byłam ze znajomą na placu wycierała swojemu dziecku buzke kazała mu wyrzucić chusteczke a on pokazał jej język i poszedł się bawić a ona się śmiała z tego ręcę mi opadły moja 4 letnia córka odstawiła cyrk zaczeła mnie szantażowac że chce ciastko a potem pojdziemy do domu i wezmie rowerek tak wyła że pól miasta się zebrało nie popuściłam dostała w domu kare i tak to nic nie dało cięzki charakter gdybym ją zlała w domu dało by to coś?? wątpie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
kiedyś dzieci odbierały bolesne wychowanie ( dosłownie jak i w przenośni) ,ale za to uodpornione na wyzwania w dorosłym życiu i o wiele mniej boleśnie znosiły czynniki stresowe, a teraz dzieci odbierają lajtowe wychowanie, które kreci się w okol eliminacjo najmniejszego stresu i problemów, za to w etapie dorastania i w doroslosci zderzają się z scianą zycia i to wtedy boli ,bardzo , nie dają rady, nie podołują wyzwaniom i stresom , plaga samobójstw ,nieporadności emocjonalnej, lawina kolejek na kozetki psychoterapeutów i to wczesna mlodziez, studentow . Wnioski same się nasuwają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Ula z modrzewiowego domku
Mogłabym o tym tomy pisać. Krótko, miałam 4 lata jak zmarła moja mama, siostra 4 miesiące. Ojciec szukał jakiejś partnerki, która byłaby jemu bliska, a jednocześnie zaopiekowała się jego dziećmi. Był bardzo dobrze sytuowany, ale i tak następczynię naszej mamy znalazł po ponad 4 latach. I znienawidziliśmy tę kobietę za to, że usiłowała w domu zaprowadzić nieskazitelną czystość. Nam [miała córkę z innego związku, moja równolatka ze szkoły]nie wolno było wejść do domu, bo narobimy bałaganu.W budynku gospodarczym była letnia kuchnia, tam mogłyśmy przebywać, owszem kobieta bardzo czysta, doskonała gospodyni, ogólnie miła, ale jak dzieci sa z daleka od chałupy. Jak nas tato przyłapał niespodziewanie w zimny jesienny wieczór siedzących przed domem... skończył się ten związek. Po ok. roku inną panią mieliśmy. Ta nauczyła nas myć tyłki. W kuchni stała miednica, na płycie grzała się woda i po kolei - twarz, tułów, pupa, nogi. Kochana osoba, ta dawała ciepło. Niestety była dużo młodsza od ojca, a i wykształcenie - 4 klasy szkoły powszechnej, rodziło to następne konflikty. Paskiem, kablem obrywałam. Czasami nawet nie wiedząc za co. Coś powiedziałam niewinnego, a obróciło się przeciw mnie. "Kto majtkiem na okręcie służył, jest tylko chłopak zuch.." - za za tę piosenkę oberwałam kablem, złamana ręka. I za co? ano za to, że ojca poinstruowano, że ja śpiewam o majtkach. Nie, o tych brzydkich epitetach nie chcę wspominać, przykre to było doświadczenie. Majtek marynarz to nie majtki na tyłku i to co pod nimi. Swoich dzieci nigdy nie uderzyłam, ale czasami ścierką się zamachnę jak mi usiłuję smakołyki z garnka wyjadać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ołowek, sprawdź znaczenie słowa "kokoty"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
autorko jestem w szoku. tak,wiem bicie było jest i bedzie chocby się ludzie zarzekali ze nie,to jednak duzo ludzie jest na tyle niecierpliwa i strachliwa ze woli siegnac po tą najłatwiejszą,choc okrutną metodę wymuszenia posłuszenstwa,bo wychowaniem bym tego nie nazwała. odnosze wrazenie ze chwalisz sobie taką metode,napisalas w 1 poscie (jedynym zresztą bo potem juz sie nie odezwalas) ze "Ja wychowywana byłam "w tzw. karze". Czy uważam to za złe? Raczej nie." czyli akceptujesz taki stan rzeczy. a nawet uwazasz za słuszny (nie złe czyli dobre). a jednoczesnie inna czesc ciebie rozpaczliwie woła o pomoc,zakladając ten temat,"spowiadajac się" publicznie ze swojego traumatycznego dziecinstwa. potem w kazdym twoim zdaniu jest "pasek", "tyłek","czerwone slady,siniaki"itd...chyba rozpaczliwie o tym myslisz i nadal nie wyleczylas się z tej traumy i podswiadomie wciaz do niej wracasz (zespół stresu pourazowego). odnoszac się konkretnie do twojego wpisu: "Dziś powszechne jest wychowanie bezstresowe, kiedyś nikt o tym nie słyszał. " nie zgadzam się ztym. to nie tak,ze istnieje albo bicie albo wychowanie bezstresowe. istnieje ejszcze cos innego o czym niektorzy nie chcą słyszec,bo na wszelki przejaw nieposłuszenstwa,wybryku dziecka juz mają gotową odpowiedz-wych.bstrs. a dzieci jak to dzieci-ciekawe swiata,beztroskie czasem zwariowane ale czy to az takie straszne zeby to karac laniem pasem? to,ze maluch zamiast isc z matką za rekę,idzie w swoja stronę i droge ktora mozna pokonac w 10 min pokonujemy w godzinę,bo chce obejrzec kazdy kamyk, kazdy krzak. to ze maluch nie chce sprzatac zabawek,bo jest teog za duzo a on nie potrafi jeszcze myslec perspektywicznie i przyczynowo-skutkowo,narobił bałaganu bawiac się i teraz taki 3 latek musi ogarnac cały pokoj co nie jest na pewno latwe. czy to zasługuje na lanie? raz widzialam jak takie malenstwo siedzace w wozku zrzucało wciaz zabawkę z tego wozka a dziecko jeszcze roczku nie miało. to było na poczcie,matka stałą w kolejce. i wciaz na niego krzyczala! bo musiala podnosic wciaz ta zabawkę a ono dalej rzucało.ale nie pomyslala,ze dziecko nei robi tego złosliwie-ono jest ciekawe swiata i na pewnym etapie wszystkie dzieci tak robią,bo chcą sprawdzic jak ta zabawka spada (zabawka,smoczek cokolwiek). wiec jest to zupełnie naturalny i zdrowy przejaw rozwoju dziecka,za co to dziecko jest karane juz. a jelsi dziecko jest karane od małego a nic złego nie zrobiło to potem juz bedzie coraz gorzej z jego psychiką. w wielu sprawach to nie wina dziecka a raczej dana sytuacja wynika z niedoswiadczenia matki i złej interpretacji konkretnego czynu. a ze jeszcze się w domu nie uklada po swojej mysli to frustracja narasta i najłatwiej wyładowac ją na najsłabszym ogniwie bo nie poniesiemy konsekwencji ale to się tak tylko wydaje bo konsekwencje predzej czy pozniej się odezwą. nawet jesli uznamy ze "wychowalismy" lejąc na wspaniałego ambitnego czlowieka (studia skonczył a inni tylko po zawodówce) to nie mozemy juz nic na to poradzic ze takie dziecko w dorosłosci bedzie miało skrzywioną psychikę a objawiac się to moze roznie od wyłaczenia ze spoleczesntwa to agresji wobec najlizszych itd... poczytajcie jelsi ktos zainteresowany tematem DDD (dorosłę dzieci dysfunkcyjne) przy czym nadmieniam ze dysfunkcja to nie tylko alkoholizm lub widoczna patologia ale nawte wystepuje i wcale nie tak rzadko w tzw. "dobrych domach",porzadnych domach gdzie wszyscy chodza jak w zegarku (ze strachu),dzieci pokonczyły studia,maja wysokie stanowiska, mniejsza ze wewnątrz tylko popiół i zgliszcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie kwestia czasów, bardziej rodzin i spojrzenia na wychowanie. Sama już jestem babcią, nie biłam zadnego dziecka. Co więcej - rodzice mojej babci ( a urodzeni w czasach powstania styczniowego, więc ponad 150 temu ) nigdy dzieci nie bili, a mieli ich siedmioro. W calej wielkiej rodzinie tak było i , mam nadzieję, zawsze będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wifi zgadzam sie z tobą cała soba :) Nawet rytm złapałam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
gość wczoraj no piękny rytm:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×