Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tryggon

jak jest teraz w Polsce- chce wrocic.

Polecane posty

zapomnialas jak sie w polsce zyje? mowisze ze robilas to i tamto... a kto za to placil? przeszkadza ci mieszkanie w klitce i zajmowanie kolejki do kibla? brakuje ci koncertow i teatrow? no przeciez kto powiedzial, ze tak ma wygladac twoje zycie? popracuj nad tym swoim zyciem, luksusy zycia w przestronnym mieszkaniu oraz koncerty to nie domena krajowa, na to wszystko trzeba zapracowac gdziekolwiek sie jest. z tym, ze w uk chyba o to po prostu latwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tryggon
si-xa nie sadze. tez tak myslalam.tzn o uk. ale bardzo mi sie zweryfkowalo jak tu przyjechalam. tutaj jestem nikim, w pl- tez bo bez pracy itp.ale tam sie urodzilam, i to jest bardziej wlasciwe miejsce dla Polaka.gdybysmy rozmowialay jeszcze kilka miesiecy temu ostatnia rzecz jak bym Tobie powiedziala, to to ze powinnismy byc w Polsce. a teraz tak mysle. jezeli ktos ma konkretna sprawe- zawod, osobe ,szkole, lub chce sprobowac-poznac jakies miejsce -niech jedzie.a inaczej to nic nie daje. moze parom jest latwiej- bo jakiestam pieniadze zarobia w dwojke. dla mnie za ponuro i jestem wyklluczona spolecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za krotko siedzisz w uk zeby przesadzac o zyciu tutaj moim zdaniem. z jakiego powodu jestes wykluczona spolecznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysmy wrocili ( nie z UK)
za granica mielismy idealne warunki, prace w zawodzie, piekne sluzbowe darmowe mieszkanie,samochod , szkoly dla dzieci. W Polsce nie mamy takiej kasy, ale nam zupelnie wystarczy ,zreszta odlozylismy. Nigdy nie gonilismy specjalnie za pieniedzmi, choc moglisu naprawde kupe zarobic, chodzi tylko o to,zeby bez problemu starczalo. Tu jest nasz dom, baza wypadowa, przy tym czujemy sie obywatelami swiata, przeciez zawsze mozna wyjechac. A dom, rodzina, przyjaciele, krajobraz, ulubione miejsca - bezcenne. Lubie goscic w Polsce obcokrajowcow, we wlasnym domu, miescie, pokazywac, pochwalic sie, bo jest u nas duzo pieknych rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Si-xa, akurat o teatrze i koncertach to ja pisałam, a nie autorka. Nie jestesmy ta sama osobą. Do mężczyzny przed 30-tką, a nie możesz napisac więcej tu, na forum? Ja też jestem ciekawa, dlaczego wróciłeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna w uk
ja tez się tu duszę i czuję się bardzo samotna, czuję,że tu jest tylko namiastka życia a nie prawdziwe życie. Może podacie z jakich rejonów uk jesteście? ja mam wrażenie, ze jak dłużej tu jeszcze pobędę to popadnę w mocną depresję .W Polsce chce mi się żyć a tu tylko czekam aż kolejny dzień się skończy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tryggon
tzn. ja w pl- tez mialam ciezko,ale walczylam ciagle.nie uwazam ze warunki jakie sa w pl sa normalne, dlatego stamtad ucieklam do uk.ale to nie byl dobry wybor. tu mam jeszcze gorzej. co z tego ze pracuje, czego nie mialam w pl. w pl tez nie mialam wielu znajomych, bo kolezanki w rodziny pouciekaly, a w pewnym wieku juz na dyskoteki dziwnie hodzic. polska mentalnosc tez daleka jest od mojego optimum. ale po tym jak tu przyjechalam,wole byc w pl, klepac bide, frustrowac sie ale rozumiec wszystko co do mnie mowia, moc wejsc do knajpy - i nie byc gorszym czlowiekiem /najwyzej biednym-, ale to jednak najbardziej moje- w sensie formalnym miejsce. nie czuje sie w pl dobrze, ani u siebie. ale w uk- nie wiem, czy to kwestia ze za stara jestem, ze sama, moze inne miasto.ale nie. nie pasuje mi ta narodowosc, to ze jestem w getcie polakow- nie ze chce sie od nich odciac-ale taka emigracja-za minimalna, w takim ponurym i ksenofobicznym kraju -nie - wybieram Polske- i stamtad bede moze szukac innego miejsca, w kazdym razie nie europa zachodnia, dla ktorej jestesmy trzecim swiatem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samotna, ja jestem z płd-wsch Anglii - ok. 40 km na wschód od Londynu. Tryggon, ja na szczęście biegle władam angielskim i przejawów ksenofobii nie doświadczyłam, ale tez wiem,że nie jestem u siebie. Co dziwne, pracowalam w kilku krajach europejskich i tylko Anglia tak strasznie na mnie działa. Poza tym między bajki nalezy włożyć legendy o tym, jak tu się wspaniale zarabia, jak wspaniale żyje , pic na wodę i fotomontaż. Przezyć tu jakos można, ale żyć - nie ( w każdym razie jak jest się samemu, bo we dwójkę łatwiej i dużo taniej się żyje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna w uk
koniec pewnej epoki, ja mieszkam ok. 70 km na pn.-wschód od londynu. co prawda mam swoją małą rodzinę(2+1) ale powiem ci, ze i tak lekko nie jest, mąż ciągle w pracy, ja też pracuję a po pracy sama wychowuję synka.moja radość życia gdzieś znikła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez nie do końca jestem tu sama - tzn. mieszkam sama, utrzymuję się sama i funkcjonuję samodzielnie, ale jest tu tez moja rodzina. Ja jestem po prostu nieuleczalnie chora.... Nieuleczalnie chora na polskość. :( Podziwiam tych , którym jest wszystko jedno, gdzie są, byle by była pełna micha, pól litra i zagrycha. Podziwiam, jak można żyć z dnia na dzień, bez marzeń ( bo sorry, ale nowej plazmy czy bardziej wypasionej fury nie uważam za marzenia), bez radości ( Polacy tu są smutni, mają zgaszone spojrzenia, opuszczone głowy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna w uk
nawet nie wiesz jak doskonale rozumiem o czym piszesz... odczuwam to bardzo podobnie. Mnie do szczęścia potrzebny jest kontakt z drugim człowiekiem, dobre relacje z ludżmi o podobnej mentalności. Tymczasem większość tutejszej polonii izoluje się lub sprawia wrażenie,że do szczęscia potrzebne są tylko luksusowe gadzety...ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A zwróciłas uwage,że tu, w Anglii nie zawiera sie prawdziwych przyjaźni?. Są tylko znajomości, które się kończą jak np. zmieniasz prace czy mieszkanie. Możesz z kims rozmawiac, iśc na kawę, na zakupy, ale np. jak to osoba z pracy a ty np. odchodzisz do innej pracy, to niemal automatycznie taka znajomośc sie kończy. Nie spotkałam tu ani jednej osoby, która nawiązała trwałą relację koleżeńsko-przyjacielską. Tu wszystko jest jakies powierzchowne, naskórkowe. Nawet lepiej z nikim sie tu nie kolegować, bo jeszcze dostanie się cios w plecy. Moje przyjaźnie zawarte w Polsce trwają, pomimo,że mnie tam nie ma. Rozmawiam z przyjaciółmi na skypie, jak mam zły dzień, to się wypłakuję, mamy o czym rozmawiać....A tutaj....szkoda gadać. No nic, ide spać. Dobrej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tryggon
Dobranoc.dzieki.choc troche nie czuje sie sama:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ballbinna
tak się składa że jestem tu z mężem i jest nam łatwiej we dwoje, nie zarabiamy kokosów,ale żyjemy normalnie mamy tu kilku dobrych przyjaciół z czasów jeszcze licealnych, spotykamy się często , pomagamy sobie , razem spędzamy wigilię BN itd ale jak pojadę do Polski to mnie ściska jak wracam do Anglii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magaluuf
witam was wszystkich czuje podobnie jak Wy samotnosc mnie zabija, nie ma dnia zebym nie plakala, jestem smutna, przygaszona, bez zycia i energii jest moze ktos z Oxfordu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
Mój znajomy wrócił z Anglii do Polski bo też się zle tam czuł choć nie był całkowicie sam bo z dziewczyną. Po pierwszym upojeniu się rodzinnym domem, spotkaniem ze znajomymi i etc dopadła go codzienność bo nie może znaleść pracy, musial znów zamieszkać z rodzicami a tam był niezależny, natomiast znajomi mogą spotkać się z nim tylko raz kiedy bo wiadomo sami pracuja, mają rodziny itd. Tak więc powoli znów chciałby wrócić do anglii, ale teraz już mu ciężej bo sytuacja sie tam pogorszyła. Natomiast dziewczyna jego jest w kropce bo w anglii ma dobrą pracę, próbowała szukać w Polsce, ale bez skutku mimo bardzo dobrych kwalifikacji i doświadczenia. Tak więc na razie są na odległość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego wróciłem? Miałem tam kiepską pracę, ale to było "celowe". Kiepską ponieważ chciałem trochę pozwiedzać, doszkolić się (kursy itd.) więc mi odpowiadała. W pewnym momencie utknąłem, musiałem podjąć decyzję, czy iść na przód (szukanie innej, lepszej pracy) czy powrót do Polski. Przez prawie 3 letni pobyt tam, czułem się cały czas jak turysta, jak na wycieczce, ani razu nie poczułem, że to jest moje miejsce. Cały czas ta obcość, mimo, że nie mieszkałem i nie pracowałem z Polakami, mówiłem dobrze po angielsku, nie izolowałem się...nie podobał mi się ten cały światek londyński, ta sztuczność, brak trwałych relacji, brak czasu, tęsknota za rodziną, tęsknota za pełnym i swobodnym wyrażaniu siebie (język), pęd, natłok informacji, tej całej papki medialno- konsumpcyjnej, wszystko przeliczane na pieniądz. Zdawałem sobie sprawę z tego co mnie czeka w Polsce (niskie zarobki itd.), mimo wszystko jestem trochę rozczarowany, mentalność, podejście do drugiego człowieka, do pracy itd. nawet tych młodych ludzi, Polaków - przygnębiające. Dużo zawiści, zazdrości, układy itd. ot polska rzeczywistość. Wpadłem w lekki marazm, ale udało mi się znaleźć szybko pracę (troszkę lepszą niż w Anglii), czuję się u siebie, mimo, że zmagam się z innymi (nie mniej -niż w Anglii przygnębiającymi) problemami. Co jeszcze? w pewnym momencie człowiek musi tak jakby wyrzec się swojej polskości, przeszłości, żeby móc funkcjonować jak normalny obywatel UK, nie na marginesie, w sensie, że musi wczuć się w rolę, uczyć się tylko u wyłącznie ang. języka (oglądać angielską tv, uczyć się historii, czytać książki zmienić myślenie) a wtedy automatycznie zapomina się z czasem polskiego, nie ma się czasu na polskie książki, poznawania bardziej swojej historii, tożsamości itd. A w Polsce właśnie to czuję, kim jestem (podczas Święta Niepodległości), na nowo nauczyłem się przeżywać święta i czerpać z tego radość, pasuje mi też ten polski rytm, to, że mimo wszystko wciąż rodzina, najbliżsi są najważniejsi, w Anglii tego nie doświadczyłem, bo tam jest po prostu inaczej. Może gdybym nie wyjechał tam sam, albo poznał kogoś tam o podobnym spojrzeniu, to coś takiego można by było "zbudować" tam, tyle, że nie miałem tyle szczęścia. Spotykałem raczej nowoczesne, "wyzwolone" (w pełnym tego słowa znaczeniu) kobiety - a to nie moje klimaty...Z perspektywy czasu...hmm wróciłem 5 miesięcy temu, lekko nie jest ale decyzji nie żałuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ballbinna i magaluuf- witajcie. A zatem jest nas więcej...To nie tylko mój wymysł czy tryggona...nie tylko nam jest tu źle. Samotna w uk - odezwij sie. :) Do pana przed trzydziestką - piękny tekst i pięknie napisany - ładną, czystą polszczyzną a to teraz takie rzadkie.Własciwie podsumowales w kilkunastu zdaniach to, co większości z nas w duszy gra. Ja postanowiłam,że wrócę - ale dopiero na wiosnę. na razie musze siedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ela1982
wez czlowieku nawet tu nie wracaj.siedz tam i pracuj wiem co mowie.mam 30 lat niemam pracy ciagle szukam na chleb niemam a mam dziecko na utrzymaniu to w skrocie.chetnie bym sie z tobą zamienila bo tu nic dobrego mnie nmie czeka.zyje na granicy ubostwa nie pije nie pale niemam zadnych nalogow chce pracowac a nawet glupiej pieprzonej pracy nie moge znalezc jakiejkolwiek zeby zarobic na chleb.siedz gdzie siedzisz uwierz tu syf jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara_28_uk
To może i ja się "wypłaczę".. Też tak baaaardzo tęskniłam za Polską ( prawie 6 lat w UK), marzył mi się powrót do rodzinnego miasta, wypady z dziećmi do dziadków, normalne wyjścia do parku i tym podobne bzdury. Piszę bzdury, bo już nie wracam.. przyjechałam tu zarobić na mieszkanie. Znaczną część miałam, więc z mężem dobraliśmy kredyt i kupiliśmy mieszkanie. Deweloper upadł. Kasa przepadła (kilkaset tys), kredyt na 30 lat został. Moje marzenia dużo kosztowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hihihihih.........huhuuu
czemu deweloper upadl? co to znaczy? i co z twoja kasa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klara_28_uk
Budowa stanęła, deweloper nie miał kasy na dokończenie budowy. Będę się sądzić pewnie latami, ale na dzień dzisiejszy wszyscy załamują ręce i nie wróżą mi szybkiego powrotu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hihihihih.........huhuuu
ojej wspolczuje :-( to znaczy znowu w UK jestescie? straszne to co piszesz :-( chyba zostaliscie oszukani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×