Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moje nazwisko chce miec

Po czyjej stronie jest racja. Nazwisko po ślubie.

Polecane posty

@ zostawiłam ­ Dzieci to rodzina, a żona - obca baba. Ta prawda w Twoim przypadku jest poprostu bardziej uwypuklona. ­ Do wszystkich wyzwolonych kobiet: ­ Po cholerę w ogóle ślub - relikt patriarchatu? Wszak wtedy sytuacja będzie taka, że kobieta zostanie przy swoim nazwisku, mężczyzna przy swoim, a dzieci będą i tak nosić nazwisko ojca. Efekt ten sam i kupa ceregieli mniej. Zwłaszcza z rozwodem, bo jak ktoś pokazuje rogi już przed ślubem to potem będzie tylko gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zostań przy swoim
Nie jesteś własnością męża. Moje koleżanki zostały przy swoim nazwisku. Jako facet uważam, że zdanie mojej przyszłej żony szanuję, bo ją kocham. Zastanów się poważnie nad ślubem, skoro o taką błahostkę się kłócicie. Ślub to nie tylko powiedzenie sobie tak, to również zgoda etc wynikająca ze wzajemnej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karrraa
Czytam ten temat i jestem przerażona. Ja po ślubie zostawiłam wyłącznie swoje nazwisko - mój mąż nie był zachwycony, ale USZANOWAŁ moje zdanie bo jasnym dla nas obojga było to, że każdy z nas ma prawo zdecydować jak będzie się nazywać po ślubie. Przecież małżeństwo to nie ubezwłasnowolnienie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kto ma racje stawia kolacje
"USZANOWAŁ moje zdanie bo jasnym dla nas obojga było to, że każdy z nas ma prawo zdecydować jak będzie się nazywać po ślubie". WZAJEMNE POSZANOWANIE jest podstawą każdego związku. Nie rozumiem więc dlaczego autorka topiku wciąga w swoje osobiste sprawy osoby postronne, które mają potwierdzić SŁUSZNOŚĆ jej racji. To nie RACJA albo jej brak decydować powinny o sprawach dwojga ludzi, którzy tworzą związek. Przepychanka autorki z jej narzeczonym kojarzy mi się z W0OJNĄ o POKÓJ. Jaki sens ma taki związek, w którym w imię OBIEKTYWNEJ(???) RACJI związkowicze są gotowi ZAJEBAĆ SIĘ NA ŚMIERĆ????????????? Czy trudno jest sobie wyobrazić jak będzie wyglądało u nich podejmowanie DUŻO WAŻNIEJSZYCH wspólnych decyzji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×