Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mąż jest wybredny

mój mąż jest strasznie wybredny jesli chodzi o jedzenie - aż mam dosyć

Polecane posty

Gość mój je wszystko
Kurcze jakoś nie mogę sobie wyobrazić faceta który nie chce miesa. Mój mógłby je jeść na okrągło. Bez różnicy w jakiej postaci. Mogą być kotlety mielone, schabowe, zrazy, jakiś kurczak pieczony czy ugotowany i usmazony. Kiełbasa i wędliny to samo. Zje nawet zwykła mielonke czy też konserwe. Wystarczy że jest jakiś dodatek mięsa.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonaKraka
Ech, ja przez całe lata nie jadłam praktycznie żadnych warzyw, kapusta kiszona, ogórki kiszone i ew. surówka z marchewki i jabłka. No i pomidory, ale z surową cebulką też już nie zjem. Przy mężu nauczyłam się trochę szczypiorku i sałaty jeść, ale sałatki greckiej z ogórkiem i oliwkami już nie ruszę. Tak samo skóra mi cierpnie jak widzę ziemniaki posypane koperkiem, zupę posypaną natką pietruszki, buraczki, selera czy marchewkę z groszkiem. WIększość warzyw, ale też nie wszystkie zjem ugotowane albo duszone. A- i ser żółty tylko na ciepło albo luzem, nie na chlebie. Albo tylko z zieloną pleśnią, nie niebieską. Owszem, jestem wybredna :P Mąż z kolei nie lubi jajek i moich ukochanych placków ziemniaczanych. Nie jada mięsa- może odrobinę salami w wielkiej zapiekance ziemniaczanej przełknie, ale odpadają na obiad wszelkie kurczaki, pieczenie, żeberka itp. Zupy na rosole jada. Dziecko też w końcu nie wszystko lubi... Ale to jest do obejścia! NIe głodujemy, mamy dostęp do sklepów i różnych produktów i nie rozumiem kompletnie podejścia: jest i to ma zjeść. Rozumiem też że oboje pracują, ale wtedy mąż może gotować to co lubi dla siebie, czy poza domem zjeść. Obiady są przeważnie neutralne, lubimy szpinak, wszelkie naleśniki i inne mączne, zupy, zwłaszcza zupy-kremy, ryby... Jak ktoś chce ulubionych produktów to gotuje je osobno czy zapycha się na śniadanie i kolację. Jedzenie to dla mnie przyjemność. No sorry, ale to tak jakby ktoś mi dał brzydkie, za duże ubrania i powiedział że w tym mam chodzić i nie wybrzydzać, i co to znaczy że nie założę. Odrzuca mnie sam zapach gotowanej brukselki więc jej nie ruszę i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale problem macie lassssski
Ta cała zonaKraka mnie szczególnie rozwaliła :D nie jadłabyś tydzień, to WSZYSTKO byś wciągnęła ze smakiem! Wkurza mnie jak dorośli ludzie wybrzydzają! Tyle osób na świecie głoduje, a wy jakieś fochy urządzacie. Żenada :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zonaKraka - to powiedz mi, z czego to wynika? Czy jak byłaś dzieckiem to też tylu rzeczy nie jadłaś? Bo w domu się ich nie jadało, nie robiło czy po prostu jako dziecko wybrzydzałaś? Jak to się zaczęło? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ci powiem
On nie jest wybredny tylko nie ma zielonego pojecia o jedzeniu. Tak go karmiono jak tucznika w chlewie - byle dużo , szybko i byle jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż np nie zje krupniku jak nie jest ugotowany na kościach, a jak na mięsie to nie zje już. Wczoraj nie zjadł zupy bo na mięsie była

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci sa wybredni tylko nazekaja itp. A potem zwalaja na kobiety ze nazekaja. Spytajcie facetow swoich czy wiedza co wy lubicie a czego nie albo jaka jest wasza ulubiona muzyka itp. Ich gowno to interesoje aby im bylo dobrze. Wedlug nichmy my mozemy zdechnac z glodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co za jakiego idiotę sobie wzięłaś za męża, u mnie to w takim układzie to jadłby jak by sobie sam ugotował, napewno nie naskakiwałabym mu, a kim on jest do wuja ab y mu dogadzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ważne jest, by mąż sobie przynajmniej czasem coś osobno gotowal, skoro tylu rzeczy nie lubi. jak moj mąż kilka lat temu całkowicie, do zera, odstawil wszystko co pochodzi z krowiego mleka, to np odpadla dla niego lasagne ktorą tak uwielbialiśmy (mąż, córk i ja) - wiadomo, jest tam ser orz w sosoie jest maslo i mleko. to jak ja i córka tak raz na 2 tygodnie w sobotę (pracujemy oboje caly etat) mialyśmy smaka na lasagne, to ja robilam ją dla nas, a mąż sobie robil np lososia albo pstrąga i ryż z groszkiem. córkę mam "wybredną" w oczach przeciętnych ludzi. ale to dlatego, że ona nie zje masła, szynki, na chlebie zje tylko zer zółty i to albo edam, tylżycki lub mazdamer, inne nie. zje tez na chlebie dżem i też tylko powidla łowicz lub domowe lub dżem malinowy, inne nie. nie zje platków z mlekiem, nie zje jogurtów. wiec ludzie do mnie "ale mam ciężko". ale córka za to zje np makaron z wieloma warzywami po chińsku np z kapusta, papryka, brokułem faoslką i edamame, a wiele dzieci by nie zjadło (dość orientalne przprawy); corka zje nalesniki gryczane czy ciecierzycowe, zje zupę marchewkowo-soczewicową, zje tuńczyka na ostro, zje dziczyznę ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie za dużo maja dobrobytu. Gdyby przeżyli wojnę, Auschwitz albo ogólnie biedę to by biedaczki jedli cokolwiek. Pokolenie roszczeniowców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mysle że to kwestia wychowania i nawyków żywieniowych ja jem prawie wszystko ale pracuje z taką 50 letnią dzidzią piernik stara baba a strasznie się ze sobą pieści tak wychowali ją rodzice na wszystko pozwalali i nie stawiali granic, babsko ciągle gada że tego nie zje tamtego nie lubi, nie je tradycyjnych potraw a nawet zdrowych profuktów tylko mączne, dziczyznę albo jakieś wymyślne kończy się tym że cały czas wpieprza uwaga- zupki chińskie, placki ziemniaczane , naleśniki, krokiety (wszystko mączne i kupne)albo jakieś dziwne dania walące starą skarpetą, masakra, ja sobie gotuje do pracy i noszę w pudełkach i nieraz rzygać mi się chce jak ona je swoje jedzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytala o moim! Doslownie. Sam mowi ze ma królewskie podniebienie. Jedzenie jest dla niego bardzo ważne. Sam proces- nie je by żyć. Żyje by jeść. Wszystko musi być gorące, dobrze przyprawione, absolutnie nie może być suche. Zupy to rosół pomidorowa gulaszowa. Nie lubi zwykłych kanapek. Śniadanie czy kolację na ciepło. Ja bujam się tam już 10 lat. Próbowałam go zmienić. Nie da rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko myślałam po tytule że masz męża który oczekuje jedzenia jakiegoś wykwintnego albo po prostu bardzo zdrowo wykonanego, a tymczasem czytając opis to sie poczułam jakbym czytała o chłopczyku w wieku przedszkolnym. Szczerze to chyba uj by mnie strzelił. Nie wytrzymałabym w którymś momencie i byłyby kłótnie. Kazałabym mu samemu sobie gotować. W życiu bym sie tak nie produkowała. Jeszcze rozumiem jakby te wymagania były tak na zdrowy rozum słuszne, np. chodziło o jego zdrowie, ale są zwyczajnie głupie i niezdrowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brawo kobietki!! Jak czytam że się nie dajecie to przywraca mi to wiarę w ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kup se blender i miksuj zupy 2013.04.25 i niech se wybiera jarzynki smiech.gif " Może jeszcze śliniaczek na szyję i go karmić bobaska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O ile obiad jakoś trzeba się dogadać o tyle niepojęte jest dla mnie jak można czuć się w obowiązku szykować mężowi śniadanie albo kolację. U mnie w domu każdy sam sobie robi takie rzeczy wtedy kiedy ma ochotę i to na co ma ochote i to jest tak oczywiste dla każdego jak słońce. U mnie w domu było to samo. Mama robiła nam kolacje i śniadania do 10 roku życia a potem każdy robił sobie sam i nie było to tak, że nagle mama tak postanowiła tylko jakoś samo wyszło nawet bardziej od nas. I każdy sobie sam robił i jadał, ojciec też. W życiu bym się nie zgodziła na takie cudowanie dla chłopa, a już obiad jakby mi tak wybrzydzał to bym odebrała jako brak szacunku dla mnie i dla mojej pracy, bo tak, obiad to dla mnie praca i to niewdzęczna, więc jakby mi ktoś jeszcze robił problemy to by sie mógł pożegnać z obiadem w ogóle na amen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" 2013.04.25 kanapek mężowi do pracy??? Jesteś po prostu leniwa i nie na tym polega równouprawnienie feministko od siedmiu boleści jezyk.gif " Leniwy to jest twój mężulek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ci wasi mężowie to rączek nie mają? Zasada jest prosta, chcesz żarcie pod nos to nie masz nic do gadania, masz wymagania i chcesz lub nie chcesz czegoś tam, to gotujesz sobie sam. Wyobraźcie sobie odwrotną sytuację, mąż po pracy wraca zmęczony, staje do garów, podaje wam na talerzu pod nos ciepłe danie a wy zaczynacie wybrzydzać. A wy im na to pozwalacie i jeszcze się gimnastykujecie żeby dogodzić. Masakra. I jak jedna pisze, że męczy się tak już 10 lat..., chyba po prostu lubi być cierpiętnicą, bo męczy się na własne życzenie. XXI wiek, a ja mam wrażenie, że żyję w latach 60, 70 tych ubiegłego wieku, bo wszystkie skaczecie wokł tych facetów jakby byli jakimiś bogami, nadludźmi, albo czego najmniej kalekami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jedzenie to dla mnie przyjemność. No sorry, ale to tak jakby ktoś mi dał brzydkie, za duże ubrania i powiedział że w tym mam chodzić i nie wybrzydzać, i co to znaczy że nie założę. " Odgrzebany stary temat, żona kraka pewnie już tu nie zagląda ale sorry ja to muszę skomentować. Złe jest porównanie jadanie ulubionego jedzenia do kupowania ubrań które się podobają. To, że ktoś kupuje to co mu się podoba do ubrania to z tym polemizować nie będę bo ładny ubiór nikomu nie szkodzi, natomiast stawianie tylko najedzenie które lubimy o ile każdy z nas by chętnie tak żył całe życie gdyby mógł to jednak każdy z nas ma też rozum i wie, że taki tryb życia ze stawianiem w jedzeniu tylko na przyjemność to jest do czasu i organizm po prostu zdegraduje się szybciej i podupadnie na zdrowiu szybciej. Dlatego taka polityka sama przyznasz jest zła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×