Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość milka888556

życie na kocią łapę - żałujecie tego??

Polecane posty

Gość zielona herbata z maliną
biała sukienka to synonim :) zresztą bardzo często słyszałam, że pewnie jako mała dziewczynka szyłam sukienki dla lalek i wyobrażałam sobie swój ślub :) skończyło się kiedy powiedziałam, że jak będę chciała to sama sobie kupię biała sukienkę i będę paradować w niej po Marszałkowskiej. Tak jak mówiłam - mam 30 lat, on 36 zarówno u mnie w pracy jak i u niego wszyscy są małżeństwami, mają dzieci. Nie docierają do mnie komentarze, że jestem starą panną (powiem szczerze, że ani raz o sobie tak nie pomyślałam) a R. starym kawalerem - nikt nam nie daje tego odczuć. Znajomi mają podobne sytuacje do naszej. Moi rodzice też się specjalnie nie przejmują, nie nagabują, nie mam wścibskich ciotek - u R. po rozmowie też się uspokoiło. Ale poruszę jeszcze jeden temat tzw. "dobrych koleżanek/kolegów". Moim zdaniem to ich "długi nochal" często niepowodzenia w życiu prywatnym sprawiają, że niszczą dobre związki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zielona - wiem, tak tylko napisałam bo mam jakąś dziwną awersję do koloru białego. Jakoś mnie tak denerwuje :P z ta anegdotka z sukienką świetna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona herbata z maliną
i nie wszedł mi wpis... ech... no boję się samego porodu... nie jestem w ciąży, ale prześladuje mnie myśl, że zejdę na stole podczas porodu właśnie... Nikt mi nie wmawia i nie wmawiał, że jestem nikim - darmowy seks... hmmm... to w sumie działa w dwie strony :D:D:D a inne bzdety to kwestia dogadania się... i to co wspominałam w wpisie, który nie wszedł - bardzo często "dobre koleżanki/koledzy" niszczą fajne związki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona herbata z maliną
a jednak wszedł :) społeczeństwo wmawia wiele rzeczy - ludzie ogólnie mają tendencję do wygłaszania teorii, że znają jedyną receptę na szczęśliwe, zdrowe, pełne miłości, bez zmartwień życie. Tylko, że ile ludzi to tyle tych teorii i każda będzie właściwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość up op
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja właśnie mam teorię, ze to gadanie o darmowym seksie to tylko na kafe :):) Też nigdy nie usłyszałam podobnych bzdur :) No moze raz teściowa powiedziałą, że moglibysmy juz przestać zyc w grzechu :) P.S. A w białym mi do twarzy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sie rozlazło
żal tym większy im dłużej żyło się w tym związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moorland ślinić się, z twojego powodu tłumoku? Niezrównoważona i niekonsekwentna jesteś, zarzekasz się że ślub to syf a teraz nagle przyznajesz że jednak wyjdziesz za mąż, o ślinieniu pierdolisz, jebnij się w tą pustą łepetynę mongole! 😠 Powinnaś być zachwycona gdy na twoją propozycję ślubu twój "ukochany" odpowie że chyba cie pojebało, żebyś sobie poszukała głupszego od siebie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RudowłosaKonkubina
My żyjemy już 10 lat w konkubinacie. Ślub kiedyś tam planujemy, ale nie śpieszy się nam do tego. Główny powód to rodzina - fanatyczni katolicy, a my oboje jesteśmy niewierzący. Oni nie chcą słyszeć o samym cywilnym, my nie chcemy słyszeć o kościelnym. Już mieliśmy w tym roku jechać za granice wziąć skrycie cywilny w ambasadzie, ale zrezygnowaliśmy ze względu na stan zdrowia teścia. Jakby się wydało, to mogłoby to go zabić :/ Niestety, skoro nie możemy się z nimi dogadać, to będziemy nadal żyć bez ślubu. Przepraszam, że to napisze, ale najprawdopodobniej cywilny weźmiemy dopiero po ich śmierci... Ehh, rodzinka... Na szczęście mamy siebie i tylko siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gggghvhbty
.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaka agresja...
Boziu, ja rozumiem, że można mieć czasem gorszy dzień ale skąd tyle nienawiści w tobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona herbata z maliną
niestety muszę popracować na koniec dnia... :( ale na zakończenie napiszę - nie lubię ortodoksyjnych deklaracji - dla mnie trącą fałszem, obłudą i hipokryzją, bo uważam, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na słynne już pytanie: "jak żyć?". Grunt to się odpowiednio dobrać :) poczytam Was jutro ;) Miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gvbgvbgv
.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale się pluje...ojeje. Bozia, ja nie mówiłam, że ślub to syf, tylko, że potrzebny mi nie jest :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwazam, ze kobieta, ktora zyje w konkubinacie ma calkiem niezle, seks ma za darmo i rozne takie drobne romantyczne przyjemnosci, naprawy samochodu za darmo, drobne naprawy domowe, tzw. meskie roboty za darmo, szofera z samochodem za darmo, montera urzadzen elektrycznych .... kurde! glugo by wyliczac :D a ona pewnie tyle ze cos tam czasem ugotuje i postprzata i w kazdej chwili moze go kopnac w d. no nieeeeeee? :D faceci powinni nie dac sobie w kasze dmuchac, ze jakas kobieta tak bedzie z nim na kocia lape bez slubu pomieszkiwac i wykorzystywac jego meskosc bez zadnych zobowiazan ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Związki małżeńskie zaczęto zawierać dopiero wtedy gdy kapłani zobaczyli w tym kasę. Już w czasach dawnych taki kacyk dostawał jadła i napitku, a i odzież tyż:) Potem gdy "pecunia non olet" Czyli kasa weszła w życie zaczęła się era formalnych spadków po zmarłych małżonkach. Gdy ślubu nie była wdowa lub wdowiec zostawali bez grosza bo wszystko zabierali rodzice i rodzeństwo zmarłego. Dzieci z takich związków uznawane jako "bękarty" były poza nawiasem społeczeństwa. Dlatego na dzień dzisiejszy pokutuje urząd małżeństwa jako coś co zawiera element stabilności dla "ofiar współżycia" Może gdyby ludzie byli inni to taka instytucja jak małżeństwo pozostałaby w formie jak dawno, dawno temu. Chłop przychodził do rodziców, wykładał kasę i wybierał w córkach jak mu się podobało. Kobitka potulnie szła za nim z węzełkiem tego co mamusia przygotowała i zasuwała bez miauczenia jak pan i władca kazał. Jak baba sie nie spisała ( czyt. nie dawała syna ) pan mąż wyganiał shańbioną do rodzicieli, a tam pełniła już tylko rolę służki jako Nic niewarty odrzut w produkcji. Dzisiaj społeczeństwo troszkę bardziej wyzwolone i mniej zwracające uwagi na klerykalne podejście gdy chodzi o "życie w grzechu" żyje w dość dużym procencie w t. zw. wolnych związkach. v v Proszę nie mylić z seksem bez zobowiązań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurwiony facet
Dobre. Podoba mi się to. Wrzucam kasę na stół, łapię za kudły i ciągnę do domu. Jak zaczyna gderać to wywalam za drzwi i cześć. Jeszcze domagam sie zwrotu kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
Nie rozumiem tych określeń. Dla mnie są nawet obraźliwe. Nie liczy się papier. Liczy się to co jest pomiędzy parą. Jesteśmy ze sobą. Jesteśmy razem. Jesteśmy dla siebie. Żyjemy ze sobą. Ale pisać żyję na kocią łapę. to takie trochę zakrawa na odzywkę pań spod kościoła. Taka co modli się pod figurą, a diabła ma za skórą. Sama grzeszy ale wydziera sie że inne to dziwki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja teściowa jeszcze
używa określenia na kartę rowerową. My jestesmy małzeństwem, bo oboje jesteśmy katolikami. Nasz wybór. Jakoś nigdy się nawet nad tym nie zastanawialiśmy. A jak ktoś nie chce ślubu to widać to dla niego nieważne. Więc czego ma żałować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie żałuję i trochę mnie śmieszą takie wątki. Tak, żyję z partnerem pod jednym dachem od kilku lat, nie myślę o ślubie, nie mam parcia, bo bez ukochanego dałabym radę się utrzymać, mam niezłą pensję, on też, oboje mamy mieszkania. Jestem zabezpieczona materialnie i wiem, że co by się nie stało, dam sobie radę sama. Więc pobudki materialne, które ma większość szczekających tu panienek, odpadają. Jesteśmy ze sobą, bo się kochamy, nie zdradzamy, nie mamy żadnych furtek. Staramy się o siebie tym bardziej, że potencjalne odejście jest własnie w teorii łatwe. Pasuje mi to bardziej, bo znam aż zbyt dużo małżeństw, które po włożeniu obrączki na palec starać się przestają - bo jest moim mężem/moją żoną, więc po co się starać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy zamierzam kiedyś wziąć ślub? Tak, JEŚLI zdecydujemy się na posiadanie dziecka/dzieci. Dla formalności. Póki co wygodniej jest mi bez papierka. Zamierzam założyć własną działalność i bez papierka wiem, że jeśli popłynę, nie pociągnę partnera za sobą. Czy uważam, że brak małżeństwa to brak szacunku i miłości? Nie, bo w odróżnieniu od większośći kobiet zamiast czekać i się denerwować, rozmawiam. Tak, przerażające, rozmawiamy o ślubie. Czy jest nam potrzebny, czy chcemy go wziąć, czy poczekać. Nie gryzę się myślami czy pierścionek już jest, kiedy mi go da, jak mi go da, którym koleżankom się pochwalić. Po co? To potwornie płytkie. Małżeństwo powinno być decyzją dwóch osób, a nie tylko faceta. Nie powinno być też wymuszane przez kobietę, a często tak jest i facet się hajta dla świętego spokoju. Czy brak małżeństwa oznacza, że jestem nikim? Choć żyjemy w chorym kraju, ani mnie ani mojemu partnerowi nie odmówiono wizyt w szpitalu czy pytanie o stan zdrowia z racji braku papierka. Ma też wejść ustawa o dziedziczeniu i inne prawa. Czy wejdą, nie wiem. Na razie się tym nie martwię, bo po co? Czy małżeństwo jest gwarancją wiecznej miłości? Oczywiście, że nie, bez przesady. Nawet najbardziej gorliwi zwolennicy nie obronią się przed ilością rozwodów. Ludzie często biorą ślub pochopnie, myślą, że związek jest taki sobie, ale ślub wszystko zmieni. Nad związkiem trzeba pracować, codziennie, a to czy była impra w remizie czy nie, o niczym nie świadczy. Ludzie albo się o siebie starają i nad związkiem pracują, albo nie. Małżeństwo nie ma tu nic do rzeczy. Czy moja rodzna ma jakieś "ale" - nie. Czasem spytają czy są jakieś plany, wiecznie odpowiadam, że jak będą to im od razu powiem. Ja już raz byłam zaręczona, miałam datę i wszystko odwołałam, bo facet okazał się chujem, mimo że do zaręczyn był pierwszy. I żeby nie było: jestem przeciwniczką wesel i całej tej szopki, ale nie jestem przeciwniczką ślubów. Po prostu uważam, że na obecną chwilę jest mi to zbędne. I nie pozwolę sobą pomiatać tylko dlatego, że inni myślą inaczej. p.s. o co chodzi z tym spamem? Porąbało ich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale badziew- no brawo :) Mnie się wydaje, że problem zwolenników śłubu polega na tym, że zakłądają "konkubinat- nic wspólnego, żadnych planów, dziewczyna wisząca na facecie". A tak naprawdę takie zwiazki nie różnia się niczym od tych tradycyjnych przecież. Nie da się, żyjąc wspólnie dobrych pare lat, wciaz nie mieć wspólnych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooo, nasz adwersarz ma problemy w swoim związku , ślubnym zapewne, że tak jadem pluje. Dziewczyny, padniecie. 8 pierścionek. On już chyba wpadł w nałóg :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugi raz
drugi raz bym w to nie weszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie żałuje
jest tak jak sobie wymarzłam . Jestem w takim związku 3 rok miłośc kwitnie mam ja 29 a on 30 lat. Nie mamy w planach ślubu w najbliższym czasie. Znaliśmy się od 4 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byt........
to tak jak choodzenie do pracy bez umowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×