Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Acia87

Nowe starania o dzidzię po ciąży pozamacicznej

Polecane posty

Gość gość
Kasik, przede wszystkim uspokój się i nie myśl o takich rzeczach. Najgorzej czytać i sobie przypisywać różne rzeczy. Trudno mi wydawać opinię w tej sprawie, bo ja miałam laparoskopię i lekarz zalecił od razu się starać o dziecko, dostałam tylko zestaw witamin. Nie nakręcaj się, moja droga. Serduszko bije, dzidziuś we właściwym miejscu,wszystko jest dobrze. :) A co Twój lekarz na to? Mówiłaś mu o swych wątpliwościach? Postaraj się uspokoić i myśl optymistycznie. Porozmawiaj z ginem, bo to na pewno wiele wyjaśni. Mia_28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasik, nie zamartwiaj się i nie czytaj tych informacji, bo taka już nasza ludzka natura, że wiele rzeczy jesteśmy skłonni sobie przypisać. Teraz jest szczególny czas, w którym musisz dać sobie dużo wytchnienia i zachować spokój. Trudno mi wyrazić opinię na ten temat, bo ja miałam laparoskopię i jak wspominałam, mój lekarz zalecił, aby nie robić badań, brać zestaw witamin, "wyluzować" i starać się o dziecko. Może powinnaś poradzić się Twojego lekarza i powiedzieć o swoich wątpliwościach? W każdym razie masz znacznie więcej powodów do radości niż zmartwień i na tym się skoncentruj - dzieciątko widoczne i we właściwym miejscu, serduszko bije i ciąża jest prawidłowa. Tego się trzymaj! :) Mia_28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Udostępniłam kilka razy tą samą wypowiedź. :P Pozdrawiam! Mia_28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć. Dołączam do Was, bo jestem po poronieniu. Była to normalna ciąża (nie pozamaciczna), jednak widze, że macie tutaj duże wsparcie w sobie nawzajem :) Czy przyjmiecie mnie do waszego grona? :) Chciałabym wykonać badanie płci po poronieniu, bo wiem, że należy mi się urlop macierzyński i zasiłek pogrzebowy. Zastanawiam się nad tymbadaniem http://www.testdna.pl/badanie-plci-plodu-po-poronieniu/ . Czas i cena są dla mnie ok. Czy któraś z Was może wypowiedzieć się w temacie? Możecie coś doradzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasik89
Mia, to moja dzisiejsza "faza", więc nie pytałam lekarza. Ale nic mi nie mówił (mówiłam, że w lutym miałam CP i metatreksat).. Już staram się sobie nie wymyślać! Ewcia daj znać, bo my ciotki czekamy! P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasik89
Gościu (sorry, ale nie wiem jak inaczej się zwrócić. Witaj! Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty :( niestety nie znam się na tych rzeczach, więc nie pomogę Ci w tym o pytasz. Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie w tej trudnej dla Ciebie sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj, gościu! Wszystkie jesteśmy tutaj z tego samego powodu - straciłyśmy dziecko i chcemy tymi przeżyciami się podzielić, bo wiadomo, że problem dzielony na pół to połowa problemu plus nikt tak nie zrozumie kobiety po takim przeżyciu jak kobieta, która przeszła przez to samo... i dąży do tego samego - urodzenia dziecka. Opowiedz coś więcej, jeśli chcesz. Witaj w naszym gronie "staraczek". :) Nie wiem za bardzo co to za badanie, ale poczytam, doradzałaś się swojego lekarza? Myślę, że takie rzeczy zawsze warto konsultować ze specjalistą. Mia_28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kasik, słusznie, że nie wymyślasz, w takiej sytuacji bardzo łatwo sobie coś wkręcić i się zamartwiać. Ty teraz masz dbać o siebie i maleństwo, zachować spokój i cieszyć się, w końcu Twój stan jest błogosławiony. :) Także ten :P Wszystko będzie dobrze. :) Ewcia, czekamy na wieści! Co u Was, kochane staraczki? Mia_28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu, właściwie jak można się do Ciebie zwracać? :) Poczytałam. W zasadzie to zależy od Ciebie, czy zdecydujesz się na to badanie. Jeśli czujesz, że chcesz wiedzieć, jeśli pozwoli Ci to jakoś sobie wszystko poukładać i będziesz mogła dziecko pochować, to może warto? Z pewnością warto to też omówić z Twoim ginekologiem. W każdym razie współczuję Ci Twojej straty, ale tez kibicuję, abyś następnym razem nie musiała przez to przechodzić... Przeczytałam gdzieś, kiedyś, że każda utrata dziecka, a zwłaszcza nienarodzonego jest bolesnym przeżyciem, ale tez każdy rodzic ma prawo do tego, by przeżyć żałobę... Wówczas będzie łatwiej. Życzę Ci dużo wytrwałości i sił, a przede wszystkim optymizmu... :) Mia_28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosiak88
Ja nie polecam tych badan robic sa na mutacje lepiej zrobic homocysteine bo koszt testudna ok 300 zl a leczenie polwga glownie na podawaniu heparyny i metyli. Ja tez mialam faze na robieniu badan i tez czytalam o urlopie ale powiem szczerze po tych przezyciach dostalam miesiac l4 i chcialam szybko do pracy wrocic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Scent86
Kasik super ze zobaczylaas serduszko! :) jak ja Ci kochana zazdroszcze!!! :) dziekujemy za Twa wiadomosc - mnie ona bardzo pomogla;) a my z moim kochanym zdecydowalismy ze odpuszczamy ze staraniami stymulowanymi Zle sie po nich czuje i zyje od miesiaczki do miesiaczki.... a wlasciwie od bety do bety.... takze damy na luz, pojedziemy na wakacje, odpoczniemy i przede wszystkim cierpliwie poczekamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewcia84
Kochane termin porodu 13 marzec ciąża zywa z bijącym serduszkiem, cieszę się że tu napisałam jesteście wsparciem kochane DZIĘKUJĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Scent86
Ewciaaaaaa!!!!!! Ale super Kochana!!!!! Tak bardzo sie ciesze!!!!! :*:*:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasik89
Super!!!! No to rodzimy razem, bo u mnie też podobny termin!!! :D nawet nie wiesz jak się cieszę, modlilam się o Was!!!!! Ile dzidzia mierzy? :) Jaki z tego morał?? Nie można się nakręcać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówiłam, żeby się nie nakręcać. :P Gratulacje, Ewcia! :) To niesamowita wiadomość! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Scent, bardzo dobre podejście, niech będzie i dzieje się, co ma być. :) Po cp trzeba naprawdę wyluzować i się nie spinać, nie planować, po prostu cieszcie się sobą. Wiele jest par, które latami starały się o dziecko, odpuściły i wtedy zaskoczyło. :) I nam też się uda, ja w to mocno wierzę! :) Dziewczyny przetarły szlaki, teraz kolej na nas pozostałe. :D Let it be... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Scent86
Mia dobrze powiedziane! Ewcia i Kasik - lyk winka za zdrowie Wasze i Waszych malych Kruszynek!!!! :) nie opuszczajcie nas i informujcie na biezaco jak sie miewacie :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosiak88
Super :)oby teraz zdrowko dopisalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewcia84
Moja kruszynka ma 5cm i 2mm. Dostałam już kartę ciąży dalej mam brać duphaston 3*1 plus nospę 3*1 przez 5 dni na pobolewania podbrzusza i plamienia co raz są a raz ich nie ma. Nadal słyszę słowa mojego gina: ciąża żywa z bijącym serduszkiem. Kolejna wizyta za miesiąc. Mam nie biegać nie dźwigać nie skakać itd. Odpoczywać, od razu spytał czy pracuję żeby dać L4. Nakupowałam owoców i leżę. Trzymam za Was kciuki kochane i czekamy na kolejne wspaniałe wieści, starajcie się bo zawsze jest nadzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasik89
Ewcia, chyba coś Ci się pomyliło z tymi wymiarami :p zarodek jest na tym etapie duuuuuuużo mniejszy :p Ale najważniejsze, że wszystko dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewcia84
Haha Kasik synuś mnie zagadywał o fru bańkach tak kochana ma 5,5mm i lekarz powiedział że co do nospy to nic nie da jak weźmiemy jedną bo bas pobolewa podbrzusze. Żeby wyciszyć macicę trzeba brać 3*1 przez 3 do 5 dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anianiani
Dziewczyny gratuluje !!! Bardzo sie ciesze :-) Jestem 9dc. Niedlugo tez idziemy na calosc. Mam nadzieje ze rozpoczelyscie dobra passe. Ewcia jak bylo u ciebie? Nacinali ci jajowod czy go usuwali?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _Michalina_
Witam wszystkie Staraczki :) i szczególnie gratuluję tym najszczęśliwszym :) Moja historia trochę mniej optymistyczna... ale codziennie wmawiam sobie, ze to dopiero jakiś kolejny rozdział, jeszcze nie ostatni, i ze życie dopisze jakiś happy end. Zdarzają się takie dni, kiedy nawet w to wierzę. Oboje wiedzieliśmy, że chcemy prznajmniej 2-3 dzieci (jakie to teraz wydaje się śmieszne - "CHCEMY MIEĆ", tak jakby to wszystko od nas zależało...), ale nie chcieliśmy się spieszyć. Nie stosowałam tabletek. Generalnie "uważaliśmy", ale czasem pozwalaliśmy sobie na całkowity spontan - bo tak naprawde chyba oboje coraz bardziej czuliśmy, że jesteśmy gotowi, zwłaszcza kiedy patrzyłam na radość i rosnący brzuszek mojej siostry. Tak więc kiedy półtora roku temu zobaczyłam na teście półtorej kreski (ta druga bardzo cieniutka ,ledwo widoczna) - nie byłam bardzo zaskoczona. Chciałam powtórzyć test za 2 dni, ale w międzyczasie przyszła @, więc potraktowałam to jako jakiś błąd testu. Po @ piersi bolały mnie okropnie, więc zrobiłam jeszcze jeden test - już wyraźne 2 krechy... reszta zadziała się szybko... USG - nic nie widać, może poronienie? beta ok 300, kontrola - 350, kilka kolejnych USG, szpital ,nadal nic nie widać... zmienne wersje lekarzy w szpitalu - poronienie? cp? łyżeczkowanie? metotrexat?) W ciągu 2 tygodni od zrobienia testu byłam już po podaniu MTX z powody CP w lewym jajowodzie. Ze szpitala wypisali mnie po ok tygodniu, fizycznie wróciłam do formy szybko, psychicznie troszkę dłuzej. Po ok 8 m-cach zaczęliśmy starania o kolejną ciąże. Wtedy już byłam pewna jednego - jeśli nie będę matką, nie będę NIKIM. w międzyczasie rozmowa z 3 różnymi ginekologami (w końcu cp to jednak duże obciążenie w wywiadzie) i każdy uspokajał. "Brać kwas foliowy i współżyć regularnie". więc stosowaliśmy sie do zaleceń. Najpierw na luzie, potem z mniejszym luzem, potem pojawiły sie testy owulacyjne, płacz i bezsilność każdego pierwszego dnia @. Pewnie to znacie. Na początku maja zdecydowaliśmy się pójść do kolejnego lekarza i na pierwszej wizycie usłyszeliśmy, że całe szczęście, że nam sie nie udało, bo duże ryzyko powtórki w tym samym miejscu, że najpierw trzeba zrobić hsg i dopiero potem się starać. Moja pierwsza myśl - że nareszcie profesjonalista, który się zna, który ma na to pomysł, który wie co robi i który nas poprowadzi. I że teraz już będzie tylko dobrze. Byłam w pierwszej połowie cyklu więc czekaliśmy do okresu, żeby hsg zrobić tuż po. Oczywiście od tego momentu robiliśmy wszystko, żeby w ciąże nie zajść. @ przyszła nieco opóźniona. Nawet test robiłam tuż przed, ale był ujemny. W dniu wyznaczonej hospitalizacji (tej, w której miało być hsg) jakieś niewielkie plamienie, czego nigdy wcześniej nie było. Spakowana i gotowa do szpitala tuż przed wyjściem z mieszkania zrobiłam test - pozytywny. Musiało nam się "udać" tuż przed tą wizytą, na której usłyszeliśmy o hsg. Panika. Telefon do męża z płaczem. Telefon do ginekologa. Zamiast szpitala - wizyta w gabinecie. Uspokajanie - może jednak się udało, może było z drugiego jajowodu, może się prawidłowo zagnieździło. Trzeba kontrolować bete. Rosła po troszeczku, nie tak, jak powinna. Znowu uspokajanie, może to było poronienie, może zaraz samo spadnie, może, może... Kolejny tydzień kontroli bety, chociaż ja już wiedziałam, co mnie czeka. Psychicznie byłam już w rozsypce, chociaż jeszcze starałam się zachować pozory, chodzić do pracy itd. NIe jadłam, prawie nie spałam, płakałam całymi nocami. WIedziałam. Nie zdziwiłam się, kiedy dostałam skierowanie do szpitala z rozpoznaniem "CII - ektopowa". W szpitalu minęłam się z moją siostrą, która tego samego dnia wychodziła po szczęśliwych narodzinach swojego drugiego Maleństwa. Kolejne dni, kolejene pomiary bety - "bo może zacznie samo spadać". USG - i szok... cp po drugiej stronie, w drugim jajowodzie. Tym, który miał być zdrowy, który był moją całą nadzieją na dziecko. Oczekiwanie na decyzje odnosnie leczenia (metotrexat czy operacja) trwało dla mnie wieczność. Lekarz widząc moje załamanie próbował mnie uspokoić - że przecieć bede mogła mieć jeszcze dużo dzieci dzięki IVF... O tym, że nie zgodze sie na IVF (światopogląd) powiedziałam dopiero któregoś kolejnego dnia przy obchodzie, kiedy pomimo podania MTX cały czas beta rosła i coraz częściej wspominali o operacji usunięcia jajowodu. Każdego dnia myślałam sobie "halo, Kochanie... jesteś tam jeszcze? jeszcze żyjesz we mnie czy już umarłeś?" Po tygodniu druga dawka - znowu mdłości, bóle głowy, osłabienie, nadżerki na dziąsłach. Okropnie się bałam, że mi wyjdą włosy. Kilka dni później beta zaczęła spadać - najbardziej mieszane uczucia w moim życiu... z jednej strony ulga, z drugiej - świadomość, ze moje dziecko umiera we mnie. Potem znowu wzrost. Huśtawka. Znów coraz częściej pojawiające się słowo "zabieg". Już przestałam Go pytać, czy jeszcze we mnie jest... Wtedy już chciałam, żeby odeszło, zanim zrobi mi krzywdę i odbierze mi nadzieję na zawsze. Później już było mi wszystko jedno. Przestałam pytać o wyniki badań, o to, co dalej, przestałam liczyć dni w szpitalu, przestałam liczyć na cokolwiek... Psycholog w szpitalu? owszem, proponowano go każdej z moich szpitalnych współlokatorek (było ich kilka), które traciły tzw "wysokie ciąże" - z różnych powodów. Nie zrozumcie mnie źle, nie umniejszam dramatu innych Dziewczyn - każdej z nas, która traci dziecko, życie się łamie. Ale ja z moim 2-centymetrowym "guzem" w jajowodzie właściwie na oddziale ciąży patologicznej czułam sie jak kosmita - mój brzuch po tylu dniach niejedzenia i stresu był wręcz wklęśnięty, w przeciwieństwie do tych wszystkich pięknych brzuszków innych dziewczyn. Kosmitom się psychologa nie proponuje. Wiem, że gdybym poprosiła, to pewnie nie byłoby problemu (to i tak więcej, niż moze zaproponować większosć szpitali), ale właściwie wtedy już nie widziałam sensu. Mimo życzliwości i wyjątkowo taktownego zachowania lekarzy i położnych - nie było takiej rzeczy, którą ktokolwiek mógłby mi powiedzieć, żeby choć trochę zmniejszyć ból. Cieszę się, ze chociaż ominęły mnie chamskie komentarze, złośliwości i przedmiotowe traktowanie, które niestety jeszcze często jest normą w wielu oddziałach ginekologiczno-położniczych, i z którym też miałam do czynienia półtora roku temu. Wyszłam ze szpitala po 3 tygodniach warunkowo, z zaleceniem kontroli bety co 2 dni i jeśli znów by zaczęło rosnąć miałam wrócić na dalsze leczenie. Ale już tylko spadało. Ostatnio usłyszałam na kontrolnej wizycie, ze jestem już zdrowa. Wróciłam do pracy. Psychicznie jest słabo... ciągle płaczę po nocach. Nie potrafię sobie tego wszystkiego ułożyć w głowie. Lekarz kazał (nie pytał, nie proponował - KAZAŁ) mi brać tabletki, bo teraz absolutnie nie wolno nam zajść w ciąże dopóki nie przeprowadzimy diagnostyki i leczenia... Właściwie nie wiem po co, bo odkąd wyszłam ze szpitala (3 tyg. temu) nie jestem w stanie nawet myśleć o seksie, więc "ryzyko" ciąży jest właściwie zerowe. Po tych tabletkach jest mi niedobrze, okropnie bolą mnie piersi, fizycznie czuje się ociężała i w ogóle do niczego. Ale boje się sama je odstawić, bo jak już w końcu się 'odblokuję', to nawet nie chce myśleć co by dla nas teraz oznaczała "wpadaka". Nie wiem, co robić dalej. Nie jestem w stanie zebrać myśli. Po każdej wizycie u mojej siostry przez kolejne noce płaczę i się zastanawiam, czy moje Dziecko też by miało takie maleńkie paluszki, taki maleńki nosek, czy też by tak słodko spało, gdybyśmy nie musieli Go zabić. Nie wiem, do kogo się udać. Kilka osób chcących pomóc polecało mi różnych lekarzy ,profesorów, specjalistów - oczywiście każdy twierdzi, ze akurat ten jest lepszy od wszystkich innych a tamten to się nie zna i tylko kasę wyciąga od pacjentek... Nie wiem, kogo słuchać. Nie wiem, kto nam może pomóc i czy w ogóle jeszcze się da... Nie wiem, czy szukać ginekologa, psychologa, psychiatry czy może mądrego księdza... Boję się, że w tym swoim zrozpaczeniu w końcu stanę się toksyczna dla mojego (kochanego i bardzo wspierającego, cierpliwego i wyrozumiałego) Męża. Boję się, ze jeśli nie będę mogła mieć dzieci - on w końcu odejdzie do kogoś, kto mu je da. Boję się... jak nigdy dotąd. Wiem, ze niektórym z Was się udało - to daje nadzieję. Ale przeglądając różne fora internetowe nie spotkałam wpisu dziewczyny, która przeszłaby 2 cp po 2 różnych stronach i miałaby zachowane oba jajowody, nie wiem, czy w ogóle był taki "kosmiczny" przypadek wcześniej, bo jak pytałam o to lekarzy wprost, to odpowiadali bardzo dyplomatycznie i po lekarsku - wymijająco, bez konkretów, czyli po prostu nie chcieli mi powiedzieć tego, czego ja nie chciałam usłyszeć. Tego, z czego sobie zdaję sprawę - mam zachowane 2 jajowody, ale żadnego zdrowego. Obydwa uszkodzone ciążą pozamaciczną, nie wspominając już o innych patologiach, które się do tych ciąż przyczyniły. Czy któraś z Was mogłaby coś/kogoś doradzić lub polecić? Cena wizyty nie gra roli,tak samo jak miejsce. Jestem w stanie wszędzie pojechać i zapłacić każdą cenę, byle tylko był to ktoś, kto mi rzeczywiście pomoże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mia_28
Witaj, Michalina! Tak sobie pomyślałam, o co chodzi, co jest nie tak, że jest nas coraz więcej po takich przejściach, komuś się wydaje, że poczęcie Dziecka i urodzenie Go to takie proste i bezbolesne, a nas coraz więcej. Z drugiej strony będzie nas dużo, aby dać potem świadectwo, że mimo wszystko warto i można zostać Matką! Współczuję Ci przeogromnie, dwa razy przejść przez to samo to niebywale trudne przeżycie, wydaje mi się, że nie ma słów, które mogłyby oddać to, co czujesz. Każda z nas ma jednak świadomość bólu, łez, niespełnionych pragnień i zawiedzionych oczekiwań, bo tez tam byłyśmy, tez przez to przeszłyśmy. Dobrze, że mamy taką grupę wsparcia, przynajmniej tutaj, bo można pisać o tych wszystkich myślach, o tym, co przechodzi nam przez głowę, gdy widzimy inne Maleństwa i od razu zastanawiamy się nad tym, jak wyglądałyby Nasze.... Jesteś osobą wierzącą, zatem szukaj siły w modlitwie. Ja jestem pewna jednego - chcę zostać Matką i nawet jeśli nie uda mi się urodzić, myślę o adopcji. Naturalne, że każda z nas marzy o tym, aby dać życie i doświadczyć stanu błogosławionego, ale czasami Boży Plan jest inny. Zazwyczaj to, czego pragniemy tu i teraz, otrzymujemy w momencie, kiedy zupełnie nam na tym nie zależy. Nie znam dobrych lekarzy, może inne Dziewczyny będą bardziej pomocne, mój gin zalecił odpoczynek psychiczne i starania, tyle. Żadnych badań, jedynie powrót do równowagi emocjonalnej. Może w tym jest jakaś metoda. Tobie z całą pewnością należy się odpoczynek, może jakiś wyjazd tylko we dwoje, odizolowanie się od społeczeństwa? Bądź silna i wytrwała, wiadomo, że trzeba czas sprzyja gojeniu ran i w takich sytuacjach trzeba sobie dać tego czasu tyle, ile trzeba... Nie jesteś sama. :) :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasik89
Michalina.. Nawet nie wiem co Ci napisać.. Siedzę w poczekalni do lekarza i prawie płacze, po tym co przeczytałam.. Dziękuję, że nam o tym opowiedziałaś, że podzieliłaś się kawałkiem swojej historii... Po CP czułam to co Ty.. Nie było dnia, którego bym nie przepłakała.. Długo nie mogłam się pozbierać.. A moment, w którym dowiedziałam się, że dziewczyna brata mojego męża jest w ciąży i ma termin na wtedy kiedy ja powinnam rodzic? Nie do opisania ból i myśli, których się brzydziłam.. Bo przecież nie jestem złym człowiekiem.. I nie życzę nikomu niczego złego.. Ale myśli były w tej durnej, zranionej głowie i były... Do tego kłębiące się mysli, czy ja zabiłam dziecko? Czy jestem morderca? wyspowiadalam się płacząc na całą sale (oczywiście byłam wtedy sama). Ksiądz zakazał mi takich myśli.. Jeśli wierzysz i mogłoby Ci to pomóc, to poszukaj ukojenia w modlitwie i Kościele. Możesz pójść na cmentarz pod pomnik dzieci nienarodzonych i mieć swoje miejsce rozmów że straconymi dziećmi. Mnie też próbowali przekonać, że to tylko zlepek komórek.. No kurde, jaki zlepek? Kochana nadzieja umiera ostatnia, prawda? Więc skończysz się łudzić dopiero jak będziesz na łożu śmierci, nie wcześniej, ok? Czytałam (ba! I to nie raz!), że dziewczyny zachodzily w ciążę i to po stronie, gdzie wcześniej doznały CP. Więc chyba nie wszystko stracone? Oczywiście badać się trzeba i to bez dyskusji! Moim zdaniem warto zrobić badanie sprawdzające jajowody, to podczas którego wchodzą z kamerka do jajowodów. Jest inwazyjne, ale one wszystkie są takie.. Trzymam kciuki za Ciebie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _Michalina_
Dziękuję! W całej tej trudnej sytuacji miałam (nadal mam) to szczęście, ze są osoby, które mnie bardzo wspierają - mój Mąż (ciągle mówi o tym, co dobre - że najwazniejsze, że w ogóle możemy zajść w ciążę i ze mimo wszystko mam te jajowody, jakie by one nie były... i że on ani przez chwile nie wątpi w to, że będziemy mieć Dziecko) i moi Rodzice (niewiele mówią - po prostu są... milczą ze mną kiedy nie chce mi sie gadać ani słuchać i płaczą ze mną wtedy, kiedy mi juz brakuje łez). Ale mimo wszystko wiem, że nikt mnie tak nie zrozumie, jak Wy, które przechodziłyście przez to samo. Nikt inny nie zrozumie tego uczucia, kiedy masz w sobie swoje upragnione i wyczekane Maleństwo i wiesz, że trzeba znaleźć najlepszy sposób zeby Je zabić, zanim Ono zabije ciebie... Dlaczego? Tylko dlatego że coś stanęło na jego drodze i nie pozwoliło pójść o tych kilka cm dalej, gdzie miałoby szansę na życie. Dylematy moralne miałam po pierwszej cp - wtedy wychodziłam ze szpitala ze swiadomością, że jestem mordercą własnego dziecka. Na szczęście trafiłam na mądrego (bardzo mądrego.) i wrażliwego spowiednika, który mi wtedy pomógł się z tym uporać. Teraz już wiedziałam, ze to nie grzech, nie moja wina, że nie robię nic złego. Czy dzięki temu było mi lżej albo łatwiej? Chyba nie. Nie ma dnia, w którym nie modliłabym się o cud. Być może rzeczywiście Bóg ma jakiś Swój inny Plan na moje macierzyństwo (bo skoro rozbudził we mnie tak silne pragnienie dziecka i tak silny instynkt macierzyński, to chyba nie po to, żebym tylko w pracy i wśród znajomych mogła patrzeć na inne dzieci?! ). Adopcja? nie wykluczam. Ale tak bardzo bym chciała, żeby chociaż raz w życiu dał mi zobaczyć to maleńkie bijące serduszko we mnie... Usłyszeć je na KTG, poczuć kopniaki od środka... Żebym chociaż raz w życiu mogła poczuc się naprawdę dumna z tego, że ten cud nowego życia stał się we mnie. Że ja też jestem tego godna, że nie jestem gorsza od innych Matek - tych, które bardzo długo musiały na to czekać i tych, które na początku Matkami wcale nie chciały być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasik89
Czy nie zastanawiałyście się czasami dziewczyny, jak to jest możliwe, że ludzie lecą w kosmos, że jak zabraniają dopalaczy, to zaraz powstaje 15000 pomysłów jak stworzyć coś nowego. I że tyle rzeczy się dzieje wokół, postęp widoczny każdego dnia.. Ale nie ma sposobu, by właśnie te kilka cm. "popchnąć" dziecko do macicy. Nie ma sposobu, by "podkleić" odklejajace się pęcherzyki.. A za pamięci.. Bo nigdy o tym nie wspomniałam.. Wiecie co usłyszałam od bardzo dobrego ginekologa (profesora)? Że sam metatreksat podany przy CP pomaga udrożnić się jajowodom.. A tak w ogóle to sama nie wiem, czy nie jestem tym przypadkiem, który zaszedl w ciążę z tej samej strony gdzie była CP.. Moja przyjaciółka jest teraz w trakcie procesu adopcji. Piękna rzecz. Zawsze mi mówi "ale ja nie doświadczę tego co Ty. Ciąży. Brzuszka. Usg". Wiecie jaka jest odp.?? "A ja nie przeżyję tego co Ty! Ty będziesz miała inne piękne doświadczenia i nikt nigdy nie zakwalifikował tego jako coś gorszego". No, bo kto powiedział, że uslyszenie bicia serca na usg jest lepszym wydarzeniem niż posłuchanie serduszka dziecka adopcyjnego , które spędza pierwszą noc u nas w domu? Jedno jest pewne! To serce (dziecka adopcyjnego) , które biło kiedyś na usg i tak było już Waszym sercem! Bóg Was wybrał już dużo wcześniej na Jego rodziców. I myślę, że ta puenta jest właściwa. Ale nabierze ona sensu wtedy kiedy "otrzyma się" dziecko z adopcji. Choć podkreślam Michalino, że szanse masz duże. Niejedna historia była taka, że dziewczyny zachodzily w ciążę, pomimo, że wcześniej miały tam CP. To powinno być Twoim motywatorem i pocieszycielem. Głowa do góry laski, walczyć dalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mia_28
Dziewczyny, oczywiście nie mogłabym się z Wami nie zgodzić. Myślę, że skoro już kiedyś pragnienie Dziecka w nas zakiełkowało, to nie przytłumi tego nic, a to, czy będzie nam dane urodzić, czy po prostu zaadaptować też już jest z góry ustalone i nieważne w jaki sposób będziemy Matkami - bo, że się nimi staniemy, jestem pewna. Michalino, tysiąc razy, jeszcze nie będąc w ciąży, widziałam oczyma wyobraźni siebie ze łzami w oczach wpatrzoną w monitor na Maleństwo. Jakiż ból, bunt i rozczarowanie przyniosła rzeczywistość, w której lekarz Dzieciątka nie znalazł i gdy okazało się, że nasze Szczęście umiejscowiło się pod złym adresem... fakt, to straszne, kiedy oznajmiają Ci, że beta nadal przyrasta, że to 7 tydzień, ale to cp i trzeba ją usunąć...Ilekroć o tym pomyślę, to ogarnia mnie jednak niesamowity żal i smutek. Trudno też nie mieć różnych myśli, kiedy kolejne osoby z Twojego grona oznajmiają, że będą mieć Dziecko, lub właśnie się im urodziło. Z drugiej strony musimy jakoś żyć dalej i walczyć, wierząc, że i nas spotka długo wyczekiwana radość. :) Dziewczyny są tego najlepszym dowodem. :) Czuję, że kiedyś, tuląc nasze Skarby, będziemy najszczęśliwsze na Ziemi i w całej galaktyce. :) Bóg na pewno wynagrodzi nasze cierpienia, musimy wierzyć, mimo wszystko. Kasik, wiesz, ja też się nad tym zastanawiałam i żałuję, że lekarze nie znają jeszcze sposobu, by ratować Dzieci z ciąż pozamacicznych. Miejmy nadzieję, że kiedyś stanie się to jednak realne. P.S. Napisałam o tym wszystkim wiersz, jakoś mi to pomogło iść dalej. Modlę się za Nas wszystkie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Michalina głowa do góry jeszcze bedziesz tu pisac o dwoch kreseczkach;) Zosiak88

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Scent86
Michalina z jednej strony wiem co czujesz ( przezylam dwie cp po pbu stronach i mam zachowane jajowody) , niestety z drugiej sie roznimy gdyx ja wyczekuje in vitro.... nie mam juz zludzen ze naturalnie sie uda... Lekarz mi kiedys powiedzial ze jakowody to nie ruta od odlurzacza i lepiej nie ryzykowac. U mnie podejrzewaja uposledzenie kosmkow jeslitowych... niestety nie ma na to ani badania ani leczenia... Stad dla mnie in vitro jest jedyna sluszna opcja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×